Napisane przez lily_of_the_valley
Bardzo podoba mi się ten wątek i myślę, że w pewien sposób będzie mi pomocny. Mam bardzo podobnie w życiu. Zawsze byłam domatorką, wolałam posiedzieć w domu z książką niż iść na imprezę. Trochę się to zmieniło jak poszłam na studia. A najbardziej jak poznałam mojego Tż-ta i pewną znajomą z pracy ówczesnej. Imprezowaliśmy co weekend. Później się to zmieniło, ale było to życie aktywne - studia, imprezy, chłopak - dużo się działo i miałam chęci.
7 miesięcy temu skończyłam studia magisterskie, od tamtej pory szuka pracy i siedzę w domu. Skończyły się studia, koleżanki powychodziły za mąż, jedna wyprowadziła się za granicę, druga do innego miasta, a trzecia mieszka w innej mieścinie, ale i tak nasz kontakt dawno osłabł.
Pracy wciąż nie mogę znaleźć, był okres gdy intensywnie chodziłam na rozmowy, teraz nawet i tego nie ma. Kolejne porażki związane ze znalezieniem pracy dobijały mnie, sprawiały że czułam się coraz gorzej, niepotrzebne i nic nie warta. Oczywiście Tż bardzo podtrzymuje mnie na duchu, ale swoje czuję. W między czasie okazało się, że mam chorobę przez którą możliwe że będę miała problemy zajściem w ciążę lub w ogóle by mieć dziecko. To też jakoś na mnie wpłynęło, chociaż staram się o tym nie myśleć i być dobrej myśli.
Od 2 miesięcy próbuję się zapisać do Urzędu Pracy, ale wiążę się to ze wstaniem przed 6 rano i nie mogę się do tego zmusić, nie potrafię jakoś.
Nic mi się nie chce, do niczego nie potrafię się zmobilizować.
Pierwsze 6 miesięcy kompletnie nic nie robiłam, okres wycięty z życia, zmarnowany. W ostatnim czasie stwierdziłam, ze nie mogę tak marnować czasu, bo nie wiem jak długo jeszcze będę musiała tak egzystować u rodziców, więc zaczełam się zajmować domem, codziennym gotowaniem (stwierdziłam, że chociaż nauczę się gotować), postanowiłam też zacząć uczyć się angielskiego, ponieważ wszystko mi uleciało z głowy, ale to też wychodzi mi bardzo niesystematycznie i jakoś niespecjalnie się w to wczuwam. Jedyną systematyczną rzeczą jaką robię jest ćwiczenie z Tż-tem na siłowni, którą zrobiliśmy u mnie w piwnicy.
Dodam jeszcze, że jestem osobą bardzo podatna na pogodę. Także ten okres w ogóle nie jest dla mnie dobry. Mój nastrój jest zawsze adekwatny do pogody - jak jest słońce jestem szczęśliwa, żywiołowa, mam energię, jak jest pochmurno - nic mi się nie chce, jestem przygnębiona.
Będę na bieżąco obserwować wątek i trzymać za Was kciuki.
Bezrobotna wizażanka.
|