Czy mój mąż mnie może zdradza??

[Chatul]

Napisane przez lawendax

bo miłość wszystko wybaczy...

Takie podejście jest bardzo typowe w toksycznych związkach. Dziękuję, postoję. Szkoda byłoby mi życia na tkwienie w toksycznym związku.

Nie mówiąc już o tym, że dla mnie to akurat marna miłość, która pozwala zdradzać i każe wszystko wybaczać. Ja to nazywam toksyczną relacją i uzależnieniem, a nie miłością.

Napisane przez xblueeyesx

Ale czy nie jest ważne, że żyliśmy razem 4 lata przed ślubem?? Może i byliśmy gówniarzami ale świadomi swojego uczucia.

Świadomi uczucia? Czyli przed ślubem było cud-miód, a po ślubie nagle on zdradził Ciebie, Ty jego, Ty go trzy razy rzuciłaś i jeszcze olałaś to, że okłamał Cię w kwestii swojej przeszłości seksualnej?

Nie to co teraz, teraz śluby się bierze z przymusu, bo się wpadło.

No tak, jasne, dawniej takich ślubów nie było w ogóle, a dzisiaj to już właściwie tylko takie

[xblueeyesx]

I weź tu człowieku mów o problemach skoro połowa z was jest przeciwna w ogóle naszemu ślubowi.... To, że mieliśmy po 2 i 22 lata biorąc ślub to nie znaczy, że to jest coś złego że nie mieszkaliśmy razem wcześniej! Dążycie tylko do tego nie mówiłam o tym bo nie uważałam, że jest ważne. Nie widzimy się mało. Przynajmniej 2 tygodnie na 2 miesiące. To nie jest strasznie. Mój ojciec za chlebem wyjechał na 2 lata! Może połowa z was tego nie rozumie, bo urodziłyście się w bogatych rodzinach? My uznaliśmy, że chcemy żyć godnie i za tym dążyliśmy. Co jest w tym złego, żeby w młodym wieku dorobić się własnego mieszkania gdzie praktycznie 80% młodych małżeństw na nie nie stać! Mieliśmy swoje plany i marzenia. W sumie dalej mamy. Zależy od zakończenia sprawy.

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:43 ----------

Napisane przez Chatul

Takie podejście jest bardzo typowe w toksycznych związkach. Dziękuję, postoję. Szkoda byłoby mi życia na tkwienie w toksycznym związku.

Nie mówiąc już o tym, że dla mnie to akurat marna miłość, która pozwala zdradzać i każe wszystko wybaczać. Ja to nazywam toksyczną relacją i uzależnieniem, a nie miłością.



Świadomi uczucia? Czyli przed ślubem było cud-miód, a po ślubie nagle on zdradził Ciebie, Ty jego, Ty go trzy razy rzuciłaś i jeszcze olałaś to, że okłamał Cię w kwestii swojej przeszłości seksualnej?



No tak, jasne, dawniej takich ślubów nie było w ogóle, a dzisiaj to już właściwie tylko takie

Gdzie ja napisałam, że on mnie zdradził? Temat jest taki, że właśnie tego się obawiam ale nie wiem tego. Nie, jak każdy w związku są różne problemy. I nasze nie wynikły dopiero po ślubie. Poleciłabym przeczytanie całego wątku. Olałam? Nie olałam tego, że mnie oszukał w sprawie przeszłości seksualnej, tylko mu wybaczyłam to dwie różne sprawy.


Acha i odnośnie tego linku http://mateusz.pl/rodzina/xra0012.htm miłość to nie tylko branie a i też dawanie. Chyba jednak mąż sprawdza się skoro woli wydac ostatnie grosze na mnie niż na siebie? Wiele razy nic sobie w galeriach nie kupował, bo twierdził że nie chce a mi co tylko chciałam? Nie, to nie było przekupstwo. Jeszcze przed pracą za granicą wydawał na mnie co tylko miał... Mimo, to że nie byłam jakaś paniusia że wskazałam palcem i chciałam daną rzecz. On sam mi robił drogie prezenty bo uważał że zasługuje....

[ajah]

Napisane przez xblueeyesx

I weź tu człowieku mów o problemach skoro połowa z was jest przeciwna w ogóle naszemu ślubowi.... To, że mieliśmy po 2 i 22 lata biorąc ślub to nie znaczy, że to jest coś złego że nie mieszkaliśmy razem wcześniej! Dążycie tylko do tego nie mówiłam o tym bo nie uważałam, że jest ważne. Nie widzimy się mało. Przynajmniej 2 tygodnie na 2 miesiące. To nie jest strasznie. Mój ojciec za chlebem wyjechał na 2 lata! Może połowa z was tego nie rozumie, bo urodziłyście się w bogatych rodzinach? My uznaliśmy, że chcemy żyć godnie i za tym dążyliśmy. Co jest w tym złego, żeby w młodym wieku dorobić się własnego mieszkania gdzie praktycznie 80% młodych małżeństw na nie nie stać! Mieliśmy swoje plany i marzenia. W sumie dalej mamy. Zależy od zakończenia sprawy.

