2006-09-16, 18:53 | #1 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Nasze zycie w Ameryce...
Hej dziewczyny !
Zakladam kolejny (wiem...) watek dla emigrantek w Stanach, choc nie tylko. Wpadlysmy na ten pomysl z Katjan, poniewaz watki, ktore juz istnialy, zalozone przez inne dziewczyny z emigracji, jakos umarly smiercia naturalna.... Poza tym byly bardzo dlugie, i dla kogos nowego to ciezka praca, przebrnac sie przez takiego "tasiemca..." Pora moze na cos nowego? Chodzi o codzienne zycie. Troski, radosci. Fajnie by bylo tez przypomniec kto gdzie jest, od kiedy i dlaczego. Mysle, ze znajda sie dziweczyny, ktore chetnie codziennie beda tu sobie "gadac". OK, wiec zaczynam. Wiekszosc juz mnie tu widziala... Mieszkam w Portland w Oregonie, od roku. Zostaje jeszcze rok. Przyjechalam tu z mezem rok temu na roczny kontrakt. Pracujemy oboje we francuskiej szkole podstawowej. Moj maz jest Francuzem. Uczy tu 2 klase. Ja pracuje w bibliotece tej samej szkoly i prowadze zajecie z dziecmi, ktore maja problemy z nauka. Na poczatku naszego pobytu bylo nam bardzo ciezko sie przyzwyczaic do tego kraju, szczeglnie mi, o czym pisalam dosc czesto we wszytskich mozliwych watkach na emigrantkach.... Po 7 miesiacach nastapil jakis przelom i spodobalo mi sie tu. Nie wiem konkretnie dlaczego, jakos tak pozulam sie wreszcie dobrze tu gdzie jestem... Tak wiec przedluzylismy nasz pobyt o rok. Dwa tygodnie temu zaczelismy wiec nasz drugi rok szkolny. Pracujemy na tych samych stanowiskach co rok temu. Praca jest OK, choc to nie jest cos co bede robic cale zycie. Postanowilismy, ze za rok, a dokladnie pod koniec czerwca 2007 wrcamy do Francji. Wlasnie jestem na etapie otwierania tam firmy eksportujacej francuskie wino do Stanow. Trzymajcie za mnie kciuki, bo czeka mnie duzo pracy !!!! Mam nadzieje, ze sie uda. Pierwszy raz w zyciu biore sie za cos tego kalibru....doswiadczenia zero. Wiem, pomyslicie pewnie: "dziewczyna porywa sie z motyka na ksiezyc..." Pewnie tak....ale kto nie probuje.... Tak wiec moim marzeniem jest zeby ta firma dzialala juz za jakies 3 miesiace, bo mam juz zamowienia ....nie majac jeszcze firmy. Rejestracja trwa. Na szczescie mam wspolnika, ktory sie tym zajmuje na 100 %. Zycie w Stanach jest bardzo spokojne. Tzn. powinnam napisac w Oregonie. To niesamowite miejsce. Podoba nam sie tu bardzo. Jednak nie az na tyle, zeby tu zostac. Mimo, ze szkola nam zaproponowala zielone karty, odmowilismy. Ameryka nie dla nas. Jest zbyt daleko. Brakuje nam tu rodziny, przyjaciol. Dlatego wracamy do Europy. Ale zanim to nastapi, mamy sie zamiar jeszcze nacieszyc tym miejscem. wczesniej mieszkalismy tez w Hiszpanii (Tarragona i Ibiza), we Francji i w Warszawie. Wszedzie pracowalismy w szkolach francuskich. Lubimy podrozowac. Ale juz wystarczy. Czas sie osiedlic na dluzej. Ok, napisalam sie sporo. Teraz wasza kolej. Piszcie co tam u was. Pozdrawiam. |
2006-09-16, 22:03 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: USA
Wiadomości: 12 792
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
No to ja tez w skrocie napisze
w Stanach od 4 lat-powod wyjazdu-milosc-poznalam TZ na czacie i sie zakochalam-no i jestesmy tutaj-obecnie w Grand Junction Colorado -przedtem mieszkalismy w Illinois przez prawie 3 lata(czego nie wspominam dobrze bo nie cierpialam tego miejsca). Wogole caly czas jeszce przezywam proces zaklimatyzowania sie-wiele rzecy mi nie pasuje wiele rzeczy mnie drazni-ohhh moglabym pisac godzinami. Za rodzina tesknie i za Warszawa(tam chcialabym mieszkac)-szkoda tylko ze moj Tz by tam nie przetrwal-no ale nie narzekam podoba mi sie Grand Junction-no ale wiadomo