Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III - Strona 109 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-03-19, 21:51   #3241
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
nieś głowę").
Rozdział o perfekcjonizmie trafił do mnie z wyjątkowo dużą siłą...Jeśli któraś z Was by chciała to mogę przeskanować i w następnym tygodniu wysłać.
Ja bym chciała Z góry dziękuję
Jak idzie przestawianie się na tryb poranny?

---------- Dopisano o 22:41 ---------- Poprzedni post napisano o 22:36 ----------

Cytat:
Napisane przez common Pokaż wiadomość
Odsłuchałam dzisiaj, prawie całą książkę, którą polecała Change i przyznam, że poczułam inspirację. Tak sie tym nakręciłam, ze postanowiłam to streścić, ewentualnie dla tych co nie maja czasu
Cześć Common
Wielkie dzięki za streszczenie Jakoś nie idzie mi słuchanie tego pana, a na przeczytanie nie wiem, kiedy bym miała czas.

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:41 ----------

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość

* spacer na pocztę z wymiankową paczuchą


Spacer w krajobrazie zimowym - może o tym powinien być Twój kolejny obraz?

btw - urządźmy sobie Wigilię, co? pogoda jest idealna, "lepszej" nie mogłoby być...

---------- Dopisano o 22:51 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ----------

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Tak mi przyszło do głowy, więc piszę, póki pamiętam, może będzie inspirujące lub diagnostyczne:
- w jakich sytuacjach czujecie się pozytywnie pobudzone (pojawia się błysk w oku?) , znika zniechęcenie, pojawiają się pozytywne emocje, mam na myśli nawet takie podskórne, nie jakąś spektakularną zmianę...

U mnie jest kilka elementów: nowa sytuacja, która się wiąże z wyzwaniem, ale i z przekonaniem, że mogę się wykazać i dam radę, wizja wyrwania się z marazmu/nudy, element aktywności własnej, nowe miejsce (czynnik przemieszczania się), nowi ludzie...


Świetne pytanie Dla mnie podobnie jak u Ciebie - podróże (nawet bardzo krótkie, chętnie też samotne); uczenie się czegoś zupełnie nowego (może to być język, sport albo granie na dudach - byle było zupełnie nowe oraz wizja obżarcia się w restauracji meksykańskiej
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 21:54   #3242
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 653
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Raz kozie śmierć, wybrałam to: https://www.coursera.org/course/psy 12 tygodni
Cytat:
Napisane przez common Pokaż wiadomość
Tak sie tym nakręciłam, ze postanowiłam to streścić, ewentualnie dla tych co nie maja czasu Mam nadzieję, że nie jestem nadgorliwa

Co do książki B. Tracy, nie są to rzeczy odkrywcze, których byśmy nie widzieli, aczkolwiek czasami jak człowiek uświadomi sobie to co jest oczywiste, jest w stanie podjąć konkretne działania.

Fragment, który mi się najbardziej spodobał (z 3 odsłuchanych) jest o wyznaczaniu sobie celów. Należy podjąć 12 kroków, które nam w tym pomogą.

Podsumowując cały tekst - stajesz się tym, o czym myślisz.

Krok 1: Rozwiń w sobie intensywne pragnienie

Motywacja - słowo klucz. Musisz sie skoncentrowac na swoich celach, zacząć planować jak będzie wygladała ich realizacja, wyzbyć się lęków i zastąpić je pragnieniami. Punkt wyjściowy to skupienie się na sobie, odrobinę samolobne, ale cele czy pragnienia powinny być osobiste.

Krok 2: Rozwiń w sobie wiarę

Jak wyżej uwierz świadomi i podświadomie, że jesteś w stanie osiągnąć wszystko czego tylko chcesz, bo jedyne co cię ogranicza to ty sam. Warunek, który nalezy spełnić to postawić sobie realistyczne cele. Wg autora, jeśli chcesz schudnąć to nie od razu rób zamiary na 15 kg mniej, bo szybko się zniechęcisz jak będzie brak efektów. Małymi kroczkami, najierw 2 kg, później 3kg...aż wreszcie uda się więcej

Tutaj zdałam sobie sprawę, ze moje cele są za bardzo ambitne, wszystko chce od razu i ciężko mi podołać, co koniec końców kończy się na nic nie robieniu, bo za dużo chcę na już, a najlepiej na wczoraj.

Krok 3: Zapisz to

Dopóki nie zapiszesz swoich celów będa to tylko marzenia, fantazje, może plany. Zmaterializuje swoje cele, niech będzie to coś co możesz dotknąć, poczuć, przeczytać.

Krok 4: Lista korzyści po zrealizowaniu celów

Cel dla samego celu nie jest istotny, to efekty się liczą. Wypisz powody, które będą cię motywować do osiągnięcia swoich celów. Muszą one być inspirujące, będzie to twoją siłą napędową.

Krok 5: Przeanalizuj swój punkt wyjściowy

Twoja pozycja wyjściowa to punkt odniesienia do mierzenia postępów, sukcesu. Zapisz jak najwięcej szczegółów, poprowadź niezbędne obliczenia, zapisz istotne szczegóły.

Krok 6: Wyznacz ostateczny termin

I znowu, cel celem, ale trzeba być konsekwentnym. Jak sie planuje zacząć, to trzeba określić sztywne ramy czasowe. Odkad do kąd. Ludzie boja się wyznaczać terminy, bo boją się, że im sie nie uda co za sobą niesie zniechęcenie. Jest na to rada, wyznacz ostateczny termin wykonania zadania, spełnienia celu, a jeśli sie nie uda wyznacz kolejny. Widocznie pierwszy termin był źle wyliczony, bo nie wziąłeś pod uwagę dokładnej analizy pkt. wyjściowego, może przeceniłes swoje możliwości. Jednak zła ocena sytuacji nic nie przekreśla, idź dalej, wyznacz kolejny termin. Spójrz na sytuację z innej perspektywy, z góry analizująć dlaczego nie udało się dotrzymać pierwszego terminu - dokonaj niejako kroków w tył, by się przekonać co mogła być nie tak. Wyznacz ich tyle ile będzie trzeba, aby osiągnąć sukces.

Krok 7: Lista wszystkich przeszkód

Tu sprawa jest jasna, przeszkoda to odwrotność sukcesu. Jeżeli nie ma przeszkód, to nie ma mowy o celu. Bez przeszkód podejmujemy jedynie działania. Przeszkody układamy w kolejności. Największa jest naszą skałą, może to być przeszkoda wewnętrzna ( trzeba być wobec siebie szczerym - czy jest coś co muszę w sobie zmienic, by osiągnąć cel?) albo zewnętrzna (np. czy tkwię w związku, który mnie ogranicza?)

Krok 8: Określ dodatkowe informacje potrzebne do osiągnięcia celu

Błędy popełniane przy osiąganiu jakichkolwiek celów to braki dostatecznych informacji, które pomogłyby osiągnąc te cele, np. informacje o osobach, którym się udało itp

Krok 9: Lista ludzi, kórych pomocy będziesz potrzebować

Współpraca z innymi i wsparcie z ich strony. Tutaj znowu trzeba być toszkę egozistycznym, bo zasada jest prosta- im więcej dajeszc od siebie tym więcej dostaniesz od innych. Wkładając więcej otrzymujesz więcej. Także pomagaj innym, a i oni pomogą tobie. Lista powinna być ułożona wg ważności osób.

Krok 10: Napisz plan

Odpowiedz na proste pytania: co? (do) kiedy? dlaczego? z jakiej pozycji startuję? Weź pod uwagę czas i priorytety. Działaj nieustannie. priorytety wypisz wg kolejności ważności przy osiąganiu celu.

Unikaj perfekcjonizmu! Bądź otwary na wprowadzanie zmian w planie.

Krok 11: Użycie wizualizacji

Stwórz jasny, umysłowy obraz twoich celów, zwiększaj swoje pragnienia w toku osiągania celu. Koniec końców cały czas nakręcaj się na zamierzony cel Intensywne myślenie i głęboka wiara przybliża do osiągnięcia celu. Jest to 'pedał gazu w machinie potencjału'.

Krok 12: Podejmij z góry decyzję, że nigdy NIGDY nigdy się nie poddasz

Nie ma czegoś takiego jak porażka, niepowodzenie. To jest chwilowa trudność. Jak mówi mój Tż, w życiu zawsze muszą być wszystkie pory roku, nie zawsze jest lato i świeci słońce. Zawsze trzeba iść na przód, nigdy się nie poddawać. Bądź nieustępliwy, nie zatrzymuj się. Rozpoczynanie od nowa jest często tak trudne, że juz sie nie da.

Cały czas realizuj coś co przybliży cię do celu. Mów sobie każdego ranka, że dasz radę. Im więcej działasz tym więcej masz energii.

Tyle.


Oczywiście jest to w pewnym stopniu moja wolna interpretacja lub czasami dosłowne cytaty z autora, także możliwe, że mogłam coś zrozumieć tak a nie inaczej.

Dla mnie najważniejszy jest pęd - nic nie może ci przeszkodzić i nic cię nie zatrzyma.
Tak, to nadgorliwość ale przyda się
a może nie

---------- Dopisano o 22:52 ---------- Poprzedni post napisano o 22:52 ----------
Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
Cześć!
Melduję, iż mega najważniejsza żaba została zjedzona w niedzielę wieczorem program (a własciwie 2 programy) zostały napisane i oddane.
(...)
Taką dziwną kaszankę mam w głowie, nie jestem w stanie przełożyć myśli i odczuć na słowa. Myślę o różnych aspektach życia i od razu włącza mi się hasło - "potem", "kiedyś" a zaraz refleksja - jakie kiedyś? TERAZ! tylko, że nic z tego nie wynika.
(...)

i stary problem na koniec:
MUSZĘ a CHCĘ.
Potrafię "się zmuszać" do różnych zadań, załatwień,. wykonywanie trudnych telefonów, stresujące zadania w pracy (z ludźmi) na które nie mam ochoty, ale przełączam przycisk "muszę" i robię.
Czy zawsze "muszę" czy mam inne sposoby na motywację? a co z tym co CHCĘ? Chcę zrobić studia nowe czy znowu "muszę"?
Przykład:
spóźniłam się wczoraj do pracy; zepsuł się najpierw jeden autobus, podstawiono następny, który już w mieście docelowym - też się zepsuł. W tym miejscu - by dotrzeć do pracy - ok 20 minut na nogach; autobusem ok 8 minut. Autobusów o tej godzinie brak, dzwonię, że będę później i drałuję na piechotę. I wałkuję myśl: a może POWINNAM złapać stopa zamiast "się osłabiać" i spóźniać? Tylko, że to nie było na zasadzie luźnego rozważania, tylko MUSZĘ, POWINNAM, JAK TO O MNIE ŚWIADCZY itp. Myśli typu "powinnam się przełamać".
Skutecznie mi to popsuło humor na cały dzień. a najlepsze, że dopiero wieczorem zobacyzłam, że to właśnei było przyczyną.
To super, że żaba zjedzona i że w sumie smakowała

Kaszanka, potem, kiedyś.
Obok teraz i dziś musi być też w słowniku potem i kiedyś, wszystkiego nie da zrobić się od razu.
Na produktywnie (mam subskrypcję) wczoraj pojawił się tekst o niepokoju: cyt. Mija pół dnia, a Ty zamiast pracować zdążyłeś przejść się nerwowo kilka razy do kuchni, wypić ze dwie kawy, przeczytać kilka e-maili i nerwowo przeklikać się przez statusy znajomych na FB.
Czujesz, że już dłużej tak nie wytrzymasz i zaczynasz tworzyć listę zadań do wykonania. Po spisaniu pierwszych pięciu zdajesz sobie sprawę, jak ważne są to rzeczy i porzucasz dalsze pisanie, bo szkoda Ci czasu na tworzenie listy.
(jak kogoś zainteresuje to można wyszukać przez wujka G.) Odpowiedzią autora jest zamiana listy zadań na listę zobowiązań. Wprawdzie skupia się on na renegocjacji tych zobowiązań, ale coś w tym jest, aczkolwiek mam wrażenie, że części odpowiedzi tam brakuje i że mi ona umyka.

