Nie chcę dłużej mieszkać z teściami. Co robić?

[99d4a3f4614394e7050f3ac0f066f0ba3096dc99_6563dc2a91620]

Cześć. Znalazłam się w kropce dotyczącej miejsca zamieszkania i potrzebuję spojrzenia z boku.
Jestem z mężem 7 lat po ślubie, mamy dwójkę małych dzieci. Przed ślubem ustaliliśmy, że zamieszkamy w domu teściów, na osobnym piętrze. Rodzice męża w związku z tym przeprowadzili dosyć kosztowny remont (trochę przerobili dom), tak samo my włożyliśmy spore pieniądze w remont naszej części. Mieszka nam się ogólnie dosyć dobrze, teściowie są bardzo pomocni, zawsze możemy na nich liczyć przy dzieciach itp.

Problem polega na tym, że coraz bardziej czuję, że to nie jest forma mieszkania dla mnie. Chciałabym prywatności, widzieć się z kimś wtedy, jak się umówie, a nie non stop na podwórku. 90% czasu który spędzam na podwórku to czas spędzony również z teściami, bo jak tylko jest ładnie to oni robią coś przy domu, w ogródku itp. Ja z kolei wychodzę z dziećmi, więc chcąc nie chcąc siedzimy razem. Zawsze widzą gdzie jadę, co robię. Większość ich czasu wolnego spędzają właśnie na jakiś pracach okołodomowych, w których ja nie uczestniczę, bo po pierwsze przy dzieciach nie mam jak, a po drugie nie mam ochoty siedzieć w ogródku i sadzić z teściową kwiatki. Co innego gdybym miała coś robić swojego, od podstaw, po swojemu itp.
Kolejna sprawa jest taka, że mąż pomaga przy wszystkich pracach i non stop jest coś do roboty. Zawsze mi powtarzał, że to są jednorazowe prace, ale teraz widzę, ze przez 7 lat jak tutaj mieszkam naprawdę oni ciągle mają coś do roboty. Co za tym idzie mamy o wiele mniej czasu, żeby gdzieś wyjść, ja mam mniej pomocy męża do jakiś swoich spraw.

Coraz bardziej uświadamiam sobie, że wcale nie mieszka mi się tutaj tak dobrze jak zapewniałam. Co z tego, że się nie kłócimy, skoro nie czuje się w "swoim" domu swobodnie, wręcz czuje bardzo często dyskomfort. Nie wyjdę poczytać książki do ogródka, kiedy np. wszyscy coś w nim robią, bo czułabym się źle. Coraz częściej wychodzę z domu, jezdzę gdzieś na place zabaw z dziećmi, do znajomych.

No i teraz sedno: rozmawiałam z mężem, powiedziałam mu, że podejmowałam tą decyzję w wieku 20 kilku lat i po prostu była błędna, ale on mówi, że nie takie były ustalenia i on chce mieszkać tutaj. Nie mam pojęcia co robić, czy moja sytuacja ma jakieś sensowne wyjście jeśli on powie, że nie.

Doradźcie...

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Trzeba pogadać z mężem jeszcze raz. Nie będzie to łatwe, bo wiadomo, że jemu jest wygodnie, zaraz może wyskoczyć, że obcym to on nie będzie płacił za czynsz czy coś, ale no ogarnięty facet i dobry partner powinien to zrozumieć. Nie tupiesz nóżką 3 miesiące po zakończeniu remontu, ale po 7 latach. Próbowałaś, to nie dla ciebie i czas na zmiany.

Ja cię rozumiem, na myśl o mieszkaniu z rodzicami czy partnera to mam ciary, bo za bardzo lubię prywatność i zadne osobne wejścia, osobne kuchnie czy coś nie przemawiają do mnie, bo to nie jest prywatność dalej i tak.

