Zaczynamy bieganie zupełnie od podstaw! cz. III

[AguŚ87]

a czyli z mięśniami nici. widzialam jednak że biegające kobiety mają fajne sprężyste ciała. u mnie z wiekiem zaczeło trochę zwisać nie jest takie jak z 5lat temu. moze biegi to będą dobry pomysł dla ciała ducha i całego organizmu

[parodia]

Wracam pomału do biegania. Może zbyt ambitnie brzmi, jakbym nie wiadomo ile wcześniej biegała, ale przed skręceniem kostki w połowie lipca robiłam z miesiąc przedostatni tydzień treningu Pumy - 4,5b - 0,5m
W sobotę 3,60 km w 24 min, w środę ten sam dystans w 23 min. Przy 5. minucie przychodzi kryzys, a później to już mogłam biec i biec do kolejnego koło 20. ale i tak całość zaliczona truchtem

[aneta_mg]

Witam,
po latach spędzonych na kanapie serce może być nieco zaskoczone .a i podobnie płuca nienawykłe do takiego zapotrzebowania na tlen.
W Liceum biegała po asfaltach ,ulicach i stadionach a teraz skrzypią mi stawy .Moja rada ?: do biegania trzeba podejść odpowiedzialnie. Z dobrymi butami, rozgrzewkami. A co ostatnio odkryłam chyba amerykę. Że mięśnie pod wpływem wysiłku mają dendencję do skracania się . a co za tym idzie mięsnie stają się krótże to rośnie ryzyko kontuzji:skęcenia kostek ,naciągnięcia ścięgien .Dlatego kto wie o czym tzreba pamiętać po każdy treningu i na co warto poświęcić 5 minut

[Anna1952]

Ja skomponowałam playlistę, a w trakcie biegania się okaże czy trzeba coś z niej wywalić Piosenek mam blisko 40, a układałam je naprzemiennie wolną i szybką

[la girafe]

Parę dni temu jak tylko wyszłam biegać, ktoś puścił na cały regulator koko koko euro spoko. Podśpiewywałam to sobie przez cały trening

[pl_madzia]

Napisane przez annan_

butów w ogóle nie powinno się nosić używanych, przy bieganiu to wykluczone - but układa się do stopy, a amortyzacja zużywa się inaczej w różnych fragmentach - przy biegu w wyrobionym przez kogoś innego bucie można nabawić się kontuzji.

Buty i się inaczej odkształcają do stopy, i też tracą amortyzację, a niektórzy na to zwracają uwagę.
Ale mam kilku kolegów co biegają bardziej profesjonalniej niż ja i czasami się chwalą między sobą butami z lumpka, że wystarczy sprawdzić czy podeszwa nie jest zniszczona i wyprać przed założeniem, Podobno te amortyzacje to mit, że niby po 800km trzeba buty wymieniać bo niektórzy i 4 tyś km przebiegną i jak but w stanie idealnym to dalej są w użyciu.
Czasami też można na aukcjach kupić buty np raz ubrane, bo ktos kupił a coś mu w nich nie pasuje(źle leżą wkońcu każda stopa inna) i można takie buty spokojnie kupić za niewielki procent sklepowej ceny.
No ale co kto lubi, niektórzy twierdzą że nie ubiorą nic używanego, a jest tez drugi trend że uzywane jest Eco, bo można wykorzystać coś co się jeszcze nadaje bez produkowania gór śmieci

Napisane przez irregular

No prawie, bo jednak na początku dają się we znaki te "betonowe łydki", im dalej tym lepiej. Ciekawi mnie bardzo czym to jest spowodowane, macie pomysły?

Ja czasami tak mam, i sama nie wiem od czego to zalezy, może zbyt mała rozgrzewka, bo jednak po 3-5 km zawsze to rozbiegam. Ale te pierwsze kilometry to koszmarnie niewygodne, właśnie takie nogi ciężkie głównie do kolan. Kolega mi kazał zwiększyć ilość magnezu z potasem przez jakiś czas, nie wiem czy od tego ale narazie mi to nie przeszkadza. Magnez z potasem dobry jest na skurcze, takie dziwne kołatania serca jak się człowiek zmęczy, i podobno przy betonowych nogach i za duzych zakwasach też. Ja biorę zwykły aspargin

[201607061212]

Biegałam I powiem wam, że masakra Nogi mnie akurat w ogóle nie bolały i nawet za bardzo się nie zmęczyłam ani nie spociłam, tylko mi płuca nie wytrzymywały Myślałam, że je wypluję

[annan_]

