Z Dziewczynek w Kobiety... Czas zmian nadszedł!

[kurakowa]

Napisane przez och

Podpisuję się pod wątkiem
Bardzo ciekawy pomysł, chyba w życiu każdej kobiety przychodzi czas, kiedy myśli "pora się ubierać bardziej kobieco i elegancko". U mnie co prawda ta myśl pojawiła się już jakiś czas temu i od tamtej pory staram się tego trzymać i uzupełniać szafę w "klasyki gatunku"
Zaczęło się od tego, że na eleganckie okazje, typu egzamin czy święta albo nawet niespodziewany pogrzeb okazywało się, że poza jeansami i t-shrtami nie miałam nic eleganckiego. Zawsze sie wtedy wkurzalam, że nie mam co założyć, ale jakos szkoda mi było kupić, bo w końcu pogrzeby i egzaminy są rzadko;P, a mnie zniechęcała myśl o kupieniu czegoś eleganckiego. I szłam na ten egzamin/ pogrzeb itp ubrana w pożyczony żakiet mamy lub w swój najelegantszy sweter
W końcu na egzamin magisterski kupiłam sobie porządny zestaw "galowy"-białą bluzkę i ołówkową, czarną spódnicę, które były wybawieniem dla mojej szafy Od tamtej pory nabyłam już małą czarną i dwie pary naprawdę wysokich jak na mnie szpilek, w tym jedne platformy. Kupiłam też eleganci, biały żakiet na letnie okazje, trochę sukienek, porządne, skórzane i dopasowane kozaki. Jest o niebo lepiej, już nie drżę przed eleganckimi wyjściami bo mam komplet, który wyciągam i zakładam Co prawda nigdy nie bede się ubierać tylko w żakiety i poważne stroje bo to nie ja i taki nigdy nie bedzie mi pasowal, ale podoba mi sie kompromis w postaci stylu retro czy lat 60-tych. Mysle, ze jest w czym wybierać Aha i myśle, ze duzo daje dobrze obcięta, zadbana fryzura, z tym akurat mam ciagle problem;P

oj tak....ja odkąd obcięłam dobrze włosy (na krótko, z bardzo długich i zniszczonych), to czuję się bardziej zadbana, da się toto ułożyć i jakoś tak lepiej

[rousse]

Bardzo fajny temat, też od wakacji mam czyzczenie szafy choćby rzeczy były nie wiem jak markowe i odtąd kupuję rzeczy w jednym stylu, tak, żeby mozna ubrać się nawet po ciemku i żaby każda perfekcyjnie pasowała i podobała mi się na 100%, no może zostawię sobie parę ulubionych ciuszkow, które pasują do nowego minimalistycznego stylu. Dotad mialam tak, że kupowałam pod wpływem impulsu rzeczy ładne, a i tak w nich nie chodziłam... poszły na allegro, już chyba z 6 stów tak zarobiłam

[Cynamonkaa]

Z ubraniami na okazje wymagające eleganckiego/pasującego do powagi sytuacji stroju rzeczywiście jest ciężko. Co prawda ja mam kilka rzeczy takich eleganckich ale gorzej jeśli chodzi o zestawienie ich ze sobą...Albo coś nie pasuje albo jest nudno i beznadziejnie. Mam trzy czarne marynarki w tym jedną taką bardziej sportową, jedną białą w czarne prążki, eleganckie spodnie których nienawidzę, 2 pary czarnych które nie zawsze pasują, piękną małą czarną którą miałam na sobie raz w życiu bo " ja nie wiem na jakie okazje można by ją założyć", dwie białe koszule, w tym jedną dłuższą nadającą się do legginsów, obcasy w których chodze "jak mam blisko bo mnie nogi będą boleć - nienauczona jestem" i w rezultacie jak zbliża się sesja to ja ide w czymś nieeleganckim a potem mi wstyd pół dnia bo wszyscy wystrojeni i na "galowo" a ja pożal się Boże...

[annan_]

Napisane przez jutka555

dodatkowo znalazłam w szafie mamy takie marynarki.. myślicie że mogę w nich chodzić czy źle wyglądam?

zdecydowanie za duże. Myślę nawet, że ten fason już nie wygląda na nikim dobrze. Pomyślałabym o ich pozbyciu się.

[LadyI]

Korzystają z ostatnich dni wakacji, postanowiłam przejrzeć swoje dzianinowe swetry i sukienki. Czuję, że powinnam część doprowadzić do porządku, w sensie ogolić je maszynką Oj trochę pracy przede mną

[kurakowa]

Napisane przez LadyI

Korzystają z ostatnich dni wakacji, postanowiłam przejrzeć swoje dzianinowe swetry i sukienki. Czuję, że powinnam część doprowadzić do porządku, w sensie ogolić je maszynką Oj trochę pracy przede mną

też to muszę zrobić, ale kompletnie nie wiem, jak się za to zabrać, żeby tego nie zniszczyć....

