Mieszkanie TZ a spłata kredytu

[pescamatura]

Hej,

Mam nadzieje ze doradzicie mi w kwestii, ktora nurtuje mnie od niedawna. Jestem z moim TZ od 8 lat, a od 3 jestesmy malzenstwem. Jeszcze przed slubem TZ zakupil mieszkanie na kredyt na siebie.W tym czasie ja rozkrecalam wlasna firme, wiec nie mialam zdolnosci kredytowej.

Zanim wzielismy slub mieszkalismy w nowym mieszkaniu 2 lata, ja nie dokladalam sie do kredytu, z racji tego, ze wszystkie moje oszczednosci szly na edukacje, sprzet i rozwoj firmy.

Jezeli chodzi o finanse w malzenstwie to od poczatku TZ zaproponowal to tak, zebysmy z jego pensji zyli i wszystko oplacali lacznie z kredytem (on zarabial i zarabia wiecej), natomiast przychody z mojej firmy bede w calosci oszczedzac, zeby wczesniej splacic mieszkanie.(TZ mimo tego, ze jego pensja idzie na nasze utrzymanie rowniez jest w stanie czesc z tego oszczedzac i inwestowac).

Moja firma rozwinela sie przez te kilka lat na tyle dobrze, ze bylabym w stanie w tym momencie splacic polowe tego mieszkania.
Pytanie, ktore mi sie nasuwa w tej sytuacji – czy skoro TZ kupil mieszkanie przed naszym slubem i wzial cale ryzyko zwiazane z kredytem na siebie, przez kilka lat sam splacal kredyt i utrzymywal praktycznie nas obydwoje, dzieki czemu ja moglam zaoszczedzic wstarczajaco duzo i teraz splacic polowe – czy po splaceniu polowy powinnam byc dopisana u notariusza jako wlasciciel mieszkania czy raczej nie byloby to na miejscu w naszej sytuacji? Sama nie wiem, jak to rozwiazac, zeby bylo fair dla nas obojga i licze na Wasze rady.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

A twój mąż czego chce?

[Pedro94]

Może z nim pogadaj? Niby jesteście razem ale jakieś dziwne kalkulację tu są

[v-x-n]

Nie rozumiem sytuacji. Chcesz splacic pół mieszkania, które twój obecny mąż kupił przed ślubem i zastanawiasz się czy powinnaś być w takiej sytuacji dopisana jako współwłaściciel?? Oczywiście, że tak, inaczej dajesz pieniądze na coś, co w żaden sposób nie jest twoje, chyba, że źle cię zrozumiałam.

Edit: i o co chodzi z tym, że z przychodów twojej firmy spłacisz wcześniej mieszkanie? Czyli zamiast płacić pół na pół z małżonkiem za rachunki, życie itd ty masz spłacić mieszkanie, do którego nie masz żadnych praw?

[tynka888]

Jeśli myślisz o spłacie połowy to zapewne jest to duża kwota i moim zdaniem lepiej załatwić to u notariusza, lepiej dmuchać na zimne, bo nigdy nie wiadomo co może w przyszłości się wydarzyć i żebyś przy ewentualnym rozstaniu nie została z niczym. To są kalkulacje, ale odpowiedzialne kalkulacje, nie żyjemy w bajce Disneya, życie pisze różne scenariusze. Pogadajcie po prostu, to Twój mąż

[Ellen_Ripley]

Jesteście razem 8 lat, od 3 małżeństwem i Ty zamiast z własnym mężem pogadać zakładasz wątek na forum, aby obcych ludzi pytać? Dziwne. Tworzysz problem, którego nie ma.

[rejczeI]

Jesli macie wspólnotę to normalnie dopisać się pół na pół.

Jeśli macie odrębność możecie zapis zrobić w proporcji, np. 60-40%.


Dziewczynie chyba chodzi o to że mąż/narzeczony wcześniej ją utrzymywał. Czyli jeśli przez 5 lat powiedzmy co miesiąc wydawał na nią 1500 zł (kwota zmyślona) - daje to rocznie 18 tyś, przez 5 lat 90 tyś. Logiczne że przy zerowych kosztach utrzymania tych "90" łatwiej jej wyjąć z puli i udawać że są tylko jej. W tej sytuacji nie musi być pół na pół.

