Z seksualności w aseksualność. Czy to możliwe?

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[evelynaa]

Widzę, że masz ogromny problem z kompleksami, nie akceptujesz siebie. Wydaje mi się, że to główny problem. A brak orgazmów tylko podkręca już i tak nerwową atmosferę. Chyba powinnaś porozmawiać ze swoim partnerem. Problem się sam nie rozwiąże niestety.

[red high heels]

A może to kwestia hormonów? Z własnego doświadczenia wiem, że podwyższona prolaktyna potrafi zupełnie uśmiercić libido...

[nemtor]

Prolaktyna może być bardzo istotnym czynnikiem. Najlepiej porozmawiać z facetem, jeśli to nie pomoże to badania [hormonów], jeśli będą w normie to do seksuologa lub coś tego typu. Chyba nie chcesz całe życie tak sie czuć?

[sociaLO]

Szczera rozmowa tu może wiele wyjaśnić i zmienić

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Cześć,

Jak znam wizaż, pomyślicie pewnie, że ten wątek jest prowokacją. Nie jest. Założyłam nowe konto i postanowiłam do Was napisać, bo naprawdę potrzebuję pomocy, ale brak mi odwagi...

Od 6 lat jestem w związku ze wspaniałym facetem. Dogadujemy się, lubimy spędzać razem czas i generalnie wszystko jest okej. Potrafimy poruszać trudne tematy, ale o tym, o którym napiszę za chwilę, po prostu boję się mówić. Boję, żeby go nie skrzywdzić.
Jeszcze jakiś czas temu moja seksualność była naprawdę wysoka. Jeśli w ogóle mogę tak to określić... Lubiłam seks, zbliżenia, pomimo tego, że właściwie nie miewałam orgazmów. W tej kwestii niestety różnię się od mojego partnera. On potrzebuje niewiele do pełnego zadowolenia, ja niestety "trochę" więcej. Nasz seks trwa zwykle tyle samo - kilkanaście minut, choć zdarza się, że potrafimy przeznaczyć na niego pół wieczora. Niestety w obu sytuacjach jest tak samo. Odczuwam pewną przyjemność, cieszę się, że jestem z moim X blisko, jestem szczęśliwa, ale nic poza tym. To rodzi pewnego rodzaju frustrację, ale chyba się do niej przyzwyczaiłam. Tak jak pisałam wyżej - kiedyś zupełnie mi to nie przeszkadzało. Moje libido szalało i, właściwie, ja też. Miałam ochotę na seks prawie zawsze i wszędzie. W głowie rodziło się mnóstwo fantazji, pomysłów. Niestety, od jakiegoś czasu wszystko zaczyna znikać. Już nie czuję potrzeby seksu. Ten rodzaj zbliżeń właściwie mógłby dla mnie nie istnieć. Na samą myśl czuję się niekomfortowo, źle, i unikam tego. Wszelkie rozmowy podczas stosunku krępują mnie i onieśmielają. Nie wiem skąd mi się to wzięło - naprawdę. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że seks będzie kojarzył mi się z czymś koniecznym - puknęłabym się w czoło i stwierdziła, że to niemożliwe. Próbuję zrozumieć czym to jest spowodowane, ale nie wiem czy to coś zmieni. Moja samoocena jest niska, pewność w związku średnia. Nie mieszkamy z X razem więc częstotliwość naszych zbliżeń i tak nie jest oszałamiająca, ale mi to odpowiada. Cieszę się, że nie muszę się rozbierać i, że On nie musi tego oglądać. Cieszę się, że te kilka dni, w których Go nie ma spędzę sama ze sobą nie myśląc o tym, że prawdopodobnie będziemy uprawiać seks. Co jest ze mną nie tak? Naprawdę ciężko mi to wszystko mówić. Jeszcze trudniej zrozumieć. Mam nadzieję, że mi pomożecie.

A wg mnie po prostu sie coś miedzy Wami wypaliło. Bo żeby był dobry związek, to oprócz dogadywania się i wspólnego spędzania czasu musi być coś jeszcze - iskra, pożądanie, namiętność. Jasne - po latach związku nie są one zawsze takie jak na początku, ale jeśli znikają zupełnie to znaczy, że coś jest nie tak, i to poważnie..
Ile macie lat?

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[Jaspise]

A jak długo to trwa? Bo ja mam tak samo, ale u mnie jest to uzależnione od mojego cyklu. Przed okresem np czy w trakcie owulacji mogłabym uprawiać seks codziennie, wszystko super, a po okresie moje libido spada chyba poniżej zera;p czuję się totalnie aseksualna, nie mam ochoty, czuję raczej taką niechęć na samą myśl o tym że mój tż chce się ze mną kochać. Nie wiem czy tak po prostu ma być, czy to ja jestem jakaś dziwna :P ale ostatnio nie mam ochoty coraz częściej i chyba muszę z nim o tym pogadać.