[milka_70]

[1=99d4a3f4614394e7050f3ac 0f066f0ba3096dc99_6563dc2 a91620;89604098]Cześć. Znalazłam się w kropce dotyczącej miejsca zamieszkania i potrzebuję spojrzenia z boku.

Jestem z mężem 7 lat po ślubie, mamy dwójkę małych dzieci. Przed ślubem ustaliliśmy, że zamieszkamy w domu teściów, na osobnym piętrze. Rodzice męża w związku z tym przeprowadzili dosyć kosztowny remont (trochę przerobili dom), tak samo my włożyliśmy spore pieniądze w remont naszej części. Mieszka nam się ogólnie dosyć dobrze, teściowie są bardzo pomocni, zawsze możemy na nich liczyć przy dzieciach itp.



Problem polega na tym, że coraz bardziej czuję, że to nie jest forma mieszkania dla mnie. Chciałabym prywatności, widzieć się z kimś wtedy, jak się umówie, a nie non stop na podwórku. 90% czasu który spędzam na podwórku to czas spędzony również z teściami, bo jak tylko jest ładnie to oni robią coś przy domu, w ogródku itp. Ja z kolei wychodzę z dziećmi, więc chcąc nie chcąc siedzimy razem. Zawsze widzą gdzie jadę, co robię. Większość ich czasu wolnego spędzają właśnie na jakiś pracach okołodomowych, w których ja nie uczestniczę, bo po pierwsze przy dzieciach nie mam jak, a po drugie nie mam ochoty siedzieć w ogródku i sadzić z teściową kwiatki. Co innego gdybym miała coś robić swojego, od podstaw, po swojemu itp.

Kolejna sprawa jest taka, że mąż pomaga przy wszystkich pracach i non stop jest coś do roboty. Zawsze mi powtarzał, że to są jednorazowe prace, ale teraz widzę, ze przez 7 lat jak tutaj mieszkam naprawdę oni ciągle mają coś do roboty. Co za tym idzie mamy o wiele mniej czasu, żeby gdzieś wyjść, ja mam mniej pomocy męża do jakiś swoich spraw.



Coraz bardziej uświadamiam sobie, że wcale nie mieszka mi się tutaj tak dobrze jak zapewniałam. Co z tego, że się nie kłócimy, skoro nie czuje się w "swoim" domu swobodnie, wręcz czuje bardzo często dyskomfort. Nie wyjdę poczytać książki do ogródka, kiedy np. wszyscy coś w nim robią, bo czułabym się źle. Coraz częściej wychodzę z domu, jezdzę gdzieś na place zabaw z dziećmi, do znajomych.



No i teraz sedno: rozmawiałam z mężem, powiedziałam mu, że podejmowałam tą decyzję w wieku 20 kilku lat i po prostu była błędna, ale on mówi, że nie takie były ustalenia i on chce mieszkać tutaj. Nie mam pojęcia co robić, czy moja sytuacja ma jakieś sensowne wyjście jeśli on powie, że nie.



Doradźcie...[/QUOTE]Czy jest możliwość podziału podwórka, działki tak, aby każda rodzina miała swoją część? Nie wiem ci twoi teściowie tak cały czas remontują wciągając w to syna ale nie sądzę żeby to były jakieś niezbędne pracę. Pewnie nudzą się na emeryturze i szukają zajęcia nie zwracając uwagi na to że syn pracuje, ma rodzinę i nie ma czasu na uch wymysły. Podzielcie teren i niech każdy działa u siebie i wtedy ty też będziesz miała teren tylko dla siebie.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez milka_70

Czy jest możliwość podziału podwórka, działki tak, aby każda rodzina miała swoją część? Nie wiem ci twoi teściowie tak cały czas remontują wciągając w to syna ale nie sądzę żeby to były jakieś niezbędne pracę. Pewnie nudzą się na emeryturze i szukają zajęcia nie zwracając uwagi na to że syn pracuje, ma rodzinę i nie ma czasu na uch wymysły. Podzielcie teren i niech każdy działa u siebie i wtedy ty też będziesz miała teren tylko dla siebie.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

