Czy istnieją udane związki?

[natalia_t]

Napisane przez kawa_o

Tutaj lepiej nie pytac bo Ci doradza,ze masz isc do psychiatry albo, ze to wszystko jest twoja wina,a nie faceta. A połowa osob jak ma jakis problem to zakłada nowe konto na poytzeby nowego wątku bo im wstyd,ze sobie nie radza,a na forum zgrywaja ekspertów;]

Ja uważam, że są udane związki, tylko na taki związek (odpowiedniego człowieka) czeka się nieraz latami, a potem latami na to pracuje. Większość związków naszych cioć/wujków/rodziców to związki z rozsądku, zeswatanych. Zresztą wśród młodych też nie brakuje rozsądowych. Albo ludzi, którzy nie potrafią być singlami dłużej niż dwa tygodnie i biorą co się nawinie. Jeśli mam oceniać związki w mojej rodzinie to jest 1:1. Połowa to związki udane, w których pełno szacunku i miłości, które założyły zdrowe rodziny. Druga połowa to związki niedobrane, bez uczuć, które trwają, bo tak wygodniej, a rodziny balansują na granicy względnej normalności i patologii.
Grunt to cierpliwość i chłodne podejście na początku, tzn. nie "zaprosił na kawę, będzie moim chłopakiem", tylko "zaprosił na kawę, miło spędzimy czas, poznamy się trochę".

[kawa_o]

Napisane przez robcia

O właśnie 21 lat w małżeństwie i stale mi się to zdarza.

---------- Dopisano o 10:48 ---------- Poprzedni post napisano o 10:42 ----------


Ooo,to ciekawe...bo widzisz nawet jeśli autorka jakiegoś posta pisze o problemach w związku ,to my znamy z opisu tylko jej ocenę sytuacji a ona nie zawsze jest obiektywna .Nie wiemy co o tym związku sądzi partner.Przy tym ,oprócz oczywistych sytuacji( przemoc,zdrada np) człowiek ma naturalną potrzebę przedstawiania siebie w lepszym świetle. Więc może się zdarzyć ,że autor zostanie oceniony inaczej niż się spodziewa i wina może leżec po jej/ jego stronie.

Rozumiem,nikt nie jest nigdy czysty jak łza ani bez winy,ale jak sie czyta to forum to wieje troche brakiem kultury, czesto ludzie sa zjechani albo wysmiani

[robcia]

Napisane przez kawa_o

Rozumiem,nikt nie jest nigdy czysty jak łza ani bez winy,ale jak sie czyta to forum to wieje troche brakiem kultury, czesto ludzie sa zjechani albo wysmiani

To jest publiczne forum ,trzeba się z tym liczyć. I niestety nic tak czasem nie otrzeźwi człowieka jak kubeł zimnej wody na głowę.

Co do małżeństw z rozsądku ( post wyżej) ,skąd te dane dotyczące cioć ,wujków czy kogoś tam?Ze średniowiecza?Mam już swoje lata a znam tylko jedno małżeństwo zeswatane przez rodziców ,ludzie wiekowi zresztą .I jest to bardzo udana ,szanująca się para. Można tylko pozazdrościć ,że po 50 latach można tak pięknie być razem.

[kawa_o]

Hmm ja nie mam pojecia czy malzenstwa w mojej rodzinie sa szczesliwe. Z tego co zaobserwowalam to rodzice sa ze soba z przymusu...a moja chrzestna jest z mezem alkoholikiem,ktory jej nie szanuje,ale nie odejdzie bo nie ma gdzie isc,a jest tylko na rencie.

[natalia_t]

Napisane przez robcia

To jest publiczne forum ,trzeba się z tym liczyć. I niestety nic tak czasem nie otrzeźwi człowieka jak kubeł zimnej wody na głowę.

Co do małżeństw z rozsądku ( post wyżej) ,skąd te dane dotyczące cioć ,wujków czy kogoś tam?Ze średniowiecza?Mam już swoje lata a znam tylko jedno małżeństwo zeswatane przez rodziców ,ludzie wiekowi zresztą .I jest to bardzo udana ,szanująca się para. Można tylko pozazdrościć ,że po 50 latach można tak pięknie być razem.

40 lat temu swatanie jeszcze się zdarzało. Nie każde małżeństwo z rozsądku to te zeswatane. Tak samo jak dzisiaj nikt nie swata, a małżeństwa z rozsądku istnieją.

[robcia]

Napisane przez kawa_o

Hmm ja nie mam pojecia czy malzenstwa w mojej rodzinie sa szczesliwe. Z tego co zaobserwowalam to rodzice sa ze soba z przymusu...a moja chrzestna jest z mezem alkoholikiem,ktory jej nie szanuje,ale nie odejdzie bo nie ma gdzie isc,a jest tylko na rencie.

