Na huśtawce - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-05-11, 21:53   #1
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30

Na huśtawce


Mam 29 lat, jestem w dwuletnim związku, jesteśmy równolatkami. Zdaję sobie sprawę, że mój problem może być dziwny do zrozumienia w moim wieku – dotyczy on z grubsza postrzegania samej siebie, partnera i związku. Uważam, że mam zaburzony obraz tych "rzeczy" i czuję się bezsilna przy probie oceny sytuacji na trzeźwo.
Zamieszkaliśmy wspólnie po trzech miesiącach. Zbiegło się to w sam raz ze zmianą / poszukiwaniem pracy przez nas obojga – każde z nas miało oszczędności, więc nie było problemu. (Wcześniej mieszkaliśmy samotnie, wspólnie wynajęliśmy większe mieszkanie.) Zaczęło się, jak to często bywa, szalenie i gorąco, padły z jego ust po raz pierwszy słowa o tym, że nigdy mnie nie zostawi, milion gestów, którymi potwierdzaliśmy sobie różne wyznania.
Oboje szukaliśmy pracy, a ponieważ mierzyliśmy wysoko, nie było to dostępne "na zawołanie". W końcu z jego strony padła decyzja o przebranżowieniu i własnej firmie, a ja, pracując wówczas zdalnie za niewielkie (ale jednak, zarabiałam) pieniądze, wspierałam go organizacyjnie od zaplecza – mój zawód pozwolił mi na zbudowanie sieci klientów i innych kwestii niezbędnych – za to czasochłonnych i dających jemu bezpośrednie profity w postaci ułatwienia zarabiania i rozwoju firmy.
Nasz związek zmieniał się – mój zakochany, lecz z dominującym sposobem bycia partner – w moim mniemaniu – zaczynał w pewnym sensie stawiać siebie ponad mnie. On zarabiał (coraz) więcej ode mnie, bo przecież moje działania wokół jego biznesu nie przynosiły mi żadnych zysków, wszystko to, co robiłam dla niego (i robię dalej) przyczynia się do rozwoju jego firmy, dzięki czemu on zarabia, a ja mam "satysfakcję".
Był okres, kiedy to mój partner płacił 100% rachunków ze swojego konta, a ja tak czy inaczej wszystkie moje malutkie wówczas zarobki dokładałam do naszych wydatków – tych "na życie". Po jakimś czasie zaczęłam powoli stawać na nogi finansowo i aktualnie (wciąż zarabiając mniej od Tż) dokładam 1/3 wysokości czynszu i przoduję w wydatkach na zakupy – mój partner pracuje fizycznie i rzadko ostatnio ma szansę wyjść choćby po zakupy, więc najczęściej robię je ja sama, plus przygotowuję nam posiłki (ja z racji zawodu sama wyznaczam sobie godziny i miejsce pracy, dzięki czemu mogę wspierać Tż w jego obowiązkach), ogarniam pranie/sprzątanie/gotowanie i kursuję między domem a firmą.
Między nami jest "na co dzień" powiedziałabym świetnie – nie szczędzimy sobie czułości, wszystko jest w porządku (choć pewnie to co napiszę dalej nieco zaburzy tę sielankę).
Oboje jesteśmy honorowi/dumni i zdarza nam się trochę za bardzo nakręcać w chwilach zapalnych.
Mój partner od niemal samego początku ma do mnie mniej lub bardziej wysłowione pretensje, że nie pracowałam / za mało zarabiam itd. Ja czuję się niedoceniona, bo naprawdę pakuję cały swój wolny czas w jego (naszą, ponoć) firmę. Korzyści na koncie widzi z tego wyłącznie on, ale to nie zmienia faktu, że moja praca jest mu potrzebna i nawet niezbędna. I to nie jest tak, że ja mu pomagam wbrew jego woli – przeciwnie, nawet często w razie potrzeby wsiadam w samochód i załatwiam sprawy, na które tylko ja w danej chwili jestem w stanie znaleźć czas. Słyszę, że potrzebuje mojej pomocy, przestawiam w miarę możliwości swój grafik i pomagam.

I teraz – gdzie jest problem? O tutaj:
- czuję się niedoceniana, bo haruję po łokcie i kiedy się pokłócimy, to i tak nie raz oberwę tekstem w stylu "tylko ja tu zarabiam prawdziwe pieniądze" – to powoduje we mnie rosnącą frustrację i żal
- są chwile, kiedy mój chłopak traktuje mnie (w mojej ocenie, on temu zaprzecza) – bez szacunku. Przykład – jakaś kwaśna wymiana zdań, on rzuca coś nieprzyjemnego ("gadasz głupoty"), ja na to, żeby nie mówił do mnie w taki sposób, i słyszę, że zasłużyłam swoim zachowaniem (???) lub że nie rozumiem i to go w sposób zrozumiały denerwuje.

Moja wspomniana huśtawka emocji wynika z tego, że na co dzień słyszę (i czuję) gesty uwielbienia, a w sytuacjach zapalnych zamiast "jesteś najważniejsza" jego zachowanie pokazuje mi "jesteś do dupy" – choć nigdy tak nie powiedział. Kiedy miałam problemy, wspierał mnie i bardzo dopingował, a potem w którejś napiętej wymianie zdań skomentował to słowami " a co miałem ci powiedzieć?".

Ja nie chcę przedstawić tu tyrana, bo go za takiego nie uważam – to chłopak, który ma mnóstwo zalet i kocham go całym sercem.
Tak naprawdę nie chcę skupiać się w tym wątku na moim chłopaku – tylko na mnie.

Ja na wszystkie takie sytuacje zapalne (a jesteśmy oboje umęczeni i to się czasem dzieje) reaguję nerwami i takim poczuciem, że nasza miłość "zniknęła". Brak mi takiej stabilności, pewności, że to jest trwałe a ja jestem OK – mimo, że on mi codziennie powtarza (i okazuje, wychodząc naprzeciw wielu moim potrzebom) że jestem jedyna, najważniejsza i na zawsze.
Kiedyś od dupereli rozpętała się solidna awantura i usłyszałam, że mam spi***ać, że nie chce mnie więcej widzieć. Wyjechałam na tydzień do domu rodzinnego, a kiedy przyjechałam, żeby porozmawiać (moja inicjatywa), usłyszałam, że już zawsze będziemy razem, że to się nie powtórzy. Kilka dni później, gdy powiedziałam coś jak się okazało nie po myśli Tż, usłyszałam natychmiastowe "pamiętaj, że wróciłaś tu tylko z mojej łaski" (nie padło to słowo, ale taki był sens, nie pamiętam dokładnie).

Uważam siebie za osobę rezolutną, dysponującą wiedzą ogólną i bystrym umysłem – on niby sądzi tak samo, ale nie raz już usłyszałam "bo ty nigdy nic nie rozumiesz". Kiedyś zapytałam w nerwach, czy uważa mnie za tępą, odpowiedział, że w pewnych kwestiach tak. (a to nie tak, że nie rozumiem - po prostu nie uważam za słuszne czy zgodne ze stanem faktycznym niektórych jego opinii.)

Niedawno musiałam go o coś dopytywać, bo tego wg mnie wymagała sytuacja – usłyszałam w odpowiedzi "jesteś nachalna, a to najgorsza cecha kobiety". Pamiętam taką sytuację, jak powiedziałam do niego słowa, które on – bardzo mylnie – odebrał tak, że ja mu zarzucam że nie jest męski. Powiedział wtedy, że rozstaniemy się, jeżeli jeszcze raz w sposób negatywny odniosę się do jego męskości. Tym razem to ja poczułam uderzenie w moją kobiecość – że przejawiam wg niego najgorsze zachowanie kobiety. To było mega przykre i według mnie zupełnie niezasłużone.

Brakuje mi instynktu samozachowawczego. Wystarczy, że nawet po grubszej aferze Tż okaże mi uczucie i ja wtedy z klapkami na oczach udaję, że nic się nie wydarzyło. Jak pelikan.

Nie piszę tu po to, żeby wspólnie ponarzekać na mojego chłopaka. Tylko dlatego, że chcę naprawić to, co ze mną jest nie tak Chciałabym umieć się postawić, obronić w sytuacjach nerwowych, kiedy moim zdaniem brak między nami szacunku. Kiedy np. słyszę, że "tak, będę właśnie tak do ciebie mówił (dla mnie – bardzo nieprzyjemnie), bo nic nie rozumiesz". Amen.
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 22:14   #2
herbata_to_zycie
Raczkowanie
 
Avatar herbata_to_zycie
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 138
Dot.: Na huśtawce

Z moim TŻ mam bardzo podobne dylematy. Jest cholerykiem, który w nerwowych sytuacjach rzuca nielogicznymi i niesprawiedliwymi pretensjami.

Moim zdaniem, wnioskując z tego, co napisałaś w tym poście, to wcale nie z Tobą jest coś nie tak. Nie wmawiaj sobie tego. Nie masz zaburzonego postrzegania, myślę, że Twoje uczucia mogą być jak najbardziej uzasadnione...
herbata_to_zycie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 22:21   #3
397c2675f3cdfd9a8d969495a6edd4aafb32f2d2_655aa1f83943f
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 2 330
Dot.: Na huśtawce

Zmień partnera, a nie siebie.