Problem w tym, ze Ty nie widzisz, ze przez ta rozlake, ktora ma wam przyniesc kase czy dobra materialne, wasz zwiazek sie rozpada.

Dwa tygodnie na dwa miesiace dla malzenstwa z historia jak wasza. Czarno to widze.

[jesienny_lisc]

Nie, dla mnie to nic nie znaczy, że sobie 4 lata chodziliście jako licealiści.
Słuchaj, zobacz jak to wygląda - zaczęliście ze sobą chodzić jako dzieciaki - takie tam randki po szkole. Jak Ty skończyłaś szkołę on wyjechał. Wcześniej razem nie mieszkaliście. Od dwóch lat "mieszkacie razem", czyli przez te parę dni co 2 miesiące, czyli jakieś 6 razy w roku. Jasne, że żyje wam się dobrze, bo spotkanie po takiej przerwie jest fascynujące, nie zdążycie nawet zahaczyć o normalne życie.
Na okres, w którym człowiek się najbardziej zmienia, dorasta, do roli dorosłego, kształtują mu się poglądy i priorytety, wy się rozstaliście. Ty żyjesz jak studentka w pl, on jak kawaler za granicą.
O waszej niedojrzałości świadczy zrywanie w kłótni, zdrady, całowanie się z innym. To nie jest małżeństwo, tylko właśnie taki gówniarski związek dzieciaków, które jeszcze nie dorosły, nie poimprezowały itp.

No i jasne, tacy katolicy, mieszkanie przed ślubem to grzech, ale seks, to już nie?
Ślub z miłości? Dla mnie wygląda bardziej na "tyle lat razem" + "musi być ślub bo był tym pierwszym".

[foreverme]

Napisane przez xblueeyesx

Witam wizażanki... Nie wiedziałam komu się wygadać, więc spróbuję tu
Otóż jestem z facetem już prawie 7 lat, od prawie 2 jesteśmy po ślubie, jesteśmy młodzi 22 i 24 lata.

Mój mąż jakieś 3 lata przebywa za granicą, zjeżdża co 1,5-2 miesiące do Polski. Układa się nam dobrze, początkowo były jakieś poważne kłótnie za kłamstwa. Np. zataił przede mną 2 partnerki a się zarzekał, że jest prawiczkiem. Ja dziewicą byłam i dowiedziałam się o tym po naszym 1 razie...

Jeśli już się kłóciliśmy to po alkoholu, ja jestem wybuchowa i on i potrafimy się pokłócić naprawdę o głupotę ale do rzeczy.

Wczoraj dowiedziałam się, że ma założone konto na jednym z portali randkowych... Ostatnie logowanie było z 2010 z lutego, a więc niecałe 3 lata temu, kiedy miał 1 pracę za granicą. A w kwietniu tego samego roku się dla mnie oświadczył. Nie byłabym zła ale jednak coś we mnie pękło jak zobaczyłam, że zaznaczył, że SZUKA kobiet, przygody, seksu, zabawy, MIŁOŚĆI! Jestem zdruzgotana W wiadomościach wysłanych znalazłam, że wysłał do 2 dziewczyn jakieś tam takie szablonowe powiadomienie iż chce je poznać itp. nie odpisały mu. Na jego poczcie były tylko wiadomości przychodzące ale z późniejszego okresu. Dodam, że w miejscu " o sobie" napisał miasto gdzie mieszka... I zaznaczył, że jest wolny. Tzn, że kawaler ale wtedy nie byliśmy po ślubie. Kiedyś zarzekał się, że nie wybaczyłby mi zdrady a on tu takie cyrki odstawia... "

Co ja mam sobie o tym myśleć?? Na razie nic mu nie mówiłam, bo przebywa za granicą ale wraca za 2 tygodnie i wtedy usiądę z nim porozmawiać. Kiedyś mi mówił, że wiózł kolegów z pracy (bo wszyscy byli pijani i szukali kierowcy) na dziwki... Ale przysięgał, że nigdy z nich nie korzystał sam. Wierzyłam mu ale teraz już chyba nie Kolesie są strasznie solidarni więc od jego kolegów niczego się nie dowiem

według mnie to, że założył takie konto jeszcze nic nie znaczy nie było tam wiadomości typu, że nie kocha CIę, że zdradził.Powinnaś mu bardziej ufać

