Złamane serce- jak długo je sklejałyście ? :)

[InsaneLa]

Cześć dziewczyny : )
Jak wiadomo, nikt jeszcze (niestety) nie wymyślił lekarstwa na złamane serce. Nie ma też jednego, uniwersalnego sposobu żeby szybko i bezbolesnie je posklejac. Każda z nas jest inna i każda radzi sobie na swój sposób.
Nie mniej jednak, chyba wszystkie dziewczyny po rozstaniu zgodzą sie z tym, ze najbardziej pomaga doktor czas
Sama borykam sie z mocno pogruchotanym serduchem (narazie minęły 2 miesiace) i chętnie poznam Wasze historie.
Jak u Was wyglądały te etapy po rozstaniu? Jak dlugo trwało 'leczenie'? I kiedy tak naprawde poczulyscie, ze Wam po prostu przeszło i jesteście zupełnie 'wyleczone'? : )
Podzielcie sie swoimi doświadczeniami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Po 1 milosci 2 lata sie leczylam i udalo sie chociaz zawsze zostanie jakas rysa i nie da sie tego wymazac tak 100 %

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cocacolalight]

Mi na złamane serce pomaga myślenie jak bardzo mnie krzywdził przez cały związek jak bardzo cierpiałam

[White_Dove]

Hmm...2,5-3 latach jakoś tak. A dokładnie kiedy skończyłam studia i przestałam go widywać. Wcześniej czułam się jak Prometeusz dzień w dzień.

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:13 ----------

Dlatego trwało to tak dlugo., Trochę przeszło pot znowu wróciło, trochę myślał. Potem jakieś nieudane randki z facetami i znowu on i wróciło...itd

[InsaneLa]

Dzieki za odzew dziewczyny
U mnie to jest drugie rozstanie z tym samym facetem.. dlatego chyba boli jeszcze bardziej
Wiem, ze potrzeba czasu ale mam w sobie jakiś lęk, ze to mi nigdy nie minie.. ze zawsze będzie tak 'parzylo'

Napisane przez White_Dove

Hmm...2,5-3 latach jakoś tak. A dokładnie kiedy skończyłam studia i przestałam go widywać. Wcześniej czułam się jak Prometeusz dzień w dzień

najgorzej wlasnie, jak chcąc nie chcąc musisz go widywac. Ja na szczęście go nie widuje i raczej taka okazja sie nie nadarzy. Zawsze to jakis plus..
A jak jest teraz? Poukladalo Ci sie?

Napisane przez Emanuelle_Noire

Po 1 milosci 2 lata sie leczylam i udalo sie chociaz zawsze zostanie jakas rysa i nie da sie tego wymazac tak 100 %

Czytalam niektore Twoje posty. Teraz masz juz meza i rodzine, prawda?
cocacolalight my sie znamy z rozstaniowego i tak jak juz pisalam- dobrze, ze to sie rozpadlo. Trzymam za Ciebie caly czas kciuki zebys sie z tym szybko uporala.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Robot]

Czasem było tak, że po rozstaniu "chorowałam" tydzień i już. Oczywiście złość wobec ex wyparowywała i 2 mce, ale nie było mi smutno. Tak było w ostatnim związku. 1,5 roku razem.

Po mojej wielkiej, wieloletniej miłości dochodziłam do siebie dwa lata, bo przeszłam PTSD. Zapewne z pomocą terapii zajęłoby mi to o wiele mniej. Tzn chodziłam na randki, miałam zauroczenia w tym czasie, ale cień dawnego związku uniemożliwiał powodzenie nowych. Zbyt wielka wściekłość we mnie była i nadal czułam się strasznie zraniona.

Z obydwoma wspomnianymi exami mam dziś koleżeńskie, poprawne kontakty.

[InsaneLa]

Napisane przez Pani_Robot

Czasem było tak, że po rozstaniu "chorowałam" tydzień i już. Oczywiście złość wobec ex wyparowywała i 2 mce, ale nie było mi smutno. Tak było w ostatnim związku. 1,5 roku razem.

