Może mam głupie pytanie. Ale... czy naprawdę
aż tak żałujecie przegranych okazji? Czy posty tutaj zamieszczane są w większości żartobliwie?
Zastanawiałam sie nad tym już w tym wątku. Nie otrzymałam odpowiedzi i ciągle jest dla mnie to niejasne.
Ja osobiscie to:
-się cieszę z tego, co mam
-cieszę, jak uda mi się coś okazyjnie zdobyć.
ale...
wcale się nie wściekam, kiedy nie zobędę. Po prostu odkładam to na później, albo odchodzi mi już czasami w ogóle ochota. To też jest fajne- świadomosć, że nic
nie muszę.
Nie szukam okazji- oprócz tych, które się zupełnie same napatoczą.
Nie biję głową w mur. 

Po co?
Zapachy to czysta przyjemność, co będę się dodatkowo stresować