Gdyby ktoś tak mówił do mnie, jak on do ciebie, to nie byłby nawet moim znajomym.
397c2675f3cdfd9a8d969495a6edd4aafb32f2d2_655aa1f83943f jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 22:28   #4
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez herbata_to_zycie Pokaż wiadomość
Z moim TŻ mam bardzo podobne dylematy. Jest cholerykiem, który w nerwowych sytuacjach rzuca nielogicznymi i niesprawiedliwymi pretensjami.

Moim zdaniem, wnioskując z tego, co napisałaś w tym poście, to wcale nie z Tobą jest coś nie tak. Nie wmawiaj sobie tego. Nie masz zaburzonego postrzegania, myślę, że Twoje uczucia mogą być jak najbardziej uzasadnione...
Dziękuję za dodanie otuchy. Dla mnie to jest kalejdoskop. Zależy mi na nim tak mocno, że dwoję się i troję. I to mnie też zapewne osłabia w jego oczach. Moim problemem jest też to, że zarabiam mniej (choć również pracuję kilkanaście godzin na dobę bez dnia wolnego). Czuję kompleks na tym polu. Bo mniej się dokładam do rachunków = można mną pomiatać. tzn nie uważam tak, że można ale tą drogą sobie tłumaczę jego zachowania.

[1=397c2675f3cdfd9a8d96949 5a6edd4aafb32f2d2_655aa1f 83943f;60236741]Zmień partnera, a nie siebie.

Gdyby ktoś tak mówił do mnie, jak on do ciebie, to nie byłby nawet moim znajomym.[/QUOTE]

Masz rację, mój partner jest, hm, dość nieokrzesany w słowach czasami. To mnie boli i nie potrafię mu się postawić. Nie potrafię pojąć, że facet który mnie tak mocno kocha (wierzę w to!) ma też wobec mnie drugą, zupełnie inną twarz. Mogę stanąć na głowie i cały dzień być na piątkę - a wieczorem powiem jedno zdanie nie po myśli i od razu słyszę warknięcie. Od razu wchodzi ta druga twarz.
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 22:32   #5
baranekzielony
Raczkowanie
 
Avatar baranekzielony
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 69
Dot.: Na huśtawce

Moim zdaniem on Cię wykorzystuje, jest toksyczny. Powiedział Ci, że jesteś tępa i to bardzo pokazuje jego stosunek do Ciebie.
Odpowiedz sobie na pytanie czy czujesz się przy nim bezpiecznie.

Edytowane przez baranekzielony
Czas edycji: 2016-05-11 o 22:34
baranekzielony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 22:33   #6
Juniper_92
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-11
Wiadomości: 8
Dot.: Na huśtawce

Wiesz, właśnie napisałam tak samo ogromnego posta i zdaje mi się, że problem jest podobny choć tak naprawdę zupełnie inny. Podobny, bo odnosi się do bardzo ciężkiej decyzji i jednocześnie nie jest to decyzja oczywista, żadna z nas nie odpowie ci na pytanie co dokładnie trzeba robić - możemy tylko rzucić jakieś propozycje, ale wydaje mi się, że ty je znasz.
Porozmawiaj z nim, albo wręcz pokaż mu to co napisałaś i to w jednej z tych dobrych chwil. Poproś żeby to przemyślał. Możesz też radykalnie zawalczyć o szacunek, postawić sprawę na ostrzu noża i powiedzieć- albo wysłuchasz tego co robię dla tej firmy i zaczniesz to doceniać albo odejdę- ale obie wiemy że to ostateczna, ostateczność a na dodatek przy typie charakteru twojego partnera- może być zgubna. Możesz też stwierdzić, że tak już musi być i powoli, mozolnie uczyć się akceptować ten stan rzeczy. Każdy ma wady a niestety ludzie rzadko się zmieniają.
Juniper_92 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 22:38   #7
397c2675f3cdfd9a8d969495a6edd4aafb32f2d2_655aa1f83943f
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 2 330
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez mud Pokaż wiadomość
Masz rację, mój partner jest, hm, dość nieokrzesany w słowach czasami. To mnie boli i nie potrafię mu się postawić. Nie potrafię pojąć, że facet który mnie tak mocno kocha (wierzę w to!) ma też wobec mnie drugą, zupełnie inną twarz. Mogę stanąć na głowie i cały dzień być na piątkę - a wieczorem powiem jedno zdanie nie po myśli i od razu słyszę warknięcie. Od razu wchodzi ta druga twarz.
To jest twoje życie. Skoro chcesz je spędzić dając sobą pomiatać, to tak zrób.
Tylko dzieci sobie nie sprawcie, aby im złych wzorców nie przekazywać.
397c2675f3cdfd9a8d969495a6edd4aafb32f2d2_655aa1f83943f jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-05-11, 22:48   #8
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez baranekzielony Pokaż wiadomość
Moim zdaniem on Cię wykorzystuje, jest toksyczny. Powiedział Ci, że jesteś tępa i to bardzo pokazuje jego stosunek do Ciebie.
Odpowiedz sobie na pytanie czy czujesz się przy nim bezpiecznie.
Czyli że jestem fajna, dopóki są z tego profity? A kiedy podskoczę, trzeba mnie "ustawić"?
Czy czuję się bezpiecznie - tak, choć w momentach "zachwiania" spowodowanych sprzeczką mam w głowie wirującą pralkę, kiedy próbuję znaleźć pion w naszej relacji. Wówczas żałośnie pytam go, czy mnie kocha, w tej chwili, tu i teraz. I on się wścieka, bo "przecież wiesz, że tak, a ja teraz jestem zły i nie mam słów do mówienia o uczuciach".

Cytat:
Napisane przez Juniper_92 Pokaż wiadomość
Wiesz, właśnie napisałam tak samo ogromnego posta i zdaje mi się, że problem jest podobny choć tak naprawdę zupełnie inny. Podobny, bo odnosi się do bardzo ciężkiej decyzji i jednocześnie nie jest to decyzja oczywista, żadna z nas nie odpowie ci na pytanie co dokładnie trzeba robić - możemy tylko rzucić jakieś propozycje, ale wydaje mi się, że ty je znasz.
Porozmawiaj z nim, albo wręcz pokaż mu to co napisałaś i to w jednej z tych dobrych chwil. Poproś żeby to przemyślał. Możesz też radykalnie zawalczyć o szacunek, postawić sprawę na ostrzu noża i powiedzieć- albo wysłuchasz tego co robię dla tej firmy i zaczniesz to doceniać albo odejdę- ale obie wiemy że to ostateczna, ostateczność a na dodatek przy typie charakteru twojego partnera- może być zgubna. Możesz też stwierdzić, że tak już musi być i powoli, mozolnie uczyć się akceptować ten stan rzeczy. Każdy ma wady a niestety ludzie rzadko się zmieniają.
Nie chcę się z nim rozstawać. To jest dla mnie facet "jeden na miliard" i co gorsza on o tym wie. Ja ponoć też taka jestem, tylko raz na jakiś czas mam tąpnięcie w tej kwestii.

Postu nie pokażę. Wstyd mi, że piszę "w internetach" o prywatnych sprawach. A piszę, bo jestem pod ścianą. Narasta we mnie frustracja i skołowacenie.

Jeszcze jedna kwestia - mój Tż nie jest z tych, którzy pobiegną za dziewczyną, kiedy ona postawi sprawę na ostrzu noża. Tu jest jasna kwestia - jestem jaki jestem i się nie zmienię, jak ci nie pasuje, to zostaw mnie samego. Choć i tak zaszło w nim mnóstwo dobrych zmian, na wielki plus. Jestem jego pierwszą partnerką, taką na poważnie i "na stałe".

---------- Dopisano o 21:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:41 ----------

[1=397c2675f3cdfd9a8d96949 5a6edd4aafb32f2d2_655aa1f 83943f;60237316]To jest twoje życie. Skoro chcesz je spędzić dając sobą pomiatać, to tak zrób.
Tylko dzieci sobie nie sprawcie, aby im złych wzorców nie przekazywać.[/QUOTE]

Gdybym chciała aby mną pomiatano, nie byłoby tego wątku.

Dzieci w sam raz nie planujemy

Edytowane przez mud
Czas edycji: 2016-05-11 o 22:46
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:00   #9
kasiab777
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 562
Dot.: Na huśtawce

Ej Kochana zamiast zajac sie soba i swoja firma zajmujesz sie firma Misia. Przestan. Widocznie ten typ tak ma ze darmowej pomocy nie docenia. Znajdz sobie prace na pol etatu zebys musiala wyjsc z domu i nie miala tyle czasu na zalatwianie spraw Misia a drugie "pol etatu" spedzaj na rozkrecniu swojej firmy. Nie rob awantur tylko go spokojnie poinformuj zeby sie zaczal organizowac bo juz nie bedziesz mu mogla tyle pomagac. Czasem lepiej nie wspolpracowac ze swoim partnerem.
kasiab777 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:02   #10
kotschrodingera
Raczkowanie
 
Avatar kotschrodingera
 
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 112
Dot.: Na huśtawce

Ale tu pewnie nie ma innego wyjścia niż wóz albo przewóz.