tesknota jest straszna.A jak jestem w Polsce to chce wracac tutaj-tez tesknie.Taki los emigranta. Na razie zaczelam tu swoja pierwsza prace(pracuje w sklepie z ciuchami) ale mysle o pracy jako stewardessa-chce sprobowac za jakies pol roku.Moj Tz jest informatykiem. No i co jeszcze-strasznie brakuje mi tu rodziny i przyjaciol z Polski-tutaj na razie mam tylko znajomych-do przyjazni dluga droga.Zreszta kazdy zajety-tutaj jakos trudniej jest nawiazywac przyjaznie.Dobrze ze mam meza Troche pesymistycznie zabrzmial ten post jak go przeczytalam od poczatku ale to chyba dlatego ze wczoraj obejrzalam polski film i zaczynam tesknic-w Polsce bylam dopiero raz-ostatnio w lutym tego roku,nastepnym razem wybieramy sie w maju. Poulette-zycze powodzenia w biznesie-napewno sobie dasz rade |
2006-09-16, 22:19 | #3 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Elfie, nie martw sie, ja tez mam czasami taki dzien, ze chocbym sie bardzo starala, to posty mi wychodza smutne jakies...
Czytalam twoj watek o stewardessie. Nie mam niestety wiadomosci na ten temat, kiedys znalam dziweczyne, ktora pracowala dla british airways i byla bardzo zadowolona. Z tego co wiem, to dalej tam pracuje i dobrze zarabia, ale konkretow nie znam i nie mam juz z nia za bardzo kontaktu. Ja do pewnego czasu bardzo balam sie samolotow. Zawsze jak mialam gdzies leciec to bylam wrecz chora. Ale w maju tego roku bylam we Francji z taka wycieczka z naszej szkoly, mali Amerykanie odkrywali Francje, i zwiedzalismy mniedzy innymi fabryki Air Bus'a. To bylo niesamowite przezycie. Tam wszytsko zobaczylam na wlasne oczy, jak sie samoloty robi, i widzialam tez probne loty Air Bus'a A380, to ma byc najwiekszy samolot pasazerski swiata. Ma latac za rok. Przyznaje ze bylo to ekscytujace i od tego czasu zaczelam sie tym interesowac. Latanie bardzo mi sie spodobalo. Do tego stopnia, ze namowilam meza, zeby sie wybrac do Seattle, zeby zwiedzic muzeum nawiacji i fabryli Boeing'a. Jak tylko znajdziemy wolniejszy week end to jedziemy. Na prace stewardessy to ja sie nie nadaje, ale mysle, ze to bardzo ciekawy zawod. Cicia mojego meza, ktora tez mieszka w Oregonie, byla stewardessa przez 25 lat dla Air Canada. Teraz jest na emeryturze. Tak wracajac do Polski. Dlaczego piszesz, ze twoj maz nie moglby mieszkac w Warszawie ? Mysleliscie nad tym powaznie ? My przez rok mieszkalismy w Wawie i bylo nam tam super. Moj maz sie szybko przyzwyczail. Wyjechalismy, bo nie przedluzono mu kontraktu w szkole, ale tak to bysmy zostali. Potem mielismy wybor, albo Francja, albo gdzies indziej i tak sie zlozylo, ze wlasnie Amerykanie zaproponowali nam prace....Jak to sie zycie czasami uklada. A tak z codziennosci. U nas szaroburo dzis.... Zapowiada sie na dzien w domu. Chyba zaraz upieke ciasto czekoladowe. Czyms trzeba sie pocieszac, nie ? Pozdrawiam. |
2006-09-16, 22:34 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: USA, MI
Wiadomości: 62
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Fajny watek. Obiecuje, ze napisze jak bede miala chwile.
Na razie zmykam sie uczyc. |
2006-09-16, 22:50 | #5 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
|
2006-09-17, 12:43 | #6 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 2 924
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
Ja byłam w zeszłym roku na wakacjach w Chicago i szczerze to średnio mi się podobało, byłam u rodziny z bratem, nie pracowałam. Tak jak piszesz to właśnie zauważyłam, że tam każdy zajety i raczej znajomi niż przyjaciele... Czasem myslę czy chciałabym tam zamieszkać na stałe i powiem szczerze, że raczej nie. Za daleko do domu w Polsce...
