Z cyklu : moja historia - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2008-10-28, 16:48   #61
Margolcia0703181
Raczkowanie
 
Avatar Margolcia0703181
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 459
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez 1kaqsia1 Pokaż wiadomość
jeszcze 17:P zrobiłam może najgłupszą rzecz jaka mogła teraz zrobić, a mianowicie kupiłam papierosy żeby przytłamsić głód bo mam jutro bardzo ważny sprawdzian i muszę się na niego uczyć, a z pełnym żołądkiem nie potrafię nie zjem juz dzis nic bo już wyczerpałam limit zjadłam obważanka i 5 jabłek idę pobiegać by pozbyć się tłuszczyku ale obiecuje że jak wrócę do formy zacznę normalnie jeść. Kupiłam nawet ser biały odtłuszczony i mleko odtłuszczone jutro mam zaplanowany posiłek na który mam piekielną ochotę więc jest ok
Kasiu nie rób tego, bo wrócisz tylko do punktu wyjścia,a nawet możesz pogorszyć całą sprawę!!Doskonale wiem co czujesz, bo sama przez to przeszłam i takim sposobem jak ty zmarnowałam leczenie 2 razy(moja historia jest chyba gdzieś wyżej, ale nie pisałam tam tego, cobyło potem). Musisz zdecydować, czy chcesz sama decydować o swoim życiu czy oddasz władzę anoreksji, która wiesz sama, dokąd prowadzi. Sama pisałaś, że na nic nie masz siły, jaką wartość ma takie życie? - sama stawiam sobie te pytania ione pomagają mijako tako funkcjonować. Leczenie anoreksji to nie odzyskanie wagi, bo myzawsze będziemyczuć się grubo i nigdy nie będziemy dostatecznie szczupłe.
Ja narazie jestem na lekach antydepresyjnych i to one pomagają opanować ten niepokój, wierz mi dobry lekarz jest niezbędny i to jak najszybciej. Musisz zaufać innym, bo obiektywna ocena sytuacji nie jest naszą najmocniejszą stroną - ja już się tego nauczyłam i dzęki temu nie skupiam się już tak na wadze. TRZYMAJ SIĘ I WALCZ!
Margolcia0703181 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-10-29, 07:10   #62
1kaqsia1
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 48
Dot.: Z cyklu : moja historia

zastanawiam się czy jeśli zjem takie porządne śniadanie to czy przez resztę dnia będę odczuwać mniejsz głód? tak że będę mogła zacząć jeść normalne posiłki....takie jak dawniej przed odchudzaniem i nie będę więcęj żucać się na jedzenie... a i czy organizm jak strawi ten posiłek to od razu zamienia w tkankę tłuszczową? a jak np. nie dostanie posiłku to pobiera sobie ten tłuszczyk i zamienia w energię? czy tak właśnie dzała nasz organizm?
1kaqsia1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-10-30, 21:37   #63
1kaqsia1
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 48
Dot.: Z cyklu : moja historia

staram sie co dzien nie myslec o tym co jem i ile jem ale nie da sie po kazdym "posilku" mam wyrzuty sumienia, dostaje szalu i nic juz nie potrafie zrobic bo mysle ze tyje... nie potrafie sie skupic na tym co powinnam, jak nie jem czuje sie swietnie a jak jem to nie, nie bylam jeszcze na leczeniu bo nie jest ze mna tak zle, oprocz tego ze na podstawowych badaniach wyszlo ze mam anemie, ciagle widze moje grube uda zaluje, ze kiedys zaczelam sie odchudzac i to przez to ze moj byly powiedzial ze mogla bym troszke schudnac a gdy schudlam to tego nie zauwazyl... rozstalismy sie ale bylismy przyjaciolmi do czasu gdy powiedzial mi zebym sie nie przejmowala malymi piersiami wazne ze mam figure fajna... moj biust jest zerowy. czuje ze nigdy juz nie bedzie tak jak przed tem jak dawniej, ze juz nie bede szczesliwa ze moje zycie bedzie ciagle krecilo sie wokol wagi.
1kaqsia1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-10-31, 12:48   #64
Margolcia0703181
Raczkowanie
 
Avatar Margolcia0703181
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 459
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez 1kaqsia1 Pokaż wiadomość
staram sie co dzien nie myslec o tym co jem i ile jem ale nie da sie po kazdym "posilku" mam wyrzuty sumienia, dostaje szalu i nic juz nie potrafie zrobic bo mysle ze tyje... nie potrafie sie skupic na tym co powinnam, jak nie jem czuje sie swietnie a jak jem to nie, nie bylam jeszcze na leczeniu bo nie jest ze mna tak zle, oprocz tego ze na podstawowych badaniach wyszlo ze mam anemie, ciagle widze moje grube uda zaluje, ze kiedys zaczelam sie odchudzac i to przez to ze moj byly powiedzial ze mogla bym troszke schudnac a gdy schudlam to tego nie zauwazyl... rozstalismy sie ale bylismy przyjaciolmi do czasu gdy powiedzial mi zebym sie nie przejmowala malymi piersiami wazne ze mam figure fajna... moj biust jest zerowy. czuje ze nigdy juz nie bedzie tak jak przed tem jak dawniej, ze juz nie bede szczesliwa ze moje zycie bedzie ciagle krecilo sie wokol wagi.
Doskonale Cię rozumiem, bo moja sytuacja jest podobna, z tym, że posiłki są teraz prawdziweNiepokój i te okropne myśli zmniejszyły się, gdy zaczęłam brać tabletki antydepresyjne(nie miałam skutków ubocznych, nie przytyłam po nich - nazywa się seronil). Wierz mi to naprawdę pomaga, nawet bliscy zauważyli, że jestem spokojniejsza i pogodniejsza, a myśli o wadze i jedzeniu są, ale już nie tak natrętne. Dlatego myślę, ze jak najszybciej powinnaś zwrócić się do dobrego lekarza, z pomocą farmakologiczną będzie ci łatwiej - wiem to z doświadczenia. Sama, choć wcześniej miałam dobre chęci, nie radziłam sobie i ciągle chudłam, a teraz udaje mi się utrzymać wagę (49/173). Pamiętaj waga nie może rządzićtwoim życiem, może uda cie się kiedyś odzyskać prawdziwą radość życia - tego życzę tobie (i sobie). Ale bez naszej pracy i silnej woli się nie obejdzie. Trzymaj się, pozdrawiam
Margolcia0703181 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-10-31, 14:43   #65
1kaqsia1
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 48
Dot.: Z cyklu : moja historia

najbardziej pociesza mnie mysle ze nie jestem sama, teraz jestem najwieksza przeciwniczka diety zawsze myslalam ze dieta to zdrowy styl zycia... ale jak sie zaczyna odstawiac slodycze to poniej jestes w stanie wszytskiego sobie odmowic... chodze do lekarza, bylam u dietetyczki zeby napisala mi jadlospis tylko jak zauawazylam ze tyje to zrezygnowalam... gdy patrze na osoby grubsze ode mnie na ich radosc to zaluje ze kiedys sprobowalam zrzucic troche wagi...czasem mam ochote umrzec zwlaszcza po jakim kolwiek posilku.... ten lek pewnie jest na recepte? dziekuje za podniesienie na duchu w moim otoczeniu mnie nikt nie rozumie zawsze jest zle ...
1kaqsia1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-10-31, 17:21   #66
Margolcia0703181
Raczkowanie
 
