Ja nie o takim popuszczaniu ale okej

Opowiem Wam coś

W czwartek po szkole rodzenia pojechaliśmy z męzem do Makro pooglądać lodówki bo mamcia mi mówiła, że jest jakaś okazja.. wchodzimy i mąż mówi że musi siku.. no to że ja też skierowaliśmy się wo toalet..
wchodzę do kabiny, zdejmuję spodnie.. a że dresy nieco ciasnawe to się z nimi szamotałam bo mi z doopki zleźć nie chciały.. i podczas tej szamotaniny sobie kaszlnęłam.. a tu czuję mokrość

jak nie szarpnę tymi gaciami w dół, razem z majtami, szybko tyłkiem wcelowałam na klozet i sikam... patrzę a tu majty osikane.. spodnie osikane

lekka konsternacja i chichram się do siebie w tej kabinie ... ludzi nie było bo już po 20:00, odsiknęłam do końca, spodnie i osuszyłam papierem, majty do torebki, zasłoniłam się torebką i wychodzę.. Damian już czeka. Mówię mi i pokazję te mokre spodnie, ten się smieje.. umówiliśmy się że odwalimy akcję na jasia fasolę

On miał stuknąc w drzwi jakby ktoś nadchodził... a ja, japierdzielę... wchodzę i jak są suszarki do rąk.. nadstawiam pipę najwyżej jak mogę i macham ręką coby się ta suszara włączyła.. pobuczała trochę ale do spodni ledwo co doleciało.. i tak się gimnastykowałam dobrą chwilę.. wychodzę, plamy już nie widać.. patrzę a Damian na drzwi przykleił kartkę "przepraszamy, toaleta nieczynna"

Nawet nie wiem skąd on ją wytrzasnął

Obejrzeliśmy lodówki na sklepie i czem prędzej do domu bo ja przecie bez majtek.
No akcja gruba xD