Rozstania z perspektywy zostawiających. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-08-29, 17:05   #1
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 70

Rozstania z perspektywy zostawiających.


Witam drogie Panie.



Chciałbym się dowiedzieć i przekonać jak to jest być tą stroną? Jakie uczucia i czy w ogóle jakieś uczucia towarzyszą w przypadku kiedy to Wy zostawiacie partnera? Dlaczego wtedy często, kobiety jak i być może faceci bardzo "szaleją" podczas rozstania? Często nie będąc sobą i takie osoby dają mylne sygnały podczas gdy same o tym zdecydowały? I czy to prawda, że kobiety nie odchodzą z długoletnich związków, jeśli nie mają już innego wybadanego gruntu. Czyt. nie odchodzą w "próżnię".



Czy porzuceniu towarzyszy jakieś uczucie? Czy zostaje obojętność? Bo strony zostawione mniej więcej wiemy co powiedzą. A jak wygląda rozstanie z perspektywy tej niewdzięcznej roli? Często krytykowanej za brak dalszego zaangażowania i braku uczuć?



Oczywiście nie chcę nikogo urazić, jestem po prostu ciekawy i myślę, że to może być ciekawy temat.



Pozdrawiam.

Edytowane przez d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2
Czas edycji: 2018-08-29 o 17:49
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:29   #2
Rowaboat
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 6
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Trafne jest powiedzenie z małpą „Nie puści jednej gałęzi póki nie złapie drugiej” co na wielu przykładach moich znajomych, otoczenia jak i swoim wydaje się być prawdą. Wiadomo, że znajdą się wyjątki.
Rowaboat jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:36   #3
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Mój pierwszy poważny związek przeszedł po pewnym czasie w związek na dużą odległość. Na początku było przykro, ale w miarę dawałam radę. Później zaczęło mnie to męczyć, rozłąka i dystans również pozwoliły mi dostrzec pewne wady mojego byłego. Postanowiłam, że już nie chcę z nim być, ale był dla mnie ważną osobą. Chciałam zrobić to pokojowo, żeby on zrozumiał. Dziesiątki przegadanych godzin na Skype, mówiłam mu, że to już koniec, że nie chcę z nim być. On chciał przyjechać, naprawiać to. Ja nie chciałam. W końcu zgodziłam się na przyjazd, ale tylko jako zakończenie. Najgorsze dni mojego życia, przystawiał się do mnie, płakał, robił wyrzuty, jak gdzieś wychodziłam lub uczyłam się do egzaminu (!)

Tym zachowaniem całkowicie mnie obrzydził. Na początku było mi przykro, nie chciałam go krzywdzić, pieprzyłam się z tym długie miesiące. Trzeba było zerwać od razu i mieć to w dupie, bo wyszło na to samo - nie mogę go znieść, nie mam z nim kontaktu i nie brakuje mi go. Jakby nie istniał. I jest mi z tym świetnie.

Czyli tak: na początku możliwe, że dawałam mylne sygnały, bo sama nie byłam pewna, czy to nie przez odległość. Jednak później przez KILKA MIESIĘCY było stanowcze NIE, ale głupia dalej próbowałam to wytłumaczyć. On chyba odebrał to jako jakieś negocjacje. W tym czasie nie czułam do niego już nic romantycznego, tylko sympatię jak do dalszego znajomego i żal, że go krzywdzę. Byłam jednak pewna, że nic z tego dalej nie będzie. Nie pożałowałam zerwania ani razu. Żałuję właśnie tylko tego, że nie zablokowałam go po tym, jak nie przyjął zerwania do wiadomości i nie oszczędziłam sobie tego tłumaczenia.

Nie miałam wybadanego gruntu, po jakimś czasie, od kiedy powiedziałam, że to koniec - ktoś mi się spodobał. Jednak informowałam byłego o mojej decyzji już wcześniej.
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:38   #4
stitches
Zadomowienie
 
Avatar stitches
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 1 032
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Mysle, że to nie zależy w ogole od płci, a tylko od osobowości i sytuacji.
Mi było bardzo ciężko, jak musialam zostawić faceta. Dwa razy mialam taka sytuacje i dwa razy czułam sie podle, ale wiedziałam, że tak musi być, że nie jestem szczęśliwa, mimo, że uczucia nadal były, wiedziałam, ze to dobra decyzja, i nie, nie mialam żadnego "pewnego gruntu" mimo, że nie były to związki wieloletnie, ale co najmniej 2 lata+. Ten "stereotyp " z tą próżnią, o którym piszesz jest dla mnie bardzo wątpliwy.
__________________
"Naturalnie musisz wszystko przezwyciężyć,
Zanim zamiast słońca pojawi się księżyc,
Póki na niebie słońce świeci, masz tą siłę,
Jak każdy malutki człowieczek tej ziemii, osiągnąć coś przez wysiłek..."

Edytowane przez stitches
Czas edycji: 2018-08-29 o 17:41
stitches jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:42   #5
kaczuszka69
potworkowa
 
Avatar kaczuszka69
 
Zarejestrowany: 2011-12
Lokalizacja: u Jego boku :)
Wiadomości: 13 222
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez Rowaboat Pokaż wiadomość
Trafne jest powiedzenie z małpą „Nie puści jednej gałęzi póki nie złapie drugiej” co na wielu przykładach moich znajomych, otoczenia jak i swoim wydaje się być prawdą. Wiadomo, że znajdą się wyjątki.
Więc jestem małpą

I złą kobietą jednocześnie, bo po rozstaniu z ówczesnym narzeczonym poczułam tylko i wyłącznie ulgę, że wreszcie się to skończyło. Od dawna tego chciałam, tylko bałam się, bo raz że byłam 19letnim szczylem (on 6 lat starszy), a dwa, że organizacja ślubu już trwała w najlepsze i byłam przerażona faktem, że będę musiała z nim spędzić życie.
Wyjść z tej sytuacji pomógł mi jeszcze wtedy współlokator, mąż od dobrych kilku lat.
Ex też ułożył sobie życie, ma żonę i dziecko, więc w sumie chyba po prostu nie byliśmy sobie pisani, aczkolwiek rozstanie przeżył mocno.
__________________
już nie zgaśnie ogień w nas,
tak się kocha tylko raz...