A więc jest z nim bo musi ,rozsądne to nie jest na pewno. Ludzie kochają się na wiele pokręconych sposobów.Moi rodzice się nienawidzą ,przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz a są ze sobą 55 lat. Niemniej ,kiedy któreś jest chore opiekują się sobą wzajemnie i wyręczają bez słowa skargi,wiedząc z wyprzedzeniem co trzeba podać czy pomóc.Dla niektórych samo to już byłoby dowodem miłości.

[zastrzezona]

Tak. Istnieją udane związki. Zwiazek moich rodziców, zwiazki moich przyjaciółek i znajomych. Istnieją również nieudane. Zwiazek mojej kuzynki i innych znajomych. Tylko żaden z wymienionych związków nie stał się "udany" lub "nieudany" sam z siebie. Dwoje ludzi pracuje na udany zwiazek i dwoje ludzi pracuje na to, że nie będzie on udany. Czasami pracują na to równocześnie czasem tylko jedna osoba. To, czy widzimy wokół nas pary szczęśliwe lub niezależy od naszej optyki, naszego spojrzenia na świat. Bywa tak, że zwiazki, które uznalibyśmy za pozornie szczęśliwe takimi nie są. I na odwrót. Dawno bardzo dawno temu ktoś bliski zawiódł moje zaufanie, wtedy wydawało mi się, że nikt nie jest wart tego, żebym mu zaufała. Dzisiaj wiem, że to nie była obiektywna prawda, tylko prawda życiowa, którą wyznawałam na bazie osobistych doświadczeń gdy nabrałam dystansu, wiem, że warto zaufać. Wracając do meritum: istnieją udane związki, niektóre osoby w związku musiały dużo nad tym popracować, aby takie one one były, a niektórym po prostu los sprzyja oby jak najwiecej związków było tych udanych

[elvegirl]

Napisane przez cwanabestia

Taki, ze Twoj partner Cie szanuje, a Ty jego. Taki zwiazek, ze nie obawiasz sie, ze Twoj partner leci z Toba w kulki, a Ty z nim, ze wiesz, ze jest Twoj, a Ty jego i ze nie ma zadnej innej ani nie bedzie.

Miałam się rozpisać, ale Lisbeth ładnie ujęła to, co myślę
Udane związki jak najbardziej istnieją, natomiast nie wszystkie z nich są "po grób".
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;64553631]Dokładnie to, co napisałam.
Po prostu można się rozstać w pokoju. Byłam w takich związkach, w których po czasie okazywało się, że jest nam z różnych przyczyn nie po drodze, bo mamy inne podejścia do niektórych spraw. To nie oznacza, że nie było tam szacunku, wsparcia itp. i nie uważam czasu trwania związku za stracony. Potem można sobie spokojnie układać życie z innym, bardziej dopasowanym partnerem/partnerką.[/QUOTE]

[solll]

Napisane przez Zorzoli

a z kad wiesz, ze pary, ktore mijasz sa szczesliwe?

Ja o ile znam wsrod mlodych ludzi kilka udanych zwiazkow to jednak obserwojac zwiazki osob starszych (wojkowie, dziadkowie, rodzice itp.) to uwazam, ze tylko kilka procent z nich jest takich jaki sama bym chciala stworzyc.

Nie wiem, ale znam szczęśliwe związki, więc domyślam się, że Autorka również. A to, że Ty byś nie chciała być w takim związku jak Twoja ciocia czy wujekx to nie ma żadnego znaczenia - dla każdego coś innego ;-) to, że coś pasuje Tobie nie znaczy,że będzie pasowało innym,i na odwrót.

Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka

[December12]

Napisane przez robcia

A więc jest z nim bo musi ,rozsądne to nie jest na pewno. Ludzie kochają się na wiele pokręconych sposobów.Moi rodzice się nienawidzą ,przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz a są ze sobą 55 lat. Niemniej ,kiedy któreś jest chore opiekują się sobą wzajemnie i wyręczają bez słowa skargi,wiedząc z wyprzedzeniem co trzeba podać czy pomóc.Dla niektórych samo to już byłoby dowodem miłości.

Dla mnie to dowód toksycznego przywiązania, ale wiadomo każdy inaczej sobie wyobraża miłość.

[wiekanka]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;64553631] Potem można sobie spokojnie układać życie z innym, bardziej dopasowanym partnerem/partnerką.[/QUOTE]

Abstrahujac, gdyby ktos mial za kazdym razem pecha, bo z roznych przyczyn mial inne podejscie niz partner ale zwiazek tworzyly taktowne, kulturalne i szanujace sie wzajemnie pary i taka osoba konczy zywot, bez upragnionej polowki, samotnie, moim zdaniem nie miala udanych zwiazkow.
Natomiast szczescie miala poznac na pewno czlowieka z klasa.