Nie jest wykluczone, że dobrze czujesz. I nie poszedłby za Tobą gdybyś postawiła się, bo może być tak, że jesteś stroną której zależy dużo bardziej.

Szczerze mówiąc wiele z Twojego silnego uczucia wydaje się być powodowanego właśnie tą huśtawką. Czyli odebraniem Ci poczucia wartości, co sprawia, że dążysz do tego by zwrócił Ci je - przytulił, pogłaskał. On swoim zachowaniem postawił się ponad Tobą, aż w końcu sama zaczęłaś siebie postrzegać jako tą prawie niezasługującą na takiego cud-miód mężczyznę. Wiałabym.
kotschrodingera jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:13   #11
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez kasiab777 Pokaż wiadomość
Ej Kochana zamiast zajac sie soba i swoja firma zajmujesz sie firma Misia. Przestan. Widocznie ten typ tak ma ze darmowej pomocy nie docenia. Znajdz sobie prace na pol etatu zebys musiala wyjsc z domu i nie miala tyle czasu na zalatwianie spraw Misia a drugie "pol etatu" spedzaj na rozkrecniu swojej firmy. Nie rob awantur tylko go spokojnie poinformuj zeby sie zaczal organizowac bo juz nie bedziesz mu mogla tyle pomagac. Czasem lepiej nie wspolpracowac ze swoim partnerem.
Masz wiele racji. Tylko że bardzo dużo w to zainwestowałam, również wkładu emocjonalnego.

Cytat:
Napisane przez kotschrodingera Pokaż wiadomość
Ale tu pewnie nie ma innego wyjścia niż wóz albo przewóz.

Nie jest wykluczone, że dobrze czujesz. I nie poszedłby za Tobą gdybyś postawiła się, bo może być tak, że jesteś stroną której zależy dużo bardziej.

Szczerze mówiąc wiele z Twojego silnego uczucia wydaje się być powodowanego właśnie tą huśtawką. Czyli odebraniem Ci poczucia wartości, co sprawia, że dążysz do tego by zwrócił Ci je - przytulił, pogłaskał. On swoim zachowaniem postawił się ponad Tobą, aż w końcu sama zaczęłaś siebie postrzegać jako tą prawie niezasługującą na takiego cud-miód mężczyznę. Wiałabym.
Twoja wypowiedź mnie miażdży, bo to jest wszystko to, co w czarnych chwilach chodzi mi po głowie. Plącze mi się "między uszami" cytat z którejś naszej sprzeczki - ja mówię, że mam czegoś tam dosyć, i słyszę - i co mi zrobisz?
On natychmiast się jeży, choćbyśmy sobie z dzióbków spijali chwilę wcześniej.

Moje silne uczucie narodziło się daaawno temu. Kocham tego faceta od prawie dekady. Z tego, co wiem, z wzajemnością.


Aha, a moje poczucie wartości własnej kiedyś wręcz kazało mi zadzierać nosa. Teraz ciut zjechało, chyba właśnie przez te huśtawki. I Tż się na mnie o to wścieka,kiedy ma gorszy humor. Paradoks.

Edytowane przez mud
Czas edycji: 2016-05-11 o 23:15
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-11, 23:28   #12
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Na huśtawce

Przeczytałam Twoje posty w tym wątku i moim zdaniem: jesteś w toksycznym związku.

Argumenty:
- Ty jesteś stroną "biegającą" za nim, on to wie i wykorzystuje Ciebie np. do wspierania firmy, z której Ty nic nie masz, on całe profity i chwałę zbiera dla siebie... masakra. Jak mógł powiedzieć że "Tylko on tu zarabia prawdziwe pieniądze"?
- Dostosowujesz się do niego, w kwestii poglądów oraz w kwestii poświęcania dla jego firmy
- Jest typem osoby, która nie chce się zmieniać, nie pobiegnie za kobietą, nie stara się zaimponować Tobie i nie zwraca uwagi co pomyślisz lub poczujesz
- chce rządzić, wmawia Ci że nie masz racji, a on zawsze ją ma
- wyzwał Cię w kłótni
- Ty z własnej inicjatywy wróciłaś pogadać, po tym jak powiedział do Ciebie "spier... stąd"
- następnie stwierdził, że zrobił Ci łaskę że Cię przyjął
- używa jako siły psychologicznej - pieniądza
- czujesz się "zmęczona", wzrasta w Tobie irytacja, często czujesz się nieszanowana, ignorowana lub Twoje zdanie nie jest brane pod uwagę
- facet daje Ci odczuć, że uważa się za kogoś "ponad" Ciebie

Cechą charakterystyczną jest też fakt, iż Ty kochasz go miłością bezwarunkową, mimo że cierpisz a on Ciebie krzywdzi i regularnie sprawia przykrość.

Poczytaj artykuły na temat:
toksycznych związków, przemocy emocjonalnej, sadyzmu moralnego, osobowości narcystycznej, uzależnienia od partnera.


Jeśli masz możliwość, skontaktuj się z psychologiem.

Toksyczny związek - cechy
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:32   #13
kasiab777
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 562
Dot.: Na huśtawce

[QUOTE=mud;60238061]Masz wiele racji. Tylko że bardzo dużo w to zainwestowałam, również wkładu emocjonalnego.


Dziewczyno ale za chwile sie rozstaniecie jak tak dalej pojdzie wiec moze chociaz sprobuj cos z tym zrobic. Fakt ze duzo zainwestowalas ale nic z tego nie masz. Ani szacunku, ani pieniedzy a tylko problemy. Zajmij sie soba bo za chwile mozesz zostac sama i okaze sie ze Misio sobie swietnie bez Ciebie radzi a Twoja kariera lezy i kwiczy.
kasiab777 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:33   #14
kotschrodingera
Raczkowanie
 
Avatar kotschrodingera
 
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 112
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez mud Pokaż wiadomość
Masz wiele racji. Tylko że bardzo dużo w to zainwestowałam, również wkładu emocjonalnego.



Twoja wypowiedź mnie miażdży, bo to jest wszystko to, co w czarnych chwilach chodzi mi po głowie. Plącze mi się "między uszami" cytat z którejś naszej sprzeczki - ja mówię, że mam czegoś tam dosyć, i słyszę - i co mi zrobisz?
On natychmiast się jeży, choćbyśmy sobie z dzióbków spijali chwilę wcześniej.

Moje silne uczucie narodziło się daaawno temu. Kocham tego faceta od prawie dekady. Z tego, co wiem, z wzajemnością.


Aha, a moje poczucie wartości własnej kiedyś wręcz kazało mi zadzierać nosa. Teraz ciut zjechało, chyba właśnie przez te huśtawki. I Tż się na mnie o to wścieka,kiedy ma gorszy humor. Paradoks.
Nie chcę Cię miażdżyć. Po prostu, moment w którym postawiłabyś się mu, byłby tym który zweryfikowałby siłę jego uczucia. Nie zrobiłaś tego, bo boisz się tej konfrontacji z rzeczywistością. Mówię o poważnych sytuacjach - sugestia, że jesteś tępa, nie kłótniach o humorki i tego typu tam. Wybaczaniem największych przewinień, pokazałaś że nie ma granic po których przekroczeniu, nie odeszłabyś. Tym straciłas szacunek w jego oczach, unizyłas się. Brzmi głupio i okrutnie, ale część ludzi, gdy nie wymagasz szacunku wobec siebie, nie da Ci go ot tak. Dalej On te granice forsuje juz coraz bardziej.

Jeśli chcesz coś naprawiać, to tu nie pomoze rozmowa, bo On jest słabo zaangażowany w słuchanie Cię. Gwarantuje Ci że usłyszysz że marudzisz albo czepiasz się. Tylko bardzo konsekwentne postawienie sprawy co do tego czego absolutnie nie zaakceptujesz - i wywiązanie się z tego. Nawet za cenę odejścia od Niego.

Nie dziwię Ci się specjalnie, 10 lat to duża część życia, istotna część Twojej tożsamości i oznacza, że pewnie nie wiesz nawet jak to jest mieć kogoś innego i trudno to Ci sobie wyobrazić. Co nie znaczy, że warto z Nim dzielić kolejne 50. To byłoby na pewno niezwykle trudne dla Ciebie na początku, ale jestem absolutnie pewna, że pomimo sentymentu, przyszedłby w końcu taki moment w którym zadałabyś sobie pytanie - dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej? Nie ma lepszego momentu na zmianę niż teraz, bo z każdym rokiem będzie tylko trudniej.
kotschrodingera jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:36   #15
ssnn
Rozeznanie
 
Avatar ssnn
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
Dot.: Na huśtawce

Fatalnie to brzmi i nie rokuje dobrze. Ty nie chcesz być tak traktowana, on nie zamierza zabiegać ani się zmieniać. Co zatem masz do wyboru? Polubić pomiatanie albo się ewakuować. Inwestycje bywają nietrafione, niezależnie od wielkości nakładów.
ssnn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-11, 23:39   #16
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez kotschrodingera Pokaż wiadomość
To byłoby na pewno niezwykle trudne dla Ciebie na początku, ale jestem absolutnie pewna, że pomimo sentymentu, przyszedłby w końcu taki moment w którym zadałabyś sobie pytanie - dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej? Nie ma lepszego momentu na zmianę niż teraz, bo z każdym rokiem będzie tylko trudniej.

