Gdy seksualne napięcie wykańcza - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Seks

Notka

Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-07-06, 14:54   #1
Tiger Lily
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 67

Gdy seksualne napięcie wykańcza


Byłam z facetem, który mnie "tego wszystkiego" nauczył. Do 17. roku życia nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogę potrzebować seksu. Poznaliśmy się i bardzo szybko przeszliśmy do "łóżkowych" rzeczy. W zasadzie na seksie oralnym się skończyło, bo ja dalej nie chciałam iść w tym wszystkim. Rok temu rozstaliśmy się. Na początku byłam smutna, zła, ale po jakimś czasie doszło napięcie seksualne. Wtedy odkryłam, że sama siebie nie umiem zaspokoić. Próbowałam na wszystkie sposoby. Różnymi przedmiotami, w różnych miejscach. Czasami tak, czasami tak. Orgazm nawet się nie zbliżał. Totalna załamka. Tak wyszło jakoś, że raz się spotkaliśmy po zerwaniu i... wylądowaliśmy w łóżku. I wtedy uświadomiłam sobie, że do pełnej satysfakcji (jakiejkolwiek satysfakcji w sumie) potrzebuję faceta. Nawet nie innego, ale jego. Bo on wie wszystko od początku co i jak, żeby było dobrze. I tak się skończyło love story, że spotykamy si co dwa tygodnie na "rundkę". Część z Was myśli, że się dziw.karzę etc., ale ja nie umiem bez niego być, żyć i egzystować. Na pół roku odseparowałam się od niego, szukałam nowych znajomości, ale przy okazji przeżyłam załamanie nerwowe z pewnych powodów i pocieszenie znalazłam w jego łóżku. Mamy taki milczący pakt: ja potrzebuję się przytulać, on to robi, potrzebuję spać z nim do rana, to zostaje na noc i śpimy. W zasadzie bardzo mu ufam, bo na to zasługuje i wiem, że to wszystko zostaje między nami.

Sęk w tym, że ostatnio poruszył temat pójścia na całość. Nie ukrywam, że chciałabym, ale z drugiej strony boję się, że będę żałować. Może to, co robię, jest chore i wiąże się dla Was z patologią, ale żyję w patologicznej rodzinie i nie będę tego ukrywać, potrzebuję go bardzo, zwłaszcza, że krzywdy mi nie robi. Zawsze jest tak, jak ja chcę, gdzie chcę i kiedy chcę. Nigdy nie zrobił nic, czego bym nie chciała, a poza tym ostatnio nawet bardziej zaczął się starać. Po prostu bawimy się w takie friends with benefits.

Ostatnio miałam okazję spotkać się z nim na neutralnym gruncie, pogadać, tak po prostu, i jak go zobaczyłam, usłyszałam jego głos, to po prostu uświadomiłam sobie, że ja nie umiem mu odmówić. Na amen jestem w nim zakochana i wierna. On mnie nie chce, zresztą nasz związek do udanych nie należał, ja też raczej nie chciałabym z nim być, ale czuję do niego takie ślepe przywiązanie. Bo spotkaliśmy się w najgorszym momencie mojego życia, z którego mnie wyciągnął.

Próbuję żyć tak, by niczego nie żałować. Jak wyskakuje z propozycją spotkania się, to po prostu idę, nie myślę o tym i wracam zadowolona. Siedzę potem godzinami do rana i rozpamiętuję.

Coś, co mnie zastanawia, to to, że nie ma dziewczyny. Mógłby znaleźć sobie pierwszą lepszą, z którą miałby prawdziwy seks. Zresztą nawet nie musiałby dziewczyny szukać. Wystarczy jakaś dyskoteka, kilka drinków i zawsze się jakaś znajdzie chętna na coś niezobowiązującego. Ale on zawsze ze mną chce się spotkać. I nie wiem, czy on tak samo jest uzależniony od mojej obecności jak ja. tyle czasu minęło, a nadal często pisze, pytając co u mnie, jak leci, proponuje spotkania, ale nic poza tym nie chce.
Tiger Lily jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-07-08, 13:35   #2
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: Gdy seksualne napięcie wykańcza