[suzuranka]

Widzę, ze nasze grono się powiększa Bardzo mnie to cieszy

Napisane przez olka1232

Z tego powodu zaopatrzyłam się już w kilka sukienek, kardigany itp. , zrobiłam W KOŃCU porządek w szafie (poszło 4 worki te duże niebieskie ciuchów ), ale i tak zostało sporo rzeczy, w których nie chodzę ale mi szkoda się ich pozbywać. Może któraś na mnie nakrzyczeć, że muszę to zrobić? Proszę

Ale w końcu odkryłam fason sukienek dla nas Góra musi być dopasowana, w talii wyraźne odcięcie, najlepiej z paskiem, a dalej puszczona luźno tak, aby nie opinała bioder. Długość w jakiej się najlepiej czujesz Osobiście mam przed kolano. Do tego buty na niewielkim obcasie, torebka i uśmiech I zauważyłam dużo więcej spojrzeń, nawet na moje "kompleksowe" okolice

4 WORY?! To BARDZO dużo ! Ja pozbyłam się teraz w weekend 2 wypakowanych po brzegi, w szafach zostało mi dosłownie kilka rzeczy na krzyż, ale czuję się"oczyszczona", mam miejsce na skompletowanie nowych, nie udziwnionych, tylko kobiecych i klasycznych ubrań Co do sukienek to ja właśnie rozglądam się teraz za dokładnie takim fasonem- góra dopasowana, dół nieco szerszy, ale materiał lejący, opływający ciało, nie dla mnie żadne bombki czy sztywne materiały... ( a propos ładnych sukienek- raz miałam taką sytuację: ubrałam ładną sukienkę- gorsetowa dopasowana góra, rozkloszowany dół, czułam sie w niej wspaniale, i tak poszłam do miasta, nie byłam jakoś straszliwie wystrojona, ot- po prostu ładna sukienka, spotkałam troje znajomych i cała trójka zadała mi to samo pytanie- gdzie sie tak wystroiłam czy na prawdę kobieta ubrana na codzień w sukienkę jest "wystrojona" ?! ) teraz szukam odpowiednich do mojej figury fasonów i kolorów, a nie tego, co ładnie wygląda na wieszaku; jeżeli cos ubiorę i będe w tym wyglądała zabójczo, to to jest właśnie TO

Napisane przez kurakowa

... czuję się szczęśliwsza im mniej tych ciuchów mam (bo wywoływały we mnie płacz, że tyle ich jest, a ja ciągle nie wiem, co na siebie założyć...)

oczyszczanie przeprowadziłam również w bieliźnie (mam już tylko "uświadomione" staniki), dodatkach i butach

O, to podobnie jak ja, wszelkie dziecięce kolczyki czy zdarte buty poszły na śmietnik

[Sherilyn_]

Odkładam wyczyszczenie szafy w nieskończoność. W połowie ubrań już nie chodzę ale tak mi trudno się z nimi rozstać Obiecałam sobie, że jeżeli dostanę nową pracę (co wiąże się z grubszym portfelem) to wyrzucę przynajmniej z 2 duże worki!
Podziwiam was za silną wole!))

[blekitne_niebo]

Napisane przez suzuranka

Co do sukienek to ja właśnie rozglądam się teraz za dokładnie takim fasonem- góra dopasowana, dół nieco szerszy, ale materiał lejący, opływający ciało, nie dla mnie żadne bombki czy sztywne materiały... ( a propos ładnych sukienek- raz miałam taką sytuację: ubrałam ładną sukienkę- gorsetowa dopasowana góra, rozkloszowany dół, czułam sie w niej wspaniale, i tak poszłam do miasta, nie byłam jakoś straszliwie wystrojona, ot- po prostu ładna sukienka, spotkałam troje znajomych i cała trójka zadała mi to samo pytanie- gdzie sie tak wystroiłam czy na prawdę kobieta ubrana na codzień w sukienkę jest "wystrojona" ?! )

Niektórym się nie mieści w głowie że sukienkę można ubrać na co dzień Też to przerabiałam ze znajomymi U mnie dochodzi jeszcze ten problem że noszę praktycznie tylko szpilki - więc niektórzy od trzech lat zadają mi cyklicznie pytania czy jest mi wygodnie, czemu noszę obcasy etc. Ludzie mają problem ze zrozumieniem że ktoś może mieć zupełnie inny styl od nich i w innych rzeczach czuć się swobodnie

[suzuranka]