Avatar Margolcia0703181
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 459
Dot.: Z cyklu : moja historia

ten lek przepisała mi moja pani doktor (psychiatra zresztą, ale przy okazji wspaniała i godna zaufania kobieta). Dostałam minimalną dawkę - 10 mg/dobę, skutki są widoczne jednak dopiero po jakimś miesiącu od rozpoczęcia stosowania, kiedy większa ilość serotoniny , której tak nam brakuje, skumuluje się w organizmie. na początku bałam się skutków ubocznych, ale jedynym był jeszcze większy brak apetytu przez jakiś tydzień.
Margolcia0703181 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-10-31, 18:37   #67
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez Margolcia0703181 Pokaż wiadomość
ten lek przepisała mi moja pani doktor (psychiatra zresztą, ale przy okazji wspaniała i godna zaufania kobieta). Dostałam minimalną dawkę - 10 mg/dobę, skutki są widoczne jednak dopiero po jakimś miesiącu od rozpoczęcia stosowania, kiedy większa ilość serotoniny , której tak nam brakuje, skumuluje się w organizmie. na początku bałam się skutków ubocznych, ale jedynym był jeszcze większy brak apetytu przez jakiś tydzień.
Margolcia, a Ty chcesz trzymać tę wagę - 49kg? ona jest bardzo niska jak na Twój wzrost masz okres?? ile Ci zajęło tycie i jak dużo przytyłaś?
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2008-10-31, 19:44   #68
Margolcia0703181
Raczkowanie
 
Avatar Margolcia0703181
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 459
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
Margolcia, a Ty chcesz trzymać tę wagę - 49kg? ona jest bardzo niska jak na Twój wzrost masz okres?? ile Ci zajęło tycie i jak dużo przytyłaś?
Wiem, ze to zabrzmi śmiesznie, ale walczę, żeby ją utrzymać. Dalej czyję się grubo i dlatego podziwiam cię Iza, kiedy czytam twoje jadłospisy na ncj.
od najniższej wagi dzieli mnie teraz 7kg. wszpitalu w ciągu miesiąca przytyłam 9kg (do 51 kg)- robiłam wszystko, żeby wyjść jak najszybciej. Póżniej było kilka spadków, ale od dłuższego czasu udaje mi się utrzymać 49. okresu nie mam od 2 lat i choć wiem, ze powinnam prztyc, lęk jest silniejszy. Twoje słowa chyba trochę sprowadzają mnie na ziemię, za bardzo poddaję się lękowi...Niedawno zaczęłam studia i nie chcę tego zmarnować...
Margolcia0703181 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-11-29, 14:39   #69
vana
Raczkowanie
 
Avatar vana
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: your mind.
Wiadomości: 278
GG do vana
Dot.: Z cyklu : moja historia

Chyba nadszedł czas na mnie Przeglądam forum od paru dobrych miesięcy, ale nie byłam w stanie napisać, opisać tego wszystkiego, co się kłębi w mojej głowie. Nie daję już rady, więc chyba najwyższa pora wyrzucić to wszystko...
Zaczęło się jakiś rok temu. Nie pamiętam dokładnie jak, ale weszłam w świat 'kalorii' dość głęboko. Wieczne przeliczanie, porównywanie, co warto zjeść, a co by odstawić na półkę pt. 'zakazane'. Na początku było łagodnie. Od zawsze byłam szczupła, przy wzroście 1,69m ważyłam najwięcej 51/52kg. Jednak coś mi odbiło, żeby zrzucić z talii te 3/4cm, mieć w niej to idealne 60, czuć się dobrze. Lepiej. Z etapu, kiedy jadłam wszystko, co tylko chciałam, zaczęłam dość prężnie brnąć w stronę nic-nie-jedzenia. Sądzę, że ostatecznie wszystko zaczęło się w wakacje [choć nie mówię, że wcześniej nie zdarzało mi się odmawiać sobie jedzenia, ale nie aż na taką skalę]. Starałam się jeść jakieś 1000-1400kcal dziennie. Serki wiejskie, warzywa, chude mięso. Zdrowe obiadki. Wtedy jeszcze nie było tak źle- od czasu do czasu zmuszałam się do wyjścia ze znajomymi na pizzę czy inne wysokokaloryczne jedzenie. Na początku września waga spadła do 46kg. Już w dzień rozpoczęcia szkoły słyszałam, jak to 'bardzo schudłam', ale puszczałam to mimo uszu. Byłam zadowolona, że osiągnęłam te głupie 60cm, że mieszczę się w mniejsze ubrania. Stopniowo ograniczałam jedzenie jeszcze bardziej. Po szkole katowałam się brzuszkami, dochodziło nawet do tego, że robiłam ich 6tys. Przyjęłam zasadę 'spalam dwa razy więcej kalorii, niż zjem' na samych ćwiczeniach, pomijając moje zapotrzebowanie kaloryczne i to, na co zużywam energię w ciągu dnia. Na śniadanie mała kromka razowca z łyżeczką serka wiejskiego i kapką miodu. Brak obiadów. Ciągłe wyrzuty sumienia, czasowe napady. Najgorsze jest to, że to 'wszystko' trwa nadal. Nie potrafię zerwać tej uprzęży z mojej szyi, która powoli zaciska się coraz bardziej. Ostatni tydzień przetrwałam na ok. 150-200kcal dziennie. Na jednej marnej kromce chleba. Dzisiaj w pół godziny zjadłam ponad 1000kcal [3 średnie kromki chleba, 2 plastry pieczonego pasztetu, pasta z łososia, 1 rolmops, 5 kostek czekolady i 20g chałwy=napad] i czuję, że umieram. O mało co nie zemdlałam z przejedzenia. Mam dość. Obecnie ważę ok. 36kg przy 1,70m. W szkole zauważyli, że 'coś jest nie tak', wychowawca wypytywał się mojego ojca, czy nie mam anoreksji. Byłam u lekarza, miałam robione badania krwi, usg jamy brzusznej, itd. Oszukiwałam, że mam okres [nie pojawił się w listopadzie, a 2 miesiące wcześniej znacznie zanikał]. Nie umiem sobie ze sobą poradzić. Cały czas myślę o jedzeniu, o tym, co będę musiała zjeść, że przytyję od głupiej kapusty kiszonej. Nienawidzę siebie za dzisiaj, już widzę się obrośniętą tłuszczem. To przykre, bo mam 17lat, jestem w klasie maturalnej i powinnam cieszyć się z życia, wychodzić ze znajomymi, jeść, co mi się podoba. Zamiast tego umieram z bólu brzucha, najchętniej wyrwałabym sobie żołądek i wyrzuciła lodówkę za okno. Boję się przytyć, boję się trwać w stanie, w którym się znalazłam. Najprościej na świecie nie wiem, co robić...
__________________
we are the sound.
we do belong.
my life is free now, my life is clear.
walczę!
vana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-11-29, 15:02   #70
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez vana Pokaż wiadomość
Chyba nadszedł czas na mnie Przeglądam forum od paru dobrych miesięcy, ale nie byłam w stanie napisać, opisać tego wszystkiego, co się kłębi w mojej głowie. Nie daję już rady, więc chyba najwyższa pora wyrzucić to wszystko...
Zaczęło się jakiś rok temu. Nie pamiętam dokładnie jak, ale weszłam w świat 'kalorii' dość głęboko. Wieczne przeliczanie, porównywanie, co warto zjeść, a co by odstawić na półkę pt. 'zakazane'. Na początku było łagodnie. Od zawsze byłam szczupła, przy wzroście 1,69m ważyłam najwięcej 51/52kg. Jednak coś mi odbiło, żeby zrzucić z talii te 3/4cm, mieć w niej to idealne 60, czuć się dobrze. Lepiej. Z etapu, kiedy jadłam wszystko, co tylko chciałam, zaczęłam dość prężnie brnąć w stronę nic-nie-jedzenia. Sądzę, że ostatecznie wszystko zaczęło się w wakacje [choć nie mówię, że wcześniej nie zdarzało mi się odmawiać sobie jedzenia, ale nie aż na taką skalę]. Starałam się jeść jakieś 1000-1400kcal dziennie. Serki wiejskie, warzywa, chude mięso. Zdrowe obiadki. Wtedy jeszcze nie było tak źle- od czasu do czasu zmuszałam się do wyjścia ze znajomymi na pizzę czy inne wysokokaloryczne jedzenie. Na początku września waga spadła do 46kg. Już w dzień rozpoczęcia szkoły słyszałam, jak to 'bardzo schudłam', ale puszczałam to mimo uszu. Byłam zadowolona, że osiągnęłam te głupie 60cm, że mieszczę się w mniejsze ubrania. Stopniowo ograniczałam jedzenie jeszcze bardziej. Po szkole katowałam się brzuszkami, dochodziło nawet do tego, że robiłam ich 6tys. Przyjęłam zasadę 'spalam dwa razy więcej kalorii, niż zjem' na samych ćwiczeniach, pomijając moje zapotrzebowanie kaloryczne i to, na co zużywam energię w ciągu dnia. Na śniadanie mała kromka razowca z łyżeczką serka wiejskiego i kapką miodu. Brak obiadów. Ciągłe wyrzuty sumienia, czasowe napady. Najgorsze jest to, że to 'wszystko' trwa nadal. Nie potrafię zerwać tej uprzęży z mojej szyi, która powoli zaciska się coraz bardziej. Ostatni tydzień przetrwałam na ok. 150-200kcal dziennie. Na jednej marnej kromce chleba. Dzisiaj w pół godziny zjadłam ponad 1000kcal [3 średnie kromki chleba, 2 plastry pieczonego pasztetu, pasta z łososia, 1 rolmops, 5 kostek czekolady i 20g chałwy=napad] i czuję, że umieram. O mało co nie zemdlałam z przejedzenia. Mam dość. Obecnie ważę ok. 36kg przy 1,70m. W szkole zauważyli, że 'coś jest nie tak', wychowawca wypytywał się mojego ojca, czy nie mam anoreksji. Byłam u lekarza, miałam robione badania krwi, usg jamy brzusznej, itd. Oszukiwałam, że mam okres [nie pojawił się w listopadzie, a 2 miesiące wcześniej znacznie zanikał]. Nie umiem sobie ze sobą poradzić. Cały czas myślę o jedzeniu, o tym, co będę musiała zjeść, że przytyję od głupiej kapusty kiszonej. Nienawidzę siebie za dzisiaj, już widzę się obrośniętą tłuszczem. To przykre, bo mam 17lat, jestem w klasie maturalnej i powinnam cieszyć się z życia, wychodzić ze znajomymi, jeść, co mi się podoba. Zamiast tego umieram z bólu brzucha, najchętniej wyrwałabym sobie żołądek i wyrzuciła lodówkę za okno. Boję się przytyć, boję się trwać w stanie, w którym się znalazłam. Najprościej na świecie nie wiem, co robić...
nie wiesz?

