Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV - Strona 14 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-08-22, 16:46   #391
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 653
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cześć środowo!
Mam niezłą szkołę znoszenia stresu. Radzę sobie świetnie! Moje ciało wariuje, serce, żołądek, jelita, skóra, oddech, straszne fale. Jestem sobie w tym i jednocześnie obok w działaniach. Najtrudniejsze, to nie zatrzymać się i nie zahibernować (to moja nawykowa reakcja - zamknąć oczy, nic nie robić, przeczekać) - udaje mi się.
Super
Trzymaj się, już niedługo.
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Czytam Pawlikowską (W dżungli podświadomości) i mam bardzo podobne odczucia jak Ty i Kocurka. Powtarza się, kręci w kółko, stosuje zwroty retoryczne, które mnie zniecierpliwiają. Mam też podobne doświadczenie jak Ty odnośnie tego przekonania, które P. zakłada - we mnie wcale takich pewności wewnętrznych nie ma. Ale może to dlatego, że już jesteśmy przeorane różnymi przemyśleniami i lekturami.
Ale ogólnie pod tym wszystkim jest sporo mądrych obserwacji, ważnych zdań i zapytań.
No właśnie ja jeszcze słabo przeorana
Ostatnie zdanie -

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Na podstawie moich ostatnich doświadczeń, mogę z całą pewnością powiedzieć, że można podejmować decyzje w takim stanie. Że to kolejna wymówka "podejmę, jak się oswoję, uspokoję..." (przynajmniej dla mnie to jest pułapka).
Ja też tak mam, ale odkryłam, że nie ma wyjścia, że można z tymi fizycznymi reakcjami być i że przecież oczekiwanie, że jak one miną, to będzie najlepszy na nie moment - to kolejne warunkowanie. Szukanie lepszych okoliczności a ostatecznie mamy tylko chwilę obecną

Chociaż oczywiście zależy od sytuacji. Zakładam jak najbardziej konieczność dojrzewania itp. Piszę zupełnie ze swojej perspektywy - dla mnie doświadczanie fizycznych emocji i uznawanie, że one są wystarczającym wskaźnikiem, żeby odłożyć decyzję i działanie, jest blokujące i złudne.

------------------------------------------------------------------------

Wczoraj ogarnęła mnie więcej niż melancholia...
Chodziłam po sklepach, w których już panuje jesień i dotkliwie odczułam schyłek lata.
To co piszesz o podejmowaniu decyzji w stanie stresu jest bardzo ważne.

W sumie na polu zawodowym (bo raczej tam doświadczam stresu) jakoś umiem sobie z tym radzić (obecnie, bo zanim tu trafiłam bywało różnie).
Problem mam w życiu prywatnym, zawsze miałam, decyzje "się podejmowały", w zasadzie mam tylko jedną świadomą na koncie (czyli nie decyzja typu "brak decyzji"). I to wymęczoną naradą rodzinną i kilkoma kilogramami na minusie.

Teraz mam podjąć kolejną i po prostu nie wiem co z tym fantem zrobić. Gdzie się kończy poszerzanie strefy komfortu, a zaczyna zaprzeczanie sobie samej

-----------------------------------------
Koniec lata - nigdy go specjalnie nie lubiłam (lata jako lata, nie wakacji), a teraz pierwszy raz w życiu żałuję, że się kończy , pogoda jednak mi sprzyja - dziś się poprawiła, przez co automatycznie poprawił mi się nastrój
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-22, 19:52   #392
agnyska81
Zakorzenienie
 
Avatar agnyska81
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 13 039
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
To były zawody w Długodystansowych rajdach konnych udało nam sie zdobyć 2 lokate pomimo pierwszego startu tego konia i braku doświadczenia.Z rodzinna atmosferą nie ma to nic wspólnego--raczej z rywalizacja..nawet sędziowie sie pomylili w obliczeniach i musiała isc z aparatem i pokazywac zdjecia ,o której wjezdzałam na mete itd...bo twierdzili,ze jestem 5...
Myślałam, że rodzinne z powodu zdjęcia
Robisz coś, co jest w sferze moich marzeń - bardzo chciałabym spróbować kiedyś jazdy konnej, ale zawsze bałam się koni. Teraz już mniej, ale generalnie nie znam się na nich i ich wielkość mnie przeraża. Jednocześnie czuję, że gdybym się zaznajomiła z tematem, mogłoby mi się to spodobać

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Boze, umieram na kaca...cos strasznego. Nawet nie spalam dzis u siebie Chyba jestem juz na to za stara...preferuje lezenie u siebie w lozeczku, kladzenie sie grzecznie spac o w miare przyzwoitej porze itd.
Muszę być w tym samym wieku, bo tego typu rozrywki już mnie nie bawią

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
A co do lekow, to moja kolezanka tez sobie kiedys poradzila na samych lekach. Poszla do psychologa 2 razy najpierw, ale po tym stwierdzila, ze strasznie drazni ja to gadanie o glupotach, bo to nie zadziala kiedy ona jest maksymalnie smutna i ma bulimie. Psychiatra przepisal jej leki...brala jakis czas, pozniej powoli odstawila. I wyszla z tego (nawet...przestala obsesyjnie myslec o swojej wadze! bez niczyjej pomocy )
Czasem mi się wydaje, że nasza zdolność do samoleczenia (czy jak zwał) jest większa niż nam się wydaje. Żeby uleczyć psychikę może wystarczą życzliwe osoby, niekoniecznie terapeuta.
W momencie największego zapętlenia leki mi pomogły, bo dzięki nim się wyciszyłam, uspokoiłam i przez to mogłam spojrzeć trzeźwo na pewne sprawy i jakoś sama ruszyć dalej.

Dzięki Kocurko za dobre słowo

Udało mi się zrealizować plan - byłam pobiegać (a obok jechał na rowerze mąż z synem ) Wbrew obawom dobrze mi poszło, bardzo dobrze, lepiej niż przed przerwą. Przemówiłam sobie, że pobiegnę tyle i tyle i mimo potężnego kryzysu od 3/4 trasy dobiegłam do końca. Jestem dumna z siebie, że się nie poddałam
__________________

Joga z rana jak śmietana.
agnyska81 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-22, 19:56   #393
eN90
Raczkowanie
 
Avatar eN90
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 397
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Koshatka Pokaż wiadomość
Witam.

Dzisiaj była u mnie rano już taka jesienna mgła. Buuu, ja nie chcę.
A ja uwielbiam jesień. Jak jest słońce i upały to wydaje mi się, że wtedy powinnam czuć się szczęśliwa, radosna. Jak jest jesień to bardziej odpowiada ona nastroju w jakim się znajduje.

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
NIE ROBIENIE TEGO CO POWINNIŚMY ZROBIĆ-OTO PRAWDZIWA STRATA CZASU.
''Zwlekanie z tym co,powinniśmy zrobić staje sie balastem,który niepotrzebnie obciąża nasz umysl.Podejmowanie decyzji nie powinno sprawiac nam trudności: należy przede wszystkim trzeżwo oceniać sytuację ,aby wiedzieć jak stawić jej czoło.Najczęściej istnieje tylko jedno rozwiązanie: PRZEJSCIE DO DZIAŁANIA''
fragment ''sztuka sprzątania'' Dominiqu Loreau
Bardzo mądre słowa. Faktycznie, u mnie tak jest, że jak mam do zrobienia jakąś czynność, to zwlekam z działaniem, zwlekam, aż wydaje mi się, że ta czynność jest tragiczna i znów zwlekam.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Mysle, ze do poczucia szczescia najbardziej przyda sie to pogrubione - wiara w swoje sily, w swoja wartosc i w zasadzie nie jest Ci potrzebna ta cala reszta, bo zwykle jest tak, ze innymi cechami charakteru chcesz pokazac innym COS. Cokolwiek to jest. Lepsza siebie. A gdybysmy czuli sie ze soba po prostu dobrze, w takim stanie w jakim jestesmy...to nie chcialybysmy byc bardziej przebojowe czy nie wiadomo jakie, bo czulybysmy sie fajne bedac po prostu soba
Tylko jak wzbudzić w sobie to poczucie własnej wartości?
eN90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-22, 20:42   #394
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Super
Trzymaj się, już niedługo.

No właśnie ja jeszcze słabo przeorana
Ostatnie zdanie -



To co piszesz o podejmowaniu decyzji w stanie stresu jest bardzo ważne.

W sumie na polu zawodowym (bo raczej tam doświadczam stresu) jakoś umiem sobie z tym radzić (obecnie, bo zanim tu trafiłam bywało różnie).
Problem mam w życiu prywatnym, zawsze miałam, decyzje "się podejmowały", w zasadzie mam tylko jedną świadomą na koncie (czyli nie decyzja typu "brak decyzji"). I to wymęczoną naradą rodzinną i kilkoma kilogramami na minusie.

