Deni Carte, Super matujący puder ryżowy

Znalazłam go stacjonarnie tylko w jednej drogerii-Misumi, która pare lat temu otworzyła się w moim mieście. Z tego co pamiętam. to były czasy kiedy puder ryżowy dopiero zaczął cieszyć się zainteresowaniem w Polsce i właśnie produkt Deni Carte był tym, który pierwszy wpadł mi w ręce. Zacznę od wydajności, bo każde opakowanie wystarczało mi na min. rok nawet w czasach, gdy używałam go codziennie. Puder daje naturalne matowe wykończenie, nie bieli, nie narusza produktów, które są pod nim i naprawdę wytrzymuje na twarzy wiele h. Ufałam mu nawet w lato przy wysokich upałach. Mam cerę mieszaną i żaden puder do tej pory nie daje mi tak trwałego wykończenia. Kiedy skóra zaczyna się wyświecać, nie tworzy takiego brudnego efektu, jak niektóre pudry kolorowe, tylko stopniowo, subtelnie daje znać, że można go dołożyć. Przy poprawkach też nie ma większego problemu. Dziwię się, że nigdy nie słyszałam o nim jako ,produkt HIT’, chyba tylko ze względu na słabą dostępność i to jego jedyny minus.

Przypadkowy zakup pudru firmy, której wcześniej w ogóle nie znałam okazał się strzałem w dziesiątkę.

- OPAKOWANIE: to typowy dla sypkich pudrów spłaszczony przeźroczysty słoiczek z oczkami – otworkami po środku wieczka. Całość chroni czarna plastikowa zakrętka, na której widnieje napis z nazwą firmy i prosta grafika. Opakowanie wygląda estetycznie bo prosto.

- KONSYSTENCJA: biały proszek jest zmielony na drobniutki pyłek, i chyba to sprawia, że tak dobrze „chwyta się” włosów pędzla i przenosi się na skórę nie pyląc nadmiernie, wręcz minimalnie, powiedziałabym nawet że prawie niezauważalnie.
,
- ZAPACH: brak

- DZIAŁANIE: lubię ryżowe pudry, dobrze działają na moją przetłuszczającą się cerę. Kosmetyk Deni Carte wyróżnia świetne matowienie cery bez płaskiego matu i brak bielenia. Pyłek osiada na skórze wtapiając się w nią, dając jednocześnie efekt wygładzenia i niwelowania widoczności porów.
Puder pochłania sebum, pozostawiając moją skórę estetycznie wyglądającą, a nie błyszczącą.
Ponieważ jednocześnie moja cera jest odwodniona zwracam uwagę by puder nie wysuszał. Puder Deni Carte nie działa negatywnie, nie wysusza, ale też nie zatyka porów. Nie znajduję w nim żadnych wad.

Bardzo lubię puder ryżowy z Ecocera, ale ten nieco go przewyższa i dałabym mu pięć i pół gwiazdki. Ten pierwszy też dobrze działa na moją skórę, ale Deni Carte bardziej przypadł mi do gustu ze względu na poziom zmielenia drobinek, a co za tym idzie skóra lepiej wygląda.

Na puder Deni Carte trafiłam przypadkiem, kiedy w drogerii akurat nie mieli tego samego produktu z Ecocery. Śmiem twierdzić, że są te takie same pudry, tylko różnią się opakowaniem (mnie bardziej podpasował ten z Ecocery).
Puder ładnie i solidnie matowi cerę, jest moim ulubieńcem w letnie miesiące. Fajny, prosty skład, który nie robi żadnej krzywdy jest tutaj ogromnym plusem. Cena również jest bardzo przyjemna, zwłaszcza, że jest to produkt, który starcza na wiele miesięcy.

Przez kilkanaście lat przygody z makijażem przeszłam przez masę pudrów różnych firm, o różnych właściwościach i z różnych półek cenowych, ale nigdy żaden nie zachwycił mnie tak, jak ten. Ten produkt to absolutna miłość i gdyby mieli go wycofać, kupię bez zastanowienia 50 opakowań. Jest dla mnie idealny i jako baza pod makijaż (zwłaszcza mineralny), i jako utrwalenie podkładu. Jest bardzo wydajny - jedno opakowanie w zupełności wystarczy na rok codziennego stosowania, bo potrzebna jest naprawdę odrobina. Ładnie matowi skórę, ale to nie jest kredowy, trupi efekt. Ma prosty, dobry skład. Jedynym minusem jest opakowanie, bo nie ma niestety możliwości zasłonięcie dziurek, ale trzeba po prostu zachować ostrożność przy otwieraniu.

