facet mi mówi że orgazm jest niepotrzebny!

[M42]

Seks jest fantastyczny, nie mam żadnych zastrzeżeń do samego w sobie. Prawie idealny. Ale... przytoczę wczorajszą sytuację, żeby w końcu zadać pytanie: "co mam zrobić?". Leżymy w łóżku, inicjuję sytuację, Tż ma ochotę na seks, w skrócie: bardzo przyjemnie, kochamy się, jak zawsze wspaniale, Tż dochodzi, ja się cieszę, ale chcę też na zakończenie wspaniałego seksu mieć wspaniały orgazm. (nie mam problemu z orgazmem i nigdy nie miałam, taka dygresja) Namawiam tż na pieszczoty ręką, on jedną coś tam rusza, drugą na głowie i przysypia. Świętnie! Jak deja vu sprzed może dwóch podobnych sytuacji. Rano wykręt: przecież wiedziałaś że mam słaby głos, już nie mam gorączki, ale dalej się źle czuję, trochę empatii. I: nie wiem czemu tak gloryfikujesz ten orgazm, ja czerpię przyjemność z samego seksu a nie z orgazmu, do którego ty tak usilnie próbujesz dojść. (Co zresztą z tż-a innego innego powiedzonka-ciekawostki wynika że, cytuję: miną wieki zanim dojdziesz.)
Uwielbiam seks, zwłaszcza ze swoim tż, jest ponadprzeciętny, daje mi ogromną satysfakcję.
Ale k*, przeżywam orgazm całym ciałem i duszą, i chcę go przeżywać, razem z tż, nie w tej samej sekundzie ale w tym samym seksie.
Ale zaczynam się wstydzić tego, że mam ochotę mieć orgazm.
I co mogę zrobić?

[popscene]

Yyyy, ale bym była zła na faceta, jakby mi takie numery odwalał. Ja pewnie zrobiłabym mu awanturę za egoistyczne podejście.

[HollyG]

Napisane przez popscene

Yyyy, ale bym była zła na faceta, jakby mi takie numery odwalał. Ja pewnie zrobiłabym mu awanturę za egoistyczne podejście.

Ja znając moją kłótliwą naturę zrobiłabym to samo, zresztą jestem zdania, ze nic ak nie dociera do faceta jak spokojna rozmowa po płomiennej awanturze...

[popscene]

Napisane przez HollyG

Ja znając moją kłótliwą naturę zrobiłabym to samo, zresztą jestem zdania, ze nic ak nie dociera do faceta jak spokojna rozmowa po płomiennej awanturze...

Hehe, zgadzam się. Trzeba policzyć do 10 z głębokimi wdechami i zacząć rozmowę.

[wersta]

ma w nosie Twoje potrzeby wystraczy mu to, że sam jest zaspokojony.
po prostu zakończ stosunek przed jego orgazmem i będzie wiedział jak Ty się czujesz

[Paati89]

Nie rozumiem Twojego meżcyzzny..troche egoistycznie do tego podchodzi, tak mi sie przynajmniej wydaje... przykuj go do sciany i jak nie pomaga spokojna rozmowa to zaczniej ostrzej.. co to ma znaczyc,ze nie ceni twoich potrzeb.

[olbka]

Napisane przez wersta

ma w nosie Twoje potrzeby wystraczy mu to, że sam jest zaspokojony.
po prostu zakończ stosunek przed jego orgazmem i będzie wiedział jak Ty się czujesz

genialny pomysl. Powiedz mu, ze przeciez nie potrzebuje orazgmu, przeciez byl cudowny seks i koniecznie nam opisz jego reakcje

[M42]

No bardzo mądre słowa, tylko awantura nie pomaga, rozmowa: na krótki dystans. Więc ja mówię dzisiaj rano tak:
-To sprawdźmy jak będziesz się czuł prez tydzień, seks ale bez orgazmu? pytam przekornie, na co tż odpowiada niewzruszony:
-Nie ma problemu, jeśli tobie to sprawi przyjemność to ok. (z tym, że ja również odczuwam przyjemność z czyjejś satysfakcji..nvm)
I co teraz?