Muszę i chcę - też miałam takie rozmyślania. Problem taki, że nie wiem jak się zachęcić do tego chcenia

Przypomniała mi się właśnie audycja Grażyny Dobroń, którą słuchałam 5/10 jakieś 2 tyg. temu (generalnie kiepsko ją trawię, ale akurat ogarniałam się do spania i już nie przełączałam radia). Była mowa o nastawieniu "od" i "do". Są osoby, którzy mają nastawienie od - dla nich skuteczną motywacją jest motywacja negatywna: muszę coś zrobić, bo jak nie to ... jakieś tam negatywne konsekwencje. I są osoby z nastawieniem "do": jak to zrobię to ... czekają mnie pozytywne konsekwencje. To tak w wielkim skrócie, bo nie skupiałam się zbytnio.
Może to coś naprowadzi. Ja zauważyłam (wtedy, ale też i wcześniej), że mam nastawienie "od" i rzeczywiście bardziej na mnie działaja argumenty typu, że się spasę jak świnia niż że mogę zrobić z siebie laskę. Najlepsze jest to, że dopiero teraz jak o tym piszę dociera do mnie w pełni praktyczne zastosowanie tej obserwacji Widać znów, że samo myślenie bywa nieefektywne, dopiero werbalizacja przyniosła rozwiązanie
Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Uwielbiam (uwielbiałam raczej, bo zbyt daleko mnie to nie zaprowadziło raczej) robić plany, tabelki, wpisywać, odhaczać, robić wykresy i nie wiem co jeszcze. Samo działanie wychodzi mi marnie, albo wcale, najczęściej zrywami. Zebrać się do czegoś, to pokonanie inercji, straszny wysiłek, a przy tym, gdy coś się nie uda, to normalnie żal (choć biorąc pod uwagę, że zwykle się udaje, jeśli lista zawiera małe kroki do wykonania).


Doszłam do wniosku, że najważniejsze co możemy dla siebie zrobić to higiena umysłu. Myśli - wytwór mojej głowy - potrafią mnie powalić i skutecznie przytrzymać przy ziemi, a ja się zachowuję tak, jakbym nie miała na nie wpływu. Czasem szaleją swawolnie i robią pogrom. I wtedy tez mam wrażenie, że muszę je znosić i tolerować, bo nie umiem ich skutecznie wypędzić. No a to nie jest prawda.

Nagrałam sobie parę własnych treści pozytywnych, motywujących nie wiem jak je nazwać. Chciałam zrobić coś na zasadzie podmiany tej taśmy w głowie, która ciągle gra i działa na niekorzyść, na nową, pozytywną, mocną, silną, żeby nie musieć ulegać tamtej, tylko mieć alternatywę.

I znów - zrywy - przygotowanie, nagranie, dwa tygodnie słuchania i finał akcji. Nie mam wytrwałości. To samo gimnastyka - zrywy, to samo śniadanie - zrywy, to samo odstawianie kawy - zrywy. No w ogóle zrywy. Słomiany zapał. I spalam się za szybko, wracam do parteru zamiast wytrwać na tej drodze, nawet jak pierwszy entuzjazm zmian przeminął.
(...)
Nie wiem czemu nie mogę potraktować swoje życia jako zestawu projektów do wykonania... Może mogę tylko mówię temu nie?? Wolę być tu gdzie jestem i marudzić? Ehhhhh.

Zrywy - towarzysz od lat. Dochodzę do wniosku, że są tylko zrywami, bo nie czuję w tych działaniach głębi, powagi, większego celu. Majaczą mi tu wspomniane zobowiązania, ale jakoś tak bez składu

Na pewno bezpieczniej jest być tu gdzie się jest i marudzić. Może to o to chodzi?

---------- Dopisano o 22:54 ---------- Poprzedni post napisano o 22:53 ----------

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Co powoduje u mnie ten "thrill"? Hmm...HMMM...

Nie do końca wiem...
Wydaje mi się, że spośród wypisanych przez Ciebie sytuacji mogłabym ukraść tą wizję wyrwania się z marazmu/nudy tudzież monotonii po prostu...czyli zmiana. Radykalna najlepiej - tylko mam trochę problem z odróżnieniem pozytywnego pobudzenia od strachu (wiem, że to dziwne...) Ja się jednocześnie boję okrutnie zmian, a z drugiej strony...chyba ich zwyczajnie potrzebuję, bo jak nic się nie zmienia (wiecie: "Jest ch*jowo, ale stabilnie"), to popadam w coraz większą frustrację. To zaskakujący wniosek w zasadzie

No i to wykazywanie się...bardzo pobudzająco działają na mnie myśli, że robię coś, robię to świetnie i w związku z tym jestem podziwiana To się niestety nie spełnia
Burasku, ukradłaś moje myśli
Ale poważnie, to znalazłam jedynie satysfakcję i radość, gdy udaje mi się coś co ja uważałam do tej pory za niewykonalne w moim wykonaniu (masło maślane jako składnik margaryny)

Też miałam niespokojną noc, próby spania na siłę, a i tak rano ciężko było się zwlec z wyrka.

---------- Dopisano o 22:54 ---------- Poprzedni post napisano o 22:54 ----------

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Z dobrych rzeczy : ogarnęłam praktycznie wszystko koncepcyjnie na Triduum, porządki świąteczne [ bez okien] zrobione w 80%, menu też jest.
A od wczoraj robię plany wakacyjne , nie ważne, że moje studia w polu.

---------- Dopisano o 19:47 ---------- Poprzedni post napisano o 19:22 ----------

http://kwejk.pl/obrazek/1713314/zima-3.html .
No wiesz co? Jak tak można. Chociaż w sumie trzeba odpocząć trochę po przygotowaniach

Mi zasypało auto (jeszcze pikuś), a jakby było mało to potem przejechał pług i usypał przed nim walik ze śniegu. W sumie nie zamierzałam nigdzie wyjeżdżać, ale jak nie to białe g.no nie stopnieje jutro to muszę skombinować łopatę i trochę to rozgarnąć. Tak w razie W.
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-03-19 o 21:59
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 22:07   #3243
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Zbliża mi się @ (4 dni), a zaczynam myśleć bardziej racjonalnie, zamiast użalać się nad sobą i tworzyć w głowie tragiczne scenariusze ze sobą w roli głównej. :/
Wstałam dziś w nieco lepszym nastroju, jeżeli dziś usnę bez napaduu płaczu to będzie sukces.
Daaawno mi chodzi taka myśl po głowie, że to mieszkanie źle na mnie wpływa. Nie wiem czy to miejsce, brak nasłonecznienia, zła karma, czy feng shui.

Wczoraj miałam już zamiar dziś powiedzieć mamie, że nie daję rady. Dziś wstałam w lepszym nastroju, a przed chwilą na pytanie czemu jestem nie w sosie zareagowałam irytacją i nic nie powiedziałam.... Także widzicie, że nie mówienie o tym, co mnie trapi to moja właściwość objawiająca się wobec różnych osób.

W ogóle moja zmienność nastrojów mnie przeraża. :brzyda l:
Cytat:
Napisane przez common Pokaż wiadomość
Odsłuchałam dzisiaj, prawie całą książkę, którą polecała Change i przyznam, że poczułam inspirację. Tak sie tym nakręciłam, ze postanowiłam to streścić, ewentualnie dla tych co nie maja czasu Mam nadzieję, że nie jestem nadgorliwa

Fragment, który mi się najbardziej spodobał (z 3 odsłuchanych) jest o wyznaczaniu sobie celów. Należy podjąć 12 kroków, które nam w tym pomogą.

Podsumowując cały tekst - stajesz się tym, o czym myślisz.

Krok 1: Rozwiń w sobie intensywne pragnienie

Motywacja - słowo klucz. Musisz sie skoncentrowac na swoich celach, zacząć planować jak będzie wygladała ich realizacja, wyzbyć się lęków i zastąpić je pragnieniami. Punkt wyjściowy to skupienie się na sobie, odrobinę samolobne, ale cele czy pragnienia powinny być osobiste.

Krok 2: Rozwiń w sobie wiarę

Jak wyżej uwierz świadomi i podświadomie, że jesteś w stanie osiągnąć wszystko czego tylko chcesz, bo jedyne co cię ogranicza to ty sam. Warunek, który nalezy spełnić to postawić sobie realistyczne cele. Wg autora, jeśli chcesz schudnąć to nie od razu rób zamiary na 15 kg mniej, bo szybko się zniechęcisz jak będzie brak efektów. Małymi kroczkami, najierw 2 kg, później 3kg...aż wreszcie uda się więcej

Tutaj zdałam sobie sprawę, ze moje cele są za bardzo ambitne, wszystko chce od razu i ciężko mi podołać, co koniec końców kończy się na nic nie robieniu, bo za dużo chcę na już, a najlepiej na wczoraj.

Krok 3: Zapisz to

Dopóki nie zapiszesz swoich celów będa to tylko marzenia, fantazje, może plany. Zmaterializuje swoje cele, niech będzie to coś co możesz dotknąć, poczuć, przeczytać.

Krok 4: Lista korzyści po zrealizowaniu celów

Cel dla samego celu nie jest istotny, to efekty się liczą. Wypisz powody, które będą cię motywować do osiągnięcia swoich celów. Muszą one być inspirujące, będzie to twoją siłą napędową.

Krok 5: Przeanalizuj swój punkt wyjściowy

Twoja pozycja wyjściowa to punkt odniesienia do mierzenia postępów, sukcesu. Zapisz jak najwięcej szczegółów, poprowadź niezbędne obliczenia, zapisz istotne szczegóły.

Krok 6: Wyznacz ostateczny termin

I znowu, cel celem, ale trzeba być konsekwentnym. Jak sie planuje zacząć, to trzeba określić sztywne ramy czasowe. Odkad do kąd. Ludzie boja się wyznaczać terminy, bo boją się, że im sie nie uda co za sobą niesie zniechęcenie. Jest na to rada, wyznacz ostateczny termin wykonania zadania, spełnienia celu, a jeśli sie nie uda wyznacz kolejny. Widocznie pierwszy termin był źle wyliczony, bo nie wziąłeś pod uwagę dokładnej analizy pkt. wyjściowego, może przeceniłes swoje możliwości. Jednak zła ocena sytuacji nic nie przekreśla, idź dalej, wyznacz kolejny termin. Spójrz na sytuację z innej perspektywy, z góry analizująć dlaczego nie udało się dotrzymać pierwszego terminu - dokonaj niejako kroków w tył, by się przekonać co mogła być nie tak. Wyznacz ich tyle ile będzie trzeba, aby osiągnąć sukces.

Krok 7: Lista wszystkich przeszkód

Tu sprawa jest jasna, przeszkoda to odwrotność sukcesu. Jeżeli nie ma przeszkód, to nie ma mowy o celu. Bez przeszkód podejmujemy jedynie działania. Przeszkody układamy w kolejności. Największa jest naszą skałą, może to być przeszkoda wewnętrzna ( trzeba być wobec siebie szczerym - czy jest coś co muszę w sobie zmienic, by osiągnąć cel?) albo zewnętrzna (np. czy tkwię w związku, który mnie ogranicza?)

Krok 8: Określ dodatkowe informacje potrzebne do osiągnięcia celu

Błędy popełniane przy osiąganiu jakichkolwiek celów to braki dostatecznych informacji, które pomogłyby osiągnąc te cele, np. informacje o osobach, którym się udało itp

Krok 9: Lista ludzi, kórych pomocy będziesz potrzebować

Współpraca z innymi i wsparcie z ich strony. Tutaj znowu trzeba być toszkę egozistycznym, bo zasada jest prosta- im więcej dajeszc od siebie tym więcej dostaniesz od innych. Wkładając więcej otrzymujesz więcej. Także pomagaj innym, a i oni pomogą tobie. Lista powinna być ułożona wg ważności osób.

Krok 10: Napisz plan

Odpowiedz na proste pytania: co? (do) kiedy? dlaczego? z jakiej pozycji startuję? Weź pod uwagę czas i priorytety. Działaj nieustannie. priorytety wypisz wg kolejności ważności przy osiąganiu celu.

Unikaj perfekcjonizmu! Bądź otwary na wprowadzanie zmian w planie.

Krok 11: Użycie wizualizacji

Stwórz jasny, umysłowy obraz twoich celów, zwiększaj swoje pragnienia w toku osiągania celu. Koniec końców cały czas nakręcaj się na zamierzony cel Intensywne myślenie i głęboka wiara przybliża do osiągnięcia celu. Jest to 'pedał gazu w machinie potencjału'.

Krok 12: Podejmij z góry decyzję, że nigdy NIGDY nigdy się nie poddasz

Nie ma czegoś takiego jak porażka, niepowodzenie. To jest chwilowa trudność. Jak mówi mój Tż, w życiu zawsze muszą być wszystkie pory roku, nie zawsze jest lato i świeci słońce. Zawsze trzeba iść na przód, nigdy się nie poddawać. Bądź nieustępliwy, nie zatrzymuj się. Rozpoczynanie od nowa jest często tak trudne, że juz sie nie da.