Też dobry pomysł.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89604141]Trzeba pogadać z mężem jeszcze raz. Nie będzie to łatwe, bo wiadomo, że jemu jest wygodnie, zaraz może wyskoczyć, że obcym to on nie będzie płacił za czynsz czy coś, ale no ogarnięty facet i dobry partner powinien to zrozumieć. Nie tupiesz nóżką 3 miesiące po zakończeniu remontu, ale po 7 latach. Próbowałaś, to nie dla ciebie i czas na zmiany.

Ja cię rozumiem, na myśl o mieszkaniu z rodzicami czy partnera to mam ciary, bo za bardzo lubię prywatność i zadne osobne wejścia, osobne kuchnie czy coś nie przemawiają do mnie, bo to nie jest prywatność dalej i tak.[/QUOTE]

Jednocześnie jakieś ustalenia padły, pieniądze i to pewnie nie małe włożone, więc nie ma się co dziwić, że mąż kręci nosem. Inaczej wyglądałaby sprawa jakby rzeczywiście działo się coś złego, kłótnie, a nie tylko spędzanie czasu w ogrodzie obok teściów.

Pytanie, czy macie pieniądze na coś nowego, wyprowadzkę?

[Azhaar]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89604192]Jednocześnie jakieś ustalenia padły, pieniądze i to pewnie nie małe włożone, więc nie ma się co dziwić, że mąż kręci nosem. Inaczej wyglądałaby sprawa jakby rzeczywiście działo się coś złego, kłótnie, a nie tylko spędzanie czasu w ogrodzie obok teściów.

Pytanie, czy macie pieniądze na coś nowego, wyprowadzkę?[/QUOTE]

Dokładnie.

Nie rozumiem dlaczego to on ma być ten zły jak teraz nie chce sie wyprowadzać, skoro tak ustalili, a jej się odwidziało. Bo odkryła, że mieszkając z teściami nie będzie miała prywatnosci - szok, kto by się spodziewał, jak do tego doszło?

Jemu jest wygodnie - a jej niby nie? Przecież napisała, że teściowie są pomocni i pomagają przy dzieciach, co pewnie też jest dużym profitem dla niej samej, bo może nawet nie ma świadomości ile musiałaby ogarniać sama, gdyby ich nie było.

No i właśnie kwestie finansowe, bo pytanie gdzie mieliby się wyprowadzać i w jakiej formie, tzn czy najpierw wynajem czy od razu kupno. Jak kupno, to czy ich stać. Dodatkowo kwestia opieki nad dziećmi - Autorka nie napisała w jakim dokładnie wieku te dzieci i czy pracuje czy nie, ale pewnie trzeba by wziac też pod uwagę, że pewnie odpadnie pomoc od teściów na co dzień.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

No już bez.przessdy, komuś po 7 latach może mając ochota na zmianę, więc moim zdaniem autorka nie jest roszczeniowa. Może dzieci już trochę podrosły i właśnie ta pomoc średnio tak.porrzebna na codzien? Autorka też wspomniała że była młodsza jak podejmowała decyzję. Umówmy się że często w młodości wydaje się że jakoś to będzie, że ważne że razem.no i zaoszczędzimy. To już do końca życia nie można zmienić zdania?

[PumpkinEyes]

A stać was, żeby się wyprowadzić? Macie gdzie?

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89604220]No już bez.przessdy, komuś po 7 latach może mając ochota na zmianę, więc moim zdaniem autorka nie jest roszczeniowa. Może dzieci już trochę podrosły i właśnie ta pomoc średnio tak.porrzebna na codzien? Autorka też wspomniała że była młodsza jak podejmowała decyzję. Umówmy się że często w młodości wydaje się że jakoś to będzie, że ważne że razem.no i zaoszczędzimy. To już do końca życia nie można zmienić zdania?[/QUOTE]

Zdanie można zawsze zmienić. Tylko co z tego? Pytanie czy ich stać na kolejną przeprowadzkę, kupno, remonty itp. Zdanie męża, że jest mu dobrze w x miejscu nie ma znaczenia? Fundusze włożone w mieszkanie nie mają znaczenia? Też, czy ewentualna przeprowadzka wiąże się z zmiana pracy?

