2010-11-25, 23:28 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 216
|
Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Wiem, temat błahy, problem nieistotny... Ale trochę się dzisiaj 'niefajnie poczułam' (w temacie jest 'wkurzyłam', ale to trochę za duże słowo) i zastanawiam się, czy słusznie, czy też nie - dlatego proszę was o obiektywną ocenę sytuacji.
Do rzeczy. Jedna sprawa: dziś miałam jedyny wolny dzień w całym tygodniu (reszta dni na uczelni albo w pracy). Spotkałam się z moim TŻ, ale na krótko, bo na wieczór umówił się z kumplami. Umówił się z nimi już wcześniej, zanim dowiedział się, że to mój jedyny dzień, który możemy spędzić razem (jakoś on nie pytał, ja nie mówiłam, tak wyszło). Ok, umówił się z nimi, przecież nie każę mu odwoływać spotkania. Chodzi mi tylko o to, JAK mi to powiedział. Jakoś tak bez wyrazu, oschle... A ja chciałabym usłyszeć 'bardzo chciałbym z tobą spędzić wieczór, ale niestety już jestem umówiony... Gdybym wcześniej wiedział, że to twój jedyny wolny wieczór, na pewno spędzilibyśmy go razem'. Nic takiego nie usłyszałam, tylko suchą informację. Poczułam się tak, jakby oni byli ważniejsi ode mnie. Powiedziałam mu delikatnie o tym, co czuję, to stwierdził, że wymyślam, że za dużo myślę i mi dziwne rzeczy przychodzą do głowy, że przecież on nie ma do mnie pretensji o to, że pracuję cały weekend zamiast się z nim spotkać (a przecież mi nie chodziło o samo wyjście, tylko o sposób przekazania tej informacji). No i powiedzcie mi, czy słusznie poczułam się 'niefajnie', czy też on ma racje a ja wymyślam? I druga rzecz: poprosiłam (tak półżartem, ale miałam nadzieję, że się zgodzi), żeby po mnie jutro po pracy przyjechał. Kończę późno, swojego samochodu chwilowo nie mam, a autobusem niespecjalnie mi się chce wracać... On stwierdził, że to bez sensu, że autobusem mnie wyjdzie na to samo w czasie (on by musiał w jedną stronę ok. 10 min jechać)... A że w ogóle to mu się nie chce. Nie skomentowałam tego, ale poczułam się prawie tak samo niefajnie jak w pierwszej sytuacji. Zwłaszcza, że gdyby sytuacja była odwrotna - ja bym po niego przyjechała. No i powiedzcie mi, dziewczyny, tak obiektywnie (bo ja do tego chyba podchodzę zbyt emocjonalnie) - mam rację, że się niezbyt miło poczułam po tych dwóch sytuacjach, czy też szukam problemów tam gdzie ich nie ma? Dziękuję za wszystkie odpowiedzi Edytowane przez Irmina9891 Czas edycji: 2010-11-25 o 23:30 |
2010-11-26, 00:33 | #2 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
2. byloby mi przykro. ale moze banku tez nie okradl, zeby wozic sie wszedzie autem? benzyna sporo kosztuje, niestety. |
|
2010-11-26, 01:23 | #3 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
Cytat:
ludzie codziennie autobusami jeżdżą, bo samochodu w ogóle nie mają, a nie tylko chwilowo, i żyją |
||
2010-11-26, 01:42 | #4 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 3 573
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
Cytat:
Efekt jest taki, ze Ty czujesz sie "niefajnie", on nie ma pojecia o co chodzi, narasta zageszczona atmosfera, a nikt nie wie dlaczego. |
||
2010-11-26, 03:10 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 142
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
hej z meskiego punktu widzenia :