Mysza

-15kg


kaczuszka69 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:42   #6
GdyKochamy
Zadomowienie
 
Avatar GdyKochamy
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 951
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Każdy inaczej to przeżywa.
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą...
GdyKochamy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:45   #7
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572199 6]Jakie uczucia i czy w ogóle jakieś uczucia towarzyszą w przypadku kiedy to Wy zostawiacie partnera?[/QUOTE]Żadne.
Cytat:
Dlaczego wtedy często, niektóre kobiety bardzo "szaleją" podczas rozstania często nie będąc sobą i dają mylne sygnały podczas gdy same o tym zdecydowały?
To w końcu często to się dzieje czy tylko niektórych kobiet to dotyczy?
Cytat:
I czy to prawda, że kobiety nie odchodzą z długoletnich związków, jeśli nie mają już innego wybadanego gruntu. Czyt. nie odchodzą w "próżnię".
Nie wiem. Nie znam wystarczająco wielu kobiet i nie znam ich związkowych historii, żeby to wiedzieć.
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-08-29, 17:53   #8
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 70
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85722781]Żadne.
To w końcu często to się dzieje czy tylko niektórych kobiet to dotyczy?
Nie wiem. Nie znam wystarczająco wielu kobiet i nie znam ich związkowych historii, żeby to wiedzieć.[/QUOTE]


Założyłem ten temat właśnie, by móc się dowiedzieć trochę, skoro też nie znam tylu kobiet.



Jeśli chodzi o "często" i "niektórych" to źle sformułowałem. Dzięki.

---------- Dopisano o 17:53 ---------- Poprzedni post napisano o 17:48 ----------

Cytat:
Napisane przez kaczuszka69 Pokaż wiadomość
Więc jestem małpą

I złą kobietą jednocześnie, bo po rozstaniu z ówczesnym narzeczonym poczułam tylko i wyłącznie ulgę, że wreszcie się to skończyło. Od dawna tego chciałam, tylko bałam się, bo raz że byłam 19letnim szczylem (on 6 lat starszy), a dwa, że organizacja ślubu już trwała w najlepsze i byłam przerażona faktem, że będę musiała z nim spędzić życie.
Wyjść z tej sytuacji pomógł mi jeszcze wtedy współlokator, mąż od dobrych kilku lat.
Ex też ułożył sobie życie, ma żonę i dziecko, więc w sumie chyba po prostu nie byliśmy sobie pisani, aczkolwiek rozstanie przeżył mocno.

Wiadomo, że wszystko zależy od sytuacji. Jednak np. w moim wypadku, moja była np. poznała szybko kogoś nowego w swoistym "castingu". Nie wiem czy ze strachu przed samotnością czy na prawdę ją zauroczył. Jeszcze mi nie powiedziała, że go kocha, i podobno tak nie mówi o nim jakoś specjalnie. Mam kontakt z jej siostrą więc trochę tam wiem. Jednak gdy zauważyłem jak szybko się otrząsnęła stwierdziłem, że trochę niesmacznie to wygląda. Ponieważ ten sam typ wyznał jej uczucie parę miesięcy wcześniej. Czyli grunt był.



Jednak jeśli są sytuacje w których związek nie ma kompletnie przyszłości, ze względu na brak szacunku itp, to jestem nawet w stanie to zrozumieć. Chociaż takie związki często się trzymają nawet lepiej, a przynajmniej dłużej, no bo "emocje".
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:55   #9
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Byłam stroną rzucającą trzy razy. Zaznaczam, że poniższe odpowiedzi są oparte wyłącznie na moich osobistych doświadczeniach i nie każda "rzucająca" tak ma.

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572199 6]

Chciałbym się dowiedzieć i przekonać jak to jest być tą stroną? [/quote]

Jest źle i boli.

Cytat:
Jakie uczucia i czy w ogóle jakieś uczucia towarzyszą w przypadku kiedy to Wy zostawiacie partnera?
Uczucia towarzyszą zawsze, ale ich rodzaj zależy od rodzaju rozstania.

Z rzuconym #1 sytuacja zaszła tak daleko, że nawet nie byłam w stanie spojrzeć na niego bez ochoty splunięcia mu w oko. Rozstaniu towarzyszyły gniew, rozczarowanie, pogarda, żal i ulga. I złość na siebie, że nie zrobiłam tego wcześniej. W tym przypadku, bo to ma znaczenie, w momencie zerwania już go nie kochałam.

Z rzuconym #2 czułam ogromne poczucie winy, było mi bardzo smutno, czułam się jak potwór. Wiedziałam, że on mnie kocha i to rozstanie go rozwali psychicznie. Nie chciałam go skrzywdzić, ale musiałam. Sama rozmowa była bardzo traumatyczna i bolesna, płakaliśmy oboje. Pozostał żal i poczucie winy, lęk o jego zdrowie psychiczne, poczucie bycia "tą złą" ale też i ulga. W tym przypadku też uczucie wypaliło się przed zakończeniem związku.

Z rzuconym #3 było najburzliwiej bo kochałam go w momencie zerwania. Uczuć była masa. Przede wszystkim gniew, wręcz wściekłość, rozczarowanie, ból, tęsknota i lęk, bo facet okazał się być niezłym psycholem. Aha, i ulga, wspólny mianownik. Później doszedł wstręt.

Cytat:
Dlaczego wtedy często, niektóre kobiety bardzo "szaleją" podczas rozstania często nie będąc sobą i dają mylne sygnały podczas gdy same o tym zdecydowały?
Nie wiem co robią niektóre kobiety, ale sama na pewno wysyłałam mylne sygnały - z źle pojętej troski, z pozostałości uczucia, z rozterki, z tęsknoty, z poczucia winy.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 17:57   #10
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 70
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez kalor Pokaż wiadomość
Byłam jednak pewna, że nic z tego dalej nie będzie. Nie pożałowałam zerwania ani razu. Żałuję właśnie tylko tego, że nie zablokowałam go po tym, jak nie przyjął zerwania do wiadomości i nie oszczędziłam sobie tego tłumaczenia.

