Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.80.

[Finlora]

Ja nie rozumiem dlaczego jazda autobusem do szkoły czy na jakieś zajęcia to takie zło, że trzeba angażować rodziców, bo bez tego dzieci sobie nie poradzą. Trochę samodzielności. A potem są pytania w necie "jak dojadę z punktu A do punktu B", bo nawet poszukać sami niczego nie potrafią.

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ----------

Poza tym też już była dyskusja o tym, że rodzice odwożący dzieci do szkół blokują uliczki i tamują ruch, bo przecież trzeba wysadzić dziecko pod samymi drzwiami.

[kasiunia788742]

Napisane przez Silje_

Nie chce mi się ciągnąć tej dyskusji, niech ci będzie. Dzieci mają podstawówkę oddaloną wiele kilometrów od domu, bez auta rodziców nie dadzą rady, autobus to najgorsze zło. Dorośli są gnuśni i tyją, a dzieciaki ganiają po szkole po boiskach i placach zabaw. Dokładnie tak jest.

A co za różnica czy pojedzie autem czy autobusem? I tu siedzi i tu siedzi.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 11:21 ---------- Poprzedni post napisano o 11:20 ----------

Napisane przez Finlora

Ja nie rozumiem dlaczego jazda autobusem do szkoły czy na jakieś zajęcia to takie zło, że trzeba angażować rodziców, bo bez tego dzieci sobie nie poradzą. Trochę samodzielności. A potem są pytania w necie "jak dojadę z punktu A do punktu B", bo nawet poszukać sami niczego nie potrafią.

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ----------

Poza tym też już była dyskusja o tym, że rodzice odwożący dzieci do szkół blokują uliczki i tamują ruch, bo przecież trzeba wysadzić dziecko pod samymi drzwiami.

Ale to już nie problem samego podwozenia a przesady po prostu.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez kasiunia788742

A co za różnica czy pojedzie autem czy autobusem? I tu siedzi i tu siedzi.

wlasnie tez bylam ciekawa, ale nie otrzymalam odpowiedzi

[Finlora]

Napisane przez kwiaty_w_polu

wlasnie tez bylam ciekawa, ale nie otrzymalam odpowiedzi

Przystanek autobusowy rzadko jest pod klatką/domem/wejściem do szkoły, więc trochę ruchu jest

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Finlora]

Plus jazda autobusen może być przydatna w nauce punktualności - spóźnisz się, masz problem

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

Mnie dziwiły koleżanki w starej pracy, które dzwoniły do dzieci, żeby je obudzić albo zapytać czy wstały, zjadły śniadanie itd.

[Silje_]

Napisane przez Finlora

Przystanek autobusowy rzadko jest pod klatką/domem/wejściem do szkoły, więc trochę ruchu jest

Dokładnie tak. Tak samo jak doradza się zamienić windę na schody, przejść się do dalszego sklepu, tak i nawet krótki spacer na przystanek to już coś pod kątem codziennego ruchu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Na studiach zrozumiałam, że nie cierpię komunikacji publicznej. Tresura czasowością, typu właśnie minuta spóźnienia robi różnicę, tłumek ludzi, nie zawsze gdzie usiąść, czasem jakaś pinda nawija przez telefon w upie mając ze reszta nie chce tego słuchac, swiatło kiedy wolałbyś pólmrok, dłuższy czas jazdy bo przekombinowaną trasą i z postojami. Czasem do przystanku 20 metrów, czasem kilkaset lub dalej, i to w miescie. Duzo się najeździłam w życiu rowerem, komunikacją względnie w normie (od nastolatka dojazd tramwajem), samochód to życie. Spokój, co dobrze nastawia do pracy, najszybszy dojazd, można wozić klamoty w bagażniku i nie targać wszystkiego ze sobą (np. parasolka itp).

Dla mnie to zwykła empatia wozić dziecko, jesli lubi i chce być podwożone i może pospać te 15 minut dłużej albo iść do szkoły pare minut a nie 20, to czemu nie.

---------- Dopisano o 13:15 ---------- Poprzedni post napisano o 13:10 ----------

Napisane przez Finlora

Przystanek autobusowy rzadko jest pod klatką/domem/wejściem do szkoły, więc trochę ruchu jest

Napisane przez Finlora

Plus jazda autobusen może być przydatna w nauce punktualności - spóźnisz się, masz problem

Mozna też samemu ubijać masło i robić śmietane, ser, oraz przynosić wodę wiadrem ze studni, wygoda jest przereklamowana.

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

Mnie dziwiły koleżanki w starej pracy, które dzwoniły do dzieci, żeby je obudzić albo zapytać czy wstały, zjadły śniadanie itd.