Wspaniale ujęte!

Autorko - jesteś teraz na pozycji popychadła. Natychmiast opuść tą rolę, zajmij się sobą bo i tak zostaniesz z niczym, a po jego firmie tylko pozostanie gorzkie wspomnienie dla Ciebie - on sobie z nią poradzi, a Ty będziesz sobie pluła w brodę że nie zajęłaś się własnym rozwojem i swoją pracą! Ocknij się!!
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 00:04   #17
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: Na huśtawce

Nie opisałaś zdrad, patologii, bicia, alkoholika... a i tak smutno mi, jako czytelniczce, dziewczynie, w sumie Twojej równolatce. Przykre to, że chłopak Cię tak nie docenia. Masz rację, że to nie jest tak, że on neguje całą Twoją osobę, że Cię odrzuca. Chodzi tylko o te momenty sprzecznych zdań, kłótnie czy inne momenty, w których wychodzi na wierzch, co on tak naprawdę o Tobie myśli. O Tobie jako kobiecie, o Tobie jako osobie zarabiającej, o Tobie jako być może matce jego przyszłych dzieci (bo przecież i to na pewno bierze pod uwagę).

Generalnie, to trudno Ci coś poradzić. Osobiście myślę, że cokolwiek zrobisz lub powiesz, on się nie zmieni. Bo naprawdę nie jest łatwo zmienić swoje myślenie o kimś: jeśli mamy jakąś osobę za nieroba i frajera, to ta osoba może stawać na rzęsach, a my i tak będziemy jej przypisywać lenistwo i żałość.

Natomiast zdecydowanie uważam, że proces zmiany jego postrzegania Cię warto zacząć już teraz, wprowadzać go stopniowo, ale pewnie, z przekonaniem, bez zawracania z raz obranej drogi. Na początek proponuję Ci nie pomagać mu więcej w firmie. Dzwoni, bo potrzebuje pomocy? Nie teraz, bo jesteś w pracy, albo na kawie z przyjaciółkami, albo pomagasz rodzicom, albo śpisz, albo boli Cię głowa, albo przygotowujesz jakiś projekt do pracy.
Po prostu nie możesz pracować u kogoś za darmo, nawet, jeśli to lubisz, a współpracownik jest Twoim facetem. Bez wynagrodzenia, bez szacunku, bez wdzięczności??? Wybij to sobie z głowy.

Może Twój partner jest wartościowym, dobrym człowiekiem, może to miłość Twojego życia i czeka Was świetlana przyszłość. Tak może być, życzę Ci tego. Bo jeśli tak jest, to facet albo obejdzie się bez Twoich poświeceń i nawet drobnej pomocy w firmie, albo zacznie ją dostrzegać i doceniać.

Na koniec najważniejsze:
gdyby to mnie facet powiedział "spier...j", to bym odeszła NATYCHMIAST!!!!!!!!!!
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 00:05   #18
Lirriel
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Zabierzów
Wiadomości: 1 751
Dot.: Na huśtawce

Czemu harujesz w jego firmie za darmo? "Bo mi na nim zależy" nie jest dobrą odpowiedzią.
Lirriel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 00:29   #19
xxsven
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 148
Dot.: Na huśtawce

Moment, Ty tak na serio? Zostaniesz z nim, bo wiesz, że za Tobą nie pobiegnie? Jeden na miliard to fakt, mało takich egzemplarzy jest, którzy tak traktują drugą osobę, a co dopiero w związku. MOŻE jest dla was jakaś szansa, ale dopóki tyrasz u niego za darmo żeby usłyszeć, że jesteś tępa albo jesteś 'nachalna' i nie tylko mu wybaczasz, ale sama chcesz z nim porozmawiać po takiej kłótni, to nic się nie zmieni. Gdyby Cię uderzył, to też byś powiedziała, że on jeden na miliard i że nie zostawisz go, bo nie pobiegnie?

Gdzie w tym wszystkim jesteś TY, twój szacunek do siebie, twój komfort psychiczny? Jeśli dalej tak pójdzie, to albo się będziesz dla niego poświęcać i słuchać jaka jesteś niewystarczająca, nachalna i tępa, albo on sam powie Ci 'pa' i zrozumiesz, że ani z tej firmy nic nie masz, bo jest jego, ani ze związku, bo budowałaś go z kimś kto myślał w nim tylko o sobie.

Powiedz mu, że to ma się zmienić, że wymagasz szacunku i że jeśli nie, to może spadać, bo... Ty się nie zmienisz i już. A jeśli on chce Cię tylko, jeśli się do niego dostosujesz i wyprzesz się jakiejkolwiek godności, to matko, chcesz poważnie być z kimś takim?
xxsven jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-12, 06:42   #20
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez Lirriel Pokaż wiadomość
Czemu harujesz w jego firmie za darmo? "Bo mi na nim zależy" nie jest dobrą odpowiedzią.
No własnie?

Po prostu wyceń swoje usługi. Skoro pan mierzy człowieka miarą pensji, to się kobieto ceń.
Pracujesz, nalezy Ci się pensja.

napiszę brutalnie.
Moze i kochasz tego mezczyznę, ale musisz zdjąć klapki z oczu i przestać się podkładać. Miłość, wymaga szczerości.
Można kochac osobę niedoskonałą, ale trzeba wiedzieć kogo się kocha.
Myslę ze Twoja "pralka" ma źródło w tym, ze Ty czujesz, ze nie ejsteś szczera ze saobą sama. Ze kochasz " nieistniejący ideał" a w starciu z rzeczywista postacią partnera, z tym jaki jest naprawdę, tracisz grunt pod nogami.

Mnie z opisu wynika, ze pan jest człowiekiem bardzo... prostym.
Działa jak typowy "macho-bozo". W bardzo prosty a wrecz prostacki sposób pojmuje poczucie honoru.
To ze nie będzie o kobiete walczył, biegł za nią, że zamiast na zarzuty zastanowić się nad sobą reaguje jak prostus , pyskujac jak nastolat "i co mi zrobisz"?
To że nie docenia pracy za którą się nie płaci: wszytkich domowych obowiazków, tego ze pracujesz na jego konto bezpłatnie.

Pozbieraj tą ukąłdankę sobie, i jesli chcesz z nim być, umośc się w tym.
Nie szanuje tego co robisz za darmo? Niech płaci.
Do niektórych niestety tylko pieniądz i silniejsza pozycja przemawia.

Kłocicie się? Nie podkłądaj się jecząc: ale koffasz mnie misiuniu, koffasz?
Jka kocha to kocha, nie skiełcz w sytuacjach kryzysowych bo czas złości nie jest czasem wyznań i spijania z dziobków.

Po tekście że wróciłaś tylko z jego łąski... nie wiem. Ja bym odeszła. jesli by nie zawalczył, najwyraźniej mu nie zalezy.
To nie jest kwestia honoru czy dumy, tylko kwestia albo komuś na kimś zalezy albo nie. Honorowy człowiek potrafi przepraszać, prosić, mieć nad swoim zachowaniem refleksje.
Honorowy człowiek traktuje z szacunkiem zwłascza słabszych od siebie.
Honorowy człowiek nie umniejsza innym, nie wyzywa, nie rani- bo mu honor na to nie pozwala. Obrażajac, krzywdząc kogoś, zwłaszca w jakikolwiek sposób zaleznego od siebie, depczesz głownie swój własny honor.

Trzeba umiec odróniać dumę od bucowatości, honor od zadęcia, małego Wiesia podskakujacego do słabszych, od silnego człoweika na którym mozna się bezpiecznie oprzeć i mu zaufać w chwilach słabosci.


Przemyśl sobie. Szczerze.
Wiedzac w czym siedzisz, nie masz obowiązku odchodzić, ale bedziesz mogął sobie to wszytko poukąłdać tak, zeby było wygodnie.


BTW- ja bym nie czułą sie bezpiecznie przy kimś, kto o mnie nie zwalczy .. "bo nie".
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 08:13   #21
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez mud Pokaż wiadomość
Jeszcze jedna kwestia - mój Tż nie jest z tych, którzy pobiegną za dziewczyną, kiedy ona postawi sprawę na ostrzu noża. Tu jest jasna kwestia - jestem jaki jestem i się nie zmienię, jak ci nie pasuje, to zostaw mnie samego.
Taaak, no to faktycznie, widać - jedna na miliard jesteś i on Cię tak strasznie kocha

Tkwisz w toksycznym związku i tyle.
A siła Twoich uczuć jest prawdopodobnie podbijana tą huśtawką - klasyka gatunku. Facet zgnoi, ale potem będzie miły, więc jak jest miły, to przez kontrast się wydaje taki super. Aż warto "zapomnieć" o tym, jak wcześniej gnoił.

W ogóle nie ogarniam jak można żyć w związku bez jakiejś wspólnoty, w tym finansowej. Tylko wyliczanie, kto, co, ile dokłada i do czego. Jak ze współlokatorem.
Mój facet zarabia więcej niż ja i nie wyobrażam sobie absolutnie, żeby miał mi potem wypomnieć, że zarabiam mniej niż on.