[xblueeyesx]

Napisane przez jesienny_lisc

Nie, dla mnie to nic nie znaczy, że sobie 4 lata chodziliście jako licealiści.
Słuchaj, zobacz jak to wygląda - zaczęliście ze sobą chodzić jako dzieciaki - takie tam randki po szkole. Jak Ty skończyłaś szkołę on wyjechał. Wcześniej razem nie mieszkaliście. Od dwóch lat "mieszkacie razem", czyli przez te parę dni co 2 miesiące, czyli jakieś 6 razy w roku. Jasne, że żyje wam się dobrze, bo spotkanie po takiej przerwie jest fascynujące, nie zdążycie nawet zahaczyć o normalne życie.
Na okres, w którym człowiek się najbardziej zmienia, dorasta, do roli dorosłego, kształtują mu się poglądy i priorytety, wy się rozstaliście. Ty żyjesz jak studentka w pl, on jak kawaler za granicą.
O waszej niedojrzałości świadczy zrywanie w kłótni, zdrady, całowanie się z innym. To nie jest małżeństwo, tylko właśnie taki gówniarski związek dzieciaków, które jeszcze nie dorosły, nie poimprezowały itp.

No i jasne, tacy katolicy, mieszkanie przed ślubem to grzech, ale seks, to już nie?
Ślub z miłości? Dla mnie wygląda bardziej na "tyle lat razem" + "musi być ślub bo był tym pierwszym".

Dwa zerwania były po incydencie z przeszłością seksualną. Chyba miałam prawo to zrobić? Wybaczyć się dało więc gdzie problem to samo z moim incydentem. Zostało wybaczone. A miłość TEŻ polega na wybaczaniu. Jakoś dla księdza spowiadając się mówiłam o stosunku to dał mi rozgrzeszenie a szwagierce, że mieszkała z narzeczonym już nie to chyba coś świadczy o tym
Nasze chodzenie to nie były randki po szkole, spotykaliśmy się praktycznie codziennie. W lato codziennie czasami po 24 godziny na dobę. Jak byliśmy gówniarzami pomieszkiwaliśmy razem to na biwakach, to na wycieczkach tygodniowych, albo dłużych nie było z niczym problemu tak samo jak jest jak on przyjeżdża do Polski czy ja jadę do niego. Jesteśmy sami. Nie ma kłótni o obowiązki domowe, pomaga mi ile może, sam robi. I nie wspomniałam że te przyjazdy są czasami 3 tygodniowe a nawet miesięczne. Czy naprawdę tylko o to chodzi? O mieszkanie razem?! Chyba nie umiecie mi pomóc i tylko to przychodzi wam do głowy. Do tej pory byłam naprawdę szczęśliwa, tak serio to do wczoraj, bo wczoraj o tym się dowiedziałam.

[Nuova]

Napisane przez xblueeyesx

Jakoś dla księdza spowiadając się mówiłam o stosunku to dał mi rozgrzeszenie a szwagierce, że mieszkała z narzeczonym już nie to chyba coś świadczy o tym

Co ja czytam... Małżeństwo dwóch dzieciaków.

[jesienny_lisc]

Ja mogę wyrazić swoją opinię tylko na podstawie tego co piszesz.
I moja opinia jest taka - posiadanie konta na portalu randkowym i zaczepianie w ten sposób dziewczyn - uznałabym za zdradę. A zdrada, w moim przekonaniu, oznacza zakończenie związku.
I uważam, że Twoje wybaczanie, to błąd. Bo Twój mąż nie uznał tego za oznakę miłości, tylko słabości, oraz przyzwolenie.
+ uważam, że nie znasz człowieka, który jest Twoim mężem


PS. Pomieszkiwanie, czy pobyt 2tygodniowy, to nie jest to samo, co mieszkanie ze sobą codziennie.

[palam01]

Napisane przez xblueeyesx

On już dawno chciał zjechać do Polski ale to ja go powstrzymywałam od tej myśli... Było, że tylko ostatni rok, ostatnie pół no i zostało całe G bo w czerwcu miałam już z nim zamieszkać... Moje pytanie jak go przycisnąć żeby powiedział prawdę?

cześć

sama żyję w związku na odległość, narzeczony wraca do domu co 5-6 tygodni, czasami przyjeżdża częsciej w zalezności od miesiąca.
Najwazniejsze to szczerość, zaufanie, co dzienna rozmowa. Bez netu ie byłoby kontaktu, skpye, kamerka.. opowiadanie o wszytskim.
Mamy do siebie zaufanie, spodziewamy się dziecka i budujemy powoli dom.
Na początku także się bałam, że będzie mi siedział na jakims portalu, ale porozmawiałam z nim o tym. O swoich lękach, obawach,itd.. teraz wiem, że nie musze sie o to martwić..Tylko teraz tęsknie bardzo.. on także..ale jest tam, by nam było lepiej na kolejne lata..

