Dot.: Szczęście zawsze zaczyna się od marzeń;) Zazdrośnice cz. XXII
Źle mi pisac o tym tutaj, na forum głównym, ale nie wiem sama co robić.
Po kolei.
TŻ przede mną był w związku z dziewczyną, która zaszła w ciążę. Nie brali ślubu. Dziecko się urodziło, w papierach zostało zapisane na nazwisko TŻta. Po sześciu miesiącach do TŻta doszły słuchy że to nie jego dziecko. Zapytał dziewczyny- potwierdziła, powiedziała nawet kto jest ojcem.
Kiedy zaczęłam z nim się spotykać, ktoś życzliwy powiedział mi, że Ł. ma dziecko. Zapytałam, zaprzeczył. Po jakimś pół roku znów poruszyłam tą sprawę, powiedział że tak, że dziecko było, ale nie jego. Czyli powiedział mi tylko pierwszą część historii.
Jakiś czas temu przyszły papiery urzędowe do TŻ. No i tam jak byk: "Ł, lat tyle a tyle, syn ... , KAWALER, ojciec dziecka w wieku lat..." .
Na początku nie byłam nawet w stanie z nim rozmawiać.
Później zaczął mi tłumaczyć, że to przeszłość o której chce zapomnieć, że tamta dziewczyna wychodzi za mąż i sama chce złożyć sprawę sądową, o ustalenie ojcostwa czy coś w tym rodzaju- tzn o to żeby było formalnie że Ł. nie jest jego ojcem.
Mimo wszystko, czuję się okłamana. To dla mnie był straszny cios, zwątpiłam we wszystko. Później się jeszcze kilka spraw na siebie nałożyło.... Ech.
|