2013-09-23, 19:05 | #1 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 2 677
|
Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Mam pytanie, gdzie istnieją granice wtrącania się cudze sprawy związkowe. Kiedy wg was jest w porządku powiedzieć/doradzić drugiej osobie zakończenie związku.
Odnoszę to do mojej osobistej sytuacji z przyjaciółką i o ile pisząc w internecie łatwo jest stwierdzić "rzuć go", to w relacji z przyjaciółką mam pewne problemy. Ona nie prosi mnie o pomoc wprost, ale często mi się żali na swojego partnera, niektóre sytuacje są dla mnie nie do przyjęcia i mówię jej o tym i wtedy ona mimo, że wcześniej oburzało go jego zachowanie, zaczyna go bronić. Nie wiem co mam robić w takiej sytuacji, nie chcę też doprowadzić do tego, że w wyniku tego co jej mówię wyjdę na tą najgorszą niszczącą i wtrącającą się nie do swojego związku. |
2013-09-23, 19:20 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 5 970
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Tez miałam takie sytuacje, z kuzynką tż. Dziewczyna zwierzała mi się dosłownie ze wszystkiego choć krótko się znałyśmy. Żaliła się na niego strasznie, ja szczerze mówiłam jej co o tym myślę, ona sama przyznawała mi racje, a po czasie dowiadywałam się od kogoś jakie to mam zdanie na temat jej faceta
W końcu przestałam w ogóle wypowiadać się co o tym myślę jak kolejne razy przychodziła z problemami, tylko słuchałam i po jakimś czasie w ogóle odpuściła zwierzenia. Moim zdaniem jeśli ktoś sam przychodzi i pyta o zdanie na temat swojego związku to jak najbardziej mamy prawo powiedzieć co o nim myślimy i to nie jest wtrącanie się.
__________________
To, że się do Ciebie uśmiecham, wcale nie musi oznaczać, że Cię lubię. Mogę, na przykład, wyobrażać sobie, że stoisz w płomieniach Mała Mi "Dobrze jest umieć odróżniać życie od procesu powolnego umierania." |
2013-09-23, 19:41 | #3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 819
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Moim zdaniem można wyrazić swoje zdanie i doradzić, jeśli ktoś o to poprosi. Niepytana raczej bym się nie odzywała.
No, ale ja z nikim nie wchodzę na tyle głębokie relacje żeby rozmawiać o związkach. Moim jedynym powiernikiem jest mama
__________________
Wymiana |
2013-09-23, 19:51 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: podlasie
Wiadomości: 4 220
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
ja już po kilku sytuacjach obiecałam sobie, że nie wtrącam się W OGÓLE w czyjeś związki, nic, a nic. Radą służę, jeśli jestem o to poproszona, a wszelkich zdrad, kłamstw itd nie donoszę, poza tym jeśli krytykuję to tylko osobie żalącej się, co zwykle ona i tak ma w nosie,bo póki ktoś sam nie przejrzy na oczy, cudze gadanie niewiele daje.
__________________
it's a fool's game |
2013-09-23, 19:57 | #5 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 445
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Ja wyrażam swoje zdanie, ale nigdy nie radziłam nikomu się rozstawać. Jest to bardziej na zasadzie "to nie jest normalne, porozmawiaj z nim". Co prawda nigdy nie musiałam słuchać "on mnie zdradził/wykorzystał" więc to były raczej błahe problemy. Nie lubię wtrącać się w związki, ale np. brat mojego tża nie ma z tym problemu i padały już teksty typu "zostaw ją, tylko nie wpadnijcie, bo sobie życie zmarnujesz jak ja, ona nie będzie dobra żoną, to paniusia, nigdy ci nawet sprzatac nie pomoze, poleciałeś na wygląd?", a moi faworyci to "lepiej zakładaj 2 gumki na raz, dupę do ruchan.a można sobie zawsze znaleźć"
jego brat ledwie mnie zna, jest dużo starszy ode mnie więc zawsze był między nami spory dystans i już takie zdanie sobie o mnie wyrobił tż z nim nie rozmawia, ja też nie. nie polecam takiej formy wyrażania opinii o czyimś związku |
2013-09-23, 20:04 | #6 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 2 677
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Ja mam właśnie ten problem, że nie za bardzo wiem co doradzić i jedyne co mówię to "porozmawiaj". Nigdy też nie wyrażałam się wulgarnie, nie obrażałam jej chłopaka, jedyne co zrobiłam to gdy pewna akcja zdarzyła się przy mnie wyraziłam swój komentarz.
|
2013-09-23, 20:26 | #7 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 580
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Problem jest w Twojej przyjaciółce, nie w Tobie. Wnioskuję,że ona brnie w nieudany związek, jej facet nie jest do końca w porządku,a ona ślepo go broni.