1 sytuacja..... piszesz ze pracujesz caly tydzien...on nie ma o to pretensji...z kolei Ty masz pretensje droga kolezanko nie o przekazanie informacji tylko po prostu jestes wkurzona ze woli kumpli (nie oszukujmy sie, taka prawda) wiec czemu ma Cie szanowac skoro Ty swoja reakcja nie szanujesz jego? co z tego ze powiedzial WPROST typowo PO MESKU a myslisz ze jakby powiedzial to tak jakbys chciala to by Ci bylo lepiej?? gowno prawdaa wtedy bys WYMYSLILA ze koledzy wazniejsi zreszta do jednego sie sprowadza ogarnij sie kobieto poza tym bardziej powinnas sie z tym liczyc ze skoro nie masz czasu to on bedzie sobie ukladal plany kiedy chce z kim i gdzie chce 2 sytuacja... ja zawsze powtarzam...ksiezniczka normalna kobieta sie nie urodzila nie jest i nigdy nia nie bedzie... rozumiem godzina 22 -24 nie masz JAK wrocic do domu...rozumiem ekstremalna pogoda...rozumiem NADZYWCZAJNA sytuacja....ale zeby w pelni zdrowa kobieta,w pelni sprawna dzwonila do faceta SPECJALNIE dlatego ze jej sie nie chce no to wybacz....po 1 autobusem szybciej jest w korkach moim zdaniem maja swoj pas samochody pozwalaja im wyjezdzac z przystankow (w ogole taki przepis jest) po 2 taniej wychodzi...po 3 chlopak to nie taksowkarz... i nawet nie dyskutuj |
2010-11-26, 04:19 | #6 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Zasiedmiogórogród.
Wiadomości: 782
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
1. przesadzasz... zwłaszcza ,że po części zawiniłaś. Wiesz gdybyś mu powiedziała a on by o tym zapomniał - co innego, też bym się wkurzyła. Ale Ty mu nawet o tym nie wspomniałaś. On ma prawo do własnego życia też.
2. jejku ja codziennie kursuje pks-em, czasem nawet 2x dziennie i to jest męczące jak raz pojedziesz autobusem korona Ci z głowy nie spadnie księżniczko.
__________________
Kupię sobie misia. Nazwę go "miłość" i codziennie będę kopać w du.pę. |
2010-11-26, 05:09 | #7 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 6
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
1. Przecież się spotkaliście, więc o co Ci właściwie chodzi? Lepiej nie rób tak więcej... tak to już jest, że te laski, które najbardziej facetom jęczą i się naprzykrzają, najgorzej na tym wychodzą. Trzeba pokazać, że ma się w nosie, wtedy się zainteresują.
2. Chciałabym mieć takie problemy jak Ty |
2010-11-26, 07:28 | #8 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 1 323
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Przesadzasz
__________________
1. Anonimowość w internecie to mit. 2. Wszystko wrzucone do internetu zostanie w nim na zawsze. 3. Jeżeli wyśmiewasz czyjś błąd ortograficzny to znaczy, że nie masz argumentów. Rozsądek przede wszystkim.
Pisz poprawnie zamiast szukać wymówek...! ...albo chociaż się staraj - tak jak ja |
2010-11-26, 08:43 | #9 |
Raczkowanie
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
1. Czepiasz się
2. Odpowiem nieco inczej niz koleżanki i koledzy Fakt - facet to nie taksówkarz, korona ci z głowy nie spadnie ale bez przesady chłopak tez mógł wykazac trochę klasy. Ja na codzien jeżdzę autem - mój TZ do pracy na piechotę bo mamy jedno auto. Jak zadzwoni od czasu do czasu z hasłem przjedź to na pewno po chamsku mu nie wypalam "nie chce mi się" tylko wsiadam i jadę. Przeciez chyba nie ma takiego silnika żeby w ciągu 10 minut spalić 100 na 100. |
2010-11-26, 09:12 | #10 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 736
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Zareagowałaś zbyt emocjonalnie. W obu przypadkach.
Jeśli zależało Ci na tym, żeby po Ciebie przyjechał, trzeba było spytać wprost, nie pół żartem i powiedzieć, że to dla Ciebie z jakiegoś względu ważne. |
2010-11-26, 09:27 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 184
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Faktycznie, przesadzasz w całej rozciągłości.
|
2010-11-26, 09:34 | #12 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1 437
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Jeśli chodzi o sytuację pierwszą to za bardzo się czepiasz i przesadzasz.
