2006-03-14, 20:33 | #211 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Zgadzam się z tym , co napisała pkawecka, w skócie można to ując tak : twoje łzy i twoje cierpienie dają mu siłę , rośnie jego poczucie wartości . Dlatego jest nie tyle tobą zaintresowany , co twoim cierpieniem, ono jest dowodem na jego "wartość".
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
2006-03-14, 22:55 | #212 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 1
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam wszystkich
Przeczytałam sobie ten wątek z wielką ciekawością, hmm, pewnie głównie dlatego, że niedawno postanowiłam się rozwieść, więc temat jest mi bliski. Po ślubie jesteśmy już 10 lat, a ja o rozstaniu myślę już co najmniej od 5 dłuuugich lat. I teraz pluję sobie w brodę, że z tą decyzją tak zwlekałam, bo czas ucieka bardzo szybko a życie pod jednym dachem z obcym człowiekiem, to masakra. Ale też na początku bałam się tej decyzji, bo dziecko powinno mieć ojca, bo może coś się zmieni, bo może się dotrzemy, bo co ja zrobię sama etc. etc. Akurat względy finansowe nie napawały mnie strachem, bo to ja utrzymuję rodzinę, pracuję dniami i nocami a on wydaje ... W każdym razie nie ma co liczyć, że się ludzie dotrą w ważnych sprawach. Można się dotrzeć w drobiazgach, typu spuszczanie klapy w sedesie Ale jak się ludzie poruszają po zupełnie innych orbitach, a na dodatek facet jest głupi, to trzeba zabierać jak najszybciej zabawki i uciekać. Mam już te swoje 37 lat, może już nie uda mi się z nikim ułożyć życia, ale zrozumiałam, że wolę być sama niż samotna we dwoje. I odkąd to zrozumiałam, dezycja była już prosta i jest nieodwołalna. Trudno mi nawet opisać, jaka to wielka ulga. A jeszcze kilkanaście tygodni temu nie mogłam jeść, spać i w ogóle normalnie funkcjonować. Czeka mnie przeprawa, bo dobrowolnie nie odejdzie z mojego życia, ale wiem, że warto. Dlatego jedyne co mogę ci poradzić, to żebyś zastanowiła się, jak będziesz się czuła za kilka lat, kiedy stwierdzisz, że jednak w twoim małrzeństwie nic się nie zmieniło i temat rozwodu wraca jak bumerang. Tyle że ty już jesteś kilka lat starsza .... Życzę ci jak najlepiej i może zbyt pesymistycznie na to patrzę, ale z mojego doświadczenia wiem, że związek aż tak na lepsze nie może się zmienić, żeby miał sens. Ja mówię dość, lepiej późno niż wcale. Pozdrawiam i życzę powodzenia !!!!! |
2006-03-15, 19:30 | #213 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam... przeszłam długa droge. Było bardzo ciezko. Nie potrafie wam opisac tego bolu. Rozczarowanie, utracone nadzieje, zrujnowane zycie, trudno było mi sie z tym pogodzic. Myslałam , ze nie bede potrafiła z tym zyc ,ze nie bede wiedziała jak zyc i dochodziłam do wniosku , ze lepiej jest zniknac , przestac zyc. To były chwile panicznego strachu, bol rozrywał mi serce. Nie spałam po nocach. Zaczełam pic codziennie, zeby nic nie czuc. Płakałam całymi dniamy , nawet w sklepie widzac szczesliwa pare potrafiłam sie rozryczec. Ratowałam sie jak mogłam, przyjaciele , rodzina duzo mi pomogli. Przez cały ten watek zadawałam wam pytanie czy mam sie rozwiesc... Nie znałam tej odpowiedzi, bo tak ciezko przyznac sie przed sama soba , ze nie jest sie szczesliwa z tym człowiekiem . Wierzysz w ta druga osobe , ufasz, ze bedzie z toba na dobre i na złe , a on okazuje sie egoista dbajacym o siebie. Ciezko jest podniesc sie i powiedziec , ze to juz koniec. Serce krwawi, rozrywa sie na strzepy .Powoli sie umiera, nie widzi sie sensu dalszej egzystencji. Ale ja wygrałam ta walke. Poradziłam sobie. Juz nie ma tego co było. Nie siedze i nie płacze, nie dołuje sie .Zaczełam wierzyc w siebie, w swoje szczescie. I bede walczyc , nie poddam sie.Tak duzo przeszłam , ze głupota było by wracac do tego co złe. Czeka mnie kolejny sprawdzian , moj maz wraca na swieta do Polski. Podjełam juz decyzje ... ROZWODZE sie i nie jest to nie przemyslana decyzja. Zastanawiam sie tylko jaka bedzie moja reakcja jak spotkam sie z moim mezem i mu to bede musiała powiedziec. Kochałam go , przezyłam z nim 9 lat... hmm Ale wiem czego chce nie dam sie omotac , nie polece na piekne słowka , bo to tylko beda słowa. Przez 1,5 roku udowodnił mi jaki jest człowiekiem i to były czyny , ktore zapamietam do konca zycia.