Napisane przez blekitne_niebo

Niektórym się nie mieści w głowie że sukienkę można ubrać na co dzień Też to przerabiałam ze znajomymi U mnie dochodzi jeszcze ten problem że noszę praktycznie tylko szpilki - więc niektórzy od trzech lat zadają mi cyklicznie pytania czy jest mi wygodnie, czemu noszę obcasy etc. Ludzie mają problem ze zrozumieniem że ktoś może mieć zupełnie inny styl od nich i w innych rzeczach czuć się swobodnie

Powiem szczerze, że na początku sama czułam się nieco wystrojona, więc zaczęłam od płaskich butów, jednak po pewnym czasie gdy przemogłam się do sukienek, to płaskie buty ( choćby nie wiem, jak śliczne) do sukienki mi zupełnie przestały pasować

[blekitne_niebo]

Napisane przez suzuranka

Powiem szczerze, że na początku sama czułam się nieco wystrojona, więc zaczęłam od płaskich butów, jednak po pewnym czasie gdy przemogłam się do sukienek, to płaskie buty ( choćby nie wiem, jak śliczne) do sukienki mi zupełnie przestały pasować

Mnie płaskie buty pasują teraz jedynie na wycieczkę, w góry, na grilla - tego typu sportowe przedsięwzięcia. Natomiast dziwi mnie reakcja ludzi, takie wtrącanie się, bo ja koleżanek nie namawiam na zmianę ani się nachalnie nie dopytuję o poszczególne części ich stroju

[kurakowa]

Napisane przez blekitne_niebo

Mnie płaskie buty pasują teraz jedynie na wycieczkę, w góry, na grilla - tego typu sportowe przedsięwzięcia. Natomiast dziwi mnie reakcja ludzi, takie wtrącanie się, bo ja koleżanek nie namawiam na zmianę ani się nachalnie nie dopytuję o poszczególne części ich stroju

ja ciąglę próbuję się znowu przemóc...kiedyś śmigałam na obcasach dzień w dzień, lato czy zima, teraz jakoś nie mogę...kupiłam sobie więc klasyczne czarne czółenka na 6cm i są rewelacyjne, mogłabym chodzić w nich non stop - stwierdziłam więc, że będę kupować tylko taką wysokość, bo dobrze się w nich czuje i nie ograniczają mnie ruchowo (wcześniej zawsze brałam drugą parę na zmianę..)
może to też sprawa tego, że wreszcie zainwestowałam w dobrze wyprofilowane, dobrej jakości skórzane buty, a nie z sieciówki od których stopy mnie strasznie bolały..

[och]

Co do porządków w szafie-wczoraj naszło mnie na robienie takich porządków i mam jedną reklamówkę niepotrzebnych ciuchów i butów. Zamierzam oddać ją biednym dzieciom. To niesamowite jak opróżnienie szafy nawet z niewielkiej ilości niepotrzebnych i starych ubrań sprawia, że człowiek czuje się taki lekki Ponoć jest taka zasada, że jeżeli czegoś nie założyło się przez rok to należny to wyrzucić bo już się nie założy...Nie wiem czy to prawda, mi czasami mi sie zdarzało kupić cos i nie nosić długo, leżało w szafie, a potem nagle zaczęłam to nosić non stop bo przyszła taka moda czy poczułam sie w tym dobrze. Więc staram się opróżniać szafę w sposób przemyślany, wyrzucać rzeczy, które są zniszczone, znoszone, skurczone w praniu lub wyblakłe. Do worka poszły też oczywiście bluzy i trampki, czyli kolejne pożegnanie z luzackim stylem Przy okazji włożyłam też parę rzeczy Tżta, które są na niego przyciasne, ale nie wszystko mi sie udało, Tż bronił kilku ulubionych ciuchów, w które już nie wchodzi, np. spodni, których nie da się dopiąć, ale on je jeszcze założy tylko musi trochę brzuch poćwiczyć Nie tylko kobiety jak widać nie lubią się rozstawać z ulubionymi ciuchami

[elizka1987]

Napisane przez kurakowa

nie mam, ale mogę zrobić czarny jest z camaieu dokładnie taki
(kupiony za 50 zł na przecenie ) na początku się bałam, że będzie taki strasznie 'garniturowy', ale bardzo fajnie wygląda z dżinsami, koszulką - da się go 'przełamać'
a camelowy jest krotki, bardziej jak taka hm, kurteczka, kupiony w sh, ale z metką poluje jeszcze na jakiś fajny granatowy, podobają mi się te z zary, ale jak na razie muszę trochę zacząć oszczędzać

O to faktycznie trafiłaś na okazję.

