Po jakim czasie zamieszkałyście ze swoim partnerem i jak to się później potoczyło?

[Janex3]

Wiadomo, że nie było tak, że zaplanowałyście sobie, że tego dnia się przeprowadzacie i... Tylko po prostu jak czuliście, że już jest czas, już można. Czy zaczęło się między wami psuć czy jednak było dobrze?

[Barbarella05]

Napisane przez Janex3

Wiadomo, że nie było tak, że zaplanowałyście sobie, że tego dnia się przeprowadzacie i... Tylko po prostu jak czuliście, że już jest czas, już można. Czy zaczęło się między wami psuć czy jednak było dobrze?

U mnie zostało to niejako wymuszone, nie było żadnego myslenia- o! fajnie, zamieszkajmy razem!.
Zamieszkaliśmy ze sobą po plus minus 10 miesiącach. Zaczęło sie sypać, a ja zobaczyłam Pana od innej strony i mnie sie nie spodobało to co widziałam.
Mieszkanie razem, nie ważne po jakim czasie- czy po miesiącu czy dwóch czy po roku- niesie ze sobą duże ryzyko,że się zobaczy tą drugą osobę od tej codziennej strony, zobaczy sie jego wady takimi jakie są, zobaczy sie upierdliwe nawyki...Jednym sie udaje przez to przebrnąc, jakoś pogadac z partnerem,żenp. "to i to mi nie pasuje, prosze zmień to", albo po prostu im nie przeszkadza - ja nie potrafiłam.

[_ema_]

Napisane przez Janex3

Wiadomo, że nie było tak, że zaplanowałyście sobie, że tego dnia się przeprowadzacie i... Tylko po prostu jak czuliście, że już jest czas, już można. Czy zaczęło się między wami psuć czy jednak było dobrze?

W dniu ślubu, po powrocie z wesela. Byliśmy ze sobą 4 lata, rok zaręczeni. Nie zaczęło się psuć, myślę, że związek rozkwitł. Docierania nie było, poszło jak po maśle.

[normalnyFacet]

Napisane przez Barbarella05

Jednym sie udaje przez to przebrnąc, jakoś pogadac z partnerem,żenp. "to i to mi nie pasuje, prosze zmień to", albo po prostu im nie przeszkadza - ja nie potrafiłam.

Lepiej się naucz mówić, oczekiwać i rozmawiać bo prędzej czy później związki będą się kończyć, nie przez mieszkanie ze sobą, a przez zwykłe niedomówienia

[Janex3]

A czy jak dwie osoby spędzają ze sobą/spędzali dużo czasu codziennie, nocowały, znają się, widzą w krępujących i naturalnych dla ludzi sytuacjach, dobrze się dogadują mieszkając razem np. przez jakiś czas, krótki bowiem niecałe wakacje a mimo to czują się ze sobą dobrze, to ma to szansę iż wszystko przetrwa?

---------- Dopisano o 19:27 ---------- Poprzedni post napisano o 19:26 ----------

Może inaczej, jak przed zamieszkaniem ze sobą dobrze, a przy najmniej w życiu codziennym się poznały i akceptują siebie, to jest dobry znak?

---------- Dopisano o 19:28 ---------- Poprzedni post napisano o 19:27 ----------

Nawet świetnie jest im ze sobą.

---------- Dopisano o 19:35 ---------- Poprzedni post napisano o 19:28 ----------

Nawet świetnie jest im ze sobą.

[majka0107]

W pierwszym związku zamieszkałam z partnerem po 3 latach z nadzieją, że to odratuje nasz związek. Potrzebowaliśmy bycia sam na sam ponieważ nasz związek był na odległośc. Dobrze, że zamieszkałam z nim, bo zobaczyłam, że to nie ma przyszłości, wszystkie wady, których nie zauważałam wyszły całkowicie w 3 miesiące (jak ja sie ciesze, że do ślubu nie doszło), a z drugim zamieszkałam po roku tylko na 3 miesiące i to miało byc chwilowe mieszkanie razem ze wzgledu na prace. Okazało sie, że poczuł, że mnie już zdobył, odstawił mnie na bok, teraz jestem w trzecim i mam nadzieje ostatnim związku. Mimo krótkiego stażu widze, że ten chłopak ma wiecej oleju w głowie niż poprzedni kandydaci ale jednak pozostaje we mnie w środku jakaś nuta strachu przed rozczarowaniem i też chciałabym spróbowac z nim zamieszkac. (przepraszam za ewentualny brak polskich znaków ale klawiatura nie zawsze chce ze mną współpracowac)

