Żywienie człowieka jako drugi kierunek, warto?

[GreenNight]

Cześć.
Od kilku lat interesuję się dietetyką, a także psychologią, dlatego po głowie chodziła mi najpierw dietetyka, lecz mam z matury z biologii za mało punktów i nie miałabym szans się dostać, ponadto chciałabym pracować z ludźmi, pomagać im, bo potrafię dobrze doradzać ludziom.
Na psychologię jednak nie pójdę, bo mam też za mało punktów, a matury nie chcę poprawiać z pewnych względów, jednak nie jest z nią źle, tylko na psychologię potrzeba dużo punktów, a mi trochę brakuje.

Obecnie studiuję filologię angielską z germańską, 1 rok, ale to nie są studia moich marzeń, nie jestem typową humanistką, zawsze kręciły mnie najbardziej może nie typowa biologia i chemia, ale zagadnienia związane z człowiekiem, chorobami, farmakologią.

I trochę męczę się na obecnych studiach, nie chcę jednak z nich rezygnować, bo warto umieć dobrze dwa języki obce. Ale chciałabym mieć drugie studia, zrobić coś co by mnie kręciło w większym stopniu, tu nie jest bardzo źle, bo sama nauka języka da radę, jedynie historia, kultura, oporowo mi idzie nauka tego.

Dlatego myślałam o tym, by przenieść tą filologię od nowego roku akademickiego na zaoczne i zacząć dziennie drugie studia. Jestem osobą ambitną, która lubi się uczyć, dowiadywać nowych rzeczy i na obecnych studiach też mi dobrze idzie, więc powinnam sobie dać radę, rozpoczynając drugie studia.

Tylko mam taki dylemat, bo na UP we Wrocławiu otworzyli Żywienie Człowieka i przedmioty mi odpowiadają, te które są dalej, nie mówię o pierwszym roku gdzie jest fizyka, chemia i tak ogólnikowo - choć tego bym się trochę bała. Niby są to studia inżynierskie, ale czy coś dają?
Na politechnice mogłabym sobie nie poradzić, bo nie mam głowy do takich technicznych rzeczy, dlatego zastanawiam się czy skoro to jest kierunek inżynierski, to czy poradziłabym sobie...poza tym nie wiem czy warto studiować ten kierunek, bo z tego co czytam to dietetyka i pokrewne kierunki nie są przyszłościowe.

Myślałam, że jak nie ten kierunek to biologia człowieka, albo trochę z innej strony - ekonomia , zarządzanie czy administracja, ale tam znów bym te studia robiła tak trochę na siłę.

Który z kierunków wydaje się Wam rozsądny? Studiować dla pasji to można, tylko że lepiej gdyby one coś dawały.

[viva91]

Napisane przez GreenNight

Dlatego myślałam o tym, by przenieść tą filologię od nowego roku akademickiego na zaoczne i zacząć dziennie drugie studia. Jestem osobą ambitną, która lubi się uczyć, dowiadywać nowych rzeczy i na obecnych studiach też mi dobrze idzie, więc powinnam sobie dać radę, rozpoczynając drugie studia.

Moim zdaniem to zły pomysł. Jak zmienisz filologię na zaoczną to będziesz mieć jeszcze więcej materiału do samodzielnego ogarnięcia, w tym tą kulturę i historię, która nie bardzo Ci leży. Za to nauka języka, która Ci odpowiada bardzo się ograniczy, co to jest używanie obcego języka 2 dni w tygodniu?

Myślę, że lepszym wyjściem byłoby zapisanie się na kurs językowy, gdzie uczyłabyś się konkretnie języka, bez zbędnych informacji. A i pewnie to byłoby tańsze.

[GreenNight]

wiele osób jednak studiuje filologie zaocznie i robi to często jako drugi kierunek, stąd też taki pomysł.

Nie chcę rzucać tych studiów, bo już jeden rok w tył mam, więc wolałabym być bardziej konsekwentna, a że studiuję tą filologię prywatnie, to nie mogłabym sobie finansowo pozwolić na drugi kierunek płatny - zaoczny.