Napisane przez Sherilyn_

Odkładam wyczyszczenie szafy w nieskończoność. W połowie ubrań już nie chodzę ale tak mi trudno się z nimi rozstać Obiecałam sobie, że jeżeli dostanę nową pracę (co wiąże się z grubszym portfelem) to wyrzucę przynajmniej z 2 duże worki!
Podziwiam was za silną wole!))

Też postanowiłam, że jeśli dostane pracę to oczyszczę szafę i zacznę kupować z głową, a nie: "bo mi się podoba" .

[LadyI]

Napisane przez och

Co do porządków w szafie-wczoraj naszło mnie na robienie takich porządków i mam jedną reklamówkę niepotrzebnych ciuchów i butów. Zamierzam oddać ją biednym dzieciom. To niesamowite jak opróżnienie szafy nawet z niewielkiej ilości niepotrzebnych i starych ubrań sprawia, że człowiek czuje się taki lekki Ponoć jest taka zasada, że jeżeli czegoś nie założyło się przez rok to należny to wyrzucić bo już się nie założy...Nie wiem czy to prawda, mi czasami mi sie zdarzało kupić cos i nie nosić długo, leżało w szafie, a potem nagle zaczęłam to nosić non stop bo przyszła taka moda czy poczułam sie w tym dobrze. Więc staram się opróżniać szafę w sposób przemyślany, wyrzucać rzeczy, które są zniszczone, znoszone, skurczone w praniu lub wyblakłe. Do worka poszły też oczywiście bluzy i trampki, czyli kolejne pożegnanie z luzackim stylem Przy okazji włożyłam też parę rzeczy Tżta, które są na niego przyciasne, ale nie wszystko mi sie udało, Tż bronił kilku ulubionych ciuchów, w które już nie wchodzi, np. spodni, których nie da się dopiąć, ale on je jeszcze założy tylko musi trochę brzuch poćwiczyć Nie tylko kobiety jak widać nie lubią się rozstawać z ulubionymi ciuchami

Hahaha ja już dawno stwierdziłam, że mój Tż ma większy problem niż ja z pozbywaniem się ubrań..leżą kilka lat, wypadają z szafek, ale 'może się przyda', raz pomogłam mu spakować 3 duże niebieski worki na śmieci, podobno było mu się ciężko z nimi rozstać (stały dwa dni w przedpokoju i czekały na wyniesienie), ale teraz regularnie co jakiś czas robi porządki i jest mi wdzięczny za ten pierwszy szok . Fakt zdarza mu się nadal robić porządek na zasadzie przekładania z półki na półkę, no ale...

[zielona2]

Napisane przez rousse

Bardzo fajny temat, też od wakacji mam czyzczenie szafy choćby rzeczy były nie wiem jak markowe i odtąd kupuję rzeczy w jednym stylu, tak, żeby mozna ubrać się nawet po ciemku i żaby każda perfekcyjnie pasowała i podobała mi się na 100%, no może zostawię sobie parę ulubionych ciuszkow, które pasują do nowego minimalistycznego stylu. Dotad mialam tak, że kupowałam pod wpływem impulsu rzeczy ładne, a i tak w nich nie chodziłam... poszły na allegro, już chyba z 6 stów tak zarobiłam

Kurde ja tez mam mase ubran, modnych, markowych i... z metka. Po prostu nieudane zakupy. I tez chcilabym sprzedac tylko nie wiem czy lepiej na licytacje czy od razu. I jestem ciekawa czy poszlyby, czy ktos by to kupil...
Jak myslisz?

[rowspa]

