|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2011-02-13, 18:24 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:25 |
2011-02-13, 21:05 | #2 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Cytat:
póki czekasz na terapię, kup książkę "bulimia - program terapii". W bardzo fajny, klarowny sposób przedstawia mechanizmy myślenia przy bulimii i podaje propozycje radzenia sobie w ciężkich sytuacjach. ponadto. Zaplanuj czas. Jakkolwiek. Zapisz się na fitness, do kółka teatralnego, na basen, w jakieś miejsce, które wymusi na Tobie regularność stawiania się tam. Żebyś w ten dzień, w który masz zajęcia nie mogła się objeść. Może zapisz się tam z koleżanką, żeby nie izolować się od ludzi z powodu figury i żeby nie izolować się w ogóle. i rozmawiaj, rozmawiaj ,rozmawiaj! nie o jedzeniu, ale o tym, co boli. Kiedy poczujesz się źle, depresyjnie, nic nie warta, żałosna, smutna, beznadziejna, przytul się do mamy, wypłacz, pogadaj o tym wszystkim, co Cię trapi (myśl naprawdę o wszystkim, co w danej chwili czujesz i wybiegaj poza temat jedzenia), wyjdź na spacer. Nie duś tego w sobie, nie tłum emocji, staraj się zapobiec zagłuszaniu ich jedzeniem. co jeszcze...może odpuść diety? czy czujesz ,że masz napady ponieważ jesteś zmęczona odmawianiem sobie wszystkiego?
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
2011-02-13, 21:36 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 28
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
a czy stosowanie leków przeczyszczających i ograniczenie jedzenia w nastepnych dniach po obżarstwie to też bulimia?
|
2011-02-13, 21:41 | #4 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Cytat:
tak. nie musisz wymiotować.
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
2011-02-13, 21:43 | #5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 28
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
|
2011-02-14, 17:05 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:23 |
2011-02-14, 17:25 | #7 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 7 036
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Cytat:
to często tak działa: im bardziej sobie czegoś zakazujemy, tym bardziej mamy na to ochotę, organizm się buntuje i trach, a potem jeszcze to i to, i tamto, i nie ma nagle połowy lodówki, bo skoro zjadłam już to ciasto... a od strony emocjonalnej jak to wygląda? czy masz napady w jakichś konkretnych sytuacjach i uczuciach? myślisz, że potrafiłabyś przerwac napad? to bardzo trudne, ale wykonalne... właśnie w taki sposób udało mi się je wyeliminowac, nie unikając na siłę i zapijając kubkami herbaty, a przerywając, doszłam do momentu, w którym nadprogramowy kawałek ciasta stał się czymś zupełnie normalnym i nie czułam potrzeby dopychania się ogromną ilością produktów. [trwało to długo... pół roku?] |
|
2011-02-14, 17:35 | #8 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 65
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Cytat:
I nie skupiaj się teraz na zrzucaniu wagi - w tej chwili najważniejsze jest byś nauczyła się jeść "normalnie". Odchudzanie jest najgorszym, co możesz zrobić, bo to tylko nakręca błędne koło, wzmaga pojawianie się napadów. Jeśli będziesz dostarczała sobie odpowiednią ilość energii w pożywieniu na co dzień, to jestem pewna, że napady będą zdarzały się rzadziej. Nie doprowadzaj do sytuacji, w której czujesz silny głód, bo spadek poziomu cukru we krwi, powoduje, że Twój organizm naturalnie domaga się czegoś, co szybko ów poziom cukru podniesie - czyli po prostu domaga się słodyczy. A jak wiadomo trudno poprzestać na jednej słodkości. Jeśli tylko trochę zgłodniejesz, a pora śniadania, obiadu czy kolacji jeszcze daleka, to natychmiast zjedz jabłko, marchewkę czy jakiś jogurt, bo potem będzie coraz trudniej powstrzymać się przed ochotą na słodkie. Jeśli już uporasz się z napadami (co może zająć niestety dość długi okres czasu), dopiero wtedy będziesz mogła powoli wprowadzać jakieś ograniczenia, by zrzucić dodatkowe kilogramy, które przybyły Ci wraz z bulimią. Z całego serca życzę Ci powodzenia! Edytowane przez indolencja Czas edycji: 2011-02-14 o 17:52 |
|
2011-02-14, 18:14 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:27 |
2011-02-14, 19:05 | #10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 139
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Zgadzam się z dziewczynami - najpierw spróbuj uporać się z myślami o jedzeniu, a później dopiero myśl o diecie. I "odpuść" sobie. Jeden dodatkowy kawałek ciasta Cię nie "zabije", a jeśli sobie na niego pozwolisz (tak bez wyrzutów sumienia), może zjedzenie go sprawi Ci na tyle przyjemność, że nie będziesz miała ochoty sięgnąć po następny.