[popscene]

Pozostaje przenieść teoretyczny plan na grunt praktyczny. Wtedy zobaczymy co jest tak naprawdę istotne.

[hihi]

Napisane przez M42

No bardzo mądre słowa, tylko awantura nie pomaga, rozmowa: na krótki dystans. Więc ja mówię dzisiaj rano tak:
-To sprawdźmy jak będziesz się czuł prez tydzień, seks ale bez orgazmu? pytam przekornie, na co tż odpowiada niewzruszony:
-Nie ma problemu, jeśli tobie to sprawi przyjemność to ok. (z tym, że ja również odczuwam przyjemność z czyjejś satysfakcji..nvm)
I co teraz?

No to teraz zastosujcie to w praktyce - seks prawie do jego orgazmu i koniec. Spróbuj, polecam... kiedyś testowałam.
Zobaczymy, czy po kilku takich stosunkach nadal będzie taki zadowolony i będzie uważał, że orgazm to bzdura?

[HollyG]

Tylko iwesz, badź taka kusżaca, pokaż mu jaką masz na niego ochotę, niech wyobrazi sobie Bóg wie co... i dopiero wtedy, tuż przed jego orgazmem zakończ zabawę - koniecnzie napisz jak było

[martha330]

dokladnie,pokaz mu,ze potrafisz go rozbudzic,pobudzic wszelkie jego instynkty a potem sie wycofaj,zanim dojdzie do czegos...moze zrozumie,ze nie jest sam

[Reijel]

Napisane przez M42

Seks jest fantastyczny, nie mam żadnych zastrzeżeń do samego w sobie. Prawie idealny. Ale... przytoczę wczorajszą sytuację, żeby w końcu zadać pytanie: "co mam zrobić?". Leżymy w łóżku, inicjuję sytuację, Tż ma ochotę na seks, w skrócie: bardzo przyjemnie, kochamy się, jak zawsze wspaniale, Tż dochodzi, ja się cieszę, ale chcę też na zakończenie wspaniałego seksu mieć wspaniały orgazm. (nie mam problemu z orgazmem i nigdy nie miałam, taka dygresja) Namawiam tż na pieszczoty ręką, on jedną coś tam rusza, drugą na głowie i przysypia. Świętnie! Jak deja vu sprzed może dwóch podobnych sytuacji. Rano wykręt: przecież wiedziałaś że mam słaby głos, już nie mam gorączki, ale dalej się źle czuję, trochę empatii. I: nie wiem czemu tak gloryfikujesz ten orgazm, ja czerpię przyjemność z samego seksu a nie z orgazmu, do którego ty tak usilnie próbujesz dojść. (Co zresztą z tż-a innego innego powiedzonka-ciekawostki wynika że, cytuję: miną wieki zanim dojdziesz.)
Uwielbiam seks, zwłaszcza ze swoim tż, jest ponadprzeciętny, daje mi ogromną satysfakcję.
Ale k*, przeżywam orgazm całym ciałem i duszą, i chcę go przeżywać, razem z tż, nie w tej samej sekundzie ale w tym samym seksie.
Ale zaczynam się wstydzić tego, że mam ochotę mieć orgazm.
I co mogę zrobić?

Nigdy nie wstydź się swoich potrzeb.

A z Twojego posta wynika, że facet jest zwyczajnie leniwy... Popieram pomysł z przerywaniem zabawy

[hihi]

Napisane przez Reijel

Nigdy nie wstydź się swoich potrzeb.