Witajcie, dziewczęta! Po raz pierwszy prawdę powiedziawszy wypowiadam się w ogóle na forum Wizaż (choć nie raz wybawił mnie od wielu problemów), ale ten temat po prostu tak mnie uderzył, że Paulince zapaliła się nad głową żarówka, a w łepetynie zapłonęła myśl: "Cholera, mam podobnie".
Otóż, ma sytuacja wygląda następująco. Od początku studiów (obecnie już wybieram się na ostatni rok szalonego licencjatu) ciągle chodzi mi po głowie zmiana stylu. Moje koleżanki chodzą pięknie ubrane, ja im mówię: "No, ładnie wyglądacie, ładnie", sama wyobrażam siebie w wielu pięknych aranżacjach, a ostatecznie... wkładam tenisówki z rynku za 25 zł (te co wszyscy teraz mają, a moja siostra starsza o 12 lat wyraziła myśl: "wow, miałam takie same w liceum"), rurki, jakiś tam sobie sweterek podciągnięty za łokcie (przez co, rękawy mi wiszą i czasem sobie radośnie nimi macham) i byle jaki t-shirt. Potem wyłażę na miasto i wstydzę się sama za siebie. Wszelkie wizyty w sklepach, takich już bardziej ogarniętych modowo, kończą się stwierdzeniem: "To fajne, to ładne, ale money money money... ach, money", wizytą w SH i zakupem jakieś bardzo niepotrzebnej bluzeczki i wydaniem pieniędzy, które mogłabym przeznaczyć na jakieś porządniejsze dżinsy czy botki, na słodycze! Bo ja, cholera jasna, darzę słodycze i wszelkie jedzenie taką spotęgowaną miłością, że chętniej wydam 100 złotych na markizy kakaowe niż przepiękną plisowaną, granatową spódnicę <3 (marzę o takiej). Ale wiem, że czas z tym skończyć. Na amen.
Najbardziej wstydliwy zakup jaki ostatnio poczyniłam jest okrutny w skutkach. Wydałam 70 zł w step butach, na jakieś camelowe, wiązane i z plastiku płaskie buciczki, które po pierwszym kontakcie z deszczem zaczną do mnie przemawiać.
Właściwie sama nie wiem do czego dążę w swej wypowiedzi, poza wyżaleniem się na mój brak silnej woli i jakiegokolwiek jasnego myślenia, ale jakoś pomóżcie. Jak się zmotywować? Jak zniszczyć chęć do kupowania tanich chińskich produktów i niepotrzebnych rzeczy w secondhandach? Jak skompletować tę piękną listę must-have utworzoną kilkadziesiąt wiadomości wcześniej?
Jeśli ktokolwiek dotrwał do końca tego postu, to podziwiam. A jak mi jeszcze odpowie, to podziwiam dwukrotnie. Dziękuję serdecznie za uwagę

[kurakowa]

Napisane przez zielona2

Kurde ja tez mam mase ubran, modnych, markowych i... z metka. Po prostu nieudane zakupy. I tez chcilabym sprzedac tylko nie wiem czy lepiej na licytacje czy od razu. I jestem ciekawa czy poszlyby, czy ktos by to kupil...
Jak myslisz?

ja zazwyczaj wystawiłam na licytacje z ustaloną kwotą minimalną jeśli masz nowe ciuchy to sprzedaj, na pewno przynajmniej część ktoś kupi

[introwertyczka]

Melduje się odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu.
Znam wasz ból kobitki. W ostatnich miesiącach liceum naszło mnie, że dobrze byłoby już rozstać się z trampkami, luźnymi t-shirtami, bluzami, bezkształtnymi ubraniami, pod którymi się chowałam i tandetnym przepychem biżuteryjnym. Okres przysłowiowego buntu młodzieńczego miałam za sobą, chciałam pokazać swoją kobiecą stronę. Zawsze w podziwem patrzyłam na dziewczyny, które potrafiły się uczesać, umalować i ubrać. Nie wyzywająco, ale tak, że nie sposób oderwać wzroku. Powiedziałam sobie: też chcę tak wyglądać! wiem, że mogę! Tak więc od roku przeprowadzam fundamentalne zmiany w swoim wizerunku. Wróciłam do naturalnego koloru włosów, nadałam fryzurze kształt, zaprzyjaźniłam się z kosmetykami o których wcześniej nie miałam pojęcia, wyrzuciłam 3/4 swojej ponurej czarnej garderoby. Teraz próbuję ją zastąpić nową. ŚWIADOMĄ! W przyszłym roku skończę 21 lat, dlatego próbuję nie popaść w przesadę i nie zrobić z siebie staruszki. Z drugiej strony nie chcę wyglądać infantylnie, w końcu jutro wyjeżdżam na dość poważne studia.
Jeszcze dużo przede mną, ale czuję się z tymi zmianami świetnie.

W kwestii kupowania ubrań mam tak samo jak wy. Nakupuje w secondhandach tony, a potem nie noszę, bo nie ma z czym/bo wzięłam tylko dlatego że tanie/bo może schudnę/bo może przytyje/bo jeszcze coś innego. Ciągle nad tym pracuje.
Na pewno muszę też zmienić strategie kupowania butów. Przestać kupować szpilki za 40 zł i narzekać że jestem w stanie w nich wytrzymać 20 minut. Lepiej trochę poczekać, dołożyć do tego 100 zł i kupić jedne a porządne. Jakość a nie ilość.

