Stars from the stars, Stars from the stars x Wedel, Kremowy bronzer

Bronzer dobrze się rozprowadza zarówno pędzlem jak i blenderem. Krzywdy sobie nikt nim nie zrobi. Jedna warstwa daje delikatny efekt.
Mam odcień 1, który jest odcieniem ciepłym i do takich karnacji będzie odpowiedni. Pigmentacja średnia, z możliwością budowania. Zapach taki sobie, nie pachnie wg mnie apetycznie. Można wyczuć czekoladę, ale mocno sztuczną.

Bronzer udało mi się kupić dopiero za drugim razem (bardzo szybko został wykupiony). Dorwałam kolorek 2, zwany definicja. Produkt znajduje się w szklanym słoiczku z odkręcanym wieczkiem - jak dla mnie jest to bardzo ok opcja. Kolorek jest ładny, jest to opcja ciemniejsza i cieplejsza. Po odkręceniu czujemy mleczną czekoladę - mi to nie przeszkadza, ale wrażliwsze nosy mogą mieć problem :) Konsystencja jest zbita, ja najbardziej lubię nabierać go palcem na dłoń i dopiero wtedy użyć gąbeczki. Rozprowadza się ładnie, fajnie wtapia się w skórę i myślę, że to taka dobra opcja do codziennego użytku.

Produkt kupiłam za ok. 26zł w Rossmanie.
Opakowanie produktu to szklany słoiczek ze sporą ilością bronzera i widocznym w środku kolorem. Jest odkręcany, kolor widać na górze opakowania, więc dla mnie to zaleta, bo widzę co biorę z szuflady i nie muszę się martwić o to, że bronzer szybko wyschnie.

Formuła jest zbita, mocno matowa, ale łatwa do blendowania gąbką. Krycie jest średnie, można go budować, ale jednocześnie osoby mające pierwszy raz styczność z tym bronzerem nie zrobią sobie krzywdy, a dzięki zastygającej i matowej formule produkt nie spłynie z twarzy podczas upałów. Dotychczas z samym blendowaniem nie miałam problemu, jednak zauważyłam, że przez tak zbitą konsystencję nie każdy pędzel może nabrać ten produkt i trzeba się trochę nim namachać zanim finalnie wyląduje na twarzy do roztarcia.

Mam kolor 02 definicja i jest on mniej pomarańczowy niż 01 kontur, którym producent bardzo wprowadził klienta w błąd. Gdyby nie swatche w internecie to kierując się pięknym, chłodnym odcieniem na zdjęciu dostałabym dorodną pomarańczę, a to już jest spory problem. Odcień nr 2 jest neutralny, na mojej bardzo bladej i chłodnej karnacji nie jest ani trochę chłodny, więc niestety nie nastawiałabym się na kolor idealny dla bladziochów, ale wciąż jest na tyle ''twarzowy" żeby wyglądał ładnie neutralnie.

Zapach jest... średni. Nie czuję w tym mlecznej czekolady, bardziej taką wywietrzałą chemiczną czekoladę z orzechami, ale tutaj to już kwestia indywidualna co się komu podoba. Ja mimo wszystko nie kierowałabym się kupnem tej kolekcji przez Wedlowskie zapachy, bo są bardzo sztuczne i mi momentami nawet trochę śmierdzą.

Podsumowując, nie powiedziałabym żeby ten bronzer wyróżniał się jakoś szczególnie spośród dziesiątek innych kremowych produktów, które teraz zalały nasz rynek. Zapach nie jest dla mnie ładnie czekoladowy, formuła przyjemnie matowa i trwała, ale raczej delikatnie napigmentowana i mogąca sprawiać trudności z nabraniem jej na pędzel i nałożeniem, a bez nałożenia produktu nijak przyda się ta łatwa do blendowania formuła. Mimo wszystko za cenę promocyjną nie żałuję kupienia tego produktu, ale za pełną (prawie 40 zł) nie ma tutaj nic co by było warte tej kwoty.