Dzieci są małe.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89604220]No już bez.przessdy, komuś po 7 latach może mając ochota na zmianę, więc moim zdaniem autorka nie jest roszczeniowa. Może dzieci już trochę podrosły i właśnie ta pomoc średnio tak.porrzebna na codzien? Autorka też wspomniała że była młodsza jak podejmowała decyzję. Umówmy się że często w młodości wydaje się że jakoś to będzie, że ważne że razem.no i zaoszczędzimy. To już do końca życia nie można zmienić zdania?[/QUOTE]mozna zmienic zdanie, ale jesli maz zdania nie zmienil to co wtedy? on jest ten zly?

moim zdaniem jesli maz nie chce sie wyprowadzic, to autorka powinna uszanowac jego zdanie i poszukac rozwiazan, ktore sa w zasiegu jej reki, a nie cisnac na wyprowadzke

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[99d4a3f4614394e7050f3ac0f066f0ba3096dc99_6563dc2a91620]

Dzięki za odpowiedzi

Przedzielenie podwórka myślę, że nie wchodzi w grę. Raz że nie rozwiazałoby to mojego problemu (i tak wejście do domu jest wspólne, piwnica itp) poza tym teście by się na to na pewno nie zgodzili.
Ogólnie zdaje sobie z tego sprawę, że mój mąż też może mieć swoje stanowisko typu takie były ustalenia, nic się nie dzieje i on chce tu mieszkać. Właśnie dlatego jest to dla mnie taki problem, bo gdyby były kłótnie to sprawa byłaby prosta.
I dlatego też zawsze myślałam, że już nie ma odwrotu, ale ostatnio pojawily się myśli, czy naprawdę raz podjęta decyzja w wieku 20paru lat ma rzutować na całe moje życie? I włożone pieniądze też jakoś tracą u mnie na wartości jak sobie to przełoże na perspektywe kolejnych kilkudziesięciu lat mojego życia.

Jeśli chodzi o inne opcje to na mieszkanie byłoby nas stać za gotówkę gdybyśmy sprzedali inną nieruchomość, ale mąż nigdy nie chciał mieszkac w bloku, wychował sie w domu i taką opcję odrzuca. Na dom nas nie stać na ten moment (chyba że na duży kredyt) ale mi też nie chodzi o to, żeby ta wyprowadzka była już teraz, czy nawet za rok czy dwa. Chodzi mi o taką perspektywę, że docelowo będziemy mieszkać osobno i nie spędze tu reszty życia
Myśle, że i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż wiele osób które porywają się na budowę domu i że bylibyśmy w stanie ten dom wybudować gdybyśmy oboje chcieli i do tego dążyli. Ale póki co tak nie jest i nie wiem co robić. Zagryźć zęby?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89604192]Jednocześnie jakieś ustalenia padły, pieniądze i to pewnie nie małe włożone, więc nie ma się co dziwić, że mąż kręci nosem. Inaczej wyglądałaby sprawa jakby rzeczywiście działo się coś złego, kłótnie, a nie tylko spędzanie czasu w ogrodzie obok teściów.

Pytanie, czy macie pieniądze na coś nowego, wyprowadzkę?[/QUOTE]

Dokładnie. Trudno, aby mąż w tej sytuacji przytakiwał żonie, bo jej się odmieniło. Teściowie jej zaczęli przeszkadzać, a może w innym miejscu zacznie przeszkadzać coś innego.