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez Ellen_Ripley

Jesteście razem 8 lat, od 3 małżeństwem i Ty zamiast z własnym mężem pogadać zakładasz wątek na forum, aby obcych ludzi pytać? Dziwne. Tworzysz problem, którego nie ma.

No dokładnie

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Nie wiem dlaczego wybraliście tak dziwaczne rozwiązanie. Ogólnie na coś się z mężem umówiłaś. Dziwi mnie że od razu nie zapytałaś o to czy masz jedynie nadpłacić kredyt czy będziesz też wtedy występować jako współwłaściciel. Ja bym chyba zwróciła mu równowartość połowy wydatków na nasze wspólne utrzymanie przez ostatnie lata i zakończyła ten dziwaczny układ.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mahdab]

Ja bym przepisała na siebie pół mieszkania i przestała kalkulować, mi się wydaje to dziwne w małżeństwie.
A jak już to skrupulatnie liczysz, to jeśli nie macie rozdzielnosci finansowej to utrzymywał cie jedynie przed ślubem, a po ty też nie nazbieralas oszczędności, bo macie wszystko wspólne.
Jakbyście się rozstali i tak jakbyś miała ochotę to by musiał ci oddać połowę tego co wpłacił na kredyt w czasie małżeństwa, więc te rachunki są bez sensu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Mahdab

Ja bym przepisała na siebie pół mieszkania i przestała kalkulować, mi się wydaje to dziwne w małżeństwie.
A jak już to skrupulatnie liczysz, to jeśli nie macie rozdzielnosci finansowej to utrzymywał cie jedynie przed ślubem, a po ty też nie nazbieralas oszczędności, bo macie wszystko wspólne.
Jakbyście się rozstali i tak jakbyś miała ochotę to by musiał ci oddać połowę tego co wpłacił na kredyt w czasie małżeństwa, więc te rachunki są bez sensu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie ma możliwości przepisania na siebie pół nieruchomości.
Może to zrobić właściciel nieruchomości.
Ty nie mozeszesz dopisać się do mojego mieszkania, ja mogę dopisać Cie do mojego mieszkania.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Tak po prawdzie to jeżeli by Cię teraz uczynił współwłaścicielem to najlepiej na swoim własnym pomyśle ten chłop by nie wyszedł. Wyszłoby na to że płacił sam za wasze życie po to abyś nazbierała kasę, którą w razie rozwodu będzie musiał Ci zwrócić

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

jezeli chcesz splacic polowe to oczywiscie moim zdaniem powinnas byc wspolwlascicielem jezeli nie bedzie chcial tego zrobic rozwazalabym zakupienie czegos tylko dla siebie i wynajecie(w ten sposob splacac swoj kredyt)

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89350138]Tak po prawdzie to jeżeli by Cię teraz uczynił współwłaścicielem to najlepiej na swoim własnym pomyśle ten chłop by nie wyszedł. Wyszłoby na to że płacił sam za wasze życie po to abyś nazbierała kasę, którą w razie rozwodu będzie musiał Ci zwrócić

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]no wlasnie, to chyba zalezy ile czasu ja utrzymywal przed tym slubem, i ile ona przed slubem odlozyla oszczednosci

jesli po slubie nie maja rozdzielnosci, to zarowno jego utrzymywnanie jej, oraz jej odkladanie oszczednosci sa wydatkami i przychodami wspolnymi

on moze nie wyjsc na tym najlepiej, ale takie maja regulacje prawne jakie sobie podpisali

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[pescamatura]

Napisane przez rejczeI

Jesli macie wspólnotę to normalnie dopisać się pół na pół.

Jeśli macie odrębność możecie zapis zrobić w proporcji, np. 60-40%.


Dziewczynie chyba chodzi o to że mąż/narzeczony wcześniej ją utrzymywał. Czyli jeśli przez 5 lat powiedzmy co miesiąc wydawał na nią 1500 zł (kwota zmyślona) - daje to rocznie 18 tyś, przez 5 lat 90 tyś. Logiczne że przy zerowych kosztach utrzymania tych "90" łatwiej jej wyjąć z puli i udawać że są tylko jej. W tej sytuacji nie musi być pół na pół.