A z Twojego posta wynika, że facet jest zwyczajnie leniwy... Popieram pomysł z przerywaniem zabawy

Ja tak zrobiłam kiedyś facetowi, który uważał, że z seksu czerpie się taka satysfakcje,. że kobiety niepotrzebnie tak trabią o orgazmie, bo przecież sam seks to frajda.
To powiedziałam mu - wytrzymaj przez tydzień, co tam! 7 razy doprowadzenie Cię prawie do końca, gdy już czujesz, że nadchodzi i wtedy odpuszczenie - samo nagromadzone i nierozładowane napięcie będzie "nosiło"

Nie wytrzymał

[M42]

Dziękuję za sugestie. Jeśli którekolwiek z działań nie uzyska porządanego efektu wtedy plan B spalenie koszul, może to zadziała

[hihi]

Napisane przez M42

Dziękuję za sugestie. Jeśli którekolwiek z działań nie uzyska porządanego efektu wtedy plan B spalenie koszul, może to zadziała

Ja i tak Cię podziwiam, bo sama nie miałabym cierpliwości, domagałabym się "zrobienia swojego" i koniec

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

rozumiem, że nie osiągasz orgazmu podczas stosunku, tylko przez stymulację łechtaczki? jeśli tak, to sprawa prosta, Twój orgazm idzie na pierwszy ogień, dopiero potem stosunek

i po krzyku

[hihi]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;7550767]rozumiem, że nie osiągasz orgazmu podczas stosunku, tylko przez stymulację łechtaczki? jeśli tak, to sprawa prosta, Twój orgazm idzie na pierwszy ogień, dopiero potem stosunek

i po krzyku[/QUOTE]ale tu chodzi o to, że TŻ nie chce się zająć orgazmem

[Lexie]

Hm, mnie dwa razy facet zasnął w takiej sytuacji (tzn on miał orgazm, a potem miał się zająć mną) Głupio mu było, więc mu odpuściłam te grzechy

Myślę, że sposób z seksem bez jego orgazmu może się sprawdzić, chociaż na razie mówi, że to ok. To wciąż sfera teorii, praktyka to trochę co innego. Może na razie wydaje mu się, że faktycznie orgazm nie jest ważny i że z samego seksu bez orgazmu będzie czerpał taką samą satysfakcję - ale wątpię, żeby tak rzeczywiście się stało, kiedy przyjdzie co do czego

[olbka]

ale wiesz, ty go nie uprzedzaj na zasadzie, Kochanie, o teraz zobaczymy jak ci sie spodoba bez orgazmu, tylko po prostu skoncz w jednej chwili i jak zrobi glupia mine to powiedz z mina niewiniatka "Kochanie, przeciez seks jest najwazniejszy. Nie potrzebujesz orgazmu". Gorzej, jak on, chcac sie odegrac albo wyladowac, bedzie "konczyl" w lazience...

[hihi]

Napisane przez lexie

Hm, mnie dwa razy facet zasnął w takiej sytuacji (tzn on miał orgazm, a potem miał się zająć mną) Głupio mu było, więc mu odpuściłam te grzechy

Póki jest mu głupio, to ok, ale gdy uznaje, że kobiecy orgazm to babska fanaberia - trzeba mu pokazać czym jest orgazm

[HollyG]

Napisane przez olbka

ale wiesz, ty go nie uprzedzaj na zasadzie, Kochanie, o teraz zobaczymy jak ci sie spodoba bez orgazmu, tylko po prostu skoncz w jednej chwili i jak zrobi glupia mine to powiedz z mina niewiniatka "Kochanie, przeciez seks jest najwazniejszy. Nie potrzebujesz orgazmu". Gorzej, jak on, chcac sie odegrac albo wyladowac, bedzie "konczyl" w lazience...