Tyle że poszłabym na coś co mnie bardziej interesuje...zawsze ciągnęło mnie do tych przyrodniczych, medycznych zagadnień

[viva91]

Napisane przez GreenNight

wiele osób jednak studiuje filologie zaocznie i robi to często jako drugi kierunek, stąd też taki pomysł.

Co nie oznacza, że nie ma lepszych rozwiązań

Jeśli zależy komuś na posługiwaniu się językiem to idzie na kurs. Filologia to obszerniejszy materiał. Jak potrzebujesz oponę, to kupujesz oponę, nie cały rower, ot o to mi chodzi

[Kalini]

Kurs w postaci filologii nie jest taki zły. Wciąż ukończenie filologii dla wielu jest bardziej wiarygodny, niż nawet najlepsze certyfikaty zdobyte na studiach. Choć ja chyba wolałabym się pomęczyć z dwoma kierunkami dziennie.

[viva91]

Napisane przez Kalini

Kurs w postaci filologii nie jest taki zły. Wciąż ukończenie filologii dla wielu jest bardziej wiarygodny, niż nawet najlepsze certyfikaty zdobyte na studiach. Choć ja chyba wolałabym się pomęczyć z dwoma kierunkami dziennie.

Ogólnie się zgadzam, tylko minusem jest ta zaoczna filologia, która tylko w części spełnia wymagania autorki.

[GreenNight]

to już nie chodzi nawet o to czy zaoczna filologia jest zła, bo to mój wybór, jedynie chciałam się doradzić w sprawie tego żywienia człowieka, albo skoro to taki trudny kierunek i bez przyszłości, to jakiś inny, łatwiejszy?
na pewno zacznę drugi kierunek tylko teraz to już sama nie wiem - na ekonomii na UWr boję się matmy, bo słyszałam, że ona może skosić

czy zatem od tego żywienia jest lepsze zdrowie publiczne? bo z przedmiotów wydaje mi się dobre, tylko pewnie znowu złe jeśli chodzi o przyszłość

[neia]

Napisane przez GreenNight

czy zatem od tego żywienia jest lepsze zdrowie publiczne? bo z przedmiotów wydaje mi się dobre, tylko pewnie znowu złe jeśli chodzi o przyszłość

Ba, nawet tragiczne. Chyba, że mieszkasz w Warszawie i pasowałaby Ci posada sekretarki w instutucjach związanych ze służba zdrowia. O inną perspektywę ciężko.

Już żywienie lepsze. ZP to kierunek o wszystkim i o niczym. Więc żadnych konkretnych perspektyw na znalezienie pracy nie daje.

Nie lepiej byłoby zostac dziennie na filologii i zaocznie iść na dietetyke/psychologie? Bo zaraz dojdziemy do tego, że wybierzesz jakiś kierunek, do którego nie jesteś przekonana i okaże się, że zostaniesz z dwoma znienawidzonymi kierunkami. Tak przynajmniej w weekendy będziesz miała kierunek na którym naprawdę Ci zależy. Prowadzenie konsultacji dietetycznych w 3 językach, to moim zdaniem fajna perspektywa na przyszłość. Psychologie bym natomiast odradzała w takiej konfiguracji, bo żeby mieć przyzwoity start na rynku pracy, trzeba zaliczyc dużo praktyk/staży/wolontariatów, a dzienna filologia Ci to uniemożliwi.

[viva91]

Napisane przez GreenNight

to już nie chodzi nawet o to czy zaoczna filologia jest zła, bo to mój wybór, jedynie chciałam się doradzić w sprawie tego żywienia człowieka, albo skoro to taki trudny kierunek i bez przyszłości, to jakiś inny, łatwiejszy?
na pewno zacznę drugi kierunek tylko teraz to już sama nie wiem - na ekonomii na UWr boję się matmy, bo słyszałam, że ona może skosić

no ale mam wrażenie, że dobierasz sobie ten drugi kierunek na siłę, bo tak naprawdę nie wiesz co wybrać, miotasz się w różnych dziedzinach, a ucierpi na tym fajna moim zdaniem filologia. warto?

i pisałam Ci już, że matmy na zwykłej ekonomii są same podstawy.