ależ oczywiście, że wiesz. Słuchaj, doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że masz problem. To, że opisałaś swoją historię tutaj najlepiej o tym świadczy.

i dobrze wiesz, co musisz zrobić - zacząć jeść. nie będzie łatwo, oczywiście, że nie. Ale schudniesz jeszcze trochę i czeka Cię szpital. Zawalisz rok, nie zdasz matury, bo najbliższe trzy (lub więcej) miesięcy spędzisz w wariatkowie, karmiona przez pielęgniarki. 36 kg, wyobrażasz to sobie? t r z y d z i e ś c i, TRÓJKA na początku!! mam 165cm, a gdy ważyłam 39kg, wyglądałam jak śmierć. Ty ważysz mniej.

robiłaś badania. morfologię, prawda? a sprawdzałaś poziom hormonów? byłaś u lekarza, piszesz, tak? Co mówił? nie mów, że nie zwrócił uwagi na Twój stan! Konsekwencje zaburzeń odżywiania to nie tylko wygląd kościotrupa. Trafiłam do endokrynologa z organizmem, który sam się trafił, tarczyca ledwo działała, jeszcze trochę, a całkowicie by się 'wyłączyła'. Fajnie, nie? Stan zdrowia tragiczny, mimo wagi nieco wyższej niż Twoja - 41,5/165

Radzę Ci zacząć jeść. jedziesz na 200kcal dziennie, ale trochę silnej woli i dasz radę to zmienić. Po pierwsze DZIŚ porozmawiaj z mamą lub tatą, lub kimś zaufanym o tym, że masz problem, nie wiesz, co robić i potrzebujesz pomocy. Bo nie krzywdzisz tylko siebie, wiesz? myślę, że rodzice nie będą szczęśliwi, gdy ich córka zemdleje na ulicy z wycieńczenia.
Więc porozmawiaj. Nie będzie łatwo, będą łzy, będzie pewnie chęć kontrolowania Ciebie. Ale zrozum, waga, którą osiągnęłaś to nie przelewki, to ZAGROŻENIE ŻYCIA! ŻYCIA, nie zdrowia! jeśli w porę się nie opamiętasz - umrzesz! tu nie chodzi o głupią maturę, o głupie wychodzenie ze znajomymi, ale o życie!! piszesz o radości z niego. Ok, radość przyjdzie, o ile zdąży. Bierz się szybko za naprawianie tego, co zostało z Twojego dotychczasowego życia.

od jutra nie schodź poniżej 1000 kcal. Zaplanuj sobie jadłospis i choćby nie wiem co, trzymaj się go. miałaś siłę się głodzić, więc siłę do jedzenia też znajdziesz. ja znalazłam. przez tydzień zwiększaj te nieszczęsne kalorie tak, żebyś w niedzielę jadła 1500-1600. Od niedzieli nie schodź poniżej tej granicy, ANI SIĘ WAŻ!!!!!!! i od przyszłej niedzieli do niedzieli za 2 tyg. postaraj się dojść do 2500.

jeśli zobaczysz, że na 1000 i wyżej jeszcze chudniesz, masz jeść więcej. słyszysz?

Aha, pewnie teraz masz głupie myśli, żeby po napadzie jutro pokutować. ANI SIĘ WAŻ! ten nieszczęsny napad być może Cię uratował, Ciebie i Twój metabolizm.

I proszę, zrób coś. Bo uwierz, ze za kilka lat jak bedziesz ogladac zdjęcia z okresu, ktory wlasnie przezywasz, bedziesz ryczeć. zobaczysz. Ale teraz walcz o to, żebyś za te kilka lat jeszcze mogla cokolwiek ogladać.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-11-29, 15:52   #71
vana
Raczkowanie
 
Avatar vana
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: your mind.
Wiadomości: 278
GG do vana
Dot.: Z cyklu : moja historia

Tak, byłam u lekarza. Morfologia wyszła zaskakująco dobrze- wydaje mi się, że to dlatego, że w okresie robienia badań nie było ze mną jeszcze tak źle. Wszystko miałam w normie. TSH chyba 1,3. Po wynikach lekarz stwierdził, że 'nie wie, co mi jest' i zrzucił całą winę na 'stres przedmaturalny', stwierdzając, że kiedyś przytyję. Mam się u niego stawić przed świętami w celu zważenia i sprawdzenia, ile kilogramów mi przybyło. W czasie ostatniej wizyty ważyłam 42,5kg, a było to chyba jakiś miesiąc temu...
Może waga w domu źle działa? Tak, kolejna wymówka.

Z rodzicami nie jest łatwo. Ojciec z nami nie mieszka, ale był ze mną u lekarza. Nie wiem, czy dochodzi do niego, że jest źle. Matka straszy mnie szpitalem, wyzywa od psychicznych. Wiem, że to moja wina. Żeby jej udowodnić, że nie jest tak źle, zjadłam to 1000kcal naraz. Od tamtej chwili mi niedobrze. [tak swoją drogą, mogę po tym przytyć?].
Boję się każdej kalorii. Panicznie staram się siebie przekonać, że przecież nie zjadłam tak dużo, że nie przytyję, że będzie dobrze. Najgorsze jest jednak to, że 'dobrze', to pojęcie względne. Szczególnie w tym chorym przypadku.