|
2006-03-15, 22:49 | #214 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dania
Wiadomości: 2 053
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandra gratuluję, wiem ,że to nie łatwa decyzja, poniewaz sama przez to przeszłam. Pamiętaj teraz może być tylko lepiej .
Ale największy sprawdzian przed tobą, jak przyjedzie i go zobaczysz. Napewwno twoje serducho trochę zmięknie, na pewno będzie badzo milutki , Będzie przepraszał, że sie juz porawi itp. Pamiętaj bądź silna i nie warto wracać do przeszłości , trzeba iść naprzód, dalej w życie . |
2006-03-22, 17:22 | #215 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 8
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
A ja jutro idę do psychologa, bo sama już nie mogę wytrzymać. Z nim i ze sobą samą. Niestety nie mogę spakować zabawek i odejść, bo mamy dziecko, a przede wszystkim - mieszkanie jest moje. Gdyby nie to pewnie byloby mi latwiej podjąć decyzję, pewnie już dawno bym ją podjęla. A tak, naiwnie wierzę od lat, że będzie kiedyś lepiej, że jak tylko trochę nad sobą popracujemy to będzie dobrze. Ale nie jest. A ja jestem strzępkiem nerwów i czuję, że chyba czas na jakieś dragi, bo może wtedy na spokojnie to wszystko przemyślę.
Wiem jedno, gdyby nie dziecko, dawno bym go wykopala ze swojego życia. |
2006-03-22, 18:16 | #216 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 449
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
|
|
2006-03-22, 21:47 | #217 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dania
Wiadomości: 2 053
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Jesli mieszkanie jest twoje to po prostu spakuj jego walizki i po kłopocie jesteś w prostszej sytuacji. |
|
2006-03-23, 11:38 | #218 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 1 213
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
dla mnie takie życie z kimś dla dzieci jest takim uszczęśliwianiem dzieci na siłę. tylko, że to nie zawsze jest szczęście dla dzieci, a one jeszcze nie moga powiedzieć, że im to wcale nie było potrzebne, bo jeszcze usłyszą, że są niewdzięczne.
__________________
Kto nie ryzykuje ten nic nie ma |
|
2006-03-24, 17:59 | #219 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Najlepszym prezentem dla każdego dziecka jest - kochać jego matkę.
Jeżeli facet nie umie pokazać miłości matce swojego dziecka to krzywdzi dziecko. |
2006-03-24, 22:58 | #220 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Dlatego dzieci nie powinny rodzić się z przypadkowych kontaków, ani związków w których nie ma miłości. Ale tam gdzie miłość jest , to tez trzeba ją umiec okazać, tu masz rację, bo dziecko uczy się miłości od najbliższych i w rodzinie gdzie rodzice wzajemnie sobie uczucie okazują , dziecko czuje się bezpieczne.
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-03-24, 23:06 | #221 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Paula07 ma rację, dziecko doskonale widzi całą sytuację i na pewno cierpi. A , to że mieszkanie jest twoje, to ułatwia sprawę. Ja też wystawiłam, po prostu byłemu walizki, mimo że zostalam z dwójką dzieci, uznałam , że tak będzie lepiej, jak on nie będzie miał na nie większego wpływu, bo jest złym przykładem.