W twoim przypadku też najlepsza byłaby szczera rozmowa.. powiedzenie na spokojnie o wszytkim co Ci lezy na serdszku, co myslisz.. czego się obawiasz itd..
Wytłumaczcie sobie wszystko, jesteście małżeństwem więc powinniście się wspierać i ufać sobie.

[xblueeyesx]

Napisane przez Nuova

Co ja czytam... Małżeństwo dwóch dzieciaków.

Ja tylko odniosłam się do postu wyżej, że niby mieszkanie ze sobą przed ślubem jest taktowne a spanie ze sobą już nie.

[201607110949]

Napisane przez xblueeyesx

Nie widzimy się mało. Przynajmniej 2 tygodnie na 2 miesiące. To nie jest strasznie.

jak dla mnie widzicie się mało, za mało

Napisane przez xblueeyesx

Mój ojciec za chlebem wyjechał na 2 lata!
Może połowa z was tego nie rozumie, bo urodziłyście się w bogatych rodzinach? My uznaliśmy, że chcemy żyć godnie i za tym dążyliśmy.

mój siedział za granicą odkąd pamiętam, najdłuższy jednorazowy ciąg to prawie 3 lata w stanach. Również "bo dom". I dlatego wiem, że takie wyjazdy to tragedia dla związku i rodziny, tra-ge-dia. Żadne godne życie, raczej prosta droga do emocjonalnego upodlenia.
Wyście nawet nie zdążyli razem pomieszkać jakiś czas, przyzwyczaić się do życia razem, okrzepnąć, razem dojrzeć - od razu władowaliście się w układ 'marynarz i jego żona'. Głupota, naprawdę głupota, za którą teraz po części płacicie.

[xblueeyesx]

Napisane przez palam01

cześć

sama żyję w związku na odległość, narzeczony wraca do domu co 5-6 tygodni, czasami przyjeżdża częsciej w zalezności od miesiąca.
Najwazniejsze to szczerość, zaufanie, co dzienna rozmowa. Bez netu ie byłoby kontaktu, skpye, kamerka.. opowiadanie o wszytskim.
Mamy do siebie zaufanie, spodziewamy się dziecka i budujemy powoli dom.
Na początku także się bałam, że będzie mi siedział na jakims portalu, ale porozmawiałam z nim o tym. O swoich lękach, obawach,itd.. teraz wiem, że nie musze sie o to martwić..Tylko teraz tęsknie bardzo.. on także..ale jest tam, by nam było lepiej na kolejne lata..

W twoim przypadku też najlepsza byłaby szczera rozmowa.. powiedzenie na spokojnie o wszytkim co Ci lezy na serdszku, co myslisz.. czego się obawiasz itd..
Wytłumaczcie sobie wszystko, jesteście małżeństwem więc powinniście się wspierać i ufać sobie.

My dużo rozmawialiśmy o tym, dlatego ciężko przechodzi mi przez myśl, że mógłby coś takiego zrobić. Sam jest strasznie przeciwny zdradom, tym bardziej że sam był już raz zdradzony. W końcu to ja znam go najlepiej a nie dziewczyny stąd. Całych 7 lat naszych przecież nie opiszę.

[jesienny_lisc]

Napisane przez xblueeyesx

Ja tylko odniosłam się do postu wyżej, że niby mieszkanie ze sobą przed ślubem jest taktowne a spanie ze sobą już nie.

Opinia jednego księdza nie jest czymś miarodajnym. W religii katolickiej grzechem jest zarówno mieszkanie ze sobą przed ślubem, jak i seks przedmałżeński.

[xblueeyesx]

Napisane przez SALIX

jak dla mnie widzicie się mało, za mało



mój siedział za granicą odkąd pamiętam, najdłuższy jednorazowy ciąg to prawie 3 lata w stanach. Również "bo dom". I dlatego wiem, że takie wyjazdy to tragedia dla związku i rodziny, tra-ge-dia. Żadne godne życie, raczej prosta droga do emocjonalnego upodlenia.
Wyście nawet nie zdążyli razem pomieszkać jakiś czas, przyzwyczaić się do życia razem, okrzepnąć, razem dojrzeć - od razu władowaliście się w układ 'marynarz i jego żona'. Głupota, naprawdę głupota, za którą teraz po części płacicie.