Twoje życie, chcesz je z nim spędzać, to spędzaj. Ale może przynajmniej przestań mu pomagać, skoro nic z tego nie masz, a on Ci potem wypomina zarobki.

---------- Dopisano o 09:13 ---------- Poprzedni post napisano o 09:12 ----------

A, no i naprawdę - nie szargaj pojęcia honoru, przykładając je do tego faceta i tych sytuacji, które opisujesz.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 08:40   #22
GdyKochamy
Zadomowienie
 
Avatar GdyKochamy
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 951
Dot.: Na huśtawce

Moim zdaniem powinnaś się z nim rozstać, bo on cię nie szanuje.

Pewnie tego jednak nie zrobisz, więc mam też inny pomysł.
1) przestajesz pracować w jego firmie za darmo - niech ci płaci za każdą godzinę
2) przestajesz za nim latać, jesteś wartościową dziewczyną i twojemu chłopakowi powinno na tobie zależeć
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą...
GdyKochamy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 08:41   #23
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez adult90 Pokaż wiadomość
Autorko - jesteś teraz na pozycji popychadła. Natychmiast opuść tą rolę, zajmij się sobą bo i tak zostaniesz z niczym, a po jego firmie tylko pozostanie gorzkie wspomnienie dla Ciebie - on sobie z nią poradzi, a Ty będziesz sobie pluła w brodę że nie zajęłaś się własnym rozwojem i swoją pracą! Ocknij się!!
Tak się właśnie czuję w chwilach, kiedy przez cały dzień "spisuję się" świetnie a na koniec się czymś podłożę. Nieważne, ile zrobiłabym "dobrze" - coś skopię i to mi i tak będzie najbardziej zapamiętane. To co teraz mówię, to taka gorycz, bo on by się z tym nie zgodził, mówiąc, że robię dla niego masę potrzebnych rzeczy. Natomiast z uwagi na jego dominujący sposób bycia, połączony z ogromnym stresem i zmęczeniem (mamy je oboje, ale uważam, że on z racji wykonywania większości prac fizycznych daje sobie prawo do większego zmęczenia) niestety obrywa mi się - żeby daleko nie szukać, wczoraj była taka sytuacja. Pół dnia poświęciłam na załatwianie obowiązków firmy Tż, a kiedy wróciłam, zapytałam czy kolejnego dnia znajdzie czas na przesuwane przez niego od marca spotkanie "biznesowe" (istotne dla nas obojga), usłyszałam dość nieprzyjemną odmowę. Zadałam więc drugie pytanie, czy wizje wspólnego wyjścia wieczorem (poprzedniego dnia planował a wczorajszy wieczór "randkę") są aktualne. I on w nerwach: oczywiście, że nie! jak ty sobie to wyobrażasz! I kiedy ja w żartach, żeby rozładować napięcie, zaczęłam mówić, że o rany, tak się nakręciłam na tę randkę - usłyszałam, że jestem nachalna i że to najgorsza cecha kobiety.

Cytat:
Napisane przez adult90 Pokaż wiadomość
Przeczytałam Twoje posty w tym wątku i moim zdaniem: jesteś w toksycznym związku.

Argumenty:
- Ty jesteś stroną "biegającą" za nim, on to wie i wykorzystuje Ciebie np. do wspierania firmy, z której Ty nic nie masz, on całe profity i chwałę zbiera dla siebie... masakra. Jak mógł powiedzieć że "Tylko on tu zarabia prawdziwe pieniądze"?
- Dostosowujesz się do niego, w kwestii poglądów oraz w kwestii poświęcania dla jego firmy
- Jest typem osoby, która nie chce się zmieniać, nie pobiegnie za kobietą, nie stara się zaimponować Tobie i nie zwraca uwagi co pomyślisz lub poczujesz
- chce rządzić, wmawia Ci że nie masz racji, a on zawsze ją ma
- wyzwał Cię w kłótni
- Ty z własnej inicjatywy wróciłaś pogadać, po tym jak powiedział do Ciebie "spier... stąd"
- następnie stwierdził, że zrobił Ci łaskę że Cię przyjął
- używa jako siły psychologicznej - pieniądza
- czujesz się "zmęczona", wzrasta w Tobie irytacja, często czujesz się nieszanowana, ignorowana lub Twoje zdanie nie jest brane pod uwagę
- facet daje Ci odczuć, że uważa się za kogoś "ponad" Ciebie

Cechą charakterystyczną jest też fakt, iż Ty kochasz go miłością bezwarunkową, mimo że cierpisz a on Ciebie krzywdzi i regularnie sprawia przykrość.
Tak, widze tu siebie. Nas.

Cytat:
Napisane przez kasiab777 Pokaż wiadomość
Dziewczyno ale za chwile sie rozstaniecie jak tak dalej pojdzie wiec moze chociaz sprobuj cos z tym zrobic. Fakt ze duzo zainwestowalas ale nic z tego nie masz. Ani szacunku, ani pieniedzy a tylko problemy. Zajmij sie soba bo za chwile mozesz zostac sama i okaze sie ze Misio sobie swietnie bez Ciebie radzi a Twoja kariera lezy i kwiczy.
Powoli dążę w tym kierunku, rozwijam się - bo sobie dokonałam właśnie takiej kalkulacji. Że teraz Tż ma uwagę nas obojga, a o moje własne sprawy on sam mnie ostatnio rzadko pyta. Są widać mniej istotne (temu zaprzecza, ale tak się czuję).

Cytat:
Napisane przez kotschrodingera Pokaż wiadomość
Nie chcę Cię miażdżyć. Po prostu, moment w którym postawiłabyś się mu, byłby tym który zweryfikowałby siłę jego uczucia. Nie zrobiłaś tego, bo boisz się tej konfrontacji z rzeczywistością. Mówię o poważnych sytuacjach - sugestia, że jesteś tępa, nie kłótniach o humorki i tego typu tam. Wybaczaniem największych przewinień, pokazałaś że nie ma granic po których przekroczeniu, nie odeszłabyś. Tym straciłas szacunek w jego oczach, unizyłas się. Brzmi głupio i okrutnie, ale część ludzi, gdy nie wymagasz szacunku wobec siebie, nie da Ci go ot tak. Dalej On te granice forsuje juz coraz bardziej.

Jeśli chcesz coś naprawiać, to tu nie pomoze rozmowa, bo On jest słabo zaangażowany w słuchanie Cię. Gwarantuje Ci że usłyszysz że marudzisz albo czepiasz się. Tylko bardzo konsekwentne postawienie sprawy co do tego czego absolutnie nie zaakceptujesz - i wywiązanie się z tego. Nawet za cenę odejścia od Niego.

Nie dziwię Ci się specjalnie, 10 lat to duża część życia, istotna część Twojej tożsamości i oznacza, że pewnie nie wiesz nawet jak to jest mieć kogoś innego i trudno to Ci sobie wyobrazić. Co nie znaczy, że warto z Nim dzielić kolejne 50. To byłoby na pewno niezwykle trudne dla Ciebie na początku, ale jestem absolutnie pewna, że pomimo sentymentu, przyszedłby w końcu taki moment w którym zadałabyś sobie pytanie - dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej? Nie ma lepszego momentu na zmianę niż teraz, bo z każdym rokiem będzie tylko trudniej.
Sprostowanie - związek trwa dwa lata 10 lat temu się spotykaliśmy i zakochaliśmy w sobie, ale z różnych powodów nie zaczęliśmy związku... dopiero teraz się "odnaleźliśmy". Potwornie mi na nim zależy, on twierdzi, że jemu również. I nawet to widzę - tylko w to wplatają się awantury, w których czuję się jak mop.
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 08:46   #24
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: Na huśtawce

Autorko dlaczego samej siebie tak nie znosisz? Dlaczego robisz sobie krzywdę?
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 09:13   #25
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30
Dot.: Na huśtawce

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;60238616]Nie opisałaś zdrad, patologii, bicia, alkoholika... a i tak smutno mi, jako czytelniczce, dziewczynie, w sumie Twojej równolatce. Przykre to, że chłopak Cię tak nie docenia. Masz rację, że to nie jest tak, że on neguje całą Twoją osobę, że Cię odrzuca. Chodzi tylko o te momenty sprzecznych zdań, kłótnie czy inne momenty, w których wychodzi na wierzch, co on tak naprawdę o Tobie myśli. O Tobie jako kobiecie, o Tobie jako osobie zarabiającej, o Tobie jako być może matce jego przyszłych dzieci (bo przecież i to na pewno bierze pod uwagę).

Generalnie, to trudno Ci coś poradzić. Osobiście myślę, że cokolwiek zrobisz lub powiesz, on się nie zmieni. Bo naprawdę nie jest łatwo zmienić swoje myślenie o kimś: jeśli mamy jakąś osobę za nieroba i frajera, to ta osoba może stawać na rzęsach, a my i tak będziemy jej przypisywać lenistwo i żałość.