[GreenNight]

filologia fajna, tylko ponoć z pracą po niej nie za bardzo, poza tym nie jestem typową humanistką i trochę się męczę, brakuje mi czegoś bardziej ścisłego

a wiem czego chcę, a raczej chciałam, podobał mi się program tego żywienia, ale skoro to nie ma też przyszłości, to zdrowie publiczne, bo moje zainteresowania od zawsze były skierowane na przedmioty bardziej na budowę człowieka, coś medycznego, farmakologię, tym się bardzo interesuję, dlatego bym wybrała coś co mnie będzie interesowało bardziej

---------- Dopisano o 14:05 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------

Napisane przez neia

Ba, nawet tragiczne. Chyba, że mieszkasz w Warszawie i pasowałaby Ci posada sekretarki w instutucjach związanych ze służba zdrowia. O inną perspektywę ciężko.

Już żywienie lepsze. ZP to kierunek o wszystkim i o niczym. Więc żadnych konkretnych perspektyw na znalezienie pracy nie daje.

Nie lepiej byłoby zostac dziennie na filologii i zaocznie iść na dietetyke/psychologie? Bo zaraz dojdziemy do tego, że wybierzesz jakiś kierunek, do którego nie jesteś przekonana i okaże się, że zostaniesz z dwoma znienawidzonymi kierunkami. Tak przynajmniej w weekendy będziesz miała kierunek na którym naprawdę Ci zależy. Prowadzenie konsultacji dietetycznych w 3 językach, to moim zdaniem fajna perspektywa na przyszłość. Psychologie bym natomiast odradzała w takiej konfiguracji, bo żeby mieć przyzwoity start na rynku pracy, trzeba zaliczyc dużo praktyk/staży/wolontariatów, a dzienna filologia Ci to uniemożliwi.

wiesz, marzyłam o psychologii ale zabrakło mi punktów na dzienną, a wieczorowa czy zaoczna by mogła być, gdyby nie fakt, że tą filologię studiuję w szkole, gdzie miesięcznie płacę 590 zł i nie wyrobiłabym finansowo za dwa płatne kierunki.
dlatego myślałam o przeniesieniu się na zaoczną, bo i tak będę za nią płacić i inny kierunek dziennie

a to żywienie fajnie wygląda, tyle że nie wiem czy bym się nie przejechała na fizyce, grafice inżynierskiej, maszynoznawstwie...ale może to jest do przejścia, tyle że mam już jeden rok w tył przez matematykę, więc nie chciałabym się potem przejechać przez taki kierunek

[viva91]

Napisane przez GreenNight

filologia fajna, tylko ponoć z pracą po niej nie za bardzo, poza tym nie jestem typową humanistką i trochę się męczę, brakuje mi czegoś bardziej ścisłego

a wiem czego chcę, a raczej chciałam, podobał mi się program tego żywienia, ale skoro to nie ma też przyszłości, to zdrowie publiczne, bo moje zainteresowania od zawsze były skierowane na przedmioty bardziej na budowę człowieka, coś medycznego, farmakologię, tym się bardzo interesuję, dlatego bym wybrała coś co mnie będzie interesowało bardziej

wiesz, marzyłam o psychologii ale zabrakło mi punktów na dzienną, a wieczorowa czy zaoczna by mogła być, gdyby nie fakt, że tą filologię studiuję w szkole, gdzie miesięcznie płacę 590 zł i nie wyrobiłabym finansowo za dwa płatne kierunki.
dlatego myślałam o przeniesieniu się na zaoczną, bo i tak będę za nią płacić i inny kierunek dziennie

a to żywienie fajnie wygląda, tyle że nie wiem czy bym się nie przejechała na fizyce, grafice inżynierskiej, maszynoznawstwie...ale może to jest do przejścia, tyle że mam już jeden rok w tył przez matematykę, więc nie chciałabym się potem przejechać przez taki kierunek

a po czym jest praca na dzień dobry? po informatyce, po kierunkach medycznych (tu pewnie jest różnie, ale nie znam się więc nie będę precyzować). no i lista się kończy. w każdym innym przypadku trzeba się trochę nakombinować, żeby ta praca była. co nie znaczy, że się na da. a ty dzielisz kierunki na "dobrze z pracą" i "nie za bardzo z pracą". tak to nie działa.

brakuje Ci czegoś ścisłego, a boisz się podstaw matematyki na ekonomii. sama sobie zaprzeczasz lub używasz słów nie znając ich znaczeń.

no to jak interesują Cię przedmioty okołobiologiczne to dlaczego rozważasz ekonomię? bo lepiej z pracą, tak? to znaczy, że CHCESZ ekonomię? chyba nie. więc nie wiesz czego chcesz.

płatność za drugi kierunek studiów obowiązuje wtedy, jak oba te kierunki byłyby na uczelniach publicznych, tak?

wiesz czym jest grafika inżynierska?