Niby prosi Cię o pomoc, a jak już powiesz co myślisz to jest zła, więc daruj sobie jakiekolwiek komentarze. Powiedz,że to jest jej życie, a Ty nie możesz jej doradzać, wyrażać swojej opinii, ponieważ nie znasz sytuacji do końca, nie wiesz jak było, w jakim stopniu zawinił jej facet a w jakim ona i zmień temat.
__________________
będzie się działo,
i znowu nocy będzie mało, będzie głośno, będzie radośnie, znów przetańczymy razem całą noc! odchudzam się! z 63 kg do 55 kg! TRZYMAĆ KCIUKI BO CHOLERA ZNÓW SKOŃCZY SIĘ FIASKIEM! |
2013-09-23, 20:30 | #8 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 2 677
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
Dla mnie najgorsze są sytuacje gdy jestem świadkiem, nijako uczestniczę w akcji i proszona jestem o opinię. Czy w takiej sytuacji dać jej tylko czas na ochłonięcie i wygadanie się? Myślicie, że to coś da? |
|
2013-09-23, 20:34 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
ja sie nie wtracam, no chyba ze facet by bil publicznie dziewczyne albo gonil ja siekiera, to wtedy bym interweniowala
|
2013-09-23, 20:50 | #10 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 580
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
__________________
będzie się działo,
i znowu nocy będzie mało, będzie głośno, będzie radośnie, znów przetańczymy razem całą noc! odchudzam się! z 63 kg do 55 kg! TRZYMAĆ KCIUKI BO CHOLERA ZNÓW SKOŃCZY SIĘ FIASKIEM! |
|
2013-09-23, 23:15 | #11 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
Po jakimś czasie to samo powiedziałam koleżance w pracy. Dziewczyna raczyła nas opowieściami o swoim mężu pijaku. Któregoś razu powiedziałam jej, gdy już na serio nie mogłam tego słuchać (zwłaszcza, że byłam już po "metamorfozie" myśleniowej), żeby się z nim rozwiodła, bo tylko narzeka, sama już nie wiem, czy żali się, czy też chwali tym chłopem. Dowiedziałam się, że rozwodzą się tylko debile... Ale przynajmniej nie opowiadała kolejnych odcinków telenoweli... Można służyć radą, coś wytłumaczyć, jeśli widać,. że coś dociera do 2 osoby, ale jeśli ten ktoś 1 uchem słucha, a 2 wypuszcza, to szkoda czasu. Niektórzy też lubią robić z siebie męczennika w związku i opowiadają ze szczegółami, co się dzieje w relacji, a wcale nie maja zamiaru odejść. Jedni lubią zabłysnąć swoim talentem, inni patologią w relacjach z facetem... Jeśli mamy do czynienia z własnie takim zjawiskiem, to lepiej olać wszelkie rady, bo one są jak przysłowiowa woda na młyn biednej "ofiary". Edytowane przez limonka1983 Czas edycji: 2013-09-23 o 23:17 |
|
2013-09-24, 02:55 | #12 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 551
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Miałam "przyjaciółkę" która zawsze mi się zwierzała i wysluchiwała rad, a ponadto twierdziła że się cieszy że jestem szczera wobec niej myślałam,że była przyjaciółką więc starałam się jej doradzać aż w końcu gdy weszła z jednego toksycznego związku w drugi to sie na mnie obraziła bo powiedziałam jej szczerze co o wszytskim myśle po kolejnej kłótni z "misiem" [takie tam jak np. na wspolnej imprezie laski skakały po nim udajac że go ujeżdzają i sie chłopina cieszył - nie przejmując sie że dziewczyna patrzy ,bała się go puszczać na imprezy samego,sprawdzanie wzajemne poczty,gg,fb i za dużo by wypisywać ]
