Nudzi mi się w pracy ;/

[bujdanaresorach]

Napisane przez zarumieniona

Dzięki dziewczyny za wszystkie pomysły
Mam fajna szefową,już jak byłam na rozmowie o prace powiedziała mi,że za dużo się nie napracuję,więc jeśli się uczę to będę miała dużo czasu na naukę ( ale już się nie uczę )

Tablet super sprawa,muszę napisać list do Mikołaja ale wtedy internet mam darmowy ? czy jak to funkcjonuje ?

Ja teraz chcę zmienić pracę i taka, którą masz byłaby zbawieniem

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez drabineczka

Zazdroszczę że możesz siedzieć jak się nudzisz... właśnie, jakiś tani tablet albo czytnik ebooków...

zazdroszcze, ze moze siedziec. jak jestem na praktykach to nie ma kiedy usiasc czy nawet sie wysikac.

Napisane przez lilka_vanilka

mam nauczkę na całe życie Niestety dosyć często słyszę o zwolnieniach z tego powodu. Koleżanka miała gorzej - miała najlepsze wyniki w pracy i miała spore szanse na awans, czego przestraszył się kierownik. Zeby go nie wygryzła z fotela sfałszował chyba jej sprawozdanie czy inną świnie podłożył i została zwolniona..

a zglosila to gdzies? do sadu pracy np.?

[damngirl90]

Napisane przez Madaaa

---------- Dopisano o 12:40 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------


Wspólczuje....ale skoro prcodawca taki jest to tylko zyczyc mu, zeby sam kiedys stanal w sklepie jako sprzedawca.

No niestety moja pracodawczyni to kobieta biznesu. W branży siedziała kilkanaście ładnych lat, oczywiście nigdy nie stała za kasą, baa nawet jej obsłużyć nie umiała. Przychodziła tylko po kase, dzowniła co 30 min jaki utarg. Oczywiście też :podglądała: nas zaa filaru np jak pracujemy:d wysyłała kogoś z rodziny jako tajemniczy klient hahahaha normalnie żyć nie umierać. To moja była pierwsza praca i najgorsza...

[201607050913]

Napisane przez bybella

jak ja pracowałam w sklepie to nie wolno było usiąść tylko ciągle tzreba było chociaz udawać że sie cos robi, ustawiać, wycierać półki

Też tak kiedyś miałam, jak pracowałam w sklepie, potem w callcenter firmy, do której był jeden telefon na godzinę... Ale książka nawet najmniejsza by nie przeszła, teraz mam pracę w której zasuwam strasznie i nie mam czasu myśleć o niczym innym ale i tak stwierdzam, że bardziej niż praca męczy udawanie, że się pracuje. Masakra. W sklepie tarłam 10 razy tą samą półkę, bo były kamery, w callcenter przerzucałam bazę klientów sto razy robiąc kliki myszką, do dzisiaj pamiętam nazwiska i adresy całe, a było to dawno

[bujdanaresorach]

Mój kolega pracuje w sklepie z cygarami i chyba łatwo się domyślić, że nawałnicy klientów nie ma. Na większość kół i egzaminów uczył się w pracy, a gdy nie musiał skupić się na nauce to oglądał filmy, słuchał muzyki, albo wychodził kiedy miał ochotę i robił rundkę po sklepach. Pamiętam jaki był niezadowolony, gdy szef miał w planach założenie kamery centralnie nad głową kolegi, żeby mieć wgląd co robi jego pracownik w oczekiwaniu na klientów

[201607050913]

Moja mama jest taką szefową i milion razy jej tłumaczę, że oni i tak muszą udawać, że pracują, ale ona nie znosi w ludziach bezczynności ani robienia prywaty, już tak ma.

[amg88]

ja jak pracowałam to szefowa pozwalała bez problemu czytać książki czy cokolwiek innego robić, teraz w innej pracy-dorywczej też nie mam czasu nawet nie ma kiedy usiąść chociażby na sekundę

[shiva25]

Ja jak zaczynałam pracę - swoja pierwszą doświadczona starsza babeczka która mnie wprowadzała nauczyła mnie jednego Codziennie rano , zaraz po wejściu i rozebraniu sie wyciągała mi ze 3 grubachne segregatory , kładła na biurku, do tego notes i tyle I mówiła- robimy dobre wrażenie i zaczynałyśmy ploteczki, kawusie i inne bzdury

I tak kilka lat potem się zmieniło i czasem nawet śniadania nie miałam kiedy zjeść nie wiem co było lepsze

[m.a.r.t.a]

Powiem Wam, że niektórzy mogą Wam zazdrościć takiej pracy, podczas gdy ktoś tyra równe 8 godzin i czasem nie ma czasu iść do wc bądź musi jeszcze zostać po godzinach. Oczywiście z czasem takie nic nie robienie przez większość czasu wyszłaby uszami. Z drugiej strony skoro ekspedientki naprawdę nie mają co robić przez powiedzmy 3/4 dnia w pracy, co dla mnie oznacza, że nie ma Klientów zastanawiam się jak taki sklep prosperuje i jest się w stanie utrzymać na rynku.