[GreenNight]

Napisane przez viva91

a po czym jest praca na dzień dobry? po informatyce, po kierunkach medycznych (tu pewnie jest różnie, ale nie znam się więc nie będę precyzować). no i lista się kończy. w każdym innym przypadku trzeba się trochę nakombinować, żeby ta praca była. co nie znaczy, że się na da. a ty dzielisz kierunki na "dobrze z pracą" i "nie za bardzo z pracą". tak to nie działa.

brakuje Ci czegoś ścisłego, a boisz się podstaw matematyki na ekonomii. sama sobie zaprzeczasz lub używasz słów nie znając ich znaczeń.

no to jak interesują Cię przedmioty okołobiologiczne to dlaczego rozważasz ekonomię? bo lepiej z pracą, tak? to znaczy, że CHCESZ ekonomię? chyba nie. więc nie wiesz czego chcesz.

płatność za drugi kierunek studiów obowiązuje wtedy, jak oba te kierunki byłyby na uczelniach publicznych, tak?

wiesz czym jest grafika inżynierska?

to prawda, że wybrałabym ekonomię, bo lepiej po niej z pracą
byłam rok na studiach - matematyka na UWr i tamten poziom matmy sprawił, że zraziłam się do niej trochę, a może i nawet nie tyle co zraziłam, co bałabym się, że znowu nie wyjdzie mi, ale na tamte studia poszłam oprócz tego, że wówczas lubiłam matmę - dlatego że to ma przyszłość, a nie dlatego, że rachunkowość by mnie kręciła
wiem co by mi się podobało, ale skoro trudniej to żywienie skończyć niż ekonomię, to nie wiem czy dałabym radę nie wylatując wcześniej

tak, płatność obowiązuje jak oba się robi publicznie, dziennie, w tym przypadku jakbym już robiła tą filologię zaocznie to nie byłoby tego

aha i graf. inż - słyszałam o tym co jest na polibudzie, czyli rysowanie rzutu śruby czy telefonu komórkowego, przeraża mnie coś takiego, bo naprawdę z rysowania czegokolwiek zła jestem

[viva91]

Napisane przez GreenNight

to prawda, że wybrałabym ekonomię, bo lepiej po niej z pracą
byłam rok na studiach - matematyka na UWr i tamten poziom matmy sprawił, że zraziłam się do niej trochę, a może i nawet nie tyle co zraziłam, co bałabym się, że znowu nie wyjdzie mi, ale na tamte studia poszłam oprócz tego, że wówczas lubiłam matmę - dlatego że to ma przyszłość, a nie dlatego, że rachunkowość by mnie kręciła
wiem co by mi się podobało, ale skoro trudniej to żywienie skończyć niż ekonomię, to nie wiem czy dałabym radę nie wylatując wcześniej

tak, płatność obowiązuje jak oba się robi publicznie, dziennie, w tym przypadku jakbym już robiła tą filologię zaocznie to nie byłoby tego

no ale porównujesz kierunek studiów matematyka z kierunkiem, który ma w swoim programie jej podstawy?

nie da się porównać, czy żywienie trudniej skończyć niż ekonomię. to tak, jakby górnik powiedział Ci, że łatwiej wydrążyć skałę niż zakręcić włosy. dla górnika na pewno, ale dla osób nie znających się na górnictwie, a mających doświadczenie z układaniem włosów już nie.