Cały czas realizuj coś co przybliży cię do celu. Mów sobie każdego ranka, że dasz radę. Im więcej działasz tym więcej masz energii.[/I]
Dzięki! Nie chce mi się czytać/słuchać takich książek, jestem często zniechęcona "laniem wody", sama bym to tego nie sięgnęła.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Bardzo mi się podobało, chociaż dla głównej roli kobiecej (Tytanii) przewidziano jak na mój gust trochę za dużo akrobatyki. Primabaleriną była jakaś Japonka, Yuki czy jakoś tak, i wprawdzie niesamowite rzeczy wyprawiała z ciałem, ale trochę za mało było w tym tancerki, a za dużo cyrkówki. No i właśnie zabrakło jakiegoś porywającego solo albo pas de deux - w sensie żeby to był taniec klasyczny, a nie jakieś dziwne wygibasy, trochę zmieniłabym choreografię chyba (powiedział tygrys, znakomity znawca baletu)[COLOR="Silver"]
Moim zdaniem też zabrakło takiego WOW pod koniec, ogólnie druga część wydała mi się słabsza. Tyle jeśli chodzi o dynamikę. Więcej nie napiszę, bo to mój pierwszy balet na żywo był, dzięki Fairy. -przypomniałam sobie, że jest to postęp na mojej liście 100.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
btw - urządźmy sobie Wigilię, co? pogoda jest idealna, "lepszej" nie mogłoby być...


Zawstydzacie mnie z tym Proustem. Ale postanowiłam zamiast marudzić nieco się dowiedzieć i znalazłam to: http://en.wikipedia.org/wiki/Proust_Questionnaire
Można też odpowiedzieć na część pytań i sprawdzić z jaką znaną osobą mamy podobne odpowiedzi. http://en.wikipedia.org/wiki/Proust_Questionnaire
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 22:19   #3244
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Aleście się obudziły teraz z pisaniem - wszystkie na raz

Halimaa...Ty też przed okresem? Mam wrażenie, że się synchronizujemy tu na wątku...przez internet, tego jeszcze nie zbadali naukowcy

Istnieje takie prawdopodobieństwo, że mieszkanie źle na Ciebie wpływa Na mnie moje wpływa zdecydowanie źle...a w zasadzie bardziej niż mieszkanie, to po prostu współmieszkańcy Jak jestem sama w domu przez kilka dni to robię zdecydowanie więcej...jakichkolwiek czynności...jak są rodzice (a na domiar złego babcia ), to się kompletnie dezaktywuję i zamykam we własnym pokoju...a jak wychodzę, to zastaję siebie pijącą kawę z mamą i peplającą o głupotach

---------- Dopisano o 23:19 ---------- Poprzedni post napisano o 23:13 ----------

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Hm, no to widzę dwie opcje - albo akceptujesz, że jesteś marudą, ale w niczym Ci to nie przeszkadza, bo i tak robisz co do Ciebie należy i po prostu przestajesz o tym myśleć, albo podejmujesz decyzję, że przy kolejnej takiej sytuacji nie zastanawiasz się, tylko idziesz i robisz, a jak włącza się tryb "źle się czuję", to pytasz się samą siebie "decyduję się marudzić czy decyduję się nie marudzić"? Patri sporo pisała o tych decyzjach, tu i na blogu, stąd ta inspiracja Też muszę częściej zadawać sobie pytanie na co się decyduję w danej chwili, bo niestety często z rozpędu stosuję technikę "głowy w piasek" i łudzę się, że zyskuję czas albo nie wiem co myśląc, że zdecyduję później i poniekąd celowo o tym zapominając...

Taniec tygrysa masz jak w banku


Nie no, zaakceptować tego nie mogę, bo wtedy taka zostanę...a chyba jednak nie chcę taka być Więc...może ta druga metoda? Muszę pamiętać o tych decyzjach

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Cześć Common
Wielkie dzięki za streszczenie Jakoś nie idzie mi słuchanie tego pana, a na przeczytanie nie wiem, kiedy bym miała czas.
Ten pan straszliwie mlaszcze i ciężko się go słucha...ale książka jest króciutka, więc dało się go przeżyć Mimo to...nie oszołomiła mnie jakoś za bardzo. Robię się coraz bardziej oporna na te wszystkie poradniki...niby każdy pisze o czymś innym, a jednocześnie mam wrażenie, że ciągle słucham/czytam o tym samym, a przy tym często jeden z drugim jest w sprzeczności...i bądź tu mądry - znajdź coś dla siebie
Szczególnie mi się podobało jak w jednej książce było o tym, żeby pozostawić sobie zawsze otwartą furtkę do powrotu do poprzedniego stanu, tak żeby zmniejszyć strach....a w drugim było o paleniu mostów - tylko tak osiągniesz sukces!

Z tej książki najbardziej przemówiło do mnie "zapalenie gruczołu wymówkowego" i rada, żeby najpierw wszystkim wybaczyć...nie że zaczniesz ludzi lubić, ale że wybaczasz im ich błędy (szczególnie rodzicom - byli wspomniani na samym początku)...a następnie wybaczasz wszystko co było sobie samemu. To mądre...aczkolwiek już o tym słyszałam
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2013-03-19 o 22:21
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 22:25   #3245
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 653
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
No właśnie, rozkminianie... kiedy więcej rozkminiałam, to się wkurzałam sama na siebie, że tracę czas na myślenie, planowanie, wymyślanie, a efekty są żadne. Tylko jak teraz więcej pracuję i wykorzystuję czas na rzeczy z moich list sto itp. to też mi źle Więc już trochę nie wiem co teraz zrobić i za co się zabrać... Najlepiej mi jest, jak strzelę sobie parę winek, bo wtedy ani nie myślę, ani nie pracuję ani się nie "samorozwijam", że tak to brzydko nazwę. No ale przecież nie mogę co parę dni pić, nie myśleć i nie pracować. Więc gdzie by się nie ruszyć, to i bez sensu. Nie wiem jak w ogóle poszukać tego odpowiedniego budynku....
No to (wykańczam właśnie butelkę). Nic innego nie przychodzi mi niestety do głowy

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Hm, no to widzę dwie opcje - albo akceptujesz, że jesteś marudą, ale w niczym Ci to nie przeszkadza, bo i tak robisz co do Ciebie należy i po prostu przestajesz o tym myśleć, albo podejmujesz decyzję, że przy kolejnej takiej sytuacji nie zastanawiasz się, tylko idziesz i robisz, a jak włącza się tryb "źle się czuję", to pytasz się samą siebie "decyduję się marudzić czy decyduję się nie marudzić"? Patri sporo pisała o tych decyzjach, tu i na blogu, stąd ta inspiracja Też muszę częściej zadawać sobie pytanie na co się decyduję w danej chwili, bo niestety często z rozpędu stosuję technikę "głowy w piasek" i łudzę się, że zyskuję czas albo nie wiem co myśląc, że zdecyduję później i poniekąd celowo o tym zapominając...
do zanotowania, bo to podejmowanie decyzji też się tuła po głowie nieskonkretyzowane
Cytat:
A co dokładnie? Przebrnęłaś przez wszystkie tomy samego Prousta? Ja zatrzymałam się na czwartym (i kompletnie nie pamiętam różnic między 2, 3 i czwartym właśnie), ale "kiedyś" zamierzam się zabrać jeszcze raz od początku (będę próbować kolejny raz przeforsować "Miłość Swanna" na czytaczach, może tym razem mnie nie zlinczują). Uwielbiam w Prouście precyzję z jaką opisuje takie zwykłe, drobniutkie emocje, które się na co dzień odczuwa, ale właśnie z powodu tej ich "drobności" rzadko kiedy w ogóle człowiek zdaje sobie z nich sprawę albo się nad nimi zastanawia. Trochę tak, jakby opisywać odczucia pojedynczych zakończeń nerwowych w ciele
Ja, chyba jeszcze w liceum, ograniczyłam się do wypożyczenia i przeczytania jakichś 5 stron
Ale Twój opis kusi, no i to tematyczne poszukiwanie... dorzucam do listy książek do przeczytania.
Tak długo już nie czytałam, że mam pewne opory. A, niech będzie konkretny cel: rozpocząć czytanie książek do lata.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Mam wrażenie, że się synchronizujemy tu na wątku...przez internet, tego jeszcze nie zbadali naukowcy

Istnieje takie prawdopodobieństwo, że mieszkanie źle na Ciebie wpływa Na mnie moje wpływa zdecydowanie źle...a w zasadzie bardziej niż mieszkanie, to po prostu współmieszkańcy Jak jestem sama w domu przez kilka dni to robię zdecydowanie więcej...jakichkolwiek czynności...jak są rodzice (a na domiar złego babcia ), to się kompletnie dezaktywuję i zamykam we własnym pokoju...a jak wychodzę, to zastaję siebie pijącą kawę z mamą i peplającą o głupotach :cool
Ja wprawdzie po, ale już wiem czemu mi się 2 dni opóźnił

Oo, towarzystwo. Ex generalnie działał na mnie motywująco (swoją drogą leniąc się właśnie ), natomiast mama... lepiej nie mówić.
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-03-19 o 22:27
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 22:33   #3246
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Rozmawiałam w niedzielę z Fairy o przypadkach facetów, którzy po rozstaniu ze swoimi miłościami, stali się zgorzkniali, cyniczni. Z "za dobrych" facetów zmienili się o 180 stopni.
Tak sobie przypomniałam po tej rozmowie, że Geogre Clooney jest chyba dobrym przykładem. Był raz żonaty, 20 lat trwa w postanowieniu, że więcej się nie ożeni. Zmienia kobiety jak rękawiczki (barmanki, zapaśniczki etc.) i nie widziałam na zdjęciach jakiś oznak głębszych uczuć (wiem, że to marne źródło, ale gdy facet naprawdę kocha kobietę, takie rzeczy naprawdę widać, nawet na zdjęciach, samo to jak ktoś patrzy).
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 22:37   #3247
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Tak mi przyszło do głowy, więc piszę, póki pamiętam, może będzie inspirujące lub diagnostyczne:
- w jakich sytuacjach czujecie się pozytywnie pobudzone (pojawia się błysk w oku?) , znika zniechęcenie, pojawiają się pozytywne emocje, mam na myśli nawet takie podskórne, nie jakąś spektakularną zmianę...

U mnie jest kilka elementów: nowa sytuacja, która się wiąże z wyzwaniem, ale i z przekonaniem, że mogę się wykazać i dam radę, wizja wyrwania się z marazmu/nudy, element aktywności własnej, nowe miejsce (czynnik przemieszczania się), nowi ludzie...
U mnie zawsze działają tak podróże. Małe i duże . Po Polsce i gdzieś dalej . Najchętniej takie, które dają mi się sprawdzić [ np. znajomość języków czy jakiegoś zagadnienia].
Poza tym grzebanie w papierach - archiwa, probostwa.
Śpiew. Szczególnie w momencie kiedy Państwo Młodzi są wzruszeni i chwalą się na pół województwa jaką to mieli cudną oprawę.
Rodzina, czyt. taka nowo poznana osobiście, ale również telefonicznie czy listownie.

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Muszę się przestawić na wczesniejsze wstawanie, optymalnie byłoby zacząć od 15 minut wcześniej i dojść do pobudki o 7.00 - żeby móc spokojnie dotrzeć do pracy na 9.00.
Nie nauczyłam się tego do tej pory.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Ja dwa dni temu miałam bezsenną noc. Godzina 5 to była ostatnia jaką pamiętam na zegarku.
I ja wtedy nie spałam.

Cytat:
Wyczytałam takie coś:
"W 2011 roku pierwszy dzień wiosny przypadł na 21 marca (godz. 00:21), zaś wszystkie kolejne do roku 2043 będą obchodzone wyłącznie 20 marca, a od 2044 roku - 19 albo 20 marca. Kolejny początek wiosny w dniu 21 marca nastąpi dopiero w roku 2102."
Ciekawe!
Wiem już skąd 'błąd' w kalendarzu .

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość

Zdrówka życzę i powrotu na dobre tory.
Dziękuję, przyda się. Tyle się broniliśmy, ale widać zmasowany atak wirusów w końcu dotarł.