Dlatego myślę że dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem też będzie szczera rozmowa o ile Twój facet jest wyrozumiały i nie posądzi Cię o nic, nie stwierdzi że "już Cię nie pociąga", to taka rozmowa może wiele zdziałać. ale może najpierw spróbuj powalczyć ze sobą i swoimi kompleksami, oceną siebie. I uwierz, że skoro on Cię kocha = akceptuje Cię taką, jaka jesteś! )

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Tego się właśnie obawiałam. Nie chcę, żebyście analizowały mój związek i domniemały czy coś się wypaliło, czy nie. Między nami jest dobrze, jesteśmy szczęśliwi i planujemy wspólne życie. X bardzo mi się podoba. Jest przystojny, zadbany, męski. Adoruję go na wiele sposobów. Po prostu coś mi odbiło i nie czuję potrzeby seksu. Tyle.
Mamy 23 i 24 lata.

Więc weszliście w ten związek jako dzieci.
Ja nie zamierzam nic domniemywać - szukasz rozwiązania problemu, ja Ci mówię, co na ten temat sądzę. Skoro zakładasz temat na publicznym forum musisz sie z tym liczyc i tyle. Prosta sprawa.

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Masz rację, ale nie rozumiem tej złośliwości i chamstwa. Lepiej się czujesz kopiąc już i tak podłamanego człowieka? Jeśli tak, to brawo. Piszę, że jest dobrze, to jest dobrze. Po co szukać igły w stogu siana i robić pod górkę? Zastanów się.

Puknij się w głowę.
Gdzie ja kopię leżącego? Gdzie widzisz złośliwość i chamstwo? Proszę o cytat!
Pytasz co jest z Tobą nie tak i prosisz o pomoc. To staram się pomóc - wg mnie NIC nie jest z Tobą nie tak, jeśli coś nie tak jest, to z Waszym związkiem. Bo aseksualność nie polega na tym, że nagle Ci się coś zmienia. To jest coś wpisanego w człowieka.
Nie chcesz moich rad, to z nich nie korzystaj, ale zejdź ze mnie, bo teraz się bronisz, jakbym nie wiem co Ci zrobiła.

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[chloe89]

Napisane przez Zdezorientowanna

Złośliwość to moim zdaniem doszukiwanie się złego tam, gdzie jest dobrze. Wiesz, że mam problem, ale Ty szukasz innego problemu. To jest chamstwo. Inaczej tego nie nazwę. Dziękuję za rady, ale jeśli mówię, że jest dobrze, to jest dobrze. Ty próbujesz wmówić mi co innego. To tak jakbyś kupiła białą bluzkę, a ktoś z boku wmawiałby Ci, że jest zielona i tym samym dawał do zrozumienia, że nie jesteś przy zdrowych zmysłach.

Nie mówię, że jestem aseksualna. Pytam czy to możliwe na podstawie tego, co Wam przedstawiłam.

Dziewczyna próbuje Ci doradzić, a Ty jej wyskakujesz z chamstwem? Minimum 50% wizażu Ci powie, że taka sytuacja może wyniknąć z tego, że emocjonalnie się coś wypaliło. Teraz wręcz Twoja histeryczna reakcja na spokojną wypowiedź drugiego człowieka, tym bardziej sugeruje, że sama sobie coś wmawiasz... Jeśli chcesz innym mówić, że są chamscy, bo przedstawiają swoje zdanie na temat, to może nie powinnaś faktycznie pytać o nic na forum.
Po pierwsze - idź zrobić badania na poziom hormonów. Po drugie - spróbuj na spokojnie się zastanowić czy nie traktujesz swojego chłopaka bardziej jak super przyjaciela i może dlatego pożądanie wygasło (postaraj się przy tym nie atakować ludzi kulturalnie wypowiadających się w Twoim wątku...).

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Złośliwość to moim zdaniem doszukiwanie się złego tam, gdzie jest dobrze. Wiesz, że mam problem, ale Ty szukasz innego problemu. To jest chamstwo. Inaczej tego nie nazwę. Dziękuję za rady, ale jeśli mówię, że jest dobrze, to jest dobrze. Ty próbujesz wmówić mi co innego. To tak jakbyś kupiła białą bluzkę, a ktoś z boku wmawiałby Ci, że jest zielona i tym samym dawał do zrozumienia, że nie jesteś przy zdrowych zmysłach.