Ogólnie oboje "toksyczni"... Zaproponowałam jej zmniejszenie intensywnosci naszych kontaktów [wyjaśniłam jej dlaczego] do moich przyjazdów do wspólnej miejscowości i zostałam zwyzywana Tak o to zakończyła się nasza znajomość Natomiast inny przypadek - dziewczyna opowiadała mi na panieńskim, że jak jej chłopak kiedyś mocno popił [na weselu] to ją zwyzywał i opowiedziala ze ogólnie czuje sie zaniedbywana,że przestał sie starac,byc czuły odkąd zamieszkali razem,okłamał ją o kawalerskim ze nie idą na striptiz a poszli itd. i nie wie co robic a za rok ślub... Powiedziałam jej tylko by się zastanowiła czy chce by tak związek wyglądał. Po czym na weselu tydzień później znowu ją zwyzywał tak,że sie popłakała i przechodząc zatrzymałam sie na chwile obok niej i dziewczyny którą ją pocieszała i usłyszałam od tej dziewczyny zdanie " Nie płacz,on na pewno Cie kocha i wcale nie chciał tak powiedzieć,jest pijany" I stwierdziłam w myślach "ale ta baba jest głupia..." i gdybym ja pocieszała to bym prędzej powiedziała jej "szanuj się,jesteś piękna,mozesz znaleść lepszego faceta bo aktualny nie zasługuje na Ciebie" - dziewczyna naprawde piękna jak anioł i bardzo sympatyczna... Nie odezwałąm się bo miałam własne problemy i teraz tego żałuje. I nie wiem czy ja bym miała racje,czy tamta dziewczyna miała racje i która z nas by wykazała większe wsparcie w tamtej sytuacji... A Twoja przyjaciółka autorko skoro zaczyna bronic faceta,choć przed chwilą na niego narzekała - to niestety nic nie zdzialasz i lepiej wysłuchać ale się nie wypowiadać
__________________
Edytowane przez magd102 Czas edycji: 2013-09-24 o 02:57 |
2013-09-24, 05:14 | #13 |
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Może po prostu chce się wyżalić. Ja bym nie radziła nikomu zakończenia związku, gdybym nie została zapytana wprost o moje zdanie. Ale nawet wtedy zrobiłabym to ostrożnie bo tak naprawdę znam sprawę z relacji jednej strony a prawda zawsze jest gdzieś pośrodku. Bo może być i tak, że oni w końcu uładzą swoje sprawy a Ty zostaniesz wrogiem publicznym numer 1 i ta zła przyjaciółką. Także, jeśli pchasz palec między drzwi to ostroznie
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,. Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!) |
2013-09-24, 08:00 | #14 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
|
|
2013-09-24, 08:02 | #15 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 2 677
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Dzięki za odpowiedzi. Widzę, że większość ma na ten temat to samo zdanie.
Długo o tym rozmyślam ostatnio i sytuacja w której nie mogę pomóc jest trudna. |
2013-09-24, 08:08 | #16 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 538
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Ja tak samo. Nigdy nie życzyłam sobie, żeby ktokolwiek pakował nosek w moje związki i tak samo podchodzę do cudzych. Jeśli ktoś spyta o radę, to ok, wyrażam swoje zdanie...i tyle. Nigdy nie rozumiałam osób, które wywlekają swoje problemy przed każdym kto chce (albo i nie chce) słuchać, albo co gorsza nadają na partnera za jego plecami - uważam, że jak jest problem to trzeba go rozwiązać, a nie latać i skarżyć się wszystkim wokół. To jakieś żenujące dla mnie.
