2007-03-26, 19:52
|
#1617
|
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 7 354
|
Dot.: Straszny Wątek ;)
Brr siądę z mamą i pogadam o naszym pierwszym mieszkaniu, bo tam podobno różno cyrki się działy. Moja mama uważa, w co jej wierzę, że ona wyczuwa miejsce i teraz w domku naszym czuje się ok
(nie wiem czy tego czasem już nie pisałam)
Kiedyś z koleżanką (koniec 6. klasy podstawówki) chciałyśmy sobie udowodnić, że jesteśmy odważne. Mieszkam nad Zalewem Wiślanym i oprócz portu i przystani jest jeszcze stare molo, długie i byłoby ładne gdyby o nie dbano i je odnowiono. Wieczorem nie ma tam żadnych świateł, przy molu jest plaża i w drodze na nie przez pewien czas też nie ma żadnego oświetlenia, czyli jest totalna ciemnica. No i sobie poszłyśmy... Najpierw trzeba wejść na molo a potem się skręca na plażę i jest bezpośrednio przy molu, weszłyśmy i coś jakby szepty słyszymy ale po chwili cisza...Hmm myślimy, że to przesłuchy czy szum wody no i idziemy dalej, nagle słychać jakby wolny śpiew, półszptem nucone dżwięki. Mimo to idziemy dalej, odwracamy się w stronę plaży a tam...sylwetki ok 15 ludzi odwrócone w naszą stronę, jakby wiedzieli, że idziemy. I stoją, nic nie robią tylko się patrzą na nas (choć ja ich twarzy nie widziałam, bo coś na głowach mieli)...Mieli na sobie jakieś ciemne ciuchy, długie...Wryło mnie, odwróciłam się i zaczęłam uciekać, przebiegłam kawałek a koleżanka nadal stała. Krzyknęłam do niej i się ocknęła. Przebiegłyśmy z 2km (bo gdzieś tyle miałyśmy do domu), nasze ciała telepały się z szoku a w domu moja siostra wyłupiła oczy jak o tym opowiedziałam
Kim oni mogli być?
|
|
|