__________________
Okruszki to tylko łzy chleba, który płacze, kiedy się go kroi.
|
|
2006-09-17, 18:03 | #7 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
No wlasnie. To bardzo daleko od domu, rodziny, przyjaciol. Sa osoby, ktore potrafia sie do tego przyzwyczaic, i widujac swoja rodzine 2 razy w roku, zyja sobie calkiem dobrze. Ja (niestety?) do nich nie naleze. Nie potrafie tak do konca sie z tym pogodzic. Za bardzo brakuje mi Polski, ba...nawet Europy i dlatego wracamy za rok. Francja to nie Polska, ale juz blizej ! Samolotem to 2 godziny, a nie jak tu ode mnie do Polski, podroz trwa 24 godziny.... Na te wakacje przyjechali do nas moi rodzice, spedzili u nas caly sierpien, wiec wszytsko gra. W grudniu przylatuja rodzice meza na swieta, wiec tez bedzie OK. Ale na dluzsza mete, to juz by nas nikt potem nie odwiedzal. Wiadomo, odleglosc, no i ceny biletow ! No ale juz nie nazekam..... Co robicie w te niedziele ? Ja probowalam namowic meza na wypad nad ocean, bo to zaledwie poltora godziny od domu, ale jakos mi nie wyszlo... |
|
2006-09-17, 18:09 | #8 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: USA
Wiadomości: 12 792
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
Moj maz nie moglby mieszkac w Warszawie bo nie zna jezyka-musialby sie go nauczyc-staram sie go uczyc ale jakos marnie idzie Na razie tutaj w Stanach sa lepsze warunki jezeli chodzi o prace-niestety rodziny brakuje-no ale nie mozna miec wszystkiego |
|
2006-09-17, 18:11 | #9 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: USA
Wiadomości: 12 792
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
|
|
2006-09-17, 18:15 | #10 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: USA
Wiadomości: 12 792
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
Ja niewiem jestem tu juz 4 lata a nikt mnie jeszce nie odwiedzil -ciagle zalatwiamy jakies formalnosci i czekam na Zielona Karte.Nawt podrozowac w tej chwili nie moge bo mi karta wygasla i czekam na odnowieni-mam nadzieje ze do maja mi przysla.Nawt jakby byla jakas promocja na bilet do Polski wlasnie w tym momencie to nie moge leciec przez ta karte-oszalec mozna Czy Twoi rodzice starali sie o wize turystyczna? Czy bylo latwo dostac? U mnie na turystyczna raczej nikt z mojej rodziny nie ma szans. No ale moze powinnam przestac marudzic i kazac im sprobowac sie starac. U nas zimno-niedziele spedzimy chyba na objadaniu sie czyms pysznym i na ogladaniu filmow |
|
2006-09-17, 18:42 | #11 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Hej !
Wiesz, z ta nauka jezyka polskiego to prosto nie jest, ale jest to do zrobienia, bo moj maz sie na uczyl. Nie mowi plynnie, ale daje sobie swietnie rade. Kilka pobytow w Polsce, no i jeszcze to, ze potrafilam byc bardzo uparta, kiedy czasami calymi dniami mowilam do niego tylko po polsku, czasami nawet sie wciekal i obrazal, ale potem wyszlo mu to na dobre, dzis ogladamy razem polskie filmy !!!! No ale rozumiem w zupelnosci fakt, ze mieszkacie tam gdzie lepsza praca, bo my dokladnie tak samo przeciez. Jezeli chodzi o wize moich rodzicow to tak, jest to turystyczna, starali sie pierwszy raz, i od razu dostali wize na 10 lat, wazna za kazdym razem na 3 miesiace pobytu turystycznego. Dostali ja bez problemow, wystarczyla tylko aplikacja, w ktorej bylo napisane o mnie i na jakich warunkach tu jestem i jaka oni maja prace w Polsce. Facet zadal im jakies jedno pytanie i koniec. Potem juz tylko kupilam im bilety i czekalam az przyjada, no i udalo sie ! Czemu piszesz ze twoi nie maja szansy na turystyczna ? Trzeba sprobowac ! My z mezem jestesmy na wizie J1, dostalam ja na 5 lat, a moj maz na 2 , a razem wszystko skladalismy i zrozum tu jak to wszytsko dziala.W dodatku normalnie J1 mozna dostac najwyzej na 3 lata....zero logiki, no ale nie wazne i tak wyjezdzamy za 10 miesiecy. No i oczywiscie to co pisalas o przyjazni tutaj. Sami znajomi, i tyle....niestety. No ale jest internet. Wiec kontakt jako taki jest .... Pozdrawiam. I milej niedzieli. |
2006-09-17, 18:44 | #12 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Wlasnie dzwonila moja tesciowa. Dostala od nas najnowsze zdjecia. Powiedziala, ze jesli chce byc w ciazy za pare miesiecy, to musze schudnac, bo jestem za gruba.....o ludzie, zaraz cos mi sie zrobi chyba....
