Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-07
Lokalizacja: DE
Wiadomości: 6 714
|
Dot.: Rozmowy w toku... Zawital do nas bocian :) cz. 2
Cytat:
Napisane przez irsin
Kto jest zachwycony?
Przeczytalas chociaz raz zebym ja np byla?
E tam, dziewczyny tu jakiś księciów z bajki mają, nie wiem skąd się takich bierze.
Mnie TZ doprowadza do szalu, skarzylam sie , ze zle sie czuje i takie tam, a on ?
"Wiedziałem, że pogoda sie popsuje jak przylece"
W dupie to mam, nie zamierzam sie juz przejmowac.
Zmadrzalam troche i wiem,ze jak bede nieszczesliwa to nie bede sie meczyc z nim na sile.
Weronisia, idz na lody 
|
Na lodach byłam wczoraj, kolejne mam w zamrażalniku. Ale to nie pomaga.
Irsin masz rację. Ty jedyna masz podobne problemy, i ciągle masz jakiegoś doła. Podobnie jak ja.
Ja jednak po tylu latach małżeństwa zdążyłam się do tego przyzwyczaić i ignorować pewne sytuacje, tak żeby jakoś z tym żyć i się tym nie przejmować. Ale mam pewne granice i gdy zostaną przekroczone, to dostaję mega doła i nie umiem się z niego wygrzebać.
To normalne, że w ciąży bardziej odczuwamy potrzebę bycia zrozumianą itp.
Ja jednak czuję się jak balast, który nikogo nie obchodzi. Bardziej interesują się mną obce osoby, dalsi znajomi, którzy pytają się jak się czuję itp. Ale ja potrzebuję, żeby mój mąż mnie przytulił, objął, zapytał jak się czuję, czy wszystko dobrze itp. A on odkąd dowiedział się o ciąży odsunął się ode mnie całkowicie. Powiedziałam mu już dwa razy, że podejrzewam, że kogoś ma. Wyjeżdża do pracy w poniedziałek gdy śpimy, wraca w piątek wieczorem. Całą sobotę spędza poza domem, niby z kumplami. W niedzielę jest domu, ale nieobecny, bo z nosem w kompie. Dziś nawet go nie było gdy się obudziliśmy i jeszcze go nie ma, bo niby jest na rybach. Ja już przestaję w to wszystko wierzyć.
W piątek wrócił do domu, zdjął buty, położył klucze, usiadł przed kompem i ani be ani me. Nie powiedział nic! Ani cześć, czy dzień dobry. Nic! Nie widzieliśmy się 5 dni, a on nie ma nic do powiedzenia. Siedziałam na kanapie z otwartą gębą, bo mnie zatkało. Syn rzucił się na niego z tęsknoty, ten go poklepał po pleckach i to wszystko. Odezwał się tylko, że w sobotę idzie na ryby i wróci w niedzielę. Ja na to, że widać, jak bardzo za nami tęskni i jak mu zależy na spędzaniu czasu z nami. Niestety na ryby nie poszedł bo zaczęło padać, ale wsiadł w samochód i pojechał z kumplem na piwo. Więc ja pojechałam z koleżanką do centrum. Gdy wróciłam ok. 20-.00 jeszcze go nie było, a gdy zadzwoniłam to on wcale nie miał zamiaru wracać. Przyjechał tylko dlatego, że mu nagadałam, że nie będę tachać zgrzewki wody na 2 piętro i ma mi pomóc.
Nie wiem już co myśleć, ani co robić. Jest mi bardzo źle. A on nie widzi problemu, uważa że wszystko jest OK. Tylko czemu ja tyle płaczę? Czemu mnie nie przytuli? Ja już nie potrafię się tym nie przejmować czy olewać. Olewałam to wiele miesięcy a nawet lat. Miałam wrażenie, że po powrocie do Niemiec wszystko się zmieni. Gdy tylko on do nas przyjechał, było super i miałam wrażenie, że już tak będzie. To był grudzień. W lutym dowiedział się o ciąży i ... stał się obcym człowiekiem.
|