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-03-29, 10:30 | #222 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Ale się tu naczytałam,az mi skóra cierpnie.Mimo wszystko myslę,że nie można namawiać kogoś do rozstania nie znając szczegółów.Postaram się wskrócie opisac moje małżenstwo;skończyło 15 lat, bylo róznie najpierw dobrze,potem zle,potem gorzej,póżniej lepiej,super, bajecznie znowu dół,potem dno zupełne a teraz jast jak w romansach ze szcześliwym zakończeniem.Miałam 20 lat wychodzac za mąż. juz wtedy mój mąż lubil się bawic niekoniecznie na sucho i moja teściowa mnie ostrzegała ze bede miala ciezko zebym sie zastanowila bo z kieliszkiem moge nie wygrac, ale bylam tak zakochana ze nie slyszalam co do mnie mowia.Na poczatku nie bylo tak zle ,ale potem zamilowanie mojego meza do rozrywki przerodzilo sie wnalog.Gdy starszy syn był zerowce nasza rodzina wisiala na wlosku,az kiedys rano gdy maz byl jeszcze trzezwy powaznie porozmawialismy i doszlismy do wniosku wspolnie ,ze albo bedzie sie leczyl albo nie ma sensu tego dalej ciagnac mimo tego ne bardzo go kochalam.WYLECZYL SIE.Tak mi sie wtedy wydawalo ale dobrze bylo 2 lata.Potem nawrot choroby i znowu doly ale jeszcze nie najglebsze.Kiedy po wizycie u lekarza okazalo sie ze po11-letniej przerwie bedziemy mieli dziecko;moj maz zmienil sie o 360 stopni, po prostu ideal.SYN URODZIL SIE Z WADA STOP.Nie wiem czy to go przeroslo czy to bylo jego tlumaczenie ale znowu zwrot teraz 500stopni,kiedy bylam z malym w szpitalu na operacji nog mial wtedy 10 miesiecy,maz odwiozl nas do szpitala wrocil do domu przespal sie i poszedl w Polske nie bylo go 6tygodni poruszylam niebo i ziemie zeby dowiedziec sie co sie z nim dzieje nie bede pisac o szscrgolach bo za duzo tego jest.Gdy policja zadzwonila do mnie i powiiedzieli gdzie jest podjelam decyzje KATEGORYCZNIE ROZWÓD wtedy moj 12letni wowczas syn ukleknal na kolana przedemna,zaplakal i powiedzial:MAMUSIU POZWOL TACIE DO NAS WROCIC CHOCIAZ NA PROBE JA WIEM ZE BEDZIE TRUDNO ALE BLAGAM POZWOL MU.teraz jak to pisze po3 latach to jeszcze sie trzese.Nie wiem czy ze wzgledu na syna czy na to ze wciaz go bardzo kochalam zgodzilam sie.MINELY TRZY LATA I 3 MIESIACE JESTESMY RAZEM BARDZO SZCZESLIWI I JAKBY NIE CI SAMI mam nadzieje ze tak juz zostanie chociaz........?nie wiem jak wygladaloby moje zycie bez niego ale znim jest cudownie i jak mozna racjonalnie i z pelna odpowiedzialnoscia radzic komus SPAKUJ GO WYSTAW WALIZKI NIE MECZ SIE NAJPIERW TRZEBA ZADAC SOBIE PYTANIE CZY KOCHAM I PRZESZKODA SA JAKIES SPRAWY DO WYPROSTOWANIA CZY TEZ JUZ MILOSC SIE WYPALILA JEZELI LUDZIE SIE KOCHAJA TO NIE MA PROBLEMU KTOREGO NIE MOZNA RAZEM ROZWIAZAC WIEM CO MOWIE WIERZCIE MI A MOŻE WZRTO JESZCZE RAZ POROZMAWIAC SPROBUJCIEczekam na komentarze pa
|
2006-03-29, 10:42 | #223 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 1 213
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
to co piszesz to prawda,ale tak naprawdę musi być chęć z dwóch stron. twój maż naprawdę chciał jak widać, bo mimo potwornych trudności w końcu się spotkaliście. no i musiał cię naprawdę kochać a wydaje mi się, że mąż kasandry kocha tylko samego siebie... ale może jestem niesprawiedliwa...