Natomiast zdecydowanie uważam, że proces zmiany jego postrzegania Cię warto zacząć już teraz, wprowadzać go stopniowo, ale pewnie, z przekonaniem, bez zawracania z raz obranej drogi. Na początek proponuję Ci nie pomagać mu więcej w firmie. Dzwoni, bo potrzebuje pomocy? Nie teraz, bo jesteś w pracy, albo na kawie z przyjaciółkami, albo pomagasz rodzicom, albo śpisz, albo boli Cię głowa, albo przygotowujesz jakiś projekt do pracy.
Po prostu nie możesz pracować u kogoś za darmo, nawet, jeśli to lubisz, a współpracownik jest Twoim facetem. Bez wynagrodzenia, bez szacunku, bez wdzięczności??? Wybij to sobie z głowy.

Może Twój partner jest wartościowym, dobrym człowiekiem, może to miłość Twojego życia i czeka Was świetlana przyszłość. Tak może być, życzę Ci tego. Bo jeśli tak jest, to facet albo obejdzie się bez Twoich poświeceń i nawet drobnej pomocy w firmie, albo zacznie ją dostrzegać i doceniać.

Na koniec najważniejsze:
gdyby to mnie facet powiedział "spier...j", to bym odeszła NATYCHMIAST!!!!!!!!!! [/QUOTE]

Najgorsze w sumie jest to, że te związek - poza opisanymi sprawami, czyli w każdej chwili naszej intymności czy po prostu bycia razem na wielu płaszczyznach - jest wspaniały. Podobamy się sobie fizycznie, umiemy się do siebie czule odnosić, każde z nas w sytuacjach trudnych uzyskało od drugiej strony należyte wsparcie. To nie jest tak, że mój Tż jest okropnym typem, z którym jestem z braku laku - absolutnie nie. Uwielbiam sto milionów rzeczy w nim.

Co do tego sp****j... cóż, bez przerwy mi to dzwoni w głowie. Mimo, iż dzielę to po pięć razy przez fakt, że Tż jest osobą, która "łacinę" za i lubi stosować, kiedy jest zdenerwowany (nie celem ubliżenia, wyłącznie jako "kwiatek" w wypowiedzi). Taki już jest. Ja też nie jestem święta i znam ten "język". Ale nigdy w życiu nie powiedziałabym do ważnej osoby w ten sposób, a gdybym to zrobiła, nie liczyłabym na to że ta osoba się do tego nie zastosuje. Co więcej - ZAWSZE ja byłam osobą, do której nie wolno tak powiedzieć. A tutaj dałam sobie przesunąć rozmaite granice z różnych powodów. I teraz mam tego żniwo - jak już zostało napisane, czuję się jak "popychadło".
Cytat:
Napisane przez Lirriel Pokaż wiadomość
Czemu harujesz w jego firmie za darmo? "Bo mi na nim zależy" nie jest dobrą odpowiedzią.
To nie tak do końca "za darmo". W okresie, kiedy moje dochody były niemal zerowe, to z jego rachunku były opłacane wszystkie nasze wydatki - mieszkanie, rachunki, wydatki bieżące. Tż wykonuje dla mnie również różne prace, za które musiałabym komuś innemu zapłacić. Więc to taki, nazwijmy to, barter. Tylko że tak czy inaczej ja inwestuję mój czas w tę firmę - gdybym spożytkowała go gdzie indziej, nie pomogłabym Tż, ale ktoś by mi za ten czas zapłacił. A ja regularnie słyszę - ostatnio godzinę temu - że nic mu nie pomagam. I ja się o to awanturuję, bo to jest bzdura. A kiedy się stawiam takim tekstom, to on mnie "pacyfikuje": bo tak, bo taką mam ochotę, bo nie rozumiesz, bo nie pomagasz, bo jesteś dziecinna, bo coś tam. Kiedy czasem się po tym rozpłaczę, dostaję na deser: mam tego dość, przestań beczeć!

Kiedyś byłam dziewczyną, która nie płacze wcale. Z zadartym nosem, rozpychającą się łokciami, przebojową i lubianą. Dziś czuję się jak mysz za piecem, choć nie zmieniło się moje poczucie atrakcyjności, kobiecości. Ale jako partnerka czuję się na zmianę adorowana, lekceważona, deprecjonowana, wychwalana, kochana i niekochana. I kiedy to napisałam, już dusi mnie w gardle.

Cytat:
Napisane przez xxsven Pokaż wiadomość
Moment, Ty tak na serio? Zostaniesz z nim, bo wiesz, że za Tobą nie pobiegnie? Jeden na miliard to fakt, mało takich egzemplarzy jest, którzy tak traktują drugą osobę, a co dopiero w związku. MOŻE jest dla was jakaś szansa, ale dopóki tyrasz u niego za darmo żeby usłyszeć, że jesteś tępa albo jesteś 'nachalna' i nie tylko mu wybaczasz, ale sama chcesz z nim porozmawiać po takiej kłótni, to nic się nie zmieni. Gdyby Cię uderzył, to też byś powiedziała, że on jeden na miliard i że nie zostawisz go, bo nie pobiegnie?

Gdzie w tym wszystkim jesteś TY, twój szacunek do siebie, twój komfort psychiczny? Jeśli dalej tak pójdzie, to albo się będziesz dla niego poświęcać i słuchać jaka jesteś niewystarczająca, nachalna i tępa, albo on sam powie Ci 'pa' i zrozumiesz, że ani z tej firmy nic nie masz, bo jest jego, ani ze związku, bo budowałaś go z kimś kto myślał w nim tylko o sobie.

Powiedz mu, że to ma się zmienić, że wymagasz szacunku i że jeśli nie, to może spadać, bo... Ty się nie zmienisz i już. A jeśli on chce Cię tylko, jeśli się do niego dostosujesz i wyprzesz się jakiejkolwiek godności, to matko, chcesz poważnie być z kimś takim?
Przedostatni akapit - o tym właśnie myślę coraz częściej. Że może (choć on temu ostro zaprzecza, dziś nawet ruszyłam temat) jesteśmy razem, bo jestem przydatna, bo ogarniam chatę, zrobię żarcie i podam na talerzu, pomogę w firmie, a przy okazji... jestem kobietą.

---------- Dopisano o 08:13 ---------- Poprzedni post napisano o 07:59 ----------

Cytat:
Napisane przez cava Pokaż wiadomość
No własnie?

Po prostu wyceń swoje usługi. Skoro pan mierzy człowieka miarą pensji, to się kobieto ceń.
Pracujesz, nalezy Ci się pensja.

napiszę brutalnie.
Moze i kochasz tego mezczyznę, ale musisz zdjąć klapki z oczu i przestać się podkładać. Miłość, wymaga szczerości.
Można kochac osobę niedoskonałą, ale trzeba wiedzieć kogo się kocha.
Myslę ze Twoja "pralka" ma źródło w tym, ze Ty czujesz, ze nie ejsteś szczera ze saobą sama. Ze kochasz " nieistniejący ideał" a w starciu z rzeczywista postacią partnera, z tym jaki jest naprawdę, tracisz grunt pod nogami.

Mnie z opisu wynika, ze pan jest człowiekiem bardzo... prostym.
Działa jak typowy "macho-bozo". W bardzo prosty a wrecz prostacki sposób pojmuje poczucie honoru.
To ze nie będzie o kobiete walczył, biegł za nią, że zamiast na zarzuty zastanowić się nad sobą reaguje jak prostus , pyskujac jak nastolat "i co mi zrobisz"?
To że nie docenia pracy za którą się nie płaci: wszytkich domowych obowiazków, tego ze pracujesz na jego konto bezpłatnie.

Pozbieraj tą ukąłdankę sobie, i jesli chcesz z nim być, umośc się w tym.
Nie szanuje tego co robisz za darmo? Niech płaci.
Do niektórych niestety tylko pieniądz i silniejsza pozycja przemawia.

Kłocicie się? Nie podkłądaj się jecząc: ale koffasz mnie misiuniu, koffasz?
Jka kocha to kocha, nie skiełcz w sytuacjach kryzysowych bo czas złości nie jest czasem wyznań i spijania z dziobków.

Po tekście że wróciłaś tylko z jego łąski... nie wiem. Ja bym odeszła. jesli by nie zawalczył, najwyraźniej mu nie zalezy.
To nie jest kwestia honoru czy dumy, tylko kwestia albo komuś na kimś zalezy albo nie. Honorowy człowiek potrafi przepraszać, prosić, mieć nad swoim zachowaniem refleksje.
Honorowy człowiek traktuje z szacunkiem zwłascza słabszych od siebie.
Honorowy człowiek nie umniejsza innym, nie wyzywa, nie rani- bo mu honor na to nie pozwala. Obrażajac, krzywdząc kogoś, zwłaszca w jakikolwiek sposób zaleznego od siebie, depczesz głownie swój własny honor.

Trzeba umiec odróniać dumę od bucowatości, honor od zadęcia, małego Wiesia podskakujacego do słabszych, od silnego człoweika na którym mozna się bezpiecznie oprzeć i mu zaufać w chwilach słabosci.


Przemyśl sobie. Szczerze.
Wiedzac w czym siedzisz, nie masz obowiązku odchodzić, ale bedziesz mogął sobie to wszytko poukąłdać tak, zeby było wygodnie.