Teraz mam podjąć kolejną i po prostu nie wiem co z tym fantem zrobić. Gdzie się kończy poszerzanie strefy komfortu, a zaczyna zaprzeczanie sobie samej

-----------------------------------------
Koniec lata - nigdy go specjalnie nie lubiłam (lata jako lata, nie wakacji), a teraz pierwszy raz w życiu żałuję, że się kończy , pogoda jednak mi sprzyja - dziś się poprawiła, przez co automatycznie poprawił mi się nastrój
Dzięki

W życiu osobistym faktycznie trudno z takimi decyzjami. Perspektywa zmiany-niepewności wzmacnia status quo/bezruch. Podzielam dylemat dotyczący granicy strefy komfortu. Też tak mam. Czasem impuls pomaga w przekroczeniu jej, bez wcześniejszego zdefiniowania granic.





Cytat:
Napisane przez agnyska81 Pokaż wiadomość
Udało mi się zrealizować plan - byłam pobiegać (a obok jechał na rowerze mąż z synem ) Wbrew obawom dobrze mi poszło, bardzo dobrze, lepiej niż przed przerwą. Przemówiłam sobie, że pobiegnę tyle i tyle i mimo potężnego kryzysu od 3/4 trasy dobiegłam do końca. Jestem dumna z siebie, że się nie poddałam
Super

Cytat:
Napisane przez eN90 Pokaż wiadomość

Tylko jak wzbudzić w sobie to poczucie własnej wartości?
Monotematycznie ( ) polecam książkę "Dramat udanego dziecka". Można znaleźć w internecie. Fajnie pokazuje jak szukać w sobie (i dlaczego) poczucia własnej wartości.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-22, 20:59   #395
Darli
Raczkowanie
 
Avatar Darli
 
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 168
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cześć dziewczyny

Podczytuję ten temat już sporo czasu, ale dopiero teraz postanowiłam coś naskrobać, chyba po tym jak zostawił mnie chłopak po 2 latach związku i po prostu nawet najprostsze i podstawowe czynności przychodziły mi ciężko i odkładałam je na potem, totalnie zero motywacji do czegokolwiek.
Dzisiaj jakoś nabrałam ochoty na robienie "czegoś" co nie jest leżeniem w łóżku-oglądaniem seriali-jedzeniem czekoladki - i odkładanie obowiązków na czas "jak do siebie dojdę bo mam prawo pocierpieć" głupie usprawiedliwienie
I dopiero dzisiaj, zachciało mi się rano wstać i pomimo brzydkiej pogody iść na zakupy, żeby przyrządzić jakieś zdrowe, pożywne śniadanko, pojeździć na rowerku stacjonarnym, porobić angielski na korki których udzielam . Eh jak to jest, ze raz wstajemy pełne energii, chęci do roboty, a raz nie wychodziłybyśmy z łóżka
Wiele, jeszcze przede mną, i to dopiero wierzchołek, ale mam zamiar ostro wziąć się za siebie, za to,zeby się realizować i nie odkładać tego na "kiedyś" i chyb a po to tu jestem. Witam i pozdrawiam
Darli jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-22, 21:10   #396
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Odwołuję swój pomysł o deszczu w nocy. Wczoraj wieczorem same kleiły mi się oczy, ale jak już się położyłam to nie mogłam zasnąć (niepotrzebnie szukałam jeszcze wieczorem armatury w Internecie), a potem budziłam się 10 razy, otwierałam i zamykałam okno, zmieniłam piżamę i łóżko.
Tym sposobem spałam dziś w dzień.

Walki z rozszerzonymi porami ciąg dalszy... Mam wrażenie, że prawie nić już tam nie ma, ale nadal są rozszerzone i skóra brzydko wygląda. Nałożenie podkładu tylko to potęguje- wczoraj się malowałam. Co na to zaradzić?

Cześć Darli.
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-22, 21:22   #397
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 653
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez eN90 Pokaż wiadomość
Witaj
Tak. Chciałabym znaleźć pracę, przeżyć mnóstwo niesamowitych chwil, mam nawet listę rzeczy, które chciałabym w końcu wdrożyć w swoje życie. Myślę, że jakbym była pewna siebie, przebojowa, znała swoje poczucie własnej wartości, była duszą towarzystwa, śmiałą, odważną dziewczyną, to czułabym się naprawdę szczesliwa. Do tego dochodzi posiadanie kochającego mężczyzny ( i niby jestem teraz z Tż, ale średnio nam się układa, sprzeczamy się bardzo często, mam wrażenie że kompletnie do siebie nie pasujemy, mnie męczą nadal jego błędy w przeszłości w naszym związku, co mnie jeszcze bardziej dołuje). Tylko, że jak sobie uświadomię, co mi brakuje to jeszcze bardziej się tym dobijam, zamykam w pokoju w bezpiecznym miejscu, włączam laptopa i chowam się przed życiem.
Wiem, że fajnie. Wiem, że robiąc to, będę czuła się radosna, ale właśnie... po co? Można przecież przeleżeć całe dnie, nie robiąc nic...
To trochę depresją mi zalatuje, a nie prokrastynacją.
Niezły koncert życzeń
Skąd ja to znam rok temu też byłam bliższa myślom o depresji niż o pro.

Może to co pisze Emilka jest trudne do przyjęcia i zaakceptowania, ale taka jest banalna prawda.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Mysle, ze do poczucia szczescia najbardziej przyda sie to pogrubione - wiara w swoje sily, w swoja wartosc i w zasadzie nie jest Ci potrzebna ta cala reszta, bo zwykle jest tak, ze innymi cechami charakteru chcesz pokazac innym COS. Cokolwiek to jest. Lepsza siebie. A gdybysmy czuli sie ze soba po prostu dobrze, w takim stanie w jakim jestesmy...to nie chcialybysmy byc bardziej przebojowe czy nie wiadomo jakie, bo czulybysmy sie fajne bedac po prostu soba
Taaak, kolejna banalna prawda.
Szkoda, że jej wcielenie w życie nie jest tak banalne.

U mnie cała machina ruszyła właśnie po rozstaniu. Trwanie w związku dla trwania wcale nie jest dobrym rozwiązaniem Z perspektywy widzę w tym "piękną" realizację mojego podpisu:
To nie decyzja się liczy, tylko jej powody. Decyzje podjęte ze strachu pozbawiają nas mocy.
Przemyśl ten temat, może być tak, że Twoja ucieczka od życia jest próbą ucieczki od podjęcia decyzji o Waszej przyszłości.

Agnyska, zdrowia dla kici
I gratki z tym bieganiem, słusznie czujesz dumę .
Muszę popatrzeć na te linki z przetworami i też się zabrać. Twoje posty są dla mnie wyrzutem sumienia

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
NIE ROBIENIE TEGO CO POWINNIŚMY ZROBIĆ-OTO PRAWDZIWA STRATA CZASU.
"Zwlekanie z tym co,powinniśmy zrobić staje sie balastem,który niepotrzebnie obciąża nasz umysl.
Podejmowanie decyzji nie powinno sprawiac nam trudności: należy przede wszystkim trzeżwo oceniać sytuację ,aby wiedzieć jak stawić jej czoło.
... tylko jedno rozwiązanie: PRZEJSCIE DO DZIAŁANIA''

fragment ''sztuka sprzątania'' Dominiqu Loreau
Zakuć. Zaliczyć. Nie zapomnieć
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-08-22, 21:52   #398
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez agnyska81 Pokaż wiadomość
Muszę być w tym samym wieku, bo tego typu rozrywki już mnie nie bawią
Jesli liczba w nicku to Twój rocznik...to jesteś jednak sporo starsza Ale i tak w tym wieku już mi się często nie chce tak imprezować...wolę spokojniej. Mimo, że to nadal jak najbardziej jest w moim zakresie wiekowym (już się starzeję? Tak szybko?!)

Cytat:
Napisane przez eN90 Pokaż wiadomość
Tylko jak wzbudzić w sobie to poczucie własnej wartości?
Żebym to ja wiedziała...byłabym spełniona

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Walki z rozszerzonymi porami ciąg dalszy... Mam wrażenie, że prawie nić już tam nie ma, ale nadal są rozszerzone i skóra brzydko wygląda. Nałożenie podkładu tylko to potęguje- wczoraj się malowałam. Co na to zaradzić?
Rozumiem o co Ci chodzi...jak ja co jakiś czas podejmuję walkę z tymi paskudami, to np. na nosie zostają mi dziury po prostu I..to nie jest takie, że pozbędę się, to już mam piękną cerę jakbym cały czas taką miała...myślę, że tak się już nie da A ciemne kropki wracają jak błyskawica
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-23, 10:12   #399
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez agnyska81 Pokaż wiadomość
Witajcie!
Ostatnio byłam rozbita, to teraz jestem dodatkowo przybita, bo okazało się, że nasza kotka ma jednak raka Umówiliśmy termin operacji, trzeba to wyciąć jak najszybciej.