__________________
Kto nie ryzykuje ten nic nie ma |
|
2006-03-29, 11:15 | #224 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
dzieki za gratulacje mam nadzieje a chcialabym miec pewnosc że az tak nas kocha,że nie bedzie żadnych nawrotow.Przyznaje ci racje w 100% mysle ze nie jestes nie sprawiedliwa tylko ja nie umiem juz teraz dawac komus takich jednoznacznych rad bo to prawda ze DO TANGA TRZEBA DWOJGA ale czasami jezeli widac jakies swiatelko w tunelu waro zaryzykowac wyprawe na wlasna reke przyznaje ze nie czytalam calosci wypowiedzi bo jestem tu nowa byc moze zmienie zdanie jak przeczytam wszystko jakos tak weszlam tutaj i po kilku wypowiedziach wrocily wspomnienia irozterki mozliwe ze powinnam byc na jakims forum dla ofiar alkoholizmu bo takie mam doswiadczenia ale mam nadzieje ze znajdzie sie tu ktos kto mial podobne przezycia i zechce ze mna powspominac bo bardzo tego jakos ostatnio potrzebuje i wierze ze beda to tylko wspomnienia wirtualne a nue szykuje sie jakis powrot bo ciagle sie tego obawiam i tak juz chyba bedzie zawsze.TYLKO POWIEDZCIE CZEMU JA CIAGLE CHCE O TYM MOWIC CZY COS ZE MNA NIE TAK?
__________________
witam jestem tu nowa inie bardzo wiem jak sie odnalezc mam nadzieję ze mi pomozecie pozdrawiam wszystkie nowe i stare wizazanki |
2006-03-29, 11:17 | #225 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
dzieki za gratulacje mam nadzieje a chcialabym miec pewnosc że az tak nas kocha,że nie bedzie żadnych nawrotow.Przyznaje ci racje w 100% mysle ze nie jestes nie sprawiedliwa tylko ja nie umiem juz teraz dawac komus takich jednoznacznych rad bo to prawda ze DO TANGA TRZEBA DWOJGA ale czasami jezeli widac jakies swiatelko w tunelu waro zaryzykowac wyprawe na wlasna reke przyznaje ze nie czytalam calosci wypowiedzi bo jestem tu nowa byc moze zmienie zdanie jak przeczytam wszystko jakos tak weszlam tutaj i po kilku wypowiedziach wrocily wspomnienia irozterki mozliwe ze powinnam byc na jakims forum dla ofiar alkoholizmu bo takie mam doswiadczenia ale mam nadzieje ze znajdzie sie tu ktos kto mial podobne przezycia i zechce ze mna powspominac bo bardzo tego jakos ostatnio potrzebuje i wierze ze beda to tylko wspomnienia wirtualne a nue szykuje sie jakis powrot bo ciagle sie tego obawiam i tak juz chyba bedzie zawsze.TYLKO POWIEDZCIE CZEMU JA CIAGLE CHCE O TYM MOWIC CZY COS ZE MNA NIE TAK?
|
2006-03-29, 17:12 | #226 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam drogie wizazanki Wielkimi krokami zbliza sie dzien jak moj maz wroci do Polski. Boje sie tego spotkania. Zastanawiam sie jak sie bedzie zachowywał. Czy znow bedzie chciał mnie przekonac , ze juz jest "doskonały" , czy dał sobie juz spokoj ?