Też mnie kiedys takie rzeczy dziwiły, ale dziś uważam, że to bardziej pretekst do przerwy, choćby po to by zrestartować mózg, i jakaś forma więzi z dzieckiem, no i dzisiaj dzieciaki mają większy luz i mniej dyscypliny i wymagań, co oznacza że czasem bardziej je trzeba pilnować, żeby raczyły zwlec się z łóżka do szkoły.

[kasiunia788742]

Napisane przez Finlora

Przystanek autobusowy rzadko jest pod klatką/domem/wejściem do szkoły, więc trochę ruchu jest

Auto też patrząc że na starych osiedlach trzeba się nameczyc aby znaleźć miejsce. Dziecka też nie trzeba wyrzucać pod sama szkołą. Nie wiem, dla mnie to nie jest nic dziwnego że rodzic by mnie podwiózł. Tż też mnie czasem (jak akurat musi wstać o tej porze co ja) podrzuca do pracy, mimo że mam 20 minut piechotą. Latem to jeszcze spoko, ale jesienią kiedy ciągle pada albo zimą kiedy jest zimno? Nie widzę problemu

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Finlora]

Napisane przez rejczeI

Mozna też samemu ubijać masło i robić śmietane, ser, oraz przynosić wodę wiadrem ze studni, wygoda jest przereklamowana

Można też wszystki robić za dzieci, samodzielność jest przereklamowana.

---------- Dopisano o 14:29 ---------- Poprzedni post napisano o 14:26 ----------

Napisane przez kasiunia788742

Auto też

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

No tak, samochód w garażu na podwórku albo na parkingu pod blokiem to rzadkość Normalnie 15 minut trzeba iść do samochodu. Nie mówiąc już o tym jak daleko rodzice "wysadzają" dzieci - czytaj: pod samą szkołą.

[kasiunia788742]

Napisane przez Finlora

Można też wszystki robić za dzieci, samodzielność jest przereklamowana.

---------- Dopisano o 14:29 ---------- Poprzedni post napisano o 14:26 ----------

No tak, samochód w garażu na podwórku albo na parkingu pod blokiem to rzadkość Normalnie 15 minut trzeba iść do samochodu. Nie mówiąc już o tym jak daleko rodzice "wysadzają" dzieci - czytaj: pod samą szkołą.

Uzupełniłam post. Nie wiem, nie zawsze auto jest pod blokiem bo nie ma tyle miejsc parkingowych. Dziecka też nie trzeba wyrzucać pod szkołą.

U nas mimo że jest spory parking to wieczorem jest problem z parkowaniem i musze zaparkować obok przystanku autobusowego

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 12:34 ---------- Poprzedni post napisano o 12:32 ----------

No i samodzielności można nauczyć się na wiele sposobów, nie tylko jazda zbiorkomem, który jest zapchany, że ledwo idzie wsiąść czy wysiąść.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Silje_]

W ogóle ta dyskusja mnie zadziwia. Na wizażu często spotykałam się z opinią, że samochodoza w miastach, auta nieekologiczne, miasta powinny być dla pieszych itd. A teraz spoko, komfort najważniejszy, a zbiorkom to syf.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Natalie_Alex]

Napisane przez Lumimi

Ja osobiście chodziłam do podstawówki na piechotę i uwazam ze zdrowiej było by dla mnie gdybym miała chodź autobus. Uważam że akurat dla mojego kręgosłupa byłoby zdrowiej gdybym nie musiała nosić tego plecaka przez 3,5km codziennie. Bo dziecięce plecaki są bardzo ciężkie a paradoksalnie im uczeń starszy tym plecak lżejszy.

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

Też pamiętam ogromnie ciężkie placaki. Pamiętam też, że moja 'mądra' nauczycielka w podstawówce w 1 i 2 klasie, wymyśliła, że powinniśmy nosić wszystkie książki, jakie posiadamy codziennie, bo wtedy będzie mogła wybrać jakie lekcje mamy danego dnia
Mam nadzieję, że chociaż pod tym względem polska szkoła jest dziś lepiej zorganizowana.

---------- Dopisano o 14:02 ---------- Poprzedni post napisano o 13:52 ----------

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Ja w liceum miałam masę dodatkowych zajęć plastycznych, oprócz zwykłych, by przygotować się do matury, ale też zrobić portfolio. Nie wiem, dlaczego w Polsce nie może być tak, jak np w UK, gdzie można wybrać A Levels Art i cały 'egzamin' oparty jest wtedy na coursework. Polska szkoła po prostu przygniata osoby, które chcą wykonywać w przyszłości zawody artystyczne.

