Historia ta wydarzyła się dawno dawno temu z jakieś 10 lat wstecz kiedy to moim drugim domem był kemping.
Mieliśmy pralkę i suszarkę. Warunki były dosyć spartańskie - uchylone okno, przez które wystawiałam popękaną rurę od suszarki na zewnątrz. W tym okresie miałam swój ulubiony granatowy sweterek chenille czy coś takiego mięciutkiego. Bardzo o niego dbałam suszyłam na płasko co by się nie porozciągał.
Któregoś dnia jak zwykle włączyłam pranie potem w pospiechu przełożyłam zawartość pralki do stojącej obok suszarki - zapomniałam że wśród rzeczy był sweterek.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po powrocie do kempingu wszystko było pokryte granatowym pyłem
. Stół, szafki, podłoga no i oczywiście pralka i suszarka. W pierwszym momencie nie wiedziałam co się stało, ale po chwili doznałam olśnienia
. Z mojego sweterka zostało sitko - dosłownie zrobił się przeźroczysty - nie mogłam sobie tego wybaczyć.
Był sobie sweter. A reszta rzeczy z suszarki też nie wyglądała za ciekawie - wszystko było w niteczkach -
masakra.
Tak że tym sposobem pozbyłam się ulubionej rzeczy i do wieczora już nie mogłam narzekać na brak zajęcia
.
Po powrocie do domu kupiłam sobie suszarkę - ale teraz już staranniej dobieram jej zawartość.