Cytat:
Napisane przez Tiger Lily Pokaż wiadomość
Byłam z facetem, który mnie "tego wszystkiego" nauczył. Do 17. roku życia nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogę potrzebować seksu. Poznaliśmy się i bardzo szybko przeszliśmy do "łóżkowych" rzeczy. W zasadzie na seksie oralnym się skończyło, bo ja dalej nie chciałam iść w tym wszystkim. Rok temu rozstaliśmy się. Na początku byłam smutna, zła, ale po jakimś czasie doszło napięcie seksualne. Wtedy odkryłam, że sama siebie nie umiem zaspokoić. Próbowałam na wszystkie sposoby. Różnymi przedmiotami, w różnych miejscach. Czasami tak, czasami tak. Orgazm nawet się nie zbliżał. Totalna załamka. Tak wyszło jakoś, że raz się spotkaliśmy po zerwaniu i... wylądowaliśmy w łóżku. I wtedy uświadomiłam sobie, że do pełnej satysfakcji (jakiejkolwiek satysfakcji w sumie) potrzebuję faceta. Nawet nie innego, ale jego. Bo on wie wszystko od początku co i jak, żeby było dobrze. I tak się skończyło love story, że spotykamy si co dwa tygodnie na "rundkę". Część z Was myśli, że się dziw.karzę etc., ale ja nie umiem bez niego być, żyć i egzystować. Na pół roku odseparowałam się od niego, szukałam nowych znajomości, ale przy okazji przeżyłam załamanie nerwowe z pewnych powodów i pocieszenie znalazłam w jego łóżku. Mamy taki milczący pakt: ja potrzebuję się przytulać, on to robi, potrzebuję spać z nim do rana, to zostaje na noc i śpimy. W zasadzie bardzo mu ufam, bo na to zasługuje i wiem, że to wszystko zostaje między nami.

Sęk w tym, że ostatnio poruszył temat pójścia na całość. Nie ukrywam, że chciałabym, ale z drugiej strony boję się, że będę żałować. Może to, co robię, jest chore i wiąże się dla Was z patologią, ale żyję w patologicznej rodzinie i nie będę tego ukrywać, potrzebuję go bardzo, zwłaszcza, że krzywdy mi nie robi. Zawsze jest tak, jak ja chcę, gdzie chcę i kiedy chcę. Nigdy nie zrobił nic, czego bym nie chciała, a poza tym ostatnio nawet bardziej zaczął się starać. Po prostu bawimy się w takie friends with benefits.

Ostatnio miałam okazję spotkać się z nim na neutralnym gruncie, pogadać, tak po prostu, i jak go zobaczyłam, usłyszałam jego głos, to po prostu uświadomiłam sobie, że ja nie umiem mu odmówić. Na amen jestem w nim zakochana i wierna. On mnie nie chce, zresztą nasz związek do udanych nie należał, ja też raczej nie chciałabym z nim być, ale czuję do niego takie ślepe przywiązanie. Bo spotkaliśmy się w najgorszym momencie mojego życia, z którego mnie wyciągnął.

Próbuję żyć tak, by niczego nie żałować. Jak wyskakuje z propozycją spotkania się, to po prostu idę, nie myślę o tym i wracam zadowolona. Siedzę potem godzinami do rana i rozpamiętuję.

Coś, co mnie zastanawia, to to, że nie ma dziewczyny. Mógłby znaleźć sobie pierwszą lepszą, z którą miałby prawdziwy seks. Zresztą nawet nie musiałby dziewczyny szukać. Wystarczy jakaś dyskoteka, kilka drinków i zawsze się jakaś znajdzie chętna na coś niezobowiązującego. Ale on zawsze ze mną chce się spotkać. I nie wiem, czy on tak samo jest uzależniony od mojej obecności jak ja. tyle czasu minęło, a nadal często pisze, pytając co u mnie, jak leci, proponuje spotkania, ale nic poza tym nie chce.
Musisz się od niego odciąć. To nie jest fwb. Fwb działa tylko wtedy kiedy obie strony są przekonane ze to tylko seks. A ty jestes w nim zakochana. Nic dobrego z tego nie wyniknie
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-07-08, 17:06   #3
Aarktica
Raczkowanie
 
Avatar Aarktica
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 70
GG do Aarktica
Dot.: Gdy seksualne napięcie wykańcza