Przez ostatnie dni nie było mnie tutaj, ale widziałam, że przewijał się termin psychiatry - i ja kiedyś byłam (NFZ), nie miał magicznej różdżki, może nieprawdziwy Dostałam leki, na zapisaną terapię nie poszłam, w sumie to zakończyło się niczym, ale może na tamten czas właśnie tylko leki były mi potrzebne jako odskocznia od rzeczywistości? (czułam się po nich naprawdę dobrze) Od tamtego czasu radzę sobie sama, doszłam do tego, że moje problemy nie były tak wielkie, żebym potrzebowała pomocy z zewnątrz. Może to błąd, ale to było ponad 8 lat temu, a ja od tego czasu uczę się coraz lepiej funkcjonować w świecie, w rodzinie i coraz mi lepiej ze sobą.

Dilayla, co to za zawody? Dedukuję po zdjęciach, że rodzinne i że konne

Mimo słabego nastroju staram się robić swoje. W ostatnich dniach było to:
- wizyta u gina full service - z usg piersi i narządów dolnych oraz cytologią (duża tłusta żaba odkładana od marca ),
- kolejna wizyta u dentysty - jeszcze pewno tylko dwie nieduże i jestem załatwiona,
- umówienie wizyty u dermatologa na NFZ (żaba kolejna ),
- naprawienie/przerobienie kilku ubrań zalegających od miesięcy w szafie (rękami teściowej, ale zawsze),
- kolejne przetwory, tym razem buraczane.

Czuję się fatalnie z tym, że nie biegam. Moim celem na ten rok było pobicie ilości treningów z zeszłego roku, brakuje mi 12, a nie mogę się zmusić po tej przerwie Mam plan na dziś i jest w nim trening, obym nie odpuściła.
Bliskie mi jest sporo rzeczy o których piszesz... Ja kryzys przechodziłam tej zimy i wydawało mi się że sobie sama poradziłam - niestety ostatni tydzień wskazuje na to ze rózne paskudy (lęki, smutki, kompulsy itd) czaja sie za drzwiami i trzeba bardzo uważać żeby ich nie wpuścić...
Oczywiście cały czas mam myśl że moze terapia byłaby rozwiązaniem (choc zawsze do spychologów podchodziłam bardzo podejrzliwie) ... Sama nie wiem - chwilowo jest to trudne bo jednak tutaj sobie tego nie wyobrażam ... Ostatnio natomiast sama ze sobą przerabiam swoje dzieciństwo/młodość i relacje w domu ... Wydawało mi się że mogę to wszystko zamknąć w pudełku i wyrzucić ale ... Niepokojąco często pojawia się myśl - a co jeśli moje obecne problemy to nie do końca moja wina ? Z jednej strony wszystko się we mnie buntuje przeciwko obarczaniu rodziców winą za problemy w dorosłym życiu - ale mam obiektywne i dosyć mocne podstawy. Tak mi się przynajmniej wydaje

---------- Dopisano o 10:41 ---------- Poprzedni post napisano o 10:29 ----------

A może właśnie o to chodzi że pewne rzeczy trzeba sobie powiedzieć 'głośno" żeby można było iść dalej ? Ja mam z tym straszny problem - nawet tutaj ....

Agnysko przyłączam sie do życzeń zdrowia dla kotki ... wiem już że udało ci sie pobiegać - gratuluję mobilizacji Ja mam plan ruszyć się dzisiaj...

Ellefant no to rzuciłaś troche światła na kosmiczne ceny ... Ja miałam kontakt ze cenami w Sztokholmie - i z perspektywy studentki z Polski zderzenie było bolesne ... Masz jednak rację - oceniać należy relację zarobki -koszty życia... W De w mojej ocenie dużo drożej nie jest - zaryzykuję że 20-25 % wyższe są koszty życia natomiast zarabia się "tyle samo" tyle że w euro ... czyli ponad 4 razy więcej I ta relacja przekłada się na stosunki międzyludzkie - mam wrażenie ze życzliwość w codziennych kontaktach jest wieksza ... Smutno to pisać w sumie

Tigrinha dziękuje za ksiazkowe polecenia Jakkolwiek przymiotniki "poetycki" i "magiczny" troche mnie odstraszaja to spróbuje A i przeczytam sobie Muminki (których nie czytałam)

---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 10:41 ----------

Wiecie postanowiłam zmienić myślenie o swoim (nie)działaniu w tym tygodniu i ogólnie w ciągu ostatniego roku ... Może takich realnych osiągniec (w postaci pracy, napisanych stron czy zawekowanych słoików ) nie mam ale ... pracuje nad sobą ... I to samo w sobie jest cenne . Zwłaszcza ze często myślę o tym w kontekscie dzieci (in spe) - nie chcę powielać wzorców rodziców , chcę być (w miarę) radosną i pogodzoną ze soba mamą... Czyli generalnie uporządkować bałagan który jest we mnie.
Cały czas powraca problem porównywania się do innych i takiej a'la fejsbukowej oceny własnych osiągnięć ...Łapię się na tym że sama nie potrafie powiedziec czego JA chcę ... Bo zaraz wskakują argumenty - to/tamto muszę bo wszyscy... bo co powie/pomyśli XYZ itd ...
Ech...

Żeby zakończyć konstruktywnie - lista :
Co chcę dzisiaj zrobić:
1. Pobiegać
2. Ugotować pyszną kolację i zjeść ja z mężem
3. Spakować się na wyjazd
4. Ogarnąć mieszkanie przedwyjazdowo
5. Pokroić i zamrozić zioła
6. Usiąść na chwilę do dwóch aplikacji / choć nakreślić szkic listu motywacyjnego/
7. Zrobić ostatnie pranie/poskładać zrobione
8. Zgrać sobie kurs na laptopa (wreszcie)
9. Obejrzeć do końca niemiecki dokument
10. Zrobić lekcję włoskiego

A jutro już będę nad polskim morzem
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-23, 11:16   #400
isza89
tree hugger
 
Avatar isza89
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: wild west
Wiadomości: 1 444
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

.
Cytat:
Napisane przez Clarissa Pinkola Estés
Świat dzikiej przyrody uczy, by podejmować wyzwania w miarę, jak się pojawiają. Osaczony wilk nie woła bezradnie: "O nie! Tylko nie to!", ale odskakuje, rwie pazurami, biegnie, chowa się w norze, ryje w ziemi, udaje nieżywego, rzuca się do gardła - robi to, co w danej sytuacji trzeba zrobić.
.
__________________
Nie potrafię zmierzyć się z codziennością, choć nadal zdarza mi się wierzyć w cuda i marzyć o lataniu.
isza89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-23, 11:46   #401
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 653
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Dzięki

W życiu osobistym faktycznie trudno z takimi decyzjami. Perspektywa zmiany-niepewności wzmacnia status quo/bezruch. Podzielam dylemat dotyczący granicy strefy komfortu. Też tak mam. Czasem impuls pomaga w przekroczeniu jej, bez wcześniejszego zdefiniowania granic
To nie tak że definiuję jakieś sztywne granice, to tylko werbalizacja (myślę, że całkiem udana ) tego co chodzi mi po głowie. Właśnie w tym rzecz, że impuls się pojawił, ale analizując sytuację pojawia się wiele wątpliwości- to tak jakbym wstępnie rozważała pokonanie fosy, a tu się okazuje, że jeszcze trzeba przejść drut kolczasty, pokrzywy i Cerbera . I pytanie "iść czy nie" nabiera nowego wymiaru

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Bliskie mi jest sporo rzeczy o których piszesz... Ja kryzys przechodziłam tej zimy i wydawało mi się że sobie sama poradziłam - niestety ostatni tydzień wskazuje na to ze rózne paskudy (lęki, smutki, kompulsy itd) czaja sie za drzwiami i trzeba bardzo uważać żeby ich nie wpuścić...
Oczywiście cały czas mam myśl że moze terapia byłaby rozwiązaniem (choc zawsze do spychologów podchodziłam bardzo podejrzliwie) ... Sama nie wiem - chwilowo jest to trudne bo jednak tutaj sobie tego nie wyobrażam ... Ostatnio natomiast sama ze sobą przerabiam swoje dzieciństwo/młodość i relacje w domu ... Wydawało mi się że mogę to wszystko zamknąć w pudełku i wyrzucić ale ... Niepokojąco często pojawia się myśl - a co jeśli moje obecne problemy to nie do końca moja wina ? Z jednej strony wszystko się we mnie buntuje przeciwko obarczaniu rodziców winą za problemy w dorosłym życiu - ale mam obiektywne i dosyć mocne podstawy. Tak mi się przynajmniej wydaje