rela dziekuje za twoja wypowiedz, po twojej historii mozna inaczej spojrzec na moj problem . Ale wiesz kazdy jest inny.I postepuje według swoich norm. Ja nie potrafiłam tak zyc , bo to nie było zycie. Uwazam , ze nie warto sie meczyc , jesli jest zle trzeba odejsc i to nie jest tchorzostwo , bo wielka odwaga jest zakonczyc zwiazek. Patrze na wiele par ktore sa ze soba mimo , ze jest bardzo zle. Nie potrafie ich zrozumiec i bardzo im wspołczuje. Bo tak na prawde nie wiedza co to szczescie. Oszukuja sie. Wiem , ze zwiazek to nie same dobre chwile , ale tez te złe. Ale zaden mezczyzna nie jest wart kobiecej łzy. Jesli ktos kocha na prawde to nie bedzie kolejny raz ranił. Kazdy popełnia błedy, ale trzeba sie na nich uczyc. Tak jak napisała pkawecka moj maz kochał samego siebie.Był uzdolnionym egoista. On nie wie co to miłosc, a jego słowa sa puste i nic nie warte. Trzymajcie kciuki kochane , zebym sie nie poddała.
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-03-29, 17:14 | #227 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Masz partnera,który zawodzi Cię w każdej trudniejszej chwili. Twój wybór,jeżeli chcesz mu poświęcić zycie. Masz tez dzieci , co zawsze skłania do większej rozwagi przy ewentualnym rozstaniu. W sytuacji autorki tego wątku, nie musi ona poświęcać się dla osób trzecich. Może dać sobie szansę na lepszego partnera i przyszłego ojca swoich dzieci. Decyzja oczywiście należy tylko do niej. Ja szczerze mówiąc trochę dziwię się , iż w takiej materii radzi się innych osób.
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-03-29, 21:48 | #228 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dania
Wiadomości: 2 053
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Też mogę napisać, że wiem co mówię , ponieważ przeżyłam swoje, ale w tym jest problem, że każdy z nas jest inny i nie każdy poświęci wszystko dla tej drugiej osoby kosztem siebie i dzieci. Mnie także dziecko prosiło, abym pozwoliła wrócić tacie do domu, ale się nie ugięłam, ponieważ głównie robię to dla dobra dziecka, ponieważ chcę aby miało stabilną rodzinę, bez zbędnych niespodzinek i uroków nieodpowiedzialnego faceta w domu, ale chcę aby wiedziało, że w domu jest jego ostoja - zawsze, a nie niepewność. |
|
2006-03-30, 07:47 | #229 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 1 213
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
ja nie dziwię ci się, że masz ciągle rozterki. mąż zachwiał twoim poczuciem bezpieczeństwa i nie sądzę aby bez profesjonalnej pomocy udało ci się odzyskać na stałe zaufanie do niego. myślę, ze poczuwasz się do pewnego bohaterstwa, że z nim zostałaś, ale nie jesteś pewna czy dobrze zrobiłaś. nie odpowiem ci na to pytanie, bo tylko ty możesz to zrobić, ale z pewnością uważam, że to co zrobiaś było bohaterstwem. trzymaj się.
__________________
Kto nie ryzykuje ten nic nie ma |
|
2006-03-30, 08:25 | #230 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 958
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro, napiszę jedno... trzymaj się mocno gdy on przyjedzie bo obawiam się,ze bez walki emocjonalnej się nie obędzie. Znów będą kwiaty, przeprosiny, słowa kocham i prezenty (moze się myle?) ale musisz to przetrzymać chociaż na pewno będzie ciężko. Trzymam kciuki. A co do wypowiedzi Reli, ja bym tak nie mogła, być z kimś kto zawodzi mnie w każdym trudnym momencie życia.
|
2006-03-30, 09:35 | #231 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
trzymam kciuki za kasandre i nie neguje jej decyzji przeciez to jej zycie Po wypowiedziach na moj temat(niektorych)poczulam sie winna tego ze jestem w dalszym ciagu z mezem,ale ja nie dlatego jestem z nim zeby sie meczyc ale dlatego ze jest nam ze soba dobrze po prostu zycie toczy sie teraz zupelnie inaczej niz kiedys mimo wszystko wiem ze teraz moge na nim polegac zawsze jestesmy oboje swiadomi tego ze jezeli cos z jego strony bedzie nie tak jak tego oboje oczekujemy to mimo tego ze sie kochamy musimy sie rozstac wlasnie ze wzgledu na to zeby dzieci nie musialy przezywac jakis koszmarow nie moglam pozwolic aby czlowiek ktorego koczalam stoczyl sie na dno dlatego kiedys podalam mu reke on ta szanse wykorzystal i jest ok chcialam zaznaczyc ze nie rogilam nic na sile i nie tylko dlatego ze dziecko prosilo ale dlatego ze wiedzialam ze jest szansa bo po tylu latach mozna juz poznac na co kogo stac dziekuje za uznanie ale nie czuje sie bohaterka do grup wsparcia przy klubie AA uczeszczalismy razem i do mnie i do niego dotarlo to czym grozi toksyczny zwiazek ale nie czuje ze nasz jest taki my jestesmy szczesliwi i mam nadzieje ze tak zostanie a 100 procentowej pewnosci ze zawsze bedzie super nie ma nigdy na tym swiecie pewna jest tylko smierc nie jestem slaba osobka bo i posture mam odpowiednia i kilka zwojow w mozgu tez i gdybym miala sie meczyc w zwiaku na pewno bym tego nie robila ajezeli komus jest na prawde bardzo zle to wcale mnie nie dziwi ze chce sie rozstac pozdrawiam serdecznie w ten piekny poranek
|
2006-03-30, 09:44 | #232 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
pkawecka dziekuje bardzo za to ze przynajmniej ty mnie nie potepiasz za to ze mam kogos kogo kocham tez mysle ze cos we mnie siedzi i nie chce mnie zostawic ale mam nadzieje ze kiedys odejdzie bo czas goi rany a ta chyba jakas gleboka byla ze sie tak nir chce zagoic ale trzeba nie ogladac sie do tylu tylko walic w przod bo czasu juz nie cofne i nie mam wplywu na to co bylo a na to co bedzie moze niewielki ale jednak ai tak Ktos tam na gorze za nas ustala jak bedziemy zyc tutaj serdecznie cie pozdrawiam i lece z malym na spacerek pozniej znowu tu zajrze bo mi sie tu podoba jak tak siedze 13 godz sama i do towarzystwa tylko 3 latka mam to bardzo dobrze mi robia takie rozmowy pa
__________________
witam jestem tu nowa inie bardzo wiem jak sie odnalezc mam nadzieję ze mi pomozecie pozdrawiam wszystkie nowe i stare wizazanki |
2006-03-30, 10:02 | #233 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 1 213
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
co do nie oglądania się za siebie nie do końca się z tobą zgodzę. może i nie cofniesz czasu, ale jeżeli gruntownie nie przepracujesz swoich traumatycznych doświadczeń one będą rzutować na twoje przyszłe życie. nie da się udać, że pewnych rzeczy nie było i mimo, że wracanie do nich na pewno bardzo boli, to nie ma innego sposobu, żeby się od nich uwolnić. pozdrawiam
__________________
Kto nie ryzykuje ten nic nie ma |
|
2006-03-30, 11:02 | #234 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
o wlasnie pkawecka i tu tkwi caly problem nie da sie wczuc w czyjas sytuacje trzeba to przezyc zeby moc oceniac moze rzeczywiscie mnie nie krytykuja tylko jestem jakas uczulona na tym punkcie i jak ktos mi cos wytknie tio sie zloszcze a to pewnie dlatego ze caly czas ta przeszlosc boli i mimo tego ze teraz jest miedzy nami super to przy kazdej sprzeczce cos tam temu mojemu wytkne bo chce zeby pamietal co robil amoze dlatego zeby sie odgryzc bo ja tez bywam wredna i mam paskudny charakterek to znaczy ze jezeli bede o tym mowic i myslec to kiedys mi to minie? bo tak zrozumialam ta wypowiedz o wracaniu do przeszlosci a ty wracasz do zlej przeszlosci a moze juz nie musisz bo juz ci przeszlo?
|
2006-03-30, 11:58 | #235 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 1 213
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
zmykanie na siłe niezamkniętych spraw powoduje, że one i tak prędzej czy później wrócą np. w postaci bezustannego poczucia zagrożenia czy dolegliwości fizycznych. ja juz nie muszę myśleć o przeszłości, bo dla mnie to rozdział zamknięty, ale uwierz mi, że uporanie się z wieloma sprawami wymagało ode mnie wielkiego nakładu pracy i ogromnego samozaparcia. myślę, że macie z mężem szansę, skoro tak długo trzymacie się razem ale nie można tego zostawić własnemu biegowi i tylko liczyć na to, że samo się jakoś ułoży. trzymaj się
__________________
Kto nie ryzykuje ten nic nie ma |
|
2006-03-30, 16:06 | #236 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Zapewniam ze znam bledy jakie nie tylko moj maz ale i ja popelnilismy doprowadzajac do takis sytuacji jakie zaistnialy i takze uwazam tamten rozdzial zycia za zamkniety.Po prostu jakos tak przypadkiew trafilam na tan watek i napisalam a jak zaczelam o tym oisac to i wspomnienia wrocily,ale widze ze musze zakonczyc te dyskusje bo zle sie z tym zaczynam czuc chyba nie moge rozmawiac z kims kto ma nieudany zwiazek za soba nie jestem obiektywna bo jakos mimo ze duzo przeszlam nie chcialabym zostac samotna matka na razie nic na to nie wskazuje ale nie wiem co mogloby sie zdarzyc gdybym sluchala rad zatwardzialych feministek(nie mam tu na mysli p kaweckiej,bo tylko ona podeszla do sprawy jakos tak zyciowo),osob traktujacych facetow jak samcow nie jak ludzi.Dlatego jezeli tylko macie ochote drogie panie to ROZSTAJCIE SIE ILE RAZY CHCECIE zycze duzo szczescia i nie bede juz wiecej udawadniac ze nie jestem wielbladem a tym ktore watpia w szczerosc moich wypowiedzi na temat korzystnych zmian w moim malzenstwie zycze z calego serca chociaz polowy tego szczescia i milosci ktora gosci w mojej rodzinie bo z waszym podejsciem do zycia calosci tego szczescia moglybyscie nie udzwignac BARDZO BARDZO MOCNO POZDRAWIAM P KAWECKA DZIEKUJE ZA KORESPONDENCJE MAM NADZIEJE ZE KIEDYS POROZMAWIAMY O CZYMS PRZYJEMNIEJSZYM JAK ROZSTANIA PAPAPAPAPAPAPAPAPAPA:cmok :
|
2006-03-30, 17:16 | #237 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Istotniejszy jest fakt , że jest w tobie agresja czego dowodzi powyższa wypowiedź, dlatego ją zacytowałam w całości. Żadna z twoich dyskutantek, nie była agrsywna, żadna Ciebie nie obrażała, nie zauwazyłam też aby , ktoś watpił w szczerość twojej wypowiedzi, żadna tez z osób regularnie się tu wypowiadająca nie popełniła wypowiedzi , w kórej traktuja facetów wyłącznie jak samców ( cokolwiek by, to nie znaczyło). ty sobie w tych wypowidziach tak trochę, widzisz co chcesz, a nie co w nich jest. Ta agresja i doszukiwanie się wypowiedzi przeciw Tobie o czymś świadczy. Zastanów się nad tym. Przeczytaj jeszcze raz wszystkie skierowane do Ciebie wypowiedzi pkaweckiej, bo one są bardzo mądre i trafiają w sedno. Fakt, że jest w tobie zapalczywość, nieumiejetnosć spokojnej dyskusji, podejrzliwość świadczy o wewnętrznym niepoukładaniu się ze sobą i ze swoją przeszłością. Rada żeby poszukać pomocy jest słuszna, żeby nie zaprzepaścić tego , co osiągneliście. Piszesz,że jestescie bardzo szczęsliwi, ale ja myśłę, że to nie jest jeszcze takie szczeście jakiego byś oczekiwała. Mam wrażenie, iż czujesz się niedoceniona w swoim poświęceniu. Myślę, że skoro jednak dałas szansę temu związkowi i mężowi, i on się stara juz trzeci, jak napisałaś rok. To przeszłość nie powinna być mu już wypominana. Bo ilez razy można budzić poczucie winy i zaniżać poczucie