Nie mówię, że jestem aseksualna. Pytam czy to możliwe na podstawie tego, co Wam przedstawiłam.

Ok, nie życzysz sobie rad - to nie.
Ale nie nadinterpretuj.

I jak chodzi Ci tylko o tą konkretną odpowiedź na pytanie z tematu, to to napisz.
Moja odpowiedź na to pytanie (zgodnie z moją najlepszą wiedzą) brzmi: nie, to o czym piszesz to nie jest aseksualizm.

---------- Dopisano o 14:21 ---------- Poprzedni post napisano o 14:20 ----------

Napisane przez chloe89

Dziewczyna próbuje Ci doradzić, a Ty jej wyskakujesz z chamstwem? Minimum 50% wizażu Ci powie, że taka sytuacja może wyniknąć z tego, że emocjonalnie się coś wypaliło. Teraz wręcz Twoja histeryczna reakcja na spokojną wypowiedź drugiego człowieka, tym bardziej sugeruje, że sama sobie coś wmawiasz... Jeśli chcesz innym mówić, że są chamscy, bo przedstawiają swoje zdanie na temat, to może nie powinnaś faktycznie pytać o nic na forum.
Po pierwsze - idź zrobić badania na poziom hormonów. Po drugie - spróbuj na spokojnie się zastanowić czy nie traktujesz swojego chłopaka bardziej jak super przyjaciela i może dlatego pożądanie wygasło (postaraj się przy tym nie atakować ludzi kulturalnie wypowiadających się w Twoim wątku...).

Uwazaj, bo zaraz i Ty oberwiesz.
Co do pogrubionego - miałam identyczne skojarzenie, ale strach się odezwać

[Alice in Wonderland]

Zdezorientowanna - ja również nie rozumiem Twoje reakcji wobec klempaa
przecież ona nic nie napisała, a Ty nagle zaczęłaś wypisywać o jakiś złośliwościach i chamstwach z jej strony ... nie wiem o co chodziło, raczej zaczynam się teraz zastanawiać co siedzi w Twojej głowie, jaki faktycznie jest Wasz związek i czy tylko chodzi o brak chęci na seks
wiem, że obawiasz się pewnych słów, stwierdzeń,

zapytaj się sama siebie, jak się czujesz w tym związku, czy oboje się staracie, czy on stara się abyś była zadowolona w każdej sferze, czy brakuje Ci czegoś w tym związku, czy jesteś czasem samolubna i myślisz tylko o sobie, a nie wiecznie na pierwszym miejscu "on", czy rozmawiacie ze sobą na wszelkie tematy, zarówno dobre, złe, krępujące
czy widzicie razem wspólną przeszłość, albo może coś planujecie
jeśli wszystko ok, to zbadaj hormony

u mnie z ochotą na seks wygląda podobnie jak u Jaspise
wszystko zależne jest od cyklu, oraz stopnia zmęczenia (braku snu), czy też stresu
wiadomo na początku związku, to 24h 7 dni w tygodniu, ale kto to by wytrzymał to normalne że z czasem wszystko się normuje i mamy/nie mamy ochoty na zbliżenia,

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Pisałam, że planujemy wspólną przyszłość. Rozmawiamy na wszelkie tematy i naprawdę wszystko jest okej. Trudno nie reagować, kiedy jakieś babsko zamiast ci pomóc doszukuje się tego, czego nie ma. Ja prosiłam o rady dotyczące mojej seksualności, nie związku. Dlatego wypowiedź klempy potraktowałam złośliwie.

---------- Dopisano o 14:49 ---------- Poprzedni post napisano o 14:48 ----------




Wystarczyłoby trochę kultury i pomocna dłoń. Prosiłam o rady, sugestie dotyczące mojej seksualności, nie związku.

Wiesz co, hamuj się trochę.
To Tobie brakuje kultury. Ode mnie dostałaś zarówno kulturalną wypowiedź, jak i pomocną dłoń.

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Skoro to była według Ciebie pomocna dłoń, to boję się pomyśleć jak pomożesz biedakowi, który potrzebuje pieniędzy. Wmówisz mu, że jest bogaty czy, że ma ciotkę w Stanach Zjednoczonych i uroił sobie to wszystko? Rozumiesz zależność? Próbujesz znaleźć mój problem tam, gdzie go nie ma. Stąd moje zdenerwowanie. Jeśli prosiłabym o rady i analizę związku - napisałabym. Prosiłam o co innego, ale jak widać - niepotrzebnie. Jestem szczęśliwa, tworzę naprawdę fajny związek, w którym od pewnego czasu brak z mojej strony ochoty na seks. Nie wkurzyłabyś się, gdyby jakaś osoba próbowała wmówić Ci, że jest inaczej? Zastanów się.

