2009-03-02, 21:24 | #31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Norwegia
Wiadomości: 7 826
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Powodzenia malenstwo Kociaki to wspaniale zwierzaki i zasluguja na jak najlepsze i kochajace domki. U mnie tez kotowo zawsze bylo i nie wyobrazam sobie domu bez kociastego - moje to najbardziej rozpaskudzone i rozleniwione malenstwo na swiecie, a taki byl biedny jak do mnie trafil. Na kociej mozesz mnie znalezc jako Alfredzik
|
2009-03-02, 22:00 | #32 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 931
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Na prawdę nie widzę nic takiego strasznego w tej odpowiedzi z miau (chociaż ja sama uważam miau za niemiłe forum jak już wspomniałam)
Ale akurat tutaj nie widzę żadnego problemu. Co z tego, że napiszesz im jaki cudowny domek ofiarujesz? Oni chcą to mieć sprawdzone na własne oczy, żeby nie oddawać w ciemno istoty do której często są przywiązani. Jeszcze raz powtórzę, cały czas jest tak, że ludzie wypisują o sobie bądź swoich bliskich jak o najlepszym domku a potem okazują się nieodpowiedzialni, mało - nawet sadystyczni, nienormalni. Niestety.. Tacy właśnie są ludzie i nie wiem dlaczego tak ciężko to zrozumieć. To, że ja piszę tutaj na wizażu nie znaczy wcale, że nie pójdę jutro i nie pokroję kogoś na kawałki. () Jest przypadek kotka Władzia, którego dziewczyny długo ratowały, dwa razy wyrwały śmierci, po czym wyjątkowo zaufały komuś i oddały go do domu bez zabezpieczeń. Właściciel - super, zarzekał się, że dopilnuje, że będzie cudownie, zaufały człowiekowi. Jakiś czas potem stan kota się pogorszył. U weta zupełnym przypadkiem okazało się, że wcześniej innej klinice leczono go po upadku z okna z drugiego piętra - stąd pogorszenie jego stanu zdrowia. ALe fakt, że kot wypadł nowy właściciel zataił przed wolontariuszkami! Przed osobami które mu się poświęciły, żeby tylko żył. I co? Co z tego, że mógł przed adopcją i tysiąc razy zapewnić, że dopilnuje. Mógłbyć najcieplejszym i najmilszym człowiekiem na świecie, a jednak. "Na słowo" to widać za mało. Mówisz, że masz kotki - czy gdybyś miała im znaleźć nowe domy, to oddałabyś je komuś od razu czytając tylko maila o tym jaki to będą miały raj u kogoś tam? Ja musiałabym sprawdzić sama. A moje zwierzęta nie różnią się niczym od tych tymczasowych - ja może je kocham bardziej, ale dobrych domów potrzebują dokładnie tak samo
__________________
13.03.2013 Prawo jazdy 30.03.2013 Pierwszy własny samochód |
2009-03-03, 06:23 | #33 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 12 728
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
lagerfeldised dokładnie tak
|
2009-03-03, 07:32 | #34 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 475
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Dla mnie to normalne, ze przy adopcji sprawdzane są domy potencjalnych właścicieli. Bardzo dobrze, ze sa takie obostrzenia, może dzięki temu wiecej kotów będzie miało odpowiedzialny dom. Nie wiem dlaczego takim problemem jest pokazanie jak się mieszka, wstyd? Zabezpieczenia w oknach (przeciez to nie musi byc żadna krata) to naturalne, kiedy chce się mieć kota i chce się zapewnić bezpieczeństwo...
