Avon, Planet Spa, Radiant Gold Face Mask with Gold & Oud (Rozświetlająca maseczka do twarzy z drobinkami złota i olejkiem Oud)

Maseczkę dostałam do przetestowania od koleżanki, bo nie widziała efektu i u mnie stało się to samo. Maseczka według producenta ma zapewnić efekt rozświetlenia, ale tego nie robi. W zasadzie nie robi nic, nie rozświetla, nie nawilża, zero. Dawałam jej trzy szanse, ale stwierdziłam, że to bez sensu i lepiej nałożyć coś co faktycznie działa. Nie kupię i nie polecam.

Ja ogólnie lubię maseczki od avon więc chętnie kupuje każda chociaż raz na przetestowanie. Zachęcają kolorowe opakowania i atrakcyjna cena i wybór.
Niestety ona jakoś specjalnie nie działa ładnie wygląda i chyba to tyle. Można ją przetestować ale jakis konieczny must have to to nie jest
A teraz do rzeczy :

Nie zauważyłam żadnych efektów. Nakładam na twarz, ściągam i w sumie moja buzia wygląda jak wcześniej. Brak jakiegokolwiek rozświetlenia. Plus za to, że nie zapycha i nie uczula. Dodatkowo plus za formułę peel-off, którą po prostu osobiście lubię, aczkolwiek zapewnienia producenta się nie sprawdziły w moim przypadku. Wykorzystam ją do cna, ale jest to taki nijaki produkt, którego więcej nie kupię.

Niestety beznadziejna. Nie nawilża, a wysusza, ściąga. Zastyga na twarzy i ściąga się błonkę. Ale nie zastyga na wszystkich miejscach na twarzy. Ładnie pachnie i tyle. Do twarzy jest ale nie wiem po co. Dostałam bo mojej siostrze nie spasowała. No i mi też.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że nie wiem skąd opinie o tym, że maseczka nie zasycha. Bardzo łatwo ją zdjąć. Nie roluje się, nie klei. Producent zaleca trzymanie jej 20 minut i po tym czasie cała jest zaschnięta i szybko, dokładnie i równo schodzi. Jednak jeśli chodzi o działanie to spektakularnych efektów nie ma. Cera, owszem jest troszkę rozświetlona. Uważam, że jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości to jest okej. Ja kupiłam ją na promocji w Avon za jakieś 8 zł.

Kiedy złoto łączy się z olejkiem oud, czyli złotem orientu, musi powstać coś niesamowitego. Taka też jest Maseczka rozświetlająca, z serii Planet Spa, Radiant gold.

Maseczka oprócz drobinek złota, ma w swym składzie olejek oud, ktory używany był w medycynie ludowej już wieki temu. Olejek jest uważany za skuteczny środek o działaniu pobudzającym, antyseptycznym i wzmacniającym oraz za elegancki afrodyzjak.

Maseczka ma piękny, orientalny zapach i świetne właściwości odżywcze.
Rozjaśnia i odświeża.
Głęboko nawilża i intensywnie odżywia.
Nadaje skórze piękny, rozświetliny wygląd.
Zdecydowanie jest luksusem dla skóry.

Niezasychający glut.

Bardzo lubię maseczki Planet Spa , i z większości działania jestem zadowolona ,ale ta to jakiś totalny niewypał.

Maseczka w typowym opakowaniu dla Avon , miękka tuba o pojemności 50 ml , w kolorze fioletowym z ładną złotą szatą graficzną. Zamykanie typu "klik" , Tubkę można postawić na zamykaniu ,wówczas jej zawartość spływa do dołu i jest bardzo łatwo wydobyć produkt nawet przy samym końcu.

Konsystencja żelowa, galaretowata , przeźroczysta z mnóstwem złotych drobinek. Zapach straszny ja prócz alkoholu który świdrował mi w nosie i powodował łzawienie oczu nic innego nie czułam, choć w zapachu miały znajdować się nuty korzennych przypraw, aromatem orchidei i wonią Oud.
To po prostu jakiś żart i nijak się to ma do maseczki.

Maseczka bezproblemowo się nakłada , nie spływa z twarzy ,ale czas jej zastygania doprowadzał mnie do pasji. Mimo iż nałożyłam bardzo cienką warstwę to po 20 minutach nadal była lepiąca. Wysycha bardzo nierównomiernie , dlatego nie ma możliwości ściągnięcia jej z twarzy w postaci jednego płata.
Bardzo dużo pozostało mi jej na twarzy , równie ciężko się zmywała wodą , rolowała się i kleiła. Chyba nigdy nie poświęciłam tyle czasu na pozbycie się maseczki z twarzy.