Może po prostu samej trzeba pomyśleć o jakichś innych aktywnościach dla siebie i dzieci? A z mężem rozmawiać na spokojnie o planie na najbliższe pare lat. Poznajcie wzajemnie swoje zdanie.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

sprobujmy sobie wyobrazic ze sytuacja jest odwrotna i przychodzi na forum kobieta, ktorej maz nie chce juz mieszkac z jej rodzicami, czuje sie oszukana bo decyzje podjeli razem, zapuscili korzenie, a maz po latach zmienil zdanie i chce sie wyprowadzic.
kaktus mi na rece wyrosnie jesli odpowiedzi nie bylyby w stylu "jak mu sie odwidzialo to niech sie wyprowadza sam, ty i dzieci macie prawo nie wywracac calego swojego zycia do gory nogami bez powodu"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PumpkinEyes]

[1=99d4a3f4614394e7050f3ac 0f066f0ba3096dc99_6563dc2 a91620;89604241]Jeśli chodzi o inne opcje to na mieszkanie byłoby nas stać za gotówkę gdybyśmy sprzedali inną nieruchomość, ale mąż nigdy nie chciał mieszkac w bloku, wychował sie w domu i taką opcję odrzuca. Na dom nas nie stać na ten moment (chyba że na duży kredyt) ale mi też nie chodzi o to, żeby ta wyprowadzka była już teraz, czy nawet za rok czy dwa. Chodzi mi o taką perspektywę, że docelowo będziemy mieszkać osobno i nie spędze tu reszty życia
Myśle, że i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż wiele osób które porywają się na budowę domu i że bylibyśmy w stanie ten dom wybudować gdybyśmy oboje chcieli i do tego dążyli. Ale póki co tak nie jest i nie wiem co robić. Zagryźć zęby?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Oczywiście, że masz prawo zmienić zdanie i chcieć się wyprowadzić. Ja ogólnie ci się nie dziwię. Tyle że trudno powiedzieć jak masz przekonać męża, skoro on tak twardo obstaje przy swoim. Także na ten moment chyba pozostaje ci albo zaakceptować obecny stan rzeczy albo wyprowadzić się samej.

[awia]

Może sobie doraźnie kupcie działkę rekreacyjną żeby mieć miejsce dla siebie bez nadzoru dziadków? Tak sobie radzą ludzie z bloków masz swój kawałek ziemi, dzieci się mają gdzie bawić, możecie się spotykać że znajomymi

Może bys miała dzięki temu własną przestrzeń i trochę dystansu mogła nabrać

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PaulinciaKWC]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89604256]sprobujmy sobie wyobrazic ze sytuacja jest odwrotna i przychodzi na forum kobieta, ktorej maz nie chce juz mieszkac z jej rodzicami, czuje sie oszukana bo decyzje podjeli razem, zapuscili korzenie, a maz po latach zmienil zdanie i chce sie wyprowadzic.
kaktus mi na rece wyrosnie jesli odpowiedzi nie bylyby w stylu "jak mu sie odwidzialo to niech sie wyprowadza sam, ty i dzieci macie prawo nie wywracac calego swojego zycia do gory nogami bez powodu"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
7 lat to kupa czasu, nie dziwi mnie, ze komus zmienily sie plany czy potrzeby. Zwlaszcza, ze autorka nie chce sie wyprowadzic jutro tylko w jakiejs okreslonej przyszłosci.

Sprobuj porozmawiac z męzem raz jeszcze, moze uda sie wam znalezc jakis kompromis. Wydaje mi sie, ze twoja frustracja z czasem bedzie narastac.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

A nie chodzi o to że czujesz się pominieta?