Moze opowiem na moim przykładzie... kotkę dostałam od przyjaciółki, wydawało mi się wtedy, ze zapewnienie ciepłego miejsca do spania, kuwety, pełnych miseczek i odpowiedniej dawki przytulania i zabawy to wszystko.. Jednak nie... Mieszkałam wtedy na parterze i któregoś wieczoru okazało się, ze kotki nie ma... wyszła przez uchylone okno... Szukanie, płacz nie przyniosły rezultatu, na szczęscie o 5 rano pod oknem kuchennym usłyszłam głośne miałczenie, wróciła... miałam wiecej szczęścia niż rozumu... Wysterylizowałam ją, potem przeprowadzilismy się do innego mieszkania na I piętrze. Na poczatku bardzo się bałam, że moze uciec prze balkon, ale wychodziła, wygrzewała się na słonku i normalnie wracała do domu. Kiedyś jednak kiedy chciała wyjść na balkon zawiesiła się na uchylonym oknie (taka sama historia jak w podanym wyżej linku). Tyle, ze byłam w domu i na strachu się skończyło. Długa jest nasz historia, bo kilka lat później urodziłam drugie dziecko i wszystko było w porzadku dopóki mały nie zaczął raczkować, kotka czaiła sie i potrafiła wyskoczyc na niego z pazurami.. Po badaniach wykluczających chorobę i wizytach u behawiorysty kotka zamieszkała u moich teściów w domu z ogrodem. Wychodziła, wracała miała pełną swobodę, ale niestety któregoś dnia nie wróciła, mimo adresówki przy obroży... Nie wiem co się z nią stało, ale wyrzuty mam do dzisiaj i ból, że nie zrobiłam wszystkiego, zeby zapewnic jej bezpieczeństwo... Dlatego sama wiem, ze przy szukaniu domu dla kotów, trzeba zwracac uwagę na takie rzeczy... Mądrośc ludzka polega nie na uczeniu się na swoich błędach, ale na cudzych... Może uczcie się na moich...
__________________
START 22/10/2008 - do zrzucenia 37kg META 02/04/2009 - zrzucone 40kg Zaczynam znowu 27/04/2016 - do zrzucenia 37kg |
2009-03-03, 14:09 | #35 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 140
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Myślę, że Twoja kotka była szczęśliwszym zwierzęciem niż mój mruczek, który żyje w mieszkaniu i nawet jak jest zabierany na dwór to się tam nie odnajduje. I nie widzę w tym przypadku żadnego błędu z Twojej strony. Szczerze mówiąc to nawet jakbym miała zginąć jutro jadąc na imieniny koleżanki to wolę takie życie, a krótsze niż dłuższe a spędzone w złotym, strzeżonym pałacu.
|
2009-03-04, 07:28 | #36 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 12 728
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Cytat:
|
|
2009-03-04, 07:53 | #37 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 140
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Może użyłam uproszczenia, ale rzeczywiście dalej tak sądzę. Uważam, że zwierzę "szczęśliwe" (spokojne, zrównoważone, zaspokojone) to takie które może zaspokoić swoje naturalne popędy. U psa trzymanego w domu jest to bardzo łatwe, bo można z nim pracować na łupie zastępczym, spełnić potrzebę pracy, kontaktu, przynależności dobrym, ciągłym szkoleniem. Jednak w przypadku kociego indywidualisty, jest to o wiele trudniejsze. Można oczywiście też dać mu taki łup zastępczy- zabawki będące w ruchu, ale dalej uważam, że kot który w życiu widzi tylko kilka pokoi i nie wychodzi do naturalnego, zróżnicowanego środowiska to biedak.
|
2009-03-04, 10:32 | #38 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 727
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
jiggi11, popieram Cię. To nie jest uczłowieczanie zwierzęcia, a uszanowanie zwierzęcia z jego naturą i instynktami. Obserwowałam, jak moja wtedy roczna kotka zastała pierwszy raz puszczona do ogrodu bez ograniczeń. Przebiegła kawałak o długości "mieszkaniowej", zatrzymała się zdumiona, że nic jej nie powstrzymuje, pobiegła szybciej w druga strone kawałak dalej, zawróciła. Gdy odkryła przestrzeń, zaczęła cieszyc się bieganiem w takim tempie i tak pięknymi ruchami, ze szok. Teraz serce mi się kraje, że na codzień w mieście nie mogę jej tego zapewnić. Nigdy nie ogarniczłabym kota, jeśli tylko są ku temu warunki.