[bybella]

marta też mnie to zastanawia, chociaz obstawiam, ze to sklep "ekskluzywny", z drogimi rzeczami, wtedy wystarczy kilku klientów na dzień

[Vivienne]

Zazdroszczę. Ja w pracy zwykle zapitalam jak mały robocik. cały czas muszę MYŚLEC i to jest najgorsze. czasem dla odmóżdżenia wejdę na fb czy jakąś stronę/ bloga, ale zwykle po prostu nie mam na to czasu

[ulinkaaa]

Ja mam taką pracę, że przez 8 godzin nie mam czasu do wc skoczyć, a czas leci jak oszalały. Moja szefowa też nienawidzi tępego siedzenia, ale ja i tak mam taki charakter, że nie usiedziałabym bezczynnie.
Na miejscu autorki polecałabym książkę.

[martha330]

Napisane przez bybella

to samo pytanie mi sie nasuwa
zresztą... taka praca to skarb o ile szef nie widzi co robisz jak sie nudzisz jak ja pracowałam w sklepie to nie wolno było usiąść tylko ciągle tzreba było chociaz udawać że sie cos robi, ustawiać, wycierać półki

Napisane przez m.a.r.t.a

Powiem Wam, że niektórzy mogą Wam zazdrościć takiej pracy, podczas gdy ktoś tyra równe 8 godzin i czasem nie ma czasu iść do wc bądź musi jeszcze zostać po godzinach. Oczywiście z czasem takie nic nie robienie przez większość czasu wyszłaby uszami. Z drugiej strony skoro ekspedientki naprawdę nie mają co robić przez powiedzmy 3/4 dnia w pracy, co dla mnie oznacza, że nie ma Klientów zastanawiam się jak taki sklep prosperuje i jest się w stanie utrzymać na rynku.

otóż to. można pozazdrościć takiej pracy, chociaż ja nie wiem, czy dałabym tak radę. u mnie jest tak że przeważnie 10h, i to tylko na nogach, czasem da się pójść do toalety, a czasem trzeba poczekać...
wyobrażam sobie, że miałabym 8 h siedzieć,.... mmmm chyba ciężko choć nie przeczę,że chciałabym spróbować..

[lilka_vanilka]

Napisane przez skazana_na_bluesa

a zglosila to gdzies? do sadu pracy np.?

Niestety nie. To stara sprawa i wtedy nie było aż takiej swiadomości praw pracownika jak teraz. Wiem tylko, że była tak wściekła, że nie chciała miec z tą firma już nic do czynienia.

A praca, która wymaga ciągłego zaangażowania ma taki plus, że czas szybciutko leci. Jednak najlepsza praca to taka, w której jest czas na obijanie się i czas zasuwania Najlepiej: pon,wt - obijanie, śr, - praca, czw,pt - obijanie

[zarumieniona]

[201604181004]

m.a.r.t.a. no proszę cię, praca - w której gdy się nudzisz możesz siedzieć i czytać? Ja jak się nudziłam to musiałam stać na baczność na sklepie i uśmiechać się do klientów, bo normy, ewentualnie mogłam sprzątać bo w innej pracy nie było że nie mam co robić bo zawsze było coś do roboty...

[dawidowskasia]

Różne miałam prace, ale najgorsza była praca w czasie wakacji w liceum. w butiku - koszmar.
Nie było mowy,żeby usiąść a pracy jak na lekarstwo.
Kiedy przychodził klient to niemal go po stopach całowałam
Czas się dłużył niesamowicie...o 12 myslałam,zę jest 16 a tu zonk
Dziękuje bardzo.

W innej nie miałam czasu do wc skoczyć, nawet całej przerwy 15 min nie wykorzystywałam ze strachu,ze sie ze wszystkim nie wyrobię.
Dla mnie to lepsza opcja .