Ja chorowałam jakieś 10 lat i wyszłam z tego. Bez lekarzy, bez leczenia i bez wsparcia kogokolwiek. Moja mama kiedy jej powiedziałam o chorobie stwierdziła, że coś wymyślam i żebym lepiej zajęła się czymś pożytecznym (np. sprzątaniem w domu). Uwierz mi, nawet jeśli wydaje Ci się, że Twoja mama nie jest w stanie Ci pomóc, to sam fakt, że wie o Twojej chorobie i możesz z nią o tym porozmawiać jest bardzo ważny. Nie potrafię Ci podać gotowej recepty jak wyszłam z bulimii. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że to wieczne wymagania i brak wsparcia moich rodzicow wpędził mnie w chorobę. Chęć objadania się minęła chyba w momencie, kiedy w końcu zbuntowałam się i zajęłam myśleniem o swoich potrzebach i stawianiem sobie własnych celów, a nie marnowaniem czasu na dążenie do niedoścignionych wzorców, jakimi były dzieci znajomych moich rodziców. Moim zdaniem to nie diety, a zmiana myślenia jest kluczem do walki z chorobą. Jestem pewna, że psycholog badzo Ci w tym pomoże. Życzę Ci dużo wiary w siebie i w to, że "możesz". |
2011-02-14, 20:19 | #11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:27 |
2011-02-14, 21:50 | #12 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 6
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Nie przestawaj próbować zmieniać kolejny dzień. Ja dzisiaj wygrałam ze sobą. Pierwszy raz od kilku tygodni. Wytrzymałam w postanowieniu. Nie mam pojęcia co wydarzy się jutro, ale nabrałam siły i wiary, że może mi się uda, bez obżarstwa, bez wmawiania sobie, że jeśli już tyle zjadłam to zjem wszystko na co tylko mam ochotę, bo i tak przytyję. Każdy wygrany dzień jest na wagę złota. Spróbuj jutro być bliżej wygranej. Nie mów sobie muszę tylko chcę, potrafię, mogę. Uda się.
|
2011-02-15, 16:18 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:27 |
2011-02-15, 21:05 | #14 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 6
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Nie zmieniłaś nastawienia, to ogromnie trudne zadanie walczyć ze swoim wewnętrznym głosem. Też dzisiaj nie dałam rady, ale po większej porcji powiedziałam sobie stop, nie chcę tak, wiem, że potrafię i wiem, że ty też mozesz odnaleźć w sobie taką siłę. Dzień staje się męczarnią, godziny płyną niemiłosiernie wolno od posiłku do posiłku. próbuj konsekwentnie, w końcu wygrasz, już dwa dni sukcesu dają ogromną siłę do dalszej walki.
|
2011-02-16, 15:16 | #15 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Cieszyn
Wiadomości: 579
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
przede wszystkim powinnas się umówić do psychiatry, a nie psychologa [albo nie tylko] - jedynie psychiatra ma możliwość wypisywania leków które pomogłyby Ci walczyć z chorobą.
bliska mi osoba miała zdiagnozowaną właśnie bulimię przez psychologa i od razu dostała psychotropy [niestety, mocne leki, ale niebezpieczne schorzenie!]. Samą rozmową wszystkiego nie załatwisz, wiadomo że to może pomóc, ale problem tkwi głębiej.. a psychiatra to lekarz jak każdy inny, polecam.
__________________
Nie piję: 20 dni [sic!] Waga: 78-77-76-75-74-73-72-71-70-69-68-67-66-65-64!!! ... 60!! |
2011-02-19, 17:20 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:27 |
2011-02-21, 20:36 | #17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: skad sie da ;)
Wiadomości: 3 498
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
bulimia to nie tylko choroba duszy.