Nie miałam wybadanego gruntu, po jakimś czasie, od kiedy powiedziałam, że to koniec - ktoś mi się spodobał. Jednak informowałam byłego o mojej decyzji już wcześniej.

Widać, że to była Twoja przemyślana decyzja. Chociaż to dziwne jak nie brakuje osoby, którą kiedyś się przecież mocno kochało? Jednak ja też takim "pieskowaniem" odrzuciłem od siebie partnerkę swego czasu. Dziś już się śmiejemy prze telefon wspólnie, ale oczywiście to nadal moja eks. Jednak jakichś dobry sentyment chyba do mnie ma.
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:00   #11
mabi27
Wtajemniczenie
 
Avatar mabi27
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 2 477
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Jako osoba, która kiedyś zostawiła, muszę powiedzieć, że była to bardzo trudna decyzja, ale naprawdę nie dałabym rady ciągnąć tego dłużej, tyle, że ja chyba nie jestem odpowiednią osobą do tego wątku, bo u mnie to była kwestia rozwodu. Ja się wyprowadziłam i ja złożyłam pozew.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
mabi27 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-08-29, 18:00   #12
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 70
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez ruda_beksa Pokaż wiadomość
Z rzuconym #2 czułam ogromne poczucie winy, było mi bardzo smutno, czułam się jak potwór. Wiedziałam, że on mnie kocha i to rozstanie go rozwali psychicznie. Nie chciałam go skrzywdzić, ale musiałam. Sama rozmowa była bardzo traumatyczna i bolesna, płakaliśmy oboje. Pozostał żal i poczucie winy, lęk o jego zdrowie psychiczne, poczucie bycia "tą złą" ale też i ulga. W tym przypadku też uczucie wypaliło się przed zakończeniem związku.

Czyli już wiem, dlaczego takie zachowanie odebrałem jako przejaw uczuć.
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:02   #13
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572322 1]Czyli już wiem, dlaczego takie zachowanie odebrałem jako przejaw uczuć. [/QUOTE]

To równie dobrze mógł być przejaw uczuć. To, że ja miałam w tym jednym wypadku tak, nie znaczy, że twoja była miała tak samo. Uczucia są skomplikowane.

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572311 1]Chociaż to dziwne jak nie brakuje osoby, którą kiedyś się przecież mocno kochało?[/QUOTE]

Nawet jeśli ktoś jest stroną zrywającą, nadal może jej brakować byłego. Ale nie na tyle, żeby wrócić.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:16   #14
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez kalor Pokaż wiadomość
Mój pierwszy poważny związek przeszedł po pewnym czasie w związek na dużą odległość. Na początku było przykro, ale w miarę dawałam radę. Później zaczęło mnie to męczyć, rozłąka i dystans również pozwoliły mi dostrzec pewne wady mojego byłego. Postanowiłam, że już nie chcę z nim być, ale był dla mnie ważną osobą. Chciałam zrobić to pokojowo, żeby on zrozumiał. Dziesiątki przegadanych godzin na Skype, mówiłam mu, że to już koniec, że nie chcę z nim być. On chciał przyjechać, naprawiać to. Ja nie chciałam. W końcu zgodziłam się na przyjazd, ale tylko jako zakończenie. Najgorsze dni mojego życia, przystawiał się do mnie, płakał, robił wyrzuty, jak gdzieś wychodziłam lub uczyłam się do egzaminu (!)

Tym zachowaniem całkowicie mnie obrzydził. Na początku było mi przykro, nie chciałam go krzywdzić, pieprzyłam się z tym długie miesiące. Trzeba było zerwać od razu i mieć to w dupie, bo wyszło na to samo - nie mogę go znieść, nie mam z nim kontaktu i nie brakuje mi go. Jakby nie istniał. I jest mi z tym świetnie.

Czyli tak: na początku możliwe, że dawałam mylne sygnały, bo sama nie byłam pewna, czy to nie przez odległość. Jednak później przez KILKA MIESIĘCY było stanowcze NIE, ale głupia dalej próbowałam to wytłumaczyć. On chyba odebrał to jako jakieś negocjacje. W tym czasie nie czułam do niego już nic romantycznego, tylko sympatię jak do dalszego znajomego i żal, że go krzywdzę. Byłam jednak pewna, że nic z tego dalej nie będzie. Nie pożałowałam zerwania ani razu. Żałuję właśnie tylko tego, że nie zablokowałam go po tym, jak nie przyjął zerwania do wiadomości i nie oszczędziłam sobie tego tłumaczenia.

Nie miałam wybadanego gruntu, po jakimś czasie, od kiedy powiedziałam, że to koniec - ktoś mi się spodobał. Jednak informowałam byłego o mojej decyzji już wcześniej.
Och tak, to jest najgorsze. Blaganie, proszenie sie o szanse, placz, plaszczenie sie przed bylym partnerem/byla partnerka. Jakby to mialo cos poprawic - a zwykle dziala na niekorzysc dla tego, ktory nie chce konczyc zwiazku.
Do tanga trzeba dwojga - i tyle. Nie ma co na sile przekonywac kogos do siebie. Jesli zrywa = nie kocha. I tutaj powinno sie wlasnie konczyc zwiazek/znajomosc. Dalsze przeciaganie "staran" czy znajomosci pozostawia pozniej jeszcze wiekszy niesmak.