[bozenka345]

Chyba już nie. Byłam w związku z świetnym facetem, ale seks był tak kiepski ze z frustracji musiałam to zakończyć. Drugi związek seks nie z tej ziemi, ale mnie zdradzał.

[MsLizard]

Napisane przez cwanabestia

Taki, ze Twoj partner Cie szanuje, a Ty jego. Taki zwiazek, ze nie obawiasz sie, ze Twoj partner leci z Toba w kulki, a Ty z nim, ze wiesz, ze jest Twoj, a Ty jego i ze nie ma zadnej innej ani nie bedzie.

Tego akurat nigdy nie będziesz pewna, sama nie wiesz czy nie odejdziesz. Ludzie czasami się rozstają i już. Co do reszty, to myślę, że wiele jest związków, w których jest szacunek, ale wg mnie to wynika z charakteru partnerów a nie miłości.

Powiem jednak szczerze, że sama zastanawiam się nad tymi związkami. Wydaje mi się, że wiele osób próbuje ukrywać pewne fakty, a związek jest dobry tylko z pozoru. Za bardziej udane i kochające się pary uważam jednak te, które np. potrafią się pokłócić, posprzeczać przy znajomych, niż takie, które robią to za zamkniętymi drzwiami, albo trzymają wszystko w sobie. Oczywiście mam na myśli "cywilizowaną" kłótnię, a nie rzucanie talerzami.

[Belet]

Napisane przez MsLizard

T
Powiem jednak szczerze, że sama zastanawiam się nad tymi związkami. Wydaje mi się, że wiele osób próbuje ukrywać pewne fakty, a związek jest dobry tylko z pozoru. Za bardziej udane i kochające się pary uważam jednak te, które np. potrafią się pokłócić, posprzeczać przy znajomych, niż takie, które robią to za zamkniętymi drzwiami, albo trzymają wszystko w sobie. Oczywiście mam na myśli "cywilizowaną" kłótnię, a nie rzucanie talerzami.

Widzisz, a mnie np. w domu zawsze wpajano, że własne brudy pierze się u siebie a nie innym pod nosem, choćby dlatego ze stawia ich to często w niekomfortowej sytuacji nawet jeśli to pranie przebiega w kulturalny sposób.
W tej kwestii wyznacznikiem jest raczej to że para w ogóle się kłóci/rozmawia/dochodzi do wspólnych wniosków, a nie czy robi to publicznie czy kameralnie, kulturalnie czy nie.

Jak już wspomniałam wyżej - ja swój związek uważam za bardzo udany. Ale jakby oceniać po tym jak się kłócimy (czy sami, czy niestety przy innych) to jesteśmy skończona patologią

Poza tym co rozumiesz przez "ukrywać"? Przed kim? Na zewnątrz naprawdę nic nie musi wypływać. Trzeba wobec siebie być szczerym i w zgodzie, a co się pokaże innym nie powinno mieć znaczenia. - partnerzy nie są widowni nic winni.

[Colderia]

Napisane przez cwanabestia

Taki, ze Twoj partner Cie szanuje, a Ty jego. Taki zwiazek, ze nie obawiasz sie, ze Twoj partner leci z Toba w kulki, a Ty z nim, ze wiesz, ze jest Twoj, a Ty jego i ze nie ma zadnej innej ani nie bedzie.

ehhhh

[MsLizard]

Napisane przez Belet

Widzisz, a mnie np. w domu zawsze wpajano, że własne brudy pierze się u siebie a nie innym pod nosem, choćby dlatego ze stawia ich to często w niekomfortowej sytuacji nawet jeśli to pranie przebiega w kulturalny sposób.
W tej kwestii wyznacznikiem jest raczej to że para w ogóle się kłóci/rozmawia/dochodzi do wspólnych wniosków, a nie czy robi to publicznie czy kameralnie, kulturalnie czy nie.

Jak już wspomniałam wyżej - ja swój związek uważam za bardzo udany. Ale jakby oceniać po tym jak się kłócimy (czy sami, czy niestety przy innych) to jesteśmy skończona patologią

Poza tym co rozumiesz przez "ukrywać"? Przed kim? Na zewnątrz naprawdę nic nie musi wypływać. Trzeba wobec siebie być szczerym i w zgodzie, a co się pokaże innym nie powinno mieć znaczenia. - partnerzy nie są widowni nic winni.