---------- Dopisano o 10:41 ---------- Poprzedni post napisano o 10:29 ----------

A może właśnie o to chodzi że pewne rzeczy trzeba sobie powiedzieć 'głośno" żeby można było iść dalej ? Ja mam z tym straszny problem - nawet tutaj .
[/COLOR]Wiecie postanowiłam zmienić myślenie o swoim (nie)działaniu w tym tygodniu i ogólnie w ciągu ostatniego roku ... Może takich realnych osiągniec (w postaci pracy, napisanych stron czy zawekowanych słoików ) nie mam ale ... pracuje nad sobą ... I to samo w sobie jest cenne . Zwłaszcza ze często myślę o tym w kontekscie dzieci (in spe) - nie chcę powielać wzorców rodziców , chcę być (w miarę) radosną i pogodzoną ze soba mamą... Czyli generalnie uporządkować bałagan który jest we mnie.
Cały czas powraca problem porównywania się do innych i takiej a'la fejsbukowej oceny własnych osiągnięć ...Łapię się na tym że sama nie potrafie powiedziec czego JA chcę ... Bo zaraz wskakują argumenty - to/tamto muszę bo wszyscy... bo co powie/pomyśli XYZ itd ...
Ech
(...)
A jutro już będę nad polskim morzem
Joanna, momentami jakbym czytała o sobie, widzę jedynie różnice we wnioskach końcowych

Psycholog myślę, że Ci nie potrzebny, daleko zaszłaś sama ja ostatecznie zrezygnowałam, bo i tak nie dałby mi więcej niż sama sobie mogłam dać, nie żałuję
Jeśli bym miała dalej porównywać:co do realnych osiągnięć-jeszcze doświadczysz, że one są też potrzebne, i fajnie się uzupełniają z pracą nad sobą w sferze "teoretycznej".

Jak dla mnie to pogrubione jest kluczowe, nie wystarczy tylko coś gdzieś przeczuwać, trzeba to też nazwać.

Gdzie nad morze?

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:41 ----------

Isza - fajny cytat ta groteskowa sytuacja przemawia do wyobraźni
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-23, 15:13   #402
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Nic intrygującego nie robie,oprócz domowych czynności ,wychowywanie młodego...w sierpniu 100% uwagi poświęcone jest właśnie jemu
czytania w miedzyczasie książek,oraz sprawdzaniu co w cyberświecie słychac...
więc przyłażę z ciekawym blogiem
http://inspirujacacodziennosc.blogsp...-oszczedz.html
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”

Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-23, 20:22   #403
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Di,
dzięki za linka.
Z chęcią poczytam bo blog rzeczywiście interesujący i inspirujący.

Iszka,
witaj
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-24, 10:34   #404
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

To zadziwiające, jak często mamy tendencję do „niedożycia”. Niby oddychamy, robimy różne rzeczy, ale ciągle coś nam nie odpowiada, ciągle wolelibyśmy być kimś innym, gdzieś indziej, z kimś innym. Mijają godziny, dni i lata, a my nie mieliśmy jeszcze okazji cieszyć się sobą, swoim własnym życiem, swoim domem i rodziną. Jesteśmy ślepi na piękno własnych krajobrazów, głusi na melodię własnych pieśni. Fizycznie jesteśmy obecni, ale nasze myśli wirują gdzieś indziej – śledząc zazdrośnie życie innych ludzi, marząc o rzeczach, których nigdy nie będziemy mieli. Oskarżamy innych, często własne dzieci, o nasze porażki, lenistwo i zmarnowane talenty.

http://stellagonet.blogspot.se/2013/...d-30-stka.html

Pomijając temat całego artykułu, to podoba mi się ten fragment...mam to właśnie "niedożycie". I myślę, że większośc z nas cierpi na to samo, niestety
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-24, 11:59   #405
agnyska81
Zakorzenienie
 
Avatar agnyska81
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 13 039
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Witajcie weekendowo

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Twoje posty są dla mnie wyrzutem sumienia
Ale, że to o przetworach?

Jeśli tak, to powiem coś, co sprawi Ci ulgę Jestem gospodynią już 8 lat, ale w takich rzeczach początkująca. Ogród mam (wcześniej wspólnie z Babcią, która rządziła i dopiero teraz naprawdę przejęłam za niego odpowiedzialność, bo jest tylko mój i TŻ), warzywa i owoce mam, ale dopiero od niedawna kształtuję to wszystko tak, jak chcę. Robię tak, żeby było mi wygodnie. I tak nie przeżyję zimy na własnych przetworach, ale miło coś tam mieć. Tak naprawdę są tego niewielkie raczej ilości i robię tylko to, co lubię i na co mam czas i ochotę. Aczkolwiek bardzo przeżyłam, jak mi się w tym roku dużo czerwonej porzeczki zmarnowało Kilka krzaków idzie do wycięcia, żeby mnie to w przyszłości nie frustrowało.

L_ko, Ty za to uczysz się języków, co ja mam zaniedbane. Nie da się robić wszystkiego, co by się chciało. Chyba

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Jesli liczba w nicku to Twój rocznik...to jesteś jednak sporo starsza
Niestety, jestem więc sporo starsza, to mój rocznik

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Ja mam plan ruszyć się dzisiaj...

A jutro już będę nad polskim morzem
Za pierwsze Drugiego bardzo zazdroszczę, bo kocham Bałtyk

Joanno, też bardzo długo obwiniałam rodziców. Jakiś czas temu zauważyłam jednak ze zdumieniem, że moja mama sama nie miała wesoło w domu, wyszła za mąż żeby się stamtąd wyrwać, mogła zdecydowanie lepiej trafić. A mojego taty po prostu mi szkoda, bo jego dziwactwa, kreowanie własnego świata, nieustępliwość, fochy i co tam jeszcze szkodzą jemu najbardziej, bo nie jest w stanie od tego uciec, a ja mogę. Dopiero kiedy spojrzałam na nich jak na innych ludzi, nie moich rodziców, zaczęłam się uwalniać.
Żebyście zrozumieli, jak bardzo byłam niesamodzielna, powiem Wam, że studia wybrał dla mnie tata. Dziś patrzę na to, jak na legendę o smoku, ale to prawda.

Przyjrzę się mu bliżej, już dodałam do Bloglovin

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
To zadziwiające, jak często mamy tendencję do „niedożycia”. Niby oddychamy, robimy różne rzeczy, ale ciągle coś nam nie odpowiada, ciągle wolelibyśmy być kimś innym, gdzieś indziej, z kimś innym. Mijają godziny, dni i lata, a my nie mieliśmy jeszcze okazji cieszyć się sobą, swoim własnym życiem, swoim domem i rodziną. Jesteśmy ślepi na piękno własnych krajobrazów, głusi na melodię własnych pieśni. Fizycznie jesteśmy obecni, ale nasze myśli wirują gdzieś indziej – śledząc zazdrośnie życie innych ludzi, marząc o rzeczach, których nigdy nie będziemy mieli. Oskarżamy innych, często własne dzieci, o nasze porażki, lenistwo i zmarnowane talenty.
Bardzo dobre, bardzo trafne.

Zrobione wczoraj:
- gra w ping-ponga (i postanowienie, by robić to częściej, bo kiedyś to uwielbiałam i okazało się, że nie minęło),
- kilka słoików leczo z cukinii,
- wybranie konkretnych roślin do ogrodu (długo mi zeszło, bo żaden sprzedawca nie oferował wszystkiego, co bym chciała),
- zamówienie poziomek,
- dokształcanie się w kwestiach ogrodniczych ,
- rozwiązanie kilku problemów pracowych,
- skończenie czytania kolejnej książki (początek roku był bardzo słaby pod tym względem).

Teraz przydałoby się wziąć za sprzątanie, bo nikt tego za mnie nie zrobi - M dziś do wieczora w pracy. Mam też kilka pw/maili do napisania. Do roboty więc!
__________________

Joga z rana jak śmietana.