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Finlora

Przystanek autobusowy rzadko jest pod klatką/domem/wejściem do szkoły, więc trochę ruchu jest

i te 5-10 minut spaceru jak rozumiem ma chronic dziecko od otylosci, ktora powoduje rodzic co je wozi
no, ok

Napisane przez Silje_

W ogóle ta dyskusja mnie zadziwia. Na wizażu często spotykałam się z opinią, że samochodoza w miastach, auta nieekologiczne, miasta powinny być dla pieszych itd. A teraz spoko, komfort najważniejszy, a zbiorkom to syf.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

skoro rodzic i tak jezdzi samochodem to podrzucenie dziecka do centrum po drodze nie robi zadnej roznicy w konteksie ekologii, ale ok
jak juz ktos uzywa samochodu to chyba kepiej wozic kilka osob niz powietrze

[rejczeI]

Napisane przez Finlora

Można też wszystki robić za dzieci, samodzielność jest przereklamowana.
.

Jak dla mnie kręcenie afery. Prawda jest taka że wiele rzeczy robiliśmy bo nasi rodzice też mieli jednak niższą stopę komfortu niż teraźniejsza i nikt nawet nie myslał że coś mozna bardziej.

To ja jeszcze miałam spoko dojazd do ogólniaka, pare minut tramwajem. Ale miałam ziomków co dojeżdzali z podmiejskich terenów i nie dość że pociagiem czy busem to jeszcze z dworca do szkoły. Godzine wstawania wcześniej i wracania później jak nic. Mój kolega z dzianego domu praktycznie zaraz po 18 dostał samochód i miał prawko i jeździł autem, na studiach to już sporo więcej było takich ludzi co jeździli swoim.

Napisane przez Silje_

W ogóle ta dyskusja mnie zadziwia. Na wizażu często spotykałam się z opinią, że samochodoza w miastach, auta nieekologiczne, miasta powinny być dla pieszych itd. A teraz spoko, komfort najważniejszy, a zbiorkom to syf.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No ja akurat nigdy nie twierdziłam co powyzsze, dla mnie zbiorkom to ostateczność nie wybór.

---------- Dopisano o 15:06 ---------- Poprzedni post napisano o 15:03 ----------

Mam nadzieję, że chociaż pod tym względem polska szkoła jest dziś lepiej zorganizowana.

Moja 14l siostrzenica dała mi ostatnio potrzymać swój plecak, chyba nigdy nie miałam tak cięzkiego. masakra kto im to wymyślił.

[pempek]

Napisane przez rejczeI

Jak dla mnie kręcenie afery. Prawda jest taka że wiele rzeczy robiliśmy bo nasi rodzice też mieli jednak niższą stopę komfortu niż teraźniejsza i nikt nawet nie myslał że coś mozna bardziej.

To ja jeszcze miałam spoko dojazd do ogólniaka, pare minut tramwajem. Ale miałam ziomków co dojeżdzali z podmiejskich terenów i nie dość że pociagiem czy busem to jeszcze z dworca do szkoły. Godzine wstawania wcześniej i wracania później jak nic. Mój kolega z dzianego domu praktycznie zaraz po 18 dostał samochód i miał prawko i jeździł autem, na studiach to już sporo więcej było takich ludzi co jeździli swoim.



No ja akurat nigdy nie twierdziłam co powyzsze, dla mnie zbiorkom to ostateczność nie wybór.

---------- Dopisano o 15:06 ---------- Poprzedni post napisano o 15:03 ----------

Moja 14l siostrzenica dała mi ostatnio potrzymać swój plecak, chyba nigdy nie miałam tak cięzkiego. masakra kto im to wymyślił.

Moja córka mogłaby wracać sama ze szkoły, ma jakieś 2,5 km i właśnie zrobili elegancki chodnik, ale przeszła się raz i powiedziała, ze myślała ze jej płacy pękną ☹️ plecak ma ciężki na maksa… wiec jeździ po nią moja mama, a rano ja ja wiozę. Z drugiej strony potrafi sama pojechać do miasta obok komunikacja miejska (może nie sama a z koleżanka) do kina albo sklepów jakichś.
Ja w sumie zawsze lubiłam jeździć komunikacja, a prowadzić samochodu nie lubie. Jak mam jechać do wawy to wole pociągiem a nie się zastanawiać gdzie zaparkuje. W podróżach służbowych tez raczej wybieram zbiorkom, przynajmniej coś się zobaczy i przeżyje
Ale na codzień jednak samochód szybszy i jeżdżę codziennie 70 km w obie strony


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Finlora

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ----------

Poza tym też już była dyskusja o tym, że rodzice odwożący dzieci do szkół blokują uliczki i tamują ruch, bo przecież trzeba wysadzić dziecko pod samymi drzwiami.