Napisane przez pl_madzia

Ale mam kilku kolegów co biegają bardziej profesjonalniej niż ja i czasami się chwalą między sobą butami z lumpka, że wystarczy sprawdzić czy podeszwa nie jest zniszczona i wyprać przed założeniem,

wątpię, czy początkujący biegacz jest w stanie stwierdzić, czy but nie jest rozdeptany i nie stracił amortyzacji (bp np był to kiepski model, a biegał w nich biegacz ciężki) - bo to nie jest równoznaczne ze zniszczeniem buta. Moje stare buty mają na liczniku 1000 k, podeszwę bez żadnej skazy (bieżnik jak w tych z pudełka), wierzch też ok, bo biegałam wyłącznie po asfalcie i nie ma w nich nic z amortyzacji. Mnie po nich bolą kolana, co dopiero kogoś, kto by się skusił na ich włożenie. Zaawansowani znają swoje stopy, nie w jednym butach biegali i mogą pozwolić sobie na większe kombinacje, oczątkującym bym nie radziła.

---------- Dopisano o 10:14 ---------- Poprzedni post napisano o 10:12 ----------

Napisane przez AguŚ87

a czyli z mięśniami nici. widzialam jednak że biegające kobiety mają fajne sprężyste ciała. u mnie z wiekiem zaczeło trochę zwisać nie jest takie jak z 5lat temu. moze biegi to będą dobry pomysł dla ciała ducha i całego organizmu

budowanie masy mięśniowej (czyli zmuszanie ciała to wytwarzania zupełnie nowych włókien mięśni) to nie to samo co trenowanie tej którą się ma. Bieganiem nie zbudujesz masy, ale wytrenujesz ciało, ujędrnisz i wzmocnisz je.

---------- Dopisano o 10:16 ---------- Poprzedni post napisano o 10:14 ----------

Napisane przez marcinosz

Biegałam I powiem wam, że masakra Nogi mnie akurat w ogóle nie bolały i nawet za bardzo się nie zmęczyłam ani nie spociłam, tylko mi płuca nie wytrzymywały Myślałam, że je wypluję

czyli trening udany. Takie bieganie, bo którym nic nie dokucza jest treningiem zmarnowanym. Chodzi o to, żeby się zmęczyć.

[e005a964934c5ccfb93a5ccda41449f79d95ca06]

ja moje asicsy kupilam jeszcze w zimie i bardzo dobrze mi sie w nich biega. mysle ze jeszcze mi sporo posluza. siateczka tez jeszcze w porzadku. musze je tylko wyprac

[agggunia]

Napisane przez annan_

butów w ogóle nie powinno się nosić używanych, przy bieganiu to wykluczone - but układa się do stopy, a amortyzacja zużywa się inaczej w różnych fragmentach - przy biegu w wyrobionym przez kogoś innego bucie można nabawić się kontuzji.

Co do betonowych łydek, to też czasem mi się to zdarza, ale po ok. 3km przechodzi ale zanim przejdzie to rzeczywiście nieprzyjemnie się biegnie.

Co do używanych butów. Na zdjęciach wyglądają naprawdę ok. są niezniszczone, podeszwa nie wytarta, a sprzedająca napisała mi że używała ich 1-2 miesiąca. No i cena kusząca. Lepiej biegać w używanych przeznaczonych do biegania z amortyzacją czy w zwykłych adidasach kiedy po 6km zaczynają dokuczać kolana? Ech. Sama już nie wiem...

[Madia]

Kurczę, dziewczyny denerwuję się przed zawodami a tu jeszcze się deszcz rozpadał. Tragedia. A na biegu mi zależy- będzie pierwszy medal

[annan_]

Napisane przez Madia

Kurczę, dziewczyny denerwuję się przed zawodami a tu jeszcze się deszcz rozpadał. Tragedia. A na biegu mi zależy- będzie pierwszy medal

denerwuję się przed każdym startem, więc śmiem twierdzić, że emocje będą zawsze ci towarzyszyć, nie tylko teraz. Tak więc, uszy do góry, po starcie zdenerwowanie odpłynie, za to na mecie będzie wielka duma.

Po ostatnim bieganiu przeżywałam chyba najgorsze zakwasy w życiu, ale jakoś dziś się zmobilizowałam i wyszłam potruchtać. Tempo znów fatalne, dodatkowy balas z uhodowanego tłuszczyku też robi swoje. Ale jakoś tak sobie wmawiam, że jak go tak rozbujam i rozhuśtam w biegu, to szybciej sobie pójdzie zmęczony niesprzyjającymi warunkami

[pl_madzia]

Napisane przez agggunia

Co do betonowych łydek, to też czasem mi się to zdarza, ale po ok. 3km przechodzi ale zanim przejdzie to rzeczywiście nieprzyjemnie się biegnie.