Po dniu nicnierobienia wracałam styrana do domu jakbym przerzuciła 3 tony gruzu

Gdybym mogła sobie usiąść z książką, laptopem etc - to wiadomo bajka

[zarumieniona]

Biedne dziewczyny jesteście z tym zapieprzaniem cały dzień w pracy,żeby nawet do toalety nie mieć czasu wyjść
Nie będę już tak narzekać na tą moją pracę
Na wypłatę kupuję tablet
Książkę do hiszpańskiego już zamówiłam

[dawidowskasia]

Napisane przez zarumieniona

Biedne dziewczyny jesteście z tym zapieprzaniem cały dzień w pracy,żeby nawet do toalety nie mieć czasu wyjść
Nie będę już tak narzekać na tą moją pracę
Na wypłatę kupuję tablet
Książkę do hiszpańskiego już zamówiłam

Jeśli masz możliwość usiąść i czytać, to korzystaj z tego

[201609062117]

Napisane przez m.a.r.t.a

Z drugiej strony skoro ekspedientki naprawdę nie mają co robić przez powiedzmy 3/4 dnia w pracy, co dla mnie oznacza, że nie ma Klientów zastanawiam się jak taki sklep prosperuje i jest się w stanie utrzymać na rynku.

wystarczy, że nadejdą święta bożego narodzenia i taki sklep nadrabia za kolejne pół roku
[1=150f22149d232a15625e38a 732d46b6c6e220cbb_63e0430 22f3b0;38137705]Gdzie wy wszystkie pracujecie? [/QUOTE]
w korporacji ja mam tak, że albo nie odkleję się od biurka przed 12h albo buszuję po wizażu przez pół dnia. Na szczęście szefa mam dość ludzkiego i rozumiejącego potrzebę zabicia zbyt dużej ilości wolnego czasu.

[Osiak]

O rany, przypomniało mi się jak po maturze też pracowałam w butiku. to był czysty koszmar. Mycie podłogi trzy razy dziennie, układanie tych samych towarów.
Teraz niedawno skończyłam staż i było tak że na niektórych oddziałach to palnąć w łeb se można było z nudów, a gdzie indziej nie było w co rąk włożyć. Osobiście zgłaszałam się na ochotnika nawet do zajęć poza moimi kompetencjami bo gdy człowiek siedzi to czas leci taaaak wolno, że szok. Już nie wspomnę że nudę zajadałam i wyszłam z tego stażu 5 kilo cięższa :co jest:

[m.a.r.t.a]

Napisane przez drabineczka

m.a.r.t.a. no proszę cię, praca - w której gdy się nudzisz możesz siedzieć i czytać? Ja jak się nudziłam to musiałam stać na baczność na sklepie i uśmiechać się do klientów, bo normy, ewentualnie mogłam sprzątać bo w innej pracy nie było że nie mam co robić bo zawsze było coś do roboty...

Nie rozumiem przesłanie twojego postu do mojej wypowiedzi.

[zarumieniona]

Kupiłam ebooka zabijam nudę

[broccolina]

Odświeżam stary temat

Pracuję ponad 5 lat w biurze i o ile pierwszy rok to było zdobywanie ciągle nowych umiejętności to później każdy dzień wyglądał tak samo, każdego miesiąca wiedziałam jakie "nowe" zadania mnie czekają, a od pewnego czasu firma ma zastój i nawet telefon dzwoni baaardzo rzadko. Firma jest malutka więc nie ma w niej dla mnie szans ani na podwyżkę ani na awans. Na szczęście ekipa jest baaardzo fajna dlatego tkwię tutaj tyle czasu, jesteśmy bardzo zżyci i za każdym razem kiedy ktoś odchodzi jest to cios dla zespołu.

Na szczęście za jakieś 3 miesiące urodzi mi się dziecko więc wybieram się na macierzyński (być może na dwuletni jeśli uda się od razu zajść w drugą ciążę i mieć dzieci w zbliżonym wieku ) ale nie wiem jak po powrocie powiedzieć Szefowi, że już od dawna nie rozwijam się w pracy i chciałabym zrezygnować z dalszej współpracy Czy mogę na urlopie macierzyńskim znaleźć sobie inną pracę, wiecie coś na ten temat?

Co do sedna tematu, oglądam dużo filmów, na studiach jeszcze uczyłam się do kolokwiów, odrabiałam zadania domowe, mam czas spokojnie poplanować finanse a ostatnio uczę się programowania Niestety całodzienna obecność w sieci skłania mnie też do częstych zakupów przez internet (Ah ten Aliexpress ) przez co cierpi mój portfel

[groszek75]

a brałas pod uwagę, że z dzieckiem dłuzej sie siedzi w domu, niz tylko rok na macierzynskim, a jeszcze jak dwojke planujesz, to co od razu złobek masz w planach czy jak?