Po mojej wielkiej, wieloletniej miłości dochodziłam do siebie dwa lata, bo przeszłam PTSD. Zapewne z pomocą terapii zajęłoby mi to o wiele mniej. Tzn chodziłam na randki, miałam zauroczenia w tym czasie, ale cień dawnego związku uniemożliwiał powodzenie nowych. Zbyt wielka wściekłość we mnie była i nadal czułam się strasznie zraniona.

Z obydwoma wspomnianymi exami mam dziś koleżeńskie, poprawne kontakty.

Kochana, czytalam Twoją historie w innym wątku i jestem pełna podziwu!
Niesamowite, jak silną kobietą jesteś.
Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Cindy28]

Na początku lipca minął rok odkąd się rozstaliśmy, ale tradycyjnie psuło się już wcześniej .
Leczyłam się 3 tygodnie. Pierwszy był najgorszy (dobrze, że wypadło mi wolne w pracy), kolejne dwa ze wsparciem Przyjaciółek zdecydowanie lepsze.
Z perspektywy czasu myślę, że to była raczej urażona duma (jak śmiał się ze mna zgodzić w kwestii rozstania zamiast walczyć?!) niż złamane serce, niemniej jednak było ciężko.
Czasem nachodzą mnie myśli, że już nigdy nie poznam kogoś, kto odpowiadał mi w tak wielu sprawach. A później przypominam sobie o powodach rozstania i poprzednie znika.
Miałam też epizod z portalem randkowym - bardziej by potwierdzić własną atrakcyjność , niż kogoś znaleźć.

Z kolei poprzednie związki kończyłam bez mrugnięcia okiem - ile oni się leczyli, nie wiem .

[cazuela]

Ja z wielkiej milosci lecze sie juz rok i nadal nie jestem do konca wyleczona. Jedynie co to na pewno z czasem bol jest co raz mniejszy. Chyba jedyna metoda na calkowite wyleczenie jest spotkac kogos lepszego.

[InsaneLa]

Napisane przez cazuela

Ja z wielkiej milosci lecze sie juz rok i nadal nie jestem do konca wyleczona. Jedynie co to na pewno z czasem bol jest co raz mniejszy. Chyba jedyna metoda na calkowite wyleczenie jest spotkac kogos lepszego.

Hey
Przykro mi..
A czemu sie rozstaliscie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[White_Dove]

Tak poukładało mi się. O byłym zapomniałam całkowicie gdy poznałam obecnego tz. Już 3 lata razem. Jakiś czas temu byly się odezwał że przeprasza za tamto i czy mu wybaczan. Więc jest dobrze.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez InsaneLa

Czytalam niektore Twoje posty. Teraz masz juz meza i rodzine, prawda?
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Prawda, ale od 16 roku życia moje wszystkie związki były wielką porażką. Nigdy nie traciłam nadziei.
Poskładasz te serce, może to być rozciągnięte w czasie, jednak czy da się tak wymazać to wszystko? Myślę, że nie, chociaż to zależy od człowieka. Ja czasami jak patrzę na moją córkę przypominam sobie miłość mojego życia.
Wiem co czujesz. Tulę mocno

[InsaneLa]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;85008171]Prawda, ale od 16 roku życia moje wszystkie związki były wielką porażką. Nigdy nie traciłam nadziei.
Poskładasz te serce, może to być rozciągnięte w czasie, jednak czy da się tak wymazać to wszystko? Myślę, że nie, chociaż to zależy od człowieka. Ja czasami jak patrzę na moją córkę przypominam sobie miłość mojego życia.
Wiem co czujesz. Tulę mocno [/QUOTE]Kochana, a kogo nazywasz tą miłością zycia ? Exa?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez InsaneLa

Kochana, a kogo nazywasz tą miłością zycia ? Exa?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak miłością mojego życia był ojciec mojej córki czyli ex. Nie da się opisać intensywności tych uczuć. Nigdy już czegoś takiego nie przeżyłam.

Męża oczywiście kocham, ale ta miłość już jest inna, bardziej dojrzalsza, spokojniejsza. Mam nadzieje, że rozumiesz o co mi chodzi

[InsaneLa]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;85010321]Tak miłością mojego życia był ojciec mojej córki czyli ex. Nie da się opisać intensywności tych uczuć. Nigdy już czegoś takiego nie przeżyłam.