Cytat:
Aaaa, odebrałam dziś sukienkę, do której zakupy zainspirowałaś mnie (nieświadomie) Ty
Bardzo ładna.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Dzisiaj przesadzam zdecydowanie z siedzeniem przy kompie...nie wiem co ze sobą zrobić normalnie Tragedia...miałam zaplanowany wieczór z koleżanką, ale mi się rozchorowała i teraz jestem taka nie rozplanowana...i nic nie robię
Nie wiem co lepsze...
Ja dowiedziałam się 2 godz przed wizytą, że pojawi się 9 osób.
Zdążyłam posprzątać, upiec ciacho, ale obiadu to już nie było - bez przesady.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
A propos strojów, to mi się niestety nie udał look na pannę Łęcką, chyba żeby wliczyć taki subtelny szczegół, że miałam niepomalowane paznokcie, a wtedy się raczej nie malowało, nie? Udał się za to mój ulubiony wizerunek a la staroświecka pensjonarka i nawet zdążyłam sobie zrobić loki (polecam w tym celu prostownicę, nawet na moich gęstych prostych drutach daje radę w max 25min i nie rozpadają się aż do mycia, nie mam tak przy żadnej innej metodzie - byle nie za często, żeby dać włosom odetchnąć)
Cyknij w wolnej chwili sesję na pannę Izabelę, chętnie bym coś podpatrzyła .

Cytat:
A co dokładnie? Przebrnęłaś przez wszystkie tomy samego Prousta? Ja zatrzymałam się na czwartym (i kompletnie nie pamiętam różnic między 2, 3 i czwartym właśnie), ale "kiedyś" zamierzam się zabrać jeszcze raz od początku (będę próbować kolejny raz przeforsować "Miłość Swanna" na czytaczach, może tym razem mnie nie zlinczują). Uwielbiam w Prouście precyzję z jaką opisuje takie zwykłe, drobniutkie emocje, które się na co dzień odczuwa, ale właśnie z powodu tej ich "drobności" rzadko kiedy w ogóle człowiek zdaje sobie z nich sprawę albo się nad nimi zastanawia. Trochę tak, jakby opisywać odczucia pojedynczych zakończeń nerwowych w ciele


Świetnie ujęte, odczuwam to bardzo podobnie .
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-03-19, 22:39   #3248
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Podobnie jak ja, doszłam do 3 tomu. "W stronę Swanna" czytałam ze trzy razy
W ogóle teraz do mnie dotarło, że ogólnie jest to lektura niezwykle wstrzelająca się w problem prokrastynacji "W poszukiwaniu straconego czasu"
Pewnie dlatego nadgorliwie przeczytałam cały cykl zamiast li pierwszego tomu [był obowiązkowy na egzam z literatury współczesnej] w związku z nadciągającą sesją.


Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
btw - urządźmy sobie Wigilię, co? pogoda jest idealna, "lepszej" nie mogłoby być...
Co racja, to racja.
Chciałabym bardzo, żeby pod koniec przyszłego tygodnia było już cieplej - w takich warunkach nie da się śpiewać, nawet w średnio ogrzewanych starych murach 5 dni w rzędu.

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Przypomniała mi się właśnie audycja Grażyny Dobroń, którą słuchałam 5/10 jakieś 2 tyg. temu (generalnie kiepsko ją trawię, ale akurat ogarniałam się do spania i już nie przełączałam radia). Była mowa o nastawieniu "od" i "do". Są osoby, którzy mają nastawienie od - dla nich skuteczną motywacją jest motywacja negatywna: muszę coś zrobić, bo jak nie to ... jakieś tam negatywne konsekwencje. I są osoby z nastawieniem "do": jak to zrobię to ... czekają mnie pozytywne konsekwencje. To tak w wielkim skrócie, bo nie skupiałam się zbytnio.
Może to coś naprowadzi. Ja zauważyłam (wtedy, ale też i wcześniej), że mam nastawienie "od" i rzeczywiście bardziej na mnie działaja argumenty typu, że się spasę jak świnia niż że mogę zrobić z siebie laskę. Najlepsze jest to, że dopiero teraz jak o tym piszę dociera do mnie w pełni praktyczne zastosowanie tej obserwacji Widać znów, że samo myślenie bywa nieefektywne, dopiero werbalizacja przyniosła rozwiązanie
U mnie raczej działa nastawienie 'do'. W kwestii odchudzania i ćwiczeń - że się w końcu wylaszczę tak, jak zamierzam.


Cytat:
No wiesz co? Jak tak można. Chociaż w sumie trzeba odpocząć trochę po przygotowaniach
No właśnie też nie wiem. Zrobiłam listę co muszę kupić, co zabrać i sprawdzam tanie połączenia.

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Zbliża mi się @ (4 dni), a zaczynam myśleć bardziej racjonalnie, zamiast użalać się nad sobą i tworzyć w głowie tragiczne scenariusze ze sobą w roli głównej. :/
Wstałam dziś w nieco lepszym nastroju, jeżeli dziś usnę bez napaduu płaczu to będzie sukces.
Daaawno mi chodzi taka myśl po głowie, że to mieszkanie źle na mnie wpływa. Nie wiem czy to miejsce, brak nasłonecznienia, zła karma, czy feng shui.
Mojej @ jutro minie tydzień przedawnienia.

Sprawdzałaś cieki wodne?
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 22:54   #3249
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cindy, jak to sprawdzić?
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-19, 23:24   #3250
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Cindy, jak to sprawdzić?
Różdżkarz , znaczy się - radiesteta .
Wiem, że brzmi jak rodem z Harrego Pottera, ale nic nie poradzę.
Ewentualnie zwierzyna - koty wykładają się tam, gdzie są cieki wodne, psy uciekają. Poza tym rośliny usychają, a sam człowiek paskudnie się czuje [ bóle głowy, senność]. Najgorsze co może być, to miejsce ich przecięcia.
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 02:29   #3251
Cindy28
Lux Mundi
 
Avatar Cindy28
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Właśnie skończyłam pierwszą część 'Toksycznych rodziców' [ chyba Halimka podrzuciła link w klubie].
Uderzyło mnie pewne stwierdzenie :

"Zrozumienie jest pocztkiem zmiany. Otwiera ono nowe możliwości wyboru. Ale widzenie rzeczy w inny sposób nie wystarcza. Prawdziwa wolność przychodzi wówczas, gdy zaczynamy inaczej działać."

Proste i celne.

Dochodzę do wniosku, że prokrastynacja jest [w większości przypadków] jednym z efektów dorastania w rodzinach dysfunkcyjnych.

Szczególnie poraziła mnie zbieżność w zachowaniu jednego z pacjentów autorki i tego, co dzieje się w przypadku mojej walki ze studiami [a właściwie z jednym przedmiotem]. Zasada Trzech P : Perfekcjonizm, Przekładanie na potem i Paraliż.
Nie wiem natomiast z czego to wynika [ nie jest to na pewno problem taki, jak u wymienionego pacjenta]. Może zwykłe lenistwo?
__________________
"Nie ma czasu na całowanie
niewłaściwych chłopców"...
Cindy28 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-20, 07:43   #3252
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Podobnie jak ja, doszłam do 3 tomu. "W stronę Swanna" czytałam ze trzy razy
W ogóle teraz do mnie dotarło, że ogólnie jest to lektura niezwykle wstrzelająca się w problem prokrastynacji "W poszukiwaniu straconego czasu"
No właśnie jestem na 12 stronie tej książki.
"Greka Zorbę" skończyłam - podobało mi się.

A sukienka bardzo ładna i domyślam się, że jest Ci w niej ślicznie.

---------- Dopisano o 08:43 ---------- Poprzedni post napisano o 08:32 ----------

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Właśnie skończyłam pierwszą część 'Toksycznych rodziców' [ chyba Halimka podrzuciła link w klubie].
Uderzyło mnie pewne stwierdzenie :

"Zrozumienie jest pocztkiem zmiany. Otwiera ono nowe możliwości wyboru. Ale widzenie rzeczy w inny sposób nie wystarcza. Prawdziwa wolność przychodzi wówczas, gdy zaczynamy inaczej działać."
Mocne.

......................... ..................

Wstałam o 7:15. Po wyszykowaniu dziecka już się nie kładłam, pościeliłam od razu łóżko.
Teraz net i kawa - nawyk, najzwyczajniej.
I nie wiem co dalej - naczynia do umycia, głowa, ubrac się, na 12 do psychiatry, tez nie wiem co tej kobiecie powiedzieć... Poskładać ubrania z prania, zdecydować co z ta małą stertką, którą od tygodnia przekładam z miejsca na miejsce...

Dochodzę znów do tego, że nie zabieram się za szydełko, maszynę do szycia, cokolwiek, z obawy, że "marnuję czas na głupoty zamiast zająć się w życiu tym co potrzeba", np.szukaniem - i znalezieniem! - pracy... Jakiś obłęd........

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-03-20 o 11:51
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 09:18   #3253
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Napiszesz o tym coś więcej? W sensie, jak zamierzasz zdobyć zdrowe poczucie własnej wartości bez udowadniania co potrafisz? (Jeśli pisałaś w klubie już, to przepraszam za pytanie, mam tam już chyba z miesiąc do nadrobienia).
Dzięki za polecenie książki, jutro pożyczę. Pamiętam, że zaczęłam ją w liceum, ale chyba mnie wtedy przerosła, czas na drugie podejście
Juz mowie.
W zasadzie kilka razy juz opisalam ogolny zamysl tego, co zamierzam, ale moze teraz opisze wiecej szczegolow.
Na poczatek uprzedzam, ze moj najnowszy pomysl na siebie wynika z totalnej desperacji. Zauwazylam, ze zadne techniki motywacyjne, plany, dopingi, couchingi na mnie nie dzialaja.

Tlumacze sobie to tak: znasz biblijna opowiesc o budowniczych, z ktorych kazdy budowal dom – jeden na piasku, drugi na skale? Przy pierwszej niepogodzie runal dom zbudowamy na piasku, ten na skale – ostal sie.
Olsnilo mnie – same osiagniecia budowane na mialkim podlozu zawsze beda powodowaly, ze misterna konstrukcja runie z hukiem.

Przyklad. Zalozmy, ze osiagnelas swoj cel i nauczylas sie jakiejs waznej dla Ciebie umiejetnosci – przez chwile czujesz sie zadowolona, dumna, myslisz: "Nareszcie, to jest TO". Dwie minuty pozniej pojawia sie ktos, kto szydzi z Twojego sukcesu i potrafi wymienic 100 innych ludzi, ktorzy potrafia to samo, tylko... o wiele lepiej.
Co sie dzieje? Twoj misternie bydowany dom runie, jakby byl to domek z kart.
Wiesz, mnostwo moich konstrukcji juz runelo, zbyt duzo, zebym miala ochote budowac znowu od zera. Nie na tym rozchwianym, niepewnym podlozu, jakim jest moja slaba psychika.

A oto dwie metody, ktorych sie oststnio trzymam:
1. Zapisywanie.
Polega to na tym, ze mam caly czas ze soba notes, w ktorym zapisuje wszystko, co robilam w danym interwale czasowym. Najfajniej byloby wpisywac sie co 15 minut, ale ciezko to wychodzi w praktyce, dlatego ja wpisuje sie co godzine. Wpisuje w notesik 3 rzezczy:
a) co robilam
b) opcjonalnie: wyjatkowo pozytywne odczucia, mysli
c) opcjonalnie: wyjatkowo negatywne odczucia, mysli
Cwiczenie to ma mi pomoc uswiadomic sobie, co sie ze mna dzieje przez wiekszosc zycia, co mnie uskrzydla a co mnie doluje.
2. Po prostu akceptacja. Polega to na zaakceptowaniu faktu, ze wszelakie zarzuty wobec siebie sa wzgledne.
Przyklad: Mysle: "Cholera, spalam zbyt dlugo".
W nastepnej chwili pytam sie siebie: A kto tak twierdzi? Ile to jest "zbyt dlugo" i dla kogo? Czy istnieje obiektywne "zbyt dlugo"? Skoro spalam dluzej, to pewnie byl ku temu powod? (itp., itd.)

Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze z takim mysleniem moge w ekstremalnym przypadku wyladowac gdzies poza spoleczenstwem. OK, jestem gotowa nawet na zycie eremity, na spoleczny ostracyzm.
Ale paradoksalnie nie dzieje sie tak. O dziwo – nie tracac energii na karcenie siebie, powoli jestem w stanie ruszyc z miejsca.
Nie, zeby cos komus udowodnic, nie po to, wyleczyc kompleksy z dziecinstwa.
Robie cos tylko dla siebie.
Nie wiem, czy moje myslenie ma sens, ale mimo to nie widze dla siebie innego rozwiazania. Wiem, ze z takim podejsciem nie bede zbyt bogata, nie zbuduje misternie kariery i pewnie nie spodobam sie wielu ludziom. Ale mam nadzieje podobac sie w koncu samej sobie.

