zerwalam z chlopakiem po 4.5 roku:(

[vikusia1212]

Witam
Proszę Was o radę... zerwałam z chłopakiem po 4.5 roku bo od ostatnich miesiecy nasz zwiazek się strasznie zmienił on przestal miec dla mnie czas uważał ze to przejsciowe i szybko sie skonczy i ze musi mnie na dany czas odstawic na bok... ale to trwalo 4 miesiace... robiłam wszystko byśmy mogli sie czesciej widywac, a nie raz na tydzien i chcialam jakos urozmaicic nasz zwiazek bo nonstop siedzielismy w domu przed tv, bo nigdy mu sie nie chcialo gdzies isc chcialam sie zapisac na taniec to mi nie pozwolil bo pewnie bym poznala tam jakis chłopakow... ogolnie przez niego moje zycie bylo ograniczone kochalam Go najbardziej na swiecie, tylko on sie liczyl... zazwyczaj tylko ja cos robilam w tym zwiazku, jakies wyjazdy rozrywki ja musialam zalatwiac... on sie zamykal przed wszystkim... i od 2 miesiecy zaczelo cos we mnie pekac... czulam ze sie oddalam od niego, przestalam za nim tesknic i przyzwyczailam sie do tego ze rzadko sie widzimy zaniepokoilo mnie to i mu o tym powiedzialam... ze sama siebie nie poznaje ze musimy cos ztym zrobic bo zle sie to skonczy... ale on nie wzial tego powaznie, spotkalismy sie i dalej bylo tak samo w koncu zaczelam korzystac z wolnego czasu... spotykac sie ze znajomymi, i wtedy zakumplowalam sie z moim kolega z grupy... znalezlismy wspolne zainteresowania, podobne poczucie humoru, pomagalismy sobie w czasie sesji... dostrzeglam w nim to czego brakowalo mi u mojego chlopaka w koncu stalo sie... ten kolega sie wkrecil i zaczal miec nadzieje, a ja po czasie tez zaczelam cos do niego czuc a oddalalam sie coraz bardziej od chlopaka ale wszytsko mu powiedzialam o koledze, o tym ze zaiskrzylo miedzy nami, ze musimy cos z tym zrobic, ze nie podoba mi sie jego zachowanie... ze wogole sie o mnie nie stara, nigdy nie dostalam od niego nic bez okazjion przyjal to calkiem spokojnie, z czym oznajmil ze on sie nie bedzie zmienial bo to nie ma sensu mam Go kochac takim jaki jest... i powiedzial ze czul sie ze mna pewny, ze mi ufal i nie czul potrzeby aby sie o mnie starac zabolalo mnie bardzo ale dalam nam szanse, ograniczylam kontakt z kolega ale w naszym zwiazku znowu nic sie nie zmienilo, na spotkaniach czulam sie znim jak kolezanka z kolega a nie dziewczyna z chlopakiem... zrozumialam ze to jest przyzwyczajenie... ale on caly czas twierdzil ze ja sobie cos wmowilam, ze wszytsko jest dobrze, ze on mnie kocha ponad wszystko w koncu z nim zerwalam... zaczal plakac mowic ze jestem calym jego swiatem, ze jak moglam sie w nim odkochac, ze obiecywalam ze z nim bede itd ale nie dopuszczal do siebie mysli ze przez cos sie odkochalam, ze chcialam to naprawic ale on nie chcial teraz sama nie wiem czy dobrze zrobilam... caly czas placze... wiadomo ze cos jeszcze do niego czuje bo w koncu byl dla mnie wszytskim powiedzial ze jeszcze nas nie skresla i mam sie jeszcze zastanowic... ale czy to ma sens? on sie i tak nie zmieni... a zwiazek z litosci chyba nie ma sensu: ale tak bardzo mnie to boli ze Go tak zranilam, w koncu odrzucam wielka milosc, ktora moze mi sie juz nie trafic... mimo ze mojemu koledze bardzo na mnie zalezy i chce byc ze mna prosze pomozcie mi... czy dobrze zrobilam? on chyba nie zasluzyl zebym Go oszukiwala i zyla z nim nieszczesliwa

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Byłam w takiej sytuacji. Czasem trzeba coś przerwać. Nic na siłę.

[lilijkowa]

vikusia1212, to noramlne, że jest Ci teraz ciężko... Jednak myślę, że dobrze zrobiłaś. Związek ma sens, kiedy dwie osoby się starają a nie tylko jedna (w tym wypadku Ty). I masz racje... Związek z litości nie ma sensu.

[moooniaaaa]

Napisane przez vikusia1212

Witam
Proszę Was o radę... zerwałam z chłopakiem po 4.5 roku bo od ostatnich miesiecy nasz zwiazek się strasznie zmienił on przestal miec dla mnie czas uważał ze to przejsciowe i szybko sie skonczy i ze musi mnie na dany czas odstawic na bok... ale to trwalo 4 miesiace... robiłam wszystko byśmy mogli sie czesciej widywac, a nie raz na tydzien i chcialam jakos urozmaicic nasz zwiazek bo nonstop siedzielismy w domu przed tv, bo nigdy mu sie nie chcialo gdzies isc chcialam sie zapisac na taniec to mi nie pozwolil bo pewnie bym poznala tam jakis chłopakow... ogolnie przez niego moje zycie bylo ograniczone kochalam Go najbardziej na swiecie, tylko on sie liczyl... zazwyczaj tylko ja cos robilam w tym zwiazku, jakies wyjazdy rozrywki ja musialam zalatwiac... on sie zamykal przed wszystkim... i od 2 miesiecy zaczelo cos we mnie pekac... czulam ze sie oddalam od niego, przestalam za nim tesknic i przyzwyczailam sie do tego ze rzadko sie widzimy zaniepokoilo mnie to i mu o tym powiedzialam... ze sama siebie nie poznaje ze musimy cos ztym zrobic bo zle sie to skonczy... ale on nie wzial tego powaznie, spotkalismy sie i dalej bylo tak samo w koncu zaczelam korzystac z wolnego czasu... spotykac sie ze znajomymi, i wtedy zakumplowalam sie z moim kolega z grupy... znalezlismy wspolne zainteresowania, podobne poczucie humoru, pomagalismy sobie w czasie sesji... dostrzeglam w nim to czego brakowalo mi u mojego chlopaka w koncu stalo sie... ten kolega sie wkrecil i zaczal miec nadzieje, a ja po czasie tez zaczelam cos do niego czuc a oddalalam sie coraz bardziej od chlopaka ale wszytsko mu powiedzialam o koledze, o tym ze zaiskrzylo miedzy nami, ze musimy cos z tym zrobic, ze nie podoba mi sie jego zachowanie... ze wogole sie o mnie nie stara, nigdy nie dostalam od niego nic bez okazjion przyjal to calkiem spokojnie, z czym oznajmil ze on sie nie bedzie zmienial bo to nie ma sensu mam Go kochac takim jaki jest... i powiedzial ze czul sie ze mna pewny, ze mi ufal i nie czul potrzeby aby sie o mnie starac zabolalo mnie bardzo ale dalam nam szanse, ograniczylam kontakt z kolega ale w naszym zwiazku znowu nic sie nie zmienilo, na spotkaniach czulam sie znim jak kolezanka z kolega a nie dziewczyna z chlopakiem... zrozumialam ze to jest przyzwyczajenie... ale on caly czas twierdzil ze ja sobie cos wmowilam, ze wszytsko jest dobrze, ze on mnie kocha ponad wszystko w koncu z nim zerwalam... zaczal plakac mowic ze jestem calym jego swiatem, ze jak moglam sie w nim odkochac, ze obiecywalam ze z nim bede itd ale nie dopuszczal do siebie mysli ze przez cos sie odkochalam, ze chcialam to naprawic ale on nie chcial teraz sama nie wiem czy dobrze zrobilam... caly czas placze... wiadomo ze cos jeszcze do niego czuje bo w koncu byl dla mnie wszytskim powiedzial ze jeszcze nas nie skresla i mam sie jeszcze zastanowic... ale czy to ma sens? on sie i tak nie zmieni... a zwiazek z litosci chyba nie ma sensu: ale tak bardzo mnie to boli ze Go tak zranilam, w koncu odrzucam wielka milosc, ktora moze mi sie juz nie trafic... mimo ze mojemu koledze bardzo na mnie zalezy i chce byc ze mna prosze pomozcie mi... czy dobrze zrobilam? on chyba nie zasluzyl zebym Go oszukiwala i zyla z nim nieszczesliwa

Nie wracaj do niego z litości. Bardzo dobrze,że odważyłaś się to skończyć.
Tylko pamiętaj,żeby nie wchodzić od razu w nowy związek z tym kolegą tylko dlatego,że jemu na Tobie zależy. Ty też musisz być pewna swoich uczuć.

[Wroclovianka]

Dobrze zrobilaś. Związek to ciągła starania, praca z dwóch stron a nie z jednej. A on tego widocznie , mimo rozmów, nie rozumiał.

[vikusia1212]

A jesli ja Go dalej kocham ale zaslepil mnie ten kolega? dlaczego nie moge sie z tym pogodzic ze Go juz nie ma nie moge przestac o nim myslec

[Pusiakg_1987]

Też uważam, że dobrze zrobiłaś. Związek z litości nie ma sensu...Ty też masz prawo być SZCZĘŚLIWA

[Słodkaaa]

Gratuluje

czytajac Twoj post stwierdzam, ze lepiej zrobic nie moglas

teraz boli, ale wiem, ze przestanie

a pamietaj jedno, ludzie sie nie zmieniaja... wiec nie wracaj do niego bo obiecuje poprawe... znajac zycie bedzie ona chwilowa...

[Wroclovianka]

Napisane przez vikusia1212

A jesli ja Go dalej kocham ale zaslepil mnie ten kolega? dlaczego nie moge sie z tym pogodzic ze Go juz nie ma nie moge przestac o nim myslec

A czy On Cie kocha? Okazuje to jakoś? Zrobił cokolwiek by było lepiej? Oprócz tego, ze teraz jęczy po stracie Ciebie?

[moooniaaaa]

Napisane przez vikusia1212

A jesli ja Go dalej kocham ale zaslepil mnie ten kolega? dlaczego nie moge sie z tym pogodzic ze Go juz nie ma nie moge przestac o nim myslec

Gdybyś go kochała to bys to czuła i nic ani nikt nie przysłoniłby Ci tego uczucia.

[Lexie]

Tak czasem bywa, że związek się wypala. Dobrze zrobiłaś, teraz nie czujesz się dobrze ale to minie z czasem

[Słodkaaa]

Napisane przez moooniaaaa

Gdybyś go kochała to bys to czuła i nic ani nikt nie przysłoniłby Ci tego uczucia.

czyli ja nie kochalam mojego bylego dobrze ze z nim zerwalam

taki maly OT, sorki

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Wydaje mi się, że podjęłaś słuszną decyzję. Facet się rozleniwił i oczekiwał, że tylko Ty będziesz się starać. Nie wiem, czy mu na Tobie zależy. Chyba nie, skoro ignorował to, co mówiłaś, nie przejmował się tym, że jest Ci źle. W związku trzeba umieć rozmawiać - Ty próbowałaś naprawić Waszą sytuację, a on siedział na dupie przed tv i myślał, że wszystko się samo rozwiąże. Gdzie tu jest miłość? Jak dla mnie to przyzwyczajenie... Opuściłaś go, a mimo to Twój były nadal nie zrobił nic w kierunku odzyskania Ciebie. Może i płakał, może i prosił, ale czy zrobił jakiś gest, dzięki któremu poczułaś, że on naprawdę Cię kocha? Próbuje Ci udowodnić, że się zmieni? Nie - siedzi i czeka. Robi to co zawsze. Czeka na Twój ruch, bo to Ty ciągle próbowałaś naprawiać sytuację. Czas żebyś odnalazła szczęście, a przy nim to chyba nie będzie możliwe.

[Madaleinee]

Chyba wszystko już zostało powiedziane tutaj...
Trzymaj się i zadbaj w końcu o siebie

[loottie]

dobrze! jak zwykle mądry po szkodzie jak zerwalas to nagle placz, "jestes moim swiatem", blebleble, ale jak byl Ciebie pewien, jak sie Ty staralas i okazywalas uczucie to se pozwalal. Wiem ze teraz ciezko i miliony mysli, wyrzutow sumienia itd. Ale zobaczysz, jak przetrwasz i spojrzysz na to z dystansem czasu, bedziesz z siebie zadowolona i dumna, a on nauczy sie ze nie wolno sobie pozwalac, bo dziewczyna to nie pies ktory kocha miloscia bezwarunkowa-samym faktem ze obiekt uczuc ISTNIEJE, ale ze zwiazek to cos wiekszego. A kolega, hmmm, mysle ze nie ma sesnu juz teraz wpadac z jednego zwiazku w drugi, mysle ze musisz odsapnac i pobyc sama z soba. Ale na kawe, z tym czy innym, isc powinnas
3maj sie, badz dzielna!

[niemogeno]

Jesteś mądra i odważna...

[Słodkaaa]

Napisane przez niemogeno

Jesteś mądra i odważna... Bardzo Ci zazdroszczę decyzji. Ja się męczę 4 rok i... szkoda gadać

ja bylam z chlopem dwa lata, po poltora roku sie posypalo, meczylam sie, prosilam, blagalam, az w koncu go zostawilam...

jedna z lepszych decyzji w moim zyciu...

zycze wszystkim alby uwolnily sie z takich beznadziejnych zwiazkow...

[Miyaka17]

Bardzo Ci współczuję, tyle lat razem ale jestem jednocześnie pełna podziwu dla Ciebie, że mimo wszystko wiesz co dla Ciebie jest najlepsze i podniosłaś się. Gratuluję siły !

PS: zawsze jak czytam podobne wątki to zaczynam się bać, jestem z moim TŻ niecały rok i jest jak w bajce, rozumiemy się bez słów, ale nachodzą mnie myśli ze po kilku latach (ODPUKAĆ!!!) może być podobna sytuacja z nami. Tego nikt nie przewidzi, i chociaż przez dłuższy czas jest niemal idealnie, to potem mogą być takie problemy... Uzasadniony strach?

[illuvies]

A facet jeszcze usiłuje odwracać kota ogonem i "jeszcze ich nie skreśla i ma czas na zastanowienie się", jakby nie zauważył że to nie on jest panem sytuacji... Vikusia, dobrze zrobiłaś!

[iris_ek]

Nie ma chyba nic gorszego w związku niż brak zaangażowania ze strony tej drugiej osoby... Też uważam, że dobrze zrobiłaś. Trzymaj się i skup się na sobie. Po takim długim związku przyda się odpoczynek...

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

PS: zawsze jak czytam podobne wątki to zaczynam się bać, jestem z moim TŻ niecały rok i jest jak w bajce, rozumiemy się bez słów, ale nachodzą mnie myśli ze po kilku latach (ODPUKAĆ!!!) może być podobna sytuacja z nami. Tego nikt nie przewidzi, i chociaż przez dłuższy czas jest niemal idealnie, to potem mogą być takie problemy... Uzasadniony strach?

Nie myśl o takich rzeczach. Skoro póki co jest Wam ze sobą dobrze, to po co sobie głowę tym zawracać?
A swoją drogą - da się to przeżyć

[studi]

Zgadzam sie-zrobilas bardzo dobrze, przestan o nim myslec-zacznij korzystac w koncu z zycia-taniec,spiew,zabawa i sama ocen jak bardzo byłas ograniczona i niedoceniona!!!

[vikusia1212]

Do Miyaka17:
nie ma sensu teraz o tym myslec... ja jeszcze 4 miesiace temu myslalam ze bede z nim do konca zycia tez bylismy super para... wogole sie nie klocilismy, jak cos to raz na 4 miesiace albo wiecej... ciesz sie z tego co masz teraz i rob wszytsko by tego nie zniszczyc ale pamietaj nie staraj sie tylko Ty bo on to wykorzysta trzymam za Ciebie kciuki
a wszystkim Wam dziekuje za rady... tez z jednej strony uwazam ze zrobilam dobrze, ale z drugiej strasznie to boli wszedzie Go widze

[Słodkaaa]

Napisane przez vikusia1212

ale z drugiej strasznie to boli wszedzie Go widze

przejdzie Ci na prawde przejdzie

[vikusia1212]

mam nadzieje sama momentami nie wierze, ze to zrobilam ze juz Go nie kocham ale ja juz nie mam sily na to... ja tez potrzebuje meskiej opieki a w tym zwiazku ja robilam jako facet mimo ze wizualnie bylam szczesliwa to w srodku czulam wielki zal ze nie mam osoby, ktora tak naprawde zrobi dla mnie wszystko i wszystkim pokazuje jak bardzo mnie kocha raz porownal nasza milosc do milosci do siostry, spytal czy kocham siostre a czy jej to okazuje coz to wogole za porownanie... czy on mnie kochal jak siostre?

[illuvies]

Napisane przez vikusia1212

mam nadzieje sama momentami nie wierze, ze to zrobilam ze juz Go nie kocham ale ja juz nie mam sily na to... ja tez potrzebuje meskiej opieki a w tym zwiazku ja robilam jako facet mimo ze wizualnie bylam szczesliwa to w srodku czulam wielki zal ze nie mam osoby, ktora tak naprawde zrobi dla mnie wszystko i wszystkim pokazuje jak bardzo mnie kocha raz porownal nasza milosc do milosci do siostry, spytal czy kocham siostre a czy jej to okazuje coz to wogole za porownanie... czy on mnie kochal jak siostre?

Facet sam zakręcony jak pajacyk na święta i nie wie, czego oczekuje od związku.
Dobrze zrobiłaś, i sama z czasem to dostrzeżesz. Na początku jest zawsze trudno, ale z czasem będzie lepiej. Już się nie musisz liczyć z jego zdaniem, opiekować nim, nadskakiwać mu, zajmij się sobą, zasługujesz na to.

[cycytrynka]

Byłam w takiej samej sytuacji , o czym pisałam na forum jeszcze jakieś 4 miesiące temu. Po 4, 5 zostawiłam chłopaka. Powód identyczny jak u Ciebie. Brak starań z jego strony, brak szacunku, nuda , brak namiętności i ograniczanie. Stopniowe oddalanie się od siebie i utrata miłosci. Pogubiłam się we wszystkim i skonczyłam ten związek. Był płacz, były błagania, była tragedia. Ciągłe pytania : czy dobrze zrobiłam?... Przecież on mnie tak kocha, nikt mnie już tak nie pokocha. Marnuję miłość na całe zycie.. To samo co u Ciebie. Po zerwaniu , wielokrotnie chciałam do niego wracać.. wątpliwości nie dawały mi spokoju. Jego nagła zmiana.. tysiące myśli. Czy dobrze robię?.. Nie wróciłam do niego. Kosztowało mnie to wiele , bo nie ukrywajmy , 4, 5 roku to ogromne przywiązanie. Cierpiałam, załamałam się. Pewnie nie raz poczujesz się najgorszą osoba na świecie... za to co zrobiłaś. Tak jest. Ja nie wrociłam do niego i nie załuje. Uwolniłam się z toksycznego związku który ciągnełam na siłę. Pojawił się ktoś nowy i chociaż nie wierzyłam już w miłość , ona się pojawiła Dziś widze jak powinno wyglądać prawdziwe parnerstwo i jak dobrze powinna się czuć kobieta w związku. Jestem kochana, kocham. I chociaż kosztowało mnie to wiele.. warto było. Żyję teraz pełnią życia ... i przy ukochanej osobie Jakbyś chciała pogadać , pisz na prv Chętnie pomogę, zwłaszcza że przezyłam to samo. Pozdrawiam i życzę duuuzo siły.

[niemogeno]

...

[rehab4181]

zgadzam się z Wizażankami powyżej .. główka do góry, ból minie, a za kilka lat będziesz z siebie dumna i ze swojej odwagi. Jesteś dzielna, dasz radę .

[sweetish]

Hmm, czytałam, czytałam, czytałam.... i jakby ktoś spisał historię mojego związku...tyle tylko, że ja byłam z moim byłym 5 lat. Zostawiłam- nie żałuję. Miał setki szans na to, by cokolwiek zmienić, wyjsć z inicjatywa, ale NIC, kompletnie NIC.. Było mu tak dobrze... U Ciebie widze było podobnie. Tak więc jak na moje oko zrobiłaś dobrze. Teraz jest ci ciężko...wiem, bo sama tez to przezywam(to dopiero 4 miesiac od rozstania) ale z czasem zobaczysz, ze podjełas słuszna decyzje. A w nowy zwiazek nie pakuj sie tak od razu...