Laska, ja Ci nic nie wmawiam. Ja mówię, co myślę.
I nie, nie wkurzyłabym się, gdybym napisała temat na forum z prośba o pomoc, a ktoś by napisał, co na ten temat myśli. Nawet gdyby to było coś zupełnie absurdalnego, to jestem człowiekiem kulturalnym i dorosłym i umiem powiedziec normalnie "nie, słuchaj, to chyba raczej nie to".
A że Ty reagujesz histerią, wyzwiskami i wielką obrazą majestatu, to jest problem wyłącznie Twój.

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Wmawiasz, skoro powtarzasz swoje zdanie kilkukrotnie pomimo mojej odpowiedzi. Zresztą, na wizażu to już chyba moda.

Koleżanko szanowna, swoje zdanie wyraziłam raz, potem w krótkiej formie, wydawało sie - ułatwiającej zrozumienie - je powtórzyłam. Gdzie widzisz to kilkukrotnie? Jesteś przewrażliwiona - zastanów się, moze tu jest problem.

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Raz, to raz. Dwa razy, to już kilka. Dziękuję i pozdrawiam.

Słownik języka polskiego mówi:

kilka: «zaimek oznaczający w sposób przybliżony liczbę większą niż 2 i mniejszą niż 10»

Dziękuję i pozdrawiam.

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[Aarktica]

Ona Ci zasugerowala to, bo kobiety bardzo emocjonalnie reaguja i wszystko jest u nas polaczone - jesli cos nie gra z partnerem to czesto kobieta nie ma tez ochoty na seks z nim. Kiepska sytuacja w zwiazku wplywa na lozko i vice versa. Wplyw na to moze miec stres w pracy, problemy ze znajomymi, choroby, cokolwiek... Mozesz nawet nie wpasc do razu, co wywoluje u Ciebie taki spadek libido. Wiesz co na mnie na przyklad wplywa? Brzydkie otoczenie, ktore mnie doluje i nawet seksu mi sie nie chce.
Nie znamy Cie, wiec skad mamy wiedziec, ze to na bank nie to? Mozemy sie poslugiwac tylko tym maciupenkim wycinkiem, ktory sama nam przedstawilas, a musisz przyznac, ze ciezko doradzac na podstawie zaledwie kilkunastu zdan? Pelen obraz oczywiscie masz Ty, ale nie win nikogo, ze cos zasugerowal. Jest cala masa lasek, ktora wlasnie ma problemy z powodu niedogadywania sie z partnerem i mimo to nie widza zwiazku.
Dziewczyna nie uzyla ani jednego wulgarnego slowa, nie bylo zlosliwosci. Obrazilas sie tylko dlatego, ze nie trafila z interpretacja? Rzecza ludzka jest sie mylic, a zaprzeczyc mozna bylo z klasa.
Jesli pozniej mialas wrazenie, ze ktos Ci odpisuje zdenerwowany, to niestety, ale po prostu dostalas to, co sama dalas.

[klempaa]

Napisane przez Aarktica

Obrazilas sie tylko dlatego, ze nie trafila z interpretacja?

Nie, ja sądzę, że Autorka obraziła się, bo właśnie trafiłam.
Tylko sama się do tego nie chce przyznać.

I tak Autorko, teraz juz bez obaw możesz powiedzieć, ze Ci wmawiam, bo wyraziłam swoje zdanie KILKA razy

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.

[klempaa]

Napisane przez Zdezorientowanna

Rozbawiłaś mnie do łez. Ty się dobrze zastanów nad tym do czego sama nie potrafisz się przyznać. Może swoje problemy próbujesz przekazać innym?

Ależ oczywiście.

[nemtor]

klempaa, Zdezorientowanna;

Nie rozumiem do czego zmierza Wasza dyskusja, jeśli tak można jeszcze nazwać ten rodzaj konwersacji

Zdezorientowana, powinnaś mimo wszystko zastanowić się nad słowami klempaa, bo wątpię, by miała jakiś złośliwy cel w swojej wypowiedzi. Rozumiem, że przez problem możesz być bardziej rozdrażniona, ale może skup się na problemie, a nie na bezsensownej konwersacji?

klempaa, czasem warto odpuścić taką rozmowę i po prostu ją zakończyć

[Zdezorientowanna]

Dziękuję za wszystkie rady.