Zatrzymajcie swiat, ja wysiadam!
__________________


Be the change you want to see in the world!

Edytowane przez Konwalia11
Czas edycji: 2013-03-20 o 09:21
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 11:50   #3254
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Juz mowie.
W zasadzie kilka razy juz opisalam ogolny zamysl tego, co zamierzam, ale moze teraz opisze wiecej szczegolow.
Na poczatek uprzedzam, ze moj najnowszy pomysl na siebie wynika z totalnej desperacji. Zauwazylam, ze zadne techniki motywacyjne, plany, dopingi, couchingi na mnie nie dzialaja.

Tlumacze sobie to tak: znasz biblijna opowiesc o budowniczych, z ktorych kazdy budowal dom – jeden na piasku, drugi na skale? Przy pierwszej niepogodzie runal dom zbudowamy na piasku, ten na skale – ostal sie.
Olsnilo mnie – same osiagniecia budowane na mialkim podlozu zawsze beda powodowaly, ze misterna konstrukcja runie z hukiem.

Przyklad. Zalozmy, ze osiagnelas swoj cel i nauczylas sie jakiejs waznej dla Ciebie umiejetnosci – przez chwile czujesz sie zadowolona, dumna, myslisz: "Nareszcie, to jest TO". Dwie minuty pozniej pojawia sie ktos, kto szydzi z Twojego sukcesu i potrafi wymienic 100 innych ludzi, ktorzy potrafia to samo, tylko... o wiele lepiej.
Co sie dzieje? Twoj misternie bydowany dom runie, jakby byl to domek z kart.
Wiesz, mnostwo moich konstrukcji juz runelo, zbyt duzo, zebym miala ochote budowac znowu od zera. Nie na tym rozchwianym, niepewnym podlozu, jakim jest moja slaba psychika.

A oto dwie metody, ktorych sie oststnio trzymam:
1. Zapisywanie.
Polega to na tym, ze mam caly czas ze soba notes, w ktorym zapisuje wszystko, co robilam w danym interwale czasowym. Najfajniej byloby wpisywac sie co 15 minut, ale ciezko to wychodzi w praktyce, dlatego ja wpisuje sie co godzine. Wpisuje w notesik 3 rzezczy:
a) co robilam
b) opcjonalnie: wyjatkowo pozytywne odczucia, mysli
c) opcjonalnie: wyjatkowo negatywne odczucia, mysli
Cwiczenie to ma mi pomoc uswiadomic sobie, co sie ze mna dzieje przez wiekszosc zycia, co mnie uskrzydla a co mnie doluje.
2. Po prostu akceptacja. Polega to na zaakceptowaniu faktu, ze wszelakie zarzuty wobec siebie sa wzgledne.
Przyklad: Mysle: "Cholera, spalam zbyt dlugo".
W nastepnej chwili pytam sie siebie: A kto tak twierdzi? Ile to jest "zbyt dlugo" i dla kogo? Czy istnieje obiektywne "zbyt dlugo"? Skoro spalam dluzej, to pewnie byl ku temu powod? (itp., itd.)

Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze z takim mysleniem moge w ekstremalnym przypadku wyladowac gdzies poza spoleczenstwem. OK, jestem gotowa nawet na zycie eremity, na spoleczny ostracyzm.
Ale paradoksalnie nie dzieje sie tak. O dziwo – nie tracac energii na karcenie siebie, powoli jestem w stanie ruszyc z miejsca.
Nie, zeby cos komus udowodnic, nie po to, wyleczyc kompleksy z dziecinstwa.
Robie cos tylko dla siebie.
Nie wiem, czy moje myslenie ma sens, ale mimo to nie widze dla siebie innego rozwiazania. Wiem, ze z takim podejsciem nie bede zbyt bogata, nie zbuduje misternie kariery i pewnie nie spodobam sie wielu ludziom. Ale mam nadzieje podobac sie w koncu samej sobie.

Zatrzymajcie swiat, ja wysiadam!
mocne.

Też szukam dla siebie ratunku. Miałam być dziś u psychiatry, doktor nieobecna, wizytę przełożono mi. Ufff, cieszę się, bo:
ta kobieta ma zdrowe, energiczne podejście do życia, przynajmniej tak brzmi. Znów jej powiem, że pracy nie mam, choć leczę się u niej od roku. Dlaczego nie mam? Bo pani doktor nic na to nie poradzę, jak mnie ktoś za rączkę nie weźmie, nie zaprowadzi, nie pokaże, nie poklepie po plecach i nie doda otuchy, to zgniję siedząc we własnym pokoju - sama nie zrobię nic a nic.

Zrobiłam test, który dwa miesiące temu (!!) przesłała mi psycholog. Drobna rzecz, którą odhaczam w krótkiej liście zadań.
Cieszę się, że zrobiłam choć to.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 12:17   #3255
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Oo, towarzystwo. Ex generalnie działał na mnie motywująco (swoją drogą leniąc się właśnie ), natomiast mama... lepiej nie mówić.
Serio? Bo ja się właśnie trochę obawiam zamieszkania z TŻ....on jednak jest podobny do mnie Prokrastynacja galopująca (tylko, że on ma do życia luźniejsze podejście i nie spina się z tego powodu tak jak ja...) i wylegiwactwo uprawiane namiętnie po prostu

Z jednej strony boję się, że wylądujemy razem na kanapie i będziem, ile się tylko da, oglądać seriale...z drugiej - miałabym towarzystwo do niektórych rzeczy, choćby spacerów, więc może bym się właśnie bardziej ruszyła...nie wiadomo

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Różdżkarz , znaczy się - radiesteta .
Wiem, że brzmi jak rodem z Harrego Pottera, ale nic nie poradzę.
Ewentualnie zwierzyna - koty wykładają się tam, gdzie są cieki wodne, psy uciekają. Poza tym rośliny usychają, a sam człowiek paskudnie się czuje [ bóle głowy, senność]. Najgorsze co może być, to miejsce ich przecięcia.
Patrząc na mojego kota...to on się wykłada na nogach mojego taty ciągle, niezależnie gdzie się te nogi znajdują Chyba to nie jest dobry trop

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Juz mowie.
W zasadzie kilka razy juz opisalam ogolny zamysl tego, co zamierzam, ale moze teraz opisze wiecej szczegolow.
Na poczatek uprzedzam, ze moj najnowszy pomysl na siebie wynika z totalnej desperacji. Zauwazylam, ze zadne techniki motywacyjne, plany, dopingi, couchingi na mnie nie dzialaja.

Tlumacze sobie to tak: znasz biblijna opowiesc o budowniczych, z ktorych kazdy budowal dom – jeden na piasku, drugi na skale? Przy pierwszej niepogodzie runal dom zbudowamy na piasku, ten na skale – ostal sie.
Olsnilo mnie – same osiagniecia budowane na mialkim podlozu zawsze beda powodowaly, ze misterna konstrukcja runie z hukiem.

Przyklad. Zalozmy, ze osiagnelas swoj cel i nauczylas sie jakiejs waznej dla Ciebie umiejetnosci – przez chwile czujesz sie zadowolona, dumna, myslisz: "Nareszcie, to jest TO". Dwie minuty pozniej pojawia sie ktos, kto szydzi z Twojego sukcesu i potrafi wymienic 100 innych ludzi, ktorzy potrafia to samo, tylko... o wiele lepiej.
Co sie dzieje? Twoj misternie bydowany dom runie, jakby byl to domek z kart.
Wiesz, mnostwo moich konstrukcji juz runelo, zbyt duzo, zebym miala ochote budowac znowu od zera. Nie na tym rozchwianym, niepewnym podlozu, jakim jest moja slaba psychika.

A oto dwie metody, ktorych sie oststnio trzymam:
1. Zapisywanie.
Polega to na tym, ze mam caly czas ze soba notes, w ktorym zapisuje wszystko, co robilam w danym interwale czasowym. Najfajniej byloby wpisywac sie co 15 minut, ale ciezko to wychodzi w praktyce, dlatego ja wpisuje sie co godzine. Wpisuje w notesik 3 rzezczy:
a) co robilam
b) opcjonalnie: wyjatkowo pozytywne odczucia, mysli
c) opcjonalnie: wyjatkowo negatywne odczucia, mysli
Cwiczenie to ma mi pomoc uswiadomic sobie, co sie ze mna dzieje przez wiekszosc zycia, co mnie uskrzydla a co mnie doluje.
2. Po prostu akceptacja. Polega to na zaakceptowaniu faktu, ze wszelakie zarzuty wobec siebie sa wzgledne.
Przyklad: Mysle: "Cholera, spalam zbyt dlugo".
W nastepnej chwili pytam sie siebie: A kto tak twierdzi? Ile to jest "zbyt dlugo" i dla kogo? Czy istnieje obiektywne "zbyt dlugo"? Skoro spalam dluzej, to pewnie byl ku temu powod? (itp., itd.)

Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze z takim mysleniem moge w ekstremalnym przypadku wyladowac gdzies poza spoleczenstwem. OK, jestem gotowa nawet na zycie eremity, na spoleczny ostracyzm.
Ale paradoksalnie nie dzieje sie tak. O dziwo – nie tracac energii na karcenie siebie, powoli jestem w stanie ruszyc z miejsca.
Nie, zeby cos komus udowodnic, nie po to, wyleczyc kompleksy z dziecinstwa.
Robie cos tylko dla siebie.
Nie wiem, czy moje myslenie ma sens, ale mimo to nie widze dla siebie innego rozwiazania. Wiem, ze z takim podejsciem nie bede zbyt bogata, nie zbuduje misternie kariery i pewnie nie spodobam sie wielu ludziom. Ale mam nadzieje podobac sie w koncu samej sobie.

Zatrzymajcie swiat, ja wysiadam!
Podoba mi się to co napisałaś...tą metodę z zapisywaniem właściwie znam, też jest czasem opisywana Przynajmniej po to, żeby sprawdzić na czym takim nam tak słodko czas upływa Ale nigdy nie pomyślałam, żeby zapisywać też odczucia związane z danymi czynnościami...może spróbuję też tak robić

..................... ......................... ......................... ........................ ......................... . .........................

Muszę Wam powiedzieć...że mam po dziurki już tej zimy

Dzisiaj podobno pierwszy dzień wiosny, a według pani astrolog w tv jest to też pierwszy dzień nowego roku jakiegoś tam...więc w sumie najlepszy czas na postanowienia. I tu się z nią zgadzam, bo to zdecydowanie lepszy termin niż 1 stycznia
Ktoś coś postanawia?

Znowu nie mogłam zasnąć w nocy...to jest bardzo dziwne. Skąd u mnie tyle energii?
Cindy, czy dziurawiec tak działa? Bo że leczy depresję to wiem, ale dodaje też tyle energii?

Dzisiaj chyba poćwiczę - muszę to jakoś zacząć pożytkować, bo męczy mnie taka bezsenność
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 13:34   #3256
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
I nie wiem co dalej - naczynia do umycia, głowa, ubrac się, na 12 do psychiatry, tez nie wiem co tej kobiecie powiedzieć... Poskładać ubrania z prania, zdecydować co z ta małą stertką, którą od tygodnia przekładam z miejsca na miejsce...

