Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2011-11-15, 17:56   #2783
JennyAniolek
Zakorzenienie
 
Avatar JennyAniolek
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!

Cytat:
Napisane przez happy2gether Pokaż wiadomość
A ja dziś mam równo 3m-ce od ślubu
Cytat:
Napisane przez XxXJuSstiii Pokaż wiadomość
a my dziś mamy pół roku po ślubie


Cytat:
Napisane przez Świniaczek Pokaż wiadomość
Najpierw dziękuję wszystkim za życzenia
No to lecimy z mini relacją

Sajgon się zaczął oczywiście w piątek. Zawożenie wszystkiego na salę, ostatnie ustalenia, załatwianie różnych spraw, które dało radę załatwić w święto
Ok godz 20 TŻ poszedł na ostatnią noc do mamusi, a ja z moim tatą wypiliśmy przed snem ostatnie piwo (w sumie jedno na pół) przed ślubem.
Sobota od rana, spokój totalny, zero jakiegokolwiek stresu. Moja mama latała jak poparzona, ona panikowała jako jedyna i wszystkich dookoła wyzywała o wszystko. Ja miałam na 8.30 fryzjera, jak wróciłam do domu to dostałam od niej OPR, że drzwi nie ubrane jeszcze. Na szczęście po chwili musiała sama wyjechać do fryzjera i mieliśmy w domu spokój W sumie to ją wygnaliśmy do fryzjera, bo ona zwyczajowo miała jeszcze czas i by się jak zwykle spóźniła.
Wróciła już odstresowana, ja w między czasie byłam na makijażu (rewelacyjnie mnie wymalowała ), dziewczyna mojego brata z moim tatą dokończyli ubierani drzwi. Między fryzjerem a kosmetyczką zdążyłam jeszcze uczesać "bratową"
Przyszedł czas w końcu, żeby mnie ubrać. Matula się tak stresowała, że nie mogła mnie porządnie zawiązać. Jak już jej się to udało, to sikać mi się zachciało i w wielkiej kiecy leciałam do kibelka, ale przynajmniej się nauczyłam od razu i nie miałam później problemu Ja spokojna totalnie, reszta domowników spanikowana, chodzili z kąta w kąt i nie wiedzieli co ze sobą zrobić A ja sobie siedziałam na fotelu i ziewałam, bo chciało mi się spać...
Dotarł fotograf i kamerzysta, wybuchałam śmiechem jak za mną chodzili, dopiero na sali się do nich przyzwyczaiłam
Jak TŻ się przykulał i wszedł, to prawie ryknęliśmy na swój widok śmiechem W ogóle się cały czas brechaliśmy, a najbardziej to chyba w kościele. Ksiądz się w efekcie też ciągle śmiał Nikt nie ryczał w kościele, bo każdemu chciało się śmiać przez to, że my się ciągle śmialiśmy O dziwo przysięga poszła bez zająknięcia i napadu śmiechu. Nawet moja "bratowa" nie ryczała, a ona na wszystkich ślubach beczy, stwierdziła później, że jak widziała, jak mi się ciągle welon trzęsie od śmiania, to odechciewało jej się ryczeć Ksiądz jak tylko miał okazję, zachwycał się butami TŻa Nawet jak byliśmy przy ołtarzu podpisać się w księdze ślubów, to ksiądz spojrzał na buty i wypalił "ale te buty to są super" Ma te "al capone" i ogólnie zrobiły furorę na imprezie, co chwilę ktoś powtarzał mu, że rewelacyjne Msza się totalnie przeciągnęła przez te ciągłe śmiechy - następny ślub był(w sumie to nie był, tylko miał być) o 16, a my dopiero o 16.05 wyszliśmy z kościoła Mamy proboszcza gadułę.