Co do działania to skóra wyglądała ładnie , była przyjemnie napięta .
Nie jestem posiadaczką suchej skóry i to chyba pierwsza maseczka po której moja cera wołała o nawilżenie .
Rozświetlenie był chwilowe , spowodowane osadzeniem się na buzi złotych drobinek zawartych w maseczce.

Stosowanie maseczki i powinno stanowić przyjemność ,relaksować ,w tym przypadku niestety wyglądało to inaczej. Dla mnie to najgorsza maseczka z serii Planet Spa.

Strasznie ciężko się ściąga z twarzy,użyłam raz i to był istny koszmar!Nigdy , przenigdy więcej tego nie uzyje, szkoda czasu, tylko dla ludzi o mocnych nerwach

Maseczka peel-off, a takie uwielbiam :)
Konsystencja żelowa, w której widoczne są drobinki złota

Maski z Avonu są raczej tanie, fajne i w większości godne polecenia, więc z chęcią próbuję wszystkich nowości. Zwykle nie wychodzę na tym najgorzej, jednak ta maska to jakaś absolutna pomyłka.
Zapach - spodziewałam się czegoś o aromacie przypraw, przynajmniej tak głosi producent, więc miało być miło na wieczór, tymczasem dostaję jedno, alkohol. Ta maseczka dosłownie pachnie tylko tym, mocny, gryzący zapach, nic ciekawego, a na pewno nie odprężającego.
Pojęcia nie mam też, czy producent w ogóle sprawdził działanie tego specyfiku. Skóra wcale nie jest rozjaśniona albo ja mam ewidentne problemy ze wzrokiem. Oczyszczona też raczej nie, przynajmniej nie zauważyłam specjalnej różnicy. Być może dla cery tłustej specyfik nie byłby najgorszy, ponieważ mocno wysusza. Przy nadmiernej produkcji sebum może nie ma tragedii, ale dla cery normalnej, suchej i mieszanej to już tragedia. O wrażliwej nie wspomnę. Moja to mieszana i wrażliwa, więc strefa T jakoś przeżyła użycie, ale policzki są zdecydowanie przesuszone, więc po używaniu będę musiała je dodatkowo porządnie nawilżyć.
O samej konsystencji można by pisać prawdziwy elaborat, ale nie o to chodzi. Maseczka ma jakieś świecące niby drobinki złota, które na palcu wyglądają całkiem ładnie, ale nie mają specjalnych wartości peelingujących. Skóra jest tylko ledwo odrobinkę wygładzona. Po 20 minutach część maski zasycha, druga już nie. Pierwsza część jest nie do zdarcia, upłakałam się przy ściąganiu tego paskudztwa z nosa, drugą musiałam domywać wodą, a nie walnęłam tego na twarz nie wiadomo ile. Zmycie wodą też graniczyło z cudem, bo ta maseczka kulała się dosłownie po całej twarzy. O tym że została na palcach już nawet nie wspomnę.
Krótko mówiąc zdecydowane nie, nie mam zamiaru nigdy więcej wracać do tego paskudztwa i potem ratować policzki przed schodzącą skórą. Być może, jeśli będę miała duże problemy ze świecącym nosem to o niej pomyślę. Delikatnie matuje, ale ten alkohol w składzie odstręcza, więc zrobię to tylko wtedy, kiedy zostanę doprowadzona do ostateczności. Gorąco nie polecam :)

Dostałam maseczkę od koleżanki na urodziny... Pomyślałam, że może być fajna... Rozświetlająca.... Może być idealnym wyjściem przed jakąś imprezką.
Rozświetlająca maseczka Avon ma przywrócić skórze blask i ją odżywić.
Maseczka... Hmm... słaba ani nie rozświetliła... ani nie nawilżyła.
Do tego ma nieciekawy zapach... Pachnie jakoś sztucznie.

Maseczka, która nie rozświetla, nie nawilża. Nie miałam z niej żadnego pożytku, mogę się jedynie cieszyć, że mnie nie uczuliła i nie pogorszyła jakości mojej skóry. Produkt, który nie wniósł nic do mojej pielęgnacji, dla mnie zbędna. Na pewno nie zużyje do końca, mojej mamie też nie odpowiada, więc pewnie pozostanie nie zużyta.