Dziekuje Wam za tak liczne odpowiedzi! Postaram sie odniesc do wiekszosci z nich.

Po prostu nigdy sie tak nad tym nie zastanawialam jak to bedzie jak uda sie juz odlozyc ta sume, to zawsze bylo takie gdybanie ze jak uda mi sie zaoszczedzic z przychodow firmy wystarczajaco to splacimy to mieszkanie. Nie spodziewalam sie ze to bedzie tak szybko, wiec chcialam poznac tez opinie osob z zewnatrz zanim na spokojnie usiadziemy z TZ do tematu i omowimy jak to chcemy wszystko zrobic. Nie wyliczamy sobie co, kto, ile na co wydal. Podalam taka kalkulacje tylko na potrzeby tego watku.

Chodzi mi o zabezpieczenie na przyszlosc, gdyby cos sie stalo, nie wiem, zycie pisze rozne scenariusze.
Przed slubem TZ utrzymywal mnie w okresie rozwijania firmy, placil wiekszosc rachunkow, ja oczywiscie dokladalam sie w miare mozliwosci ale to byly male kwoty. Po slubie mamy wszystko wspolne, nie rozliczamy sie z niczym. TZ zaproponowal takie rozwiazanie z oszczedzaniem przeze mnie z firmy bo wie, ze ja lepiej umiem oszczedzac niz on i mi taki uklad tez pasowal, bo on znowu lepiej ogarnia biezace finanse.

Chcemy na dniach obgadac temat, czy nadplacimy ten kredyt i wtedy chce pogadac z mezem szczegolowo. Chcialabym jednak zasiegnac wczesniej rad z zewnatrz jak to najlepiej rozwiazac.

[aliani]

Rozumiem takie rozważania przed ślubem. Ale po ślubie, jeśli macie wspólnotę majątkową? (no chyba że nie macie) Co prawda te Twoje oszczędności to są tak naprawdę Wasze wspólne pieniądze. Ale i tak dla mnie logiczne, że oczekujesz, że mąż Cię wtedy dopisze, przecież na to też pracowałaś. To według niektórych jak żona zarabia mniej i mniej dokłada się do opłat, to powinna mieć mniejszy udział w mieszkaniu?

Fajnie, że możecie sobie z takich oszczędności spłacić mieszkanie i już nie martwić się odsetkami. No chyba, że któreś z Was ma inne zdanie i inny pomysł, to już musicie to przegadać.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez pescamatura

Dziekuje Wam za tak liczne odpowiedzi! Postaram sie odniesc do wiekszosci z nich.

Po prostu nigdy sie tak nad tym nie zastanawialam jak to bedzie jak uda sie juz odlozyc ta sume, to zawsze bylo takie gdybanie ze jak uda mi sie zaoszczedzic z przychodow firmy wystarczajaco to splacimy to mieszkanie. Nie spodziewalam sie ze to bedzie tak szybko, wiec chcialam poznac tez opinie osob z zewnatrz zanim na spokojnie usiadziemy z TZ do tematu i omowimy jak to chcemy wszystko zrobic. Nie wyliczamy sobie co, kto, ile na co wydal. Podalam taka kalkulacje tylko na potrzeby tego watku.

Chodzi mi o zabezpieczenie na przyszlosc, gdyby cos sie stalo, nie wiem, zycie pisze rozne scenariusze.
Przed slubem TZ utrzymywal mnie w okresie rozwijania firmy, placil wiekszosc rachunkow, ja oczywiscie dokladalam sie w miare mozliwosci ale to byly male kwoty. Po slubie mamy wszystko wspolne, nie rozliczamy sie z niczym. TZ zaproponowal takie rozwiazanie z oszczedzaniem przeze mnie z firmy bo wie, ze ja lepiej umiem oszczedzac niz on i mi taki uklad tez pasowal, bo on znowu lepiej ogarnia biezace finanse.

Chcemy na dniach obgadac temat, czy nadplacimy ten kredyt i wtedy chce pogadac z mezem szczegolowo. Chcialabym jednak zasiegnac wczesniej rad z zewnatrz jak to najlepiej rozwiazac.

