stary jednooki dachowiec
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
|
Dot.: Wątpliwości ;(
Cytat:
Napisane przez Asienka1986
Najpierw chce się przywitać, bo jestem tuta nowa. Mam problem ze swoim narzeczonym. Jesteśmy razem 4,5 roku w narzeczeństwie 3,5r. Jest on typem czlowieka spokojnego, dość pesymistycznego, wstydliwego. Mogę na nim polegać, nie oszukał mnie.Kocha mnie bardzo ja go też, ale ma ostatnio dziwne zachowania. Jest on świadkiem jehowy ale nie praktykującym. Nie mamy spięc na tym tle, na poczatku to nawet na święta jechał do mojej babci. Ostatnio moja mama powiedziała mu kilka gorzkich słów odnośnie ślubu i mieszkania, (mieszkania szukamy 3 lata i jakoś nie umiemy znaleść, a bo to miejsce nie te, a bo ściany krzywe). Sądze że należało mu sie te kilka słow uwagi, bo bylismy ostatnio oglądać mieszkanie zupełnie nie zoobowiązująco i wziełam swoja mame, siostre i mamy koleżanke bo to ona miała je załatwiać gdybyśmy chcieli, a on cały zły że ja jakieś wycieczki organizuje, że jak to wygląda takie spędy, aż kipiał ze złości... w każdym razie nie wytrzymał i cos tam krzyknął. Było mi bardzo przykro. Wczesniej kłóciliśmy się o ślub i ja ustąpiłam. Bo on chce tylko cywilny i koniec, a jest taka możliwość wzięcia ślubu kościelnego, polega to na tym że ja składam przysięge a on może stac koło mnie nawet jak słup soli. To miała być ceremonia dla mnie, żebym to ja mogła żyć zgodnie ze swoją wiarą. On przeciwko swojej by nic nie zrobił, zaproponowałam ze możemy iść do kościoła a potem do niego do zboru to też mu nie pasowało. Ta sprawa była na ostrzu noża, że gdybym nie ustąpiła to chyba byłby koniec, bo on postanowił i zdania nie zmieni i koniec. I po tej kłótni z moją mamą przyszedł ostatnio do mnie do domu przeszedł koło mojej mamy i ani me ani be, bo on sie nie będzie do niej odzywał i koniec, że został tak strasznie urażony i że nie wiem czy kiedykolwiek mu przejdzie. Dodam że został wtedy pzreproszony z 5 razy i mama naprawde by chciała zeby między nimi było dobrze, bo wszyscy się męczą w tej sytuacji. A on nie i koniec, tak go to zabolało ze teraz nie potrafi się przełamać i że nigdy ze mną do mojego domu nie przyjdzie, i że jak moja mama przyjdzie do nas na kawe to on albo bedzie wychodził z domu albo do drugiego pokoju i nie ma zamiaru się do niej odzywać i że na święta też nie będzie ze mną nigdzie chodził, bo on nie obchodzi. Tłumacze mu że jak ja się będe czuła, cała rodzina się zjedzie a ja bede sama i bede go musiała tłumaczyć, będzie mi smutno i przykro. I że bede musiała wybierać albo zostać z Nim w domu i będzie mi żal że nie jestem z nimi, albo iść do rodziny a zostawić go samego w domu. Tłumacze że święta to w sumie posiadów i jedzenie. A on na to, że on zdania nie zmieni, to ja sie mam zastanowić czy to akceptuje, bo jeśli nie to trzeba będzie podjąć decyzje o rozstamiu, bo to nie ma sensu, on nie ustąpi i koniec, że ma racje nie potrafi się zmuszać do bycia miłym. Dodam, że moja mama nigdy się nie wtrącała, nigdy nic nie komentował, przynosiła mu sernik bo krystian lubi, jakies drinki szykowała jak mieliśmy rocznice to nam pokój wystroiła. tak w głębi serca uważam że to przez niego ta cała sytuacja się zrobiła. Zawsze był negatywnie nastawiony. On twierdzi, że on nic odemnie nie wymaga, że gdybym nie chciała to bym nie musiałabym mówić jego mamie dzień dobry itd.. ale to jakiś brak szacunku. Kocham go dla mnie naprawde jest dobry tylko martwi się, że będzie mi zawsze przykro z powodu tych świąt, tej nienawiści do mojej mamy. Uparty jest jak wół. Marwti mnie że potrafi dla mnie nagiąćtych swoich postanowień, to zawsze ja musze go zrozumieć i zaakceptować  Ostatnio mi powiedział, że on i tak sie ma zamiar do końca roku wyprowadzić, bo nie zamierza już z rodzicami mieszkać, a ja zrobie co będe chciała, będe sie mogła wprowadzić. Cały czas czeka aż podejme decyzje czy sie zgodze na te jego zachowania.  a ja już sama nie wiem co robić, zaczynam się bać. On nie chce żadnego kompromisu. buuu smutno mi. Dodam, że ostatnio pogadałam sobie szczerze z mamą to wszyscy w około mają go za troche dziwnego człowieka i gdzies tak po ciuchutku doradzają rozstanie... on ma dar do odpychania ludzi od siebie, zwłaszcza mojej rodziny, dla kolegów potrafi byc milutki, rozgadany a przy mojej rodzinie ani me ani be, jakby łaske robił ze z nimi rozmawia ehh.... ale dla mnie jest taki słodki i kochany. Ja dla wyjaśnienia nie kazuje mu się w ogóle z moją mamą spoytkać w ogóle, tyle tylko żeby te kilka dni w roku zachował chociaż pozory, ale dla niego to za dużo. Mówi mi że dla tych pare dni w roku jestem w stanie poświęciś nasz związek, ale on tak samo zamiast iść na ugode i przecierpieć dla mnie te pare dni w roku też nie potrafi. Wkurza mnie to bo wiem, że zawsze będzie mi wtedy smutno i przykro
dziewczyny poradźcie coś ..