BTW- ja bym nie czułą sie bezpiecznie przy kimś, kto o mnie nie zwalczy .. "bo nie".
Z "pralką" i jej przyczyną trafiasz w dziesiątkę. Z tą poprawką, że ja nie kocham dlatego, że czuję się zależna od tej huśtawki. Kocham go od dawna i szalenie mi na nim zależy. Natomiast cała ta huśtawka rzeczywiście z pewnością angażuje mnie w jakieś dzikie uzależnienie od jego ideału (którym naprawdę jest na co dzień!), ale pojęcie ideału zaburzane jest opisanymi tu sytuacjami - używaniem wobec mnie słów, które w sumie robią mi z mózgu sieczkę. W jednej chwili jestem przytulana, słucham o miłości i wieczności, czuję to mocno, a niedługi czas później "powinie mi się noga" i dostaję z*ebkę.

Z tym walczeniem... ja nie jestem osobą, która będzie testować reakcje partnera na zasadzie "zobaczymy, czy za mną pobiegnie". Sama nie chciałabym być tak tresowana. Ale tak, masz rację, poczucie tego, że partneowi będzie ZALEŻAŁO aby mnie zatrzymać, musi być fantastyczne. Ja kilka razy usłyszałam już "jak ci źle, to wiesz co robić". Parę miesięcy temu ustaliliśmy, że dopóki nie chcemy się rozstać to nie wolno nam używać takich tekstów i to działało. Niedawno się pożarliśmy i usłyszałam, że on jest zbyt zmęczony na moje gadanie i jak mi nie pasuje to mogę się wyprowadzić. Zapytany, czy to serio, od razu się z tego wycofał i przeprosił. Czyli - w moich oczach - wali na oślep, żeby mi dosrać, choć wcale nie ma na celu (?) zakończenia związku. Więc PO CO to robi? Jedyną odpowiedzią, jaką uzyskałam na to pytanie, było -m ze zdartej płyty - że to ja zachowuję się nieznośnie i on dlatego tak reaguje. Czyli jak by nie spojrzeć, dupa jest z tyłu. A tutaj i z tyłu, i z przodu, i na głowie.

Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Taaak, no to faktycznie, widać - jedna na miliard jesteś i on Cię tak strasznie kocha

Tkwisz w toksycznym związku i tyle.
A siła Twoich uczuć jest prawdopodobnie podbijana tą huśtawką - klasyka gatunku. Facet zgnoi, ale potem będzie miły, więc jak jest miły, to przez kontrast się wydaje taki super. Aż warto "zapomnieć" o tym, jak wcześniej gnoił.

W ogóle nie ogarniam jak można żyć w związku bez jakiejś wspólnoty, w tym finansowej. Tylko wyliczanie, kto, co, ile dokłada i do czego. Jak ze współlokatorem.
Mój facet zarabia więcej niż ja i nie wyobrażam sobie absolutnie, żeby miał mi potem wypomnieć, że zarabiam mniej niż on.

Twoje życie, chcesz je z nim spędzać, to spędzaj. Ale może przynajmniej przestań mu pomagać, skoro nic z tego nie masz, a on Ci potem wypomina zarobki.

---------- Dopisano o 09:13 ---------- Poprzedni post napisano o 09:12 ----------

A, no i naprawdę - nie szargaj pojęcia honoru, przykładając je do tego faceta i tych sytuacji, które opisujesz.
U nas ta wspólnota finansowa w sumie jest, w teorii staramy się robić zakupy na zmianę (tu właśnie średnio to wychodzi, bo obecnie on naprawdę pracuje non stop i ja biorę zakupy na siebie). Za to on płaci więcej za rachunki i na tym polu ja z automatu czuję się niższa, więc chcę odrobić swoją "niższość" zakupami, gotowaniem, ogarnianiem, pomaganiem. Nie wyceniałam tego ani ja, ani nikt inny. Mometami [gorycz mode on] mam wrażenie, że moja "pomoc" to rzeczy niewidzialne. Bo to, że ogarniam chatę i okolice, to przecież babska działka - niewidoczna, niewartościowa...
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 09:42   #26
e60e5454b131baabfef11f4156e093bc04f95d5e_5ebdcd725ac57
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 4 924
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez mud Pokaż wiadomość
Kiedyś byłam dziewczyną, która nie płacze wcale. Z zadartym nosem, rozpychającą się łokciami, przebojową i lubianą. Dziś czuję się jak mysz za piecem, choć nie zmieniło się moje poczucie atrakcyjności, kobiecości. Ale jako partnerka czuję się na zmianę adorowana, lekceważona, deprecjonowana, wychwalana, kochana i niekochana. I kiedy to napisałam, już dusi mnie w gardle.

Też taka kiedyś byłam i też pozwoliłam sobie to zabrać. Czy odzyskam nie wiem...


Nie napiszę Ci nic nowego dla mnie też to pachnie toksycznym związkiem. Zresztą Ty to już wiesz, czujesz że jest coś nie tak, zapalają Ci się lampki kontrolne- inaczej byś tutaj nie pisała.


Ponoć prawdziwą naturę człowiek poznaje się nie tak w dobrych chwilach, a w tych złych: a on Ci tu zaserwował totalny brak szacunku i jeszcze to spie...... . I powiem Ci, że wcale bym się nie zdziwiła jakby to on Cię zostawił w końcu, a Ty zostaniesz z palcem w przysłowiowym nocniku - i taką sytuację widziała z niedalekiego podwórka.


Jak nie chcesz odejść to chociaż skup się na sobie i na inwestowanie w siebie, żebyś potem w razie czego poradziła sobie sama.



Zadziwiające jest to, że cały schemat takich związków się powiela, choć sytuacje są różne. Toksyk wciska w ziemię, a druga strona czeka, aż wyciągnie rękę - przytuli itd. wspominając dobre chwile, wmawiając sobie, że wszystko jest ok, że było dobrze, że może coś ze mną nie tak, moja wina, to ja sprowokowałam sytuację itd. - przeżyłam, nie dziękuje! I ten kołowrotek skrajnych emocji... Mętlik w głowie... No i zasadnicza kwestia: inwestycja w związek. A ta inwestycja może przynieść nie zyski, a wiele strat. Czego Ci nie życzę oczywiście i trzymam kciuki za jak najlepszy obrót sprawy dla Ciebie.
e60e5454b131baabfef11f4156e093bc04f95d5e_5ebdcd725ac57 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 10:39   #27
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Na huśtawce

Cytat:
Napisane przez mud Pokaż wiadomość
A kiedy się stawiam takim tekstom, to on mnie "pacyfikuje": bo tak, bo taką mam ochotę, bo nie rozumiesz, bo nie pomagasz, bo jesteś dziecinna, bo coś tam. Kiedy czasem się po tym rozpłaczę, dostaję na deser: mam tego dość, przestań beczeć!
Opisujesz najnormalniejszą przemoc psychiczną i tyle. Jeden przyłoży pięścią, drugi słownie. Czujesz się jak popychadło, bo jesteś tak traktowana. Sama siebie nie szanujesz, gdybyś szanowała - takie teksty byłyby dla Ciebie nie do zaakceptowania.

Cytat:
Kiedyś byłam dziewczyną, która nie płacze wcale. Z zadartym nosem, rozpychającą się łokciami, przebojową i lubianą. Dziś czuję się jak mysz za piecem, choć nie zmieniło się moje poczucie atrakcyjności, kobiecości. Ale jako partnerka czuję się na zmianę adorowana, lekceważona, deprecjonowana, wychwalana, kochana i niekochana. I kiedy to napisałam, już dusi mnie w gardle.
Klasyczne zjawisko w toksycznym związku - druga strona sprawia, że czujesz się gorzej, czujesz się słabsza, przesuwasz granice, których kiedyś byś nie przesunęła. Jesteście razem zaledwie dwa lata, nie tak wiele. Jeszcze mogłaś nie poznać pełni jego, hm, możliwości. Już nauczył się Tobą manipulować, wie, że może Cię gnoić, to nic go nie musi powstrzymywać przed coraz większą przemocą.


Cytat:
Przedostatni akapit - o tym właśnie myślę coraz częściej. Że może (choć on temu ostro zaprzecza, dziś nawet ruszyłam temat) jesteśmy razem, bo jestem przydatna, bo ogarniam chatę, zrobię żarcie i podam na talerzu, pomogę w firmie, a przy okazji... jestem kobietą.
Dodaj do tego jeszcze, że można się wyżyć na Tobie, poprawić sobie samopoczucie Twoim kosztem, wzmocnić sobie ego i podbić samoocenę.


Cytat:
Z "pralką" i jej przyczyną trafiasz w dziesiątkę. Z tą poprawką, że ja nie kocham dlatego, że czuję się zależna od tej huśtawki. Kocham go od dawna i szalenie mi na nim zależy.
Od dawna, czyli od tych 10 lat?

Cytat:
Czyli - w moich oczach - wali na oślep, żeby mi dosrać, choć wcale nie ma na celu (?) zakończenia związku. Więc PO CO to robi? Jedyną odpowiedzią, jaką uzyskałam na to pytanie, było -m ze zdartej płyty - że to ja zachowuję się nieznośnie i on dlatego tak reaguje. Czyli jak by nie spojrzeć, dupa jest z tyłu. A tutaj i z tyłu, i z przodu, i na głowie.
Po co?
Po to, żeby pokazać swoją wyższość i podkreślić przewagę nad Tobą. Nie widzisz, że on to ciągle podkreśla? Raz, że finansowo (teksty, że tylko on zarabia prawdziwe pieniądze i tak dalej), dwa, że emocjonalnie (że nie będzie latał za Tobą, możesz spadać jak coś Ci nie pasuje, on się nie zmieni itp). Umacnia siebie Twoim kosztem. Toksyk.

