No i dzis dzwonil pediatra. Basia miala eeg glowki, czy mozgu. Oj, straszne to bylo. Przez te jej cudowne wlosiska strasznie trudno bylo jej zamocowac te wszystkie odbiorniczki ( czy jak to sie zowie po polsku), zjezdzala jej ta cala instalacja z lepetynki. Uplakala sie na maksa, a robi sie to jak dziecko zasnie, wiec kazali jej za bardzo nie uspokajac, zeby sie zmeczyla tym placzem. Dalam cyca, ale z tego nieszczescia i strachu nie mogla wcale zasnac po tym cycu. Lezala pod ta cala aparatura w mych znieruchomialych objeciach i plakala. Strasznie bylo

Ale mowilam sobie, ze nic jej nie boli, tylko wystraszona i ze to dla jej dobra i dzielna bylam. Blyskala jej babka jakims swiatlem telewizyjnym, zeby ja uspic, grala pozytywka. Ale ciezko szlo. W koncu usnela i mogli wlaczyc aparature. A potem jeszcze na sile wybudzali. BUUUU
Doktor mowil, ze moze byc to jeszcze niedojrzalosc ukladu nerwowego i takie ruchy przy zasypianiu (i budzeniu sie) albo padaczka....,


, ale ze raczej nie, i ze to raczej nic powaznego. A ja sobie w domu o padaczce przeczytalam i padl na mnie blady strach................... ............
Ale dzis doktor zadzwonil i mowi, ze wyniki sa dobre i ze nic to groznego nie powinno byc. Boze, oby mial racje....

Bede ja obserwowac, do ukonczenia roczku powinno to minac i za dwa trzy miesiace mozemy powtorzyc badania, ale nic to przyjemnego nie jest niestety....