Twój mąż spędza czas że swoimi rodzicami a nie z Tobą i z dziećmi.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez PaulinciaKWC

7 lat to kupa czasu, nie dziwi mnie, ze komus zmienily sie plany czy potrzeby. Zwlaszcza, ze autorka nie chce sie wyprowadzic jutro tylko w jakiejs okreslonej przyszłosci.

pewnie, ze moze sie komus cos zmienic. ale jak jemu sie nie zmienilo i on nie chce sie przeprowadzac, to co zrobic.

w tej sytuacji widze dwie opcje na wyprowadzke:

albo 1) on tez chce sie wyprowadzic

albo 2) jest mu wszystko jedno i dostosuje sie do niej

ale jesli wystepuje opcja 3) on nie chce sie wyprowadzac, to uwazam, ze ona powinna odpuscic i szukac innych rozwiazan dla siebie

nie ma tu obiektywnie powodu, dla ktorego jej potrzeby mialyby byc wazniejsze niz jego potrzeby

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89604256]sprobujmy sobie wyobrazic ze sytuacja jest odwrotna i przychodzi na forum kobieta, ktorej maz nie chce juz mieszkac z jej rodzicami, czuje sie oszukana bo decyzje podjeli razem, zapuscili korzenie, a maz po latach zmienil zdanie i chce sie wyprowadzic.
kaktus mi na rece wyrosnie jesli odpowiedzi nie bylyby w stylu "jak mu sie odwidzialo to niech sie wyprowadza sam, ty i dzieci macie prawo nie wywracac calego swojego zycia do gory nogami bez powodu"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ja bym jej napisała że rozumiem.jej męża i też bym nie chciała całe życie mieszkać z rodzicami/teściami

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[chacaos]

W jakiej lokalizacji jest ten dom? Jak wygląda komunikacja, czy jesteście obydwoje zmotoryzowani? Gdy dzieci podrosną, będą mogły wybrać dobrą szkołę, dostać się bez problemu na zajęcia dodatkowe, spotykać się ze znajomymi?

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89604374]Ja bym jej napisała że rozumiem.jej męża i też bym nie chciała całe życie mieszkać z rodzicami/teściami [/QUOTE]no ja tez bym nie chciala, ale to tak samo jak ktos nie chce mieszkac na wsi, albo w bloku, na partnerze, na ostatnim pietrze, ze zwierzetami, w kawalerce, mozna mnozyc i mnozyc, wazne jest zeby sie dobrac z osoba ktora chce mieszkac tak samo
no i on sie dobral, nie mozna powiedziec ze widzialy galy co braly

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[99d4a3f4614394e7050f3ac0f066f0ba3096dc99_6563dc2a91620]

Napisane przez awia

Może sobie doraźnie kupcie działkę rekreacyjną żeby mieć miejsce dla siebie bez nadzoru dziadków? Tak sobie radzą ludzie z bloków masz swój kawałek ziemi, dzieci się mają gdzie bawić, możecie się spotykać że znajomymi

Może bys miała dzięki temu własną przestrzeń i trochę dystansu mogła nabrać

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Hmm własciwie mamy, tylko nic na niej nie ma. Musielibyśmy coś tam zrobić dla dzieci, bo tutaj mają plac zabaw itp więc chcą tutaj spędzać czas. Ale nawet mieliśmy kiedyś taki pomysł, tylko ja wtedy jeszcze myślałam o tym, że rodzice męża uznają to jak jakąs ucieczke od nich, bo przecież tutaj mamy to samo. Na szczęście już mi się zmieniło myślenie i już tak nie patrze co sobie kto pomyśli
Ale jest to jakiś pomysł.