Najgorsze jest to, ze ona ma racje.... Jak przestac jesc czekolade ????? I jak zaczac wreszcie cwiczyc ??? Zalamka. |
2006-09-17, 19:59 | #13 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 135
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Poulette, nie martw się Takie uwagi nie są przyjemne, ale weź pod uwagę, że może ideałem Twojej teściowej jest typ modelki (chodzi mi o figurę). No i jeśli planujecie powiększanie rodziny to nie stosuj jakichś drakońskich diet przypadkiem. Będzie dobrze
A u mnie w okolicach SF świeci słońce i jest przepiękna pogoda. Podobno to tutejsze lato - wrzesień, październik. Cieszę się bardzo, bo lato mnie rozczarowało - słońce świeciło, ale bryza znad oceanu przynosiła chłód. A co do tematu to żyje mi się nieźle. Po przyjeździe tutaj przeżyłam mały szok kulturowy, ale teraz jest fajnie. Zostajemy tu do końca roku i chyba smutno będzie wyjeżdżać. Edytowane przez tornado Czas edycji: 2006-09-18 o 01:18 |
2006-09-18, 02:07 | #14 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
Juz nie moge sie doczekac, az to zacznie dzialac....! mam nadzieje, ze wypali. Tyle energii co ja w to wkladam, musi wypalic ! |
|
2006-09-18, 02:11 | #15 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
E....nie jest latwo jak sie chce schudnac.....czasami mam przez to wielkiego dola. Musze zrzucic od 5 do 8 kg... tylko jak ??? |
|
2006-09-18, 17:42 | #16 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 135
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Hmm, z tą czekoladą to ciężka sprawa. Wiem ile kosztuje rezygnacja z niej. Ja muszę przyznać, że o ile w Europie obżerałam się czekoladą (tabliczka dziennie), to po przyjeździe tutaj w ogóle nie jem czekolady. Zjedliśmy jedną w ciągu 4 miesięcy i nam nie smakowała. Uknułam więc teorię, że z czekoladą jest jak z innymi uzależniaczami - jak odtrujesz organizm masz spokój na jakiś czas Inna sprawa z lodami
Co do sportu to ja też nie potrafię się zmobilizować. Dużo siedzę i zaczynam mieć problemy z kręgosłupem, bo się za mało ruszam. No ale nawet to mnie nie mobilizuje. Nie wiem więc co Ci poradzić - może jakiś zorganizowany sport byłby dobry - aerobik, callanetics w grupie? Trzymam kciuki i pozdrawiam ze słonecznej CA |
2006-09-18, 18:53 | #17 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
A tu znowu pada....zalamka !
|
2006-09-18, 19:00 | #18 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 135
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Widzisz Poulette, to jest to o czym rozmawiałyśmy - życie tu jest takie drogie, bo się płaci za pogodę
|
2006-09-18, 21:13 | #19 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: los angeles
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Do USA przyjechalam jako dziecko, razem z mama, do taty ktory wyjechal jak mialam 3 latka. Jestem tutaj 22 lata. W Polsce skonczylam tylko pierwsza klase, co czesto widac po mojej ortografi.
__________________
Tell from my attitiude that I'm most definitely Nakarm zwierzeta w schroniskach ZA DARMO Edytowane przez CaliDreamin Czas edycji: 2006-09-29 o 02:12 |
2006-09-18, 21:34 | #20 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 2 924
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
CaliDreamin pisanie po polsku idzie Ci naprawdę super
__________________
Okruszki to tylko łzy chleba, który płacze, kiedy się go kroi.
|
2006-09-18, 23:59 | #21 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 14
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
W końcu docieram i ja...