Ja bylam zarowno w sytuacji "zostawianej" i "zostawiajacej". Zdarzylo mi sie prosic o szanse, emocjonalnie szantazowac - czego bardzo zaluje. Wynikalo to z mojego braku doswiadczenia, nie wiedzialam, jak sie zachowac, by go odzyskac. A teraz bardzo tego zaluje, ze tak sie ponizalam po rozstaniu. Ale coz - czasu nie cofne, wnioski wyciagnelam na przyszlosc. Na cale zycie wrecz.
A jako "zostawiajaca" - zdarzalo sie, ze facet blagal mnie o powrot, nachodzil mnie w mieszkaniu, wypisywal na necie, stal pod drzwiami i plakal - ale bylam nieugieta. Nie chcial zrozumiec, ze ja juz nie kocham. Takie zachowanie powodowalo u mnie wyjatkowy niesmak i najczesciej konczylo sie to z mojej strony zablokowaniem numeru i w internecie tez.

Zrywajac, nie czulam juz emocjonalnego zaangazowania, nie kochalam, nie chcialam juz byc z ta osoba.
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:21   #15
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 70
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez ruda_beksa Pokaż wiadomość
To równie dobrze mógł być przejaw uczuć. To, że ja miałam w tym jednym wypadku tak, nie znaczy, że twoja była miała tak samo. Uczucia są skomplikowane.

Nawet jeśli ktoś jest stroną zrywającą, nadal może jej brakować byłego. Ale nie na tyle, żeby wrócić.

Na dziś dzień to zamknięty temat, bo ma nowego faceta. Tylko tak dopisałem, zresztą o co innego chodzi w wątku.



Moim zdaniem? Jesteście mega skomplikowane. A może opowiecie też jak Waszym zdaniem w przypadku rozstania wyglądają faceci, którzy Was być może kiedyś zostawili? Czy w takim wypadku to zimne dranie?
d2dd207f275c1b39657c36f1bca46920be2025b2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:35   #16
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez Fortuna1 Pokaż wiadomość
Och tak, to jest najgorsze. Blaganie, proszenie sie o szanse, placz, plaszczenie sie przed bylym partnerem/byla partnerka. Jakby to mialo cos poprawic - a zwykle dziala na niekorzysc dla tego, ktory nie chce konczyc zwiazku.
Do tanga trzeba dwojga - i tyle. Nie ma co na sile przekonywac kogos do siebie. Jesli zrywa = nie kocha. I tutaj powinno sie wlasnie konczyc zwiazek/znajomosc. Dalsze przeciaganie "staran" czy znajomosci pozostawia pozniej jeszcze wiekszy niesmak.

Ja bylam zarowno w sytuacji "zostawianej" i "zostawiajacej". Zdarzylo mi sie prosic o szanse, emocjonalnie szantazowac - czego bardzo zaluje. Wynikalo to z mojego braku doswiadczenia, nie wiedzialam, jak sie zachowac, by go odzyskac. A teraz bardzo tego zaluje, ze tak sie ponizalam po rozstaniu. Ale coz - czasu nie cofne, wnioski wyciagnelam na przyszlosc. Na cale zycie wrecz.
A jako "zostawiajaca" - zdarzalo sie, ze facet blagal mnie o powrot, nachodzil mnie w mieszkaniu, wypisywal na necie, stal pod drzwiami i plakal - ale bylam nieugieta. Nie chcial zrozumiec, ze ja juz nie kocham. Takie zachowanie powodowalo u mnie wyjatkowy niesmak i najczesciej konczylo sie to z mojej strony zablokowaniem numeru i w internecie tez.

Zrywajac, nie czulam juz emocjonalnego zaangazowania, nie kochalam, nie chcialam juz byc z ta osoba.
Ja się cieszę, że ten mój były mieszkał bardzo daleko i nie był w stanie mnie nachodzić. To musi być koszmarne, współczuję

Na pewno trudno jest się z rozstaniem pogodzić, ale takie zachowania wręcz w pewnym momencie wywołują tylko złość i zmeczenie.

---------- Dopisano o 19:31 ---------- Poprzedni post napisano o 19:30 ----------

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572365 6]Na dziś dzień to zamknięty temat, bo ma nowego faceta. Tylko tak dopisałem, zresztą o co innego chodzi w wątku.



Moim zdaniem? Jesteście mega skomplikowane. A może opowiecie też jak Waszym zdaniem w przypadku rozstania wyglądają faceci, którzy Was być może kiedyś zostawili? Czy w takim wypadku to zimne dranie? [/QUOTE]

Nie, nie jesteśmy mega skomplikowane. Po prostu każda jest inna, tak samo jak każdy facet, więc jeśli bedziesz podchodził do tego „nie da się zrozumieć kobiet” - to masz rację. Nie jesteśmy jednomyślne.

---------- Dopisano o 19:35 ---------- Poprzedni post napisano o 19:31 ----------

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572311 1]Widać, że to była Twoja przemyślana decyzja. Chociaż to dziwne jak nie brakuje osoby, którą kiedyś się przecież mocno kochało? Jednak ja też takim "pieskowaniem" odrzuciłem od siebie partnerkę swego czasu. Dziś już się śmiejemy prze telefon wspólnie, ale oczywiście to nadal moja eks. Jednak jakichś dobry sentyment chyba do mnie ma. [/QUOTE]

Może i by mi go brakowało jakoś, gdyby rozstanie wyglądało inaczej. Teraz pamietam tylko najgorsze cechy i te momenty, gdy ja już nie chciałam. A w gruncie rzeczy to był poczciwy facet, może i fajny kumpel. Dowiedziałam się później co prawda, ze sypiał z innymi, ale to już miałam wtedy w pompce ja go znałam inaczej

Tylko ta informacja tym bardziej sprawia, że żałuję, że się tak cackalam ze zrywaniem.
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:38   #17
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572365 6]Moim zdaniem? Jesteście mega skomplikowane. A może opowiecie też jak Waszym zdaniem w przypadku rozstania wyglądają faceci, którzy Was być może kiedyś zostawili? Czy w takim wypadku to zimne dranie? [/QUOTE]

Wszyscy ludzie są "mega skomplikowani". Nie tylko kobiety. Ty po prostu nie rozumiesz wyborów swojej byłej, więc zwalasz winę na to, że jest kobietą.