Gdyby mój maż miał siedzieć aż tyle gdzieś. BOŻE 3 lata to nawet nie wiązałabym przyszłości z takim człowiekiem Dlatego piszę, że my się widzimy jak na wyjazdy za granicę naprawdę często. Można nazwać tragedią po 3 latach niewidzenia o zgrozo a 2 miesiące to chyba różnica Wy jesteście jakieś głuche na to co pisze, przecież mówię że pomieszkiwaliśmy razem. I to nie raz. Wzięliśmy ślub,nigdy nie było z tego względu kłótni. To, że nie mieszkaliśmy razem przez pół roku ciągiem to nic nie znaczy. A pomyślałaś, że jest dużo związków typu "marynarz- żona" i "żołnierz- żona" i mają się w związku bardzo dobrze? Mimo wszystkich przeciwności losu?

Chciałam zasięgnąć tutaj porady, ale odnoszę wrażenie że tylko mnie ☠☠☠ie*** ze wszystkiego i z mojego związku. Pewnie wy macie już któryś związek z kolei i nie potraficie zapanować nad swoimi. Tak to się mówi. W tych czasach jak coś jest zepsute to się wyrzuca do kosza, ale się tego nie naprawia. Ja na pewno będę próbowała to naprawić. Nie skreślę go od razu bo nie było ewidentnej zdrady. Mam swoje sposoby na przyznanie do winy w końcu za 2 razami się powiodło

[Chatul]

Napisane przez xblueeyesx

Acha i odnośnie tego linku http://mateusz.pl/rodzina/xra0012.htm miłość to nie tylko branie a i też dawanie. Chyba jednak mąż sprawdza się skoro woli wydac ostatnie grosze na mnie niż na siebie? Wiele razy nic sobie w galeriach nie kupował, bo twierdził że nie chce a mi co tylko chciałam?

Dobra, niezłe trolo-lolo, ale tego już nie łyknę

[madana]

Acha i odnośnie tego linku http://mateusz.pl/rodzina/xra0012.htm miłość to nie tylko branie a i też dawanie. Chyba jednak mąż sprawdza się skoro woli wydac ostatnie grosze na mnie niż na siebie? Wiele razy nic sobie w galeriach nie kupował, bo twierdził że nie chce a mi co tylko chciałam?

- o, matko ty serio odczytałaś to jako "nie jest skąpy, kasę daje"?

[jesienny_lisc]

Napisane przez xblueeyesx

Chciałam zasięgnąć tutaj porady, ale odnoszę wrażenie że tylko mnie ☠☠☠ie*** ze wszystkiego i z mojego związku. Pewnie wy macie już któryś związek z kolei i nie potraficie zapanować nad swoimi. Tak to się mówi. W tych czasach jak coś jest zepsute to się wyrzuca do kosza, ale się tego nie naprawia. Ja na pewno będę próbowała to naprawić. Nie skreślę go od razu bo nie było ewidentnej zdrady. Mam swoje sposoby na przyznanie do winy w końcu za 2 razami się powiodło

Oczywiście, lepiej zacząć związek jak się jest dzieckiem, a potem wybaczać wszystko, byle tylko trzymać się się swojej wizji

[201607110949]

Napisane przez xblueeyesx

Gdyby mój maż miał siedzieć aż tyle gdzieś. BOŻE 3 lata to nawet nie wiązałabym przyszłości z takim człowiekiem

to akurat opisałam na Twój "argument", że pewnie nasi rodzice spali na kasie i nie musieli emigrować za chlebem. Otóż znam ja to wszystko od podszewki, zarówno wyjazdy dłuższe jak i krótsze, bliższe Polsce. Do niczego dobrego taka rozłąka nie prowadzi, moim zdaniem własny kąt tego nie warty bo może się z dużym prawdopodobieństwem okazać, że owszem, mieszkanie będzie ale nie będzie już w nim komu mieszkać.

Napisane przez xblueeyesx

To, że nie mieszkaliśmy razem przez pół roku ciągiem to nic nie znaczy.

sorry ale znaczy. Nie wiesz czemu bo jeszcze tego nie doświadczyłaś, po prostu. Diametralnie czym innym jest widywanie się na 2 tygodnie co 2 miesiące (wtedy to staje się trochę miodowym miesiącem) a czym innym po prostu normalne życie, dzień po dniu, w rutynie.

