Hej, dziewczyny!

Nie przywykłam do udzielania się na forum, a tym bardziej proszeniem o radę, ale może dzięki Wam uda mi się coś z tym zrobić, bądź po prostu... zapomnieć i iść dalej.
Jestem dość nietypową kobietą, czasami sama siebie nie potrafię zrozumieć... Choć ostatnimi czasy napewno dojrzałam umysłowo, to nadal nie wiem czego chcę, ale dość o mnie. Powiem jeszcze tylko, że mam 19 lat, a o to mój problem:
Jeszcze dwa lata temu, może nawet mniej, należalam do osób dość kochliwych... Oczywiście zawsze źle lokowałam swoje uczucia i nieźle się kilka razy przejechałam na facetach. Po wszystkich porażkach zaczęłam się bawić... bawić, bawić i jeszcze raz bawić. Wykorzystywałam chłopaków, stałam się zimna... Ale teraz... Teraz nawet to mnie nie zabawia. Znudziły mi się już flirty i 'związki' bez przyszłości. Od dokładnie roku nie byłam 'zakochana', nikt nawet na dłużej nie zwrócił na dłużej mojej uwagi... Oprócz niego... I tu właśnie zaczyna się problem. Wyjechałam z przyjaciółką do miasta w którym jej facet przez pewien okres pracował. Poznałam tam chłopaka, który co najśmieszniejsze... Na początku zupełnie nie zwrocił mojej uwagi. Jestem strasznie wybredna, facet który wpada mi w oko, zawsze jest z 'tej górnej półki'. Zazwyczaj ma styl, pieniądze, jest inteligentny, przystojny, a przy tym jest niezłym chamem, ale nie tym razem... P, jest zwyczajnym chłopakiem. Zaczęło się tak, że po pewnej imprezie w tej miejscowości, położyliśmy się na jednym łóżku... Pomyślałam... 'Hm, czemu się nie zabawić, będzie miło'. I owszem było... Nie kochaliśmy się, skąd... Nie należę do takich. Leżeliśmy, przytulaliśmy się... To ja doprowadziłam do pierwszego pocałunku.. Później, wyjechałam. Dowiedziałam się, że P ma dziewczynę w swoim mieście, poważny związek z tak zwaną przyszłością. Mimo wszystko ciągnęłam znajomość, dużo pisaliśmy... Doszło do kolejnego wyjazdu. Znowu pojechałyśmy do chłopaków. Tym razem po prostu stwierdziliśmy z P, że będziemy spać razem. Generalnie mam problem z... hm... może to nie problem, a źle dobierani mężczyźni. W każdym bądź razie, było mi nieziemsko. Z nikim nie było mi tak dobrze jak z nim... O dziwo, tej nocy równiez nie doszło między nami do seksu. Wiem jednak, że hamowało nas tylko to, że kilka osób bylo za ścianą, w tym chłopacy z jego miasta, znający jego dziewczynę i moja przyjaciółka. Fakt, przyznaje się, że to ja raczej byłam prowokatorką, ale tak mile spędzonej nocy nie przeżyłam nigdy. Chyba nigdy nikogo tak nie pragnęłam... Nie mam pojęcia jednak, czy nie jest to spowodowane tym, że doskonale wiem, że 'nie mogę go mieć'. Ma dziewczynę, mieszka daleko...Tak czy inaczej po tej nocy nasze relacje były dość dziwne, wyczułam jakby miał wyrzuty sumienia... Mówił mi wiele razy, że nie chce mnie skrzywdzić, przed drugim przyjazdem wiele razy wspominał że ma kobietę... Wiem, nie mogę mieć do niego żadnych pretensji i nie mam- naprawdę. Teraz kontaktu nie mamy... Ale wciąż nie było mi z nikim tak dobrze jak z nim. Tak miło... Mogłam patrzeć jak śpi i zjadłabym go w calości... Juz zapomniałam, tzn. owszem czasami go wspominałam, ale już nie przeżywalam w żaden sposób. Dzisiaj napisał sms... I znowu wróciły te piękne noce...
Co o tym myślicie? Sytuacja jest opisana w wielkim skróce, pewnie pominęłam wiele ważnych szczegółów, ale mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś to Was naprowadzi. Z góry dzięki, chętnie poczytam Wasze opinie.