ja nie ejstem typem czepialskiej baby, ani córusi mamusi, ale to jego zachowanie i taki głupi upór mnie zaczyna przerażać. I ten brak zrozumienia dla całej tej sytuacji...
|
Cytat:
Napisane przez Asienka1986
JW te wakacje, a do wymiany zdań doszło jakieś 2 tygodnie temu dopiero mieliśmy jechać na wycieczke: moja mama, siostra z chłopakiem, ja z krystianem a on mi na 2 h przed wyjazdem mówi, że nie pojedzie, bo moja mama jedzie. Postawił mnie w strasznej sytuacji i było mi smutno. Albo na basen, 15 minut drogi autem on nie pojedzie bo moja mama jedzie. Co mam mamie powiedziec żeby wysiadła z auta? Ja wiem, że najważniejsze powinny być uczucia między Nami, ale to jego zachowanie wszystko psuje. Ja się czuje okropnie.
|
Cytat:
Napisane przez Asienka1986
No to on mi na to, że ja jego uczuc nie potrafię zrozumieć i tego jak on się wtedy poczuł. Ale ja nie wygamagam od nie niego całkoiwtego oddania mojej matce heh chce tylko, żeby w tych ważnych wydarzeniach rodzinnych był przy mnie. Nie po to mam być z Nim, żeby na takie imprezy chodzić samemu. A on mi na to że do reszty rodziny nic nie ma, ale mojej mamy nie lubi i koniec no i te święta. Czy 2 albo 3 dni takie w roku to aż takie wielkie wymaganie ? buu.
Bardziej błahy przykład: bardzo chciałam isć na dyskoteke, a on mówi że on nie pójdzie bo nie cierpi tej atmosfery i koniec. On nie bedzie się zmuszał tam iść, ale samej z koleżankami też mnie nie chciał puścić. Mów wiesz że ja lubie tańczyć to raz na pół roku mógłbyś się poświęcić i iść ze mną, zobacz ile ja odpuszczałam ile razy nie szłam, jak koleżanki chciały iść.
|
Naprawdę chcesz się związać z kimś takim? Z Twojego opisu wyłania się egoista, który nie liczy się z Twoimi uczuciami, nigdy nie ustępuje, nie zgadza się na żaden kompromis i traktuje wszystkich tak, jakby jego zdanie najbardziej się liczyło, a innych bierze pod uwagę tylko wtedy, gdy mają te same poglądy na daną sprawę. Na domiar złego, zamiast dążyć do rozwiązania konfliktu, obraża się jak rozkapryszone dziecko. Chcesz być z nim i stale wykłócać się lub prosić o wszystko? Proponuję Ci zastanowić się nad tym ślubem, bo po nim najprawdopodobniej będzie jeszcze gorzej.
Nie wprowadzałabym się na razie do niego, ale porozmawiała raz jeszcze i postawiła sprawę na ostrzu noża (tak, tym razem Ty miałabyś postawić mu ultimatum): albo on zacznie brać pod uwagę Twoje zdanie, rozwiąże kwestię konfliktu z Twoją mamą i wszelkie decyzje będziecie podejmować wspólnie, albo droga wolna. Nie ma sensu męczyć się w związku, w którym wyrzekasz się wszystkiego, co dla Ciebie ważne, z powodu widzimisię pana i władcy.
Cytat:
Napisane przez Asienka1986
niby w żartach mi dogryza żebym sobie znalazła chłopaka który pokocha mnie, moją mame i będzie ze mną jeździł na święta 
|
Tak, też mi się wydaje, że to byłaby całkiem dobra opcja.
Cytat:
Napisane przez Asienka1986
Ja już sama nie wiem co robić, najgorsze jest to że on chce sie wyproawadzać, a ja niechce się wiązać kredytem z nim
|
To nie wiąż się tym kredytem! Porozmawiaj z nim, powiedz to, co powyżej pisałam i powiedz, że potrzebujesz trochę czasu. Jeśli mu na Tobie zależy, zaczeka; jeśli nie, to potrzebna mu jest raczej potulna służąca, niż partnerka, a z kimś takim trudno na dłuższą metę stworzyć zdrowy związek.
Cytat:
Napisane przez alamig
A jak on sobie wyobraża Wasz ślub? Nie zaprosicie Twojej mamy, bo on nie ma ochoty jej widywać? A narodziny, chrzciny Waszego dzieciątka i setki innych rodzinnych okazji? Będziesz szczęśliwa, gdy wtedy będziesz sama tylko z mężem?
A jak Ty sobie wyobrażasz życie z nim bez wspólnych kontaktów z rodziną? Zawsze będziesz miała do niego żal o to, że Cię od nich odsuwa. Za każdym razem będziecie mieli o to kłótnie. Ja sobie nie wyobrażam takiego życia. To są zbyt poważne sprawy, aby stawiać takie warunki. Przemyśl to sobie na spokojnie i pamiętaj, że to Ty musisz być szczęśliwa...
|
Dokładnie.
Edit: Jakoś trudno mi uwierzyć w to jego dobre serce, raczej w grę pozorów...
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski
|