DOKŁADNIE, TO NAJWAŻNIEJSZE, SPISEK BĘDZIE MIAŁ WIĘKSZA MOC

[hihi]

Napisane przez olbka

Gorzej, jak on, chcac sie odegrac albo wyladowac, bedzie "konczyl" w lazience...

jeśli tak będzie się działo, to będzie miał swoje "orgazm nie jest najważniejszy" i sam sobie bramke strzeli

[crippled]

Mój ex też uwielbiał seks, ale mną się jakoś specjalnie nie przejmował. Jak miałam orgazm to świetnie, a jak nie to 'twój problem'. Po kilku miesiącach zaczełam czuć się jak, brzydko mówiąc, worek na sperme. Ochota na seks całkowicie uleciała, po krótkim czasie skończył się też nasz związek ;]

[hihi]

Napisane przez crippled

Mój ex też uwielbiał seks, ale mną się jakoś specjalnie nie przejmował. Jak miałam orgazm to świetnie, a jak nie to 'twój problem'. Po kilku miesiącach zaczełam czuć się jak, brzydko mówiąc, worek na sperme. Ochota na seks całkowicie uleciała, po krótkim czasie skończył się też nasz związek ;]

Mi w poprzednim związku się zdarzyła sytuacja tego typu, to... powiedziałam, że materacem więcej nie będę - dosłownie, zrobiłam wielka awanturę i ostatecznie pomogło na tyle, na ile to było mozliwe

[popscene]

A u mnie jest, bardzo rzadko ale jest, odwrotna sytuacja. Tylko wtedy jak mój kochany jest zmęczony i ja dojdę, wtedy po jakimś czasie on stwierdza, że odpuszczamy sobie. Mam wtedy wyrzuty sumienia, że ja miałam a on nie. No i wtedy on mi mówi, że najważniejsze, że było przyjemnie i że nie potrzebuje mieć orgazmu. Ale wtedy zwykle dokańczamy rano, kiedy organizm sobie przypomina o tym, że się w nocy nie wyładował i wtedy też jest przyjemnie

[crippled]

Napisane przez hihi

Mi w poprzednim związku się zdarzyła sytuacja tego typu, to... powiedziałam, że materacem więcej nie będę - dosłownie, zrobiłam wielka awanturę i ostatecznie pomogło na tyle, na ile to było mozliwe

ja próbowałam z nim o tym rozmawiać, niby przyznawał mi rację, ale jakoś niespecjalnie się tym przejmował. Kiedy juz próbował zrobić coś w tym kierunku, po minucie najczęściej kończyło się to pytaniem "w ogóle będzie coś z tego?" Po takim pytaniu odrazu odechciewało mi sie seksu.

[LaBellisima]

ja na Twoim miejscu następnym razem (i kolejnymi także) zaczęłabym go pieścić, pozwoliła na dużo, a gdy już będzie bardzo nagrzany, wstałabym - ubrała się i powiedziała seks był a orgazm nie musi ... i tak kila/kilkanaście razy ... aż zrozumie.

[Signomi]

ojjjj zgadzam sie z poprzedniczkami ;d uwodz go jak tylko sie da ... i skoncz w odpowiednim momencie, widocznie facetom nie mozna inaczej wytlumaczyc o co chodzi .. poza tym mnie sie zawsze wydawalo ze punktem kulminacyjnym seksu jest orgazm .. a nieosiagniecie go to tak jak ogladanie filmu akcji ... i przerwanie w najlepszym momencie .. no ale nic
osobiscie nie wytrzymalabym z takim egoistą i czulabym sie wykorzystana ;p
on jest taki madry bo ma orgazm i mysli ze Tobie jest rownie przyjemnie jak jemu ... ehhh jezeli opcje kolezanek nie pomoga to nie mam juz pojecia.. zmuszac go do sprawiania Ci przyjemnosci nie ma sensu bo nie o to w tym wszystkim chodzi ..

[yaminishi]

Kurcze takimi teoriami to on może zawojować szowinistyczne portale internetowe.
Ja bym się mu chyba roześmiała w twarz i wprowadziła... abstynencję...idąc jego tokiem rozumowania do czego w ogóle seks jest potrzebny?
Jak już facet coś wymyśli...