Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nowy Rok za pasem, czas przywitać się z Bobasem-mamy styczniowo-lutowe 2012
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-01-04, 23:44   #2796
MMONIKA9
Wtajemniczenie
 
Avatar MMONIKA9
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 095
Dot.: Nowy Rok za pasem, czas przywitać się z Bobasem-mamy styczniowo-lutowe 2012

ja wam może opisze jak to u mnie wyglądało:
godzina 20:30 w domu - odejście wód płodowych szybko przebrałam spodnie w majty wcisnełam stary ręcznik ponieważ cały czas sączyły mi sie wody (tż nie było w domu bo pojechał kolege odwieść na lotnisko wiec jak tylko wody mi odeszły dzwoniłam do niego gdzie jest bo zaczełam rodzić ten szybko zadzwonił do kolegi by ten mnie zabrał do szpitala) tak więc kolega podjechał wziął moją torbę ja sie doczłapałam do samochodu i pojechaliśmy w połowie drogi przesiadłam sie do samochodu tż bo był już niedaleko w między czasie mama zdążyła dojechać do szpitala i czekała już na mnie
po wejściu na IP pani kazała mi usiąść na krzesełku i poprosiła o dowód osobisty i o wszystkie badania przeprowadzone w ciąży następnie kazała przejśc mi do drugiego pokoju i poczekać na lekarza, po chwili przyszła pani doktor kazała się rozebrać i nie przejmować się tym ze zachlapie podłogę bo wody cały czas mi się sączyły, zbadała mnie stwierdziła że mam już zielone wody i rozwarcie ma 6cm kazała się rozebrać - zdjąć wszystko stanik też dała mi szpitalną koszule i porannik przyjechała pani pielęgniarka z wózkiem i kazała mi na nim usiąść i talk pojechałam na porodówkę w tym czasie tż zabrał moje rzeczy a mama poszła ze mną zabierając moją walizkę z rzeczami ponieważ ona asystowała przy porodzie
na porodówce zostałam ulokowana w pokoju porodowym fajnym dużym z łazienką w pokoju był fotel dla osoby towarzyszącej a dla rodzącej drabinka i piłka no i fajne duże wygodne wyrko
tam zostałam zbadana przez lekarza który potwierdził rozwarcie na 6cm
następnie przyszła położna przedstawiła sie zapytała jak sie czuję , kiedy odeszły wody i czy czuje skurcze potem były sprawy papierkowe bo wypełniała kartę z moimi danymi itp itd widziałam że lezała tam karta gdzi ebyła napisana godzina o której odeszły mi wody i rozpisane godziny były trwania porodu że co godzinie przychodził lekarz i o danej godzinie wpisywał ile trwa już poród
podłączyli mnie pod KTG i tak już byłam cały czas pod niego podłączona rozłączali mi go tylko jak szłam do łazienki ponieważ cały czas bardzo sączyły sie z emnie wody to położna pozwoliła mi co jakiś czas chodzić do łazienki pod prysznic bym mogła się umyć
położna powiedziała ze jak do godziny 3 się nic nie ruszy to podadzą oxy i poczekają na skurcze , w między czasie przyszedł jeszcze lekarz zapytać sie ile dziecko waży ale że mój lekarz już pod koniec ciązy nie robił mi usg to niewiedziałam wiec wzieli mnie jeszcze szybko na usg i okazalo się ze Michaś ma ok 4100/4200 wiec aż sie przeraziłam ale lekarz mnie zaczął uspakajać ze dziecko już jest tak duze że ciężko jest sprawdzic dokładnie i ze moze mieć ok 3800/4000
wróciłam na sale porodową gdzie znowu podłączyli mnie pod KTG
chodziłam sobie po pokoju by szyjka postępowała z rozwarciem i by zaczeły się jakieś silniejsze skurcze
co jakis czas przychodziła położna ( tak w ogóle trafiła mi się rewelacyjna położna młoda dziewczyna ale tak wspaniała przemiła itp ze naprawde życze każdej tak superowej położnej) i palcami próbowała rozciągnąc pęcherz by pękł bo nie pękł mi do końca i dlatego cały czas sączyły mi się wody po kilku godzinach przyszedł lekarz z takim przyrządem [przypominającym połowe nożyczek jest on zakończony takim haczykiem i nim próbował rozerwac pęcherz niestety on nie ustępował juz widziałam ich irytację na twarzy , lekarz pytał mi sie czy ja mam ten pęcherz z gumy??? powiem wam ze na końcu miałam już serdecznie dość jak widziałam ze idzie położna lub lekarz to aż ze strachu zaciskałam pośladki bo wiedziąłm co za chwile będzie do przyjemnych takie zabiegi nie należą.