A jeśli chodzi o podwiezienie autem to rzeczywiście mógł się zgodzić ale z drugiej strony Ty też możesz wrócić autobusem do domu i nic się nie stanie.
__________________
Studentka |
2010-11-26, 09:38 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 9 033
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
A może bardziej chodziło żeby pokazał że może zrezygnować ze swoich planów dla Ciebie ? Nawet jesli tego od niego nie chciałaś.
|
2010-11-26, 09:40 | #14 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 216
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
No cóż, zjechałyście mnie tu ładnie! (nie piszę 'zjechaliście', do pana odniosę się za chwilę).
Ale to dobrze, bo przynajmniej utwierdziłam się w tym, że przesadzam i nie będę już zaprzątać ani sobie ani jemu głowy tą sprawą. Tylko chciałabym kilka rzeczy rozwinąć, żeby je wyjaśnić, bo nie zostały zrozumiane do końca tak, jak być powinny. Ja wiem o tym, że ludzie żyją bez samochodu. Wiem, że benzyna jest droga. Ale, cholera, to nie o to chodzi, bo to jest przykładowa sytuacja - odebrać kumpla w środku nocy z imprezy jak najbardziej, ale swoją dziewczynę z pracy to już nie. Kiedyś było tak, że on przez dwa tygodnie nie mógł jeździć, to go woziłam codziennie (odległość jakichś trzech przystanków), bo mnie o to poprosił. Najbardziej wkurza mnie to, że ja bym dla niego wszystko zrobiła... A on zawsze, ale to absolutnie zawsze myśli praktycznie. Ja wiem, to zaleta, ale raz na jakiś czas (nie wiem, raz w miesiącu?) mógłby zrobić coś romantycznego, sprzecznego z logiką, ale specjalnie dla mnie. Choćby takie cholerne przyjechanie po mnie. Chyba się tego nie doczekam, więc muszę przestać być na każde jego zawołanie i robić dla niego wszystko, to może mnie doceni. Co do drugiej sprawy - nigdzie nie napisałam, że chodzi o to, że powiedział to wprost. Napisałam, że powiedział to sucho, oschle. Może niezbyt precyzyjnie się wyraziłam, bo chodziło o to, że powiedział to nawet troszkę chamsko (na moje pytanie co robimy wieczorem zrobił wielkie oczy, jakbym z kosmosu spadła i powiedział coś w stylu: no co ty?? ja wychodzę! od 18 mnie nie ma i jestem nieosiągalny!). Wolałabym, żeby powiedział to wprost, tylko żeby dodał 'szkoda, że nie mówiłaś wcześniej, to bym się z nimi umówił na jutro, a dzisiejszy wieczór spędził z tobą'. Tak jak to jedna z was zauważyła - chciałabym, żeby pokazał mi, że jestem dla niego najważniejsza i dla mnie zmieniłby swoje plany (nie żeby to zrobił!! nie w tej sytuacji, bo byłaby nie fair wobec kumpli, ale w sytuacji, gdyby wiedział, że to był mój jedyny wolny dzień w tym tygodniu - tak. W tej sytuacji chciałam tylko żeby pokazał, że może to zrobić). No ale skoro wszyscy twierdzicie, że przesadzam z tym, to chyba muszę się nad tym zastanowić... I ja naprawdę nie zrobiłam za to żadnej awantury. Nikt nie jęczał, nie marudził, nikt na nikogo się obraził, nikt nie strzelił focha. Po prostu powiedziałam, że poczułam się niefajnie po jego słowach i opowiedziałam dlaczego. A propos tego, że ktoś chciałby mieć TYLKO takie problemy jak ja - ja się naprawdę cieszę, że teraz mam tylko takie problemy. Bo całkiem niedawno miałam dużo poważniejsze i może dlatego teraz przejmuję się wszystkim i we wszystkim szukam pierwszych oznak tego, że źle się dzieje? No i jeszcze jedna rzecz, tym razem do jedynego na tym wątku pana Cytat:
Napisałam już o co mi chodzi, ale najwyraźniej muszę powtórzyć: gdyby wiedział, że to mój jedyny wolny wieczór, chciałabym żeby spędził go ze mną. Nie wiedział, ja sama też nie wiedziałam do ostatniej chwili, więc ok, niech idzie z nimi skoro się umówił. Ale chciałabym, żeby mi to powiedział w inny, milszy sposób (a nie: sorry, bejbe, ale nie mam dla ciebie czasu! - może nie dokładnie, ale mniej więcej coś takiego usłyszałam). Chciałabym poczuć się dla niego najważniejsza. Ja mu zawsze mówię, zgodnie z prawdą zresztą, że bardzo chciałabym go zobaczyć, ale niestety nie dam rady. No i co tu jeszcze dodać? Skoro wszyscy uważacie, że przesadzam, to muszę się nad tym i nad sobą jeszcze raz poważnie zastanowić. Ale dzięki za uświadomienie mnie Proszę już o nieodpisywanie w tym wątku, wystarczy Pozdrawiam Edytowane przez Irmina9891 Czas edycji: 2010-11-26 o 09:50 |
|
2010-11-26, 09:52 | #15 |
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Hm...mój facet by powiedział "kurde, kotek, nie mogłaś powiedzieć wcześniej, przecież bym się nie umawiał z chłopakami, a tak to lipton trochę, wypada mi jednak pójść".
I przyjechałby po mnie do pracy gdybym poprosiła. Bez marudzenia, tak samo jak ja bez marudzenia wsiadam i jadę jak mu potrzebny kierowca. Ja tam bym się na miejscu autorki może nie wkurzyła, ale zrobiłoby mi się przykro. Może to dziecinne, może naiwne, ale jednak przyzwyczajona jestem do ludzi posiadających umiejętność przekazywania informacji bez ranienia drugiej strony. ---------- Dopisano o 10:52 ---------- Poprzedni post napisano o 10:51 ---------- Ale, Autorko, z tego co kojarzę, to ten Twój Luby to już ogólnie jest taki średnio rozkoszny...?
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany |
2010-11-26, 09:58 | #16 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 216
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
---------- Dopisano o 10:52 ---------- Poprzedni post napisano o 10:51 ---------- Cytat:
Tylko właśnie teraz mam dylemat, czy w sytuacji którą opisałam (dla wtajemniczonych dodatkowo: w sytuacji w której oboje się staramy o ten związek) rzeczywiście przesadziłam, czy on się zachował nie do końca w porządku? Ale chyba już wiem. A przynajmniej wiem, jak sądzi większość. Pozdrawiam |
||
2010-11-26, 10:06 | #17 | |
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
Pracujecie nad związkiem...no to chyba powinien podwójnie pilnować jęzora i nie kłapać nim totalnie bezmyślnie, prawda...? Zareagowałaś emocjonalnie, to fakt. Ale i on zachował się niefajnie. Zwłaszcza jeśli jesteście świeżutko po zażegnaniu kryzysu... No ale skoro uparłaś się przy ratowaniu tego związku...no to pracujcie
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany |
|
2010-11-26, 10:16 | #18 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 216
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
No i jeszcze jedna rzecz - oprócz tego, że chcę, żeby on się zmienił, ja sama chcę się zmienić. Nie chcę być bluszczem, który się czepia wszystkiego. Czy nie jest tak, że właśnie teraz, kiedy oboje pracujemy nad sobą, powinnam się cieszyć i doceniać wszystko, co on robi dobrze, a na niedociągnięcia przymknąć na razie oko? Wydaje mi się, że to będzie skuteczniejsze, bo naprawdę już jest lepiej, a czepianiem się o drobnostki tylko zniechęcę go do dalszej pracy nad sobą. I tak, chcę naprawiać ten związek Naprawdę widzę sens. Jeśli moja nadzieja się nie spełni, za jakiś czas będę tu pisać jako biedna załamana świeżo po rozstaniu Jeśli się spełni - przestanę pisać w ogóle, chyba że będę doradzać innym dziewczynom. |
|
2010-11-26, 10:21 | #19 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 227
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
masz chamskiego faceta i tyle. ---------- Dopisano o 11:21 ---------- Poprzedni post napisano o 11:19 ---------- Cytat:
|
||
2010-11-26, 10:37 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 550
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Jest zima, na dworze -300, o 15 robi się już ciemno i chłopak nie chce po Ciebie przyjechać, bo mu się nie chce ? I Wy jesteście w trakcie naprawiania związku ? To super to wygląda.