Iza, dziękuję, że odpisałaś. Czytając Twoje słowa, płakałam przed monitorem. Dziękuję. Mam pytanie: jak Ty zwiększałaś kalorie? Ile jadłaś, mając ED? Zrobiłaś duży skok? I co z tyciem? Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.
__________________
we are the sound.
we do belong.
my life is free now, my life is clear.
walczę!
vana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2008-12-01, 12:38   #72
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez vana Pokaż wiadomość
Tak, byłam u lekarza. Morfologia wyszła zaskakująco dobrze- wydaje mi się, że to dlatego, że w okresie robienia badań nie było ze mną jeszcze tak źle. Wszystko miałam w normie. TSH chyba 1,3. Po wynikach lekarz stwierdził, że 'nie wie, co mi jest' i zrzucił całą winę na 'stres przedmaturalny', stwierdzając, że kiedyś przytyję. Mam się u niego stawić przed świętami w celu zważenia i sprawdzenia, ile kilogramów mi przybyło. W czasie ostatniej wizyty ważyłam 42,5kg, a było to chyba jakiś miesiąc temu...
Może waga w domu źle działa? Tak, kolejna wymówka.

Z rodzicami nie jest łatwo. Ojciec z nami nie mieszka, ale był ze mną u lekarza. Nie wiem, czy dochodzi do niego, że jest źle. Matka straszy mnie szpitalem, wyzywa od psychicznych. Wiem, że to moja wina. Żeby jej udowodnić, że nie jest tak źle, zjadłam to 1000kcal naraz. Od tamtej chwili mi niedobrze. [tak swoją drogą, mogę po tym przytyć?].
Boję się każdej kalorii. Panicznie staram się siebie przekonać, że przecież nie zjadłam tak dużo, że nie przytyję, że będzie dobrze. Najgorsze jest jednak to, że 'dobrze', to pojęcie względne. Szczególnie w tym chorym przypadku.

Iza, dziękuję, że odpisałaś. Czytając Twoje słowa, płakałam przed monitorem. Dziękuję. Mam pytanie: jak Ty zwiększałaś kalorie? Ile jadłaś, mając ED? Zrobiłaś duży skok? I co z tyciem? Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.
bardzo przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, mam nadzieję, że od dnia, w którym pisałaś, już coś zmieniłaś. proszę, powiedz, że tak.

zwiększyłam, zwiększyłam i to znacznie w czasie zaawansowanego ED jadłam ok. 1200 kcal, ale intensywnie ćwiczyłam. Za radą dietetyczki przez pierwszy tydzień jadłam 2500 około, potem z dwa dni 2800, a teraz, od 1,5 miesiąca grubo ponad 3000. I nie tyję szybko, naprawdę. Bodajże 2kg na razie, a i tak nic nie widać. Więc tego nie musisz się bać, zwłaszcza, że masz dużo większą niedowagę i dużo bardziej wyniszczony organizm wydaje mi się, że skoro tak mało ważysz, przez pierwsze tygodnie nie będziesz tyć, bo całe pożywienie będzie przeznaczane na odbudowę komórek zobaczysz, jeszcze będziesz się wkurzać, że już od miesiąca jesz 3000 kcal a waga nie wzrosła nawet o 0,5kg

proszę, nie bój się. Albo się bój, ale mimo to zwiększaj. Daj koniecznie znać, czy coś się zmieniło!!


Cytat:
Matka straszy mnie szpitalem, wyzywa od psychicznych. Wiem, że to moja wina. Żeby jej udowodnić, że nie jest tak źle, zjadłam to 1000kcal naraz. Od tamtej chwili mi niedobrze. [tak swoją drogą, mogę po tym przytyć?].
z tym myśleniem musisz walczyć!! to nie są żarty! nikt nie będzie walczył za Ciebie. NIESTETY nie można od tego przytyć, a Ty przytyć masz. Ale z takim podejściem naprawdę czarno to widzę to DO CIEBIE musi dotrzeć, że balansujesz na cienkiej linie na krawędzi przepaści. I że życie to nie zabawa, z życiem się nie igra. Już jesteś w tragicznym stanie (waga... ), nie doprowadź do tego, by szpital, którym straszy Cię mama był JEDYNYM wyjściem. WALCZ!!!!!!!

__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-29, 16:34   #73
vana
Raczkowanie
 
Avatar vana
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: your mind.
Wiadomości: 278
GG do vana
Dot.: Z cyklu : moja historia

Powracam po jakimś miesiącu. Ogólnie rzecz ujmując- wszystko wywróciło się o 180 stopni
19.12 byłam u lekarza rodzinnego na tzw. kontroli i po stanięciu na wagę, chyba sobie coś uzmysłowiłam. Był to piątek, a w poniedziałek siedziałam już w gabinecie najlepszej endokrynolog w moim mieście. Wbiła mi do głowy, że muszę COŚ ze sobą zrobić. Zresztą swoją przemianę zaczęłam od odpowiedzi Izy, której z całego serca dziękuję Z dnia na dzień zwiększyłam limit kalorii z 300 do 2800, a na dzień obecny spożywam ich ok. 3800 ..i tak już od ponad 2,5tygodnia. Kocham jeść , tzn. zawsze kochałam, ale teraz na nowo odkrywam przyjemność z jedzenia domowych ciast, czekolad i przeróżnych smakołyków, których unikałam przez tak długi czas. Podobno chodzę radosna, bez 'smutku w oczach' i cieszę się życiem i nawet słychać to w moim głosie. Wiem, że czeka mnie długa droga i jeśli nie zbiorę się w sobie, to wszystko może powrócić do tego stanu, w którym znajdowałam się jeszcze miesiąc temu, ale czuję się silniejsza. Czuję, że mogę liczyć na rodzinę, która mimo tego, że się rozpadła, chce mi pomóc.. i nie chodzi tu tylko o pyszne obiadki u babci czy wypieki mamy Chyba najgorszym momentem będzie zmierzenie się z przybywającymi kilogramami i centymetrami, ale muszę dać radę. Jeśli miałam siłę chudnąć, to muszę mieć też siłę przytyć.
14.01 czeka mnie pierwsza wizyta w poradni dla młodzieży, skierowanej na leczenie zaburzeń odżywiania. Coś mi się wydaje, że im bliżej do moich urodzin, tym wszystko jest lepsze i wydaje się być łatwiejsze. Chyba sama zrobię sobie prezent. Drugi, który chciałabym dostać, to okres no ale wiadomo, że na to też potrzeba czasu.

Napiszcie, co tam u was. Iza, jak tam droga do przytycia? Dziękuję z całego serca jeszcze raz
__________________
we are the sound.
we do belong.
my life is free now, my life is clear.
walczę!
vana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-29, 17:38   #74
Pancza
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 1 100
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez vana Pokaż wiadomość
Powracam po jakimś miesiącu. Ogólnie rzecz ujmując- wszystko wywróciło się o 180 stopni
19.12 byłam u lekarza rodzinnego na tzw. kontroli i po stanięciu na wagę, chyba sobie coś uzmysłowiłam. Był to piątek, a w poniedziałek siedziałam już w gabinecie najlepszej endokrynolog w moim mieście. Wbiła mi do głowy, że muszę COŚ ze sobą zrobić. Zresztą swoją przemianę zaczęłam od odpowiedzi Izy, której z całego serca dziękuję Z dnia na dzień zwiększyłam limit kalorii z 300 do 2800, a na dzień obecny spożywam ich ok. 3800 ..i tak już od ponad 2,5tygodnia. Kocham jeść , tzn. zawsze kochałam, ale teraz na nowo odkrywam przyjemność z jedzenia domowych ciast, czekolad i przeróżnych smakołyków, których unikałam przez tak długi czas. Podobno chodzę radosna, bez 'smutku w oczach' i cieszę się życiem i nawet słychać to w moim głosie. Wiem, że czeka mnie długa droga i jeśli nie zbiorę się w sobie, to wszystko może powrócić do tego stanu, w którym znajdowałam się jeszcze miesiąc temu, ale czuję się silniejsza. Czuję, że mogę liczyć na rodzinę, która mimo tego, że się rozpadła, chce mi pomóc.. i nie chodzi tu tylko o pyszne obiadki u babci czy wypieki mamy Chyba najgorszym momentem będzie zmierzenie się z przybywającymi kilogramami i centymetrami, ale muszę dać radę. Jeśli miałam siłę chudnąć, to muszę mieć też siłę przytyć.
14.01 czeka mnie pierwsza wizyta w poradni dla młodzieży, skierowanej na leczenie zaburzeń odżywiania. Coś mi się wydaje, że im bliżej do moich urodzin, tym wszystko jest lepsze i wydaje się być łatwiejsze. Chyba sama zrobię sobie prezent. Drugi, który chciałabym dostać, to okres no ale wiadomo, że na to też potrzeba czasu.