i choc biezre sie z problemow emocjonalnych to potem juz dziala jak kazdy nalog. zapewne zaczelas szukac pocieszenia w jedzeniu z jakiegos powodu, z jakiegos powodu chcialas sie bowiem pocieszyc. z jakiegos powodu rowniez nie akceptujesz tego jak wygladasz. mechanizm bulimii jest w sumie bardzo prosty - choc przyczyny jej pojawiania sie dosc skomplikowane. jednak wszystko co sie dzieje "potem"- to juz sprawy nawykowe. chcesz jesc zeby poczuc sie lepiej chco pzrez chwile - zwracasz bo wiesz, ze przyyjesz - a nie chcesz przytyc, bo przytycie sprawi, ze bedziesz sie czula gozrej.takie bledne kolo . poza tym zwracanie ma w sobie cos z rytualnego oczyszczania sie, daje chwilowa ulge. jak spowiedz, rozgrzeszenie. ale rozni sie od spowoedzi tym, ze po takim rytualnym oczyszczaniu - czujesz sie jeszcze gozrej niz na samym poczatku. najgorsze co mozesz zrobic to trwac w tym utrwalajac nawyk jedzenia do nieprzytomnosci i zwracania tego. na twoim miejscu od razu poszukalabym pomocy psychologa, terapeuty, psychiatry - kogos kto dobierze sie do mechanizmu ktory wywolal bulimie. trzeba zwlaczac przycyzny a nie objawy - a twoje obzeranie sie i zwracanie to objaw stanu ducha, a nie problem sam w sobie. niewielu udaje sie zerwac z nalogiem jedzienia i zwracania, tak jak niewielu udaje sie zerwac z braniem narkotykow czy z piciem. bulimia - jak kazdy nalog - zmienia osobowosc - i im dalej w las tym trudniej sie z tego lasu wydostac. i to ze komus sie udalo niekoniecznie musi onaczac ze i tobie sie uda. nieznane sa meandry ludzkiej psychiki niestety. na twoim miesjcu - poki nie jestes jeszcze bardzo zaawansowana w chorobie - poszukalabym pomocy w jakims osrodku zdrowia psychicznego, poradni psychologicznej czy podobnym miejscu. w dzisiejszych czasach zaburzenia odzywiania to dosc popularny problem i jest mnoswto fachowcow. nie obwiniaj sie za to, ze kolejny dzien musisz zaliczyc do porazek. z bulimia przewaznie sie pzregrywa. chyba najlepszym poczatkiem wygranej jest uznanie swojej pzregranej. Edytowane przez laudik Czas edycji: 2011-02-21 o 20:42 |
2011-02-22, 12:15 | #18 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
to że przegrałaś bitwę, nie oznacza, że przegrałaś wojne
__________________
nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj |
2011-02-23, 20:35 | #19 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 5
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
masz szczęście, że chociaż mama wie o Twoim problemie.... ja nikomu nie powiedziałam i strasznie wstydzę się, że wpakowałam się w bulimie. Mam dość obsesyjnego myślenia o swojej wadze. Jestem szczupła ale gdy zjem za dużo muszę zwymiotować bo w mojej chorej głowie zaraz pojawia się przekonanie, że "pójdzie mi w boczki''. A jak już zjadłam za dużo to wtedy puszczają wszystkie hamulce i jem wszystko co mi w ręce wpadnie a jak przestaję jeść to muszę zapobiec utyciu więc wymiotuje. I tak prawie co dzień... Najgorzej jeśli ktoś jest w domu i muszę zwymiotować tak żeby nikt o tym nie wiedział... staje się nerwowa i wymyślam coraz to inne sposoby żeby ukryć moje chore akcje... nienawidzę siebie za to!!!!! jestem żałosna i zamiast wziąć się wreszcie w garść nadal to robię. Najgorzej jest jak mam doła a niestety mam go bardzo często. Gdy mam lepsze dni to postanawiam, że przestanę wymiotować, że to był ostatni raz i od dziś przechodzę na dietę, że teraz zacznę wszystko kontrolować, no i zwykle "daje rade"... najdłużej chyba tydzień nie wymiotowałam.... chce żyć jak dawniej, tęsknie za chwilami kiedy moja waga była mi obojętna, kiedy jadłam co chciałam i kiedy chciałam i nie interesowało mnie ile to miało kalorii........
|
2011-02-23, 20:41 | #20 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 941
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
ja myślę że zanim dotrwasz do pierwszej wizyty u psychologa , idż prywatnie do psychiatry (nie czeka się wtedy długo, czasami w ten sam dzień masz wizytę). lekarz zapiszę Ci leki antydepresyjne, które jednocześnie zmniejszają apetyt, które stosuje się właśnie przy bulimii( z fluoksetyną)
|
2011-02-26, 08:14 | #21 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 68
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
..