Jak odjeżdżaliśmy spod kościoła, to tak nam wyjazd zablokowali, że musieliśmy objeżdżać równoległą ulicą, bo nie dało rady ich minąć i na najbliższym skrzyżowaniu stanęliśmy centralnie na środku i trąbiliśmy, żeby nas dojrzeli. Jak już ktoś się ruszył, bo nas zauważył, to pojechaliśmy. Kocham ten samochód, którym jechaliśmy. Jechaliśmy VW Tuaregiem, ten konkretny miał 5-litrowy silnik i jakieś 380 KM, w fotele wbijało jak była potrzeba, żeby depnąć No i samochód wyniósł nas 200 zł - 150 dla kierowcy, 50 zł ubranie. Właścicielowi auta (znajomy mojego ojca ) flaszkę, bo powiedział, że auto w prezencie i nic nie chce za użyczenie samochodu i paliwo .
Życzenia na sali myślałam, że się nigdy nie skończą. TŻ z rozpędu prawie pocałował jakiegoś faceta w rękę Ciekawa jestem czy jakiegoś mojego czy swojego wuja
Szybko wmietliśmy obiadek, bo nie wiedzieliśmy, ile czasu nam zespół da czasu żeby się najeść przed pierwszym tańcem. Pierwszy taniec JAKOŚ wyszedł, bujanka w rytm piosenki, kółeczko, żeby goście się bardziej sobą niż nami interesowali .
Później już jakoś wszystko leciało. Ok 20 zostaliśmy wezwani na środek sali, bo bracia TŻa coś przygotowali W efekcie był wierszyk, że doszły ich słuchy, że planujemy budowę na naszej działce, coś tam jeszcze, no i jeden z braci wjechał z taczką, na której były 2 cegły i 2 pustaki i 2 łopaty. Łopaty podpisane naszymi imionami Myślałam, że tam ze śmiechu padnę Jakoś po godzince dotarła delegacja z mojej pracy, 3 dziewczyny, jedna się pochlała, że nie wiem jak dotarła na drugi dzień do pracy Ok 23 znajomy z jakąś swoją koleżanką wleciał jako "dziad i baba", dostaliśmy pejczyk, kajdanki z futerkiem czerwonym i czerwone stringi Wszyscy zachwyceni pejczykiem
Podziękowania dla rodziców, bukieciki i piosenka "z całego serca życzę ci" czy jakoś tak ona się zwie, ale "cudownych rodziców mam' nie było Później zabawy - najpierw obowiązki małżeńskie w balonikach, jako pierwsze wylosowałam, że TŻ musi mnie raz w miesiącu puścić na trzydniowe (!!!) balety z przyjaciółmi , co wywołało ogólną radość wśród kilku zainteresowanych . On ma z kolei dbać o nasze życie erotyczne i słuchać mądrych rad teściowej Ogólnie ja trafiałam na takie obowiązki, że powinnam popaść w alkoholizm Cały czas na imprezach powinnam siedzieć i z piwkiem
Kolejna była "stonoga". 7 osób z TŻa strony, 7 osób z mojej. Dwie "stonogi", które idą póki leci piosenka, na "stop" ostatnia osoba z kolejki musiała wszystkim POD nogami prześlizgnąć/przeczołgać/rzucić się na początek. Moja strona była wyższa i szczuplejsza i w efekcie wygrali 7:1 Wiedziałam, że tak wyjdzie już jak zobaczyłam, jak stonogi wyglądają, u TŻa były niziutkie osoby i kilka kluseczek , czyli mieli utrudnione zadanie. No i standardowo było przynoszenie fantów.
A później zabawa i koniec.
Nikt się nie spił jak prosiak, było sporo osób mocno wstawionych, ale nikt nic nie zarzygał, nikt nie spał na stole ani pod stołem
Co do prezentów - możemy otwierać sklep z ręcznikami


Świniaczek, Mediona i Maria
życzę Wam wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia!
__________________
My / "Tak" / Ślub

Wiktor - 28.05.2013
Lilka & Emilka - 16.05.2015
Antoś - 12.02.2017
JennyAniolek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując