co to znaczy "nie mieć kasy"

[Lillkaa]

Dla mnie samej 1000 zł po opłatach gwarantowałoby spokój psychiczny. W tej chwili mam mniej. I w razie lekarza muszę się zapożyczać. Bywało, że po zrobieniu płatności i wpłacie raty kredytu hipotecznego zostwało 300 zł. Dramat. Dodam, że mieszkam w Trójmieście, gdzie życie jest raczej drogie.

[a34]

Singiel: 1500zł jest ok. Nie mam samochodu, więc nie wliczam benzyny
Para: 3000zł jw.
Para z dzieckiem: 5000zł (zakładam koszt przedszkola ok.1000zł, nie mam dzieci, więc robię to szacunkowo)
W sprawie "nie mieć kasy" zgadzam się z WhiteCherry.

[_Matilde_]

Napisane przez Lillkaa

Dla mnie samej 1000 zł po opłatach gwarantowałoby spokój psychiczny. W tej chwili mam mniej. I w razie lekarza muszę się zapożyczać. Bywało, że po zrobieniu płatności i wpłacie raty kredytu hipotecznego zostwało 300 zł. Dramat. Dodam, że mieszkam w Trójmieście, gdzie życie jest raczej drogie.

To tak jak ja. I mogę ze spokojem mówić, że nie mam kasy

[ama]

Moim zdaniem na osobę powinno być min. 2000 zł po wszystkich opłatach, etc. o których pisze drabineczka. Przy takiej kwocie można spokojnie żyć, mieć samochód, kupić jakiś lepszy ciuch i odłożyć coś na nieprzewidziane wydatki albo wakacje. 1000 zł to moim zdaniem mało (chociaż sama żyję za dużo mniej), szczególnie jeśli wchodzą jakieś lekarstwa, choroba, wyjazd.

Dla mnie "nie mieć kasy" to nie mieć na rzeczy potrzebne i liczenie, czy w tym miesiącu starczy, czy wejdę na debet. Natomiast definicja "rzeczy potrzebnych" zalezy od sytuacji konkretnej osoby.

[xjustyniaaax]

Mieszkam z Tż, po opłatach( wynajem mieszkania, paliwo, opłaty typu media ,telefony , ratay itp) mamy 1300 zł. Spokojnie nam wystracza. Jednak dużo jedzenia dostajemy od teściowej która zawsze nam coś kupuje. Kwota nie jest duża ,nie da się odłożyć za dużo ale wystarcza na jakiś ciuch , wypad do knajpki na pizze itp.

[201605161006]

Zgodzę się, że 1000-1500 zł na osobę. Tak by starczyło na dobrej jakości jedzenie, a nie śmieciowe jedzenie, kupienie nowego ubrania co 3-4 miesiące dobrej jakości (nie mówię, że calej garderoby, tylko raz bluzka, za 3 mies spodnie, za 4 mies buty, za 4 mies bluza, za 2-3 mies cośtam... itd.), wyjazd na wakacje raz do roku, kartę autobusową lub utrzymanie jednego samochodu, kino raz na miesiąc-dwa. I tak większosci par nie stac nawet na kredyt, wiec o takim dobrobycie to moga sobie pomarzyc.

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

1000zł to MEGA mało na parę jeśli wchodzi w to jedzenie
2000zł to nadal dość niewiele na parę
3000zł to już znacznie lepiej, ale też bez luksusów (cały czas zakładając, że wchodzi w to jedzenie, bo my na jedzenie wydajemy ok 1000zł/mies)

za to na singla - jakby zostawało 1500zł to już byłaby to niezła kwota

[201605161006]

Zależy kto co ma na myśli przez jedzenie, bo ja np. mam na myśli makarony, pieczywo, ryż, kaszę, ziarna typu siemię lniane, sezam, pestki dyni, mąki (zwykłe, pełnoziarniste i z amarantusa), olej zwykły do smażenia i oliwę z oliwek nierafinowaną do potraw, napoje (wody mineralne), owoce, warzywa, pędy (jak ktoś nie rozumie to mam tu na myśli np. nać pietruszki), sosy (ketchup, musztarda, chrzan, sos czosnkowy), mięso, nabiał (mleko, ser żółty, twaróg), przyprawy (sól, pieprz, zioła etc.), herbaty itd. A dla innych żywność oznaczać może jeszcze do tego wszystkiego: chipsy, batoniki, ciastka, czekolady, gotowe dania (np. mrożone, ze słoika, w proszku), oranżady itp.

[zakonna]

Nam zostaje po opłatach zostaje 1000 zł. na żarcie, chemię, leki itp. Na dwie osoby. To jest mało. Muszę myśleć o tym żeby nie przekroczyć dziennego limitu wydatków. Przeważnie pod koniec miesiąca się denerwuję i martwię, że nie wystarczy do wypłaty. Mieszkamy w byłym mieście wojewódzkim na podkarpaciu, oboje pracujemy.

[Tutli]

"Nie mam kasy" oznaczałoby, że nie jestem w stanie nic odłożyć, żyjąc na bardzo przeciętnym poziomie. Komfort psychiczny wynikający ze sporych oszczędności jest dla mnie bardzo ważny.

[Azmika88]

Napisane przez olka_222

NIe miec kasy oznacza miec na szampon do wlosow za 7 zl a nie za 30, podklad za 10 zl a nie za 80 zl, nie miec na wyjscie do kina ale miec zeby zaplacic za leki, kupic bluzke za 40 zl a nie za 140 zl, dojezdzac autobusem za 200 zl a nie samochodem za 400

Tylko ze ten szampon za 7 zl , zero wyjscia do kina, restauracji, paintballa, bluzka za 40 zl, oszczedzanie na paliwie, ubezpieczeniu etc to juz biadowanie

To się dowiedziałam, że biaduję Jakoś nie uważam, że ktoś jest biedny, bo nie kupuje szamponów za 30 zł. Przecież takie za 7 - 10 zł też są dobre. To jest w sumie przedział cenowy większości drogeryjnych szamponów, więc gdzie biedowanie?
Kina do szczęścia też człowiekowi nie potrzeba...
Można wyżyć za 300-400 zł, nawet z tym wyjściem do restauracji czy kina. Ale jednak jest to trochę trudne. Trzeba umieć gospodarować pieniędzmi. Np. odmówić sobie kupna jakiegoś kosmetyku czy ciucha i już jest bilet do kina. Sztuka wyboru.

Dla mnie nie mieć kasy oznacza sytuację w przypadku niezaplanowanych wydatków, np. na leki lub wyższe rachunki.

[Martacin]

X

[xjustyniaaax]

Ja też nie uważam ze szampon za 7 zł to biedowanie,sama używam czasem nawet za 3 zł bo wole zainwestować w lepszą odżywkę. Tak samo z żelami pod prysznic wolę kupić taki za 3 zł z Biedronki niż za 10 zł bo on ma za zadanie tylko myć i leci w rury.

[201605161006]

Napisane przez xjustyniaaax

Ja też nie uważam ze szampon za 7 zł to biedowanie,sama używam czasem nawet za 3 zł bo wole zainwestować w lepszą odżywkę. Tak samo z żelami pod prysznic wolę kupić taki za 3 zł z Biedronki niż za 10 zł bo on ma za zadanie tylko myć i leci w rury.

Zgadzam sie.

[Goosiaa]

Jak byłam na studiach miałam na przeżycie tygodnia około 150-200 zł. Sporo jedzenia przywoziłam sobie od rodziców, ale i tak ostro kombinowałam, żeby wystarczyło na wyjście do klubu, nowe ubranie itp. Ciągle miałam poczucie że nie mam kasy. Teraz mam dobrą pracę, po opłaceniu czynszu i pozostałych kosztów stałych zostaje mi ponad 3000 zł na życie. Początkowo była to dla mnie góra pieniędzy, ale człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do wyższego standardu i teraz często muszę sobie "pożyczyć" z konta oszczędnościowego czekając na wypłatę. Teraz mam kasę ale gospodaruję nią dużo gorzej niż w czasach studenckich, sporo wydaję na głupoty bez których mogłabym się obyć.

[Vivienne]

Napisane przez Kalini

Benzyna jest poza tymi 2500.

Raczej nie :

Napisane przez drabineczka

Czy jeśli 2000 zł, zostaje (dodam że po opłaceniu: mieszkania rachunków i kredytów. nie wchodzi w to: opłata np za benzynę, czy przedszkole bo to traktuję jako rzeczy dodatkowe :P)

[kasiencja]

dla mnie "nie mieć kasy" to zastanawiać się nad każdym nieplanowanym wydatkiem, odczuwać boleśnie każdą nieplanowaną wizytę u lekarza, wyliczać czy mogę sobie pozwolić na kupienie w tym miesiącu nowego ciucha, pójście do restauracji, wycieczkę poza miasto (kilkadziesiąt zł), wybieranie na zakupach rzeczy niezbędnych a nie "zachcianek", liczenie ile pieniędzy mogę wydać w ostatnim tygodniu by przetrwać do wypłaty...

aktualnie mogę się wypowiedzieć o sytuacji pary bez dzieci i bez samochodu 1000zł na parę to bardzo mało, trzeba planować wydatki i oszczędzać, gdy coś "wyskoczy" to jest problem. 1500 na parę - do przeżycia, ale bez szaleństw i dodatkowych wydatków. 2000 byłoby już w miarę komfortowe, a powyżej tej kwoty - zapewne pozwoliłoby na oszczędności i jakieś przyjemności.

[eyo]

dla mnie w parze minimalna kwota na osobę, tak żeby sobie spokojnie żyć, to 1300zl i w tym:
- utrzymanie dwóch aut (dojazd do pracy w jedną stronę ~30km u każdego)
- jedzenie "normalne" (bez fananberii typu kawior ale w opcji takiej, że mam na coś ochotę to mogę sobie to zejść plus mogę wybierać te zdrowsze rzeczy)
- kupię sobie jakąś książkę, ciuch, kosmetyk
- pójdę do kina
- częste jedzenie na mieście
- zachoruje to stać mnie na leki

a uznałabym, że nie mam kasy jakbym musiała pożyczać - póki mogę sobie spokojnie żyć - nawet oszczędnie ale za swoje - jest ok
z samochodami w 1000zl na parę na pewno byśmy się z TZ nie zmieścili no ale kto by robił 120 (suma w obie strony za nas oboje) km dziennie autem żeby 1000zł zarobić, wtedy to raczej się inne środki transportu wybiera

za 2 tys na głowę to w sumie można sobie już na sporo pozwolić - z reguły takiej kwoty, jeżeli nic mi nie wypadnie dziwnego w msc, nie jestem w stanie wydać na takie codzienne sprawy i zostaje mi na koniec msc więc myślę, że za 4tys na parę + dziecko można żyć ze spokojną głową

[PaniPedagog]

Napisane przez drabineczka

nie. stałe zobowiązania finansowe. opłata np rachunków za telefon, spłata kredytu zaciągniętego na coś. etc rzeczy niezbędne i stałe.

nie na jedzenie nie na kurs angielskiego ;P

Ale jeżeli wliczasz spłatę kredytu to to jest nieporównywalne. Bo ktoś może nie mieć kredytu opłacić rachunki i jeść tanie jedzenie w swoim najtańszym pokoju z 5 współlokatorów , a ktoś może mieć kredyt na wille z basenem

[201604191001]

Napisane przez zakonna

Nam zostaje po opłatach zostaje 1000 zł. na żarcie, chemię, leki itp. Na dwie osoby. To jest mało. Muszę myśleć o tym żeby nie przekroczyć dziennego limitu wydatków. Przeważnie pod koniec miesiąca się denerwuję i martwię, że nie wystarczy do wypłaty. Mieszkamy w byłym mieście wojewódzkim na podkarpaciu, oboje pracujemy.

Żarcie, weta itd. dla psokotów wliczasz w "opłaty stałe" czy to co trzeba kupić za ten tys., który zostaje?

[_Aneta]

Podam przykład mojej znajomej.
Ona z mężem + dwójka dzieci (3 lata i dopiero co urodzone).
Po odliczeniu opłat mają jakieś 1500 zł...
Jakoś sobie radzą, ale nie wiem jak

Myślę, że ten 1000 zł na głowę jest optymalny.

[Paulinka675]

chciałabym mieć 5tys miesięcznie - to jest kwota, która pozwala na normalne jedzenie, opłatę rachunków, utrzymanie samochodu, jakieś rozrywki w ciągu miesiąca, środki czystości, jakiś ciuch oraz na odłożenie np na remonty lub wakacje

kwota 1200zl, którą słyszę na rozmowie o pracę jest po prostu śmieszna, i pozwala na ciagłe zycie w stresie, na minusie i doprowadzi dom i zycie do ruiny

[invisible_01]

Chciałabym po opłaceniu rachunków mieć tyle pieniędzy, żeby jak koleżanka zaprosi mnie na kawę nie zastanawiać się, czy jak wydam te 10 zł, to jutro zjem obiad, żeby jeść jak jestem głodna, choćby na mieście (ile razy jechałam ze ściśniętym żołądkiem po całym dniu zajęć do domu, bo nie miałam kasy na to, żeby zjeść po drodze), żeby móc pójść prywatnie do lekarza, jak będzie potrzeba, a nie musieć na to oszczędzać. Teraz pracuję i mam ten spokój psychiczny, że mogę oszczędzić co nieco miesięcznie, choć nadal nie tyle, ile bym chciała.

[olka_222]

Napisane przez Azmika88

To się dowiedziałam, że biaduję Jakoś nie uważam, że ktoś jest biedny, bo nie kupuje szamponów za 30 zł. Przecież takie za 7 - 10 zł też są dobre. To jest w sumie przedział cenowy większości drogeryjnych szamponów, więc gdzie biedowanie?
Kina do szczęścia też człowiekowi nie potrzeba...
Można wyżyć za 300-400 zł, nawet z tym wyjściem do restauracji czy kina. Ale jednak jest to trochę trudne. Trzeba umieć gospodarować pieniędzmi. Np. odmówić sobie kupna jakiegoś kosmetyku czy ciucha i już jest bilet do kina. Sztuka wyboru.

Dla mnie nie mieć kasy oznacza sytuację w przypadku niezaplanowanych wydatków, np. na leki lub wyższe rachunki.

nie napisalam nigdzie ze szampon za 7 zl jest gorszy od tego za 30 zl, nie odbieraj tego doslownie, chodzilo mi raczej o porownanie pieniezne. Bo np pracujac jako freelancer przez ostatnie 4 miesiace moglam uzywac tych drozszych rzeczy bo sa moje ulubione i byl mnei na nei stac ale w tym miesiacu mam mniejsze zlecenia i nei stac mnei na to by kupic te drozsze rzeczy. albo owszem te rzeczy tansze sa lepsze ALE gdybym miala ochote sprobowac czegos 5 krotnie drozszego to byloby mnei na to stac.

Poza tym zycze powodzenia z wyjsciem do restauracji z 300-400 zl miesiecznie ktore zostaje na zycie. Singiel? MOzzzeeee mu sie uda, para na bank nie. za glupiego kebabba trzeba zaplacic 10-12 zl/os plus piwo 8 zl/szt, restauracja polsa/chlopska etc za korytko dla 2-3 os trzeba zaplacic 60 zl plus herbata 5 zl/szt. Kino? Bilet 22 zl za os wiec nei wiem gdzie zyjesz ale na pewno za 300 -400 zl nie przezyjesz wlaczajac w to kino i basen

z tych 300-400 zl trzeba zaplacic jeszcze za telefon 30-50 zl, lekarstawa czasem 20 zl a czasem 60, fryzjer 23 zl (chociaz raz na pol roku) i mozna by tu jeszcze ywmieniac i wymieniac

Napisane przez xjustyniaaax

Ja też nie uważam ze szampon za 7 zł to biedowanie,sama używam czasem nawet za 3 zł bo wole zainwestować w lepszą odżywkę. Tak samo z żelami pod prysznic wolę kupić taki za 3 zł z Biedronki niż za 10 zł bo on ma za zadanie tylko myć i leci w rury.

jak wyzej

Napisane przez _Aneta

Podam przykład mojej znajomej.
Ona z mężem + dwójka dzieci (3 lata i dopiero co urodzone).
Po odliczeniu opłat mają jakieś 1500 zł...
Jakoś sobie radzą, ale nie wiem jak

Myślę, że ten 1000 zł na głowę jest optymalny.

moze dobrze pieniedzmi gospodarza, jedza proste dania a moze tesciowie pomagaja? tego nigdy sie nie dowiesz..... ale jak juz mowilam ja dorastalam gdzie te 1500 zl musialo starczyc na 5 osob i to jest bardzo duzo wyzeczen, dokonywania wyborow na rzecz tanszych rzeczy ale musze przyznac ze nigdy ale to przenigdy glodna czy brudna nie chodzilam, i w domu moze nie mielismy najnowszych zabwek czy auta ale dziecinstwo wspominam bardzo mile (moze dflatego ze nie byla to era bogactwa, komputerow i tego kto ma lepsze zycie?

[Paulinka675]

ale mnie denerwują takie teksty "za 400zł też można wyżyć"

no można ale na jakim poziomie

widzę, że sie tak bardzo przyzwyczailiście do życia za minimum, że kwoty padające powyżej które wcale nie są zaskakująco wysokie uważacie za jakiś high life

od kiedy szampon za 30zł to luksus ?

dlaczego nikt się nie przyzna że ma mało i źle mu się z tym żyje tylko usilnie wmawia wszystkim naokoło że da się za to żyć i jak jest super

z takim podejściem nie dziwę się ze jak idę na rozmowę o pracę gdzie w ogłoszeniu jest napisane, że oferują atrakcyjne wynagrodzenie, dowiaduję się, że jest to 1000zł

no jak widać dla niektórych jest ono atrakcyjne

[201708160922]

Napisane przez Paulinka675

ale mnie denerwują takie teksty "za 400zł też można wyżyć"

no można ale na jakim poziomie

widzę, że sie tak bardzo przyzwyczailiście do życia za minimum, że kwoty padające powyżej które wcale nie są zaskakująco wysokie uważacie za jakiś high life

od kiedy szampon za 30zł to luksus ?

dlaczego nikt się nie przyzna że ma mało i źle mu się z tym żyje tylko usilnie wmawia wszystkim naokoło że da się za to żyć i jak jest super

z takim podejściem nie dziwę się ze jak idę na rozmowę o pracę gdzie w ogłoszeniu jest napisane, że oferują atrakcyjne wynagrodzenie, dowiaduję się, że jest to 1000zł

no jak widać dla niektórych jest ono atrakcyjne

No ja mam malo i chcialabym wiecej. Malo tego, chcialabym miec psa i troje dzieci. Ale mnie nie stac.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Paulinka675]

Napisane przez CzasKomety

No ja mam malo i chcialabym wiecej. Malo tego, chcialabym miec psa i troje dzieci. Ale mnie nie stac.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

zarobki minimalne powinny być w granicach 2500zł, tak uważam, niestety raczej tego nie dożyjemy

[AniaKW]

Po opłaceniu rachunków, kredytu, dojazdów do pracy, przedszkola dziecka, zostaje nam 1500 zł miesięcznie na 3 osoby. Nie jest to bardzo komfortowa sytuacja. Planujemy wydatki z długopisem w ręce, nie palimy, nie pijemy, nie chodzimy na imprezy, ale staramy się aktywnie spędzać czas.

Jeśli zrobię projekt ekstra lub jest jakaś premia to wówczas kupuję sobie np. kosmetyki, ciuchy dla dziecka. Ubieramy się na wyprzedażach. Np. wszystkie ciuchy zimowe na przyszły sezon kupuję w marcu i to pomaga dużo zaoszczędzić. To co nieużywane odsprzedaję lub wymieniam.

Nie jest to może życie moich marzeń, ale tak się potoczyło. Mieszkamy i pracujemy na własną rękę, gdy znajomi np. oszczędzają siedząc u rodziców. To samo z dzieckiem - urodziłam tuż po studiach, wiele rzeczy od kogoś dostaliśmy i daliśmy radę.

[ama]

Napisane przez Paulinka675

ale mnie denerwują takie teksty "za 400zł też można wyżyć"

no można ale na jakim poziomie

widzę, że sie tak bardzo przyzwyczailiście do życia za minimum, że kwoty padające powyżej które wcale nie są zaskakująco wysokie uważacie za jakiś high life

od kiedy szampon za 30zł to luksus ?

dlaczego nikt się nie przyzna że ma mało i źle mu się z tym żyje tylko usilnie wmawia wszystkim naokoło że da się za to żyć i jak jest super

z takim podejściem nie dziwę się ze jak idę na rozmowę o pracę gdzie w ogłoszeniu jest napisane, że oferują atrakcyjne wynagrodzenie, dowiaduję się, że jest to 1000zł

no jak widać dla niektórych jest ono atrakcyjne

Ja ostatnio na wizazu usłyszałam, że za 900 zł da się samodzielnie przeżyć w dużym mieście. Ze wszystko się da, a jak ktoś mówi, że nie to jest niezaradny, roszczeniowy i w ogóle beee.

Też uważam, że pensja minimalna oscylująca ok. 700 euro, czyli 2500 zł netto przyniosłaby do tego kraju normalność. A tak to liczenie, życie na granicy i ciągłe "nie stać mnie na...".

[zakonna]

Judith, jedzenie dla psów wliczam w opłaty, ale wet jak się trafi to z tego tysiąca idzie.