W USA jestem od dwóch lat, przyjechaliśmy na rok , a już dziś wiem, że będziemy w sumie trzy lata. Przyjechaliśmy ponieważ mąż dostał stypendium na tutejszym uniwersytecie. Nie wyobrażaliśmy sobie rozstania na tak długo, więc przyjechaliśmy wszyscy; przyjechaliśmy z rocznym synkiem, a tutaj w ubiegłym roku urodziła się nasza córeczka. Ja zajmuję się domem i dziećmi, jednym słowem awansowałam na kobietę domową Mieszkamy w Fayetteville w Arkansas. Tak jak wszystkim najbardziej brakuje mi tutaj rodziny i bliskich znajomych – przyjaciół. Oczywiście bardzo się cieszę, iż żyjemy w XXI wieku i możemy korzystać z dobrodziejstw techniki i mam kontakt z rodziną niemal każdego dnia. Do braku wielu innych rzeczy przyzwyczailiśmy się, nauczyliśmy się żyć bez nich. Mogę powiedzieć, że miejsce w którym mieszkamy również polubiliśmy, jest tutaj spokojnie, bezpiecznie za cenę dużej odległości od wszelkich ciekawych miejsc w USA. Podobnie jak Czarnego Elfa wiele rzeczy mnie tutaj drażni, ale też sporo jest takich, które mi się podobają, np. wydawanie prawa jazdy w ciągu 15 min. Jeśli chodzi plany na przyszłość to w 2007 wracamy do Polski |
2006-09-19, 00:07 | #22 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 14
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
|
|
2006-09-19, 00:36 | #23 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Cytat:
To mi z pewnoscia nie grozi.... Ale dziekuje za troske ! |
|
2006-09-19, 00:38 | #24 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
CaliDreamin witaj w naszym watku. I mysle, ze tu nikt ci nie ma za zle, ze nie wyobrazasz sobie powrotu do Polski. W twojej sytuacji, to calkiem normalne, to w Stanach sie wychowalas, a to zmienia postac rzeczy.
Pozdrawiam i czekamy na wiesci z Kalifornii ! PS Twoj polski jest swietny, chcialabym tak mowic po angielsku, ale to raczej juz nigdy nie nastapi.... a szkoda. |
2006-09-19, 02:00 | #25 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: los angeles
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Paulette & Buena Dzidzia
Dzieki Staram sie nie brzmiec jak zupelny ignorant .
__________________
Tell from my attitiude that I'm most definitely Nakarm zwierzeta w schroniskach ZA DARMO |
2006-09-19, 02:31 | #26 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 1 135
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
CaliDreamin, Twój polski jest rewelacyjny. Gdybys nie powiedziała, że od lat nie mieszkasz w Polsce to bym się tego nie domyśliła. A w której części Kalifornii mieszkasz?
Katjan, super, że Wam się dobrze żyje i że jesteście zadowoleni. To bardzo ważne, że mieszkacie w spokojnym mieście. Do atrakcji turystycznych zawsze możesz dojechać. Tak to przynajmniej wiesz, że dzieci są w bezpiecznym otoczeniu i masz święty spokój. A tak poza tym to my jesteśmy na podobnych zasadach jak Wy, tylko że na 8 miesięcy Poulette, założycielko Nie smuć się deszczem i dbaj o zdrowie. Myślę, że jak ruszy Wasza firma to będziesz żyć w takim biegu, że szybko schudniesz. |
2006-09-19, 03:12 | #27 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: los angeles
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Dzieki, az sie zarumienilam.