Co do 1 sytuacji - zgadzam się z elve. Po prostu mu pewnie wszystko jedno czy masz wolny dzień czy nie, jak chcesz się oszukiwac że jest inaczej to Twoja sprawa. |
2010-11-26, 10:43 | #21 | |
Oby do wiosny
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 17 102
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
Ja myślę, że nie przesadzasz. Też by mnie takie zachowanie zabolało. Spróbuj może szczerze, bez oskarżania porozmawiać o tym, co czułaś. Jest bardzo prawdopodobne, że Twój facet nie zdaje sobie sprawy z Twoich uczuć. Moja rada jest taka: nie roztrząsaj zbytnio, ale też nie zostaw tego zupełnie. Rozmowa o uczuciach w związku wg mnie jest najważniejsza, i o pozytywnych i o negatywnych- nie mam ty oczywiście na myśli banalnego "kochasz mnie?" tylko właśnie opisanie pozytywnych i negatywnych uczuć dotyczących danej sytuacji. Pozwala to na większe zrozumienie. |
|
2010-11-26, 11:13 | #22 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Jeśli widujecie się rzadko, i macie dla siebie mało czasu to nie przesadzasz.
Widzisz kumple rzecz ważna, ale dziewczyna powinna byc ważniejsza. Tż spotyka się z kumplami tak hmm raz w tygodniu. Jednak ostatnio ma taki nawał zajęc, studia, praca, obowiązki, że czasu ma ekstremalnie mało. I co? I zamiast soboty spędzac z nimi spędza je ze mną a im wprost mówi: chłopaki zobaczymy się za tydzień/dwa mam mało czasu i chcę ten wolny spędzic z X. Już w ogóle nie wyobrażam sobie usłyszec: jakoś ja nie mam do Ciebie pretensji, że się nie widujemy w weekend bo pracujesz. Nie widzi pan DELIKATNEJ różnicy między pracą a piwem z kumplami? Moim zdaniem bardzo słusznie uważasz, że kumple są ważniejsi. Bo z tego co opisujesz tak po prostu jest. Druga kwestia to nic żartobliwego a po prostu chamstwo. Z kumplami mu się chce spotkac ale z tobą już nie? Bo to taki wielki problem jest? Podsumowując obie sytuacje, a pewnie wyjątkami nie są, to wydaje mi się, że jemu niespecjalnie już na Tobie zależy i w życiu robi wszystko tak by jemu było wygodnie, kumple, moja wygoda, a dziewczyna to jak będzie mi się chciało, bo na razie to mi się nie chce. ---------- Dopisano o 12:13 ---------- Poprzedni post napisano o 12:08 ---------- Sorry, przypomniałaś mi się z innych wątków. Odświeżyłam sobie pamięc. I tak się zastanawiam: próbujesz ratowac związek, który praktycznie już nie istnieje. Jemu na Tobie nie zależy, masz na to dowody non stop, co potwierdzają ciągle i ciagle zakładane wątki. Ile jeszcze swojego życia chcesz zmarnowac na ratowanie czegoś czego uratowac się już nie da bo mówiąc wprost tylko Ciebie to obchodzi?
__________________
... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ... |
2010-11-26, 11:21 | #23 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Co do spędzenia wieczoru razem czy tez sposobu przekazania tej informacji, mój powiedziałby to w zupełnie inny sposób więc tu cię rozumiem.