Ktoś pisał, że może czuje się odtrącona, bo mąż nie spędza z nami czasu, ale raczej nie o to chodzi. Bardziej o to, że teraz jak mam małe dzieci to jednak łatwiej jest mi je wziąć "tak jak stoją" na podwórko i coś mogą porobić na świeżym powietrzu, niż je pakować do auta i jezdzić po placach zabaw (co i tak robię bardzo często). I sobie myśle, że super by było wyjść na swoje podwórko gdzie jestem tylko ja i dzieci, niż mieć ciągłe towarzystwo. A mój teść jest na emeryturze i naprawdę spędza prawie 100% czasu na podwórku jeśli tylko jest pogoda. Jak dzieci będą duże i będę miala większą niezależność to już może będzie inaczej..
A też dlatego tak myślę, że mam poczucie, że nie mieszkamy tu z konieczności, że mamy jakieś tam możliwości na coś swojego, ale jest to odrzucane, bo "tu jest duży dom" itp. No i właśnie że takie były ustalenia. Po prostu że stać nas na coś więcej w życiu, a poprzestaniemy na mieszkaniu z rodzicami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=99d4a3f4614394e7050f3ac 0f066f0ba3096dc99_6563dc2 a91620;89604416]Hmm własciwie mamy, tylko nic na niej nie ma. Musielibyśmy coś tam zrobić dla dzieci, bo tutaj mają plac zabaw itp więc chcą tutaj spędzać czas. Ale nawet mieliśmy kiedyś taki pomysł, tylko ja wtedy jeszcze myślałam o tym, że rodzice męża uznają to jak jakąs ucieczke od nich, bo przecież tutaj mamy to samo. Na szczęście już mi się zmieniło myślenie i już tak nie patrze co sobie kto pomyśli
Ale jest to jakiś pomysł.

Ktoś pisał, że może czuje się odtrącona, bo mąż nie spędza z nami czasu, ale raczej nie o to chodzi. Bardziej o to, że teraz jak mam małe dzieci to jednak łatwiej jest mi je wziąć "tak jak stoją" na podwórko i coś mogą porobić na świeżym powietrzu, niż je pakować do auta i jezdzić po placach zabaw (co i tak robię bardzo często). I sobie myśle, że super by było wyjść na swoje podwórko gdzie jestem tylko ja i dzieci, niż mieć ciągłe towarzystwo. A mój teść jest na emeryturze i naprawdę spędza prawie 100% czasu na podwórku jeśli tylko jest pogoda. Jak dzieci będą duże i będę miala większą niezależność to już może będzie inaczej..
A też dlatego tak myślę, że mam poczucie, że nie mieszkamy tu z konieczności, że mamy jakieś tam możliwości na coś swojego, ale jest to odrzucane, bo "tu jest duży dom" itp. No i właśnie że takie były ustalenia. Po prostu że stać nas na coś więcej w życiu, a poprzestaniemy na mieszkaniu z rodzicami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Zdajesz sobie sprawę, że mając mieszkanie sama na placu też nie będziesz? Na dom piszesz wyżej, że was nie stać. Ty pracujesz autorko? Masz pracę, jeśli obecnie zajmujesz się dziećmi, gdy one podrosną?

[milka_70]

Ja bym jednak poważniej podeszła do podziału podwórka i poważnej rozmowy z mężem. Co on tyle robi cały czas wokół domu?

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Monia284]

Może powiedz mężowi że chodzi Ci o dalsza perspektywę nie że już. Czy mówiłaś? Może zrozumiał że musi być na już albo też potrzebuje czasu pomyśleć skoro ustalenia były inne? Co nie znaczy że nie zmieni zdania. Moim zdaniem niestety w wielu przypadkach mieszkanie z teściami to zły pomysł. Co innego jak to sytuacja przejsciowa a co innego dłużej. Nawet jak są mili to co z tego. Nie jest to pełna swoboda ani poczucie samodzielności. Człowiek jak może mieszkać oddzielnie to jest inaczej.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 12:21 ---------- Poprzedni post napisano o 12:20 ----------

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89604306]A nie chodzi o to że czujesz się pominieta?