Napisane przez xblueeyesx

A pomyślałaś, że jest dużo związków typu "marynarz- żona" i "żołnierz- żona" i mają się w związku bardzo dobrze? Mimo wszystkich przeciwności losu?

no może mają - tylko, że do tego potrzeba naprawdę dużej dawki odpowiedzialności i dojrzałości, której wam brakuje (bo i jedno i drugie zdradzało)

Napisane przez xblueeyesx

Pewnie wy macie już któryś związek z kolei i nie potraficie zapanować nad swoimi.

no to mój trzeci związek, trzeci i ostatni. nie rozumiem dlaczego miałabym się z tego powodu czuć gorsza, że zakończyłam relacje, w których nie czułam się dobrze? czasami nie opłaca się naprawiać.

[Mick]

Napisane przez xblueeyesx

Dwa zerwania były po incydencie z przeszłością seksualną. Chyba miałam prawo to zrobić? Wybaczyć się dało więc gdzie problem to samo z moim incydentem. Zostało wybaczone. A miłość TEŻ polega na wybaczaniu. Jakoś dla księdza spowiadając się mówiłam o stosunku to dał mi rozgrzeszenie a szwagierce, że mieszkała z narzeczonym już nie to chyba coś świadczy o tym
Nasze chodzenie to nie były randki po szkole, spotykaliśmy się praktycznie codziennie. W lato codziennie czasami po 24 godziny na dobę. Jak byliśmy gówniarzami pomieszkiwaliśmy razem to na biwakach, to na wycieczkach tygodniowych, albo dłużych nie było z niczym problemu tak samo jak jest jak on przyjeżdża do Polski czy ja jadę do niego. Jesteśmy sami. Nie ma kłótni o obowiązki domowe, pomaga mi ile może, sam robi. I nie wspomniałam że te przyjazdy są czasami 3 tygodniowe a nawet miesięczne. Czy naprawdę tylko o to chodzi? O mieszkanie razem?! Chyba nie umiecie mi pomóc i tylko to przychodzi wam do głowy. Do tej pory byłam naprawdę szczęśliwa, tak serio to do wczoraj, bo wczoraj o tym się dowiedziałam.

Nom, i teraz też wybaczysz. Może wygarniesz mu po alkoholu, może znowu "zerwiecie", może będziesz strzelać fochy o byle co, może on kupi Ci ekstra ciuchy w ramach przeprosin, ale w końcu wszystko wróci do normy.

Napisane przez xblueeyesx

Gdyby mój maż miał siedzieć aż tyle gdzieś. BOŻE 3 lata to nawet nie wiązałabym przyszłości z takim człowiekiem Dlatego piszę, że my się widzimy jak na wyjazdy za granicę naprawdę często. Można nazwać tragedią po 3 latach niewidzenia o zgrozo a 2 miesiące to chyba różnica Wy jesteście jakieś głuche na to co pisze, przecież mówię że pomieszkiwaliśmy razem. I to nie raz. Wzięliśmy ślub,nigdy nie było z tego względu kłótni. To, że nie mieszkaliśmy razem przez pół roku ciągiem to nic nie znaczy. A pomyślałaś, że jest dużo związków typu "marynarz- żona" i "żołnierz- żona" i mają się w związku bardzo dobrze? Mimo wszystkich przeciwności losu?

Chciałam zasięgnąć tutaj porady, ale odnoszę wrażenie że tylko mnie ☠☠☠ie*** ze wszystkiego i z mojego związku. Pewnie wy macie już któryś związek z kolei i nie potraficie zapanować nad swoimi. Tak to się mówi. W tych czasach jak coś jest zepsute to się wyrzuca do kosza, ale się tego nie naprawia. Ja na pewno będę próbowała to naprawić. Nie skreślę go od razu bo nie było ewidentnej zdrady. Mam swoje sposoby na przyznanie do winy w końcu za 2 razami się powiodło

He, he.

[GagaFace]

Napisane przez xblueeyesx

I weź tu człowieku mów o problemach skoro połowa z was jest przeciwna w ogóle naszemu ślubowi.... To, że mieliśmy po 2 i 22 lata biorąc ślub to nie znaczy, że to jest coś złego że nie mieszkaliśmy razem wcześniej! Dążycie tylko do tego nie mówiłam o tym bo nie uważałam, że jest ważne. Nie widzimy się mało. Przynajmniej 2 tygodnie na 2 miesiące. To nie jest strasznie. Mój ojciec za chlebem wyjechał na 2 lata! Może połowa z was tego nie rozumie, bo urodziłyście się w bogatych rodzinach? My uznaliśmy, że chcemy żyć godnie i za tym dążyliśmy. Co jest w tym złego, żeby w młodym wieku dorobić się własnego mieszkania gdzie praktycznie 80% młodych małżeństw na nie nie stać! Mieliśmy swoje plany i marzenia. W sumie dalej mamy. Zależy od zakończenia sprawy.