Tutaj problem leży głębiej niż tylko w relacji z tym facetem, co sama autorka przecież widzi i zaznacza. Możesz zerwać z nim, ale powód, dla którego masz taką relację, pozostanie i będzie Cię (powód) sabotował przez całe życie, jeśli nie będziesz nic z tym robić. Problemem jest rodzina i potrzeba bliskości.
Na początek wbij sobie jedno do głowy: ludzie zachowują tak, jak się czują. Rodzice zachowują się fatalnie, bo są nieszczęśliwi, nie wiedzą, co ze sobą zrobić, jak kontrolować swoje emocje, nie mają lepszych wzorców i tym nie mają nikogo, kto by ich nauczył nowych zachowań.
Nie, nie będę Ci opowiadać, że się zmienią. Nie znam ich i nie wiem. Prawdopodobnie nie, ale jeśli wykażesz odrobinę zrozumienia, tym samym dotrze do Ciebie, że oni nie robią Ci krzywdy, bo to Twoja wina, tylko dlatego, że popycha ich do tego głupota i emocje: przecież na przykład gniewny człowiek zachowuje się jak pijany, nie wie co zrobi, a dopiero potem zacznie żałować i myśleć.
Łatwiej Ci będzie podejść do nich z dystansem i zrozumieć, że im jedzie jakiś gruby film, ale Tobie naprawdę nie musi. To, że są Twoimi rodzicami, nie oznacza, że masz sobie dawać wciskać ICH emocje, stany umysłu i poglądy. Oczywiście, nie wyklucza to bycia grzecznym wobec nich, ale powinnaś mieć wiedzę, że to Ty decydujesz o tym, co chcesz mieć w głowie, jak chcesz reagować i jakie emocje odczuwać. Wrzeszczą na Ciebie? Nie, nie musisz podnosić głosu. Możesz po prostu wyjść. Widzisz ich pijanych? To bolesny widok, ale robią to dlatego, że zapijają swoje problemy.

Jest rzecz, która pomoże nie tyle im, co przede wszystkim Tobie: wywal żal do nich. Życz im wszystkiego dobrego, bądź wdzięczna. To cholernie trudne, życzyć wszystkiego dobrego ludziom, których najchętniej by się utopiło. Ale każdy przebłysk takiej myśli pomoże TOBIE. Twoja głowa zacznie pracować inaczej, wtłoczysz sobie do niej pozytywniejsze myśli, zamiast kisić się we własnej goryczy, żalu, złości czy tym wszystkim, co odczuwasz (niestety nie wiem, co dokładnie czujesz, ale na pewno nic przyjemnego). Po jakimś czasie nagle odkryjesz, że myślenie o rodzinie nie jest już tak przykre i przestaniesz czuć, że jesteś tym ludziom cokolwiek winna: a na pewno nie jesteś im winna tego, że dziś nie potrafisz zbudować z facetem normalnej relacji i że nie potrafisz odczuwać przyjemności.

Oczywiście rodzicom pewnie niewiele pomożesz. Są dorośli, mogą robić, co chcą. Tak samo Ty.
Najlepiej będzie, jeśli kiedyś się wyprowadzisz. Na razie jesteś w ich domu, w których są ich zasady, ale wyprowadzka to naprawdę dobry pomysł.
I poszukaj sobie miłych znajomych. Choćbym nie wiem jak Cię ciągnęło do ludzi, którzy co prawda dużo się śmieją, ale ich żarty są pełne ironii, to poszukaj kogoś tak autentycznie miłego, kto mógłby Ci służyć za wzór. Nawet nie wyobrażasz sobie, ile można się nauczyć od innych, więc przebywaj jak najwięcej w fajnym towarzystwie. Jeśli takie będzie, będziesz mogła otwarcie poprosić o wsparcie, poprosić o to, by ktoś z Tobą po prostu posiedział, wyszedł do kina i umotywować to szczerym "potrzebuję tego, bo źle się czuję. Nie chcę rozwiązywania moich problemów, tylko towarzystwa". Ludzie naprawdę źle nie patrzą, kiedy słyszą takie słowa, w pewnym sensie właśnie to zrobiłaś: poprosiłaś nas o to na forum. Ludzie chcą innym dawać bliskość, więc wyrozumiali ludzie wokół Ciebie bardzo Ci pomogą już przez samą obecność.

Z pewnością przydałaby Ci się jakaś terapia. Poszukaj darmowych psychologów w placówkach NFZ (znajdziesz na pewno przez Google jakąś w swojej okolicy) i zobacz, czy jest jakiś psycholog, który Ci się spodoba.

Co do faceta: bądź z nim szczera. Być może będzie Ci mógł pomóc. Jeśli nie będzie chciał być z Tobą, to też dobrze dla Ciebie: na początku będzie bolało, ale nie ma co żyć w iluzji. Możliwe, że dla niego sytuacja jest tak samo niejasna i też boi się zapytać. Czy to nie zabawne? Dwoje ludzi, którzy żyją w domysłach, co ta druga osoba może chcieć Facet na pewno nie chce Ci świadomie zrobić krzywdy, tyle Ci powiem.

Edytowane przez Aarktica
Czas edycji: 2013-07-08 o 17:26
Aarktica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Seks


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:34.