---------- Dopisano o 14:28 ---------- Poprzedni post napisano o 14:25 ----------

Napisane przez GreenNight

aha i graf. inż - słyszałam o tym co jest na polibudzie, czyli rysowanie rzutu śruby czy telefonu komórkowego, przeraża mnie coś takiego, bo naprawdę z rysowania czegokolwiek zła jestem

skoro nie wybierasz się na politechnikę, to dlaczego sugerujesz się tym, co jest u nich? na dodatek pewnie powiedział Ci to ktoś z energetyki czy budowy maszyn.

na UP grafika jest mniej zaawansowana. zależy od kierunku, ale i tak jej znajomość nie jest tak potrzebna jak na polibudzie (no może na IŚ, ale tego nie bierzesz pod uwagę), więc rysunki nie są tak złożone. rysowałaś kiedyś rzuty?

[GreenNight]

trochę porównuję te kierunki, bo po tamtych studiach uznałam, że widocznie nie mam zdolności matematycznych i bałam się, że bym sobie nie poradziła z matematyką na innych studiach

a poza tym to na UP chyba łatwo wylecieć przez fizykę, czy chemię, jak ktoś załóżmy nie ma jakiś zdolności w tym kierunku? czy da się to przejść?

a rzuty, tak rysowałam, w gimnazjum miałam technikę i bardzo źle to wspominam, bo miałam z tym poważne problemy, ledwo mnie facet przepuścił, podczas gdy z żadnym innym przedmiotem nie miałam problemów

[viva91]

Napisane przez GreenNight

trochę porównuję te kierunki, bo po tamtych studiach uznałam, że widocznie nie mam zdolności matematycznych i bałam się, że bym sobie nie poradziła z matematyką na innych studiach

a poza tym to na UP chyba łatwo wylecieć przez fizykę, czy chemię, jak ktoś załóżmy nie ma jakiś zdolności w tym kierunku? czy da się to przejść?

a rzuty, tak rysowałam, w gimnazjum miałam technikę i bardzo źle to wspominam, bo miałam z tym poważne problemy, ledwo mnie facet przepuścił, podczas gdy z żadnym innym przedmiotem nie miałam problemów

ja zdolności fizycznych u siebie nie zauważyłam, a przez fizykę nie wyleciałam trzeba się uczyć systematycznie, a nie polegać na zdolnościach.
o chemii się nie wypowiadam bo jej nie miałam.

a jak z rzutami miałaś problem w gimnazjum to faktycznie może być kłopot. ale może po prostu nie zostały Ci one dobrze wytłumaczone? ja też nie miałam pojęcia o grafice inżynierskiej, ale chodziłam na zajęcia, ćwiczyłam, pytałam innych i zdałam bez problemu.

[Zielony24]

Napisane przez GreenNight

zawsze kręciły mnie najbardziej może nie typowa biologia i chemia, ale zagadnienia związane z człowiekiem, chorobami, farmakologią.

To zapraszam na farmacje. Jak dotrwasz do IV roku, to sie nauczysz duzo o farmakologii, a na III o chemii lekow.

Ew. mozesz poczytac sobie do poduszki (?) Chemie Lekow - Zajac i Farmakologie, np. Danysza.

[jogowita]

To może ja się wypowiem coś na temat tego żywienia człowieka. Sama studiowałam przez rok technologię żywności i żywienie człowieka z tym, że ja byłam akurat na specjalizacji jakość i bezpieczeństwo żywności. Jednak myślę, że te przednioty na 1 roku się powtarzają również na żywieniu człowieka ( u nas to była osobna specjalizacja i więkość wykładów i tak mieliśmy razem). I mogę Ci mniej więcej zobrazować jak wygląda I rok tych studiów dać jakieś ogólne rozeznanie w tym temacie. No, ale tak jak mówię, jeżeli Ty żywienie człowieka masz jako oddzielny kierunek to nie wiem czy jednak program się trochę nie różni...

Więc na I roku są ogólne przedmioty jak matma, fizyka, chemia i właśnie na tą chemię jest duże nastawienie, jest najważniejszym przedmiotem na roku. Nie zdasz chemii - odpadasz. Myślę, że dla kogoś kto się tym interesuje i lubi się uczyć chemii, studia nie będą sprawiały jakiegoś kłopotu. W szczególności ten pierwszy rok. Chociaż wiadomo czasami jest ciężko, ale do przejścia

Co do pracy, to nie przewidzisz czy akurat po tym kierunku ją dostaniesz. Myślę, że na pewno nie jest do kierunek kompletnie bez przyszłości, bo jednak ludzie zawsze będą jeść i to się nie zmieni.