Co do używanych butów. Na zdjęciach wyglądają naprawdę ok. są niezniszczone, podeszwa nie wytarta, a sprzedająca napisała mi że używała ich 1-2 miesiąca. No i cena kusząca. Lepiej biegać w używanych przeznaczonych do biegania z amortyzacją czy w zwykłych adidasach kiedy po 6km zaczynają dokuczać kolana? Ech. Sama już nie wiem...

Ja bym chyba jednak wzieła te profesjonalne ale używki, niż wyklaki marketowe. Ale to zalezy od buta, i czy ta osoba tylko tak nie pisze że niby około 2 mc biegane. Mam jedne reboki co mają 3 lata, i sporo używane, a jak wypiorę to jak nóweczki wyglądają z każdej strony, tylko kolana mi po nich siadały.

Napisane przez Madia

Kurczę, dziewczyny denerwuję się przed zawodami a tu jeszcze się deszcz rozpadał. Tragedia. A na biegu mi zależy- będzie pierwszy medal

ja przed każdymi się denerwuję, przed długimi tak jak juro te 21 km, to się martwię czy dobiegnę, a przed 5 km czy będę miała jakiś fajny czas. I niezmiennie w każdym biegu zawsze patrzę w trakcie do tyłu czy nie jestem ostatnia

Napisane przez annan_

denerwuję się przed każdym startem, więc śmiem twierdzić, że emocje będą zawsze ci towarzyszyć, nie tylko teraz. Tak więc, uszy do góry, po starcie zdenerwowanie odpłynie, za to na mecie będzie wielka duma.

Po ostatnim bieganiu przeżywałam chyba najgorsze zakwasy w życiu, ale jakoś dziś się zmobilizowałam i wyszłam potruchtać. Tempo znów fatalne, dodatkowy balas z uhodowanego tłuszczyku też robi swoje. Ale jakoś tak sobie wmawiam, że jak go tak rozbujam i rozhuśtam w biegu, to szybciej sobie pójdzie zmęczony niesprzyjającymi warunkami

Normalnie jakbyś w mojej głowie siedziałaAle ja zakwasów nie poszłam rozbiegać, tylko rozciąganie w domu, bo jutro długi bieg, i podobno nie powinno się przed samym startem biegać ten ostatni dzień. Więc dzisiaj był rower, jeszcze jakiś spacer. A jutro po porządnej rozgrzewce chyba na starcie serce mi wyskoczy i po paru metrach padnę

[Madia]

Napisane przez pl_madzia

ja przed każdymi się denerwuję, przed długimi tak jak juro te 21 km, to się martwię czy dobiegnę, a przed 5 km czy będę miała jakiś fajny czas. I niezmiennie w każdym biegu zawsze patrzę w trakcie do tyłu czy nie jestem ostatnia

Ha ja to pewnie nie będę się miała na kogo oglądać Dzięki dziewczęta

[patiasym]

Napisane przez irregular

No prawie, bo jednak na początku dają się we znaki te "betonowe łydki", im dalej tym lepiej. Ciekawi mnie bardzo czym to jest spowodowane, macie pomysły? Może po prostu mięśnie są jeszcze za słabe i trochę ćwiczeń siłowych trzeba potrzaskać? Albo może ma też znaczenie sposób w jaki się biega? Mi się wydaje, że biegam za mocno "na palcach" a nie ląduję na pięcie, może mięśnie łydek się jakoś bardziej angażują? No nie mam pojęcia

Z tym bieganiem "na palcach", a nie na pięcie to może być to. Jak zaczęłam biegać bez butów, to podczas pierwszego biegu było OK, ale następnego dnia ból w łydkach był nieziemski. W następnym biegu początek jeśli chodzi o łydki znowu fatalny. No ale wyczytałam, że wtedy mięśnie łydek wreszcie zaczynają pracować i stąd te bóle. Teraz jest już spoko, bo bieg bez butów lub w butach bez amortyzacji wręcz wymusza bieganie "na palcach" czy raczej "na śródstopiu".

[Ismenkusia]

Dziś 30 km rowerkiem i jeszcze bym sobie dziś pobiegała

[Anna1952]

udało się przekonałam się do biegu - choć u mnie to wolniutki marszobieg raczej... 43min na ok. 4,75km. Ale zauważyłam, że kiedy słucham szybszych piosenek to nogi same rwą do biegu

[Ismenkusia]

Trzymacie jakieś diety czy jecie ''normalnie'' ?