Napiszcie, co tam u was. Iza, jak tam droga do przytycia? Dziękuję z całego serca jeszcze raz
Gratuluje ! Oby więcej takich wpisów ! Trzymaj tak dalej !
__________________
nauczyłam się, że to nie grzech mówić prawdę,
nawet jeśli
siebie przedstawia się wtedy w samych superlatywach
Pancza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-29, 20:14   #75
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez vana Pokaż wiadomość
Powracam po jakimś miesiącu. Ogólnie rzecz ujmując- wszystko wywróciło się o 180 stopni
19.12 byłam u lekarza rodzinnego na tzw. kontroli i po stanięciu na wagę, chyba sobie coś uzmysłowiłam. Był to piątek, a w poniedziałek siedziałam już w gabinecie najlepszej endokrynolog w moim mieście. Wbiła mi do głowy, że muszę COŚ ze sobą zrobić. Zresztą swoją przemianę zaczęłam od odpowiedzi Izy, której z całego serca dziękuję Z dnia na dzień zwiększyłam limit kalorii z 300 do 2800, a na dzień obecny spożywam ich ok. 3800 ..i tak już od ponad 2,5tygodnia. Kocham jeść , tzn. zawsze kochałam, ale teraz na nowo odkrywam przyjemność z jedzenia domowych ciast, czekolad i przeróżnych smakołyków, których unikałam przez tak długi czas. Podobno chodzę radosna, bez 'smutku w oczach' i cieszę się życiem i nawet słychać to w moim głosie. Wiem, że czeka mnie długa droga i jeśli nie zbiorę się w sobie, to wszystko może powrócić do tego stanu, w którym znajdowałam się jeszcze miesiąc temu, ale czuję się silniejsza. Czuję, że mogę liczyć na rodzinę, która mimo tego, że się rozpadła, chce mi pomóc.. i nie chodzi tu tylko o pyszne obiadki u babci czy wypieki mamy Chyba najgorszym momentem będzie zmierzenie się z przybywającymi kilogramami i centymetrami, ale muszę dać radę. Jeśli miałam siłę chudnąć, to muszę mieć też siłę przytyć.
14.01 czeka mnie pierwsza wizyta w poradni dla młodzieży, skierowanej na leczenie zaburzeń odżywiania. Coś mi się wydaje, że im bliżej do moich urodzin, tym wszystko jest lepsze i wydaje się być łatwiejsze. Chyba sama zrobię sobie prezent. Drugi, który chciałabym dostać, to okres no ale wiadomo, że na to też potrzeba czasu.

Napiszcie, co tam u was. Iza, jak tam droga do przytycia? Dziękuję z całego serca jeszcze raz
: jupi::j upi::ju pi::jup i:

suuuuuuuuuuuper:cmo k:

masz świętą rację we wszystkim, co piszesz! gratuluję Ci siły i nie masz mi za co dziękować, to TY zaczęłaś jeść, to TY jesteś silna

oczywiście, kryzysy będą niestety, ale skoro masz wsparcie w rodzinie, rozpoczniesz terapię, na pewno pokonasz anoreksjęa waga już troszkę wzrosła? pewnie wyglądasz już "zdrowiej" na twarzy, częściej się uśmiechasz ... super! tak się cieszę!

co do mojego P - ciągle do przodu i też czekam na okres...
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-12-30, 13:09   #76
vana
Raczkowanie
 
Avatar vana
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: your mind.
Wiadomości: 278
GG do vana
Dot.: Z cyklu : moja historia


waga wzrosła ok. 2kg- nie jestem w stanie podać dokładnie, bo w domu (chyba na całe szczęście) nie mam dokładnej wagi elektronicznej. Nie wiem, czy to duży wzrost, ale i tak chyba nie jest źle po takim skoku kalorii... szczególnie, że panicznie się bałam spowolnionego metabolizmu po wielomiesięcznych głodówkach. No ale chyba nie jest tak źle Jak to powiedziała moja endokrynolog- mam sobie dogadzać- i muszę przyznać, że nie zamierzam robić inaczej
Iza, bierzesz hormony? Jeśli tak, to jak długo? I od kiedy walczysz z anoreksją?
Dużo przytyłaś od początku? Chodzisz na terapię? Mam nadzieję, że wszystko jest na dobrej drodze I przepraszam za taki natłok pytań...
__________________
we are the sound.
we do belong.
my life is free now, my life is clear.
walczę!
vana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-29, 21:24   #77
Anershja
Raczkowanie
 
Avatar Anershja
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 48
Dot.: Z cyklu : moja historia

witam,
wiele z was mnie zna ale pod innym nickiem.
załozyłam nowe konto.po prostu
nie bede opisywała swojej historii szczegołowo.
na bulimie cierpiałam 7 lat.wystarczy.
chce wam tylko powiedziec ze da sie wyjsc...dziwi mnie tylko podejscie niektorych z was.z jednej strony piszecie ze chcecie wyjsc a z drugiej zaprzeczacie same sobie...znam to.i to jest dowod na to ze wcale nie chcecie wyjsc.

trzymam za was kciuki bo wiem jakie to ciezkie.
pamietajcie ze najpierw trzeba wyleczyc ducha a pozniej zajac sie objawami a nie na odwrot!
Anershja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-30, 20:52   #78
annetje
Przyczajenie
 
Avatar annetje
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Kielce ;*
Wiadomości: 15
GG do annetje
Dot.: Z cyklu : moja historia

Odchudzanie - trudna sprawa
Wyszczuplanie - łatwiejsza sprawa
Ujędrnianie - Yhmyh?
__________________
Marzenia się spełniają
Chcieć to potrafić!
annetje jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-06, 16:16   #79
aoii
Rozeznanie
 
Avatar aoii
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 594
Dot.: Z cyklu : moja historia