Dochodzę znów do tego, że nie zabieram się za szydełko, maszynę do szycia, cokolwiek, z obawy, że "marnuję czas na głupoty zamiast zająć się w życiu tym co potrzeba", np.szukaniem - i znalezieniem! - pracy... Jakiś obłęd........
Patri, przeczytałam tego posta na szybko przed lekcją dziś rano i doznałam oświecenia, dzięki Nie wiem czy też tak masz, ale kiedy coś Cię interesuje - a wiem, że interesuje Cię i chciałabyś robić mnóstwo rzeczy - to czy klasyfikujesz jakoś to zainteresowanie/zachciankę/poczucie, że chciałabyś daną rzecz zgłębić - czy od razu uznajesz, że chciałabyś tą rzecz wprowadzić do swojego świata, gromadzisz materiały, ustalasz plan zgłębiania, ale bez głębszego (o ile w ogóle) namysłu CZYM ta rzecz ma dla Ciebie być? Bo oczywiście taki jest mój schemat działania i olśniło mnie, jakie to jest bez sensu Na przykładzie Twojego szycia - mam wrażenie, że pomyślałaś sobie, że może "coś byś poszyła", ale nie wiedziałaś czemu to właściwie ma służyć. Czy byłoby to uszycie rzeczy, która jest Ci potrzebna, a w sklepie nie możesz dostać takiej jakbyś chciała albo za drogo by to wyszło (bo wtedy szycie weszłoby do tej samej kategorii co gotowanie obiadu albo prasowanie). Czy może miałaby to być forma relaksu, bez większego celu użytkowego, coś a la (dla mnie) dekupaż? Czy może chcesz mieć super kieckę na jakieś wyjście i to szycie podlegałoby pod kategorię "teraz zadbam o siebie"? Czy coś innego jeszcze? Ja odkryłam właśnie (jeszcze raz dzięki) że prawie nigdy nie zadaję sobie takich pytań. Chodzę na tenisa, bo zawsze chciałam i się zapisałam - ale dlaczego tak konkretnie? Bo chcę uprawiać jakiś sport dla zdrowia i figury? Bo chcę kogoś kiedyś ograć? Bo kiedyś mi się ta umiejętność przyda - a jeśli tak, to kiedy i do czego? Wiadomo, nie ma co przesadzać, bo czasem faktycznie po prostu coś się lubi i dlatego się to robi, ale tak teraz myślę, że warto jednak głębiej się zastanowić czego oczekujemy po danym działaniu i w jakiej kategorii ono się mieści. Tak sobie myślę, że gdybyś zadała sobie dziś rano pytanie nie w stylu "wysyłać CV czy poszyć?" tylko - czy wolę wykonać teraz krok w stronę polepszenia swojej sytuacji finansowej i wzmocnienia poczucia własnej wartości (na przykład, zależy co dałoby Ci znalezienie pracy) czy dziś wolę się zrelaksować? - to dużo łatwiej byłoby Ci na nie odpowiedzieć, a za to dużo trudniej uciec od świadomości konsekwencji Twojej decyzji - zobaczyłabyś dużo jaśniej co wybrałaś a co zaniedbałaś.
Nie wiem czy jasno się wyrażam, ale strasznie mnie ta myśl o "kategoryzowaniu" działań zainspirowała i spróbuję porozpisywać sobie co tak naprawdę robię wykonując codziennie różne czynności.

Konwalijko, dzięki za rozpiskę Twojego postanowienia, do tego odniosę się wieczorem, bo znów muszę iść na zajęcia, nie chce mi się, kurde
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 13:51   #3257
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Patri, przeczytałam tego posta na szybko przed lekcją dziś rano i doznałam oświecenia, dzięki Nie wiem czy też tak masz, ale kiedy coś Cię interesuje - a wiem, że interesuje Cię i chciałabyś robić mnóstwo rzeczy - to czy klasyfikujesz jakoś to zainteresowanie/zachciankę/poczucie, że chciałabyś daną rzecz zgłębić - czy od razu uznajesz, że chciałabyś tą rzecz wprowadzić do swojego świata, gromadzisz materiały, ustalasz plan zgłębiania, ale bez głębszego (o ile w ogóle) namysłu CZYM ta rzecz ma dla Ciebie być? Bo oczywiście taki jest mój schemat działania i olśniło mnie, jakie to jest bez sensu

Tak sobie myślę, że gdybyś zadała sobie dziś rano pytanie nie w stylu "wysyłać CV czy poszyć?" tylko - czy wolę wykonać teraz krok w stronę polepszenia swojej sytuacji finansowej i wzmocnienia poczucia własnej wartości (na przykład, zależy co dałoby Ci znalezienie pracy) czy dziś wolę się zrelaksować? - to dużo łatwiej byłoby Ci na nie odpowiedzieć, a za to dużo trudniej uciec od świadomości konsekwencji Twojej decyzji - zobaczyłabyś dużo jaśniej co wybrałaś a co zaniedbałaś.
Nie wiem czy jasno się wyrażam, ale strasznie mnie ta myśl o "kategoryzowaniu" działań zainspirowała i spróbuję porozpisywać sobie co tak naprawdę robię wykonując codziennie różne czynności.
Jesteś genialna!!!!
To jest klucz do poradzenia sobie z wieloma sytuacjami... Rozgrzebanie "bezwiedności", nawet mocno umotywowanej
Nałożona na to perspektywa Konwalii (silne odniesienie do "ja" jako instancji wartościującej) może pomóc poradzić sobie ze społecznymi lustrami i umocować decyzje w sobie...
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 14:33   #3258
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Kochane, a tu kolejny set mów po angielsku, z polskimi napisami jednak. A trzecia mowa rozwaliła mnie przy 5 (z 20) minucie. Druga mowa była dla mnie arcyciekawa - czasem się zastanawiam dlaczego tak bardzo jestem oddzielona od rzeczy, które mnie fascynują. Na dobrą sprawę nie znam chemii tak dobrze jak mogłabym, a przecież fascynuje mnie to, że z tych małych pojedynczych atomów sklecone są związki, które tworzą ten świat. No i wiedza o bakteriach może rzutować na zastosowanie odmiennych mechanizmów działania antybiotyków. Dla mnie to jest wielkie WOW.
http://www.ted.com/playlists/31/jill..._talks_on.html

Jeszcze jedna mowa TED - pana Seligmana. Też da Wam do myślenia. To o badaniach na temat szczęścia i jak utrwalić to poczucie szczęścia w sobie. Dobry materiał. Tu link do posta Edyty, w którym obejrzałam sobie mowę:
http://lifeskillsacademy.blogspot.co...potrzebna.html

---------- Dopisano o 15:32 ---------- Poprzedni post napisano o 15:29 ----------

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Patri, przeczytałam tego posta na szybko przed lekcją dziś rano i doznałam oświecenia, dzięki Nie wiem czy też tak masz, ale kiedy coś Cię interesuje - a wiem, że interesuje Cię i chciałabyś robić mnóstwo rzeczy - to czy klasyfikujesz jakoś to zainteresowanie/zachciankę/poczucie, że chciałabyś daną rzecz zgłębić - czy od razu uznajesz, że chciałabyś tą rzecz wprowadzić do swojego świata, gromadzisz materiały, ustalasz plan zgłębiania, ale bez głębszego (o ile w ogóle) namysłu CZYM ta rzecz ma dla Ciebie być? Bo oczywiście taki jest mój schemat działania i olśniło mnie, jakie to jest bez sensu Na przykładzie Twojego szycia - mam wrażenie, że pomyślałaś sobie, że może "coś byś poszyła", ale nie wiedziałaś czemu to właściwie ma służyć. Czy byłoby to uszycie rzeczy, która jest Ci potrzebna, a w sklepie nie możesz dostać takiej jakbyś chciała albo za drogo by to wyszło (bo wtedy szycie weszłoby do tej samej kategorii co gotowanie obiadu albo prasowanie). Czy może miałaby to być forma relaksu, bez większego celu użytkowego, coś a la (dla mnie) dekupaż? Czy może chcesz mieć super kieckę na jakieś wyjście i to szycie podlegałoby pod kategorię "teraz zadbam o siebie"? Czy coś innego jeszcze? Ja odkryłam właśnie (jeszcze raz dzięki) że prawie nigdy nie zadaję sobie takich pytań. Chodzę na tenisa, bo zawsze chciałam i się zapisałam - ale dlaczego tak konkretnie? Bo chcę uprawiać jakiś sport dla zdrowia i figury? Bo chcę kogoś kiedyś ograć? Bo kiedyś mi się ta umiejętność przyda - a jeśli tak, to kiedy i do czego? Wiadomo, nie ma co przesadzać, bo czasem faktycznie po prostu coś się lubi i dlatego się to robi, ale tak teraz myślę, że warto jednak głębiej się zastanowić czego oczekujemy po danym działaniu i w jakiej kategorii ono się mieści. Tak sobie myślę, że gdybyś zadała sobie dziś rano pytanie nie w stylu "wysyłać CV czy poszyć?" tylko - czy wolę wykonać teraz krok w stronę polepszenia swojej sytuacji finansowej i wzmocnienia poczucia własnej wartości (na przykład, zależy co dałoby Ci znalezienie pracy) czy dziś wolę się zrelaksować? - to dużo łatwiej byłoby Ci na nie odpowiedzieć, a za to dużo trudniej uciec od świadomości konsekwencji Twojej decyzji - zobaczyłabyś dużo jaśniej co wybrałaś a co zaniedbałaś.
Nie wiem czy jasno się wyrażam, ale strasznie mnie ta myśl o "kategoryzowaniu" działań zainspirowała i spróbuję porozpisywać sobie co tak naprawdę robię wykonując codziennie różne czynności.
Jej. Jeszcze do mnie nie dotarł ten sens. Może dlatego, że w tej właśnie chwili nieco intensyfikuje mi się życie (zupa na gazie, pora iść po dziecko, przychodzi wraz z koleżanką, mowy TED i lada chwila korepetycje). Ale to tylko najbliższe pół godziny takie intensywne.
Mam niejasne przeczucie, że to o czym piszesz jest związane z matrycą Eisenhowera czy jak mu tam. Ważne, pilne, nieważne, niepilne... Doczytam jak będzie luźniej. Lecę po młode. pa!

---------- Dopisano o 15:33 ---------- Poprzedni post napisano o 15:32 ----------

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Jesteś genialna!!!!
To jest klucz do poradzenia sobie z wieloma sytuacjami... Rozgrzebanie "bezwiedności", nawet mocno umotywowanej
Nałożona na to perspektywa Konwalii (silne odniesienie do "ja" jako instancji wartościującej) może pomóc poradzić sobie ze społecznymi lustrami i umocować decyzje w sobie...
Rozwiniesz dla lekko upośledzonego szarego człowieka?
Szczególnie to o instancji wartościującej i społecznych lustrach?
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 15:16   #3259
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Jeszcze jedna mowa TED - pana Seligmana. Też da Wam do myślenia. To o badaniach na temat szczęścia i jak utrwalić to poczucie szczęścia w sobie. Dobry materiał. Tu link do posta Edyty, w którym obejrzałam sobie mowę:
http://lifeskillsacademy.blogspot.co...potrzebna.html




Rozwiniesz dla lekko upośledzonego szarego człowieka?
Szczególnie to o instancji wartościującej i społecznych lustrach?
Dzięki za ten link. Bardzo interesująca i "kondensująca" prezentacja... Przypomniało mi się, że nie obejrzałam jeszcze relacji ze spotkania z Zimbardo w Warszawie... Wrócę do tego.

Jasne, że rozwinę, gdyż moja hiperskrótowość myślowa może być nieczytelna dla każdego normalnego w pełni sprawnego intelektualnie człowieka
Ważne jest to, co napisała Tygrys, bo daje większą samoświadomość, może zmniejszyć emocjonalny chaos przed podjęciem decyzji lub w trwaniu w czynności.
Istotny jest ten moment refleksji przed powzięciem jakby z góry, na podstawie impulsu, decyzji o tym, że za coś się biorę lub nie biorę. Stanięcie przed tym samym dylematem, tylko określonym nie nazwą czynności, lecz poprzez uczucia i motywacje, może zaważyć na jego rozstrzygnięciu (jak w przykładzie z szyciem i cv).

Odnośnie "ja" - instancji wartościującej i społecznych luster - tak jak napisała Konwalia - trzeba zweryfikować osądy, które sobie serwujemy i zobaczyć ich względność. Zaufać swojej ocenie (możliwe, gdy zidentyfikuje się "cudze głosy - oceny" w naszej głowie...) - to bardzo bliskie z Twoimi ostatnimi wpisami o akceptacji - o niemożności zadowolenia innych i działaniu będąc swoim barometrem...

Edytowane przez emi_lka
Czas edycji: 2013-03-20 o 15:17
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-20, 19:02   #3260
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dziewczyny, myślę, że tu jest kilka odpowiedzi, których wszystkie szukamy...
http://www.ted.com/talks/brene_brown...erability.html

to jest trzecia mowa w tym zbiorze dziesięciu.
Naprawdę warto się zapoznać.