[patiasym]

Napisane przez Ismenkusia

Trzymacie jakieś diety czy jecie ''normalnie'' ?

Normalnie, normalnie. To znaczy, jestem weganką ale od lat na długo przed tym zanim zaczęłam biegać. Poza tym nie stosuję biegania jako sposób na odchudzanie (i tak jestem szczupła) ale utrzymanie kondycji ruchowej; jak zaczęłam biegać poczułam po prostu, że staję się bardziej zwinna, lepiej mi się oddycha i mam ogólnie więcej energii na wszystko.

Dzisiaj piękna pogoda, biegało się super. Był bieg, po biegu prysznic - gorący, na końcu lodowaty i czuję się jak młoda bogini.

[Callitus]

Napisane przez Ismenkusia

Trzymacie jakieś diety czy jecie ''normalnie'' ?

Nie jem slodyczy, nie slodze herbaty, kawy, żadnych fastfoodów oraz słodzonych napoi (tylko woda ). Poza tym jem wszystko Uwielbiam makarony i nie wyobrażam sobie rezygnacji z nich. Odchudzanie ma być wprowadzeniem do nowego stylu życia, a nie wegetacją Centymetry lecą, więc nie mam powodu, aby cokolwiek zmieniać

[Anna1952]

Napisane przez Ismenkusia

Trzymacie jakieś diety czy jecie ''normalnie'' ?

Na razie jem zbyt "normalnie", ale w planach mam dietkę

[parodia]

Napisane przez Ismenkusia

Trzymacie jakieś diety czy jecie ''normalnie'' ?

Bez żadnych słodyczy, węglowodanów prostych, bardzo mało złożonych, jak najmniej przetworzonych produktów. O fast foodach i gazowanych napojach nawet nie wspominam (zdarzają się raz na kilka tygodni dwa kawałki pizzy ze znajomymi, to jeszcze dopuszczam). Jedynie pół łyżeczki brązowego cukru do kawy.
Niestety dieta od 16. roku życia, a później kompulsy zrobiły swoje i metabolizm mam w takim stanie, że małe odstępstwa powodują, że od razu tyję.

[esterr]

Poranne bieganie zaliczone, truchtałam na czczo i nie padłam .
Biegałam dziś z mężem . Nie jestem za bardzo zadowolona z wyniku, bo zrobiłam mniej o 0,3 km w dłuższym czasie, no ale tłumaczę to sobie 8 dniową przerwą.
Energia mnie rozpiera a bieganie coraz bardziej się podoba. Nigdy, przenigdy nie myślałam że kiedykolwiek będę biegać a już że będzie mi to sprawiało radość i satysfakcję to w najśmielszych snach mi się nie śniło .
Wiem że chcę więcej i więcej. Namówiłam na wieczorne truchtanie męża .
Wczoraj pojechaliśmy do Decathlona po ubrania do biegania dla mnie. Kupiłam bokserkę, koszulkę z krótkim rękawem, cienką bluzę i wiatrówkę, no i pulsometr.
Mam więc dodatkową motywację żeby biegać .

[majka166]

Dziewczyny, piszecie, że nie jecie słodyczy, ciekawa jestem, czy tak w ogóle, nawet kawałka domowego ciasta, cukierka czy loda? Jak wy to robicie?
Bardzo chciałabym ich nie jeść i właśnie próbuję je odstawić, ale jestem uzależniona, 6 dzień bez słodyczy, a mnie na ich widok i myśl o nich ssie w żołądku, strasznie ciężko mi się powstrzymać.

[annan_]

Napisane przez majka166

Dziewczyny, piszecie, że nie jecie słodyczy, ciekawa jestem, czy tak w ogóle, nawet kawałka domowego ciasta, cukierka czy loda? Jak wy to robicie?
Bardzo chciałabym ich nie jeść i właśnie próbuję je odstawić, ale jestem uzależniona, 6 dzień bez słodyczy, a mnie na ich widok i myśl o nich ssie w żołądku, strasznie ciężko mi się powstrzymać.

przez wiele miesięcy też było mi trudno, aż w końcu uświadomiłam sobie, co takie poddawanie się pokusie ze mną zrobiło (nie mieszczę się w żadne spodnie, które jeszcze niedawno były ok) i jak ciężko trzeba się namęczyć, żeby to spalić (ot, dziś zrobiłam 4k, a to raptem 200 kcal - mniej niż baton.