Edytowane przez agnyska81
Czas edycji: 2013-08-24 o 12:09
agnyska81 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-24, 12:52   #406
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Dziewczyny...
trzymamy dzisiaj kciuki za Nebulkę...
Pewnie dzisiaj już tu nie zajrzy, ale myślami jestem z Tobą Słońce

Wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie i A...
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-24, 14:34   #407
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Iszka zobaczyć na mailu, że czeka od Ciebie pw to było wielkie wow i zaskoczenie też. te mózgowe historie przerastają me pojęcie... gratuluję pracy i II stopnia studiów!
Zaliczyłam wyjazd wakacyjny - 4 dni - superościowe, a potem problemy - oczywiście - zdrowotne (synek). W każdym razie dobrze, że już od wczoraj w domu
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 09:25   #408
Halimaa
Rozeznanie
 
Avatar Halimaa
 
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 742
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Dziewczyny...
trzymamy dzisiaj kciuki za Nebulkę...
Pewnie dzisiaj już tu nie zajrzy, ale myślami jestem z Tobą Słońce

Wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie i A...
Melduje że ślub się odbył, wesele także, goście dopisali i było bardzo fajnie tylko teraz nogi bolą. :p
Halimaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 11:00   #409
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Halimaa Pokaż wiadomość
Melduje że ślub się odbył, wesele także, goście dopisali i było bardzo fajnie tylko teraz nogi bolą. :p
Melduję to samo. Wesele było super, Nebulka wszystko cudownie zorganizowała i wyglądała PRZEPIĘKNIE, pomimo że to ja ją malowałam I w ogóle już kiedyś pisałam, że Nebulka jest dla mnie takim modelem perfekcyjnej młodej panny (no, już nie panny) - elegancka, mądra, wiedząca co powiedzieć i jak się zachować w każdej sytuacji... normalnie jestem dumna, że mam taką znajomą
Załączone zdjęcia
Rodzaj pliku: jpg 24082013741.jpg (62,7 KB, 46 załadowań)
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-08-25, 11:41   #410
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość

Teraz mam podjąć kolejną i po prostu nie wiem co z tym fantem zrobić. Gdzie się kończy poszerzanie strefy komfortu, a zaczyna zaprzeczanie sobie samej
Świetne pytanie. Zastanawiałam się nad nim trochę. Może to zwyczajnie kwestia chcenia? Coś na zasadzie, że bałabym się skoczyć na bungee, ale też myśl o tym wcale mnie nie kręci, więc nie miałoby raczej sensu próbować się przełamywać. Boję się też prowadzić samochód, ale chciałabym się nie bać, w dodatku zdałam prawko bez większych problemów więc chyba nie jest tak, że się zupełnie nie nadaję, więc wychodzenie ze strefy komfortu w tej sytuacji ma sens. Nie wiem jaką decyzję powinnaś teraz podjąć, ale jeśli tylko sam moment jej podejmowania jest trudny, a potem spodziewasz się, że będzie lepiej niż jest - no to chyba warto

---------- Dopisano o 12:23 ---------- Poprzedni post napisano o 12:13 ----------

Cytat:
Napisane przez agnyska81 Pokaż wiadomość

Robisz coś, co jest w sferze moich marzeń - bardzo chciałabym spróbować kiedyś jazdy konnej, ale zawsze bałam się koni. Teraz już mniej, ale generalnie nie znam się na nich i ich wielkość mnie przeraża. Jednocześnie czuję, że gdybym się zaznajomiła z tematem, mogłoby mi się to spodobać


W momencie największego zapętlenia leki mi pomogły, bo dzięki nim się wyciszyłam, uspokoiłam i przez to mogłam spojrzeć trzeźwo na pewne sprawy i jakoś sama ruszyć dalej.


Udało mi się zrealizować plan - byłam pobiegać (a obok jechał na rowerze mąż z synem ) Wbrew obawom dobrze mi poszło, bardzo dobrze, lepiej niż przed przerwą. Przemówiłam sobie, że pobiegnę tyle i tyle i mimo potężnego kryzysu od 3/4 trasy dobiegłam do końca. Jestem dumna z siebie, że się nie poddałam
Gratuluję realizacji planu Mam nadzieję, że mnie też to zmotywuje do wzięcia się za siebie już od dziś - moja pani od baletu wyjechała na prawie pół roku i teraz sama muszę chociaż podtrzymywać to czego już się nauczyłam.

Jeśli chodzi o konie, to ja też się boję i czasami na jeździe marzę tylko, żebym już mogła zejść - a potem nie mogę się doczekać kolejnej jazdy, przez kilka dni po czuję się jakby mi brakowało jakiejś części ciała.

Co do tego pogrubionego - bardzo dziękuję, że to napisałaś Właśnie dziś wzięłam pierwszy raz lek i ten efekt o którym piszesz to jest to, czego trzeba mi najbardziej.

---------- Dopisano o 12:34 ---------- Poprzedni post napisano o 12:23 ----------

Cytat:
Napisane przez eN90 Pokaż wiadomość

Tylko jak wzbudzić w sobie to poczucie własnej wartości?
Myślę, że najlepiej być osobą, której rodzice wszczepili takie poczucie i która czuje że jest wiele warta bez potrzeby udowadniania tego w jakikolwiek sposób. Ja niestety nie jestem taką osobą i moje poczucie własnej wartości pozostawia wiele do życzenia, ale patrząc wstecz widzę naprawdę spory progres - z mojego doświadczenia wynika, że budowanie swojego poczucia wartości to długa i ciężka praca (ale na szczęście często też ciekawa), u mnie polega to na zdobywaniu nowych umiejętności i doświadczeń, przełamywania się do robienia rzeczy, których się boję robić itd. Nie wiem czy któregoś dnia poczuję w końcu ten stan"idealny", kiedy uznam , że jestem wiele warta po prostu dlatego, że istnieję, podejrzewam że niestety nie - ale póki co innej drogi niż poprzez przełamywanie i udoskonalanie się nie widzę

---------- Dopisano o 12:41 ---------- Poprzedni post napisano o 12:34 ----------

Cytat:
Napisane przez Darli Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny

Podczytuję ten temat już sporo czasu, ale dopiero teraz postanowiłam coś naskrobać, chyba po tym jak zostawił mnie chłopak po 2 latach związku i po prostu nawet najprostsze i podstawowe czynności przychodziły mi ciężko i odkładałam je na potem, totalnie zero motywacji do czegokolwiek.
Dzisiaj jakoś nabrałam ochoty na robienie "czegoś" co nie jest leżeniem w łóżku-oglądaniem seriali-jedzeniem czekoladki - i odkładanie obowiązków na czas "jak do siebie dojdę bo mam prawo pocierpieć" głupie usprawiedliwienie
I dopiero dzisiaj, zachciało mi się rano wstać i pomimo brzydkiej pogody iść na zakupy, żeby przyrządzić jakieś zdrowe, pożywne śniadanko, pojeździć na rowerku stacjonarnym, porobić angielski na korki których udzielam . Eh jak to jest, ze raz wstajemy pełne energii, chęci do roboty, a raz nie wychodziłybyśmy z łóżka
Wiele, jeszcze przede mną, i to dopiero wierzchołek, ale mam zamiar ostro wziąć się za siebie, za to,zeby się realizować i nie odkładać tego na "kiedyś" i chyb a po to tu jestem. Witam i pozdrawiam
Cześć Darli Mam nadzieję, że udzielanie się tutaj Ci pomoże
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 11:56   #411
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Melduję to samo. Wesele było super, Nebulka wszystko cudownie zorganizowała i wyglądała PRZEPIĘKNIE, pomimo że to ja ją malowałam I w ogóle już kiedyś pisałam, że Nebulka jest dla mnie takim modelem perfekcyjnej młodej panny (no, już nie panny) - elegancka, mądra, wiedząca co powiedzieć i jak się zachować w każdej sytuacji... normalnie jestem dumna, że mam taką znajomą
O Boże, o Bożeee....to jest takie urocze, że padłam - normalnie karta z Tygrysem

Żałuję, że mnie nie było

A co do Nebuli, to ja bym się spodziewała właśnie, że będzie perfekcyjną gospodynią swojego własnego przyjęcia...taka to nasza Nebula jest po prostu

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Świetne pytanie. Zastanawiałam się nad nim trochę. Może to zwyczajnie kwestia chcenia? Coś na zasadzie, że bałabym się skoczyć na bungee, ale też myśl o tym wcale mnie nie kręci, więc nie miałoby raczej sensu próbować się przełamywać. Boję się też prowadzić samochód, ale chciałabym się nie bać, w dodatku zdałam prawko bez większych problemów więc chyba nie jest tak, że się zupełnie nie nadaję, więc wychodzenie ze strefy komfortu w tej sytuacji ma sens. Nie wiem jaką decyzję powinnaś teraz podjąć, ale jeśli tylko sam moment jej podejmowania jest trudny, a potem spodziewasz się, że będzie lepiej niż jest - no to chyba warto