Męża oczywiście kocham, ale ta miłość już jest inna, bardziej dojrzalsza, spokojniejsza. Mam nadzieje, że rozumiesz o co mi chodzi[/QUOTE]Jasne, rozumiem : )
Nie wiedziałam, ze macie z exem córeczkę. Dlatego teraz rozumiem jeszcze bardziej.
Moja mama tez zawsze po rozwodzie z tatą mowila, ze jak na nas patrzy to wszystko pamięta.
Tyle, ze u niej sytuacja byla bardzo ciezka, bo tata odszedl do kochanki jak byla w ciąży. Zostawil ją z dwójką dzieci i trzecim w drodze.. zadluzyl mieszkanie. Mama do dzisiaj leczy sie na depresje.
A to co piszesz o tej 'innej, spokojniejszej milosci' to też slyszalam wiele razy- ze to juz jest inne uczucie. Nie mocniejsze, nie słabsze. Po prostu inne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Robot]

Napisane przez InsaneLa

Kochana, czytalam Twoją historie w innym wątku i jestem pełna podziwu!
Niesamowite, jak silną kobietą jesteś.
Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dziękuję

[adult90]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;85010321]Tak miłością mojego życia był ojciec mojej córki czyli ex. Nie da się opisać intensywności tych uczuć. Nigdy już czegoś takiego nie przeżyłam.

Męża oczywiście kocham, ale ta miłość już jest inna, bardziej dojrzalsza, spokojniejsza. Mam nadzieje, że rozumiesz o co mi chodzi[/QUOTE]
Skoro obecna miłość jest dojrzalsza, spokojniejsza, to czemu nie nazywasz jej "miłością życia"?





1,5 roku.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Napisane przez adult90

Skoro obecna miłość jest dojrzalsza, spokojniejsza, to czemu nie nazywasz jej "miłością życia"?

Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu jej tak nie nazywam.

[InsaneLa]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;85029521]Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu jej tak nie nazywam.[/QUOTE]A mogę spytać dlaczego się rozstaliscie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cazuela]

Napisane przez InsaneLa

Hey
Przykro mi..
A czemu sie rozstaliscie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mimo bycia bratnimi duszami nie moglismy znalezc kompletnie kompromisu na gruncie zyciowym tj. miejsce wspolnego zamieszkania w przyszlosci czy wydawania wspolnej kasy. Ciagle przepychanki i klotnie. Wiec to bylo rozstanie z rozsadku, milosc pozostala do dzisiaj, moze dlatego tak ciezko sie pogodzic.

[InsaneLa]

Napisane przez cazuela

Mimo bycia bratnimi duszami nie moglismy znalezc kompletnie kompromisu na gruncie zyciowym tj. miejsce wspolnego zamieszkania w przyszlosci czy wydawania wspolnej kasy. Ciagle przepychanki i klotnie. Wiec to bylo rozstanie z rozsadku, milosc pozostala do dzisiaj, moze dlatego tak ciezko sie pogodzic.

A Ty nie jesteś przypadkiem teraz w związku?
Widzialam gdzies Twoj wątek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[nate1]

Mnie np pomogła nowa miłość wyjść z dołka. Kilka lat temu na zabój zakochałam się w facecie , z którym i tak wiem ,ze przyszlosci bym sobie nie ułożyła ale mniejsza z tym, on z dnia na dzień sie wyprowadził,a ja zostałam ze złamanym sercem. Dość sporo wtedy cierpiałam, bylam przekonana ,że nie chce się juz w nic angażować i odrzucałam każdego napotkanego faceta,az tu nagle trafilam na kogoś,kto doslownie odmienił moje zycie. Jesteśmy razem 4 lata z haczykiem, a o bylym zapomnialam.