|
2009-03-04, 14:38 | #39 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 12 728
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Mogłabym sporo pisać, ale w zamian polecę wątek:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=37837 i zacytuję Kot wychodzący to Twoja decyzja, ale to on gra w rosyjską ruletkę. |
2009-03-04, 18:41 | #40 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 969
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Mam kota...prawie http://www.allegro.pl/item560351263_...kna_kotke.html spójrzcie jaka śliczna, nie było wielkich problemów, żadnych złośliwości, właściciel nawet może ją przywieść okazało się, dzięki Praksedzie z miau, że trafiliśmy na wyjątkową niekulturalną i złośliwą osobę-która w dodatku na forum napisała, że podobno ja oddałam chorego kota do uśpienia do schroniska, to już naprawdę szczyt chamstwa- trzymajcie kciuki, balkon jest w trakcie zabezpieczenia, ale do lata i tak nikt go nie otwiera, więc nic się nie stanie. Co do kotów biegających po podwórku, nie mieszkam aż tak zaraz przy ulicy by coś się stało a sąsiedzi znają moja kociarnie zresztą żadne jeszcze nie oddaliło się po za podwórko nawet gdy za mną biegną to tylko za furtkę popatrzą się i wracają, więc się o nie nie boję jak tylko będzie można wkleje zdjęcia ślicznotki ale narazie ni4e będę zapeszać
__________________
6 Lipiec 2013<3<3 14.08.2016 Bartek moj Najwiekszy Skarb |
2009-03-04, 19:10 | #41 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 140
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
KrystynaO mój kociak niestety czuje się bardzo niepewnie na dworze- prawie od urodzenia jest w chowany w mieszkaniu, zachowuje się trochę jak kaleka na powietrzu
Życie jest jak rosyjska ruletka. Podrzucony wątek to historia przykra, ale dla mnie zupełni nie przekonywująca do tego, że M1- M5 jest dla kota najcudowniejszym co może go spotkać. To już kwestia światopoglądu. Gdybym miała ogród, a mój kociak potrafił się odnaleźć na dworze to nie ograniczałabym go tylko powodów moich lęków. Oczywiście to nie jest miłe, że kot nie jest w domu na każdą chęć pogłaskania, nie czeka jak wraca się z pracy, a jak dłużej nie wraca to głowa roi od niepokojów i czarnych myśli. Mimo, to uważam, że to właśnie ta kocia niezależność zawsze ludzi fascynowała, a dostęp do zróżnicowanego środowiska choć wiąże się z niebezpieczeństwami to jednak jest lepszym rozwiązaniem niż 4 ściany. Znowu pokarzę metaforę z naszego świata, ale dla mnie to jest takie samo zwycięstwo lęku i egoistycznej chęci niekonfrontowania się z nim jak chyba coraz popularniejsze na zachodzie indywidualne nauczanie dzieci w domu (bez obiektywnej przyczyny), czy niechęć wypuszczania dzieci na spotkania towarzyskie. Cóż, każdy ma prawo do własnej opinii, a ten wątek na pewno przyda się tym, którzy chcą adoptować wychodzącego kota. Przynajmniej wiadomo gdzie nie warto się zgłaszać i marnować czasu. edit: malenstfo24 śliczna kicia Edytowane przez jiggy11 Czas edycji: 2009-03-04 o 19:13 Powód: uzupełnienie |
2009-03-04, 19:15 | #42 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 484
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Malenstfo, śliczny kociak!!! Gratuluję i zazdroszczę Czytałam ten wątek i oczom nie wierzyłam przy twoim opisie wymagań adopcyjnych. Sama chciałam adoptowac świnkę morską, ale po paru tygodniach "rozmów" kupiłam u hodowcy. Powodzenia!
__________________
wizaż broni, wizaż radzi, wizaż nigdy cię nie zdradzi! |
2009-03-04, 20:46 | #43 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 3 784
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Gratuluje zakocenia
|
2009-03-04, 21:09 | #44 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 727
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Gratuluję, śliczna ona!
Ja, jak kiedyś chciałam adoptować kota, wymarzyłam sobie stworzenie o pięknych wyrażnych pręgach. Poszłam do sklepu, gdzie była akcja oddawania do adopcji odratowanych kotków, i zamiast odejśc, bo nie było takiego wymarzonego, wzięłam najbardziej skromne, myszowate stworzonko. Nikt wtedy nade mną nie wydziwiał, a kotka całkiem wyładniała i ma wyjątkowo uroczy charakter. Niech Wasza też okaża sie taka miła. |
2009-03-05, 07:24 | #45 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 12 728
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
|
2009-03-05, 14:30 | #46 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Norwegia
Wiadomości: 7 826
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Malenstfo wspaniala kicia, niech sie wam chowa jak najlepiej, buziolki dla futrzaka i wymiziaj ja jak tylko sie da Gratuluje i ciesze sie ze w koncu sie udalo
|
2009-03-05, 17:52 | #47 |
Zadomowienie
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
nie rozumiem Twojego oburzenia- osoby z forum.miau sa bardzo bardzo oddane kotom (moze czasem za bardzo) i dlatego szukają domu, gdzie kot bedzie wiódł długie i szczesliwe życie. A kot wychodzący żyje czasem niestety krócej...