Co do przyjazdu, mój przyjechałby na pewno więc tu tez cię rozumiem. Nie rozumiem natomiast zdania: nie chce mi się, w przypadku gdy związek jest w trakcie "naprawy".
__________________
KKV |
2010-11-26, 11:23 | #24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
A tak w ogóle to jesteście razem czy dalej trwacie w bardzo wygodnym dla niego układzie, pt. nie jesteśmy w sumie razem., spotykamy się od czasu do czasu, możemy się widywac z kim chcemy jedynie seks z innymi to za bardzo w grę nie wchodzi?
__________________
... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ... |
2010-11-26, 11:29 | #25 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
2010-11-26, 11:36 | #26 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Tylko no... przy tym jak ogólnie ten "związek" wygląda. Na podstawie innych wątków autorki a także tego, że są na etapie, że obie strony powinny sie mega starac by coś z tego było... no to jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia.
__________________
... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ... |
2010-11-26, 11:37 | #27 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 216
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
W każdym razie - dziękuję za wam za słowa krytyki, są pomocne Ale nie doradzajcie mi wymiksowanie się z tego związku, bo tego nie chcę. Wiem, że on też chce być ze mną. Ale cóż, uświadomiłyście mi, że za często się tu wyżalam Następnym razem dziesięć razy się zastanowię zanim wrzucę kolejny wątek właściwie na ten sam temat. Tym razem tylko chciałam się upewnić w jednej konkretnej sytuacji, abstrahując od całokształtu Pozdrawiam |
|
2010-11-26, 11:42 | #28 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Cytat:
Rób jak uważasz. Zresztą widzisz... Jest dobrze bo Ty sobie jego zachowania jak najbardziej tłumaczysz: nie zobaczy się ze mną w JEDYNY wolny dzień, bo koledzy, no, ale on się przecież z nimi szybciej umówił, bo przecież ja się nie mogę o to złościc... Chamstwo usprawiedliwiasz: no bo on tak żartobliwie, bo to bo tamto...
__________________
... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ... |
|
2010-11-26, 11:53 | #29 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
No cóż, u mnie jest najczęściej tak, że mimo iż ja każę TŻowi wyjść gdzieś z kumplami, to jednak on często przyjeżdża do mnie bo mówi że umówi się z nimi kiedy indziej jak i ja będę np. zajęta z koleżankami. Zwykle 2-3 dni w tygodniu przeznaczamy dla znajomych, reszta jest nasza
Ale wiedząc że masz tylko 1 dzień na 7 możliwych wolny, to mógł w którymkolwiek z 6 pozostałych się umówić, chyba że nieszczególnie zależało mu by spędzić ten wieczór z Tobą. Co do podjechania... khem... mój ex tak robił. Kumpli, koleżanki, siostrę - wszystkich wszędzie woził - zakupy, Kraków-maków-dziadowska wieś, a mnie mówił "nie przyjadę, mam klocki niesprawne, chcesz bym się zabił??" na szczęście jest już ex |
2010-11-26, 11:56 | #30 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
|
Dot.: Dziewczyny, czy miałam prawo się wkurzyć?
Sądząc po Twoim drugim koncie, które Ci się przypadkiem wydało, to serio tu za bardzo nie ma co ratować. On się nie stara, ty się całujesz i zauraczasz innym, jest źle źle, znowu się schodzicie, znów coś się sypie. Myślisz w kategoriach: czas odejść, czas własnym życiem zacząć żyć, potem znowu wracasz bo miły dzień razem spędziliście. Plus on Cię ciągle irytuje nawet pierdołami...
Naprawdę marnowanie czasu. Wydajesz się mimo wszystko w miarę poukładaną babką. Naprawdę nie szkoda Ci czasu? Jeśli w związku tak długo jest źle, ciągle pojawiają się myśli, że lepiej odejśc, że to nie to itd, to niestety z czasem będzie gorzej, a życie ucieka.
__________________
... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ... |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:33.