Dla mnie też niektóre dziewczyny za bardzo przesadzają z tym rozpisywaniem się na temat. No ale cóż ... Łatwiej widocznie napisać komuś że jest pseudo dzieciakiem który do tego nie dorósł.

Napiszę coś od siebie, bo ścięła mnie wypowiedz jednej z użytkowniczek. Że prawdziwa miłość "wszystko" wybaczy. Ładny joke

Otóż nie zastanawiaj się ani chwili, tylko pisz do tego swojego, że wyniuchałaś to konto na jakimś tam portalu.
Bądź szczera i wal prosto z mostu. Bo mniemam że tylko w ten sposób może wyjdziecie z tej jakże kiepskiej sytuacji. Szkoda czasu na czekanie. Nie szkoda Ci własnego zdrowia i nerwów ?

[201801022117]

Napisane przez xblueeyesx

Nie widzimy się mało. Przynajmniej 2 tygodnie na 2 miesiące. To nie jest strasznie. Mój ojciec za chlebem wyjechał na 2 lata! Może połowa z was tego nie rozumie, bo urodziłyście się w bogatych rodzinach? My uznaliśmy, że chcemy żyć godnie i za tym dążyliśmy. Co jest w tym złego, żeby w młodym wieku dorobić się własnego mieszkania gdzie praktycznie 80% młodych małżeństw na nie nie stać! Mieliśmy swoje plany i marzenia. W sumie dalej mamy. Zależy od zakończenia sprawy.

Nie, to wcale nie jest mało. Ty z nim mieszkałaś w ogóle dłuższy czas? Powiedzmy pół roku, bez wyjazdów?

[Izabela_wow]

Porady?Ale w jaki sposób?Sama napisałaś że żadna z nas nie wie co było między Wami przez te 7 lat bo faktycznie kto ma wiedziec lepiej niż Ty.Kilka dziewczyn oceniło sytuację z boku i mają racje a Ty zaczęłaś go bronić (skoro mówisz że ewidentnej zdrady nie było) co nie zmienia faktu że mu nie ufasz albo nie na tyle na ile powinno się ufać w małżeństwie.Nawet po kłótni czy na złość zakładać konto na portalu randkowym?Tak zachowuje się 'dorosła' osoba?Jeszcze jedno napisałaś że do wczoraj byłaś szczęśliwa a teraz?Nawet jak porozmawiacie dojdziecie do porozumienia (nie wiem co on też powie czy prawde czy weźmiesz go sposobem czy będzie kłamał) to trudno stwierdzić czy będziesz potem nadal tak szczęśliwa jak byłaś bo wydaje mi się że gdzieś tam w głębi będziesz go podejrzewała.Nie mówie że każdy kto ma 16 lat jest typowym dzieckiem/gówniarzem ja sama też jestem w związku od 16 roku teraz mam 23 lata i układa się ale ślub?Tym bardziej wyjazdy ja bym się wstrzymała troche czasu.Ślub można zawsze wziąć (później) a tak widzisz teraz szukasz porady tutaj.
Nie mówie akurat teraz o Twoim przypadku ale jak widze dziewczyny na jednym portalu społecznościowym (18-20) nie są to moje bliskie osoby ale widuje je i widze jak zmieniają nazwisko na męża a po krótkim czasie na swoje wiadomo dlaczego to aż chce się krzyczeć po co to było.To jest tak poważna decyzja trzeba przeżyć te dobre chwile ale i umieć przejść kłótnie być pewnym tej drugiej osoby żeby stworzyć małżeństwo w pełnym tego słowa znaczeniu a Ty już nie jesteś pewna partnera możesz się zapierać ale to widać, także czy Ty będziesz szczęśliwa w swoim małżeństwie musisz odpowiedzieć sobie sama.

I w życiu nie napisałabym teraz tylko poczekała na rozmowe w cztery oczy chyba więcej wyciągniesz i wizualnie stwierdzisz czy kłamie niż pisząc czy dzwoniąc.A jeżeli teraz o tym wspomnisz a po jego powrocie będziesz chciała wrócić do temtu to raczej już będzie przygotowany na rozmowe.