Wiadomo, że strona rzucona czuje się przede wszystkim zraniona, zła, rozczarowana, więc empatia dla zrywającego nie jest dla niej priorytetem. Stąd podejście, że zrywający jest bez serca.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 22:10   #18
justynkag10
Zadomowienie
 
Avatar justynkag10
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Nibylandia :)
Wiadomości: 1 318
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Rozstajac się z partnerami miałam różne powody i każda taka sytuacja była dla mnie ciężka, bo wiedziałam że na swój sposób kogoś ranie. To byli bliscy mi mężczyźni i nie chciałam ich ranić, ale to było najlepsze wyjście. Nie potrafiła bym być w takiej sytuacji obojętna (może też dlatego, że nie zostałam przez żadnego z nich jakoś wybitnie skrzywdzona). Czy jestem skomplikowana? Pewnie tak, jak każdy człowiek. Płeć nie ma tu nic do tego. Każdy jest inny i nie da się drugiego człowieka poznać na wylot i zawsze wiedzieć jak z nim postępować.
Teraz pewnie jesteś w jakiś sposób zraniony czy smutny i dlatego tak to widzisz.
Nigdy nie robilam i mam nadzieje ze nie zrobię czegoś takiego, że będąc w związku sprawdzam czy ktoś inny mi pasuje i wtedy do niego odchodzę. Nie cierpię czegoś takiego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nikt nie zasługuje na Twoje łzy,
a ten kto na nie zasługuje na pewno nie doprowadzi Cię do płaczu.

Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
Książki 31/2016r.
Filmy 462/2016r.

2017r.:
Filmy - 305

justynkag10 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 05:25   #19
meeimei
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 144
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Dwukrotnie rzuciłam partnerów. W obu przypadkach było to spowodowane moim wypaleniem oraz tym, że z czasem wyszło nasze bardzo różne podejście do życia (oni oboje uważali, że "jakoś to będzie" ), co bardzo mnie raziło i przeszkadzało. Żeby nie było, że jestem taka okrutna - oboje wiedzieli o tym na długi czas przed finalną decyzją o rozstaniu i mieli możliwość, by zmienić nawyki i zachowanie.



Jakkolwiek to zabrzmi, myślę że zdecydowanie łatwiej byłoby mi się rozstać, gdybym została zdradzona.
meeimei jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-08-30, 05:41   #20
Folgia
Rozeznanie
 
Avatar Folgia
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 849
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Było mi dane zerwać z dwoma moimi byłymi partnerami.


1) Był to toksyczny związek. Awantury, szantaże, ograniczenie znajomości z innymi, groźby samobójcze, nawet zmuszał mnie czasem do seksu. Po roku tego związku zaczynałam zauważać (w końcu!), że jest coś nie tak i nie wygląda tak zdrowa relacja. Miałam już dosyć jego zaborczości. Postanowiłam zerwać. Było to ciężkie. Zrywałam z nim tygodniami. Miałam ciągle wątpliwości, bo co jeśli to był "ten jedyny" oraz "nikogo lepszego nie znajdę". Cierpiałam bardzo mocno, bo byłam uzależniona od tego człowieka. On jeszcze mi wmawiał, że to wszystko moja wina i to ja jestem ta zła. Na szczęście czas uleczył rany i sobie poradziłam.


2) Byliśmy fajną parą. Świetnie się dogadywaliśmy. Niestety moje poglądy w fundamentalnej kwestii uległy dużej zmianie i nie było szans, aby dalej ciągnąć ten związek. Mi poszło to lekko, bo nie widziałam żadnej przyszłości z nim, ale on to musiał przetrawić. Próbowaliśmy się przyjaźnić, ale kończyło się kłótnią zawsze. Straciliśmy kontakt na parę miesięcy i potem zdołaliśmy odbudować naszą relację, przyjaźnimy się do dzisiaj.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by martwić się, co inni o Tobie powiedzą. Po prostu rób to co kochasz, baw się dobrze i daj ludziom kolejny temat do rozmów.
Folgia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 05:59   #21
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Z perspektywy osoby rzucającej to nic miłego. Zawsze jest jakieś poczucie winy (nawet, jeśli nie postępujemy, jak małpa, która nie puszcza jednej gałęzi, zanim nie chwyci drugiej), zawsze jest jakiś żal i smutek, bo jednak spędziłam z tą osobą wiele pięknych dni, chwil. Mimo to zwycięża zdrowy egoizm, ponieważ jeśli coś się skończyło, uczucie wypaliło lub okazało się nie dość silne to lepiej zakończyć związek, niż dalej w niego brnąć bez nadziei, że nagle coś mi się odmieni a uczucie wróci. Do tanga trzeba dwojga i nie da się bez końca tkwić przy kims tylko dlatego, że ten ktoś nas darzy uczuciem. Im dłużej się zwleka z decyzją, tym większe później poczucie winy przy zerwaniu.