Myślę, że najlepiej być osobą, której rodzice wszczepili takie poczucie i która czuje że jest wiele warta bez potrzeby udowadniania tego w jakikolwiek sposób. Ja niestety nie jestem taką osobą i moje poczucie własnej wartości pozostawia wiele do życzenia, ale patrząc wstecz widzę naprawdę spory progres - z mojego doświadczenia wynika, że budowanie swojego poczucia wartości to długa i ciężka praca (ale na szczęście często też ciekawa), u mnie polega to na zdobywaniu nowych umiejętności i doświadczeń, przełamywania się do robienia rzeczy, których się boję robić itd. Nie wiem czy któregoś dnia poczuję w końcu ten stan"idealny", kiedy uznam , że jestem wiele warta po prostu dlatego, że istnieję, podejrzewam że niestety nie - ale póki co innej drogi niż poprzez przełamywanie i udoskonalanie się nie widzę:nie
Myślę, że to trafne porównanie - swoje decyzje a cudze. Ja często nie chcę czegoś robić, bo mnie to zwyczajnie nie kręci (boję się przy okazji), ale wszyscy to robią, uważają to za super fun i nie wiadomo co jeszcze i myślą, że jestem dziwna, bo nie chcę itd. A jakby nie patrzeć...to jeśli czegoś nie chcę, bo nie podoba mi się, to jest to kurde moja decyzja.

No, tylko ja akurat w takich przypadkach staję okoniem

A co do poczucia wartości...nie wszystko zależy od rodziców Ja naprawdę swoim nie mogę nic zarzucić! A jednak poczucie wartości zawsze miałam jakieś takie kalekie...to chyba kwestia charakteru. Byłam nieśmiałym, cicho-mówiącym dzieckiem, neurotycznym - reagowałam z przesadą na różne rzeczy (np. jakąkolwiek krytykę, złośliwość, niesprawiedliwość, strach...wszystko). No taka byłam od najmłodszych lat. Myślę, że osoby z naturalną pewnością siebie i poczuciem własnej wartości nie są takie za młodu - są to raczej te przebojowe dzieci, które mało czego się boją.

Także...natura ma tu dużo do powiedzenia

Ale można wypracować naprawdę dużo. I kurcze, też myślę, że akurat w tym zakresie przeszłam ogromną metamorfozę
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 12:34   #412
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Bliskie mi jest sporo rzeczy o których piszesz... Ja kryzys przechodziłam tej zimy i wydawało mi się że sobie sama poradziłam - niestety ostatni tydzień wskazuje na to ze rózne paskudy (lęki, smutki, kompulsy itd) czaja sie za drzwiami i trzeba bardzo uważać żeby ich nie wpuścić...
Oczywiście cały czas mam myśl że moze terapia byłaby rozwiązaniem (choc zawsze do spychologów podchodziłam bardzo podejrzliwie) ... Sama nie wiem - chwilowo jest to trudne bo jednak tutaj sobie tego nie wyobrażam ... Ostatnio natomiast sama ze sobą przerabiam swoje dzieciństwo/młodość i relacje w domu ... Wydawało mi się że mogę to wszystko zamknąć w pudełku i wyrzucić ale ... Niepokojąco często pojawia się myśl - a co jeśli moje obecne problemy to nie do końca moja wina ? Z jednej strony wszystko się we mnie buntuje przeciwko obarczaniu rodziców winą za problemy w dorosłym życiu - ale mam obiektywne i dosyć mocne podstawy. Tak mi się przynajmniej wydaje

A może właśnie o to chodzi że pewne rzeczy trzeba sobie powiedzieć 'głośno" żeby można było iść dalej ? Ja mam z tym straszny problem - nawet tutaj ....


Tigrinha dziękuje za ksiazkowe polecenia Jakkolwiek przymiotniki "poetycki" i "magiczny" troche mnie odstraszaja to spróbuje A i przeczytam sobie Muminki (których nie czytałam)

A jutro już będę nad polskim morzem
Bardzo dobrze rozumiem to co piszesz. Ja po chodzeniu na terapię wiem (choć i bez niej to podejrzewałam), że wiele rzeczy które robię "nie tak" nie są moją "winą" - tylko właśnie chyba trzeba uważać ze słowem "wina". Szukanie winnych nie jest konstruktywne (IMHO). Mogłabym zwalić wiele rzeczy na moich rodziców (poniekąd słusznie może nawet) - ale jakby tak oni poszli do psychologa i poszperali w swoim dzieciństwie, to też by się okazało, że ich błędy w wychowywaniu mnie to "wina" ich rodziców/innych okoliczności. A gdyby moi dziadkowie poszli do psychologa.... i tak dalej, donikąd to nie prowadzi. Gdybyś na terapii doszła do wniosku "tak, to wszystko wina moich rodziców"- to czy coś by Ci to pomogło? Może tylko tyle, że mniej byś obwiniała siebie, ale wierzę że do tego można dojść lepszą drogą - ostatnio już cytowałam bardzo ważne dla mnie zdanie - że nie jesteśmy "winni", bo zawsze robimy wszystko najlepiej jak potrafimy biorąc pod uwagę jakimi w danym momencie jesteśmy ludźmi. Rozpamiętywanie win i błędów (swoich i cudzych) nie posuwa nas do przodu, lepiej zastanowić się, co teraz można zrobić lepiej - ciągle mając w pamięci, że może nam nie wyjść, ale że jeśli nie wyjdzie, to nie ma co szukać winnych, bo zrobiliśmy najlepsze na co nas było stać, i że być może trzeba próbować dalej.

Czuję że jakbym się zastosowała do tych "mądrości" w praktyce, a nie tylko tak teoretyzowała, to byłabym o wiele szczęśliwszym człowiekiem

Co do książek - w "Domu Augusty" magii jest tyle co kot napłakał, to taki jeden mały eksperymentalny wątek, 95% to dosyć brutalna rzeczywistość. Vesaas może być trudniejszy w odbiorze przez swoją "psychologiczną poetyckość" ale koniecznie spróbuj, zwłaszcza "Pałac lodowy" - ma taki mroźny, dziki, nieco złowieszczy klimat. A Muminki to pozycja obowiązkowa - i są super do czytania nad morzem, bo autorka morze kochała i to w wielu tomach Muminków naprawdę czuć

Emilko, no właśnie a propos Mamy Muminków - też nie skończyłam. Tak schrzanić książkę o tak fascynującej osobie i jej cudownych książkach to w sumie naprawdę jest osiągnięcie I pomyśleć, że kiedyś kupiłam sobie książkę do szwedzkiego z zamiarem nauczenia się go tylko po to, żeby choć trochę zrozumieć z tej książki (po tym jak straciłam nadzieję, że kiedykolwiek ukaże się w innym języku).

---------- Dopisano o 13:34 ---------- Poprzedni post napisano o 13:23 ----------

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
O Boże, o Bożeee....to jest takie urocze, że padłam - normalnie karta z Tygrysem



Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość

A co do poczucia wartości...nie wszystko zależy od rodziców Ja naprawdę swoim nie mogę nic zarzucić! A jednak poczucie wartości zawsze miałam jakieś takie kalekie...to chyba kwestia charakteru. Byłam nieśmiałym, cicho-mówiącym dzieckiem, neurotycznym - reagowałam z przesadą na różne rzeczy (np. jakąkolwiek krytykę, złośliwość, niesprawiedliwość, strach...wszystko). No taka byłam od najmłodszych lat. Myślę, że osoby z naturalną pewnością siebie i poczuciem własnej wartości nie są takie za młodu - są to raczej te przebojowe dzieci, które mało czego się boją.