Wiatm,

chciałam napisać, jak było ze mną.
wszystko zaczęło sie w sierpniu 2007roku. nigdy nie byłam osobą szczególnie otwarta jeśli chodzi o wyrażanie uczuć czy okazywanie emocji i to była jedna z rzeczy, która mnie zgubiła. Może gdybym wtedy wypłakała wszystko komuś, komu ufam, a kto jeszcze wtedy ufał mi bez końca, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. ale nie zrobiłam tego.
waga zawsze wahała sie w granicach 50/49kg chociaż zawsze miałam kompeks na pkt grubych ud. mijałam grubsze o niebo dziewczyny w minówkach z wylewającym sie sadłem i brzuchem na wierzchu i nie potrafiłam pojąć dlaczego ja przymierzając w sklepie dżisową spódnice, wcale nie uważając sie wtedy za balerona nie potrafiłam patrzeć na swoje gołe wielkie nogi. świadczy to tylko o tym że zboczenie na pkt swojego wyglądu miałam już troche wcześniej niż przed samym odchudzaniem.
ale wracając do sierpnia i mojego depresyjnego stanu siedzenia w domu, czułam sie po prostu źle ( nie będe wypisywać listy rzeczy które sie na to złożyły bo to bez sensu ) ale można
i wtedy to trafiłam na strony proana ><. oczywiście zakochałam sie w szczupłych udach i (co mnie do tej pory razi na tych wszystkich anowatych fotkach) szeroki uśmiech. i tak doszłam do najgłupszego wniosku w swoim życiu. jak będe miała chude nogi, to będe bardziej pewna siebie, stane sie duszą towarzystwa, ludzie mnie polubią i będe szczęśliwa. (nie komentujcie tego fragmentu. wiem że to głupie. )
zaczęłam pić duzo wody, ograniczyłam tłuszcze, nie jadłam kolacji. i tak zaczełam się wciągać. a wiadomo jak to idzie lawinowo.
początkowo, jak zapewne u każdej wszystko było niesamowicie kolorowe. do czasu. pod koniec października 2007 przy 46kg i po 2 dniach okres nagle się skończył. czy mnie to nie zaniepokoiło? jasne, że tak. ale co sie wtedy mówi? : zacznę jeść to wszystko wróci do normy. na pewno od razu przytyje przynajmniej kilo a teraz mogę schudnąć do 45,5.
na początku grudnia (ok43,5) zemdlałam. rozbiłam warge i trzeba było szyć. na izbie przyjęć, lekarz zrobił mi ekg. niby wszystko wyszło dobrze, ale jak zobaczył mój mostek to od razu zauważyłam większe zainteresowanie moją wagą, niż tym że zaraz trzeba będzie mnie szyć. doktor porozmawiał z mamą. była przerażona. najbardziej w tym wszystkim boli to, że ona mi ufała. i wierzyła, że nie przestadze i nie zrobie sobie krzywdy. myślała, że jestem odpowiedzialna.
oczywiście zaczęło sie odgrażanie. " teraz będziemy cie pilnować, zaczniesz jeśc wszystko i jeszcze więcej ".. kazali. ale na początku ze szwami na ustach ciężko było im wepchnąć mi w twarz cokolwiek, a ja oczywiście twardo utrzymywałam,że utrata przytomności to zwykłe "omdlenie ortostatyczne" jak napisał lekarz. później na przemian krzyki i wmuszanie. miałam straszne stany lękowe. chowałam się pod biurko, zamykałam oczy zatykałam uszy i płakałam, chciałam zniknąć, zeby zapomnieli o mnie, żeby nie kazali jeść obiadu.
w lutym, w ferie doszłam do 40kg. mimo reżimu jaki był w domu.
ale coś zaczynało sie zmieniać. zaczynałam czuć smaki. spowrotem. "a skoro i tak będe zaraz musiała zjeść obiad to przeciez moge wcześniej zjeść castko prawda? uwielbiałam przeciez ciastka.. 1..2.3.. troche paluszków, troche musli, orzeszki, jeszcze jedno ciastko, jeszcze orzeszki. za dużo. ide rzygać. tylko raz. przeciez to już więcej sie nie powtórzy" w marcu zaczęła sie ta przygoda z toaletą. wracałam ze szkoły biegiem do domu w nadzieji, że nikogo tam nie będzie. będe mogła sie nażreć i wyrzygać, a potem znowu i znowu. a potem siąść i płakac nad swoją głupotą. obiecać sobie, że to ostatni raz.
mama zapisała mnie do psychiatry, nie wiedziała oczywiście, że wymiotuje ani ile naprawde waże. dostałam leki. nic nie dawały, ale łykałam. i nie przestałam wymiotować.
dopiero w czerwcu. znalazłam na intenecie leni obóz dla osób z zabużeniami jedzenia. chciałam tam pojechać. wiedziałam, że jest źle, za każdym raziem kiedy lądowałam nad kiblem z palcami w ustach.
żeby dostac sie na ten obóz musiałam przytyć z 43 do 47kg taki był warunek przyjęcia bo był to obóz kondycyjny, w szpitalu psychiatrycznym. nie do końca udało mi sie go spełnić, ale przyjęli mnie.
ciężko było mi tyle przytyć (i to w 2 tygodnie!), i waga w pierwszym tyg pobytu szybko spadła. obóz trwał miesiąc ale czułam sie tam swietnie (wiem, że to głupie, to w końcu psychiatryk XD), mimo że było trudno na terapiach i innych zajęciach to w grupie tyło sie łatwiej. oprócz 5 posiłków dostawałam nutri drinka do 2 śniadania, do podwieczorku batonika i znowu nutri drinka o 21. wypuścili mnie stamtąd wolną od psychotropów, z wynikami krwi moczu w normie i BMI 16,5 (ponad 47kg) . z zaznaczeniem. że kiedy waga spadnie poniżej 45kg mam iść do kliniki do Krakowa. (a przecież hospitalizacja jest poniżej 15bmi czyli poniżej 43kg więc nie bardzo się tym przejełam)
w domu, przez 2 miesiąc wakacji utrzymywałam wage. słyszałam, że wyglądam ładniej, mogłam ubrać na rozpoczęcie sukienke na ramiączkach i nikt nie patrzył z przerażeniem na moje kości. ale nie trwało to długo. mimo że chodziłam do psychologa waga spadła. teraz mam 44. umówiłam sie z psycholohgiem, że w tą środe, co będzie ma być 45. miałam na to 2 tygonie. i nie uda mi sie to ><

i tak trwam. w czarnej, za przeproszeniem dupie, do tego czasu. w tym roku matura. chce jeść więcej. ale dalej sie boje. zniknęło gdzieś to wsparcie, ta pewność, że robie dobrze jedząc. a co najgorsze znowu sie wstydze jeść przy kimś. nie wiem dlaczego. wstydze się przed sobą? rodzicami? wolałabym jeść w ukryciu i tak jeść mogę wszystko, ale to kojarzy mi sie z tym co było kiedyś. bo zaraz pomyśle, że to za dużo. że przesadzam. a jutro mija dokładnie 7 miesięcy od ostatniego wymiotowania nie chce do tego wracać. tracić tego czasu.
dlatego boje sie. mimo, że chciałabym jeść tyle, co te dzielne dziewczyny na Pe )

strasznie tego dużo, ale dziękuje. jeżeli ktoś zada sobie trud i przeczyta tą chaotyczną wypowiedź XD
aoii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-02-06, 22:31   #80
Lavatia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 245
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez aoii Pokaż wiadomość
Wiatm,