Cytat:
U nas ta wspólnota finansowa w sumie jest, w teorii staramy się robić zakupy na zmianę (tu właśnie średnio to wychodzi, bo obecnie on naprawdę pracuje non stop i ja biorę zakupy na siebie). Za to on płaci więcej za rachunki i na tym polu ja z automatu czuję się niższa, więc chcę odrobić swoją "niższość" zakupami, gotowaniem, ogarnianiem, pomaganiem. Nie wyceniałam tego ani ja, ani nikt inny. Mometami [gorycz mode on] mam wrażenie, że moja "pomoc" to rzeczy niewidzialne. Bo to, że ogarniam chatę i okolice, to przecież babska działka - niewidoczna, niewartościowa...
Kobieto, masz 29 lat i dwa lata mieszkasz z facetem, nie jesteś już studentką rozliczającą się z chłopakiem na stancji.

To co piszesz, to żadna wspólnota, skoro facet Cię rozlicza, wypomina, nie macie wspólnej kasy na wspólne gospodarstwo, a Ty się czujesz "niższa", bo on płaci rachunki.
Wspólnota, wspólne życie, tworzenie rodziny polegają na tym, że macie wspólny dom i wspólne życie. Oboje się o te rzeczy troszczycie i oboje wkładacie w nie, w jakiś sposób, swój czas i siły. Jak sobie to podzielicie, to jest do ustalenia, ale nie powinny się pojawiać ani pretensje, że ktoś zarabia mniej, ani wyrzuty sumienia, ani zwalanie np. wszelkich domowych obowiązków na tylko jedną stronę, choć obie pracują. U Was nie widzę w ogóle wspólnoty, ani finansowej, ani życiowej, ani emocjonalnej tak naprawdę, bo jemu zależy znacznie mniej, niż Tobie.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 10:52   #28
Adrianna_8
Zakorzenienie
 
Avatar Adrianna_8
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
Dot.: Na huśtawce

Wszystko co opisujesz, to typowe cechy związku toksycznego.

Jak możesz się czuć kochana przez człowieka, który każe Ci sprld, obraża Cię, Twoją kobiecość itp.? A ten tekst o łasce był tak straszliwie niesmaczny... To wszystko to wręcz zaprzeczenie miłości.

Nie usprawiedliwiaj go. Chcesz tkwić w tej relacji do końca życia? Zostaw go, a gwarantuję Ci, że po pół roku staniesz na nogi i sama będziesz się dziwiła, czemu wcześniej go nie kopnęłaś w tyłek.
Adrianna_8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 18:03   #29
Dorotti666
❤ bee happy ❤
 
Avatar Dorotti666
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Charming
Wiadomości: 28 766
Dot.: Na huśtawce

Nie rozumiem jak można wybaczyć facetowi coś takiego, jak powiedzenie "spier...." i jeszcze wracać do niego po tym wszystkim, bo on nie miał zamiaru nawet przeprosić
Szanuj siebie kobieto, bo facet Cie nie szanuje i wychował Cię jak małego pieska.
I nie, on Cię nie kocha. Gdyby kochał to by Cię szanował, dbał o Ciebie i przede wszystkim by mu zależało na tym związku.
__________________
Where there is love, there is life.
Dorotti666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-12, 19:52   #30
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30
Dot.: Na huśtawce

[1=e60e5454b131baabfef11f4 156e093bc04f95d5e_5ebdcd7 25ac57;60250011]
Jak nie chcesz odejść to chociaż skup się na sobie i na inwestowanie w siebie, żebyś potem w razie czego poradziła sobie sama.
[/QUOTE]
Tak właśnie zaczynam robić - potrzebuję uniezależnić sie emocjonalnie. Dziękuję za ciepłe słowa.

Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Opisujesz najnormalniejszą przemoc psychiczną i tyle. Jeden przyłoży pięścią, drugi słownie. Czujesz się jak popychadło, bo jesteś tak traktowana. Sama siebie nie szanujesz, gdybyś szanowała - takie teksty byłyby dla Ciebie nie do zaakceptowania.
Racja - najgorsze, że nie wiem jak to zatrzymać. Jak się postawić bez narażenia się na kłótnię / "ciche godziny" / kolejne nieprzyjemności.


Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Klasyczne zjawisko w toksycznym związku - druga strona sprawia, że czujesz się gorzej, czujesz się słabsza, przesuwasz granice, których kiedyś byś nie przesunęła. Jesteście razem zaledwie dwa lata, nie tak wiele. Jeszcze mogłaś nie poznać pełni jego, hm, możliwości. Już nauczył się Tobą manipulować, wie, że może Cię gnoić, to nic go nie musi powstrzymywać przed coraz większą przemocą.
Też tak to widzę.

Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Dodaj do tego jeszcze, że można się wyżyć na Tobie, poprawić sobie samopoczucie Twoim kosztem, wzmocnić sobie ego i podbić samoocenę.


Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Od dawna, czyli od tych 10 lat?
Tak. Byłam przez ten czas w związku z kimś innym (nie całe te 10 lat, ale kilka) ale w głowie wciąż był On. Nie wiedziałam, że to odwzajemnia.


Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Po co?
Po to, żeby pokazać swoją wyższość i podkreślić przewagę nad Tobą. Nie widzisz, że on to ciągle podkreśla? Raz, że finansowo (teksty, że tylko on zarabia prawdziwe pieniądze i tak dalej), dwa, że emocjonalnie (że nie będzie latał za Tobą, możesz spadać jak coś Ci nie pasuje, on się nie zmieni itp). Umacnia siebie Twoim kosztem. Toksyk.
Ja non stop czuję się niewystarczająco dobra - właśnie przez takie teksty. Bo to jest naprawdę wspaniały partner, dopóki tylko "nie podpadnę" - jakkolwiek słabo to brzmi.

Cytat:
Napisane przez Lexie Pokaż wiadomość
Kobieto, masz 29 lat i dwa lata mieszkasz z facetem, nie jesteś już studentką rozliczającą się z chłopakiem na stancji.

To co piszesz, to żadna wspólnota, skoro facet Cię rozlicza, wypomina, nie macie wspólnej kasy na wspólne gospodarstwo, a Ty się czujesz "niższa", bo on płaci rachunki.
Wspólnota, wspólne życie, tworzenie rodziny polegają na tym, że macie wspólny dom i wspólne życie. Oboje się o te rzeczy troszczycie i oboje wkładacie w nie, w jakiś sposób, swój czas i siły. Jak sobie to podzielicie, to jest do ustalenia, ale nie powinny się pojawiać ani pretensje, że ktoś zarabia mniej, ani wyrzuty sumienia, ani zwalanie np. wszelkich domowych obowiązków na tylko jedną stronę, choć obie pracują. U Was nie widzę w ogóle wspólnoty, ani finansowej, ani życiowej, ani emocjonalnej tak naprawdę, bo jemu zależy znacznie mniej, niż Tobie.
Mam tu mieszane uczucia. Ja zawsze byłam daleka od zaglądania do nieswojego portfela i partner jest dla mnie osobą, która ma prawo samodzielnie zarządzać swoimi finansami. Ja tylko chcę być doceniona. Nie zależało mi nigdy na cudzych pieniądzach. Nie mieliśmy też nigdy problemu pod tytułem "nie dam ci / nie należy ci się" - bo zawsze kiedy mi brakowało, on służył "swoją kasą".

Cytat:
Napisane przez Adrianna_8 Pokaż wiadomość
Wszystko co opisujesz, to typowe cechy związku toksycznego.

Jak możesz się czuć kochana przez człowieka, który każe Ci sprld, obraża Cię, Twoją kobiecość itp.? A ten tekst o łasce był tak straszliwie niesmaczny... To wszystko to wręcz zaprzeczenie miłości.

Nie usprawiedliwiaj go. Chcesz tkwić w tej relacji do końca życia? Zostaw go, a gwarantuję Ci, że po pół roku staniesz na nogi i sama będziesz się dziwiła, czemu wcześniej go nie kopnęłaś w tyłek.
Stąd właśnie ten wątek. Bo ja już dostaję dwubiegunowości we łbie.

Cytat:
Napisane przez Dorotti666 Pokaż wiadomość
Nie rozumiem jak można wybaczyć facetowi coś takiego, jak powiedzenie "spier...." i jeszcze wracać do niego po tym wszystkim, bo on nie miał zamiaru nawet przeprosić
Szanuj siebie kobieto, bo facet Cie nie szanuje i wychował Cię jak małego pieska.
I nie, on Cię nie kocha. Gdyby kochał to by Cię szanował, dbał o Ciebie i przede wszystkim by mu zależało na tym związku.
Tamta sytuacja mi nie daje o sobie zapomnieć, choć zaraz minie pół roku. I zgadzam się - czuję się (wy)tresowana. Nie znam sposobu na przeciwstawienie się temu.
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-08-01 22:30:06


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:25.