Także...natura ma tu dużo do powiedzenia

Ale można wypracować naprawdę dużo. I kurcze, też myślę, że akurat w tym zakresie przeszłam ogromną metamorfozę
To ciekawe, zawsze jakoś miałam tendencję żeby widzieć przyczyny w wychowaniu niż w naturze. A ja z opowieści wiem, że byłam super śmiałym dzieckiem, na wczasach zawsze zgłaszałam się do mówienia wierszyków, niczego się nie wstydziłam ani nie bałam - tak do zerówki mniej więcej. A potem po kolei traciłam pewność siebie - najpierw w kwestii sprawności fizycznej i manualnej i takiej ogólnoludzkiej (mama ciągle mi powtarzała że jestem powolna i niegramotna), potem w kwestii wyglądu, a w końcu i w swój intelekt zwątpiłam. Ciężko z powrotem wypełzywać na powierzchnię, no ale co robić
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 12:47   #413
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
To ciekawe, zawsze jakoś miałam tendencję żeby widzieć przyczyny w wychowaniu niż w naturze. A ja z opowieści wiem, że byłam super śmiałym dzieckiem, na wczasach zawsze zgłaszałam się do mówienia wierszyków, niczego się nie wstydziłam ani nie bałam - tak do zerówki mniej więcej. A potem po kolei traciłam pewność siebie - najpierw w kwestii sprawności fizycznej i manualnej i takiej ogólnoludzkiej (mama ciągle mi powtarzała że jestem powolna i niegramotna), potem w kwestii wyglądu, a w końcu i w swój intelekt zwątpiłam. Ciężko z powrotem wypełzywać na powierzchnię, no ale co robić
Hmm...to ja miałam odwrotną sytuację, kompletnie I za nic wychowania nie mogę winić - mnie nikt nigdy nie mówił, że jestem do niczego, że czegoś nie umiem. Zawsze powtarzano zdania odwrotne, zachęcające, szczególnie, że od początku wiedziano, że jestem dzieckiem strachliwym i nieśmiałym i do wielu rzeczy trzeba mnie będzie zachęcać. Ja się nie garnęłam do występów ani wierszyków nigdy Także jako dzieci byłyśmy swoimi przeciwieństwami

Także teraz i tak jestem dużo lepsza w pożyciu niż byłam...zdecydowanie inny człowiek. Od liceum się zaczęłam przepoczwarzać. Albo nawet od końcówki gimnazjum, kiedy już chyba...zwyczajnie byłam sobą i otoczeniem zmęczona.

A swoją drogą, to więcej zaznałam w życiu "krzywd" od rówieśników niż od rodziny...to chyba takie otoczenie wychowuje w równym stopniu Więc...można trafić też tak, że ma się świetnych rodziców, trochę słaby charakter i zupełnie beznadziejne towarzystwo w szkole czy na podwórku Nie dojdziesz winnych w takiej sytuacji. I masz rację, że winnych nawet nie ma co szukać, bo to nie ma sensu. Ja też wyczytałam, że najlepsze co możesz zrobić to przebaczyć w myślach wszystkim po kolei - zacząć od siebie, później rodzice itd. Wychowywali tak jak uważali - zrobili krzywdę, trudno - stało się i nie odstanie się już, nie cofniesz czasu i tego nie zmienisz, możesz najwyżej wybaczyć i jakoś z tym żyć. Trzymanie urazy nie ma sensu - bo blokuje wewnętrznie i człowiek idzie przez życie z wielką torbą pełną urażonych uczuć i złości.
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 14:15   #414
grey_cat
Raczkowanie
 
Avatar grey_cat
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 183
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Hmm...to ja miałam odwrotną sytuację, kompletnie I za nic wychowania nie mogę winić - mnie nikt nigdy nie mówił, że jestem do niczego, że czegoś nie umiem. Zawsze powtarzano zdania odwrotne, zachęcające, szczególnie, że od początku wiedziano, że jestem dzieckiem strachliwym i nieśmiałym i do wielu rzeczy trzeba mnie będzie zachęcać. Ja się nie garnęłam do występów ani wierszyków nigdy Także jako dzieci byłyśmy swoimi przeciwieństwami

Także teraz i tak jestem dużo lepsza w pożyciu niż byłam...zdecydowanie inny człowiek. Od liceum się zaczęłam przepoczwarzać. Albo nawet od końcówki gimnazjum, kiedy już chyba...zwyczajnie byłam sobą i otoczeniem zmęczona.

A swoją drogą, to więcej zaznałam w życiu "krzywd" od rówieśników niż od rodziny...to chyba takie otoczenie wychowuje w równym stopniu Więc...można trafić też tak, że ma się świetnych rodziców, trochę słaby charakter i zupełnie beznadziejne towarzystwo w szkole czy na podwórku Nie dojdziesz winnych w takiej sytuacji. I masz rację, że winnych nawet nie ma co szukać, bo to nie ma sensu. Ja też wyczytałam, że najlepsze co możesz zrobić to przebaczyć w myślach wszystkim po kolei - zacząć od siebie, później rodzice itd. Wychowywali tak jak uważali - zrobili krzywdę, trudno - stało się i nie odstanie się już, nie cofniesz czasu i tego nie zmienisz, możesz najwyżej wybaczyć i jakoś z tym żyć. Trzymanie urazy nie ma sensu - bo blokuje wewnętrznie i człowiek idzie przez życie z wielką torbą pełną urażonych uczuć i złości.
Tak a propos - przypomnialo mi sie 'zmien siebie, nim zmienisz ten swiat'. Za to mam straszny problem z trzymaniem uraz - mimo ze juz nie mieszkam z jedna wspollokatorka od dwoch miesiecy, to nadal gdy ktos ja wspomni, to sie bardzo wkurzam (dziewczyna byla ogolnie rozpuszczona, biernie agresywna - tak to sie mowi po polsku? - i jako ze nie byla zbyt kasiasta, bylam dla niej bardzo hojna i sie wszystkim chetnie dzielilam, a ona tylko sprawiala, ze sie czulam jak zlodziej...). Po prostu na sama mysle o niej noz mi sie otwiera w kieszeni i nie chce jej wiecej widziec.

A u mnie troche spadek w dol. Bardzo jestem zniechecona swoimi studiami, wydaje mi sie, ze wszystkim idzie swietnie, a mi sie nic nie udaje No ale to cala inna historia...
grey_cat jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 14:35   #415
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez grey_cat Pokaż wiadomość
Tak a propos - przypomnialo mi sie 'zmien siebie, nim zmienisz ten swiat'. Za to mam straszny problem z trzymaniem uraz - mimo ze juz nie mieszkam z jedna wspollokatorka od dwoch miesiecy, to nadal gdy ktos ja wspomni, to sie bardzo wkurzam (dziewczyna byla ogolnie rozpuszczona, biernie agresywna - tak to sie mowi po polsku? - i jako ze nie byla zbyt kasiasta, bylam dla niej bardzo hojna i sie wszystkim chetnie dzielilam, a ona tylko sprawiala, ze sie czulam jak zlodziej...). Po prostu na sama mysle o niej noz mi sie otwiera w kieszeni i nie chce jej wiecej widziec.

A u mnie troche spadek w dol. Bardzo jestem zniechecona swoimi studiami, wydaje mi sie, ze wszystkim idzie swietnie, a mi sie nic nie udaje No ale to cala inna historia...
Ah ci współlokatorzy...wieczne problemy Też mam problem z trzymaniem urazy A bierna agresja jest określeniem po polsku, jak najbardziej (na to czasem też cierpię...).

Co do studiów...nie wiem jak reszta, ale ja się często tak czułam na studiach. Wydawało mi się, że wszyscy wokół są zdolniejsi - przy tym często zupełnie ślepłam na tych...naprawdę dużo mniej zdolnych albo jeszcze bardziej leniwych W sumie, zawsze i wszędzie się tak czuję, więc to nic nowego

A coś konkretnego się dzieje na studiach u Ciebie, że masz to poczucie? Nie macie teraz wakacji czasem?
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 19:23   #416
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 653
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
To zadziwiające, jak często mamy tendencję do „niedożycia”. Niby oddychamy, robimy różne rzeczy, ale ciągle coś nam nie odpowiada, ciągle wolelibyśmy być kimś innym, gdzieś indziej, z kimś innym. Mijają godziny, dni i lata, a my nie mieliśmy jeszcze okazji cieszyć się sobą, swoim własnym życiem, swoim domem i rodziną. Jesteśmy ślepi na piękno własnych krajobrazów, głusi na melodię własnych pieśni. Fizycznie jesteśmy obecni, ale nasze myśli wirują gdzieś indziej – śledząc zazdrośnie życie innych ludzi, marząc o rzeczach, których nigdy nie będziemy mieli. Oskarżamy innych, często własne dzieci, o nasze porażki, lenistwo i zmarnowane talenty.
Mądre.
Chciałabym by moje "niedożycie" skutecznie i trwale zmieniło się w "przeżycie". Wam również tego życzę

Agnyska, tak, o przetwory. Niestety, Twoje wyznanie nie sprawiło mi ulgi , wolę wyrzuty sumienia. One przynajmniej motywują do ruszenia tyłka
Fajnie, że mając ogród masz chęć w nim działać mieć ogród i nie jest on tylko balastem. Kiedyś, jak byłam mała, mieliśmy działkę, ale że nie za bardzo było komu tam pracować to się sprzedało. I choć czasem nachodzą mnie myśli "ach, jakby było fajnie ją mieć" to realnie patrząc, wiem że to tylko gdybanie, i że wcale nie pragnę jego realizacji.
Co do języków to chyba mnie pomyliłaś z którąś z naszych poliglotek moja znajomość języków obcych niestety kurczy się z roku na rok, choć mam chęć wrócić do aktywnej (raczej mniej niż bardziej) nauki. Ale to ... kiedyś