Tak, czy inaczej, zawsze starałam się z kimś rozstać spokojnie i z klasą.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 06:13   #22
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Kiedy ja zerwałam poczułam wielką ulgę. Było proszenie o jeszcze jedną szansę dla nas, ale wtedy już uczucia nie było z mojej strony dlatego zdecydowanie powiedziałam nie i żeby nigdy nie poruszał już tego tematu. Nie miałam wyrzutów sumienia, nie myślałam o nim, nie utrzymywałam kontaktu. Nigdy nie dopadło mnie to na co czeka często osoba porzucona, czyli żal i strata ważnej osoby, zrozumienie po czasie, że kogoś się straciło. Kiedy uczucia się wypalają, to takich myśli nie ma. Jest tylko ulga. Dlatego kiedy potem ja zostałam porzucona ( przez kogoś innego) nie prosiłam o szansę, bo wiedziałam jak to wygląda z drugiej strony. On pewnie też nigdy nie żałował naszego zerwania. Miał już inną kiedy ze mną zrywał, potem wzięli ślub i znowu zaczął uganiać się za kolejnymi. Nie jest mi jej żal, bo wiedziała, że razem mieszkamy. Miałam tylko ogromny żal do niego, że nie zerwał najpierw ze mną. Czułam się upokorzona tą zdradą, bo zanim się wyprowadziłam on już się nie krył z nowym związkiem przed wspólnymi znajomymi. Te uczucia nie pozwoliłyby mi wrócić do niego nawet gdyby chciał.
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 06:49   #23
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Kiedy ja zerwałam poczułam wielką ulgę. Było proszenie o jeszcze jedną szansę dla nas, ale wtedy już uczucia nie było z mojej strony dlatego zdecydowanie powiedziałam nie i żeby nigdy nie poruszał już tego tematu. Nie miałam wyrzutów sumienia, nie myślałam o nim, nie utrzymywałam kontaktu. Nigdy nie dopadło mnie to na co czeka często osoba porzucona, czyli żal i strata ważnej osoby, zrozumienie po czasie, że kogoś się straciło. Kiedy uczucia się wypalają, to takich myśli nie ma. Jest tylko ulga. Dlatego kiedy potem ja zostałam porzucona ( przez kogoś innego) nie prosiłam o szansę, bo wiedziałam jak to wygląda z drugiej strony. On pewnie też nigdy nie żałował naszego zerwania. Miał już inną kiedy ze mną zrywał, potem wzięli ślub i znowu zaczął uganiać się za kolejnymi. Nie jest mi jej żal, bo wiedziała, że razem mieszkamy. Miałam tylko ogromny żal do niego, że nie zerwał najpierw ze mną. Czułam się upokorzona tą zdradą, bo zanim się wyprowadziłam on już się nie krył z nowym związkiem przed wspólnymi znajomymi. Te uczucia nie pozwoliłyby mi wrócić do niego nawet gdyby chciał.
Rozumiem Cię, dlatego też, gdy zostałam zdradzona (i porzucona w poprzednim związku) nie prosiłam o żadne szanse, ale raczej z powodu dumy (tak zostałam wychowana, ze w każdej sytuacji mialo być zawsze "kopf hoch!") i straszliwego absmaku co do tej sytuacji. Nawe nie czułam żalu. Jedynie straszliwy absmak. I dziwiły mnie pytania znajomych: "Ej,dlaczego do tej laski nie napiszesz?!". Może dlatego, że nie lubię babrać się w cudzym guffnie, które mnie nie dotyczy. To już była cudza, brudna sprawa. Nie moja. I z perspektywy czasu nie żałuję decyzji, by trzymać się od brudu jak najdalej.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 07:42   #24
edan84
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: tam gdzie stało mleczko i jajeczko
Wiadomości: 10 152
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

To i ja się wypowiem. Zastrzegam, że pomijam relacje szkolne oraz takie, które trwały poniżej pół roku, bo ciężko by to było nazwać choćby znajomością.

1. Okazałem się małpą. Związek się sypał od dawna, ona poświęcała prawie całą swoją uwagę ambicji bycia najlepszą nie tylko na wydziale, ale i na uczelni. Ponadto czułem się przytłoczony tym, że nie mam szans z nią w rywalizacji na niektórych polach. Oczywiście to nie był w żadnym przypadku jej problem a mój
Byłem niedojrzałym dupkiem i kiedy poznałem równie atrakcyjną dziewczynę, to zacząłem grać na dwa fronty, a ostatecznie decydując się zostawić tą pierwszą.
Dziewczyna na początku myślała, że żartuję. Oczywiście nic nie mówiłem jej o tej drugiej, więc rozstaliśmy się w bardzo cywilizowany sposób utrzymując dalej kontakt. Jednak kiedy spotkała mnie na mieście z nową - kontakt się zakończył.

2. Kobieta, która wiele mnie nauczyła jeśli chodzi moje postrzeganie relacji, w tym tych łóżkowych.
Kilkanaście lat starsza ode mnie mężatka, bardzo atrakcyjna.
Ciężko to było nazwać związkiem, to była, jak mi się wydaje, wzajemna bardzo silna fascynacja. Pojawialiśmy się wspólnie na mieście, głównie wieczorami i nocą.
Dużo rozmawialiśmy, jeszcze więcej było seksu i spełnianych fantazji.
Po paru miesiącach jednak powoli zaczęło mnie uwierać, to że zacząłem odczuwać pewien brak równowagi na poziomie rozmowy, mówiąc brutalnie - zaczęła wydawać mi się po prostu głupia i coraz bardziej mnie to irytowało. Ale przecież nie mogłem jej tego tak to powiedzieć.
Zaczęła mnie nudzić. A samym seksem utrzymać można kogoś tylko na bardzo krótki czas.
Ona się popłakała i wyszła. Więcej z nią kontaktu nie miałem.

3. Ostatnia relacja/związek był ustawiony na FF. Jako że ona nikogo nie miała ani ja, to dlaczego nie? Okazało się, że się bardzo dobrze dogadujemy, jesteśmy na podobnym poziomie, w łóżku fantastycznie. Kontakty były codziennie, często u niej sypiałem. Ale... nie zakochałem się, a ona wyznała że tak. Ciągnęło się to jeszcze jakiś czas, ale ona tylko coraz bardziej wpadała po uszy. I to było naprawdę bardzo ciężkie aby z nią skończyć. Siedziała zapłakana kilka godzin a ja ją próbowałem pocieszać. Czułem się strasznie. Przez tydzień jak gówno, jako ten zły.
Dziś tłumaczę sobie, że przecież to dla jej dobra było i bardzo dobrze zrobiłem nie ciągnąc tego dalej. Jest, była fantastyczną kobietą i zasługuje by darzyć ją nie tylko szacunkiem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez edan84
Czas edycji: 2018-08-30 o 07:45
edan84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 07:59   #25
mariamalaria
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 4 900
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