[Barbarella05]

Napisane przez normalnyFacet

Lepiej się naucz mówić, oczekiwać i rozmawiać bo prędzej czy później związki będą się kończyć, nie przez mieszkanie ze sobą, a przez zwykłe niedomówienia

Wiesz wbrew pozorom ja jestem naprawdę wygadaną osobą i potrafię mówić, jak mi cos nie pasuje. Także dziękuję Ci za radę.

U mnie problem wynikł też z innych rzeczy również, ale o tym nie będę pisać bo nie ma sensu, jednak jestem zdania, ze przed zamieszkaniem z drugą połówką trzeba się dobrze zastanowić i spróbować jak najlepiej poznać od tej strony ' domowej". Wtedy będzie mniej zaskoczenia, kiedy się okaże np. że Misiaczek lubi sobie przed snem wypić 4 piwka, robi to dzień w dzień, nic w domu nie robi itp.

[201605301111]

Napisane przez Janex3

A czy jak dwie osoby spędzają ze sobą/spędzali dużo czasu codziennie, nocowały, znają się, widzą w krępujących i naturalnych dla ludzi sytuacjach, dobrze się dogadują mieszkając razem np. przez jakiś czas, krótki bowiem niecałe wakacje a mimo to czują się ze sobą dobrze, to ma to szansę iż wszystko przetrwa?

---------- Dopisano o 19:27 ---------- Poprzedni post napisano o 19:26 ----------

Może inaczej, jak przed zamieszkaniem ze sobą dobrze, a przy najmniej w życiu codziennym się poznały i akceptują siebie, to jest dobry znak?

---------- Dopisano o 19:28 ---------- Poprzedni post napisano o 19:27 ----------

Nawet świetnie jest im ze sobą.

---------- Dopisano o 19:35 ---------- Poprzedni post napisano o 19:28 ----------

Nawet świetnie jest im ze sobą.

myślę, że nie ma reguły Wszystko wychodzi w praniu

[zakonna]

Ja jestem hardkorem pod tym względem. Poprzedni związek trwał 3 miesiące jak zamieszkaliśmy razem. Ogólnie cała ta relacja była pomyłką więc mieszkanie razem wychodziło nam średnio.
Teraz jestem w związku od 5 lat, bardzo dobrym związku. Zamieszkaliśmy razem miesiąc po pierwszym spotkaniu.

[barbarossan]

po 2,5 roku związku... on pracował ja studiowałam( + pracowałam) jednak wyszło trochę jego wad. teraz razem nie mieszkamy bo Tż jest za granicą zresztą nie zanosi się na ponowne wspólne zamieszkanie po powrocie bo Tż się " nie opłaca"

[Barbarella05]

Napisane przez majka0107

W pierwszym związku zamieszkałam z partnerem po 3 latach z nadzieją, że to odratuje nasz związek. Potrzebowaliśmy bycia sam na sam ponieważ nasz związek był na odległośc. Dobrze, że zamieszkałam z nim, bo zobaczyłam, że to nie ma przyszłości, wszystkie wady, których nie zauważałam wyszły całkowicie w 3 miesiące (jak ja sie ciesze, że do ślubu nie doszło), a z drugim zamieszkałam po roku tylko na 3 miesiące i to miało byc chwilowe mieszkanie razem ze wzgledu na prace. Okazało sie, że poczuł, że mnie już zdobył, odstawił mnie na bok, teraz jestem w trzecim i mam nadzieje ostatnim związku. Mimo krótkiego stażu widze, że ten chłopak ma wiecej oleju w głowie niż poprzedni kandydaci ale jednak pozostaje we mnie w środku jakaś nuta strachu przed rozczarowaniem i też chciałabym spróbowac z nim zamieszkac. (przepraszam za ewentualny brak polskich znaków ale klawiatura nie zawsze chce ze mną współpracowac)

O u mnie właśnie były te dwa pogrubione.