cały czas pojawiały sie jakieś skurcze które dochodziły nawet do 127 ale ja niektórych nawet nie czułam o godz.4 nad ranem miałam nadzieje że przyjdą mi podać te oxo na wywołanie skurczy jednak oni cały czas zwlekali i czekali aż o 5 padłam ze zmęczenia i się troche zdrzemnełam i wtedy skurcze ustały szyjka zatrzymała sie na 7cm
o 8 rano był obchód i wtedy lekarz zadecydował ze mają mi podać oxy bo zanikła akcja porodowa i nie ma co dłuzej czekać
więc dostałam oxy i dożylne dokarmianie bo po tylu godzinach zaczełam im już słabnąć no i po ok 2 godzinach ruszyło się zaczeły sie bardzo silne skurcze poczekali aż będa bardziej regularne, przyszła położna dała mi znieczulenie ( które szczerze nic nie dało wszystko czułam jak cholera) kazała usiąśc na piłce i żebym sobie troche poskakała poruszła dupką kóleczka np porobiła no i zaczeła sie akcja porodowa już na maxa skurcze ok jakoś do wytrzymania ale jak mały zaczął sie pchać na świat to myślałam ze tam om odjade - bolało i to cholernie krzyczałam i to głosno tzn mi się tak wydawało ze się darłam bo mama mówi ż enie było tak źle że krzyczałam sobie troche ale bez przesady wiec nie wiem czy mi to juz tak sie wydawało głosno czy co bo wszystko odrazu tak się działo w zwolnionym tempie wydawało mi się że całą wiecznośc tam rodze i że nie urodzę nigdy
błagałam ich by go ze mnie wyciągneli że już nie mam sił i ze nie dam rady wtedy położna mówiła do mnei ze dasz rade monia, dasz rade,przyj bardzo mocno wiec parłam tak jak mi kazała ale powiem wam że cięzko było mi za 3 razem łapać oddech bo za każdym razem kazali mi brać 3 wdechy czyli wdech parcie parcie parcie nabierać powietrze i znowu parcie parcie parcie i znowu nabrac powietrza i przeć i tu przy 3 razie już nie miałam sił wiec co małego przy 2 parciu troche wypchenłam przy trzecim nie mialam sił i mały się cofał dlatego tyle to trwało na końcu juz ich błagałam o chwile odpoczynku chociaż minutke wieć jak mi dawali 3 minutki na odpoczynek ja przysypiałam byłam już tak wykończona ze oczy same mi się zamykały traciłam przytomnosć nie pamiętam połowy porodu co się działo wiem ze mama coś do mnie mówiła ja jej próbowałam odpwoedzieć i nie mogłam bo nie miałam sił nawet zdania sklecić język mi sie plątał beblałam cos bez zrozumienia
no i w końcu o 12:43 na świat przyszedł Michaś wykończona ale szczęśliwa zdołałam tylko zapytać lekarza i moja mame czy jest chłopiec czy na pewno jest chłopiec wszyscy śmiejąc sie ze mnie potwierdzili ze tak jest synuś
troche sie zmartwiłam bo nei położyli mi go na piersi tylko odrazu wzieli pod tą lampe grzejacą lekarz widział ze sie denerwuję wiec powiedział mi ze z dzieckiem jest wszystko dobrze tylko lekko go przydusiłam i nie oddycha dobrze samodzielnie musieli go wentylować??czy jakos tak to opisali w wypisie.
małego owineli przyłożyli mi do policzka bym go zobaczyła i zabrali na inny oddział, na pokój gdzie leżałam już po porodzie przywieźli mi go dopiero o 22 w między czasie dochodziłam do siebei bardzo dużo śpiąc nie mogłam się dobudzic oczy były tak ciezkie ze co je chciałam otworzyc to opadały do 22 cały czas spałam
no a potem jak przywieźli mi już maluszka to była wielka radość
koszul e w ogóle się nie przydały ponieważ w szpitalu dają swoje szpitalne codziennie były przynoszone świeże podkłady na łóżko i swieże koszule maluszek dostawał codziennie po kąpieli świeży kaftanik i 4-5 pieluch więc nic nie było potrzebne mi
a wiec tak to wszystko u mnie wyglądało
__________________
"SYNECZEK" MAJKEL 23.12.2011 4,5kg 60cm
MMONIKA9 jest offline Zgłoś do moderatora