1. Wiedziałam, że on zbiera się do odejścia. Nadal mi zależało, chociaż źle mnie zaczął traktować. Zostawiłam go po prostu, żeby on nie zostawił mnie. Potem cierpiałam. Zaciskałam zęby powtarzając jak mantrę "przejdę przez to ".
2. Na małpę. Związek wieloletni, który z czasem stał się bratersko -siostrzany raczej. Bez czułości i namiętności, ale trwał. Zwłaszcza z jego strony bez czułości. ..Wiedziałam, że lepiej by było dla mnie zerwać, ale nie potrafiłam się odważyć.
Cóż, znalazł się inny, czuły i namiętny, zakochany. W koncu się zdecydowałam, po paru miesiacach romansu z tym drugim. Powiedziałam, żebyśmy nie udawali miłości tam, gdzie chodzi o przyjaźń. Zapłakal i pierwszy raz od lat usłyszałam, że mnie kocha. Ale było dla niego za późno. Chciałam w nim mieć nadal przyjaciela i być przyjaciółką. Podałam wiec prawdziwe powody rozstania, ale...bez tego najważniejszego, czyli innego faceta. To by go wtedy nsjbardziej zabolało. Ambicja...Jego wprowadziłam na scenę dopiero 3 miesiace później.
Były następnego dnia próbował udawać, że rozmowy nie pamięta, bo to przy ostrym alko było. Ale mu uświadomiłam, że to na serio. Więcej nie próbował, przyjaciółmi jesteśmy do dzisiaj, wiele już lat.
mariamalaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 08:45   #26
Trinette
Zakręcony Chochlik
 
Avatar Trinette
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 906
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

1. Zostawiłam ex (rozwiodłam się) po tym jak mnie zdradził. Nie przyznawał się w ogóle do tego, ale miałam ich rozmowy. Czułam się jakby ktoś mi wbił nóż w serce a ono umarło. Próbował przepraszać, płakał, zwalał na mnie winę ale był świadomy, że zdrada oznaczała dla mnie koniec. Cóż... jak doszłam do siebie (wiadomo... mocno to przeżyłam) to było świetnie i żałowałam jedynie, że tak długo trwał ten związek. Best decision ever.

2. Krótka relacja. Nie warto było tego ciągnąć. Chłopak zakochany. Zachowywał się niedojrzale jak na moje doświadczenia. Poza tym ja go nie kochałam. Przyjął to nieźle, były łzy, ale już nie odezwał się. Szkoda mi go trochę było.
__________________
"Naucz się czegoś nowego, spróbuj czegoś nowego. Udowodnij sobie, że możesz wszystko."
Brian Tracy

„Jeśli możesz sobie coś wymarzyć, możesz to zrobić”
Walt Disney

Trinette jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 11:11   #27
Cytokina
Interleukina Druga
 
Avatar Cytokina
 
Zarejestrowany: 2015-10
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 1 811
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Mam za sobą dwa rozstania.


1. To ja byłam stroną, która zerwała. Związek trwał 4 lata. Z czego jakieś ostatnie dwa i pół na odległość. Związek był toksyczny, jak w końcu dojrzałam do tego żeby zerwać zrobiłam to szybko, nie dawałam nadziei na powrót. Nie kochałam go już od dłuższego czasu, ale nie potrafiłam zerwać przez uzależnienie od niego. Samo rozstanie ex jeszcze w miarę przeżył, były ładne słowa, że ceni mnie jako człowieka i chciałby mieć ze mną od czasu do czasu kontakt koleżeńsko-przyjacielski, mieliśmy mnóstwo wspólnych znajomych, na których wtedy mi zależało, więc też nie dało się zerwać kontaktu zupełnie. Jednak gdy dowiedział się, że zaczynam spotykać się z kimś (po około 2-3 miesiącach) to zaczął mnie nienawidzić, opowiadać wymyślone historie, oczerniać mnie. Po jakimś czasie znajomi sami się odemnie odwrócili, nie obchodziła ich moja wersja, uważali mnie za największą ladacznicę świata. Zostałam zupełnie odtrącona przez grupę, więc w jakimś stopniu zostałam zostawiona. Na początku było mi przykro, ale szybko zrozumiałam, że najwidoczniej nie byli to wcale moi przyjaciele skoro uwierzyli w te wszystkie historie i nawet nie próbowali ich weryfikować. Teraz po latach i kilku innych wydarzeniach wiem, że to też byli toksyczni ludzie, którzy po prostu potrzebowali kogoś, na kogo mogą wylać swój jad żeby poczuć się lepszymi.


2. To mój ex ze mną zerwał. Związek trwał krótko - 6 miesięcy. Wcześniej się przyjaźniliśmy, ale ja chyba od początku się mu podobałam, bo jak tylko zerwałam z poprzednim to zaczął o mnie zabiegać. Na początku nie chciałam związku, bo nic do niego nie czułam, ale po kilku tygodniach serduszko ruszyło. Przez te sześć miesięcy była faza zauroczenia, motylków, fascynacji, ale szybko zaczęło to mijać. Doszło do tego, że nie widzieliśmy się 3 tygodnie, a mu nie zależało na wspólnym spędzeniu czasu. Wcześniej próbowałam rozmawiać, coś organizować, ale koledzy zawsze byli ważniejsi, a dla mnie nie wystarczyło czasu. W końcu powiedziałam coś w stylu, że jak wciąż nie będziemy ze sobą rozmawiać to w końcu oddalimy się od siebie, bo mija nam faza motylków i jeśli nic z tym nie zrobimy i nie zaczniemy dbać o to co jest między nami to nie pojawi się miłość. A ex podchwycił temat i stwierdził, że w sumie jak się tylko przyjaźniliśmy to byłam fajniejsza, bo mniej wymagałam, a teraz chcę jakichś randek, spotkań, spędzania czasu i on zrywa