Edytowane przez Alabastrowa053 Czas edycji: 2013-01-08 o 19:26 |
2011-02-26, 11:27 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 35
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Możliwe, że mama broni się przed tym że jesteś chora. Najlepszym wyjściem byłoby zabranie mamę na twoją terapię. Idź na tą pierwszą wizytę. Porozmawiaj na spokojnie, powiedz o swoich obawach .. niestety tutaj potrzebny jest czas i walka z chorobą. Nie jest to proste, ale możliwe.
Po 7 latach udało mi się wygrać z napadami.
__________________
Prowadzę stronę na temat fretki pixxy zapraszam również na zaburzenia-ed Porażka nigdy nie jest końcem, jest wskazówką jak próbować JESZCZE RAZ. |
2011-02-27, 06:36 | #23 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 85
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Przeczytałam właśnie cały wątek. Bulimia jest paskudną chorobą i niestety wiem to z własnego doświadczenia. Już nie pamiętam co to znaczy jeść normalnie, bez wyrzutów sumienia.
Zmagałam sie z nią sama przez 7 lat, dopóki myśli samobójcze nie nękały mnie codziennie. Wtedy zdecydowałam się znaleźć pomoc. Długo szukałam i bardzo sie bałam, trochę odwlekałam. W końcu umówiam sie na wizytę, początkowo chodziłam prywatnie,ale zapisałam się też do psychiarty, który przyjmuje bezpłatnie, tyle że bez skierowania musiałam długo czekać. Przynajmniej coś zaczeło się dziać. Przyznałam sie mamie do choroby, do dziś czuje się z tym strasznie,że ją zawiodłam i nie jestem dobrą córką dla niej,chociaż nie mam z jej strony takich sygnałów. Stara się zrozumieć. Nie chciałam leków, to nie załatwia problemów. Psychiatra skierował mnie na psychoterapie,3 m-ce. Chciałam uciec. Jakoś dałam radę. Jest ciężko,nie wiem czy kiedyś bede zdrowa do konca,ale walcze. Cieszę sie nawet z małych sukcesów. Już nie wymiotuję,bo mam świadomość tego jak bardzo wyniszczyłam swój organizm. Napady czasem wracaja. Lepiej rozmumiem skąd się to wzięło, pracuje nad sobą. Chcę być zdrowa. Po psychoterapii na pewno jestem spokojniejsza. Dziewczyny musiacie się leczyć, musimy jakoś iść do przodu. Może małymi kroczkami. Choroba sprawiła,że znienawidziłam siebie i nie robiłam nic dla siebie przez wiele lat,teraz uczę sie,że mnie też sie coś od życia należy,że nie muszę sie ciągle karać. Późno to zrozumiałam,ale dobrze że w ogóle to do mnie przyszło. |
2011-03-06, 20:15 | #24 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Wroclaw
Wiadomości: 161
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Hej!
Ja co prawda nigdy nie chorowalam na bulimię ale mam powazne problemy z kontrolowaniem się, wiec problem jest mniej wiecej podobny. Trzeba sie po prostu postarac w jakis sposob zmotywowac... ale nie motywowac w sensie ogladac zdjecia modelek i myslec "ja tez chce tak wygladac wiec bede cwiczyc i nie bede jesc" tak mozemy sobie raczej zaszkodzic niz pomoc = nabawic sie kompleksow. Rowniez mam problem ze slodyczami. Nigdy nie bylam w stanie sie ograniczyc az w koncu wymyslilam pewien sposob: Otoz jakis czas temu zrobilam sobie wlasnorecznie kalendarz i powiesilam go nad lozkiem. Pierwotnie kalendarz nr 1. sluzyl mi, zeby zmotywować sie do cwiczen fizycznych. Jak cwiczylam skreslalam dzien wielkim, czerwonym krzyzykiem. Kiedy nie mialam ochoty na cwiczenia patrzylam na ten kalendarz i myslalam sobie: no nie, juz tyle razy cwiczylam i teraz mam to zmarnowac? O Nie. I zabieralam sie za cwiczenia. Pozniej wpadlam na pomysl by taki sam kalendarz zrobic dla "Dni bez slodyczy". I tak gdy nie jem nic slodkiego robie na danym dniu, wielgasniy, zielony "fistaszek" i tak jak mam ochotę na coś slodkiego patrzę na ten kalendarz i mysle "kurde, tyle juz wytrzymalam bez slodyczy to nie dam rady jeszcze jednego dnia?". I tak sie powstrzymuje. Raz na jakies 10/15 dni jem sobie cos MALEGO - slodkiego np. jednego batonika. Staram sie ograniczac jednak do 0. Ja sie kontroluje/motywuje za pomocą takich kalendarzy nad lozkiem. Poza tym na twoim miejscu sprobowalam tluste przekaski zastapic warzywami/owocami; jak masz ochote na cos do zjedzenia zjedz 2 marchewki i jablko. Za 2 h zrob sobie kolejna zdrowa przekąskę; np. banana, itd. Postaraj sie ograniczyc ilosc spożywanego pokarmu za jednym razem. Na początku postaraj sie zjesc trochę mniej niz poprzednim razem itd. Jezeli radykanie powiesz sobie : nie jem nic; nie sadze zebys mogla sie tego trzymac... powinnas ograniczac sie stopniowo az w koncu moze nie bedziesz czula potrzeby jedzenia wiecej. Nie wiem czy moje rady do czegos sie przydadza... mam szczerą nadzieje, ze tak... pozdrawiam serdecznie, trzymaj sie