mniejsza o to, ale przecież są setki miejsc i ogłoszeń, skąd mozna wziąć kota i nikt (niestety ) nawet sie nie zainteresuje, w jakich warunkach kot będzie żył, co bedzie jadł i czy w ogóle zostanie wykastrowany/a forum.miau to naprawde nie jest jedyne miejsce, nie pasują Ci ich warunki (moim zdaniem chronią one interesy kota), to poszukaj gdzies indziej, droga wolna przecież
__________________
|
2009-03-05, 18:39 | #48 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 140
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Cytat:
|
|
2009-03-05, 19:09 | #49 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 969
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Kotka jest już w domku, narazie siedzi w łazience i się oswaja z otoczeniem jutro zostaną uchylone drzwi może się odważy wyjść wizyta była bardzo miła, czuliśmy się jakby przyjechała dawno nie widziana rodzina półtorej godziny Państwo siedzieli nie mogliśmy się nagadać jak to kociarze w dodatku Pan, który zdecydował się kicie oddać wybrał nas, jeszcze jakaś kobieta ją chciała, ale jak sam stwierdził intuicja mu podpowiedziała nas kotka została znaleziona na działce, a zdjęcie to nic w porównaniu z orginałem ona ma takie śliczne duże zielone oczka, a rodzice Tż chodzą rozanieleni, Tata Tż tylko krzyczał "nie wchodzić do łazienki bo mi kota wystraszysz" tak więc siusiu zrobiliśmy dopiero u siebie nawet wodę obmyślili by nie spuszczać bo się wystraszy tylko garnuszkiem lać z Państwem będą na pewno w kontakcie, a książeczka kotka niedługo znajdzie się u znajomej weterynarz by ustalić kolejne szczepienia Pomimo, że ludzie oddający tego kota widzieli wiele nieszczęść nie byli nastawieni źle, to była naprawdę miła wizyta, a Panowie już się na browarka ustawili ech te chłopy
__________________
6 Lipiec 2013<3<3 14.08.2016 Bartek moj Najwiekszy Skarb |
2009-03-05, 20:44 | #50 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Norwegia
Wiadomości: 7 826
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Malenstfo - super wiesci, fajnie ze bedziecie mieli dobry kontakt z tymi ludzmi. No i ze tesciowie tacy zakochani w kotku Mysle ze rozpaskudza kocice na maksa - u mnie to glownie TZ bryluje w lamaniu domowych zasad kiedy mnie nie ma w domu a potem slysze ze to ja kota rozpaskudzam... Fajnie ze kici ie tak poszczescilo i ma teraz dobry domek - tak wiele kotkow niestety laduje na dzialkach kazdego roku - nasi sasiedzi wzieli ego roku kocorka ktory sie komus znudzil - straszne. Wstaw fotke kocicy i pochwal sie jakie robi postepy w zadomawianiu - no i jak ma na imie oczywiscie
|
2009-03-06, 06:05 | #51 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 931
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Cytat:
Przypuszczam, że gdybyście okazali się złymi ludźmi przerabiającymi koty na smalec, to mili państwo zabraliby wam kotkę - bo nie chodzi o to, że po prostu chcieli komukolwiek dać kota, sprawdzili was, ale w miły sposób i jak się domyślam okazaliście się świetnym nowym domem dla kota Bardzo się cieszę, że znalazł się dla was kotek i szkoda, że tak niemiło was potraktowano na miau, bo właśnie takie akcje zrażają ludzi do adoptowania. Kontrola - tak, "skanowanie" przyszłych właścicieli - tak, ale to wszystko można rozegrać w bardzo miłej atmosferze, tak jak piszesz, mogą nawet zawiązać się znajomości i przyjaźnie Także, jeżeli ten wątek powinien "wyadoptowujących" czegoś nauczyć, to moim zdaniem nie tego, że powinno się mniej wymagać od nowych domków, ale tego, że każdy zgłaszający się po zwierzaka nie powinien być potencjalnym sadystą. Trzeba być czujnym, ale nie wychodzić z założenia, że domek jest zły i kazać mu się przekonywać, że jest dobry. Trzeba zakładać, że domek jest dobry - skoro chce adoptować zwierzaka, ale przy rozmowach i spotkaniach mieć w środku 100% czujności i zdać się na intuicję. Takie jest moje zdanie. Nie można całkiem przesadzić ani w jedną ani w drugą stronę Mizianka dla kota i oby się szybko przyzwyczaił
__________________
13.03.2013 Prawo jazdy 30.03.2013 Pierwszy własny samochód |
|
2009-03-06, 16:46 | #52 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 969