Pozwalam sobie na domowe wypieki, bo mają znacznie mniej kalorii niż ciastka i batony, ale nie codziennie. Czasem pomaga branie chromu, ale nie wiem, czy faktycznie miewam jego niedobory, czy to efekt placebo. Jadam tez sorbety, bo mają 2x mniej kalorii niż lody. Calkowite odmawianie sibie przyjemności jedzeniowej źle rokuje diecie, ciężko jest wytrzymać w takim bezwzglęnym rygorze, lepiej łasować z głową.

[Callitus]

Napisane przez majka166

Dziewczyny, piszecie, że nie jecie słodyczy, ciekawa jestem, czy tak w ogóle, nawet kawałka domowego ciasta, cukierka czy loda? Jak wy to robicie?
Bardzo chciałabym ich nie jeść i właśnie próbuję je odstawić, ale jestem uzależniona, 6 dzień bez słodyczy, a mnie na ich widok i myśl o nich ssie w żołądku, strasznie ciężko mi się powstrzymać.

Nie ma innego wyjscia - musisz to przetrzymac. Jesli tak bardzo chce ci sie slodyczy, wlacz sobie jaks filmik cassey ho (pilates) i wtedy ciezej bedzie ci siegnac po te slodycze
to jest mozliwe, sama jestem/bylam uzalezniona, ale po jakims czasie ciezej bedzie ci zjesc cos slodkiego, bedziesz myslala dlugo zanim wezmiesz to do ust :P . Ja nie znalam umiaru i dlatego przez dlugi czas nawet nie siegalam po slodkie. Dzisiaj jestem w stanie zrobic drozdzowke i nawet mnie nie kusi, zeby ja zjesc Jest ciezko, ale da sie

[Cabernet S]

Napisane przez majka166

Dziewczyny, piszecie, że nie jecie słodyczy, ciekawa jestem, czy tak w ogóle, nawet kawałka domowego ciasta, cukierka czy loda? Jak wy to robicie?
Bardzo chciałabym ich nie jeść i właśnie próbuję je odstawić, ale jestem uzależniona, 6 dzień bez słodyczy, a mnie na ich widok i myśl o nich ssie w żołądku, strasznie ciężko mi się powstrzymać.

Ja też byłam uzależniona Ale jak zaczęłam biegać staram się ograniczać, ale tak do zera nie potrafie zrezygnować. Raz na tydzień zjem coś małego np. małą czekoladę która ma 130 kcal (dziś jest ten dzień). Też mi ciężko było, ale za każdym razem kiedy miałam ochotę na coś słodkiego to sobie mówiłam tak: "możesz teraz zjeść kilkaset słodkich kalorii które na chwilę sprawią ci przyjemność albo nie zjeść i być dumna ze swojej silnej woli i świetnej sylwetki przez cały czas, wybieraj" - zawsze wybierałam to drugie

[Wenress]

Ja planuję jeść słodkie tylko w weekend, oczywiście bez opychania się nie ma szans, żebym zrezygnowała całkiem - w domu prawie zawsze jest coś słodkiego, wiem, że jak będę mieszkać sama to nie będzie problemu żeby nie jeść słodyczy ale jak po wejściu do kuchni widzę swoje ulubione ciastka to na dłuższą metę sie nie da. No i jak się z kimś spotykam to też trwa tyle, że robimy się głodni i różnie bywa, czasem kupię coś zdrowego a czasem już nie... W sumie nie chodzi mi nawet o kaloryczność słodyczy bo dałabym radę spalić, ale bardziej, że są niezdrowe i odkładają mi się na brzuchu...

[Ismenkusia]

Moje słodycze to owoce ale też są zgubne,bo zawierają cukier. Ziemniaków nie jem,chleb ciemny max.1-2 kromki dziennie, uwielbiam kasze ,warzywa w każdym posiłku 4-5 porcji dziennie,owoce jem do południa,z mięsa tylko pierś z kury i chuda drobiowa wędlina,orzechy,pestki słonecznika ,mielone siemie lniane,oliwa z oliwek,ryba morska,płatki owsiane,z nabiału nie jem serów zółtych,pleśniowych itp. i to cała moja dieta

[Callitus]

To ja trochę motywacyjnie (ale tylko trochę )

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8...bd8ko1_500.jpg
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m9...9tfto1_500.jpg jedno i drugie waży 2.5 kg
http://25.media.tumblr.com/tumblr_ly...qcqio1_500.jpg

Aaaa, no i polecam tumblra, naprawdę, naprawdę! Szczególnie jeśli ma się jakieś załamania