|
2013-09-24, 10:25 | #17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 277
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Wiecie, to jest trudna sprawa... Bo ludzie zwykle i tak nie przyjmują do siebie tego typu rad, a poza tym zazwyczaj znamy tylko relację jednej ze stron,a wina zwykle leży pośrodku. Piszę "zwykle", bo są sytuacje, kiedy trzeba komuś otworzyć oczy np. przemoc czy ewidentne zdrady, ale i tak skutek rad typu "zostaw go, nie jest Ciebie wart" jest marny. Dlatego, że ludzie uwikłani w tak toksyczne związki najczęściej sami mają zaburzone myślenie, problemy psychiczne, taki "syndrom ofiary" i nie przyjmują tych rad do siebie. Osobiście dwa razy miałam sytuację, gdzie z boku było widać, że dziewczyny są w toksycznych związkach, ale w pierwszym przypadku moja przyjaciółka była tak zaślepiona emocjami i myśleniem typu "on mnie kocha bo jak kiedyś była burza to przyszedł do mnie, mówiąc że to z miłości przez te pioruny leciał, a jak go zostawię to się zabije"- i to nie jest żadna przenośnia, naprawdę takie teksty padały. Wtedy radziłam jej, by poszukała dla chłopaka psychologa, bo sami sobie nie poradzą. Później, jak emocje trochę jej opadły, to były i inne rozmowy, ale wiedziałam, że ona nie przyjmie do wiadomości rad o rozstaniu, a pewnie zerwie kontakt ze mną, jeśli tak jej poradzę. Druga sytuacja była też bardzo trudna z moją przyjaciółką i też bardzo toksyczny związek - wtedy raczej udzielałam jej rad typu: porozmawiaj z nim tak i tak, powiedz mu co czujesz, zastanów się, czy tak chcesz żyć, czy to ci daje szczęście, próbowałam jakoś wzbudzić w niej odpowiedzialność za jej własne życie... tam inne przyjaciółki mówiły jej wprost, żeby zostawiła tego chłopaka, w końcu się rozstali, ale z jego inicjatywy.
Druga sprawa, że sama byłam "ofiarą" rad, których mojemu TŻ-towi udzielała jego "przyjaciółka", która mnie nigdy nawet na oczy nie widziała. Nawet nie jestem pewna, czy nie chciała wskoczyć na moje miejsce i w końcu sama skontaktowałam się z nią i powiedziałam, że sobie nie życzę, aby nie znając mnie wtrącała sie w mój związek, na co ona odpisała mi takie rzeczy, że w końcu mój TŻ jak to zobaczył, przejrzał na oczy i zerwał z nią kontakt... W tym samym czasie ja też rozmawiałam oczywiście o problemach ze swoimi przyjaciółkami, one mnie wysłuchiwały i radziły np. jak z nim rozmawiać, żeby iść na terapię, ale głównie wspierały mnie po prostu poprzez wysłuchanie... Od tego czasu jestem bardzo uczulona na takie "wtrącanie" się w cudze związki, bo wiem, jak łatwo wyciągnąć pochopne wnioski, jak łatwo zasiać jad w związku, który wprawdzie przeżywa kryzysy, ale próbuje sobie z tym poradzić... No i jeszcze jest kwestia tego, po co ktoś się żali- wiele osób po prostu chce się wygadać, nie chce rad, są też takie, które proszą o radę, ale podświadomie chcą usłyszeć: "wszystko będzie dobrze, on cię kocha, w każdym związku się czasem tak dzieje jak w waszym" i nic innego nie są w stanie przyjąć. Są też takie osoby, które chcą usłyszeć, że inni też tak mają, albo że wręcz mają gorzej i grają w grę psychologiczną pt. "który gorszy mąż"- liczą, że ktoś im powie "To co mówisz to jeszcze nic strasznego, posłuchaj co ten mój nawywijał..." No i w końcu są osoby, które nie rozwiązują problemów w związku, bo nawet nie potrafią o nich porozmawiać, za to żalą się osobom trzecim, bo to przynosi im ulgę, a potem wracają do swojego piekiełka na chwilę odprężone, a za dwa dni po kolejnej awanturze znowu przychodzą się żalić przyjaciółce... Mało kto naprawdę chce usłyszeć, co ktoś myśli o jego związku. |
2013-09-24, 10:33 | #18 | |
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Jeśli ktoś jest krzywdzony w ten lub inny sposób, to czuję się w obowiązku wyrazić swoje zdanie na ten temat i namawiać do zmiany tego stanu rzeczy. Nie rozmawiam na ten temat z obcymi ludźmi którzy mnie o zdanie nie pytają - albo ktoś pyta na forum, więc prosi o komentarz, albo zwierza mi się ktoś bliski, na czyim szczęściu mi zależy. Dlatego jak najbardziej uważam, że nawet jeśli ktoś nie pyta wprost o zdanie, to o ile widać gołym okiem jak źle wygląda związek - można się odezwać. Zakochani ludzie bywają bardzo zaślepieni - ja sama chciałabym, żeby ktoś mnie puknął w głowę jeśli bym ją straciła dla kogoś, kto nie jest mnie wart. Oczekuję od bliskich ludzi dbania o moje dobro i odpłacam się tym samym, więc jeśli widzę że ktoś jest nieszczęśliwy lub naprawdę zaślepiony, to nie mam żadnych oporów przed dosadnym wyrażeniem swojego zdania. Odpuszczam dopiero gdy widzę, że zupełnie nic to nie daje.
