Napisane przez Estin
Dziewczyny, pomóżcie, boję się.. Postaram się krótko streścić mój problem. Byłam z chłopakiem 10 miesięcy. Bardzo go kochałam, to był mój pierwszy chłopak. Wcześniej przyjaźniliśmy się 2 lata. Jednak pod koniec tego związku byłam bardzo nieszczęśliwa. On miał ze sobą różne problemy, m.in. leczył się z alkoholizmu i hazardu. Naprawdę chciał się leczyć. Dlatego mu wierzyłam. Ale z czasem było coraz gorzej. Miał wpadki hazardowe, a ja nie czułam, że jestem przy nim bezpieczna. Nie było mi dobrze, choć obiecywał, mówił, bym dała mu czas.. Raz już się rozeszliśmy i wróciliśmy do siebie po tygodniu. To było dwa miesiące temu. Mówił, że "teraz już będzie dobrze". Jednak było tylko gorzej. Zachowywał sie jak dzieciak. Obrażał o byle co, obrażał też ludzi, na których odgrywał się za swoje nieudane dzieciństwo. Postanowiłam odejść. Powiedziałam, że, cyt: "nie jestem z tobą szczęśliwa. Nie czuję, że się rozwijam, że rosnę. Nie mam przy tobie żadnego poczucia bezpieczeństwa. Wybacz, ale odchodzę." I odeszłam. Nie mówiłam: Ty jesteś taki a taki.. Po prostu powiedziałam o sobie, jak się w tym wszystkim czuję. Przecież mam prawo do szczęścia w zyciu? I do wybierania, z kim chcę być? - A on teraz się mści na mnie. Wcześniej pisał mi jakieś głupie sms-y, że mnie nienawidzi, i że tak łatwo nie pozwoli mi odejść. Że musimy się spotkać itp. Ja nie reagowałam. Po prostu mam w sobie decyzję, by juz nigdy nie dopuścić go do mojego życia. Nie ma po prostu wstępu!!!! Ale dziś... dziś poharatał mi drzwi wejściowe. Jakimś scyzorykiem czy czymś wyciął cztery duże iksy na nich. Wygląda to koszmarnie. Jak z horroru. Przecież to ewidentna przemoc! Tym bardziej, że on wie, że tego, czego się zawsze bałam najbardziej, to tego, że ktoś "nie pozwoli mi odejść i będzie mnie nachodził". Kiedyś, gdy jeszcze byliśmy blisko, powiedziałam mu, że tego bym się najbardziej bała. A on teraz to wykorzystuje, by mnie zastraszyć! To po prostu perfidne, i sama nie wiem jeszcze, jak to nazwać!!! Co ja mam robić? Mogę to zgłosić na policję, ale nie chcę z kolei wchodzić z nim w tę grę. Bo będzie tylko jeszcze gorzej. Czuję sie napadnięta w swoim własnym domu, choć nie dostał sie do środka. Na szczęście nie jest z tego samego miasta, co ja. Rozważam założenie drugich drzwi antywłamaniowych. Ale tak bardzo się boję! Najbardziej tej chorej jego agresji. Choć wiem, że jemu właśnie o to chodzi - bym się bała. Nie samo zrobienie mi czegoś, ale jego główny cel, to mnie zastraszyć. Co ja mam zrobić?!!! Jak się temu nie dać ??
|