U mnie w mieście była swojego czasu burza o te "dwie sekundy na wysadzenie". Rodzice nie mieli poczucia, że ta minuta razy kilkadziesiąt samochodów praktycznie uniemożliwiała wyjazd z osiedla mieszkańców w godzinach rozpoczęcia/zakończenia zajęć. Ostatecznie miasto wybudowało zatoczkę.



Szkoła miejsca, podstawówka - żeby nie było, że biedne dzieci są dowożone z sąsiedniego województwa.

[żurawinka]

Napisane przez Silje_

Widocznie tylko w Krakowie takie laski

W Warszawie też dużo lasek, jest bardzo dużo ślicznych dziewczyn niezależnie od wagi. Mam wrażenie że dziewczyny pięnieją z roku na rok

Napisane przez Finlora

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

Mnie dziwiły koleżanki w starej pracy, które dzwoniły do dzieci, żeby je obudzić albo zapytać czy wstały, zjadły śniadanie itd.

Jako matka to rozumiem, rodzic cały czas czuje się odpowiedzialny za dziecko, samodzielność samodzielnością

[lightangel]

Napisane przez meliandra

Jak dziecko chce, to jasne, że niech chodzi na zajęcia dodatkowe. Gorzej jak to jest wymysł rodziców. Albo jak dziecko już nie chce chodzić, a rodzice nalegają, bo przecież chciałeś, bo przecież zacząłeś. A dziecko przecież nie wie czy coś mu się będzie podobało jak nie spróbuje i nie ma też takiej świadomości, że nadmiar zajęć na dłuższą metę może zmęczyć.



Ja chodziałam na różne zajęcia sportowe bo lubiałam, miałam tam znajomych, jeździałam na obozy. Ale nikt mnie do niczego nie zmuszał. Co do ilości lekcji, to nie było ich jakoś super dużo. W klasach jeden 1-3, to były jakieś 4 lekcje, max o 12 byłam w domu. Klasy 4-6 i gimnazjum to były 5-6 lekcji, potem w gimanzjum raz w tygodniu chyba było 7. W liceum 6-8, ale to były przecież tylko 3 lata. Jakiś czas temu była na ten temat już dyskusja na wizażu i aż wtedy sprawdziłam jak to wygląda teraz, googlowałam różne skzoły i dalej jest tak samo.







Z jednej strony teraz jest chyba większe zainteresowanie ruchem i zdrowym trybem życia niż kiedyś, ale z drugiej wciąż jej masa ludzi, którzy ruch mają praktycznie zerowy i wręcz się tym szczycą i głupie gadaki hehe gdzie ja na rower, no gdzie ja na spacer, ze sportu to ja tylko leżenie na kanapie. Mam też znjaomych dla których przejście się na dluższy spacer, to jest mega wyczyn. Najlepiej wszędzie jechać autem. To są młodzi ludzie. Dziwi mnie takie podejście.







Ale co jest dziwnego w tym, jeśli rodzic ma po drodze i jadą na tą samą godzinę? Autem jest zwykle szybciej i nie ma co tu się oszukiwać. Mnie jedyne co dziwi, to fakt, że dziecko trzeba wysadzić pod samymi drzwiami jakby nie mogło przejść 20m. Przy ulicy na której mieszkam jest liceum, podstawówka, żłobek, przedszkole i jeszcze jakaś prywatna szkoła i to co się rano dzieje to jest dramat. Dziecko do przedszkola czy żłobka trzeba odstawić pod same drzwi i wiaodomo, że samo nie pójdzie, ale zamaist zosatwić auto tam gdzie jest miejsce, to ludzie zatrzymują się nagale na ulicy bez ostrzeżenie, potem otwierają drzwi nie patrząć czy coś jedzie i zostawiają auto na awaryjnych i tak stoi kilka aut, które ciężko wyminąć bo co chwilę jedzie coś z naprzeciwka i robi się korek. Tam gdzie jest liceum , to jest centralnie na wprost mojego bloku. Rodzice koniecznie muszą wjechać na podwórko, więc przy wjeździe/wyjeździe robi się korek. Przez to, że auta stoją blokują tych co mają zaparkowane samochody na parkingu przy jezdni i nie mogą wyjechać. A wystarczy wysadzić dziecko kawałek wcześniej

Obserwuję to samo zjawisko na podwórku u moich rodziców, mają tuż obok przedszkole. Przed blokiem jest wielki parking, można spokojnie stanąć i przejść kilkadziesiąt metrów. Mimo to wiele osób woli wjechać na podwórko, bo trzeba stanąć pod wejściem. Do tego nikt nie patrzy gdzie staje, rozjeżdżają trawniki, stają na chodniku że aż się zapada.