__________________
Cytat:
|
|
2013-09-24, 12:03 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Ja się 'wtrącam', poproszona o pomoc.
Ale denerwuje mnie coś takiego: - pisze do mnie znajoma, narzeka na swojego faceta, że jest taki i inny, to poważne zarzuty, a nie typu 'nie umył kubka po sobie'. No to doradzam, radzę, pocieszam, wspieram, mówię co powinna zrobić, gdzie iść itd itd. A potem się okazuje, że jak ostatnia idiotka tracę czas, bo za dwa dni ona wraca do 'misiaczka'. Po czym za jakiś czas znów żale i płacze jak to jest źle, znów moje rady, znów powrót. Po prostu niektórym ludziom odechciewa się doradzać i ich wspierać Doradzam tam, gdzie wiem, że do kogoś to trafi. |
2013-09-24, 12:19 | #20 |
zuy mod
|
Odp: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Mi sie zdarzylo nawet robic za rozjemce w rozmowie miedzy para.
Generalnie nie uwazam, aby doradzanie przyjaciolce zerwania bylo czyms zlym. O ile to prawdziwa przyjaciolka (badz przyjaciel). A generalnie nie na co sie oburzac o to, ze ktos od razu nie zrywa - gdy sie kogos kocha nie jest to takie proste. Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
2013-09-24, 12:27 | #21 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 199
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
__________________
"Every day is a new day" |
|
2013-09-24, 12:42 | #22 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
|
Dot.: Odp: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
Tylko jeżeli ktoś notorycznie, cyklicznie mi płacze i narzeka jak jest źle i beznadziejnie, pan z opisu naprawdę niczego ciekawego sobą nie reprezentuje, to cóż można doradzić? No powinna go dawno kopnąć w tyłek. Ona WIE, w rozmowie to potwierdza itd. Po czym ja jej radzę, pocieszam, wspieram a potem widzę ich słit focie na fejsbuczku albo ich zakochanych na mieście. No to szlag trafia człowieka, bo skoro lubi się tak szarpać, to niech się szarpie, ale po co angażować w to innych ludzi, zajmować im czas etc? |
|
2013-09-24, 12:45 | #23 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: tam, gdzie fiordy z ręki jedzą
Wiadomości: 207
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Z perspektywy bycia po drugiej stronie - moja przyjaciółka miała anielską cierpliwość wysłuchując moich skarg, narzekań, zarzekań, że to już koniec, obserwując naiwność powrotów i kolejne poniżenia. W końcu przyjęła taktykę: wysłuchała i komentowala tylko jednym "Ty już znasz moje zdanie na ten temat, to tylko kolejny przykład. Jak dojrzejesz dodecyzji o rozstaniu, to pomogę Ci przez to przejść." I tyle. Choćby mnie wołami od niego próbowała odciągnąć wtedy, to i tak bym do niego wróciła. Taki już jest schemat uwikłania w toksynę.
|
2013-09-24, 12:47 | #24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Harry - to jest dokładnie to, o czym ja piszę
Ja przyjęłam identyczną taktykę: słucham, kiwam głową, coś tam napiszę, ale nie angażuję się już emocjonalnie, bo wiem, że to nie ma sensu. Albo ktoś sam dojrzeje do tej decyzji, albo będzie nadal tkwił w swoim bagienku |
2013-09-24, 12:50 | #25 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 5 809
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
ja się nie wtrącam, nawet proszona.