Bo jeszcze w tym calym "przewróconym" życiu myslisz, ze bedziesz miec czas na szukanie nowej pracy, na razie najpierw urodź spokojnie, a potem zobaczysz co i jak , niewiadomo jak sie bedziesz czuc i w ogole duzo niewiadomych i do tego zapanuj nad portfelem najpierw

[Fleur_D]

Może najpierw urodź, a potem planuj zmianę pracy. Po dwóch latach może być zupełnie inna sytuacja w firmie. Niekoniecznie szef będzie czekał z entuzjazmem na twój powrót, a matka dwójki malutkich dzieci nie jest rozrywana na rynku pracy, szczególnie pracy biurowej. Życzę ci jak najlepiej, ale skup się na macierzyństwie, a dopiero potem rozmyślaj o łzach w oczach szefa, gdy po dwóch latach nieobecności powiesz mów, że odchodzisz

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez broccolina

Odświeżam stary temat

Pracuję ponad 5 lat w biurze i o ile pierwszy rok to było zdobywanie ciągle nowych umiejętności to później każdy dzień wyglądał tak samo, każdego miesiąca wiedziałam jakie "nowe" zadania mnie czekają, a od pewnego czasu firma ma zastój i nawet telefon dzwoni baaardzo rzadko. Firma jest malutka więc nie ma w niej dla mnie szans ani na podwyżkę ani na awans. Na szczęście ekipa jest baaardzo fajna dlatego tkwię tutaj tyle czasu, jesteśmy bardzo zżyci i za każdym razem kiedy ktoś odchodzi jest to cios dla zespołu.

Na szczęście za jakieś 3 miesiące urodzi mi się dziecko więc wybieram się na macierzyński (być może na dwuletni jeśli uda się od razu zajść w drugą ciążę i mieć dzieci w zbliżonym wieku ) ale nie wiem jak po powrocie powiedzieć Szefowi, że już od dawna nie rozwijam się w pracy i chciałabym zrezygnować z dalszej współpracy Czy mogę na urlopie macierzyńskim znaleźć sobie inną pracę, wiecie coś na ten temat?

Co do sedna tematu, oglądam dużo filmów, na studiach jeszcze uczyłam się do kolokwiów, odrabiałam zadania domowe, mam czas spokojnie poplanować finanse a ostatnio uczę się programowania Niestety całodzienna obecność w sieci skłania mnie też do częstych zakupów przez internet (Ah ten Aliexpress ) przez co cierpi mój portfel

A nie myślałaś o tym, żeby wcześniej dać szefowi do zrozumienia, że nie wiesz czy wrócisz?
Moja znajoma miała podobna sytuację. Nie chciala Po dzieciach wracać do tej pracy, ale nie wspomniała o tym szefowi. On był z pracownicy bardzo zadowolony, 5 lat na nią czekał, a ona po ty, czasie się zwolnila (otworzyła własną dzialanosc). Facet ma żal, bo mówił dziewczynie wielokrotnie że czeka na nią. Jakby mu powiedziała, że nie planuje powrotu, to szkoła łby czy szukal kogoś innego na stałe na to stanowisko, a tak to sam przy czyjejs pomocy wykonywał obowiązki związane z tym stanowiskiem.

Napisane przez groszek75

a brałas pod uwagę, że z dzieckiem dłuzej sie siedzi w domu, niz tylko rok na macierzynskim, a jeszcze jak dwojke planujesz, to co od razu złobek masz w planach czy jak?

Bo jeszcze w tym calym "przewróconym" życiu myslisz, ze bedziesz miec czas na szukanie nowej pracy, na razie najpierw urodź spokojnie, a potem zobaczysz co i jak , niewiadomo jak sie bedziesz czuc i w ogole duzo niewiadomych i do tego zapanuj nad portfelem najpierw

Kto siedzi w domu, ten siedzi.
Zakładając że dziecko urodziło się zdrowe, przejrzę ie ogłoszeń w necie i przejście się na rozmowę chyba nie jest jakoś bardzo obciazajaca? Przyrownalabym ja do wizyty u fryzjera. Podobny zaś trwania. No nie powiesz mi że wszystkie matki chodzą do fryzjera z dziećmi albo nie chodzą w ogóle, bo mają dzieci.

Napisane przez Fleur_D

Może najpierw urodź, a potem planuj zmianę pracy. Po dwóch latach może być zupełnie inna sytuacja w firmie. Niekoniecznie szef będzie czekał z entuzjazmem na twój powrót, a matka dwójki malutkich dzieci nie jest rozrywana na rynku pracy, szczególnie pracy biurowej. Życzę ci jak najlepiej, ale skup się na macierzyństwie, a dopiero potem rozmyślaj o łzach w oczach szefa, gdy po dwóch latach nieobecności powiesz mów, że odchodzisz

Bez przesady.
Z tego co wiem jest zakaz rozmawiania na rozmowie kwalifikacyjnej o sytuacji rodzinnej kandydata.
A jeśli kobieta chce coś ugrać tym, że jest matką, to sama sobie strzela a w stopę i działa odstraszajaco na potencjalnego pracodawce.

[cavvythecat]

Ale o przerwę w pracy spowodowaną urlopem macierzyńskim można zapytać, więc to nie tak, że te dzieci się ukryje. Też popieram żeby najpierw urodzic, przejrzeć oferty i dopiero wtedy myśleć o rzucaniu pracy. Z dzieckiem lepiej mieć pracę nudną, ale pewną.