---------- Dopisano o 20:42 ---------- Poprzedni post napisano o 20:40 ----------

Napisane przez barbarossan

po 2,5 roku związku... on pracował ja studiowałam( + pracowałam) jednak wyszło trochę jego wad. teraz razem nie mieszkamy bo Tż jest za granicą zresztą nie zanosi się na ponowne wspólne zamieszkanie po powrocie bo Tż się " nie opłaca" [

"nie opłaca" się?
dziwne....
sorry za szczerość, ale jakoś mnie ten argument zdziwił.

[Cindy28]

Napisane przez Janex3

Wiadomo, że nie było tak, że zaplanowałyście sobie, że tego dnia się przeprowadzacie i... Tylko po prostu jak czuliście, że już jest czas, już można. Czy zaczęło się między wami psuć czy jednak było dobrze?

Po półtora roku zamieszkaliśmy razem. Żałuję, że nie wcześniej .
Wyszło szydło z worka, więc nie widziałam innego wyjścia jak się rozstać.
Zmarnowałam czas, ale na chwilę obecną jestem mądrzejsza o kilka rzeczy i zwracam uwagę na takie kwestie, które kiedyś nie przyszły mi do głowy.

[barbarossan]

Barbarella05 no taki " kwiatuszek", też mnie to zszokowało dlatego Tż jest już na linii odstrzału. od razu tłumaczę " jak wrócę i tak będę jeździł w delegacje po 2 tygodnie więc nie ma sensu"

[Barbarella05]

Napisane przez barbarossan

Barbarella05 no taki " kwiatuszek", też mnie to zszokowało dlatego Tż jest już na linii odstrzału. od razu tłumaczę " jak wrócę i tak będę jeździł w delegacje po 2 tygodnie więc nie ma sensu"

Aha, no to widze nie "kwiatuszek" a bardziej "chwast"
No może i z jego punktu widzenia,nie ma sensu albo ma już wywalone...

[Paulinka181994]

Ze swoim tż zamieszkałam po 3 latach związku a to dlatego, że musiałam skończyć szkołę średnią i związek na odległość. Jeden rok PL-PL. Dwa lata PL-UK. Jednakże w każde wakacje, ferie, święta byliśmy ze sobą, więc kiedy zamieszkaliśmy ze sobą to nie było żadnego zaskoczenia.

[kassica31]

U mnie wspólne zamieszkanie nastąpiło 13 miesięcy po rozpoczęciu związku, ale my kupowaliśmy mieszkanie, więc trochę zeszło z załatwianiem różnych spraw. Teraz jest moim mężem i jest super

[mrofka89]

Napisane przez zakonna

Ja jestem hardkorem pod tym względem. Poprzedni związek trwał 3 miesiące jak zamieszkaliśmy razem. Ogólnie cała ta relacja była pomyłką więc mieszkanie razem wychodziło nam średnio.
Teraz jestem w związku od 5 lat, bardzo dobrym związku. Zamieszkaliśmy razem miesiąc po pierwszym spotkaniu.

To ja też należę do grupy hardcorów, bo właśnie tak wyszło że po miesiącu zamieszkaliśmy razem
I jak na razie nie ma większych zgrzytów

[Tutli]

Napisane przez _ema_

W dniu ślubu, po powrocie z wesela. Byliśmy ze sobą 4 lata, rok zaręczeni. Nie zaczęło się psuć, myślę, że związek rozkwitł. Docierania nie było, poszło jak po maśle.

Same here

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Pomieszkiwałam u niego po kilka dni w tyg już od samego początku, a do pełnej przeprowadzki nastąpiło po około 8 miesiącach znajomości a jakoś po pół roku bycia razem. Jesteśmy teraz 3 lata po ślubie.

[mamDosc]

Z moim obecnym Tżtem zamieszkaliśmy razem po 3 miesiącach. Zakończyło się małżeństwem po 14 miesiącach
Z ex Tżtem zamieszkaliśmy razem właściwie po drugiej randce. Cud, miód, orzeszki skończyły się tragicznie po 1,5 roku.