Wysłane z mojego RMX3311 przy użyciu Tapatalka

[kasia2209]

Treść usunięta

[Finlora]

Parkowanie wszędzie najbliżej jak się da i niechęć do przejścia 100-200 metrów też mnie dziwi. Pisałam już kiedyś, że u mnie w pracy, gdyby mogli to by do budynku wjechali. Plus stawanie na trawniku, bo nie ma wolnego miejsca parkingowego, a trzeba jak najbliżej. U mnie na osiedlu to samo. Ja parkuję zawsze na parkingu 200 metrów za osiedlem i zawsze mam miejsce

[rejczeI]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

No nie wiem, skrzywienia kręgosłupa lubią to, po 2 gdybyśmy żyli w 21 wieku i zamiast zeszytów mogli używać segregatora z wkładami do notowania a podręczniki podzielić i zamiast 1 grubej książki na semestr czy rok wprowadzić to samo tylko komplety składające się z 3-4 cienszych zeszytow.

[czekooczekolada]

Autobus szkolny ma 'przystanek' pod samą szkołą, sama bym moją córkę nim wysyłala, gdyby nie to, że i tak do przedszkola muszę jechać. (ale wraca już sama do domu tym autobusem )

[kasia2209]

Treść usunięta

[Ninquelote]

Plecak mojej 10 latki potrafi ważyć prawie 5 kg. A nie nosi zbędnych rzeczy. I 20 min do szkoły. Ale my nie mamy samochodu a ona jeśli tylko może to unika autobusów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[staska_stasia]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Poruszając się po mieście jestem team zbiorkom. W drodze z pracy mogę coś jeszcze po drodze załatwić, zajść do jakiegoś sklepu, a potem udać się na najbliższy przystanek, a nie z powrotem po samochód. Bardziej opłaca mi się przejść z pracy te np. 1,5-2 km do jakiegoś punktu i stamtąd na autobus, niż gdybym spod pracy miała jechać w to miejsce samochodem (i mieć gdzie zaparkować) lub potem się po niego cofać. Zresztą ostatnio zaczęłam wracać z pracy piechotą, wychodzi około 5-5,5 km.
Natomiast na dojazdy poza miasta jeśli mam gdzieś być na określoną godzinę- niestety, tylko samochód. PKS i lokalni prywatni przewoźnicy są zbyt zawodni pod tym względem.

[Lumimi]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Moje wspomniania z plecakiem w podstawówce są takie że musiałam iść pogarbiona żeby ten plecak nieść. Raz nawet podmuch wiatru plus przeciążenie z tyłu sprawiły że się wywróciłam. Myślę że dziwganie takch ciężkich rzeczy zwłaszcza w okresie gdy ciało rośnie dobrze dla kręgosłupa nie robi.

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

[kasiunia788742]

Napisane przez Lumimi

Moje wspomniania z plecakiem w podstawówce są takie że musiałam iść pogarbiona żeby ten plecak nieść. Raz nawet podmuch wiatru plus przeciążenie z tyłu sprawiły że się wywróciłam. Myślę że dziwganie takch ciężkich rzeczy zwłaszcza w okresie gdy ciało rośnie dobrze dla kręgosłupa nie robi.

Wysłane z mojego SM-G781B przy użyciu Tapatalka

Ja pamiętam że w podstawówce ten plecak był bardzo ciężki. W gimnazjum już się buntowałam aby wszystko nosić i dzieliłam podręczniki z koleżanką- na niektóre przedmioty ona nosiła, na niektóre ja. Prócz matematyki i polskiego reszta zeszytów podzielona na przedmioty. W SP dzieciaki powinny mieć miejsce aby większość rzeczy zostawiać w klasach a nie targać wszystko wszędzie.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

nie mieliscie szafek? u nas pod koniec podstawowki kazdy mial na klucz i zostawilo sie ksiazki, ktore nie byly potrzebne do zrobienia pracy domowej na jutro, a we wczesniejszych klasach kazdy mial polke na ksiazki w klasach, nie bylo problemu ciezkich plecakow
+ jak ja chodzilam do szkoly to byl szal na plecaki na kolkach
dzielenie ksiazek na wiecej czesto bylo praktykowane jak bylam mala, ale wiazalo sie to z duzo wyzsza cena
idealnie by bylo gdyby przerzucic sie z ksiazek na ebooki na komputerach czy ipadach

[Timon i Pumba]

Treść usunięta