Ja nie mówię o tym, żeby cały świat angażować we własne problemy, raczej chodzi mi o pewną naturalność. Trudno to wyrazić słowami. Niektóre pary tego po prostu nie mają. Kiedyś moja koleżanka mówiła mi, że ma super związek i z chłopakiem nigdy się nie kłóci. Wierzyłam jej, bo jest raczej osobą bezkonfliktową, ale jak z nią zamieszkałam, to zauważyłam, że często mają ciche dni i coś jest nie tak, a ona robi wszystko, żebym tego nie zauważyła.

[natalia_t]

Nie wiem o czym trzeba by było rozmawiać, żeby zacząć sprzeczać się przy znajomych.
W moim związku konflikty/sprzeczki/kłótnie dotyczą spraw, których raczej nie porusza się przy ludziach, a jeśli poruszamy to znaczy, że pora iść do domu, bo rozmowa ze znajomymi się nie klei. Czy wyjedziemy o 10, czy lepiej godzinę wcześniej, kto co przygotowuje na najbliższą okazję, że na jakiejś imprezie któreś zachowało się niezbyt ładnie czy coś.
Aczkolwiek też niektórzy różnie rozumieją pojęcie "kłótnia". Dla mojej przyjaciółki to właśnie krzyki, machanie rękami. Dla mnie kłótnia to po prostu rozmowa, która prowadzi do jakichś wniosków i kompromisu. Dla kogoś nasza kłótnia to nie kłótnia, a dla mnie czyjaś kłótnia to armagedon.

[SteveS]

O nie, pranie własnych brudow przy wszystkich to jest coś strasznego - moj szwagier z żoną tak robią, najcześciej przy rodzinie, ale i przy znajomych czy nawet obcych ludziach. Ja wtedy wychodzę, bo nie mam ochoty słuchać tego, jak dorośli ludzie są niepoważni. Rozumiem natomiast dyskusję w parze - ale dyskusję, nie kłótnię. Kłótnia zawsze jest dla mnie czymś negatywnym, co nie powinno odbywać się przy innych ludziach.

[Magiusa]

Chyba masz po prostu chwilowego dolka.
Oczywiscie ze sa dobre zwiazki. Tylko moim zdaniem trzeba je budowac na przyjazni tzn.milosc i przyjazn powinny isc w parze a nie tylko motyle w brzuchu a poza tym wieczne wojny trzeba tez alceptowac fakt ze milosc ma rozne etapy. Ze sa gorsze i lepsze okresy, mnoej i bardziej namietne

A w ogole polecam wpis ktory mnie zauroczyl jakis czas temu

http://stayfly.pl/2016/07/motyle-w-brzuchu/

---------- Dopisano o 13:46 ---------- Poprzedni post napisano o 13:41 ----------

Napisane przez cwanabestia

Taki, ze Twoj partner Cie szanuje, a Ty jego. Taki zwiazek, ze nie obawiasz sie, ze Twoj partner leci z Toba w kulki, a Ty z nim, ze wiesz, ze jest Twoj, a Ty jego i ze nie ma zadnej innej ani nie bedzie.

To dla mnie w ogole podstawa budowania relacji. Nawet nie zdawalam sobie sprawy ze dla innych moze to byc zwiazek ktory wydaje im sie nierealny.
Wg.ww definicji z moim mezem od 6 lat jestesmy w zwiazku duzo lepszym niz ten udany.

Tak wiec powiem Ci ze sa takie zwiazki i jak sie trafi na odpowiednia osobe to latwo sie go zbuduje tylko wlasnie trzeba faktycznie czekac i dobrze wybrac a nke lapac co sie nadarzy

[WhySoSerious]

Mój związek jest udany, oparty na wzajemnym szacunku i szczerości.

[kiciun]

Uważam swój związek za udany, a jesteśmy razem przeszło 5 lat. Nadal jest różowo. Wśród mojej paczki znajomych, z którymi się spotykam i znam od 5 lat i więcej, udanych kilkuletnich związków jest 5 na 6, co do których jestem pewna. Co do piątego nie mam pewności, bo mieli pewne kłopoty, ale nie żadne zdrady i kłamstwa.Wydaje mi się, że to też zależy w jakim towarzystwie się człowiek obraca, bo ja przyjaźnię się ze spokojnymi ludźmi, którzy mają dobre charaktery i dążą do stałych związków i takich też partnerów sobie dobrali. Choć na pewno nie jest to reguła. Małżeństwo moich rodziców też uważam za udane, małżeństwo jednej z cioć też. Ale w rodzinie mamy też 2 małżeństwa, które uważam za nie udane.

[kawa_o]

Ja dzis minelam mojego eks na ulicy,nawet mi czesc nie powiedzial;]

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Napisane przez kawa_o

Ja dzis minelam mojego eks na ulicy,nawet mi czesc nie powiedzial;]

Nie przejmuj się, Kochana To jakiś buc, masz szczęście, że jest już Twoim eksem!