A to druga mowa tej pani.
http://www.ted.com/talks/brene_brown..._to_shame.html
Od połowy mocna. Bardzo.
Bardzo mocna.
O! Okazuje się, że to czwarta z dziesięciu mów. A ja ją znalazłam niezależnie

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-03-20 o 19:44
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 19:06   #3261
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość

Jej. Jeszcze do mnie nie dotarł ten sens. Może dlatego, że w tej właśnie chwili nieco intensyfikuje mi się życie (zupa na gazie, pora iść po dziecko, przychodzi wraz z koleżanką, mowy TED i lada chwila korepetycje). Ale to tylko najbliższe pół godziny takie intensywne.
Mam niejasne przeczucie, że to o czym piszesz jest związane z matrycą Eisenhowera czy jak mu tam. Ważne, pilne, nieważne, niepilne... Doczytam jak będzie luźniej. Lecę po młode. pa!
Nie, nie, nie chodziło mi o dzielenie czynności na pilne, ważne, niepilne itp.,bo nie chodziło mi o dzielenie ich na "lepsze i gorsze", w końcu relaks czy zadbanie o siebie są co najmniej równie ważne jak szukanie pracy. Kiedy przeczytałam, że nie szyjesz, bo w porównaniu z szukaniem pracy to może to jest "głupota", to skojarzyło mi się to ze mną samą (i być może trochę na wyrost założyłam, że masz ten sam dylemat co ja - kiedy mam wolną chwilę to wpadam w coś na kształt paniki, bo nie wiem w co włożyć ręce - czy przygotowywać zajęcia, czy pospać, czy poczytać czy zabrać się za szycie właśnie czy jeszcze coś innego). Skojarzyło mi się też z moim niedawnym wyjazdem na narty, z którego wróciłam wymordowana i sfrustrowana, bo jakoś podświadomie oczekiwałam że w 3 dni super nauczę się jeździć na nartach, na maksa wypocznę i jeszcze przeczytam 2 książki i popiszę pamiętnik A gdybym się wysiliła i przemyślała czym chcę, żeby był dla mnie ten wyjazd, to przynajmniej ustaliłabym czego po nim oczekuję, np. że celem jest jak najlepsze opanowanie jazdy na nartach, w związku z czym nastawiam się, że jeżdżę od świtu do zmroku i że ceną jest to, że raczej nie wypocznę, albo że właśnie jadę odpocząć, w związku z czym powinnam się liczyć, że raczej nie wrócę jako zawodowa narciarka. Znowu wydaje mi się, że nie umiem się dobrze wysłowić (choć Emilka dobrze wychwyciła sens tego co chciałam opisać i lepiej niż ja to wyjaśniła, ale generalnie chodzi o to, że chyba dobrym pomysłem jest częste przyglądanie się podejmowanym akcjom - nowym i starym - i szczere odpowiadanie sobie po co nam one; co - także na poziomie emocji - mają nam one dać i czy w ogóle tego chcemy i czy słusznie spodziewamy się, że tak właśnie się stanie. Na przykład, wróćmy do tego szycia - po co to robisz/chcesz robić? Jeśli w jakimś bardzo konkretnym i pożytecznym celu, to po skończeniu pewnie będziesz miała poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Jeśli tylko dla zabawy, to może Cię to rozerwać, ale też jest ryzyko, że będziesz sobie później robiła wyrzuty, że zbyt dużo czasu poświęciłaś na przyjemności, a zabierając się za to być może oszukiwałaś się, że będziesz robić coś "poważniejszego" (niech Cię nie zmyli ta druga osoba, tak naprawdę to piszę teraz o sobie. Jeśli się poprzestaje na stwierdzeniach "chciałabym" czy "powinnam", ewentualnie zaplanowaniu "jak" to się odbędzie, a nie zadaje się sobie pytania dlaczego i w jakim celu, to a) można się sfrustrować, bo na koniec okazuje się, że wcale nie czujemy się aż tak fajnie b) trudniej jest podjąć decyzję o rozpoczęciu lub zaniechaniu akcji, bo w gruncie rzeczy nie wiemy po co nam ona
W sumie to nie jestem pewna czy nie dokonałam jakiejś gigantycznej nadinterpretacji tamtego posta plus nadal mam wrażenie, że coś mi umyka przy opisywaniu moich przemyśleń, ale nadal fascynuje mnie to odkrycie
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 19:20   #3262
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Nie, nie, nie chodziło mi o dzielenie czynności na pilne, ważne, niepilne itp.,bo nie chodziło mi o dzielenie ich na "lepsze i gorsze", w końcu relaks czy zadbanie o siebie są co najmniej równie ważne jak szukanie pracy. Kiedy przeczytałam, że nie szyjesz, bo w porównaniu z szukaniem pracy to może to jest "głupota", to skojarzyło mi się to ze mną samą (i być może trochę na wyrost założyłam, że masz ten sam dylemat co ja - kiedy mam wolną chwilę to wpadam w coś na kształt paniki, bo nie wiem w co włożyć ręce - czy przygotowywać zajęcia, czy pospać, czy poczytać czy zabrać się za szycie właśnie czy jeszcze coś innego). Skojarzyło mi się też z moim niedawnym wyjazdem na narty, z którego wróciłam wymordowana i sfrustrowana, bo jakoś podświadomie oczekiwałam że w 3 dni super nauczę się jeździć na nartach, na maksa wypocznę i jeszcze przeczytam 2 książki i popiszę pamiętnik A gdybym się wysiliła i przemyślała czym chcę, żeby był dla mnie ten wyjazd, to przynajmniej ustaliłabym czego po nim oczekuję, np. że celem jest jak najlepsze opanowanie jazdy na nartach, w związku z czym nastawiam się, że jeżdżę od świtu do zmroku i że ceną jest to, że raczej nie wypocznę, albo że właśnie jadę odpocząć, w związku z czym powinnam się liczyć, że raczej nie wrócę jako zawodowa narciarka. Znowu wydaje mi się, że nie umiem się dobrze wysłowić (choć Emilka dobrze wychwyciła sens tego co chciałam opisać i lepiej niż ja to wyjaśniła, ale generalnie chodzi o to, że chyba dobrym pomysłem jest częste przyglądanie się podejmowanym akcjom - nowym i starym - i szczere odpowiadanie sobie po co nam one; co - także na poziomie emocji - mają nam one dać i czy w ogóle tego chcemy i czy słusznie spodziewamy się, że tak właśnie się stanie. Na przykład, wróćmy do tego szycia - po co to robisz/chcesz robić? Jeśli w jakimś bardzo konkretnym i pożytecznym celu, to po skończeniu pewnie będziesz miała poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Jeśli tylko dla zabawy, to może Cię to rozerwać, ale też jest ryzyko, że będziesz sobie później robiła wyrzuty, że zbyt dużo czasu poświęciłaś na przyjemności, a zabierając się za to być może oszukiwałaś się, że będziesz robić coś "poważniejszego" (niech Cię nie zmyli ta druga osoba, tak naprawdę to piszę teraz o sobie. Jeśli się poprzestaje na stwierdzeniach "chciałabym" czy "powinnam", ewentualnie zaplanowaniu "jak" to się odbędzie, a nie zadaje się sobie pytania dlaczego i w jakim celu, to a) można się sfrustrować, bo na koniec okazuje się, że wcale nie czujemy się aż tak fajnie b) trudniej jest podjąć decyzję o rozpoczęciu lub zaniechaniu akcji, bo w gruncie rzeczy nie wiemy po co nam ona
W sumie to nie jestem pewna czy nie dokonałam jakiejś gigantycznej nadinterpretacji tamtego posta plus nadal mam wrażenie, że coś mi umyka przy opisywaniu moich przemyśleń, ale nadal fascynuje mnie to odkrycie
Ja Cię świetnie zrozumiałam Tygrys, więc niepotrzebnie wyrzucasz sobie brak dobrego doboru słownictwa

I...muszę to przemyśleć, bo to mądre co piszesz. Może to gdzieś zanotuję...tak, chyba tak zrobię
I TEDy od Patri już zapisałam do ogladnięcia
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 19:44   #3263
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Juz mowie.

Olsnilo mnie – same osiagniecia budowane na mialkim podlozu zawsze beda powodowaly, ze misterna konstrukcja runie z hukiem.


Wiesz, mnostwo moich konstrukcji juz runelo, zbyt duzo, zebym miala ochote budowac znowu od zera. Nie na tym rozchwianym, niepewnym podlozu, jakim jest moja slaba psychika.

A oto dwie metody, ktorych sie oststnio trzymam:
1. Zapisywanie.
Polega to na tym, ze mam caly czas ze soba notes, w ktorym zapisuje wszystko, co robilam w danym interwale czasowym. Najfajniej byloby wpisywac sie co 15 minut, ale ciezko to wychodzi w praktyce, dlatego ja wpisuje sie co godzine. Wpisuje w notesik 3 rzezczy:
a) co robilam
b) opcjonalnie: wyjatkowo pozytywne odczucia, mysli
c) opcjonalnie: wyjatkowo negatywne odczucia, mysli
Cwiczenie to ma mi pomoc uswiadomic sobie, co sie ze mna dzieje przez wiekszosc zycia, co mnie uskrzydla a co mnie doluje.
2. Po prostu akceptacja. Polega to na zaakceptowaniu faktu, ze wszelakie zarzuty wobec siebie sa wzgledne.
Przyklad: Mysle: "Cholera, spalam zbyt dlugo".
W nastepnej chwili pytam sie siebie: A kto tak twierdzi? Ile to jest "zbyt dlugo" i dla kogo? Czy istnieje obiektywne "zbyt dlugo"? Skoro spalam dluzej, to pewnie byl ku temu powod? (itp., itd.)

Ja zdaje sobie sprawe z tego, ze z takim mysleniem moge w ekstremalnym przypadku wyladowac gdzies poza spoleczenstwem. OK, jestem gotowa nawet na zycie eremity, na spoleczny ostracyzm.
Ale paradoksalnie nie dzieje sie tak. O dziwo – nie tracac energii na karcenie siebie, powoli jestem w stanie ruszyc z miejsca.
Nie, zeby cos komus udowodnic, nie po to, wyleczyc kompleksy z dziecinstwa.
Robie cos tylko dla siebie.
Bardzo mi się podoba to pogrubione, chociaż ciężko mi jest wyobrazić sobie, co takiego może być tym twardym fundamentem. Osoby głęboko wierzące pewnie rzadziej mają ten problem, podobnie osoby które miały kochających i mądrych rodziców, dzięki którym mają niezachwianą pewność, że są ważne już tylko dlatego, że są. Ale jeśli ktoś jest pozbawiony tych dwóch elementów? Na pewno trzeba zacząć od Twojego punktu nr. 2 czyli zaakceptowania siebie, ale to wydaje mi się takie strasznie strasznie trudne...

Co do tego na niebiesko - jeśli dobrze zrozumiałam to co chciałaś napisać, to się nie zgadzam Myślę, że osoby które znają swoją wartość i szanują same siebie i swoje potrzeby i okazują to są właśnie szanowane i podziwiane i ludzie się z nimi liczą najbardziej.

Jeszcze raz dzięki za opisanie Twojej metody I życzę powodzenia Mam nadzieję, że będziesz się dzielić tu swoimi sukcesami i odkryciami

---------- Dopisano o 20:36 ---------- Poprzedni post napisano o 20:25 ----------

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Dzisiaj podobno pierwszy dzień wiosny, a według pani astrolog w tv jest to też pierwszy dzień nowego roku jakiegoś tam...więc w sumie najlepszy czas na postanowienia. I tu się z nią zgadzam, bo to zdecydowanie lepszy termin niż 1 stycznia
Ktoś coś postanawia?

Dzisiaj chyba poćwiczę - muszę to jakoś zacząć pożytkować, bo męczy mnie taka bezsenność
Uwielbiam sobie postanawiać Postanawiam, że nadal będę starała się wykonać podpunkty z mojej listy 100 na ten rok (przemyślawszy uprzednio po co mi to właściwie). A Ty co postanawiasz?

Proponuję ćwiczenia na koordynację z tego filmiku o tańcu brzucha -

http://www.youtube.com/watch?v=KBqXxXL-6jo

to jest chyba 3 ćwiczenie, zaraz po opanowaniu ruchu biodrami - to wygląda banalnie, a za cholerę mi nie wychodzi

---------- Dopisano o 20:44 ---------- Poprzedni post napisano o 20:36 ----------

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Podobnie jak ja, doszłam do 3 tomu. "W stronę Swanna" czytałam ze trzy razy
W ogóle teraz do mnie dotarło, że ogólnie jest to lektura niezwykle wstrzelająca się w problem prokrastynacji "W poszukiwaniu straconego czasu"


Podobno bardzo ważny jest ostatni tom, bo coś tam istotnego się wyjaśnia i np. moja pani od literatury ze studiów przeczytała tylko te dwa. Oczywiście ja muszę być bardziej perfekcyjna i nie przeczytam ostatniego póki nie przebrnę przez 6 pierwszych (ciekawe kiedy nadejdzie dzień ów...)
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 20:32   #3264
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha;39886114
Uwielbiam sobie postanawiać:brzydal: Postanawiam, że nadal będę starała się wykonać podpunkty z mojej listy 100 na ten rok (przemyślawszy uprzednio po co mi to właściwie). A Ty co postanawiasz;)?