chciałam napisać, jak było ze mną.
wszystko zaczęło sie w sierpniu 2007roku. nigdy nie byłam osobą szczególnie otwarta jeśli chodzi o wyrażanie uczuć czy okazywanie emocji i to była jedna z rzeczy, która mnie zgubiła. Może gdybym wtedy wypłakała wszystko komuś, komu ufam, a kto jeszcze wtedy ufał mi bez końca, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. ale nie zrobiłam tego.
waga zawsze wahała sie w granicach 50/49kg chociaż zawsze miałam kompeks na pkt grubych ud. mijałam grubsze o niebo dziewczyny w minówkach z wylewającym sie sadłem i brzuchem na wierzchu i nie potrafiłam pojąć dlaczego ja przymierzając w sklepie dżisową spódnice, wcale nie uważając sie wtedy za balerona nie potrafiłam patrzeć na swoje gołe wielkie nogi. świadczy to tylko o tym że zboczenie na pkt swojego wyglądu miałam już troche wcześniej niż przed samym odchudzaniem.
ale wracając do sierpnia i mojego depresyjnego stanu siedzenia w domu, czułam sie po prostu źle ( nie będe wypisywać listy rzeczy które sie na to złożyły bo to bez sensu ) ale można
i wtedy to trafiłam na strony proana ><. oczywiście zakochałam sie w szczupłych udach i (co mnie do tej pory razi na tych wszystkich anowatych fotkach) szeroki uśmiech. i tak doszłam do najgłupszego wniosku w swoim życiu. jak będe miała chude nogi, to będe bardziej pewna siebie, stane sie duszą towarzystwa, ludzie mnie polubią i będe szczęśliwa. (nie komentujcie tego fragmentu. wiem że to głupie. )
zaczęłam pić duzo wody, ograniczyłam tłuszcze, nie jadłam kolacji. i tak zaczełam się wciągać. a wiadomo jak to idzie lawinowo.
początkowo, jak zapewne u każdej wszystko było niesamowicie kolorowe. do czasu. pod koniec października 2007 przy 46kg i po 2 dniach okres nagle się skończył. czy mnie to nie zaniepokoiło? jasne, że tak. ale co sie wtedy mówi? : zacznę jeść to wszystko wróci do normy. na pewno od razu przytyje przynajmniej kilo a teraz mogę schudnąć do 45,5.
na początku grudnia (ok43,5) zemdlałam. rozbiłam warge i trzeba było szyć. na izbie przyjęć, lekarz zrobił mi ekg. niby wszystko wyszło dobrze, ale jak zobaczył mój mostek to od razu zauważyłam większe zainteresowanie moją wagą, niż tym że zaraz trzeba będzie mnie szyć. doktor porozmawiał z mamą. była przerażona. najbardziej w tym wszystkim boli to, że ona mi ufała. i wierzyła, że nie przestadze i nie zrobie sobie krzywdy. myślała, że jestem odpowiedzialna.
oczywiście zaczęło sie odgrażanie. " teraz będziemy cie pilnować, zaczniesz jeśc wszystko i jeszcze więcej ".. kazali. ale na początku ze szwami na ustach ciężko było im wepchnąć mi w twarz cokolwiek, a ja oczywiście twardo utrzymywałam,że utrata przytomności to zwykłe "omdlenie ortostatyczne" jak napisał lekarz. później na przemian krzyki i wmuszanie. miałam straszne stany lękowe. chowałam się pod biurko, zamykałam oczy zatykałam uszy i płakałam, chciałam zniknąć, zeby zapomnieli o mnie, żeby nie kazali jeść obiadu.
w lutym, w ferie doszłam do 40kg. mimo reżimu jaki był w domu.
ale coś zaczynało sie zmieniać. zaczynałam czuć smaki. spowrotem. "a skoro i tak będe zaraz musiała zjeść obiad to przeciez moge wcześniej zjeść castko prawda? uwielbiałam przeciez ciastka.. 1..2.3.. troche paluszków, troche musli, orzeszki, jeszcze jedno ciastko, jeszcze orzeszki. za dużo. ide rzygać. tylko raz. przeciez to już więcej sie nie powtórzy" w marcu zaczęła sie ta przygoda z toaletą. wracałam ze szkoły biegiem do domu w nadzieji, że nikogo tam nie będzie. będe mogła sie nażreć i wyrzygać, a potem znowu i znowu. a potem siąść i płakac nad swoją głupotą. obiecać sobie, że to ostatni raz.
mama zapisała mnie do psychiatry, nie wiedziała oczywiście, że wymiotuje ani ile naprawde waże. dostałam leki. nic nie dawały, ale łykałam. i nie przestałam wymiotować.
dopiero w czerwcu. znalazłam na intenecie leni obóz dla osób z zabużeniami jedzenia. chciałam tam pojechać. wiedziałam, że jest źle, za każdym raziem kiedy lądowałam nad kiblem z palcami w ustach.
żeby dostac sie na ten obóz musiałam przytyć z 43 do 47kg taki był warunek przyjęcia bo był to obóz kondycyjny, w szpitalu psychiatrycznym. nie do końca udało mi sie go spełnić, ale przyjęli mnie.
ciężko było mi tyle przytyć (i to w 2 tygodnie!), i waga w pierwszym tyg pobytu szybko spadła. obóz trwał miesiąc ale czułam sie tam swietnie (wiem, że to głupie, to w końcu psychiatryk XD), mimo że było trudno na terapiach i innych zajęciach to w grupie tyło sie łatwiej. oprócz 5 posiłków dostawałam nutri drinka do 2 śniadania, do podwieczorku batonika i znowu nutri drinka o 21. wypuścili mnie stamtąd wolną od psychotropów, z wynikami krwi moczu w normie i BMI 16,5 (ponad 47kg) . z zaznaczeniem. że kiedy waga spadnie poniżej 45kg mam iść do kliniki do Krakowa. (a przecież hospitalizacja jest poniżej 15bmi czyli poniżej 43kg więc nie bardzo się tym przejełam)
w domu, przez 2 miesiąc wakacji utrzymywałam wage. słyszałam, że wyglądam ładniej, mogłam ubrać na rozpoczęcie sukienke na ramiączkach i nikt nie patrzył z przerażeniem na moje kości. ale nie trwało to długo. mimo że chodziłam do psychologa waga spadła. teraz mam 44. umówiłam sie z psycholohgiem, że w tą środe, co będzie ma być 45. miałam na to 2 tygonie. i nie uda mi sie to ><

i tak trwam. w czarnej, za przeproszeniem dupie, do tego czasu. w tym roku matura. chce jeść więcej. ale dalej sie boje. zniknęło gdzieś to wsparcie, ta pewność, że robie dobrze jedząc. a co najgorsze znowu sie wstydze jeść przy kimś. nie wiem dlaczego. wstydze się przed sobą? rodzicami? wolałabym jeść w ukryciu i tak jeść mogę wszystko, ale to kojarzy mi sie z tym co było kiedyś. bo zaraz pomyśle, że to za dużo. że przesadzam. a jutro mija dokładnie 7 miesięcy od ostatniego wymiotowania nie chce do tego wracać. tracić tego czasu.
dlatego boje sie. mimo, że chciałabym jeść tyle, co te dzielne dziewczyny na Pe )

strasznie tego dużo, ale dziękuje. jeżeli ktoś zada sobie trud i przeczyta tą chaotyczną wypowiedź XD

ja przeczytałam Waga o której mówisz - 43,45,47 - to dla mnie jakiś koszmar.. Sama ważę 65 i teraz jestem na etapie intensywnego odchudzania do liceum.. Mam nadzieje, że odchudzam się rozważnie, ale widzę, że już zaczynają się zaburzenia.. Na pewno nie jem 1000 kalorii i coraz częściej chce iść do kibla się wyrzygać ;/ Wiem, że to głupie ale tak jest..

Ale do rzeczy ;d Powinnaś z dumą chodzić do pizzeri i pubów, gdzie wysokokaloryczne żarcie w niczym Ci nie przeszkodzi, a pomoże.. Popatrz na prawdziwe kobiety, których krągłości są uwielbiane przez setki mężczyzn.. Minął mi już etap patrzenia na modelki ;/ Ale jeszcze pół roku temu to one były moim celem.. Chce mieć kobiece krągłości, lecz w normie.. Tak więc i Ty stań przed lustrem, popatrz i powiedz sobie jestem piękna albo "za szczupła" i usiądź z rodzicami przy sytym obiedzie
Lavatia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-07, 07:28   #81
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez Lavatia Pokaż wiadomość
ja przeczytałam Waga o której mówisz - 43,45,47 - to dla mnie jakiś koszmar.. Sama ważę 65 i teraz jestem na etapie intensywnego odchudzania do liceum.. Mam nadzieje, że odchudzam się rozważnie, ale widzę, że już zaczynają się zaburzenia.. Na pewno nie jem 1000 kalorii i coraz częściej chce iść do kibla się wyrzygać ;/ Wiem, że to głupie ale tak jest..

Ale do rzeczy ;d Powinnaś z dumą chodzić do pizzeri i pubów, gdzie wysokokaloryczne żarcie w niczym Ci nie przeszkodzi, a pomoże.. Popatrz na prawdziwe kobiety, których krągłości są uwielbiane przez setki mężczyzn.. Minął mi już etap patrzenia na modelki ;/ Ale jeszcze pół roku temu to one były moim celem.. Chce mieć kobiece krągłości, lecz w normie.. Tak więc i Ty stań przed lustrem, popatrz i powiedz sobie jestem piękna albo "za szczupła" i usiądź z rodzicami przy sytym obiedzie
co to? jakieś antytezy?

a jeśli chodzi o formy leczenia zaburzeń odżywiania, to jedyną jest psycholog.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-07, 18:55   #82
aoii
Rozeznanie
 
Avatar aoii
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 594
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez Lavatia Pokaż wiadomość
ja przeczytałam Waga o której mówisz - 43,45,47 - to dla mnie jakiś koszmar.. Sama ważę 65 i teraz jestem na etapie intensywnego odchudzania do liceum.. Mam nadzieje, że odchudzam się rozważnie, ale widzę, że już zaczynają się zaburzenia.. Na pewno nie jem 1000 kalorii i coraz częściej chce iść do kibla się wyrzygać ;/ Wiem, że to głupie ale tak jest..