[640153e4df0157aa7c295487ff8c20c42fd57238_65c176d09c1ac]

Witam, zgłaszam się i ja

Napisane przez rowspa

Witajcie, dziewczęta! Po raz pierwszy prawdę powiedziawszy wypowiadam się w ogóle na forum Wizaż (choć nie raz wybawił mnie od wielu problemów), ale ten temat po prostu tak mnie uderzył, że Paulince zapaliła się nad głową żarówka, a w łepetynie zapłonęła myśl: "Cholera, mam podobnie".
Otóż, ma sytuacja wygląda następująco. Od początku studiów (obecnie już wybieram się na ostatni rok szalonego licencjatu) ciągle chodzi mi po głowie zmiana stylu. Moje koleżanki chodzą pięknie ubrane, ja im mówię: "No, ładnie wyglądacie, ładnie", sama wyobrażam siebie w wielu pięknych aranżacjach, a ostatecznie... wkładam tenisówki z rynku za 25 zł (te co wszyscy teraz mają, a moja siostra starsza o 12 lat wyraziła myśl: "wow, miałam takie same w liceum"), rurki, jakiś tam sobie sweterek podciągnięty za łokcie (przez co, rękawy mi wiszą i czasem sobie radośnie nimi macham) i byle jaki t-shirt. Potem wyłażę na miasto i wstydzę się sama za siebie. Wszelkie wizyty w sklepach, takich już bardziej ogarniętych modowo, kończą się stwierdzeniem: "To fajne, to ładne, ale money money money... ach, money", wizytą w SH i zakupem jakieś bardzo niepotrzebnej bluzeczki i wydaniem pieniędzy, które mogłabym przeznaczyć na jakieś porządniejsze dżinsy czy botki, na słodycze! Bo ja, cholera jasna, darzę słodycze i wszelkie jedzenie taką spotęgowaną miłością, że chętniej wydam 100 złotych na markizy kakaowe niż przepiękną plisowaną, granatową spódnicę <3 (marzę o takiej). Ale wiem, że czas z tym skończyć. Na amen.

Podpisuję się pod wszystkim, w szczególności pod fragmentem o słodyczach!

Napisane przez introwertyczka

W przyszłym roku skończę 21 lat, dlatego próbuję nie popaść w przesadę i nie zrobić z siebie staruszki. Z drugiej strony nie chcę wyglądać infantylnie, w końcu jutro wyjeżdżam na dość poważne studia.
Jeszcze dużo przede mną, ale czuję się z tymi zmianami świetnie.

Właśnie, trochę się boję, że przesadzę i się nieco przeelegancę. Dlatego na razie ze stylu trampkowo-bluzowego przeskoczę w dziewczęcy, potem będzie mi chyba łatwiej zmienić go na kobiecy.

Napisane przez introwertyczka

W kwestii kupowania ubrań mam tak samo jak wy. Nakupuje w secondhandach tony, a potem nie noszę, bo nie ma z czym/bo wzięłam tylko dlatego że tanie/bo może schudnę/bo może przytyje/bo jeszcze coś innego. Ciągle nad tym pracuje.
Na pewno muszę też zmienić strategie kupowania butów. Przestać kupować szpilki za 40 zł i narzekać że jestem w stanie w nich wytrzymać 20 minut. Lepiej trochę poczekać, dołożyć do tego 100 zł i kupić jedne a porządne. Jakość a nie ilość.

Z kupowaniem w sh też tak mam A może właściwie miałam, bo nie kupuję już ton niepotrzebnych koszulek. Zamiast tego zaopatrzyłam się w maaasę spódniczek i spódnic, takich na co dzień, do tego kupiłam ładne buty, które da się połączyć ze wszystkim, a teraz brakuje mi jakiejś "góry".
Kupiłam sobie wreszcie czarny elegancki żakiet, a nawet dwa Muszę jeszcze znaleźć dla siebie dobre kolorowe kosmetyki (skóra trądzikowa...).

A co do włosów-po ścięciu włosów na zapałkę próbuję je jakoś z godnością zapuścić, niestety, wczoraj byłam u fryzjera Bardzo lubię krótkie fryzury, są baardzo wygodne, ale chciałabym je trochę zapuścić, tak za brodę i przefarbować.

[rousse]

Napisane przez zielona2

Kurde ja tez mam mase ubran, modnych, markowych i... z metka. Po prostu nieudane zakupy. I tez chcilabym sprzedac tylko nie wiem czy lepiej na licytacje czy od razu. I jestem ciekawa czy poszlyby, czy ktos by to kupil...
Jak myslisz?

Ja wystawiłam jako zestawy "mega paki", po ok 20 sztuk, z licytacją od małej kwoty, np10zł, promowaną. Oczywiście każda rzecz opisana , ładne i dokładne fotki dużo dają, poogladaj inne zestawy . Mi się nie chciało bawić w pojedyńcze aukcje zwykle sprzedają się po 100-250zł,
Kiedyś ciuszki dawałam na PCK do tych pojemników, ale dowiedziałam sie, że one trafiają w dużej części do lumpeksów , a nie do biednych i ktoś na nich zarabia.