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Początki były trudne, to prawda, nie powinno się skreślać ludzi po rozmowie telefonicznej kotka nadal siedzi w łazience tym razem pod prysznicem dajemy jej czas, miała trudne dni ostatnio mnóstwo szczepień i sterylizacja, przycięcie szwów, rodzice Tż są naprawdę odmienieni a Tata jaki dumny chodzi bo taki troszkę sceptyczny był, ale jak już były właściciel na niego umowę wypisał to taki dumny jak paw chodzi i krzyczy tylko "nie denerwować mi kota, do łazienki wchodzić w ostateczności" narady w sprawie imienia trwają
__________________
6 Lipiec 2013<3<3 14.08.2016 Bartek moj Najwiekszy Skarb |
2009-03-06, 18:17 | #53 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Norwegia
Wiadomości: 7 826
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Jak Alfredo do nas trafil tak sie bal ze mi 2 dni pod kanapa siedzial, nic nie jadl i nie pil. Bylam przerazona. Na szczescie jak go do lozka polozylam - mial takie poslanie z moich polarowych spodni od pizamy zrobionych - to tam zasnal i cala noc z nami, i tak mruczal No i teraz efekt jest taki ze nie mam spodni od pizamy bo sie do nich przyzwyczail hehe... no ale u nas akcja oswajania z nami, domem, odglosami i ruchami trwala okolo 2 tygodni - zanim przestal uciekac pod kanape przy kazdym tupnieciu Bedzie dobrze - niech tescie kupia takie przysmaki dla kotka - KitBits Whiskasa albo inne i proboja go podkarmiac troszke, kupowac milosc jak to mowia to i zyskja jego zaufanie W koncu przez zoladek do serca
|
2009-03-06, 19:13 | #54 | |||||||
Moderator
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Ostrów Wlkp.
Wiadomości: 9 403
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
malenfesto24: gratuluję kociaka!!! oby rósł na pociechę Edytowane przez kasiaj85 Czas edycji: 2009-03-06 o 19:15 |
|||||||
2009-03-06, 19:59 | #55 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Mazowieckie
Wiadomości: 969
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Czasem widzę jak ludzie z niedawno wybudowanego bloku wyprowadzają swoje koty na smyczy, taki niecodzienny widok kiedyś próbowałam swojego Szajbuna wyprowadzić ale tylko po krzakach mnie wytargał obróżkę miał bo blok nowy i czaili się na niego mieszkańcy bo taki ładny rudy, zła byłam bo 2razy pewnie gówniarze ściągnęli mu z szyi i wracał bez obroży sam by nie ściągnął bo przyzwyczajony był, na co komu kawałek blaszki z adresem moje łobuzy też przybiegają na zawołanie, stoję i drę się "szybko, szybko, szybko" tylko na to słowo raagująwpadają w korytarz z takim poślizgiem, że w drzwi do pokoju nie wyrabiają kwestia przyzwyczajenia, moje jak je w zimę rzadko wypuszczałam to biegały prawie po ścianach, a technikę otwierania drzwi opanowały do perfekcji
Kicia rodziców Tż tylko pije mleczko, bez laktozy, dobre i to fajnie bo Ci Państwo przywieźli też kartonik, w którym spała i takie ściereczki na, których się wylegiwała, więc nie powinna, czuć się aż tak obco
__________________
6 Lipiec 2013<3<3 14.08.2016 Bartek moj Najwiekszy Skarb |
2009-03-06, 20:31 | #56 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Norwegia
Wiadomości: 7 826
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Moj tez lata po scianach ale nie mam jak go wypuszczac - troche mam w centrum teraz. Wychodzimy na smyczy ale i to dobre Metoda mojego weta na mojego nie pijacego wody to to mleko rozcienczac z woda, ja zwiekszam ilosc wody ale i tak porcja 60% wody a reszta mleko to juz minimum ale ma chociaz tej wody tam troche - jest taki oporny na wode paskud jeden
|
2009-03-11, 10:10 | #57 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Łódź/Szczecin
Wiadomości: 1 200
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Cytat:
http://motley.intercon.pl/okno.html można je kupić w castoramie za pare złotych. U mnie sprawdzają się już 4 lata przy trzech kotach Cytat:
Co do wymogów adopcyjnych, ja je rozumiem. Oczywiście dużo zależy od samej osoby, która ma do oddania zwierzę ale to że mieszkanie ma być bezpieczne dla zwierzaka i ktoś chce to zobaczyć na własne oczy akurat zupełnie mnie nie dziwi.
