Niestety przychodze do Was z jeszcze gorszym nastrojem niż ostatnio

wczoraj się poryczałam bo już tego nie wytrzymałam. nie chce mi się nawet nią patrzeć... nie mogę zapomnieć i po wczorajszym nie będzie jak kiedys. .. w nocy chciałam wziąć swoje rzeczy i się wyprowadzić. dobrze ze był przy mnie tż. Wypomniała mi bardzo dosadnie, że u niej mieszkamy, że na początku byłam niby taka słodka i tak sie przymilałam ,,mamusiu czy mozemy u ciebie pomieszkać, ale to będzie tylko 4 miesiace i będziemy płącić rachunki"

(od 10 miesiecy płacimy) i wczoraj jeszcze mi wyjechała nagle, że mam jej zapłącić 150 zł za wodę za 3 miesiace, bo jej wzrósł czynsz. Wcześniej nic nie mówiła i się jej pytam czemu w marcu nie powiedziała zebysmy dali 50, w kwietniu 50, tylko teraz nagle podliczyła sobie, a wie że mamy dużo wydatków a oszczędności się skończyły. Ona nie widzi problemu, bo powinniśmy sami się domyslić zeby zapłacić

tylko, że jak idzie na rynek i kupi jakieś warzywa to mówi że mam jej oddać np. 7 zł, a teraz nagle 50 zł co miesiac i nic ani słowem nie mówiła... teściowa też zarabia grosze i za każdym razem jak tesć przyjeżdza albo ktoś inny to daje nam tony jedzenia i robi aferę jak chcemy jej za cokolwiek oddać, moja mama nigdy nic nam nie kupi, ani nie zrobi obiadu nawet jak wracałam po 22 z tż, teściem, padałam na nos to sama musiałam robić obiadokolację, gotować dla nich... zero uczuć i zachowań opiekuńczych, zero