wielokrotnie zdarzyło mi się, że koleżanki prosiły mnie o radę, wyżalały się i jękoliły, a ja z dobrego i szczerego serca mówiłam, co myślałam. one oczywiście przytakiwały i grzeczniutko się zgadzały, a za kilka dni stwierdzały, że jednak problemu nie ma i to ja się nie znam na życiu i związkach. nigdy nikomu nie powiedziałam "rozstań się", ale mówiłam wprost, że coś jest chore i że powinna coś zmienić, bo tak nie powinno być. i potem poobrażane wielce, że śmiałam powiedzieć kilka nieprzychylnych słów o misiu. dlatego teraz się powstrzymuję i rzadko kiedy wyrażam swoje zdanie. z reguły pozostaję przy uprzejmym wysłuchaniu i pocieszeniu.
__________________
Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las. |
2013-09-24, 13:23 | #26 | |
zuy mod
|
Dot.: Odp: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Cytat:
Ja znam przypadek (zresztą wiesz o tym), gdzie facet jak był z dziewczyną to miał dość jej zachowania, ale gdy ona z nim zrywała po raz setny z durnych powodów, to latał za nią, nagle byla idealem. Czasem też ma znaczenie strach przed samotnością - znam ludzi, którzy tkwią w słabych związkach bo wolą taki związek niż bycie samotnym.
__________________
L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
|
2013-09-24, 13:33 | #27 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 223
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Ja sama się nie zwierzam. Nie wiem, nie znajduję na tyle zaufanej osoby żeby się radzić/opowiadać intymne rzeczy. Od tego mam wizaż haha
Nie mam takiej super przyjaciółki aktualnie, więc rzadko mi ktoś się zwierza lub radzi, ale jak już się zdarzy to mówię swoją opinię i tyle. Jak historia z bardziej 'dramatycznych' to zazwyczaj się emocjonuję np. że dziewczyna świnia lub facet palant i że należałoby ich posłać na drzewo i tyle. Kiedyś miałam koleżankę, która się radziła dosłownie o wszystko, musiałam wysłuchiwać historii o wielu obustronnych zdradach, telenowela, jakieś bzykanie w kiblu na erasmusie... Dziewczyna była ogólnie tzw. 'wampirem energetycznym', więc zazwyczaj tylko słuchałam, bo co tu radzić jak ktoś lubi takie emocje. |
2013-09-24, 13:59 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Mojwa, ja wszystko rozumiem, nie rozumiem tylko konieczności opowiadania, jak to jest tej osobie źle, niedobrze, smutno, dzielenia się wszystkim, wymagania pocieszania i głaskania po główce, rad, wspierania.
A i tak zrobi, co uważa |
2013-09-24, 14:59 | #29 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 2 677
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
A jak nauczyłyście się takiego nieangażowania się w to? Bo mimo, że powtarzam jej za każdym razem to samo, nie umiem jej nie wysłuchać.
Myśląc nad tym stwierdziłam, że stałam się powierniczką na to co złe, mam wrażenie, że moja przyjaciółka mówi mi wszystko to co chciałaby mu powiedzieć, chociaż często jej mówiłam, żeby powiedziała to co mi mówi swojemu chłopakowi. Jest to dziwne, ponieważ ogólnie ona nie rozpowiada o tym wszystkim i tylko ze mną dzieli się tym co tak na prawdę się u nich dzieje.. |
2013-09-24, 15:05 | #30 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: stąd
Wiadomości: 36 831
|
Dot.: Granice wtrącania się w cudzy związek- dyskusja.
Ja wysłuchuje i tak
Nie powiem komuś przecież: spadaj, nie interesuje mnie to! Po prostu: kiwam głową, słucham aktywnie i tyle. Ew. pokazuję powielanie błędów: już tak kiedyś mówił, już tak zrobił, obiecywał, że nie będzie itd itd. Po prostu słuchając jednego i tego samego po jak enty, człowiek wyłącza emocje, bo widzi, że jego rady i tak nie są wykorzystywane. |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:48.