[Sadek]

Osobiście nie widzę szans dla takiej relacji. Ślub w młodym wieku, związek od nastoletnich lat, bardzo wczesnych. Facet zdobywał doświadczenia seksualne w wyjątkowo młodym wieku. Z pewnością żyje w celibacie i czeka aż zobaczy ukochaną żonę po przyjezdzie do kraju

[ewelajna25]

To i ja się wypowiem. Moja siostra jest przykładem związku licealnego, choć i ona i szwagier chodzili na randki i zdobywali tzw "doświadczenie" zanim się w sobie zakochali. Ślub brali szybko, bo w wieku 21 lat i tak samo szybko postarali się o dziecko. Są jak dla mnie super związkiem i staż na chwilę obecną mają 15 letni, choć i u nich zdarzają się kłutnie, a zmierzam do tego, że choć mieli tu kawalerkę, to jednak doszli do wniosku, że perspektywy są marne, jeśli chcą żyć na godziwym poziomie i postanowili wykorzystać szansę i wyemigrować. Na początek wyjechał szwagier, siostra kończyła studia i musiała ok 2 lata zostać w Pl. Widywali się podobnie jak autorka wątku, co miesiąc, dwa...Codziennie natomiast dzwonili, a nie były to jeszcze czasy skypa. Gdy szwagier ustabilizował swoje sprawy za granicą, załozył własny biznes, znalazł mieszkanie i siostra z dzieckiem dolączyła do niego. Kryzysu nie było, zdrad też nie. A więc da się. Znam jeszcze inną parę, rozłąka trwała tam 4 lata ale przed wyjazdem para ta miala już dwoje odchowanych dzieci i długi staż małżeński. Też nic złego się nie działo, za to mąż teśknił a żona przeciągała w czasie moemnt jego powrotu do kraju. Wszystko zalerzy od ludzi.

W tej konkretnej sytuacji jednak istnieje podejrzenie, że mąż nie zachował się uczciwie i to być może wielokrotnie, doradzałabym więc rozmowę, ale nie przez tel teraz zaraz tylko jak wróci do domu za te 2 tyg. Wtedy trudniej będzie mu skłamać czy wymyśleć jakiś wykręt, gdy autorka zada mu wprost kilka istotnych pytań.

Nie tolerowałabym osobiście zakładania konta randkowego i to, co mąż autorki wypisywał w swoim profilu plus próby zaczepiania dziewczyn i chęc spotykania się z nimi dla mnie stanowią zdradę.

W ogóle zachowania jakie autorka opisała-całowanie się z innym, i postępowanie meża rodzą pytanie o sens ich związku....Bo sama odległość i wiek małżonków nie przesądzają sprawy.

Nie wydaje mi się też, aby pozostanie w kraju, gdy np brakuje na chleb i dach nad głową było zawsze lepszym wyborem niż wyjazd do pracy za granicę i czasowa rozłąka. Problemy ekonomiczne, brak pieniędyz również potrafią nadszarpnąć związek, prowadzić do kłutni i pretensji.

[kalincia]

Przecież, autorko, nie wiesz czy on cię zdradzał?I wiedzieć nie będziesz. Bo jak zaprzeczy, to nadal nie wiadomo? No chyba że będzie tak głupi, żeby potwierdzić?

[visionAM]

Autorko, a ja ci opowiem historię z życia wziętą
Znajomy, po ślubie, 3 letnie dziecko. W Polsce pracy brak więc zaczął wyjeżdżać za granicę, gdzie przebywał od początku marca do końca listopada, czyli w domu z żoną i dzieckiem był zaledwie 3 miesiące w ciągu roku. W trakcie jego pobytu za granicą nie widywali się, ewentualnie on po 4 miesiącach przyjeżdżał na tydzień do Polski.
Znalazł sobie za granicą młodą dziewczynę "do bzykania" i tak rok w rok jak tam jeździ to ma "pewny seks" z nią, kiedy chce i jak chce Żona nic nie wiedziała, dziewczyna z zagranicy nie wiedziała o żonie... aż rok temu on założył sobie konto na FB i ta jego "panienka do bzykania" pooznaczała go na jakiś ich wspólnych zdjęciach. Żona oczywiście to zobaczyła, ale nie dotarło do niej, że on ją zdradza, bo on jakoś sprytnie się wytłumaczył Później była jeszcze sytuacja, że ktoś z jego kolegów "podkablował" go do żony - też nie uwierzyła. Chociaż podejrzewam, że ona po prostu sama siebie oszukuje. Jedna rada dla Ciebie - szanuj siebie i swoje życie i nie doprowadź do takiej sytuacji. Zdrada to wg mnie rzecz niewybaczalna.

[elane]

Zrób dochodzenie, podpytaj spyrytnie znajomych, przeszukaj telefony i fb jak bedzie w PL.