__________________
B+M "W sercu dziewczyny, gdy położysz je na dłoń,
na pierwszym miejscu chłopak, a przed nim tylko koń !!!!" |
||
2009-03-11, 10:41 | #58 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 313
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Powinny byc kontrole przed i poadopcyjne, co do tego nie ma najmniejszych watpliwosci. Nie wazne czy wyadoptowywuje sie psa, kota czy krolika, kontrole zawsze powinny byc. Na mial nie zagladam, ale wiem, ze juz kilka psow zginelo po adopcji z dogomanii. A pamietacie sprawe Ozze'go?
http://www.e.gazeta.wroc.pl/O27340_2...3/2305lg-c.pdf Nie dziwcie sie, ze po takich wypadkach wolontariusze martwia sie o swoich podopiecznych. Malenstfo24 u Ciebie odbyla sie wizyta przedaodpcyjna i z tego co piszesz bylo calkiem przyjemnie, wiec moze zmienisz zdanie o takich wizytach Ps. Kotek przepiekny i bardzo orginalne umaszczenie Edytowane przez zartownis Czas edycji: 2009-03-11 o 10:55 |
2009-03-11, 11:00 | #59 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 6
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Witam. Jest jednak jeden problem związany ze sterylizacją. Trzeba pamiętać, że nie jest to tak prosty zabieg jak w kastracjia u psa. U suczki jest to operacja, po której trzeba zachować wszelkie zasady sterylności , sunia chodzi w "kapeluszu" aby uniknąć rozgryzienia szwów. Nie każdy pies to spokojnie akceptuje. Niestety z własnych doświadczeń wiem, że warto być w domu z pupilem po zabiegu.
Naprawdę proszę o tym pomyśleć tzn. aby sobie zorganizować wolne 2-3 dni. Warto też wybrać "lepszą" klinikę weterynaryjną ze względu na zastosowaną pełną narkozę. Powodzenia ---------- Dopisano o 12:00 ---------- Poprzedni post napisano o 11:56 ---------- O kurcze) Jestem tu dopiero od wczoraj i nie jestem jeszcze dość biegła. odpowiedziałam - ale nie do tego wątku. Tak jakoś samo tu wpadło. pozdrawiam |
2009-03-11, 15:22 | #60 |
Raczkowanie
|
Dot.: Jak ciężko adaptować kota
Może ja się wtrącę,
mama moja ma kota przygarniętego z ulicy, ja adoptowałam dwa ze schroniska pod psim aniołem (jeden niestety zmarł na panleukopenię) i dwa z Łodzi - przez miau właśnie. W każdym przypadku adopcji podpisywałam umową adopcyjną - że kot nie będzie wychodził, będzie wysterylizowany/wykastrowany itp. i nie było to dla mnie nic strasznego. Okna i drzwi nie są okratowane ale powiedziałam przy adopcji że koty nie będą wychodzić i będą pilnowane jeśli okna będą otwarte. Wypuszczanie kota to tak jakby 3 letnie dziecko wypuścić na ruchliwą ulicę i mówić że jest małe więc cięzko w nie wcelować... Naprawdę nie było to nic trudnego, kociaki z Łodzi zostały dowiezione do Warszawy, przed oddaniem mi były kompletnie wyleczone (koci katar). Osoba która oddaje koty musi mieć pewność, albo przynajmniej czuć że zrobiła wszystko, aby kot (który najczęściej przeżył traumatyczne chwile w schronisku czy po wyrzuceniu) miał dobry dom. Czy naprawe pytanie w jakich warunkach kot będzie mieszkal i opowiedzenie o swoich wyobrażeniach jest takie trudne gdy chce sie adoptować kota???
__________________
-= Float like a butterfly sting like a bee =- Muhammad Ali Edytowane przez sara17 Czas edycji: 2009-03-11 o 15:25 |
Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:04.