wisi nade mną jakieś fatum
nagle słyszę,że Nikodem się krztusi a Nadia coś krzyczy

podbiegam a ona mówi,że dała mu papierek
on się krztusi,ja próbuję mu grzebać w buzi ...nie mogę się do niego dostać,bo leży na macie... grzebię głębiej... udaje mi się chwycić "papierek",wyjmuję-patrzę a to mokry wacik do demakijażu...
siadam, ryczę, prawie mdleję...
stało się to 3 godziny temu a ja nadal mam nogi z waty.
nie mogę...chyba zaraz zwymiotuję...

dramat
wiem,że dobrze się wszystko skończyło,ale ile jeszcze się wydarzy??