[Karolekjot]

To ja się pochwalę - kupiłam dziś marynarkę
To jest chyba moja 2 elegancka marynarka w życiu. Pierwszą kupiłam na testy gimnazjalne Nadaje się na jakieś oficjalne wyjścia, ale również na co dzień na czym mi najbardziej zależało, ponieważ nie chcę wyglądać na codzień jak stara maleńka, ale również nie jak gimnazjalistka
Zależy mi na takiej, że tak powiem "modzieżowej elegancji". Marynarka, rurki i balerinki lub inne płaskie eleganckie buciki (jak już wspominałam na wysokie buty jestem za wysoka).
I na marynarce na razie kończą się moje zakupy, ponieważ w tym miesiącu kupiłam już duża torebkę na studia, małą torebeczkę przez ramie z DKNY(sh), oliwkową bluzeczkę w lejącym się dekoltem, w której jestem zakochana , botki i wyżej wymienioną marynarką. Aaa i jeszcze z kilkoma innymi bluzkami z sh, alePRZEMYŚLANYMI !!!

[suzuranka]

Napisane przez rowspa

Bo ja, cholera jasna, darzę słodycze i wszelkie jedzenie taką spotęgowaną miłością, że chętniej wydam 100 złotych na markizy kakaowe niż przepiękną plisowaną, granatową spódnicę <3 (marzę o takiej). Ale wiem, że czas z tym skończyć. Na amen.
Najbardziej wstydliwy zakup jaki ostatnio poczyniłam jest okrutny w skutkach. Wydałam 70 zł w step butach, na jakieś camelowe, wiązane i z plastiku płaskie buciczki, które po pierwszym kontakcie z deszczem zaczną do mnie przemawiać.
Właściwie sama nie wiem do czego dążę w swej wypowiedzi, poza wyżaleniem się na mój brak silnej woli i jakiegokolwiek jasnego myślenia, ale jakoś pomóżcie. Jak się zmotywować? Jak zniszczyć chęć do kupowania tanich chińskich produktów i niepotrzebnych rzeczy w secondhandach? Jak skompletować tę piękną listę must-have utworzoną kilkadziesiąt wiadomości wcześniej?
Jeśli ktokolwiek dotrwał do końca tego postu, to podziwiam. A jak mi jeszcze odpowie, to podziwiam dwukrotnie. Dziękuję serdecznie za uwagę

MUSISZ zdecydować, ze własnie teraz nadszedł ten moment zmian zastanów się, czy te jedzenie jest warte tylu pieniędzy ( chociaż doskonale rozumiem Twój ból, też uwielbiam jeść i smakować nowinek kulinarnych, czasem mam dylemat, co wybrać ), wiem, że myśl o kasie potrzebnej na skompletowanie nowej szafy może przytłoczyć, ale skoro masz 70 złotych na papierowe bytu, to pomysl sobie tak, że zaciśniesz zęby i w następnym miesiącu odłożysz stówkę i już powoli sie zbiera na porządne buty tak samo ze słodyczami- nie powinnaś sobie odmawiać przyjemności, skoro tak je lubisz, to kupuj je nadal, ale z umiarem, ale za każdym razem, gdy zrezygnujesz z czegoś słodkiego w sklepie, wtedy te pieniądze ( nawet 2 złote) wrzucaj do specjalnej skarbonki ( puszki/słoika/koperty itd.), po miesiącu uzbiera się jakaś sumka i będziesz miała na jakąś ładną bluzkę czy apaszkę, a może nawet i na swoją wymarzoną spódnicę, będzie jedna, ale za każdym razem, gdy ją ubierzesz, będziesz się czuła jak księżniczka i myślę, ze to będzie Cię motywowało do dalszego gospodarowania pieniążkami tak, jakbyś sobie tego życzyła małymi kroczkami do celu
Pisz, co tam Ci w duszy gra

Napisane przez Karolekjot

To ja się pochwalę - kupiłam dziś marynarkę
To jest chyba moja 2 elegancka marynarka w życiu.
I na marynarce na razie kończą się moje zakupy, ponieważ w tym miesiącu kupiłam już duża torebkę na studia, małą torebeczkę przez ramie z DKNY(sh), oliwkową bluzeczkę w lejącym się dekoltem, w której jestem zakochana , botki i wyżej wymienioną marynarką. Aaa i jeszcze z kilkoma innymi bluzkami z sh, alePRZEMYŚLANYMI !!!

Twoje zakupy brzmią na bardzo przemyślane może wrzucisz zdjęcia?

[la bonbon]

Tak, nadszedł czas... jutro na uczelnie śmigam w sukience...
i zaczynam być elegancką kobietą do kwadratu... a co !