Na początku byłam wściekła. Najbardziej ucierpiała moja duma i poczucie własnej wartości, a nie uczucia (bo te już zaczęły się wypalać). Przepłakałam 3 noce, odkryłam wizaż (bardzo pomogło mi czytanie wątku rozstaniowego, ale nie chciałam się w nim udzielać), a potem stwierdziłam, że facet był fajny ale na kumpla, a nie na partnera i że czas skupić się na samej sobie, a nie na facetach, że nie potrzebuję partnera do szczęścia. Że nie będę spotykała się z pierwszym lepszym, który się nawinie, ale muszę być go pewna.
Przez 2 lata byłam sama, skupiłam się na sobie, na nawiązaniu nowych przyjaźni, od czasu do czasu wybrałam się na jakąś randkę, ale nie ciągnęłam tych relacji tylko dlatego, że facet był po prostu fajny. Potem poznałam mojego obecnego partnera, z którym jesteśmy razem już 1,5 roku i planujemy razem spędzić resztę życia.
Cytokina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 12:17   #28
DawnSeeker
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 469
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Dwa razy zerwałam

1. Mój pierwszy, poważny związek, jak miałam 21 lat. Żyłam wtedy w przeświadczeniu, że wystarczy, że facet jest dobry i przyzwoity, żeby być w związku. No i ex był - czuły, dobry, mieliśmy podobne zainteresowania i domatorskie usposobienia. Niestety, nie kochałam go i nie potrafiłam się zakochać. Był super przyjacielem, ale ja się męczyłam i po 1,5 roku zerwałam.

Czułam się okropnie, poczucie winy, żal, gniew na siebie i wyrzuty sumienia. Zerwaliśmy kontakt, który odnowił się po paru latach i jesteśmy przyjaciółmi.


2. Zerwałam parę miesięcy temu. Zdradził mnie. Byliśmy razem dwa lata, planowaliśmy razem zamieszkać. Kochałam go, ale nie byłam w stanie z nim być dłużej. Czułam ogromny gniew, wściekłość i rozpacz. On potem próbował się kontaktować, dzwonił, nachodził mnie, aż w końcu dotarło, że nie zmienię zdania, choć serce chciało inaczej. Obecnie jest z tą, z którą romansował, więcej nie wiem i nie chcę.
DawnSeeker jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 12:31   #29
Czarna2000
Inez
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 4 349
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Zdarzyło mi się być tą złą. Byłam, byliśmy wtedy bardzo młodzi, niedoświadczeni. Związek trwał krótko. Początkowo wiadomo, fascynacja, szczęście, motylki w brzuchu. Jednak z mojej strony to bardzo szybko minęło. Oczywiście, on był bardzo w porządku, ale zwyczajnie nic do niego nie czułam, nie zakochałam się. On natomiast wpadł po uszy. Wiedziałam, że bardzo mu na mnie zależy, mówił że mnie kocha. Nie widział, że ja się męczę. W końcu postanowiłam to zakończyć, tak szybko i sprawnie jak tylko się dało. On bardzo to przeżył. Mieliśmy niby zostać przyjaciółmi, ale kontakt się zerwał. Do tej pory mi przykro jak o tym myślę. Mam wrażenie, że ta zrwyająca strona ma wręcz gorzej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Czarna2000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 12:53   #30
Ariada
Wtajemniczenie
 
Avatar Ariada
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 260
Dot.: Rozstania z perspektywy zostawiających.

Ja zakończyłam 11 letni związek.
[1=d2dd207f275c1b39657c36f 1bca46920be2025b2;8572199 6]Chciałbym się dowiedzieć i przekonać jak to jest być tą stroną? Jakie uczucia i czy w ogóle jakieś uczucia towarzyszą w przypadku kiedy to Wy zostawiacie partnera? [/quote]
Dla mnie to była okropnie trudna decyzja i jeszcze przez wiele miesięcy później czułam się jak najgorszy człowiek na świecie, bo mój były po zerwaniu strasznie o mnie walczył, a ja chciałam, żeby nie miał żadnej nadziei, więc byłam dla niego okropna. Potrzebował wsparcia, którego nie mogłam mu dać bez wzbudzania w nim nadziei, więc byłam s*ką. Ogólnie był bardzo niestabilny emocjonalnie po rozstaniu, nie chciał mi oddać moich rzeczy, szantażował... Było okropnie.

Cytat:
Dlaczego wtedy często, kobiety jak i być może faceci bardzo "szaleją" podczas rozstania? Często nie będąc sobą i takie osoby dają mylne sygnały podczas gdy same o tym zdecydowały? I czy to prawda, że kobiety nie odchodzą z długoletnich związków, jeśli nie mają już innego wybadanego gruntu. Czyt. nie odchodzą w "próżnię".
W momencie jak powiedziałam byłemu, że to koniec nie miałam nic pewnego. Chwilę później poznałam obecnego TŻta i szybko weszłam w następny związek. Z tym, że chcę zaznaczyć, że w momencie zerwania wszystkie moje uczucia do byłego były zupełnie wypalone. Została tylko sympatia jak do człowieka, ale zero pociągu seksualnego, zero miłości.


Cytat:
Czy porzuceniu towarzyszy jakieś uczucie? Czy zostaje obojętność? Bo strony zostawione mniej więcej wiemy co powiedzą. A jak wygląda rozstanie z perspektywy tej niewdzięcznej roli? Często krytykowanej za brak dalszego zaangażowania i braku uczuć?
Dla mnie rozstanie było bardzo smutnym doświadczeniem, bo musiałam pogrzebać też plany i nadzieje związane z tym związkiem. Byłam z nim też 11 lat, więc też było mi smutno, że nie będziemy mogli dalej mieć ze sobą kontaktu, bo mimo wszystko dalej mu dobrze rzuciłam. Ogólnie wziełam wtedy na siebie dużo winy mimo, że nie powinnam, bo to on przez ostatni rok naszego związku robił wszystko, żeby mnie do siebie zniechęcić, miał sekretną przyjaciółkę, do której pisał, że już mnie nie kocha, itp. A mimo wszystko postanowiłam przyjąć rolę tej złej. Nie wiem czy teraz bym się tak zachowała
Ariada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-08-31 19:29:01


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:39.