Od 1/10 bedziemy mieszkali w Los Angeles. Przeprowadzka jeszcze przed nami. Cytat:
Poulette: Latiwej jest schudnac gdy sie je jedzenie "organic." Gdy jezdilam do Polski na wakacje zawsze jedlam wiecej niz u siebie a i tak chudlam. W Polsce jedzenie jest (albo raczej wtedy bylo) bardziej naturalane. Krowy, swinie, kory nie sa tak faszerowane antybiotykami i sterydami, nie jest to wszystko robionej na tak ogromnej skali i w takim pospiechu. Jedzenie ma mniej chemi i sztucznych substancji smakowych a wiec czlowiek sie naje mniejsza porcja, poniewaz czerpie z tego satysfakcje. Jedzenie z zwyklego amerykanskiego (czy kanadysjkiego) supermarkietu ma malo smaku, a wiec czlowiek je i je i dalej nie czuje sie syty. Moj maz mowi ze jak tutaj przyjechal to czul sie jakby jajka to nie byly jajka, a kura nie byla prawdziwa kura tylko styropianem o wygladzie kury. No i przytyl Od paru lat oboje jemy prawie same oraganic jedzenie i czujemy sie o niebo lepiej. Mi odeszly mi alergie i mam wiecej energi. Moge sobie pozwalac na pelnotlusty ser czy mleko a i tak nie tyje (kiedys pilam/jadlam wszystko light i diet aby utrzymac figure). Polecam sklep Whole Foods czy Wild Oats. Sa troche drozsze, ale wydaje mi sie ze na zdrowiu nie ma co oszczedzac.
__________________
Tell from my attitiude that I'm most definitely Nakarm zwierzeta w schroniskach ZA DARMO |
|
2006-09-19, 03:45 | #28 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Z sypialni. ;)
Wiadomości: 2 767
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Kochana, my juz dawna jemy organic, praktycznie od poczatku, ja juz w Europie preferowalam ekologiczne jedzenie, we Francji nazywa sie to "bio", w Polsce mowi sie ekologiczne uprawy, tu organic.
Ja jem bardzo zdrowo i rozsadnie, tylko nie potrafie sie powstrzymac od 2 rzeczy : Nutelli i lodow.....No i tak jak pisalam, nie uprawiam sportu, a prace mam malo aktywna, wiesz jak to w szkole, niby jestes na chodzie, ale duzo tez siedzisz...no a po pracy to juz nie mam raczej ochoty na sport, jestem zmeczona. W week end udaje mi sie pospacerowac, czy powspinac sie pod gore w mojej dzielnicy, ale to wszystko. Jestem leniwa. To straszne, czasami mam z tego powodu prawdziwe doly, no a czasami o tym w ogole nie mysle, bo jest tyle wazniejszych spraw, tyle na swiecie innych problemow, a ja mam sie zamartwiac o pare kg wiecej ? To az wstyd. No ale chodzi o to, zeby sie czuc dobrze we wlasnej skorze, a ja sie tak nie czuje od jakis 3 lat, odkad przytylam 10 kg... No niewazne. Jestesmy na etapie planowania ferii pazdziernikowych, w szkole mamy wolny tydzien pod koniec pazdziernika. Chcemy jechac na Hawaje, pewna Pani zaproponowala nam swoje mieszkanie, wiec chcemy skorzystac. Czy ktoras z was byla na Hawajach ? To mieszkanie jest w Honolulu. Moze jakis wspomnienia czy sugestie ? |
2006-09-19, 05:10 | #29 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 14
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
CaliDreamin tak jak piszą dziewczyny w Twoich postach nie widać 22 lat życia poza Polską, podziwiam
|
2006-09-19, 06:05 | #30 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: los angeles
Wiadomości: 1 238
|
Dot.: Nasze zycie w Ameryce...
Dzieki.
Jezyki to moja mocna strona i mam do siebie duze wymagania w tym zakresie, a wiec i tak czesto jestem sfrustrowana gdy pisze czy mowie po Polsku poniewaz wiem ze nie jestem na poziomie dziennikaza czy cos podobnego. Gdyby to byla fizyka to bym sie cieszyla ze umiem sie podpisac Poulette: Jak zrezygnowac z lodow to ci nie podpowiem poniewaz sama nie ma pojecia jak inni to robia. Jakby nie lody to wygladalabym jak Kate Moss Latwiej chyba juz ograniczyc Nutelle? Niechec do spotu tez rozumiem: kiedys uprawiala, lekkoatletyke wyczynowo, potem cwiczylam regularnie dla wlasniej przyjemnosci. Majac 20 lat zachorowalam na Epstein-Barr, i chociasz minelo mi po roku, to jakos nigdy nie wyszlam z blogiego lenistwa. Teraz cwicze sporadycznie, najchetniej wybieram sie na rower podczas weekendu czy cos takiego. Nie cierpie silowni.
__________________
Tell from my attitiude that I'm most definitely Nakarm zwierzeta w schroniskach ZA DARMO |
Nowe wątki na forum Emigrantki |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:57.