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Świetne pytanie. Zastanawiałam się nad nim trochę. Może to zwyczajnie kwestia chcenia? Coś na zasadzie, że bałabym się skoczyć na bungee, ale też myśl o tym wcale mnie nie kręci, więc nie miałoby raczej sensu próbować się przełamywać. Boję się też prowadzić samochód, ale chciałabym się nie bać, w dodatku zdałam prawko bez większych problemów więc chyba nie jest tak, że się zupełnie nie nadaję, więc wychodzenie ze strefy komfortu w tej sytuacji ma sens. Nie wiem jaką decyzję powinnaś teraz podjąć, ale jeśli tylko sam moment jej podejmowania jest trudny, a potem spodziewasz się, że będzie lepiej niż jest - no to chyba warto

No właśnie chyba o ten moment świadomego podejmowania chodziło.
I o skutki, których początkowo nie potrafiłam nazwać, a które podświadomie jednak istotnie ważyły na decyzji. Gdy sobie z nich zdałam sprawę, okazało się że widzę je w krzywym zwierciadle i to ułatwiło mi sprawę. A decyzja i tak podejmowała się po kawałku, małymi kroczkami (wraz z formułowaniem zdań na wątku), wystarczyło ostatecznie przystawić pieczęć.
Czy będzie lepiej - nie wiem. Na pewno nie będzie gorzej. A tego się obawiałam.


Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Myślę, że najlepiej być osobą, której rodzice wszczepili takie poczucie i która czuje że jest wiele warta bez potrzeby udowadniania tego w jakikolwiek sposób. Ja niestety nie jestem taką osobą i moje poczucie własnej wartości pozostawia wiele do życzenia, ale patrząc wstecz widzę naprawdę spory progres - z mojego doświadczenia wynika, że budowanie swojego poczucia wartości to długa i ciężka praca (ale na szczęście często też ciekawa), u mnie polega to na zdobywaniu nowych umiejętności i doświadczeń, przełamywania się do robienia rzeczy, których się boję robić itd. Nie wiem czy któregoś dnia poczuję w końcu ten stan"idealny", kiedy uznam , że jestem wiele warta po prostu dlatego, że istnieję, podejrzewam że niestety nie - ale póki co innej drogi niż poprzez przełamywanie i udoskonalanie się nie widzę
Do przemyślenia.
Bo jeszcze nie tak dawno (rok, pół roku temu) stwierdziłabym, że moje poczucie własnej wartości poważnie kuleje. Na pewno kulało przez okres dzieciństwa, szkoły średniej i wyższej. I nie widzę kiedy ono miałoby przestać utykać. A jednak wydaje mi się, że mimo to ono się rozwijało, tylko ja uparcie nie chciałam (nie umiałam?) tego dostrzec. Teraz jestem bliższa twierdzeniu, że po prostu nie zdaję sobie sprawy z własnej siły. A niby nic się nie zmieniło.
Do przemyślenia.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Bardzo dobrze rozumiem to co piszesz. Ja po chodzeniu na terapię wiem (choć i bez niej to podejrzewałam), że wiele rzeczy które robię "nie tak" nie są moją "winą" - tylko właśnie chyba trzeba uważać ze słowem "wina". Szukanie winnych nie jest konstruktywne (IMHO). Mogłabym zwalić wiele rzeczy na moich rodziców (poniekąd słusznie może nawet) - ale jakby tak oni poszli do psychologa i poszperali w swoim dzieciństwie, to też by się okazało, że ich błędy w wychowywaniu mnie to "wina" ich rodziców/innych okoliczności. A gdyby moi dziadkowie poszli do psychologa.... i tak dalej, donikąd to nie prowadzi. Gdybyś na terapii doszła do wniosku "tak, to wszystko wina moich rodziców"- to czy coś by Ci to pomogło? Może tylko tyle, że mniej byś obwiniała siebie, ale wierzę że do tego można dojść lepszą drogą - ostatnio już cytowałam bardzo ważne dla mnie zdanie - że nie jesteśmy "winni", bo zawsze robimy wszystko najlepiej jak potrafimy biorąc pod uwagę jakimi w danym momencie jesteśmy ludźmi. Rozpamiętywanie win i błędów (swoich i cudzych) nie posuwa nas do przodu, lepiej zastanowić się, co teraz można zrobić lepiej - ciągle mając w pamięci, że może nam nie wyjść, ale że jeśli nie wyjdzie, to nie ma co szukać winnych, bo zrobiliśmy najlepsze na co nas było stać, i że być może trzeba próbować dalej.

Czuję że jakbym się zastosowała do tych "mądrości" w praktyce, a nie tylko tak teoretyzowała, to byłabym o wiele szczęśliwszym człowiekiem
Na pewno. Trzymam kciuki
I w sumie mądrze napisała Kocurka - najlepsze co możesz zrobić to przebaczyć w myślach wszystkim po kolei - zacząć od siebie, później rodzice itd.
A to jest imo najważniejsze, choć czasem bywa najtrudniejsze
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 20:05   #417
panna_lisiczka
Przyczajenie
 
Avatar panna_lisiczka
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 6
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

dołączę się. zrobiłam się okropna. pro cośtam czy nie ale czas to zmienić! muszę zacząć gospodarować czas, i umieć go wykorzystać.

razem damy rade!
__________________
„- I nagle coś pojawiło się na drodze. - Lis? - No, to było czerwone, ale nie przypominało lisa (...). - Wilk? - Masz na myśli wilkołaka? Nie, wilki są większe. To było coś pomiędzy jednym a drugim. - Limitowana edycja, co?”
panna_lisiczka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-25, 20:18   #418
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez panna_lisiczka Pokaż wiadomość
dołączę się. zrobiłam się okropna. pro cośtam czy nie ale czas to zmienić! muszę zacząć gospodarować czas, i umieć go wykorzystać.

razem damy rade!
Cześć Entuzjastyczny początek - to dobrze

Ja mam za sobą cały weekend komputerowego zzombienia z przerwą na imprezę...

Ale coś masakrycznego - całe dwa dni gapić się w komputer i oglądać seriale? Serio? To już nawet jak na mnie jest spore przegięcie!
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-26, 10:11   #419
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Witam
co do sztuki sprzatania niestety ale nie mogę wyrazić sie jakoś mega pozytywnie czy w superlatywach
bełkot ot co...pod koniec jestem tak zmęczona ,że ciezko mi to określic

...''zamiatanie jest cos ponadczasowego w tej uniwersalnej czynności:trzymanie trzonka szczotki w zagłębieniu dłoni jest -rzec by można -nawykiem utrwalonym w naszej pamięci od zawsze ; odgłos słomy pocierającej o podłogę i wrażenie,ze rzeczy ożywają na nowo,kiedy zamiatamy z nich kurz.Delikatny brzęk metalowej szufelki i głuche uderzenie kija ,kiedy odstawiamy szczotkę pod ścianę....''


Są równiez zdania klucze ktore w ostateczności odrobinę ratują tę książkę,ale czytanie setny raz o skuteczności octu,i czarnego mydła doprowadza mnie do mdłości....ot tyle.
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”

Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-08-26, 10:21   #420
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Hej kochane Nie nadrobię Was, nie ma szans. Przyszłam się trochę wyżalić. Może uda mi się być wreszcie od tego momentu na bieżąco...

Nie wiem czy wspominałam Wam, że mam na studiach przyspieszoną rekrutację - obrona ma być 9 września, czyli do 5 trzeba mieć wszystko pozaliczane. Nie wspomnę o tym, że to naprawdę mało realne mając do zaliczenia tyle rzeczy co ja. W dodatku i tak nie wiadomo czy nam się uruchomi kierunek. Kolejny termin obrony to 27 września, ale wtedy nie można już startować w rekrutacji na drugi stopień... Co za brednie, to jest w ogóle jakiś cyrk na kółkach. W każdym bądź razie chyba sobie raczej nie dokończę tej filologii... W dodatku za kilka dni mam do zdania warunek i nie wiem czy rzucić wszystko i przyłożyć się do niego czy jak zwykle uczyć się wszystkiego po trochu i po łebkach licząc, że a nuż się uda. Jestem załamana i zestresowana jednocześnie. Wszyscy liczyliśmy, że zaliczenia będą w połowie września i że każdy sobie spokojnie pójdzie na tę magisterkę. Nie chcę nawet myśleć co będzie w domu jak się dowiedzą. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko dokończyć europeistykę, która i tak mi się do niczego nie przyda...
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-29 14:49:51


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:08.