Proponuję ćwiczenia na koordynację z tego filmiku o tańcu brzucha -

[url
http://www.youtube.com/watch?v=KBqXxXL-6jo[/url]
Kurcze, nie wiem! Na pewno muszę się zabrać za ćwiczenia fizyczne wreszcie jakieś i dobrze by było trochę dietę poprawić

I ograniczyć net...

Filmik zapisuję do moich belly dance'owych filmików z yt
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 21:26   #3265
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Odnośnie tego co pisałyście - wiem, że to takie tłumaczenie przed sobą, trochę macie racji, ale przez te 2 dni zrobiłam naprawdę sporo i czuję, że to nie był czas zmarnowany. Nadrobiłam mnóstwo zaległości. Dzisiaj za to pięknie stawiłam się na nieobowiązkowych zajęciach z gramatyki opisowej od 9 do 13.30, myślałam, że mózg mi wypłynie. A jutro idę z koleżanką do szkoły tańca na Sexy Moves
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 21:38   #3266
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Wpadłam na trop czegoś bardzo dla mnie ważnego. Niespodziewanie odkryłam pozytywny schemat, złapałam dużo energii i teraz nie chcę jej zmarnować, więc spadam stąd, dopóki działa.
__________________
- Underground nuclear testing in China, and, hey! Your perfume!
- My perfume? I'm not wearing any perfume.
- Oriental blend, tangerines, castorium...
- I showered before I came here.
- ... maybe a little myrrh. Opium. You're wearing Opium.
- I got it, didn't I? Yeah.
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-20, 21:46   #3267
common
Raczkowanie
 
Avatar common
 
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: RP
Wiadomości: 342
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć Wam

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Wpadłam na trop czegoś bardzo dla mnie ważnego. Niespodziewanie odkryłam pozytywny schemat, złapałam dużo energii i teraz nie chcę jej zmarnować, więc spadam stąd, dopóki działa.
To trzymam kciuki za efekty !

Ja mam dziś zjazd w dół, jeśli chodzi o wszystko. Do sukcesów zaliczam sprzątanie pokoju ( w toku, ale już zaczęłam, więc będzie dobrze).

Idę spać, bo jutro chcę wstać o 6. Może jak napisze to publicznie to się ziści.

Do zobaczenia.
__________________
"racja jest jak dupa, każdy ma swoją"
common jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 00:05   #3268
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dzięki common!

Oby się nie rozpieprzyło. Jutro straszny dzień, zdolny zabić duużo entuzjazmu. A nie wiem na ile mi go wystarczy.


Zrobione:
* odnalezienie rutera
* etap projektu1 TSI
* zgrywanie danych
* nadrabianie zaległości z STP
* odbieranie książki-prezentu dla brata
* kolacja dla 2 osób
* porządki we wszechliście
* nadrabianie zaległości z CPO
* nauka Mat
__________________
- Underground nuclear testing in China, and, hey! Your perfume!
- My perfume? I'm not wearing any perfume.
- Oriental blend, tangerines, castorium...
- I showered before I came here.
- ... maybe a little myrrh. Opium. You're wearing Opium.
- I got it, didn't I? Yeah.
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 05:23   #3269
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Piszecie ważne i ciekawe rzeczy. kiedy sie odniosę ? nie wiem.
Dziekujemy za kciuki przy badaniu - bohater nawet nie jęknął przy maltretowaniu paluszka
dziś musze wylać niepokój - obejrzałam wyniki w kartotece i idę z nim do lekarza po południu- 2 wartości poza normą, wiec mam stres.
poza tym praca.
miłego dnia
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-03-21, 08:20   #3270
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Kiedy przeczytałam, że nie szyjesz, bo w porównaniu z szukaniem pracy to może to jest "głupota", to skojarzyło mi się to ze mną samą (i być może trochę na wyrost założyłam, że masz ten sam dylemat co ja - kiedy mam wolną chwilę to wpadam w coś na kształt paniki, bo nie wiem w co włożyć ręce - czy przygotowywać zajęcia, czy pospać, czy poczytać czy zabrać się za szycie właśnie czy jeszcze coś innego).
Kiedy mam wolną chwilę tez wpadam cos na kształt paniki, bo nie wiem za co się brać.... ale wchodzi tu jeszcze jeden rodzaj odczucia. Jeśli biore się za...szydełko/szycie/rysowanie/cokolwiek, podszyte jest to lękiem, stresem, "że zajmuję się głupotami zamiast...". To są słowa matki w mojej głowie. Ukrywałam się choćby z czytaniem czasopisma, bo przyłapana na czymkolwiek dostawałam OPR, że nie uczę się tylko zajmuję się głupotami. I do kategorii głupot należy wszystko co nie jest związane z podręcznikiem, zeszytem, długopisem. Szachy - "i po co ci to? Żyć z tego bedziesz?", szycie-"żmudne, trudne, marnowanie czasu, i co sklep otworzysz żeby zbankrutowac od razu w takiej konkurencji?", własny zakwas na barszcz - "to bardzo trudne otrzymać smaczny barszcz, nie uda ci sie, po co się w to babrać", "nie masz nic lepszego do roboty?", "...nieuku jeden!",
I tylko żadna mowa ani pochwalna ani karząca nie padała gdy siedziałam nad szkolnymi książkami przy biurku, nawet gdy pod spodem miałam pamiętnik...
Wiem, ze to przeszłość, ale emocjonalnie reaguję tak samo jak wtedy. Robię te chciane, lecz "zakazane rzeczy" w pośpiechu, jakbym chciała uniknąć przyłapania mnie, mam poczucie winy. Jakby moim obowiązkiem teraz jest wysyłanie cv, więc robienie cokolwiek innego to zło.
Reasumując bardzo niewiele rzeczy jest, które robię bez tego szumu w głowie, ze to marnowanie czasu i głupota... A jedna z takich niewielu rzeczy to korepetycje.
Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Skojarzyło mi się też z moim niedawnym wyjazdem na narty, z którego wróciłam wymordowana i sfrustrowana, bo jakoś podświadomie oczekiwałam że w 3 dni super nauczę się jeździć na nartach, na maksa wypocznę i jeszcze przeczytam 2 książki i popiszę pamiętnik
To z kolei kojarzy mi się z moim robieniem planów. Tak wysycałam dzień planami, że porażka była wręcz pewna! Musiałam doświadczeniem uregulować to co planowałam względem tego ile mogę wydolić. Teraz już nauczyłam się tego panowania, jakoś rozsądniej to idzie.
Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
A gdybym się wysiliła i przemyślała czym chcę, żeby był dla mnie ten wyjazd, to przynajmniej ustaliłabym czego po nim oczekuję, np. że celem jest jak najlepsze opanowanie jazdy na nartach, w związku z czym nastawiam się, że jeżdżę od świtu do zmroku i że ceną jest to, że raczej nie wypocznę, albo że właśnie jadę odpocząć, w związku z czym powinnam się liczyć, że raczej nie wrócę jako zawodowa narciarka.
Każda jedna czynność, która biorę na przemyślenia prowadzi mnie w moim umyśle do perfekcyjnego opanowania tej czynności. Film sukcesu kręci się nieustannie, brakuje natomiast realistycznego podejścia i tej racjonalnej strony, że jeśli coś zaczynam, to dojście do perfekcji zajmie mi czas!, że pierwsze próby będą nieudane może, ze muszę poświecić czas a przez to i inne czynności, które w tym czasie mogłabym robić, no i nie mam przecież gwarancji sukcesu. Nie jest powiedziane, że gdy przejdę przez ten proces uczenia się, to efekty będę warte poświęconego czasu i poświęconych innych czynności. (I tu też nie wiem czy słusznie kojarzy mi się drabina oparta o budynek - ja nie włażę na drabinę, bo nie wiem o co ją oprzeć! Chciałabym tu, ale dyskomfort jest zbyt duży, chciałabym tam, ale tego nie czuję, w rezultacie latam z drabiną od budynku do budynku gdy inni sa juz w połowie drogi na górę...)
Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Znowu wydaje mi się, że nie umiem się dobrze wysłowić (choć Emilka dobrze wychwyciła sens tego co chciałam opisać i lepiej niż ja to wyjaśniła,
Może zwyczajnie to co napisałaś minęło się z moim zrozumieniem, jak widzisz inni nie mają problemu z właściwą interpretacją Twoich słów. Wiec to nie "wina" Twojego wysławiania się.
Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
ale generalnie chodzi o to, że chyba dobrym pomysłem jest częste przyglądanie się podejmowanym akcjom - nowym i starym - i szczere odpowiadanie sobie po co nam one; co - także na poziomie emocji - mają nam one dać i czy w ogóle tego chcemy i czy słusznie spodziewamy się, że tak właśnie się stanie. Na przykład, wróćmy do tego szycia - po co to robisz/chcesz robić? Jeśli w jakimś bardzo konkretnym i pożytecznym celu, to po skończeniu pewnie będziesz miała poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Jeśli tylko dla zabawy, to może Cię to rozerwać, ale też jest ryzyko, że będziesz sobie później robiła wyrzuty, że zbyt dużo czasu poświęciłaś na przyjemności, a zabierając się za to być może oszukiwałaś się, że będziesz robić coś "poważniejszego" (niech Cię nie zmyli ta druga osoba, tak naprawdę to piszę teraz o sobie. Jeśli się poprzestaje na stwierdzeniach "chciałabym" czy "powinnam", ewentualnie zaplanowaniu "jak" to się odbędzie, a nie zadaje się sobie pytania dlaczego i w jakim celu, to a) można się sfrustrować, bo na koniec okazuje się, że wcale nie czujemy się aż tak fajnie b) trudniej jest podjąć decyzję o rozpoczęciu lub zaniechaniu akcji, bo w gruncie rzeczy nie wiemy po co nam ona.
Nie podobają mi się ciuchy w slepach, nie umiem kupowac w sklepach, natomiast mam jakieś (wg mnie) ciekawe wizje spódnic, spodni, może sukienek. Chciałabym umieć to uszyć. Najzwyczajniej zrealizować coś to kształtuje się w mojej głowie, ale brakuje mi nieco umiejętności (już daruję sobie mowę, ze odrzucam przydatne narzędzia typu burda z wykrojami, to nie jest zbyt skomplikowane, ale to znów przechodzenie przez mase szczegółów a ja bym wolała juz, od razu, od ręki i na oko. I najlepiej z fajnym efektem. Tak powstała żółto czarna sukienka i bardzo mi się podobała. Teraz patrzę na nią juz bardziej krytycznie, no ale o to mniej więcej w tym wszystkim chodzi.)
Po co mi szycie. Bo zrealizowanie zamysłu wydaje mi się czymś fantastycznym. Czy będę nosić czy nie, odczuwam wielką radochę gdy coś uda mi się uszyć. Aż dymi ze mnie ta radość
Torba, pościel dla dziecka, sukienka, maskotka, gumka do włosów - cokolwiek.
Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
W sumie to nie jestem pewna czy nie dokonałam jakiejś gigantycznej nadinterpretacji tamtego posta plus nadal mam wrażenie, że coś mi umyka przy opisywaniu moich przemyśleń, ale nadal fascynuje mnie to odkrycie
No nie dokonałaś nadinterpretacji, bo w sumie o to gdzieś krążymy wokół tematu wielości zajęć, czynności i jakiegoś usystematyzowania tego. Tak myślę.
Najzwyczajniej doba powinna mieć tyle godzin, żeby zdołać upchnąć wszystkie czynności i nie miec wyrzutów sumienia z powodu marnowanego czasu, no i mieć czas jeszcze na odpoczynek i relaks.

Mam wrażenie Tygrys, że dużo sobie bierzesz na głowę, ja z kolei nie działam wcale, mimo, że chciałabym i szyć, i rysować, i mówić w 8 językach, i frywolitkować, i ćwiczyć joge, i tańczyć salsę, i znać się na biochemii mózgu, i gotować smacznie i zdrowo, i poznać analizę kolorystyczną, bo to fascynujące, i studiować psychologię, i uprawiać ogródek, i jeszcze 1000 innych, które w mojej głowie jawią się jako fantastyczne.
Czasem myślę sobie, że to co umiem (nawet nie wiem co umiem) sprowadzam do zera, za to "trawa po drugiej stronie wzgórza wydaje się bardziej zielona".
Na razie stoję w miejscu i krecę się w kółko. Gdzies od 2 lat kiedy skończył sie przymus pisania pracy magisterskiej...

Ty odczuwasz rodzaj frustracji Tygrysie - robiąc TyyyyyLe rzeczy - i ja też - nie robiąc nic. Czy to ma jakiś wspólny mianownik?

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-03-21 o 08:30
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-09-23 01:47:20


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:27.