__________________
Edytowane przez raspberry88 Czas edycji: 2011-03-06 o 20:18 |
2011-03-07, 16:46 | #25 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 5
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
raspberry88, może i Twój sposób na radzenie sobie z chęcią na coś słodkiego jest dobry, ale niestety obawiam się, że jeśli chodzi o bulimie to nie zda egzaminu:/ a szkoda, bo gdyby tak było to większość z nas już uporałaby się z tym problemem. Takie patenty pomagają na krótką metę, w te "lepsze dni" można się łudzić, że ma się nad tym kontrolę, że starczy silnej woli... ale potem znowu cała historia się powtarza
|
2011-03-08, 05:27 | #26 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 85
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Niestety tu zgodzę się z poprzedniczką..bulimia jest bardzo impulsywna, trudno w trakcie ataku myśleć ile już osiągnęłyśmy. Oczywiście czasem się może udać, ale to trudne. Trzeba zrozumieć swój problem, inaczej się motywować. Jak przez te wszystkie lata tak znienawidziłam siebie, że już mi się wydaje, że na normalne życie nie zasługuje i muszę się tak męczyć...
Ale walcze i ciągle się staram wygrać! |
2011-03-08, 18:55 | #27 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 5
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
trzeba z tym walczyć, tylko zbyt często brakuje już na to siły ciągle nie rozumiem jak to się stało, że bulimia stała się moim problemem... przecież kilka lat temu nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę mieć niedługo problemy z odżywianiem. Co ja bym dała, żeby wyrzucić ją z głowy, żeby myśleć i żyć jak dawniej... Tak bardzo nienawidzę siebie za to, że ciągle z nią przegrywam. Czy któraś z was myśli, że możliwe jest w ogóle samodzielne wyjście z choroby?????
|
2011-03-08, 20:05 | #28 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Cytat:
nie zwlekaj z tym dłużej i umów się na wizytę do psychologa. Ilu teraz chwil spędzonych na objadaniu się, żałujesz? gwarantuję, że będzie ich więcej, jeżeli nie zaczniesz się leczyć.
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
2011-03-09, 14:08 | #29 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 58
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
................
__________________
when i get sad i stop being sad and be awesome instead, true story! Edytowane przez breatheme Czas edycji: 2011-08-17 o 18:45 |
2011-03-09, 19:20 | #30 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 85
|
Dot.: Moja (obecnie przegrana) walka z bulimią.
Ja też chorowałam długo- 7 lat i teraz kiedy od roku nie wymiotuję czuję ogromną ulgę. Zęby..ta sama sprawa. Do tego krwawienie z przełyku, które bardzo mnie przestraszyło. Często autoagresja, bardzo mocno się biłam..
Tego już nie ma, nie mogę sobie wybaczyć co ja sobie zrobiłam, to na pewno sie jeszcze odezwie,bo latali rujnowałam sobie zdrowie. Niestety musiałam być bardzo słaba, żeby zdecydować sie na szukanie pomocy. Problem nie zniknął, codzennie walcze, są dobre i złe dni,ale od roku nie wymoituję, początkowo troche przytyłam,ale teraz staram sie być aktywna, ja akurat kocham aerobik i ćwiczę codziennie. Waga spada, nie tak szybko jak bym chciała, ale wszędzie czytam,że wolny ubytek wagi jest wskazany. Ciężko jeść normalnie! Cholera, łatwiej sie nażreć, a potem głodować kilka dni, walcze i mimo wszystko wierzę,że kiedyś mi się uda żyć tak jak chcę. Nie będę wszystkiego podporządkowywała jedzeniu.. Pozdrawiam |
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:29.