Od wczesnych lat nastu męczyłam się z powodu trądzikowej, przetłuszczającej się cery. Przez ten czas wypróbowałam dziesiątki kremów, żeli do twarzy, maseczek, podkładów, pudrów, korektorów... Mogłabym wyliczać w nieskończoność. Po wielu farmakologicznych eksperymentach w końcu poradziłam sobie z trądzikiem, jednak w dalszym ciągu zmagam się z przetłuszczającą skórą. Matujące podkłady i pudry były dobre - na 3-4 godziny. Pomagały silikonowe bazy, ale one mnie z kolei zapychały, więc stosowałam je od wielkiego dzwonu.
Po doniesieniach o rakotwórczym działaniu talku staram się go bardzo unikać, więc od jakiegoś czasu polowałam na puder ryżowy. Cudowna pani w Misumi24 poleciła mi ten od Deni Carte, dodając, że sama używa go i jako bazę, i jako puder. To było chyba moje największe kosmetyczne odkrycie roku <3 Puder mimo białego koloru świetnie stapia się z cerą i z podkładem, a po nałożeniu daje lekko satynowe wykończenie - dzięki czemu nie wyglądam, jakbym sobie twarz mąką wysmarowała. Nie uczulił mnie, nie podrażnił, nie przesuszył skóry, nie zapchał. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, jak genialnie matuje moją skórę. Nawet po kilku godzinach nie ma potrzeby dodawania kolejnej warstwy czy używania bibułek matujących, bo cera jest promienna, ale nie przetłuszczona. Puder jest bardzo wydajny i sprawdza się o każdej porze roku. Opakowanie jest ładne i eleganckie, a kosmetyk nie wysypuje się w nadmiarze. Żałuję, że odkryłam go tak późno, bo kilka lat temu dałabym się pokroić za taki produkt :D

+swietnie matuje na cały dzień
+jest bezbarwny
+bardzo wydajny
+świetny tez jako baza

-niefunkcjonalne opakowanie, bardzo, wszystko się zawsze rozpyla przy otwarciu
-do użytku tylko w domu :)

Używam tego produktu od: 2 lata
Ilość zużytych opakowań: 2 opakowania po 15g

Zakup tego pudru doradziła mi Pani w osiedlowej drogerii. Nie żałuję. Okazał się znacznie lepszy, niż przypuszczałam.

W porównaniu z innymi pudrami:
- Manhattan w kamieniu dawał łagodniejszy mat, utrzymujący się u mnie dosłownie pół dnia, więc długo. Ale Deni Carte trzyma mat jeszcze dłużej, tego pudru nie muszę poprawiać ani razu w ciągu dnia! A mam cerę mieszaną w kierunku tłustej.
- Essence transparentny (= biały) w kamieniu trzymał mat tak samo mocno, jak Deni Carte, ale znaaaaaacznie bardziej się pylił. Co, ze względu na talk zawarty w składzie, było po prostu rakotwórcze. Za to Deni Carte nakłada mi się na pędzel precyzyjnie, a potem na twarz tam, gdzie chcę, bez osypywania.
- Maybelline Affinitone prasowany w ogóle nie matowił cery, Deni Carte jest od niego miliardy razy lepszy.
- Rimmel Stay Matte prasowany transparentny zostawiał na mojej buzi bardziej kredowy efekt, a Deni Carte jednak nakłada się cieniutko i naturalniej.

Zalety:
- matuje na cały dzień
- niewidoczny na twarzy, nie bieli, nie osadza się w zmarszczkach
- nie zapycha!!!
- gigantycznie przedłuża trwałość makijażu: korektor, róż, bronzer i rozświetlacz idealnie się na niego nakładają i utrzymują się cały dzień bez najmniejszych poprawek
- tani i wydajny, w pięknym, eleganckim opakowaniu. Wygodny i szybki w użyciu pod warunkiem, że nie używamy go poza domem

Wady:
- skład. Talk jest rakotwórczy jako pył wdychany w powietrzu, dlatego trzeba uważać i tego pudru nie wąchać
- matuje tak mocno, że ja nie używam go dużo. Nie używam go też pod oczy.

Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: jedno

Używam go już od miesiąca. Bardzo ładne matuje, nie bieli twarzy. Jednak dla mojej cery nie wystarcza - po 4 godzinach świecę się jak bombka. To zasługa mojej tłustej cery, więc nie winię pudru. Dla przeciętnie tłustej/mieszanej twarzy będzie naprawdę rewelacyjny.

Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Dzięki niemu mam buźkę jak aniołek :D Nie pozostawia białych śladów i pięknie matuje. Używam codziennie i mam wrażenie, że nie chce się skończyć.
Pół gwiazdki odejmuję za opakowanie - nie do końca nadaje się do wrzucenia do torebki.