Dla mnie trochę to wygląda tak że dopóki nie miałaś kasy i mąż chciał Cię utrzymywać to była super opcja a teraz jak już masz pieniądze to zaczynasz myśleć czy Ci się to opłaca. Trochę nie po partnersku mimo że pomysł Twojego faceta od początku jest delikatnie pisząc głupi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[aliani]

Czemu pomysł faceta głupi? Co za różnica, jeśli żyją z jego wypłaty, a jej zyski idą na konto oszczędnościowe, czy składają się po pół, trochę mają dla siebie, a resztę dają na oszczędności. Przecież to ta sama kasa. Jeśli z jakichś powodów dali radę w ten sposób szybciej zaoszczędzić, to chyba dobrze?

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez aliani

Czemu pomysł faceta głupi? Co za różnica, jeśli żyją z jego wypłaty, a jej zyski idą na konto oszczędnościowe, czy składają się po pół, trochę mają dla siebie, a resztę dają na oszczędności. Przecież to ta sama kasa. Jeśli z jakichś powodów dali radę w ten sposób szybciej zaoszczędzić, to chyba dobrze?

A jak inaczej nazwać jakiś dziwaczny system w którym zamiast każde za siebie to płaci się za zobowiązania swojego partnera i później się zastanawia jak nie być na tym stratnym?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[aliani]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89350436]A jak inaczej nazwać jakiś dziwaczny system w którym zamiast każde za siebie to płaci się za zobowiązania swojego partnera i później się zastanawia jak nie być na tym stratnym?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Dobra, to zastanawianie się jest do kitu. Ale jeśli mają wspólność majątkową, to cała kasa i tak jest wspólna, jak by jej sobie nie porozdzielali. Ja tam nie rozumiem problemu. Niech sobie siądą i zdecydują na co ją się najlepiej opłaca przeznaczyć.

[skazana_na_bluesa]

Jesli chcesz spłacić pol tego mieszkania to najlepiej najpierw zostań współwłaścicielka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nimve]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89350436]A jak inaczej nazwać jakiś dziwaczny system w którym zamiast każde za siebie to płaci się za zobowiązania swojego partnera i później się zastanawia jak nie być na tym stratnym?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Też to dla mnie trochę pokręcone, ale w sumie widzę to tak, że facet potraktował ich związek jako pewniak i zespół dwojga. Zainwestował swoje wolne środki w zespół, żeby druga część szybciej zaczęła w nim przynosić dochody, co się opłaciło. Pytanie co chcą z tym zrobić dalej, czy autorka odda mu "pożyczkę" na swoje życie i rozwijanie się, wtedy kwestia faceta co sobie zrobi z tą kasą, nadpłaci kredyt czy nie. Czy przepisują chatę na dwoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mahdab]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89350133]Nie ma możliwości przepisania na siebie pół nieruchomości.
Może to zrobić właściciel nieruchomości.
Ty nie mozeszesz dopisać się do mojego mieszkania, ja mogę dopisać Cie do mojego mieszkania.[/QUOTE]No przecież wiem, użyłam skrótu, faceta nie na na wątku, wiadomo, że ona by poszła z facetem do tego notariusza

Taka_Ona nie rozumiem cie, dlaczego facet by wyszedł źle na tym układzie, przecież jak dziewczyny piszą wygląda na to, że traktują się jak drużyna i w ten sposób działają. Poza tym nie każdy myśli przy rozstaniu "olaboga, utrzymywałem ja 2 lata przed ślubem i dzięki temu nazbierala kasę", jakby się rozstali miesiąc przed ślubem to by na jedno wyszło. A teraz jakby mieszkanie nie zostało przepisane na autorkę, to ona byłaby stratna (przez lata naprawy, remonty ze wspolnych pieniedzy). Ciężko tak w małżeństwie przeliczać kto będzie stratny i co się opłaca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Mahdab

No przecież wiem, użyłam skrótu, faceta nie na na wątku, wiadomo, że ona by poszła z facetem do tego notariusza

