[kasia_1402]

Miałam koleżankę w podstawówce, która twierdziła, że jak brunetka, będzie miała dziecko z blondynem, to na 100 % będzie rude-kolory się pomieszają...

Jedyna lekcja dot. wychowania do życia w rodzinie jaką miałam w tejże podstawówce dotyczyła okresu.Wnioski były takie: kobieta nie powinna dawać mężczyźnie ze sobą współżyć podczas okresu (pani z uśmiechem przypomniała słowa:suka nie da pies nie weźmie...).Co na wstępie mnie zbulwersowało- i słuchałam pani uważniej :/
Ostrzeżeniem dla mężczyzny, że kobieta ma okres powinien być... obiad-który oczywiście dobra żona podaje mężowi, po (jego) ciężkiej pracy(nota bene o seksie pozamałżeńskim pani wcale nie mówiła).
A wracając do obiadu-mąż powinien dostać coś czerwonego-jako znak, że żona ma okres Pani podawała różne przykłady: kompot z truskawek, barszcz czerwony itd.
Wieczorem żeby mąż nie zapomniał można postawić mu przy łóżku szklankę pełną wiśni...
Ale bez względu na wszystko nie można z chłopem o okresie dyskutować...

Byłam wtedy w szóstej klasie.Po powrocie do domu opowiedziałam wszystko mamie -pielęgniarce.Bo pomyślałam, że ta pani-kimkolwiek ona nie była-gadała bzdury.Mama potwierdziła i teorię mądrze obśmiała...

A teraz historia z podręcznika medycznego dla ginów-dość wiekowego-ale zawsze:
kiedy kobieta jest w zaawansowanej ciąży powinna nosić ze sobą pusty słoik...kiedy odejdą jej wody w miejscu publicznym, żeby nie było mary,powinna te słoik rozbić o ziemię i wykrzyknąć że jej się zupa wylała...
To chyba stąd te kwiatki ginekologiczne się biorą...tzn. z podręczników
Przypomniała mi sie sytuacja z Dr Housa, kiedy badał pacjentkę, która zamiast galaretki anty stosowała truskawkową
I jeszcze jedna.Pacjentka pyta czy może zajść w ciąże podczas siedzenia na desce klozetowej, odpowiedź:tak, jeśli między tobą a deską znajduje sie facet :P
Natomiast "ciekawe" podejście do seksu i zabezpieczenia ma moja babcia.Mówi, że w ciąże to można nawet ze ślepym i na kamieniu zajść