Gardło zalepia ta cisza, a mnie w krtani wyrzut rani.
Czuje się zamknięta w olbrzymim balonie zbyt słodkiej gumy do żucia. Zbyt dobrze, zbyt prosto.
Jestem emocjonalnym dnem.
W szklance mieszam myśli odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. Nie dodaję cukru, ani plastra cytryny. Gorzkie smakują najlepiej.
Paranoiczny sen w domku dla lalek. A z filiżanki lubieżnie spogląda na mnie cytryna.