Taka_Ona nie rozumiem cie, dlaczego facet by wyszedł źle na tym układzie, przecież jak dziewczyny piszą wygląda na to, że traktują się jak drużyna i w ten sposób działają. Poza tym nie każdy myśli przy rozstaniu "olaboga, utrzymywałem ja 2 lata przed ślubem i dzięki temu nazbierala kasę", jakby się rozstali miesiąc przed ślubem to by na jedno wyszło. A teraz jakby mieszkanie nie zostało przepisane na autorkę, to ona byłaby stratna (przez lata naprawy, remonty ze wspolnych pieniedzy). Ciężko tak w małżeństwie przeliczać kto będzie stratny i co się opłaca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja to oceniłam jedynie przez pryzmat samych pieniędzy z wyłączeniem stosunków międzyludzkich i w takim chłodnym podejściu facet jest stratny. Jak oni sobie to rozwiążą to już ich sprawa. Dla mnie facet zrobił głupotę bo o ile sama cenię sobie wspólnotę majątkową i nie chciałabym rozliczać się z partnerem co do złotówki o tyle trzeba trochę oleju mieć w głowie i swój majątek osobisty nabyty przed ślubem jednak zatrzymać dla siebie. Tutaj facet najprawdopodobniej włączy go do wspólnoty majątkowej co jest dużym ryzykiem. Jestem po prostu za tym aby przy wspólnocie zaczynać od zera tzn czego dorobiliśmy się przed ślubem stanowi naszą odrębną własność a czego po jego zawarciu to wszystko wspólne. W przypadku rozwodu nikt wtedy nie czuje się pokrzywdzony a przynajmniej nie powinien.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

Słuchaj, ja wzięłam kredyt żeby wyremontować mieszkanie ex męża. Potem spłaciłam kredyt ze swoich oszczędności... Niecałe rok później ex oświadczył mi, że nie kocha.
Zostałam bez oszczędności, bez kasy, wymusiłam na nim zwrot kasy z kredytu... On został z wyremontowanym mieszkaniem od dołu do góry, a ja zostałam z fotelem, toaletka i dwoma psami z groszami które wystarczyłyby mi na rok wynajmu i to bez luksusow.
Musisz być dopisana jako wspolkredytobiorca lub współwłaściciel. A najlepiej oba.
Kochajmy się się jak bracia, liczmy się jak Żydzi.

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez mahdab

no przecież wiem, użyłam skrótu, faceta nie na na wątku, wiadomo, że ona by poszła z facetem do tego notariusza

taka_ona nie rozumiem cie, dlaczego facet by wyszedł źle na tym układzie, przecież jak dziewczyny piszą wygląda na to, że traktują się jak drużyna i w ten sposób działają. Poza tym nie każdy myśli przy rozstaniu "olaboga, utrzymywałem ja 2 lata przed ślubem i dzięki temu nazbierala kasę", jakby się rozstali miesiąc przed ślubem to by na jedno wyszło. A teraz jakby mieszkanie nie zostało przepisane na autorkę, to ona byłaby stratna (przez lata naprawy, remonty ze wspolnych pieniedzy). Ciężko tak w małżeństwie przeliczać kto będzie stratny i co się opłaca.

Wysłane z aplikacji forum wizaz

ok.

[v-x-n]

Napisane przez aliani

Dobra, to zastanawianie się jest do kitu. Ale jeśli mają wspólność majątkową, to cała kasa i tak jest wspólna, jak by jej sobie nie porozdzielali. Ja tam nie rozumiem problemu. Niech sobie siądą i zdecydują na co ją się najlepiej opłaca przeznaczyć.

A ja dalej nie rozumiem, co ma wspólnota (jeżeli mają) do mieszkania kupionego przed ślubem na niego? Przecież ślub magicznie nic nie zmienia, ona po ślubie nie ma żadnych praw do mieszkania kupionego wcześniej w jego imieniu.

Tu wszyscy piszą, że on jest team player, że bierze związek za pewniak i myśli o nich jak o drużynie, że ona jakieś dziwne wyliczenia robi. No halo? Miłość miłością, ale jeżeli on jej do mieszkania nie dopisze, to kobieta spłaci pół jego kredytu, a za 10-20-30 lat może zostać z ręką w nocniku, bo nic jej się prawnie nie należy.

On ją dwa lata utrzymywał, więc teraz ona powinna wyskoczyć z 200tys (czy ile tam to pół mieszkania kosztuje) złotych i..? I nic? Ma przyjąć za pewniak, że w razie rozwodu facet jej odda pieniądze włożone we wspólne mieszkanie czy jak? (Wspólne tylko na gębę, bo na papierze jest przecież jego).