[Belet]

U mnie to raczej były szybkie tematy - cały dramat etc. kumulował sie i wybuchał gigantyczną falą w pierwszym tygodniu (krzyki, płacze, końce świata, nie spanie po nocach, więcej histerii, zwolnienie lekarskie etc.) a potem schodziło napięcie. Nieraz miałam wrażenie, że robię coś nie tak - że głupio miec tak szybko "z bani" np. 4,5 roku... i udawałam, ze ciagle mi źle mimo że już nie było ale potem do mnie dotarło ze mam po prostu taki mechanizm - parafrazując: to złamane serce to nie długi intensywny deszcz tylko gigantyczne tornado po którym jest pogrom i może byc już tylko lepiej
ale wolałabym już tych tornad uniknąc bo poziom wymęczenia psychicznego jest jak dla mnie ciut za duży. Szczególnie, że jak to się działo to mi ten czas wolniej płynął i wydawało się, ze jeden dzień to tydzień.

Generlanie z moimi byłymi wszelkiej maści albo nam się zupełnie drogi rozeszły albo żyjemy bardzo dobrze.
Ale mam taki jeden motyw - nie złamane serce tylko niezamknieta sprawę sprzed jakiś 9 lat, któraraz na jakiś czas do mnie wraca i jest mocno upierdliwa.

[InsaneLa]

Napisane przez Belet

U mnie to raczej były szybkie tematy - cały dramat etc. kumulował sie i wybuchał gigantyczną falą w pierwszym tygodniu (krzyki, płacze, końce świata, nie spanie po nocach, więcej histerii, zwolnienie lekarskie etc.) a potem schodziło napięcie. Nieraz miałam wrażenie, że robię coś nie tak - że głupio miec tak szybko "z bani" np. 4,5 roku... i udawałam, ze ciagle mi źle mimo że już nie było ale potem do mnie dotarło ze mam po prostu taki mechanizm - parafrazując: to złamane serce to nie długi intensywny deszcz tylko gigantyczne tornado po którym jest pogrom i może byc już tylko lepiej
ale wolałabym już tych tornad uniknąc bo poziom wymęczenia psychicznego jest jak dla mnie ciut za duży. Szczególnie, że jak to się działo to mi ten czas wolniej płynął i wydawało się, ze jeden dzień to tydzień.

Generlanie z moimi byłymi wszelkiej maści albo nam się zupełnie drogi rozeszły albo żyjemy bardzo dobrze.
Ale mam taki jeden motyw - nie złamane serce tylko niezamknieta sprawę sprzed jakiś 9 lat, któraraz na jakiś czas do mnie wraca i jest mocno upierdliwa.

Zazdroszczę!
Tez bym wolala takie tornado, raz a porządnie.
Tymczasem, u mnie to taka typowa.. angielska pogoda
No ale może jakos to będzie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Belet]

Napisane przez InsaneLa

Zazdroszczę!
Tez bym wolala takie tornado, raz a porządnie.
Tymczasem, u mnie to taka typowa.. angielska pogoda
No ale może jakos to będzie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jakoś to będzie zawsze - najważniejsze żeby dla Ciebie było dobrze
A jak tak obserwuje świat dookoła to w tej kwestii w końcu prawie zawsze jest dobrze o ile nie pielęgnujemy w sobie tego/nie mamy jakis zaburzeń/problemów z samoocena/etc... chociaż to zawsze sie wydaje, że już nic na nas nie czeka (gwarantuje Ci, że i w moim modelu tak jest - poza tym on tylko brzmi fajniej niż angielska pogoda ale trzeba pamiętać, że po tornadach jest burdel do posprzatania także - wszedzie dobrze gdzie nas nie ma )

Ilu ludzi tyle sposobów... a i tak każda sytuację złamania serca mozna przeżyć inaczej.
Masz teraz fazę na bycie nieszczęśliwą - to bądź. Po prostu - masz do tego prawo. A potem powoli (albo z kopyta - w zalezności od tego jakim jesteś typem) do przodu. Jak sobie sama nie ulozysz to się może ułożyc zupełnie nie po Twojej mysli. No chyba, że lubisz niespodzianki

[InsaneLa]