Wyrzuciłam wszystkie dresy, bluzy i większość bluzek "które może kiedyś założę a i tak ich nie zakładałam" .... czuję się oczyszczona heheh w mojej szafie królują teraz sukienki.... tak, tak sukienki i jestem bardzo zadowolona z tego

Teraz muszę dorwać jeszcze parę(5) gładkich, jednokolorowych kaszmirowych sweterków, 2 żakiety i kilka sztuk body o i oczywiście gruby, ciepły płaszcz na zimę wtedy będę dumna z mojej szafy i nie będzie ona wymagała ulepszeń

[640153e4df0157aa7c295487ff8c20c42fd57238_65c176d09c1ac]

Napisane przez la bonbon

Tak, nadszedł czas... jutro na uczelnie śmigam w sukience...
i zaczynam być elegancką kobietą do kwadratu... a co !

Tak, też mam taki plan W niedzielę wyjeżdżam z domu i nawet nie zabieram ze sobą spodni

Napisane przez la bonbon

Teraz muszę dorwać jeszcze parę(5) gładkich, jednokolorowych kaszmirowych sweterków, 2 żakiety i kilka sztuk body o i oczywiście gruby, ciepły płaszcz na zimę wtedy będę dumna z mojej szafy i nie będzie ona wymagała ulepszeń

Sweterki też by mi się przydały. Szukam jeszcze takich cienkich golfów w różnych kolorach i ładnej zwykłej białej koszuli.

[Karolekjot]

Twoje zakupy brzmią na bardzo przemyślane może wrzucisz zdjęcia?

Z chęcią, ale teraz jestem u chłopaka. W weekend postaram się wrzucić zdjęcia

[annan_]

Napisane przez la bonbon

Wyrzuciłam wszystkie dresy, bluzy i większość bluzek "które może kiedyś założę a i tak ich nie zakładałam" .... czuję się oczyszczona heheh w mojej szafie królują teraz sukienki.... tak, tak sukienki i jestem bardzo zadowolona z tego

sukienki są spoko, ale u mnie królują praktyczniejsze spódnice (bo doły pierze się znacznie rzadziej niż góry - spódnicę można założyć kilka razy, podczas gdy bluzka jest do prania po jednym razie, sukienka podobnie) - w chwili obecnej sztuk wielosezonowych mam 14, mam też kilka tylko na lato. Za to spodnie - sztuk 2. Dresy? Brrr! Mam tylko getry do biegania.

[findsomething]

ja tam stosuje typową metodę "window shopping". Chodze po galeriach, lukam co nowego w H&M, Zara, New Look, Stradi i "notuję" w głowie co teraz jest "IN". Potem dokładnie te rzeczy lub podobne łowię w lumpkach.

Niczego taniego, brzydkiego, w nie moim kolorze po prostu nie kupuję. Nigdy nie biorę rzeczy "na zaś", nie mam wogóle bluz, dresów ani żadnej koszulki którą mogłabym nazwać "po domu". Gromadzę wszystko w tonacji kolorystycznej czyli zawsze jakąś rzecz kupuję "pod kolor" do innej rzeczy.

Ta zasada się sprawdza.

[zielona2]

Napisane przez rousse

Ja wystawiłam jako zestawy "mega paki", po ok 20 sztuk, z licytacją od małej kwoty, np10zł, promowaną. Oczywiście każda rzecz opisana , ładne i dokładne fotki dużo dają, poogladaj inne zestawy . Mi się nie chciało bawić w pojedyńcze aukcje zwykle sprzedają się po 100-250zł,
Kiedyś ciuszki dawałam na PCK do tych pojemników, ale dowiedziałam sie, że one trafiają w dużej części do lumpeksów , a nie do biednych i ktoś na nich zarabia.

No i chyba wlasnie tak zrobie. Tylko wiesz co? Boje sie, ze zrobie aukcje z mega paka naprawde obiektywnie super ciuchow(bo takie wlasnie chce wystawic), dam cene wywolawcza 10 zl a ona nie osiagnie wiecej

[rousse]

Napisane przez zielona2

No i chyba wlasnie tak zrobie. Tylko wiesz co? Boje sie, ze zrobie aukcje z mega paka naprawde obiektywnie super ciuchow(bo takie wlasnie chce wystawic), dam cene wywolawcza 10 zl a ona nie osiagnie wiecej

Jesli dasz w promowanych (za to się płaci ok 12zł) to jest duża szansa, że nie, bo te paki są bardzo popularne. Ja ryzykowałam, bo czasem miejsce w szafie jest bezcenne miałam zawsze ponad 1000 wejść.
Jak ciuchy są bardzo super to możesz wystawić je osobno, lub dać cenę minimalną