Ale do rzeczy ;d Powinnaś z dumą chodzić do pizzeri i pubów, gdzie wysokokaloryczne żarcie w niczym Ci nie przeszkodzi, a pomoże.. Popatrz na prawdziwe kobiety, których krągłości są uwielbiane przez setki mężczyzn.. Minął mi już etap patrzenia na modelki ;/ Ale jeszcze pół roku temu to one były moim celem.. Chce mieć kobiece krągłości, lecz w normie.. Tak więc i Ty stań przed lustrem, popatrz i powiedz sobie jestem piękna albo "za szczupła" i usiądź z rodzicami przy sytym obiedzie
na Twoim miejscu posiłabym kogoś o kontrole. zarówno tego co jesz i ile jesz. żeby nie przegiąć ani w jedną ani w drugą strone. ale to Twój wybór, a moje złote rady nie zawsze są złote ;p wiem tylko że granica jest cholernie cieniutka i jednego kroku za dalego można długo żałować.

a to, że powinnam wcinać bez obaw zdaje sobie sprawę. ale strach niestety jest. .__.

dzięki za odpowiedź!
aoii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-07, 19:32   #83
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez aoii Pokaż wiadomość
na Twoim miejscu posiłabym kogoś o kontrole. zarówno tego co jesz i ile jesz. żeby nie przegiąć ani w jedną ani w drugą strone. ale to Twój wybór, a moje złote rady nie zawsze są złote ;p wiem tylko że granica jest cholernie cieniutka i jednego kroku za dalego można długo żałować.

a to, że powinnam wcinać bez obaw zdaje sobie sprawę. ale strach niestety jest. .__.

dzięki za odpowiedź!
nie tędy droga...
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-08, 10:15   #84
aoii
Rozeznanie
 
Avatar aoii
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 594
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
nie tędy droga...

dlaczego tak myślisz?
nie wiem. wydaje mi się, że nie zaczęłabym lądować nad kiblem, gdyby np rodzice zamiast cieszyć sie że jedzenie znika, zaczęli zastanawiać sie gdzie ono ląduje.
ale możliwe że sie myle. w końcu napisałam, że moje rady nie zawsze są złote
aoii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-08, 11:20   #85
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

zmusisz dziewczynę chorą na anoreksję do jedzenia? nie, zaraz znajdzie sposób, żeby się tego żarcia pozbyć, poza tym może zacząć nienawidzić i Ciebie, i posiłków przez ciągły przymus i kontrolę. Wyobrażasz sobie, że chcesz wziąć cukierka a twoja mama nie pozwala, bo np. uważa, że będziesz mieć po nim napad ? to doprowadza do szału a poza tym chore nie są dziećmi, żeby rodzice musieli z nimi rozprawiać o jedzeniu i je karmić. mówię tu oczywiście o sytuacji, w której nie jest zagrożone życie.

chora musi przekonać się do jedzenia sama, a z psychologiem rozwiązywać problemy, które sprawiły że uciekła właśnie w chorobę. Jeżeli je odkryje i stopniowo zacznie uczyć się eliminowac je w inny sposob (nie przez ucieczke i chowanie sie za objawami), objawy czyli niejedzenie, wymioty, obsesja na pukncie wagi powoli znikną.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-08, 14:58   #86
aoii
Rozeznanie
 
Avatar aoii
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 594
Dot.: Z cyklu : moja historia

przepraszam, ale ja NIKOGO do NICZEGO nie zmuszam. poza tym nie doczytałam sie w żadnej wiadomości Lavatii że jest chora. zaczęła sie odchudzać i widzi u siebie pewne objawy ed. uważam poprostu, że dorosły rodzic/opiekun powinien mieć na uwadze diete dziewczyny, która jak łatwo z posta wywnioskować nie skończyła jeszcze gimnazjum.
a jeśli nie uważa, że ma potrzebę rozmowy z psychologiem, to też do tego psychologa nie pójdzie.

i nie chodzi tu o jednego cukierka. tylko o ich paczkę.
pozdrawiam.
aoii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-08, 20:47   #87
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez aoii Pokaż wiadomość
przepraszam, ale ja NIKOGO do NICZEGO nie zmuszam. poza tym nie doczytałam sie w żadnej wiadomości Lavatii że jest chora. zaczęła sie odchudzać i widzi u siebie pewne objawy ed. uważam poprostu, że dorosły rodzic/opiekun powinien mieć na uwadze diete dziewczyny, która jak łatwo z posta wywnioskować nie skończyła jeszcze gimnazjum.
a jeśli nie uważa, że ma potrzebę rozmowy z psychologiem, to też do tego psychologa nie pójdzie.

i nie chodzi tu o jednego cukierka. tylko o ich paczkę.
pozdrawiam.
no nie. do niczego jej nie zmusisz. jej życie jej decyzje i jej odpowiedzialnosc za nie...

brutalna prawda.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-09, 12:51   #88
redheart
Raczkowanie
 
Avatar redheart
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 101
Dot.: Z cyklu : moja historia

U mnie nawrot, wczoraj pierwszy raz zwymiotowalam, dzisiaj jeszcze nic nie jadlam, nie daje rady z tym wszystkim Chcialabym jesc normalnie, ale konczy sie obzeraniem i od razu + 3 kg w ciagu miesiaca. Stracilam nadzieje na cokolwiek. W piatek gadalam z psycholog to mi zasugerowala, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy po prostu lubia jesc i sa łakomczuchami. Okropnie sie po tym czuje :/

Edytowane przez redheart
Czas edycji: 2009-02-09 o 12:52
redheart jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-09, 15:51   #89
mongan75
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Wawa
Wiadomości: 447
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez redheart Pokaż wiadomość
U mnie nawrot, wczoraj pierwszy raz zwymiotowalam, dzisiaj jeszcze nic nie jadlam, nie daje rady z tym wszystkim Chcialabym jesc normalnie, ale konczy sie obzeraniem i od razu + 3 kg w ciagu miesiaca. Stracilam nadzieje na cokolwiek. W piatek gadalam z psycholog to mi zasugerowala, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy po prostu lubia jesc i sa łakomczuchami. Okropnie sie po tym czuje :/
i wg Twojej psycholog, Ty niby do nich należysz? przeciez Twoj problem = bulimia = problem z zaakceptowaneim siebie i bla bla... sama wiesz najlepiej co jeszcze.
__________________
fucking eating disorders
mongan75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-02-09, 17:17   #90
Lavatia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 245
Dot.: Z cyklu : moja historia

Cytat:
Napisane przez redheart Pokaż wiadomość
U mnie nawrot, wczoraj pierwszy raz zwymiotowalam, dzisiaj jeszcze nic nie jadlam, nie daje rady z tym wszystkim Chcialabym jesc normalnie, ale konczy sie obzeraniem i od razu + 3 kg w ciagu miesiaca. Stracilam nadzieje na cokolwiek. W piatek gadalam z psycholog to mi zasugerowala, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy po prostu lubia jesc i sa łakomczuchami. Okropnie sie po tym czuje :/

po prostu niektórzy psychologowie to nie ludzie ;/ bulimia to choroba - stan w którym psycholog powinien namawiać do normalnego, racjonalnego odżywiania a nie mówić takie rzeczy ;/ Brak słów po prostu..

A co do tego czy jestem chora - jeszcze nie.. I póki co daleko mi do tego, ale mówię tylko, że widzę u siebie problemy z odżywianiem, ale próbuje im zaradzać.. Także nie jest najgorzej
Lavatia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2022-08-29 11:45:28


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:35.