Twój mąż spędza czas że swoimi rodzicami a nie z Tobą i z dziećmi.[/QUOTE]To pewnie też. Do tego ja tez bym dostała szału gdyby maz ciągle robił coś z rodzicami. Oczywiście trzeba pomóc ale wszystko ma swoje granice. On ma rodzinę i dzieci.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 12:23 ---------- Poprzedni post napisano o 12:21 ----------

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Też rozumiem, że Autorka wolałaby mieszkać osobno. Tylko jak się wychodzi za mąż za kogoś, kto całe życie mieszkał w domu jednorodzinnym, deklaruje, że nie chce tego zmieniać, oboje umawiają się, że ona zamieszka z nim i jego rodzicami, facet i jego rodzice (ona oczywiście też) ładują kupę kasy na remont, 7 lat to trwa, podczas których on upewnia się, że jest potrzebny rodzicom, bo ciągle coś na tej posesji naprawia i bez niego by sobie z tym nie poradzili... no to jednak rozumiem też tego faceta, że o przeprowadzce nie chce słyszeć.



Ja sama zrywałam znajomosci na wczesnym etapie randkowania, kiedy faceci deklarowali, że chcą mieszkać w domu za miastem, bo wiem, z czym się to wiąże, i nie chciało mi się nawet zaczynać związku, skoro wiedziałam, że nie wytrzymam tam nawet miesiąca. A nie bylo nawet mowy o mieszkaniu z teściami. I też miałam wtedy 20 lat. Więc w życiu nie wyobrażam sobie obiecać facetowi, że będę mieszkała z nim i jego rodzicami przez całe życie, moim zdaniem on totalnie ma prawo trzymać się tego, co sobie obiecali. Na miejscu Autorki upierałabym się na przeprowadzkę tylko gdybym potrafiła unieść finansowo ciężar przeprowadzki i zapewnić rodzicom chłopaka pomoc na dotychczasowym poziomie. Nawet nie wiem, zwrócić im koszty, które wyłożyli na remont. Gdybym była osobą niepracującą albo zarabiającą jakieś grosze, to nie wyobrażam sobie wywracać ludziom życie do góry nogami, bo nagle mam zachciankę mieszkać osobno.

Zgadzam się. Też zdarzało mi się poznać facetów którzy raczej jak chcieli mieszkać to tylko z rodzicami albo na wsi (może nie gospodarstwo ze zwierzętami zawsze ale wies) i widać było ze nie chcieli tego zmieniać. Nie brałam ich pod uwagę do związku. Nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami na dłuższą metę. Ta prywatność i samodzielność jest dla mnie ważna. Nawet jak ciasne mieszkanie to wolę oddzielnie.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Monia284

To pewnie też. Do tego ja tez bym dostała szału gdyby maz ciągle robił coś z rodzicami. Oczywiście trzeba pomóc ale wszystko ma swoje granice. On ma rodzinę i dzieci.

niektorzy lubia mieszkanie wielopokoleniowe, mam znajomych ktorzy sa razem od szkoly, ich rodziny sie znaja, on czesto bywal, czasami pomieszkiwal, w domu z jej rodzicami, jak zaszli w ciaze to cala czworka postanowili ze oddaja pietro mlodym, a rodzice przenosza sie na dol
i wszyscy razem zyja, spedzaja czas, nie ma tak ze starzy osobno, a mlodzi osobno, ogrod tez maja wspolny, sa duza rodzina

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Monia284]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89604452]niektorzy lubia mieszkanie wielopokoleniowe, mam znajomych ktorzy sa razem od szkoly, ich rodziny sie znaja, on czesto bywal, czasami pomieszkiwal, w domu z jej rodzicami, jak zaszli w ciaze to cala czworka postanowili ze oddaja pietro mlodym, a rodzice przenosza sie na dol
i wszyscy razem zyja, spedzaja czas, nie ma tak ze starzy osobno, a mlodzi osobno, ogrod tez maja wspolny, sa duza rodzina

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Tak niektórzy tak lubią. Pisze o sobie ze ja bym dostała szału. Lubię też pobyc z innymi z rodziną partnera tak samo ze swoją ale z takim umiarem. Non stop bym nie mogla.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka