Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 749
|
Dot.: Niemowlęctwo juz za nami, drugi roczek zaczynamy! Letnie dzieci 2011.
Pobieżnie trochę nadrobiłam zaległości.
Dziękujemy za kciuki, za dobre słowa! Jesteście niezastąpione!  
Ania w sumie chyba na bieżąco wszystko pisała.
W poniedziałek byliśmy jak zwykle na spacerze w parku. Patryk ma ostatnio ulubione zajęcie -wrzucanie wszystkiego do kosza, bo "be". I jak zaczął w parku zabawki wyrzucać, to chciałam go od kosza odstawić, a on szybko w bieg i się przewrócił na asfalcie. Pech chciał, że w piatek nosek rozbił w podobnych okolicznościach. Niby nie wyglądał strasznie ten upadek, ale na czole czerwony ślad był, a Maly strasznie płakał. Ale popił mleczka i już się uspokoił. Potem wróciliśmy do domu. Chciałam mu jeszcze dać obiadek, ale w sumie tylko makaron chwycił z talerza, trochę mięska - był śpiący, więc dałam mu UU (z nadzieją że obiad zje po spaniu). Chciałam go uśpić, a on nagle zwymiotował - nigdy się mu to nie zdarza, ale uznałam, że może coś mu nie podeszło albo z płaczu. Więc znowu dałam mu UU, zjadł ze smakiem i ponownie zwymiotował. Teraz się już wystraszyłam. Znajoma pediatra nie odbierała telefonu, więc zadzwoniłam do położnej (super kobieta), żeby mi chociaż jakiś szpital poleciła. Potem do męża zadzwoniłam, że biorę taksówkę i jedziemy na IP. Teściom właściwie w drzwiach powiedziałam, gdzie się wybieram. Jeszcze na schodach za mną krzyczeli, że pewnie wstrząs mózgu...
W szpitalu oczywiście zaraz mnie poinformowali, że w takich przypadkach mogą przyjąć tylko na obserwację i czy się zgadzam. Innego wyjścia nie widziałam. Zrobili mu zdjęcia rtg (musiałam go trzymać na siłę, a on tak strasznie płakał), potem na oddziale zabrali, żeby pobrać krew i założyć wenflon...
Potem miałąm go uśpić, ale on nie dał się odłożyć do łóżeczka - niby spał, ale bardzo czujnie. Zaczął dopominać się o UU, ale nie mogłam go karmić, więc założyli mu kroplówkę i podłączyli do monitora. Ponieważ reagował strasznym płaczem na personel, w końcu pozwolili mi trochę go nakarmić. W ostateczności zjadł dużo - dla niego nie ma "trochę", ale nic mu nie było. Potem już mogłam go karmić pomimo kroplówki. Chyba po prostu z wyczerpania padł po 22... Całą noc monitorowany był, ale wszystko ok.
We wtorek popołudniu dostał gorączki, ale była poniżej 38 st., więc kazali tylko dużo pić mu dawać. Wieczorem mu wzrosła, więc dostał dożylnie jakieś lekarstwo i rano już nie miał temperatury. Pediatra go zbadała, ale nic nie znalazła niepokojącego. Morfologia, mocz były ok. Powiedziałam jej, że może to powikłania po szczepieniu i ona faktycznie stwierdziła, że mogą być (wcześniej ktoś inny z personelu stwierdził, że po 11-12 dniach, to nie po szczepieniu).
Zostaliśmy na obserwacji do dziś i tak naprawdę nie wiadomo, co było powodem wymiotów, gorączki. Uraz głowy raczej wykluczyli. W każdym razie jesteśmy już w domu
Aania dziękuję za wsparcie!
|