CZeść. u mnie armagedon.
sara nie spała wczoraj w dzien 10 godzin bez przerwy.
Niee wiem jak sobie radzić. Nie ma zadnego planu, cyc na 5 minut, noszenie, lulanie, kopa, przebieranie.Buzia jej sie drze, widać ze zmęczona, a nie śpi. Jak przyśnie to zaraz strzela w pampersa, rozbudza się. Błędne koło. Jak daje butlę to nie chce, za 10 minut zje.
Wyłam cały dzień.Do tego dołożyła si teściowa, powiedziała do tz ze źle dziecko nosimy, zeza dostanie- chodzi jej o noszenie do góry na ramię-jak do odbicia.Do mnie nic nie powie, ale wobrażam sobie jak mnie komentuje do teścia...
Mówi, ze jak potrzebuję pomocy to zeby ją wołać, wolę brudem zarosnąć i suchy chleb jeść jak ją prosić.


Co ja robię źle, od samego porodu pod górkę...
Dwa tygodnie-nawet ponad na świeżym powietrzu nie byłam, wczoraj padła o 10, ja razem z nią w ubraniu w sypialni, tz rozbierał mnie do spania....a sam spał pod kocem na tapczanie u małej w pokoju.
W nocy nawet ok, obudziła się 2 razy, pociumkała z 10 minut- nigdy kopy w nocy nie ma, tez mnie to martwi.
Jutro moze wyjdę z nią na dwór, pewnie będzie ryk, już się boję.
Chyba dostaje depresji powoli. Nic w domu nie zrobione tylko non stop Sara...w łóżeczku ani razu nie spała
Mleko cieknie mi jak z kranu...