Więc jeżeli naprawdę pasjonuje Cię chemia i kierunki ścisłe to spróbuj, bo myślę, że jest to chyba lepsza droga niż ta ekonomia i zarządzanie, które kończy dużo osób. Natomiast jeśli rozważasz ten kierunek tylko z rozsądku to będziesz się na nim męczyć. Naprawdę.

Pozdrawiam

[GreenNight]

Napisane przez jogowita

To może ja się wypowiem coś na temat tego żywienia człowieka. Sama studiowałam przez rok technologię żywności i żywienie człowieka z tym, że ja byłam akurat na specjalizacji jakość i bezpieczeństwo żywności. Jednak myślę, że te przednioty na 1 roku się powtarzają również na żywieniu człowieka ( u nas to była osobna specjalizacja i więkość wykładów i tak mieliśmy razem). I mogę Ci mniej więcej zobrazować jak wygląda I rok tych studiów dać jakieś ogólne rozeznanie w tym temacie. No, ale tak jak mówię, jeżeli Ty żywienie człowieka masz jako oddzielny kierunek to nie wiem czy jednak program się trochę nie różni...

Więc na I roku są ogólne przedmioty jak matma, fizyka, chemia i właśnie na tą chemię jest duże nastawienie, jest najważniejszym przedmiotem na roku. Nie zdasz chemii - odpadasz. Myślę, że dla kogoś kto się tym interesuje i lubi się uczyć chemii, studia nie będą sprawiały jakiegoś kłopotu. W szczególności ten pierwszy rok. Chociaż wiadomo czasami jest ciężko, ale do przejścia

Co do pracy, to nie przewidzisz czy akurat po tym kierunku ją dostaniesz. Myślę, że na pewno nie jest do kierunek kompletnie bez przyszłości, bo jednak ludzie zawsze będą jeść i to się nie zmieni.

Więc jeżeli naprawdę pasjonuje Cię chemia i kierunki ścisłe to spróbuj, bo myślę, że jest to chyba lepsza droga niż ta ekonomia i zarządzanie, które kończy dużo osób. Natomiast jeśli rozważasz ten kierunek tylko z rozsądku to będziesz się na nim męczyć. Naprawdę.

Pozdrawiam

chemię bym i polubiła zapewne, ale też mogę się bać moich zaległości, chociaż chyba wszystko jest do nadrobienia?
bo wydaje mi się też, że na pierwszym roku najpierw przychodzi taka powtórka z chemii i fizyki? bo w szkole miałam fizykę i chemię na nie najlepszym poziomie...

a można wiedzieć z jakiego powodu przerwałaś te studia? czy nie podobał Ci się ten kierunek? naprawdę tak ciężko tam się utrzymać?

[jogowita]

Napisane przez GreenNight

chemię bym i polubiła zapewne, ale też mogę się bać moich zaległości, chociaż chyba wszystko jest do nadrobienia?
bo wydaje mi się też, że na pierwszym roku najpierw przychodzi taka powtórka z chemii i fizyki? bo w szkole miałam fizykę i chemię na nie najlepszym poziomie...

a można wiedzieć z jakiego powodu przerwałaś te studia? czy nie podobał Ci się ten kierunek? naprawdę tak ciężko tam się utrzymać?

Hmm... Pewnie sposób prowadzenia zajęć na pewno różni się na poszczególnych uczelniach, ale u nas żadnej powtórki z chemii nie było, od razu brało się dość zaawansowane rzeczy i trzeba było samemu nadrabiać zaległości. Z tej chemii to jeszcze było dobrze, bo u nas zorganizowali zajęcia wyrównawcze i prowadziła je naprawdę fajna osoba, widać było, że chemia to jej pasja i chciała nią zarazić innych. I chemię na tych wyrównawczych tlumaczyła genialnie - każdemu życze takich wykładowców.