[geosmina]

Po 4 latach związku na odległość. Tż przeprowadził się do mojego miasta, bo to już był najwyższy czas, spotkania w weekendy nam od dawna już nie wystarczały więc "wóz albo przewóz", czyli albo idziemy krok dalej albo koniec związku bo to już było nie do wytrzymania - ciągła tęsknota, brak ukochanego obok itd. Teraz jesteśmy 2 lata po ślubie;-)

Piszę z telefonu-pozdro szejset

[Dorotti666]

Zamieszkałam ze swoim TŻ po ok. 8 miesiącach związku.
Razem studiowaliśmy i tak przesiadywaliśmy u siebie po zajęciach więc ułatwiliśmy sobie to.
Owszem musieliśmy się w pewnych kwestiach dotrzeć, pójść na kilka kompromisów, ale udało się. Dodam, że wspólne studia i wspólne mieszkanie dawało nam 24h na dobre razem. A nie należymy do papużek nierozłączek i bywały zgrzyty na początku
Ale minęło nam 5 lat razem, zaręczyliśmy się i planujemy ślub więc to chyba mówi samo za siebie

[Barbarella05]

Fanie jest czytać,że ktoś ze sobą zamieszkał, a teraz juz żona/ maz albo planują slub To pokrzepiające

[Czas1992]

Napisane przez Janex3

Wiadomo, że nie było tak, że zaplanowałyście sobie, że tego dnia się przeprowadzacie i... Tylko po prostu jak czuliście, że już jest czas, już można. Czy zaczęło się między wami psuć czy jednak było dobrze?

Byliśmy ze sobą 5 lat, jednak dopiero zamieszkałam z nim w październiku, bo mieszkanie jego rodziców wcześniej było wynajmowane przez kogoś innego. No i niestety się posypało...chłopak zarzucał mi, że nie miałam dla niego czasu, bo studiowałam i pracowałam, a sam też przestał już o mnie zabiegać. Teraz dostał dobrze płatną pracę, wyjechał i nasze drogi się rozeszły. Także póki co jestem sceptycznie nastawiona do jakichkolwiek przeprowadzek...

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Ja ze swoim jeszcze nie mieszkam chociaż mieszkamy w tym samym akademiku i jemy obiady razem, pranie razem, zachowujemy się tak jak mieszkalibyśmy razem, ale w osobnych pokojach. W planach mamy wspólne zamieszkanie od przyszłego roku akademickiego. Wiem że w jego przypadku nic mnie już nie zaskoczy.

[paulinika]

O ile dobrze pamietam 3 miesiace od pierwszej randki. Nie powiem zeby bylo latwo bo bylo hardcorowo. Dopiero po ponad szesciu latach wspolnego mieszkania dotarlismy sie na tym punkcie. Nie zebysmy sie zabijali czy cos, podzial obowiazkow, on mial wpajane inne tradycje, ja inne. Dzis jest moim mezem. Mieszkajac razem naprawde wiele sie zmienilo w naszym zwiazku.

[kotek81]

po ok 1,5 roku może 2 latach a wyszło tak jakos zupełnie naturalnie, coraz częściej u niego nocowałam, póniej zostawałam na 2-3 dni, tydzień aż któregoś razu zostałam na stałe obecnie jesteśmy 14 lat po ślubie

[Delli]

Po tygodniu znajomości do dnia dzisiejszego w to nie wierzę ale tak było

[phideaux]

Napisane przez kotek81

a wyszło tak jakos zupełnie naturalnie, coraz częściej u niego nocowałam, póniej zostawałam na 2-3 dni, tydzień aż któregoś razu zostałam na stałe

U mnie też coś w tym stylu, tyle że na stałe wprowadziłam się po 4 latach związku. Po 2 następnych nadal razem

[angiee0902]

A ja najpierw z nim zamieszkałam, a potem zostalismy parą na 2 lata Ale bylo, minęło. (Rozstanie nie było z powodu wspolnego mieszkania)