Napisane przez Belet

Jakoś to będzie zawsze - najważniejsze żeby dla Ciebie było dobrze
A jak tak obserwuje świat dookoła to w tej kwestii w końcu prawie zawsze jest dobrze o ile nie pielęgnujemy w sobie tego/nie mamy jakis zaburzeń/problemów z samoocena/etc... chociaż to zawsze sie wydaje, że już nic na nas nie czeka (gwarantuje Ci, że i w moim modelu tak jest - poza tym on tylko brzmi fajniej niż angielska pogoda ale trzeba pamiętać, że po tornadach jest burdel do posprzatania także - wszedzie dobrze gdzie nas nie ma )

Ilu ludzi tyle sposobów... a i tak każda sytuację złamania serca mozna przeżyć inaczej.
Masz teraz fazę na bycie nieszczęśliwą - to bądź. Po prostu - masz do tego prawo. A potem powoli (albo z kopyta - w zalezności od tego jakim jesteś typem) do przodu. Jak sobie sama nie ulozysz to się może ułożyc zupełnie nie po Twojej mysli. No chyba, że lubisz niespodzianki

Jasne, w pełni sie z Tobą zgadzam
Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia.
Nie ma tez jednego schematu, bo u mnie z kolei, zawsze do tej pory wszystko układało sie dopiero wtedy, kiedy przestawalam to jakos na sile 'kontrolować'.
Wiesz, ile ludzi, tyle różnych poglądów na każdą sytuację
Niektórzy wierzą w przeznaczenie, inni że sami są kowalami własnego losu.
Tak samo z poznawaniem nowego partnera- jedni wychodzą z założenia, ze 'sam sie nie znajdzie', a kolejni ze znajduje się dopiero wtedy, kiedy przestaje się go szukać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cazuela]

Napisane przez InsaneLa

A Ty nie jesteś przypadkiem teraz w związku?
Widzialam gdzies Twoj wątek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

bylam w nowym, az do czasu tego watku

[bujdanaresorach]

U mnie ciekawa tendencja. Z dwóch związków (2 lata i 2,5 roku) leczyłam się krótko. W trakcie dość szybko wyszło na jaw, że te relacje nie są zdrowe, dobre i odpowiednie dla mnie. Mimo to, czas mijał, a ja siedziałam po uszy w bagienku. W momencie, gdy odważyłam się powiedzieć "dość", zerwałam kontakty, oraz w przypadku drugiego związku eks wyprowadził się z mieszkania poczułam błyskawiczną ulgę i spokój. Wreszcie byłam wolna.
Po ostatnim związku miałam dwa tzw. crush. Jeden romans trwał 8 miesięcy. Wychodzenie z tego, wyrzucanie z głowy i uświadamianie sobie, że to fatalny facet do związku zajęło mi spokojnie kolejne 8 miesięcy. W międzyczasie spotykałam się z innymi, ale on nie dawał za wygraną, ciągle kręcił się niedaleko. Sytuacja była na tyle nieciekawa, że widywaliśmy się codziennie (praca). Sporo czasu już minęło, nie czuję absolutnie nic. On czasem przypomina o sobie, ale mam to gdzieś.
Drugi crush dotyczył znajomego sprzed lat. Spotykaliśmy się intensywnie przez kilka tygodni. On zdecydował, że nic z tego nie będzie, ja zdecydowałam, że nie będę koleżanką i nie mamy kontaktu. Minęło pół roku, przestałam myśleć o nim całkiem niedawno
Dziewczyny, czas, czas, czas.

[kasztanka3]

Z wiekiem potrzebuje mniej i mniej czasu. Pierwsza milosc, kilkanascie lat temu, oj, pare lat mi zajelo ogarniecie sie do konca, mimo ze tamten "zwiazek" tak naprawde skonczyl sie zanim sie zaczal.
Potem to w sumie juz nigdy nie cierpialam po rozstaniu, niewazne, czy to piecioletni zwiazek, w ktorym wypalily sie uczucia, czy pieciomiesieczny, gdzie sie okazalo, ze facet jest klamca i zdradzaczem.
Po prostu przechodzilam do porzadku dziennego, zadnego rozpaczania, placzu, nerwow, nieprzespanych nocy. Owszem, jak sie dowiedzialam, ze facet, z ktorym sie spotykam, ma zone i corke, to bylam wsciekla, ale nie trwalo to dlugo. I po tamtej sytuacji doslownie kilka dni pozniej poznalam mojego obecnego meza.