Natomiast fizyka to jakaś porażka. Babka na zajęciach wprowadzających wyłożyła w przyśpieszonym tempie to czym mielismy się zajmować przez następny semestr (już nawet nie pamiętam co to było, chyba coś z różniczkami, ale nie jestem pewna) stwierdzając, że to już i tak powinniśmy umieć. I na każdych zajęciach nawet nie raczyła wytłumaczyć jak zrobić dane doświadczenia. (co prawda były tam jakieś instrukcje do ćwiczeń, mieliśmy je sami ogarnąć w domu przed zajęciami). A nie daj Boże jakbyś się przyznała, że czegos nie umiesz, albo nie wiesz, to piorunowała wzrokiem: jak to pani takiej prostej rzeczy nie wie!! Przecież pisze w instrukcji!! No straszne babsko.

Co do mnie, ja zrezygnowałam, bo chyba nie do końca przemyślałam wybór tego kierunku. Tak naprawdę poszłam tam, bo nie przyjęli mnie na to co bym wtedy wolała i ten kierunek obstawiłam bardzo zabezpieczająco, tak, żeby było więcej, żebym miała jakąś drogę wyboru. No i niestety minęło się to w ogóle z moimi zainteresowaniami i zdolnościami. I wtedy jeszcze myślałam, że może pójdę na inżyniera, bo to przyszłościowe, łatwiej z pracą i że na pewno sobie jakoś poradzę ze wszystkim. I na początku jeszcze jakoś szło, miałam jakąś motywację. A później było tylko gorzej i stawałam się coraz bardziej zirytowana, sfrustrowana i szłam na uczelnie jak za karę, nie mogąc się doczekać aż z niej wyjdę. Strasznie się męczyłam na tych studiach. I chyba nawet nie chodziło o to, że było ciężko, bo jeżeli bym się postarała to jakoś bym to w końcu opanowała. Tylko byłam zła na to, że ciągle muszę się uczyć rzeczy, które były zupełnie nie z mojej bajki i zupełnie mnie nie kręciły i były dla mnie jakąś kompletna abstrakcją. Na prawdę nie było wtedy ze mną dobrze, te studia tak zepsuły mi psychikę, że uznałam, że lepiej rzucić to w cholerę i zając się czymś co jest w zgodzie ze mną i będzie mi sprawiało radość.

Czy ciężko się utrzymać? Powiem szczerze, że po pierwszej sesji był przesiew. Część sama zrezygnowała, część poodpadała właśnie przez chemię. I nie wiem od czego to zależało, chyba od szczęścia, bo ja nigdy jakimś orłem z chemii nie byłam, nawet się za bardzo nie uczyłam do tego egzaminu a zdałam. Byli tacy co przyszli wydawało mi się z powołania, uczyli się całą noc a nie zaliczali.... Ale nie chcę, żebyś odebrała ten kierunek jako okropnie ciężki, na który nie warto się wybierać, bo tak nie jest. Na kierunku było pełno ludzi co też z chemią, fizyką, matmą jakoś za bardzo doczynienia nie mieli a studiują dalej i są zadowoleni Zresztą u Ciebie to może bardziej na biologię będzie nastawienie. A fizyka to tylko jeden semestr. Także sama sobie musisz odpowiedzieć, czy Ci to odpowiada i czy chcesz się w to wgłębiać przez następne 3,5 lata. Bo jeśli chodzi o to czy sobie poradzisz to myślę, że jeśli będziesz się starać i uczyć to na pewno

No cóż, napisałam poemat, ale co poradzić... Mam nadzieję, że pomogłam choć trochę. I życzę powodzenia w podejmowaniu decyzji.

[neia]

Napisane przez GreenNight

bo wydaje mi się też, że na pierwszym roku najpierw przychodzi taka powtórka z chemii i fizyki? bo w szkole miałam fizykę i chemię na nie najlepszym poziomie...

To studia. Tu nie ma powtórek z etapu liceum. Tu się kontynuuje materiał, który w liceum powinnaś miec już opanowany.

[GreenNight]

Dziękuję bardzo za odpowiedzi.

Słyszałam od koleżanki, która była na bioinformatyce, że właśnie z fizyką to było tak, że dali jej instrukcje i coś do robienia z całkami, jak ona tego na matematyce jeszcze nie miała. I u niej to akurat najciężej było z fizyką, szkoda, bo kierunki wydają się być fajne, a nawet często tym co się przykładają nie jest dane to studiować.