Nie czaję skąd ktoś w postach wyzej wyciągnął wniosek, że mieszkanie jest włączone we wspólnotę. Autorka w żadnym poście nic takiego nie napisała, wiemy tyle, że facet kupił mieszkanie przed ślubem w swoim imieniu, czyli mieszkanie jest JEGO. I to autorka, płacąc połowę jak gdyby nigdy nic bez zostania współwłaścicielka, będzie jeleniem jeżeli - odpukac - kiedyś się rozstaną.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez tinkerver2

Słuchaj, ja wzięłam kredyt żeby wyremontować mieszkanie ex męża. Potem spłaciłam kredyt ze swoich oszczędności... Niecałe rok później ex oświadczył mi, że nie kocha.
Zostałam bez oszczędności, bez kasy, wymusiłam na nim zwrot kasy z kredytu... On został z wyremontowanym mieszkaniem od dołu do góry, a ja zostałam z fotelem, toaletka i dwoma psami z groszami które wystarczyłyby mi na rok wynajmu i to bez luksusow.
Musisz być dopisana jako wspolkredytobiorca lub współwłaściciel. A najlepiej oba.
Kochajmy się się jak bracia, liczmy się jak Żydzi.

Przecież planujesz zakup mieszkania w Katowicach, więc chyba jednak aż tak Cię ten ex nie ogołocił. Oddał Ci za kredyt, więc... I myślę, że to "liczenie się jak..." można jednak zastąpić jakimś bardziej na czasie hasłem.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez v-x-n

A ja dalej nie rozumiem, co ma wspólnota (jeżeli mają) do mieszkania kupionego przed ślubem na niego? Przecież ślub magicznie nic nie zmienia, ona po ślubie nie ma żadnych praw do mieszkania kupionego wcześniej w jego imieniu.

Tu wszyscy piszą, że on jest team player, że bierze związek za pewniak i myśli o nich jak o drużynie, że ona jakieś dziwne wyliczenia robi. No halo? Miłość miłością, ale jeżeli on jej do mieszkania nie dopisze, to kobieta spłaci pół jego kredytu, a za 10-20-30 lat może zostać z ręką w nocniku, bo nic jej się prawnie nie należy.

On ją dwa lata utrzymywał, więc teraz ona powinna wyskoczyć z 200tys (czy ile tam to pół mieszkania kosztuje) złotych i..? I nic? Ma przyjąć za pewniak, że w razie rozwodu facet jej odda pieniądze włożone we wspólne mieszkanie czy jak? (Wspólne tylko na gębę, bo na papierze jest przecież jego).

Nie czaję skąd ktoś w postach wyzej wyciągnął wniosek, że mieszkanie jest włączone we wspólnotę. Autorka w żadnym poście nic takiego nie napisała, wiemy tyle, że facet kupił mieszkanie przed ślubem w swoim imieniu, czyli mieszkanie jest JEGO. I to autorka, płacąc połowę jak gdyby nigdy nic bez zostania współwłaścicielka, będzie jeleniem jeżeli - odpukac - kiedyś się rozstaną.

Jeżeli już miała by zwracać jakieś pieniądze to napewno nie za połowę mieszkania bo to delikatnie mówiąc zdzierstwo. Dwa lata ich życia to napewno nie 200 tysięcy tym bardziej że autorka miałaby zwrócić tylko połowę bo przecież on płacił też za siebie. Nie wiem. Dla mnie ta sytuacja wzbudza ogólny niesmak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

Napisane przez Ellen_Ripley

Przecież planujesz zakup mieszkania w Katowicach, więc chyba jednak aż tak Cię ten ex nie ogołocił. Oddał Ci za kredyt, więc... I myślę, że to "liczenie się jak..." można jednak zastąpić jakimś bardziej na czasie hasłem.

No, oddał mi 30 tys, i został z wyremontowanym od gory do dołu mieszkaniem, meblami, akcesoriami.
No rzeczywiście, nie ogolocił mnie
Miałam na wkład własny, kredyt wzięłam na pół z mamą, bo sama nie miałam zdolności

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka