Czy nalezy ustapic?

[201605161006]

Witam.
Niedawno przeprowadziłam się (na wynajem) do małego bloku-domku. Sa w nim 4 mieszkania. Chcialam spytac Was o opinie. Otoz oczywiście domek otoczony jest ogrodzeniem, brama etc. I problem jest taki, ze za brama sa 3 miejsca parkingowe, nie 4 (Teoretycznie to sa 4, ale tak ze dwa z przodu będą blokować dwa z tylu, wiec nikt tak nie parkuje chyba ze na moment). W trakcie przeprowadzki postawiłam samochod na jednym z tych miejsc. Zaraz przyszedł sąsiad z pieta nizej i zwrocil uwagę ze to jego miejsce i nie mam tam parkować, bo tak ''było ustalone''. Powiedzial ze to nie jest jego wlasnosc, nie ma wykupione etc. po prostu ''tak było ustalone'' kiedyś tam. Kazal przeparkować. Zwazywszy ze wie i widział ze dźwigamy z samochodu mase rzeczy to uważam ze było to trochę niegrzeczne ze kazal nam przeparkowywac za brame i szukac miejsca na ulicy. Ale nie o to mi chodzi. Czy uważacie ze powinnam mu ustapic, mimo ze to nie jest jego, tylko wspólne i ja tak samo za to place jak i on? Czy skoro on sobie wcześniej ustalil z drugim sąsiadem ze to jego to to jest jego i koniec kropka?

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

ja bym stawiała tak aby reszta nie mogła się ruszyć na tym czwartym miejscu a jakby mieli pretensje to bym powiedziała że przecież mi nie pozwolili na swoich miejscach parkować

[chwast]

Napisane przez takasobie93

Witam.
Niedawno przeprowadziłam się (na wynajem) do małego bloku-domku. Sa w nim 4 mieszkania. Chcialam spytac Was o opinie. Otoz oczywiście domek otoczony jest ogrodzeniem, brama etc. I problem jest taki, ze za brama sa 3 miejsca parkingowe, nie 4 (Teoretycznie to sa 4, ale tak ze dwa z przodu będą blokować dwa z tylu, wiec nikt tak nie parkuje chyba ze na moment). W trakcie przeprowadzki postawiłam samochod na jednym z tych miejsc. Zaraz przyszedł sąsiad z pieta nizej i zwrocil uwagę ze to jego miejsce i nie mam tam parkować, bo tak ''było ustalone''. Powiedzial ze to nie jest jego wlasnosc, nie ma wykupione etc. po prostu ''tak było ustalone'' kiedyś tam. Kazal przeparkować. Zwazywszy ze wie i widział ze dźwigamy z samochodu mase rzeczy to uważam ze było to trochę niegrzeczne ze kazal nam przeparkowywac za brame i szukac miejsca na ulicy. Ale nie o to mi chodzi. Czy uważacie ze powinnam mu ustapic, mimo ze to nie jest jego, tylko wspólne i ja tak samo za to place jak i on? Czy skoro on sobie wcześniej ustalil z drugim sąsiadem ze to jego to to jest jego i koniec kropka?

absolutnie nie.
Masz prawo do tego miejsca jak każdy inny tam, co z tego, że było ustalane. Ale ciebie wtedy tam nie było. Co innego tam parkować dzień w dzień tu myślę, że bym ustąpiła ja tam nie lubię się z dziadami użerać. Ale w takiej sytuacji? Popukałabym się w czoło patrząc na niego. ;p

[201605161006]

Chodzi mi wlasnie ogolnie, na co dzień, bo to ze zrobil tak podczas przeprowadzki to sama uważam ze było co najmniej niegrzeczne, ale tak na co dzień czy powinnam ustapic i nie parkować za brama, czy parkować a w razie zaczepek pt ''przecież mowilem, ze to moje miejsce'' odpowiedzieć ''potrzebowałam tam zaparkowac'' a w razie dalszego drazenia tematu powiedzieć ''mnie nie było w trakcie tych ustalen wiec mnie one nie dotyczą, a miejsce jest wspólne''. Czy cos w tym stylu? Po prostu nie chce być niegrzeczna chociaż skoro sąsiad zachowal się w ten sposób to pewnie i tak się czegos znow uczepi. To tez mieszkanie tylko na (już niecaly) rok wiec nie zależy mi jakos szczególnie na sympatii sąsiadow.

[abiblabla]

no chyba oczywiste jest że miejsce parkingowe należy ci się tak samo jak innym sąsiadom, chyba że jest wykupione przez któregoś z nich.

w sumie podoba mi się pomysł z zajmowaniem 4-ego miejsca tak by ich zastawić

[panna mati_]

Napisane przez abiblabla

no chyba oczywiste jest że miejsce parkingowe należy ci się tak samo jak innym sąsiadom, chyba że jest wykupione przez któregoś z nich.

w sumie podoba mi się pomysł z zajmowaniem 4-ego miejsca tak by ich zastawić

I kartka za wycieraczką: poprosisz grzecznie, to odjadę.

[chwast]

Napisane przez takasobie93

Chodzi mi wlasnie ogolnie, na co dzień, bo to ze zrobil tak podczas przeprowadzki to sama uważam ze było co najmniej niegrzeczne, ale tak na co dzień czy powinnam ustapic i nie parkować za brama, czy parkować a w razie zaczepek pt ''przecież mowilem, ze to moje miejsce'' odpowiedzieć ''potrzebowałam tam zaparkowac'' a w razie dalszego drazenia tematu powiedzieć ''mnie nie było w trakcie tych ustalen wiec mnie one nie dotyczą, a miejsce jest wspólne''. Czy cos w tym stylu? Po prostu nie chce być niegrzeczna chociaż skoro sąsiad zachowal się w ten sposób to pewnie i tak się czegos znow uczepi. To tez mieszkanie tylko na (już niecaly) rok wiec nie zależy mi jakos szczególnie na sympatii sąsiadow.

przestań tej nie daj się tak robić od początku, tacy sąsiedzi to zmora. Nikt nie ma prawa przyczepić się, że zajmujesz to miejsce. Sąsiedzi mogą się tylko obrażać - ale obchodzi cię to?
Jakby zależało mi żeby tam codziennie parkować to bym parkowała. I tyle. Nie rozumiem czemu miałabyś mieć mniejsze prawa.

Odpowiedz raz później urywaj rozmowę i dziękuję, dobranoc

aha i zawsze w takich sytuacjach ja mam poczucie, że to ja jestem burolem... więc pamietaj, że to nie ty a oni.

[Lexie]

Ja tam bym stawała na tym czwartym miejscu, skoro to jedyne "wolne" A jak reszta sobie da radę to ich problem, jak sobie coś "ustalili".

Ogólnie, to miejsca są wspólne, skoro nie są nijak przypisane do lokali ani nikt ich nie kupił/nie płaci za wynajęcie konkretnego miejsca. Więc możesz parkować gdzie chcesz.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Stając na 4 miejscu dostosowujesz się do nich, bo sami sobie wybrali miejsca, na których chcą stawać, więc nie mogą mieć do ciebie pretensji. I tak dobrze na tym wyjdziesz bo ciebie nikt nie przyblokuje.

A co to w ogóle za parking, że jedni blokują drugich.

[Damayanti]

bądź grzeczna i uprzejma, ale nie ustępuj. jeśli miejsca nie były przypisane przez właściciela, nikt tego nie opłaca itd. to masz takie samo prawo do parkowania jak inni.

edit.
ja bym się jeszcze skontaktowała z właścicielem.

[anjuta]

ewentualnie można zaparkować na tym z przodu, dać zablokować i 6.00 klakson do oporu , no bo przecież nie mogę wyjechać do pracy

[201803290936]

A ja myślę, że wszyscy źle zaczęliście. W momencie, gdy parkowaliście tam, aby wnieść swoje rzeczy, mogłaś (mogliście) się miło przestawić nowemu sąsiadowi, powiedzieć co i jak i - o ile to nie jakiś wariat - na pewno nie miałby nic przeciwko, abyś tam trochę postała. Natomiast sprawę parkowania częściej należało jednak wyjaśnić już wcześniej, z właścicielem mieszkania.

Na sytuację należy spojrzeć oczami sąsiadów: możliwe, że mają swoje mieszkania, własnościowe, już jakiś czas tak mieszkają, jakieś tam zasady i reguły (chociaż niepisane, ale czy wszystko w życiu mamy zapisane, przyklepane regulaminem?) sobie ustalili, a nagle ktoś się wprowadza i zaburza układ. Nie byłabym taka pewna, że wszystkie tu wypowiadające się osoby byłyby tak zachwycone, gdyby "ich" miejsce pod blokiem zaczął zajmować ktoś inny. Tu są dwie strony medalu, łącznie z taką, że jeżeli pójdziesz z tymi ludźmi na udry, to nie bądź potem zdziwiona, jeżeli ktoś Ci gwoździem po drzwiach przejdzie. Czasami lepiej stanąć te kilka metrów dalej i mieć święty spokój, niż kłócić się z tymi, którzy i tak stwierdzą, że mają rację, bo tak już było ustalone i basta. Szczególnie, że jest 3 do 1. Właściciel mieszkania niech ewentualnie interweniuje w tej sprawie.

[Lexie]

No ale miejsca tam są 4, tak? Dotychczasowi lokatorzy sobie "zaklepali" wszystkie poza jednym, które, jak się domyślam, zastawia dwa inne więc tam nikt nie staje. Można się do nich i ich układu spokojnie dostosować, stając na tym wolnym miejscu A jak będą mieć pretensje, to faktycznie bym poszła do właściciela wyjaśniając w czym jest problem, jak mam parkować w gorszych warunkach (np. za bramą) to niech mi czynsz obniży, albo jakoś rozwiąże sytuację parkingową w sposób równy dla wszystkich lokatorów.

[_chocolate]

Miałam dawno temu podobną sytuację, tyle że na szczęście przy wyprowadzce... Ledwo moi rodzice podjechali samochodem po rzeczy, od razu wypadł z bloku jakiś wariat z krzykiem, że to jego miejsce (oczywiście tam nie płaciło się za wynajem ani nic takiego). Nie pomogły tłumaczenia, że to tylko na chwilę, żeby znieść rzeczy. Jak wyszliśmy na chwilę do sklepu, to "ktoś" ukradł nam kołpak z samochodu. Między innymi przez takie sytuacje mam osobiście uraz do mokotowa, właśnie dużo tam mieszka takich starych wariatów.
Także sama widzisz, od takich ludzi lepiej trzymać się z daleka.
To jest dobry pomysł, żebyś poprosiła właściciela o obniżenie czynszu albo jakieś inne rozwiązanie sprawy (interwencję, żeby poszerzyć parking?).

[201605161006]

To jest tak ze dwie osoby na dole mają własne mieszkania, a ja i sąsiad obok - wynajmujemy. Jedna osoba z parteru zrobila sobie garaż i z nią jest spokój, ale są te dwa miejsca z przodu i dwa z tyłu i te dwa z przodu są właśnie ''zajęte'' (oni ustalali, ja nic nie ustalalam) przez tego obok i tego z parteru i parkujac przed nimi albo zablokuje sie jednego albo drugiego albo wjazd na te miejsca jesli akurat beda puste. Sprobuje z obnizeniem czynszu, moze cos sie uda załatwic, bo poza samym noszeniem roznych rzeczy to az tak to uciazliwe nie jest, na pewno wygodniej jest za bramą w środku ale nie jest to superwkurzające.

---------- Dopisano o 14:58 ---------- Poprzedni post napisano o 14:56 ----------

Napisane przez Doris1981

A ja myślę, że wszyscy źle zaczęliście. W momencie, gdy parkowaliście tam, aby wnieść swoje rzeczy, mogłaś (mogliście) się miło przestawić nowemu sąsiadowi, powiedzieć co i jak i - o ile to nie jakiś wariat - na pewno nie miałby nic przeciwko, abyś tam trochę postała. Natomiast sprawę parkowania częściej należało jednak wyjaśnić już wcześniej, z właścicielem mieszkania.

Na sytuację należy spojrzeć oczami sąsiadów: możliwe, że mają swoje mieszkania, własnościowe, już jakiś czas tak mieszkają, jakieś tam zasady i reguły (chociaż niepisane, ale czy wszystko w życiu mamy zapisane, przyklepane regulaminem?) sobie ustalili, a nagle ktoś się wprowadza i zaburza układ. Nie byłabym taka pewna, że wszystkie tu wypowiadające się osoby byłyby tak zachwycone, gdyby "ich" miejsce pod blokiem zaczął zajmować ktoś inny. Tu są dwie strony medalu, łącznie z taką, że jeżeli pójdziesz z tymi ludźmi na udry, to nie bądź potem zdziwiona, jeżeli ktoś Ci gwoździem po drzwiach przejdzie. Czasami lepiej stanąć te kilka metrów dalej i mieć święty spokój, niż kłócić się z tymi, którzy i tak stwierdzą, że mają rację, bo tak już było ustalone i basta. Szczególnie, że jest 3 do 1. Właściciel mieszkania niech ewentualnie interweniuje w tej sprawie.

Z tego co zrozumiałam to żona go wysłała by zwrocić uwage, on sam ma to gdzieś i tak jest tirowcem i go prawie nigdy nie ma. Troche rozumiem Twoje tlumaczenie, ale tez nie moze obowiazywac mnie cos co oni sobie ustalili kiedys tam, beze mnie. Nie chce sie klocic, chyba najlepszym wyjsciem byloby obnizenie czynszu, ale pewnie wlasciciel sie nie zgodzi.

[_chocolate]

Tak czy tak lepiej powiedzieć o sprawie właścicielowi, bo jeśli nie ustąpisz sąsiadom, to i jego mogą spotkać jakieś nieprzyjemności z ich strony.

[_stardust]

ale dlaczego miałby Ci obniżać czynsz? w umowie masz wynajem mieszkania i miejsca parkingowego? a co gdybyś nie miała auta?

[201803290936]

Napisane przez _stardust

ale dlaczego miałby Ci obniżać czynsz? w umowie masz wynajem mieszkania i miejsca parkingowego? a co gdybyś nie miała auta?

Dobre pytanie. Rozmawialiście o kwestii miejsca parkingowego przed wynajmem, jest o tym w umowie?

[abiblabla]

Napisane przez lexie

No ale miejsca tam są 4, tak? Dotychczasowi lokatorzy sobie "zaklepali" wszystkie poza jednym, które, jak się domyślam, zastawia dwa inne więc tam nikt nie staje. Można się do nich i ich układu spokojnie dostosować, stając na tym wolnym miejscu A jak będą mieć pretensje, to faktycznie bym poszła do właściciela wyjaśniając w czym jest problem, jak mam parkować w gorszych warunkach (np. za bramą) to niech mi czynsz obniży, albo jakoś rozwiąże sytuację parkingową w sposób równy dla wszystkich lokatorów.

zgadzam się w 100%. rozumiem jakieś wcześniejsze sąsiedzkie układy, ale skład sąsiadów się zmienił i układy też muszą się zmienić skoro się teraz nie sprawdzają (są dla kogoś krzywdzące). jak dla mnie powinna działać zasada "kto pierwszy (danego dnia) - ten lepszy" czyli tak jak na wszystkich nieprywatnych parkingach

[201605161006]

Napisane przez Doris1981

Dobre pytanie. Rozmawialiście o kwestii miejsca parkingowego przed wynajmem, jest o tym w umowie?

Właściciel mówił, że są 4 miejsca tylko nie wspomniał ze takie, ze jedne blokują drugie. Juz sprawa rozwiazana, sasiad jak bedzie wyjezdzal w trase (jest tirowcem) to mozna tam parkować.