Używam tego produktu od: 2 lata
Ilość zużytych opakowań: w trakcie drugiego

Szczerze mówiąc jestem bardzo zdziwiona tak niską oceną. Dla mnie puder jest rewelacyjny.
Bardzo dobrze matuje i mimo że jest biały nie wybiela twarzy, o co początkowo się bałam. Kiedyś nawet machnęłam pędzlem mojego faceta (fakt, faktem na początku chciał mnie za to zabić ale później przyznał mi rację, że w ogóle nie było widać, że &quot;coś&quot; ma a jego twarz się w ogóle nie świeciła). Do pudełeczka była dołączona ulotka z innymi zastosowaniami - m.in. przedłużanie trwałości makijażu kredek do oczu czy pomadek na ustach, wydłużenie rzęs, oraz - co mnie bardzo zaskoczyło - puder można używać jako szampon na sucho. Nie używam takich specyfików, ale skoro już kupiłam to musiałam spróbować i tak jak pochłania nadmiar sebum na twarzy tak też sprawdza się na włosach. Dla mnie bomba. Dodatkowo jest megawydajny. Minusem jest to, że nie jest dostępny w każdej drogerii ale poszperałam i znalazłam sklep online na denicarte.pl i tam jest 15 zł.

Używam tego produktu od: roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Kupiłam ten puder ponieważ 1. lubię eksperymentować z polskimi kosmetykami (tak, tak, żeby dać szanse rodzimym producentom tudzież wspomóc lokalnych dystrybutorów); 2. jest bambusowy, a do takiego sypkiego pudru się przymierzałam, tylko nie chciało mi się kupować wysyłkowo.

Puder ma w składzie parabeny, co akurat mi nie przeszkadza aż tak. Nie szkodzą mi bezpośrednio na cerę, a co do skutków długofalowych nie jestem do końca przekonana o szkodliwości tak małych dawek. Oczywiście wiele użytkowniczek stara się unikać parabenów i to jest w przypadku tego pudru spory argument na nie.

Kupowałam w małym sklepiku na targowisku, przy ladzie, u bardzo sympatycznego i przekonującego sprzedawcy, gdybym wybierała w innych warunkach i doczytała skład, może nawet nie nabyłabym tego pudru: ma w składzie zarówno parabeny, jak i talk. No ale to tak ideologicznie bardziej, bo na moją skórę nie szkodzi.

Próbowałam, testując go, używać tego pudru jako utrwalacza makijażu, dla wykończenia. I na pewno był o wiele wiele gorszy niż inne używane przeze mnie pudry, że o uwielbionym, kultowym fixerze z Essence nie wspomnę. Dawał jakąś taką szarawą poświatę i płaskie wykończenie, lekko podkreślał włoski, a jego działanie matujące było mizerne, gorsze np. od prasowanego pudru ujednolicającego Healthy Mix Bourjois czy prasowańca Manhattan. Nakładałam pędzlem i dobrze blendowałam na twarzy, więc nie rzecz w nadmiarze czy aplikacji.

Ale uwaga, skąd te trzy gwiazdki?

- odkryłam, że sprawa mi się bardzo dobrze jako puder do poprawek makijażu; wprawdzie zapakowany jest w pudełeczko raczej nie do noszenia w torebce, tylko takie &quot;nastolikowe&quot;, i nakładać go należy według mnie pędzlem, to jednak okazało się, że dobrze się sprawdza w ciągu dnia. Ładuję go wraz z pędzlem do kosmetyczki i w drogę ;) Ponieważ jest miękki, puchaty, lekko osiada na twarzy, nie niweluje modelowania kolorami na policzkach; po zebranie nadmiaru sebum jakąś bibułką leciutko opruszam twarz tym pudrem, delikatnie blenduję i jest ok. Już odświeżana twarz jest gorzej (w moim przypadku) nawilżona niż rano, więc jedna taka akcja w środku dnia ładnie wystarcza na dalsze godziny.

Oczywiście jest tani, wydajność w normie, ale nie rewelacyjna.

Najpierw wymienie minusy:
\\n-podkresla wloski na twarzy;
\\n-podkresla pory (!!!!!!);
\\n-matuje na jakies 2-3h;
\\n-wybiela podklad mino, ze mial byc transparetny;
\\n-nalozony na podklad robi maske;
\\n
\\nPlusy:
\\n-hmmm..... na poczatku bylam zachwycona! wygladal pieknie! Przez pierwsze 2 uzycia, potem trach i jest koszmar! Nie widze, wiec plusow...;(