własnej wartości człowieka, który jak sama napisalaś błądził.Myslę, że za każdym razem go ranisz i dajesz dwód braku zaufania. To błąd. Nie przepracowałaś jeszcze tej przeszłości, jeszcze nie potrafisz podejść do niej spokojnie, bez bólu. Jeszcze rzuca się cieniem, a nie powinna . Dla dobra waszej rodziny. On tez ma prawo zapomnieć o tym , że źle robił i cieszyć się dobrą terażniejszością. Jak każdy człowiek ma przeciez uczucia ( no chyba , że traktujesz facetów tylko jak samców) . A jeżeli nie potrafisz spokojnie do przeszłośći podejść i znajdujesz potrzebę ranienia za nią męża, to naprawdę czas zwócić się o pomoc. Ona ci jest potrzebna. I jeszcze jedno nie traktuj innych z przekąsem i nie wyciągaj bezpodstawnych wniosków, bo sobie dziewczyny na to nie zasłużyły. Nie Tobie decydować , co kto może udźwignąć. A decyzja o rozstaniu i poniesienie konsekwencji życiowych tej decyzji , wymaga wielkiej odwagi i siły. Być może większej niż pozostanie z partnerem. One nie twierdzą , że zostałaś z meżem z obawy przed opinia publiczną lub obawą przed koniecznością wytłumaczenia tego dzieciom, albo że zostałaś z mężem ze strachu , że sobie sama z dzicmi nie poradzisz a mogłyby , bo jak sama napisałaś "jakos mimo ze duzo przeszlam nie chcialabym zostac samotna matką"
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-03-30, 17:37 | #238 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 8
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Droga Kasandro,
Ja Cię rozumiem i popieram. Też myślę, że żeby się rozstać trzeba mieć odwagę spojrzeć w nieznane i kochać też siebie samą na tyle, by nie decydować się żyć z kimś za wszelką cenę. Jeżeli czujesz, że chcesz się rozstać i to przemyślalaś, to pewnie masz rację. Ja takiej odwagi nie mam i dlatego, a może tym bardziej, trzymam za Ciebie kciuki. Zrobisz to co uznasz za sluszne. I jestem pewna, że mąż to nie jest jedyne źródlo szczęścia w życiu. Może spotkasz kogoś innego z kim będziesz szczęśliwsza niż z nim? W końcu to nie średniowiecze i jeśli czlowiek szuka to znajdzie milość. Bardzo Cię pozdrawiam. |
2006-03-30, 17:49 | #239 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam. Mam ogromna prosbe do was kochane wizazanki. Prosze napiszcie od czego mam zaczac , zeby ruszyc sprawe rozwodowa??? Chciałabym tez wrocic do swojego nazwiska panienskiego. Zastanawiam sie czy jak maz sie nie stawi na sprawie do dostane rozwod. I czy musze osobiscie złozyc wniosek ? Czekam na odpowiedzi i z gory dziekuje.
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2006-03-30, 18:01 | #240 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dania
Wiadomości: 2 053
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Każda kobieta ma prawo do szczęsliwego życia i zawsze będę o to walczyć. Jesli ty uważasz, że prowadzisz szczęśliwe zycie to bardzo się cieszę. Nikt od nikogo nie chce aby udowadniał, że jest wielbłądem, ale przedstawienia swojego punktu widzenia i także podzienienie się swoimi przeżyciami. I sprawa traktowania mężczyzn, czy to aż takie ciężkie do zrozumienia,że wymagamy od mężczyzn tyle, ile my dajemy. Nie może być tak, że jedna osoba daje wszytsko, a druga odrobinę. KAżdy zasługuje na takie traktowanie, na jakie sobie zasłużył, i to tyczy sie zarówno kobiet i mężczyzn. Także zastanowiło mnie jedno stwierdzenie w twojej wypowiedzi "......bo jakos mimo ze duzo przeszlam nie chcialabym zostac samotna matka", które naprawdę wiele tłumaczy. Więc ja w odróznieniu od ciebie życzę ci wszystkiego najlepszego w przyszłym życiu . |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:02.